Sherlock

Coz ostatnio zostalam fanka moze nie tyle co serialu, ale ogolem Sherlocka. Po prostu wchlaniam i zaglebiam się we wszystko co z nim zwiazane. Stad tez opowiadanie i kolejne przeprosiny za pisanie na telefonie  

Siedziala nie wiedzac gdzie jest, co robi, kim jest.istotne bylo tylko zeby uciekac i znalezc go, kogo, jego, kto to, jak znajdzie bedzie wiedziala.
Czy sens zycia moze skrywac się w jednej osobie? Nie to kim jestesmy mowi o tym co robimy, nie to co robimy mowi kim jestesmy, ale to jak to robimy. Trzeba uciekac, uciekac, tak za dlugo już tutaj byla. Chwiejnym krokiem wstala z lawki. Potem nastala ciemnosc i jeszcze tylko przeblyski, dzwiek otwieranych drzwi, kroki w biegu. To oni, nie nie oni, za malo, za lekkie kroki, nie oni.
- to ona?
-tak szuka jej rzad, niezle musiala się wpakowac.
- cos innego?
-coz okolo 26 lat, pewnie po studiach, sadzac bo ubiorze z zamaznej rodziny, ostatnio czesto prane chyba to tylko jej zostalo. Dosc dlugo już ucieka. Watson watson czy ty mnie wgl sluchasz?!
-co tak tak, wybacz ale jestem zmeczony
- slub mozesz przelozyc  
-sherlock  
-co!?
-ona się patrzy
I rzeczywiscie dziewczyna spogladala z niejakim zaciekawieniem na klotnie ktora się przed nia przedstawiala.
-wiatj panienko jestem john watson, a ten gruboskorny gbur obok to sherlock.
-dzien dzien dobry
Odparla dziewczyna przygladajac się to jednemu to drugiemu. Niski blondyn o milej twarzy wciaz patrzyl na nia z troska w oczach, gdy wysoko, czarnowlosy wyraznie obrazony stal bokiem ze skrzyzowanymi na piersi rekoma
-ja jestem... Ja nie wiem
I to wyraznie zaciekawilego tego o kruczoczarnych wlosach.
-i wlasnie dlatego jestes taka interesujaca...julio
Powiedzial, zblizajac swoja twarz do dziewczyny, niskim tenorem ktory potrafil by rozdziewiczyc najabrdziej niewinna ostote na swiecie.
-skad znasz moje imie?
-tymi lepiej powiedz co studentka psychologi mogla zrobic zeby az tak zwrocicl na siebie uwage rzadu?
-ja
-no mow
-sherlock!
-co?!
-przestan jest przerazona, odpusc.
Sherlock tylko zmierzym przyjaciela wzrokiem po czym nagle się usmiechnal. Byl to dosc dziwny czlowiek.  
-co on skrywa, uczucia pod tym pancerzem? Cos musialo się stac gdy byl mlodszy, cos co go zamknelo. A jednak tych dwoje laczy przyjazn- nie wiadomo czemu w w glowie dziewczyny powstawala samoistna ocena psychiki sherlocka. Cos co pomagalo się jej odprezyc, przypomniec wszystko. Swiatlo, blysk, ojciec...ojciec.
Uciekac, trzeba uciekac, tak uciekac, on nie moze się dowiedziec, nie moze. Już chciala wstac, lekko podniosla się na rekach.
-a ty gdzie się wybierasz?!
Rozjerzala się panicznie po pokoju lecz wotsona już nie bylo, wyszedl na proble slubu, zostala sama z tym wariatem.
-cholera
-zostajesz, jestea oslabiona, nie ruszysz się i tak, a jutro wszystko powiesz.
Patrzyla mu z wyrzutem zielonych oczu w jego blekitnie obojetne zrenice, probujac w nich dostrzec choc odrobine czlowieczenstwa. Jednak gdy już myslala ze cos ma, jakis smutek, emocjie, bol, ten odwrocil się do niej tylem. Zaciekawiona tym co zrobi przyglada się jego sylwetce, szczuply, wysoki, umiesniony, z kocia gracja przemieszczal się po pokoju.  
Dziewczyna zaczerwienila się do swoich wlasnych mysli.  
-masz, twoje wypierzemy
Rzucil w twoja strone jedna ze swoich licznych koszul.  
-no już przebieraj sie
-ale...mozesz wyjsc, albo chociaz się obrucic?
-y aa tak jasne
Sherlock jeden z nielicznych razy w swoim zyciu zaczerwienil sie, odwracajac sie, jednoczesnie w myslach proszac zeby dziewczyna nie zauwazyla jego slabosci.
