Triangle I

Na sam początek wypadałoby powiedzieć czym jest ta, , seria“. Cóż, to tasiemiec opisujący moje życie. Może inaczej, tasiemiec czerpiący z mojego życia. Oczywiście imiona bohaterów zostały zmienione. Piszcie czy Wam się podoba, to i będą kolejne części.






Triangle I




Znałem się już z Maćkiem od nie dawna. Poznaliśmy się w gimnazjum, i nie od razu się polubiliśmy. Coś, , zaiskrzyło“ dopiero w drugiej klasie, i staliśmy się najlepszymi kumplami. Pomaganie sobie w sprawach miłosnych, wychodzenie razem na pizze, czasami nawet na browara po kryjomu żeby nikt się nie dowiedział. Okresu tego jakoś szczególnie wspominać nie muszę, bo było to bardzo nie dawno, wszakże teraz skończyliśmy właśnie trzecią klasę. W planach mieliśmy od dawna pójście do wspólnego technikum, do internatu żeby mieszkać razem. No nie ukrywajmy, to było nasze marzenie. Szczególnie moje, bo był to mój pierwszy przyjaciel. Cofnijmy się może do dnia, kiedy jechaliśmy do internatu. Podwoziła nas wtedy jego mama.


-Cholera, powiem Ci że trochę lipa mieszkać we dwóch. Przydałby się ktoś trzeci. - zwrócił się do mnie Maciek.

-Przecież mówiłem żebyśmy zaproponowali to Patrykowi. Zawsze był spoko, mogliśmy z nim szczerze porozmawiać. W trójkę raźniej.

-Nie chodzi mi o chłopaka, a raczej o dziewczynę. No powiedz żeby się nie przydał ktoś kto by ogarniał pokój, jedzenie itp.

-Powodzenia, już to widzę jak wpakują nam dziewczynę do pokoju. - odpowiedziałem.

-Jasna cholera, mamy szesnaście lat, nie jest to jakiś wielki wiek, ale chyba kobieta i mężczyzna potrafią się jakoś opanować w tym wieku, nie?

-Maciek, proszę Cię, nie zawstydzaj mnie przy Jacku. - powiedziała nagle mama Maćka, czujnie skupiona na kierowaniu pojazdem.  


Cóż, po tej rozmowie nic szczególnego się nie działo przez resztę drogi. Jego krótkie, czarne włosy, jak zawsze mnie rozbrajały. W promykach słońca wyglądał jakby był siwy. Był dosyć wysoki, ale bez przesady. Równy metr 80, jakieś dwa centymetry wyższy ode mnie. Pieprzony drań. Oczy miał piwne, tak samo jak u mnie. Zresztą w pewnym sensie byliśmy do siebie podobni. Z charakteru oczywiście, ja jestem blondynem. No i poza tym inne rysy twarzy.

Gdy byliśmy na miejscu załatwiliśmy wszystko co było do załatwienia. Nasze życie wyglądało wtedy prosto, przez tydzień męczymy się w technikum leżącym kilka kroków od naszego, , domu“. Po szkole robiliśmy coś razem, rozmawialiśmy, czasami ze znajomymi wyskoczyliśmy na jakieś piwko, a w weekendy wracaliśmy do rodziny, i...tak wyglądasz nasz pierwszy rok w technikum. Prawdziwe zmiany w naszym życiu przyszły w drugiej klasie, a w zasadzie w drugim półroczu drugiej klasy, bowiem pojawiła się w naszym życiu kobieta. Nasza przyszła przyjaciółka, świetna osoba. Nazywała się Ola.






Drugie półrocze, czwartek


-Maciek, w końcu jesteś. Gdzie żeś ty kuźwa był? - odparłem z nutką złości i zaintrygowania.

-Kuba mnie przetrzymał. Spytał się czy nie chcemy iść na osiemnastkę Dominika. Wiadomo, będzie alko, pewnie jakieś zioło czy coś w tym stylu. Zgodziłem się.

-No to zajebiście, ale kiedy to będzie?

