Stracona miłość

Moja historia nie ma i nie będzie miała happy endu... Jeszcze trzy miesiące temu byłam najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Wszyscy znajomi wróżyli nam wspólną przyszłość. Dla mnie był to chłopak z którym chciałam spędzić całe życie... Niestety nic nie trwa wiecznie...

Muszę powiedzieć, że nigdy nie wierzyłam w miłość. Było to coś abstrakcyjnego i absurdalnego co niszczy tylko dwoje ludzi. Gdy patrzyłam na zakochane pary w szkole, na ulicy czy w bliskim otoczeniu, obiecałam sobie, że nigdy się nie zakocham. Za dużo bólu i cierpienia... Ludzie mówią, że się kochają, a potem słychać o zdradzie, kłamstwie i wzajemnej krzywdzie... Czy to jest miłość?

Ciężko mi o tym wszystkim pisać, bo każde wspomnienie sprawia, że łzy same napływają mi do oczu... Wszystko zaczęło się niewinnie... Jak zawsze zresztą... Nie była to miłość od pierwszego wejrzenia, szczerze mówiąc G. (tak go nazwę) bardzo podobał się mojej koleżance, a ja zawsze zastanawiałam się co ona w nim właściwie widzi... Trwało to jakiś rok, słuchałam jaki on jest wspaniały, przystojny i męski. Nigdy nie podzielałam jej zdania bo niestety nie był w moim typie... Jednak gdy pojechaliśmy na wycieczkę szkolną, coś w nim zobaczyłam i coś mnie w nim urzekło. Nic jednak z tego nie wynikło... Były wakacje, a z wakacji nie wróciłam już sama tylko z chłopakiem. Długi czas nie miałam z G. żadnego kontaktu, mijałam go tylko na szkolnym korytarzu... Jednak któregoś wieczoru zaczęliśmy rozmawiać na gg, on opowiadał mi o dziewczynie, a ja o moim byłym wtedy już chłopaku. Świetnie się rozumieliśmy, ale w tym czasie nie myślałam już o nim. Podobał mi się jego kolega (zresztą ze wzajemnością) i to z nim miałam być:) Lecz nagle wszystko się pokomplikowało i po jakimś czasie umówiliśmy się na spotkanie, niestety do niego nie doszło. Przestaliśmy ze sobą rozmawiać, udawaliśmy, że nic się nie stało. Krótko po tym moja koleżanka robiła 18-stke na którą oboje byliśmy zaproszeni. Ja unikałam jego, a on mnie i nie wiadomo kiedy ani dlaczego zaczęliśmy się całować. Nie wiedzieliśmy jak to się stało i co o tym myśleć. Kilka dni później była kolejna impreza, a my nie mogliśmy się od siebie oderwać. Jakby cały świat wokół nas w ogóle nie istniał. Tak właśnie zaczęliśmy się spotykać. Prawdę powiedziawszy, myślałam, że będziemy ze sobą jakieś dwa- trzy miesiące, bo później były wakacje i czas kiedy chciałam się dobrze bawić sama. Były chwile gdy myślałam, że to już jest koniec, ale dalej byliśmy razem. Nawet nie wiem kiedy minęło pół roku. Czułam coś do niego, był mi bardzo bliski, ale o miłości nie było mowy... Powiedziałam mu nawet jakie mam zdanie na temat miłości, że dla mnie ona nie istnieje. Jego słowa bardzo mnie zaskoczyły:) Powiedział że jeżeli w ciągu roku się nie zakocham, odda mi swój samochód, a jeżeli do tego czasu nie będę miała prawa jazdy będzie też moim kierowcą... Byłam tak pewna swego, że przyjęłam zakład i wiedziałam, że na pewno go wygram...  
Było mi z nim bardzo dobrze. Chociaż byliśmy w klasie maturalnej potrafiliśmy przez kilka dni nie iść do szkoły żeby całe dnie spędzać razem:) Nie mogło być jednak za różowo... Miałam problemy z rodzicami chyba jak każda osiemnastolatka i stwierdziłam że nic nie ma sensu i nie możemy być dłużej razem. Wtedy właśnie, kiedy straciłam wiarę we wszystko G. powiedział mi, że mnie Kocha... To były dwa najpiękniejsze słowa jakie usłyszałam i które zmieniły moje życie... Nigdy nie myślałam, że uwierzę, a tym bardziej, że kiedyś tego doświadczę... Byłam bardzo głupia, bo nie potrafiłam tego docenić. Potrafiłam się obrazić o najdrobniejszą rzecz, a małe nieporozumienie w moich oczach osiągało niebotyczne rozmiary... Byliśmy razem ponad rok, i nie było za dobrze... Miałam swoje problemy, którymi obarczałam jego, znosił cierpliwie moje humory, aż w końcu nie wytrzymał... Kiedy powiedział mi, że nie możemy być dłużej razem mało serce mi nie pękło... Przez trzy dni nic nie jadłam, cały czas płakałam.

~A.

opublikował opowiadanie w kategorii miłość, użył 818 słów i 4246 znaków.

1 komentarz

 
  • Użytkownik Coeur

    Ta sytuacja nie jest mi obca. Bardzo często boimy się zaangażowania w związek uczuciowy z drugą osobą, a właśnie w ten sposób nałatwiej przegapić moment w którym powinno się wyznać swoje uczucia aby scementować związek.
    Moim zdaniem tekst jest napisany bardzo dobrze i chociaż treść mnie zasmucila to jeśli chodzi o stylistyke i kompozycje czytałam go z przyjemnością :)

    31 sty 2013