Jednak nie uszlo to uwadze juli
-moze nie jest taki zly-przeszlo jej przez glowe, odgonila te mysl potrzasnieciem glowy. Szybko się przebrala. Koszula nie pachniala niczym szczegolnym, proszkiem do prania, zwykla koszula, po prostu bardziej wygodna niz komplet ubran w ktorych przebywala od miesiaca, piorac tylko co jakis czas w miejskich prlaniach.
-ehmm juz
Tym razem ona spojrzala zaczerwieniona nie wiedzac co zrobic. Sherlock odwrocil się lustrujac ja od stop do glow i zabierajac zwiniete ubranie.
-tam jest lozko, idz, bede spac na kanapie...nie gap się tak, idz
Odwrocil się pospiesznie zostawiajac dziewczyne sama w pokoju
-ladnie wygladasz
Wybruknal pod nosem idac w strone pralni, jedno zdanie wywolujace krotki usmiech, umiech nadzieji, usmiech spokoju, usmiech -bilet na lepsze jutro. Niepewna swoich krokow julia poszla do sypialni. Pokoj urzadzony w szarosciach i brazach. Automatycznie zaczela analizowaz jego psychike."wygodny, ale nie luksusowy, wspomina przeszlosc, rodzina... cos z rodzina, z jednej strony chcial przy niej byc przy niej, a z drugiej chcial się odciac, duza ilosc poprzewracanych fotografi dawala sprzeczne sygnaly".
-stoj musisz uciekac-wyszeptala do siebie zaklocajac prace wykonczonego już i tak mozgu-tak uciekac, ale jutro.
Polozyla się do lozka wtulajac w poduszke. Mysli przelewaly się spokojnie w roznych kierunkach, probujac usunac te najbardziej stresujace z glowy, wszystko by się odprezyc, zasnac:
-cieplo, przyjemne, dom, tak dom, ale nie budynek, dom-milosc, bezpieczenstwo. Zapach, jesli to jego zapach to moge się w niego wtulac w wiecznosc- i tak to trwalo poki nie zapadla w pierwszy od dawna gleboki sen, sen o prozni, sen o niczym, nic bylo czyms najabardziej oczekiwanym, nie rani, nie daje tez satysfakcji, ale spokoj. Nicosc, tak nicosc, bo w nicosci czycha wszystko, niczym czarna dziura, w ktorej wszyscy się kiedys zatracimy. Obudzilo ja uderzenie o drzwi i glosne kroki w korytarzu.
-co wy robicie?
-nie wasza sprawa
Szczatki rozmowy dochodzily julie, nie docierajac w calosci do uszu. Podeszla powoli do drzwi, ostroznie stawiajac kroki, starajac się na nic nie nadepnac, zrownac oddech, uspokoic serce. Stanela przy lekko uchylonych drzwiach "dziwne zdawalo mi się ze, zamykalam je na noc"  
-to kto u mnie jest to moja prywatna sprawa
-czyli ktos jest?
-niech cię moje zycie nie obchodzi panie komendancie
Zgryzliwe uwgai rzucane z dwoch stron, niby zgryzilwe, lecz krylo się w nich cos wiecej, jakis cien zazdrosci.  
-wiec moze moj drogi sherlocku powiesz mi kto taki kryje się w twoim pokoju?
"Cholera"przeszlo przez mysl dziewczynie"jak zobaczyl mnie przez ta szpare?" Mysli gnaly jak szalone, co robic, co robic, moze gdyby nie jego koszula, moze gdyby nie wychodzila z jego sypialni. Sherlock wpatrywal się z rozdziawionymi ustani, nie wiedzac jak wytlumaczyc obecnosc dziewczyny w swoim mieszkaniu, mieszkaniu ba pokoju. Julia zdecydowanym krokiem wyszla z pokoju, stawiajac noge za noga, idac pewnie, niby to przypadkiem odpinajac jeden z gornych guzikow.
-witam panie komendancie
Powiedziala z lekka wzgarda ( hahah skad ja to znam?), lustrujac go od stop do glow.
-wiatj kochanie
Tym razem jej wzrok zwrocil się ku sherlockowi, ktory mimo ze dalej w oslupieniu coraz bardziej się rozluznial widzac ze jego wspolokatorka posiada plan, ktory moglby uratowac jego skore.  