-Następny weekend. - powiedział pakując sobie do buzi jabłko. - Podobno mają być też nowe twarze. Wiesz, kuzynka Dominika ma zacząć tutaj naukę od tego półrocza. No i ma być jakiś tam Daniel, i dwie inne osoby ale ich już nie znam. A ty jak, dalej pakujesz?

-Nawet mnie nie wkurzaj. - powiedziałem cały zasapany i zmęczony. Ćwiczenia robią swoje, widać skutki na brzuchu czy nogach, ale przede wszystkim pomagają zapomnieć o nie udanych miłościach. - Ale zobacz frajerze, śmiałeś się ze mnie jaki to beznadziejny jestem że ćwiczę, a proszę, samopoczucie lepsze, więcej chęci do nauki, no po prostu ekstra się czuje.  

-Tsa, tsa. - zaśmiał się, wyrzucając ogryzek jabłka do kosza i rozkładając się na łóżku.  


Nasz pokój, był, cóż, skomplikowany. Po lewej stronie od wejścia, , kuchnia“. Na przodzie nasz mały przytulny salon z łóżkiem zamiast kanapy, , , bo tak“. Po prawej już te prawdziwe łóżka do spania. Los chciał żeby to w salonie było wygodniejsze od tych pieprzonych desek, co wielokrotnie skutkowało wspólnym zasypianiem w jednym łóżku. Zabawne? Cóż, nie dla nas.


No i minął nam kolejny tydzień.  



Piątek, tydzień później. Rodzice powiadomieni że w ten weekend mnie nie będzie. Zaczynamy 18stkę.  





-Ciekawe jak tam będzie - zapytałem po cichu nie licząc na odpowiedź.

-No twojej osiemnastki Jacek to na pewno nie przebiją - zaśmiał się Tomek, nasz dobry kolega. No i prawda. To co tam się działo...to temat na inną okazję. Ale obiecuję że o tym wspomnę.  

Jechaliśmy Hondą pożyczoną od brata Maćka. Zresztą to Maciek prowadził bo jako jedyny z nas miał prawko, też po osiemnastce już był.  

-No panowie, jesteśmy na miejscu. - powiedział zadowolony Maciek. - No i jak tam podróż Wam minęła? Mówiłem że dowiozę nas żywych. - zaśmiał się, po czym wyszliśmy z samochodu, a z bagażnika wyciągnęliśmy prezenty. Oczywiście alkohol to podstawa, ale przecież wódki czy piwa nie damy bo to byłoby...żałosne, szczególnie że jesteśmy na imprezie na której takie rzeczy na pewno będą. Kupiliśmy mu więc koniak. Drożyzna straszna, ale że ojciec Dominika to koneser takich trunków, to pomyśleliśmy że i on sam się takowymi zainteresuje.


Weszliśmy na salę. Impreza była bowiem na sali gimnastycznej specjalnie wynajętej na tą okazję. Była spora.  

-GDZIE JEST KURWA DOMINIK? MÓJ DRUCHU KOCHANY, PATRZ CO MAMY! - wykrzyczał Tomek. W sumie nikogo to zdziwiło. On zawsze był pierdolnięty. Wręczyliśmy mu prezent i się przywitaliśmy. Trzy godziny później osiemnastka już była rozkręcona na dobre.


-Chodźcie, zapoznam Was z moją kuzynką. Olka Was pokocha, zobaczycie. - zachęcał mnie i Maćka Dominik

-Człowieku jak chcesz to bierz Maćka. Ja mam dość już kobiet. - powiedziałem zasmucony, sącząc browara z wysokiego kufla.

-Aaa, Karolincia co? Niezła laska z niej była. Dobra Maciek, choć może ty coś wychwycisz.  





I mniej więcej w tym momencie mój film się urwał. Obudziłem się następnego dnia w domu rodziców Dominika. W jednym pokoju z Maćkiem, i nią. Piękną brunetką średniego wzrostu, niesamowicie pachnącą tulipanem...

friendie

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 1138 słów i 6437 znaków.

Dodaj komentarz