Podchodzac do niego julia ujela jego twarz w dlonie i spontanicznie calujac, nie oczekiwala reakcji, nje oczekiwala niczego. A jednak czasami dostaje się to co najbardziej nieoczekiwane. Zaskoczenie przechodzace w ciekawosc, tak to bylo do przewidzenia, nawet przytulenie dla ulepszenia efektu, ale odpowiedz pocalunku, rozluznienie twarzy, miekie, slodkie usta. Ten zapach, ten o ktorym marzyla cala noc, ten w ktorym zasnela, ten w ktorym po nocy chciala zasnac ponownie.  
-ej ile tak zamierzacie?!
Komendant najwyraznie zdenerowowany i zniesmaczony.
- bede w lazience
-pojde do ciebie
Glos obydwojga wyraznie rozuluznione, pelne ciepla. Blask w oczach sherlocka gdy na nia spogladal. Blask ktory probowal zdusic usilnie, mimika twarzy, twarzy ktora stala się ponownie obojetna, lecz blask w oczach pozostal. Odchodzac tylko zamachala biodrami na pozegnanie, flirtuentnie puszczajac oko na odchodnym.
"Czemu to zrobilam, dlaczego. Jaki wspanialy, moje serce, przestan musisz uciekac".
-zycze milej zabawy
-zycze chociaz jednej sprawy zakonczonej beze mnie
Ostatnia zgryzliwa uwaga wywolala usmiech na twarzy dziewczyny. Oparla się niepwenie o szafke stojaca obok. "Co ja robie?"
Drzwi otworzyly się powoli, gdy sherlock wszedl do lazienki.
-wiec powiesz czemu uciekasz przed wlasnym ojcem?
Poruszal się w jej kierunku z gracja. Julia przygryzla warge "co powiedziec i tak pozna prawde"
- ja, ja tylko
Zblizyl twarz do jej ucha
-chcialas poznac zycie?
Jego szept pobudzal ja jeszcze bardziej niz jego glos. Bezsilnie kiwnela glowa. Niewiedzac co powiedziec jeszcze bardziej odsunela się w strone szafki.  
-dziekuje
-ty mnie przenocowales, odegnanie tego goscia to zaden problem
Spojrzala na jego twarz, na oczy ktore byly wpatrzone w jej rece ktore zaczal trzymac w swoich, swoimi dlugimi palcami muskajach ich brzegi, splatajac je ze soba o na nowo masujac.
-hmm to bylo najdluzsze zdanie jakie wypowiedzialas
- Idiota
- a tu zaczelas wreszcie byc wyluzowana w moim towarzystwoe
Jego ta sytuacja bawila, nie raczej cieszyla, pozwalala mu byc soba.  
- a w tym momencie ty znowu stales się snobem
Jego smiech przeszesdl przez cale pomieszczenie. Podszedl do juli, ujmujac jej twarz w dlonie i calujac w czolo
-dziekuje
Oczami starala się zauwazyc jego twarz podnoszac je do gory
-za co?
Ponownie pocalowal ja w czolo
-dziekuje ze jestes
I w skron
-dziekuje ze zostalas
I w nos
-dziekuje ze pomoglas
W policzek
-dziekuje zostalas
Znowu spojrzal na jej twarz, dalej trzymana w swoich dloniach, dlugimi palcami muskal policzki patrzac jej w oczy z tym samym blaskiem i cieplem co wczesniej.
-dziekuje ze zwrocilas mi zycie
Przyciagnal ja do siebie trzymajac za posladki i namietnie pocalowal. Jezyki muskaly się w namietnym tancu.przygryzla lekko jego warge usmiechajac sie, nie pozostal dluzny przeciagnawszy jezykiem po jej podniebieniu co wywolalo u niej jek rozkoszy. Odsuneli się od siebie, a on podsadzil ja na lazienkowa szawke.
-na prawde?
Pokiwal glowa powoli rozpinajac jej koszule.  
-nie wiem co to, ale wydaje mi sie
Glowa juli powoli odchylila się w prawo jakby chcac pokazac ze go slucha
-tak?
-wydaje mi się ze chyba cię kocham
-mam nadzieje ze ci się nie wydaje
Tym razem ona przyciagnela go szarpnieciem za koszule do siebie, calujac. Objela go nogami w pasie, a on zdejmujac jej koszule...

I jak to moja kolezanka ma w zwyczaju zakoncze to tak.... I ten tego ;)

Misia1000

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1596 słów i 10335 znaków.

1 komentarz

 
  • qwery

    Końcówka trochę naciągana, ale jako caloksztalt to super opowiadanie

    26 lip 2013