Samotne Serca

Samotne SercaNo to kochani oto moje kolejne opowiadanie.Tym razem na specjalne życzenie o miłości Nauczyciela i uczennicy :) Miłego czytania i liczę, ze również Wam się spodoba :) Czekam na Wasze opinie :) Oto moje wyobrażenie Oli :)  

Aleksandra-siedemnastoletnia blondynka o błękitnych oczach, Po śmierci rodziców, którzy zginęli w wypadku zamieszkuje u chrzestnego i przeprowadza się do Krakowa.Zostawia w swoim mieście przyjaciół, za którymi bardzo tęskni.Wpada w oko sąsiadowi.  
Krzysiek-dwudziestopięcioletni nauczyciel w-f. Sąsiad Oli, z czasem się w niej zakochuje.  
Paweł Kominiarczyk-chrzestny Oli  
Paulina Kominiarczyk-ciotka Oli  
Kamil i Milena-kuzyni Aleksandry  
Filip -przyjaciel Oli z poprzedniego miasta, w tajemnicy od zawsze się w niej kochał.  
Karolina-najlepsza przyjaciółka Oli, powiernica jej sekretów.Po wyjeździe przyjaciółki bardzo za nią tęskni, zakochana w Kamilu.Lat 17  
Konrad-Kolega z klasy.ukrywa przed Olą pewien sekret  
Patryk-przyjaciel Kamila, chłopak spod ciemnej gwiazdy, obsesyjnie zakochany w Oli  
****  

Aleksandra siedziała na parapecie rozmyślając o tym co się ostatnio stało.Wciąż nie dowierzała, że ich tak po prostu już nie ma.Nie będzie miała z kim porozmawiać, nie powie nikt jak bardzo ją kocha.Nie potrafiła się pogodzić z śmiercią rodziców.Zginęli bo ktoś jechał za szybko.Nigdy nie zapomni tej chwili a teraz całe jej życie nagle się zmieni.Ostatni raz spojrzała za okno, próbując zapamiętać każdy nawet najdrobniejszy szczegół okolicy.Jakiego koloru były kwiaty państwa Kamilskich, jakim samochodem jeździli rodzice jej najlepszego przyjaciela, jakie drzewo rosło po drugiej stronie ulicy, dąb, stary dąb-pomyślała.Rozmyślała by tak jeszcze długo, gdyby nie dzwonek domofonu. Pobiegła i otworzyła drzwi.  
- Karolina! - zawołała rzucając się w ramiona najlepszej przyjaciółki.  
Karolina, tak za nią będzie najbardziej tęskniła, za nią, za Filipem i za rodzicami. Rozmawiając z przyjaciółką wciąż zerkała na drzwi mając nadzieje, że zdoła się z nim pożegnać, przecież jej to obiecał.Pół godziny później usłyszała dzwonek do drzwi, otworzyła a za nimi stał Filip  
- Cześć maleńka - powiedział przytulając ją na przywitanie  
Rzuciła się w ramiona najlepszemu przyjacielowi i zapłakała.Nie potrafiła sobie wyobrazić świata bez nich.To wszystko było zbyt bardzo nie sprawiedliwe, nie dość, że straciła rodziców to teraz musiała zmienić przyjaciół, otoczenie i szkołę. Te kilka godzin zleciało im błyskawicznie, zupełnie tak jakby świat był przeciwko nim.Usłyszała ryk silnika, spojrzała na ciocię i zamarła, zdawała sobie sprawę, ze za chwile wyjedzie, zostawiając tu tych, których kocha.Usłyszała otwierające się drzwi, do domu wszedł wuja.  
- Spakowane? - zapytał uśmiechając się  
Spojrzała na chrzestnego, który aktualnie sprawował nad nią opiekę i odwzajemniła uśmiech. Kochała wuja, ciocię, ale to nie sprawiło mniejszego cierpienia.  

Ostatnie spojrzenie, ostatni uścisk, ostatni pocałunek, odjechali.  

Siedząc w samochodzie, wciąż patrzyła w tył, już kilka sekund temu straciła ich z oczu a mimo to widziała ich spojrzenie, miała je przed oczami, ich spojrzenie pełne radości, gdy się spotykali, ich wesołą twarz.Teraz doskonale wiedziała, że tak szybko o nich nie zapomni.Jechali pomału w spokojnej atmosferze, z radia leciała jakaś MUZYKA a ona była wspomnieniami przy przyjaciołach.Dopiero co ich widziała a już za nimi tęskniła. Po prawie dwóch godzinach dojechali na miejsce, dom znajdował się w fajnej okolicy, nie daleko jej nowej szkoły.Wszystko wydawało się być w porządku a rodzina naprawdę była dla niej miła, ale mimo tego cierpiała.Wzięła swoje bagaże i wyszła z samochodu, nie czekając za ciocią ruszyła pędem do mieszkania, pragnęła tylko zamknąć się w pokoju i zasnąć, nie myśląc o tym co się jutro stanie.Bała się, od zawsze była wrażliwa i nieśmiała a teraz miała zacząć chodzić do nowej szkoły w środku roku szkolnego.Wiedziała, ze to nie wróży w niczym dobrym.Przywitała się z kuzynem i kuzynką i poszła do pokoju.Rozpakowała rzeczy i zamknęła drzwi na klucz, chciała zostać sama.Przez okno zobaczyła młodego chłopaka idącego na spacer z psem.Nie była pewna czy on też ją zobaczył, bo patrzył prosto na nią.Wydawał jej się dużo straszy, ale miał coś dziwnego w spojrzeniu, czuła jakby już gdzieś go widziała, jakby znali się od lat.  
***  
Krzysiek złapał smycz i wyszedł z domu.Cieszył się na jeden dzień wolny od pracy. Kochał pracować z młodzieżą a zawód nauczyciela był tym o czym zawsze marzył. Miał dopiero dwadzieścia pięć lat i już osiągnął tak wiele.Mimo, że nikt w niego nie  
wierzył pokazał im na co go stać.Doskonale wiedział, że to nie praca na zawsze, był tylko na zastępstwie, ale mimo tego tygodnia pokochał już tą młodzież, widział w niektórych uczniach potencjał na sportowców.  
- Suzy! - krzyknął ciągnąc smycz do siebie  
Dopiero teraz spojrzał w górę.Firanka u sąsiadów poruszała się a w jednym z okien zobaczył błękitne smutne oczy.Spojrzał na dziewczynę i zatrzymał się na moment.  
Ciekawiło go kim ona jest, przecież mieszkał tu od dwóch tygodni i nigdy wcześniej jej nie widział.Irytowała go i ciekawiła.Przez chwile zawahał się i nawet chciał się  
zapytać o nią, ale skarcił się za to.Przecież są sąsiadami, na pewno nie raz jeszcze będą mieli taką okazje-pomyślał.  
- Suzy! - krzyknął ponownie na psa.  

Obudził ją sygnał budzika, nie chciało jej się stać, chociaż wiedziała, że musi iść do szkoły.Wstała i wzięła szybki prysznic, ubrała się, uczesała i poszła do kuchni. Przywitała się z rodziną i zaczęła zajadać śniadanie.  
- Jak się spało? - zapytał wuja  
- Dziękuje dobrze - odpowiedziała wstając ze stołu  
Dała całusa cioci, uśmiechnęła się do wuja i razem z kuzynem ruszyła na autobus. Mieli do autokaru zaledwie pięć minut drogi, nie byli spóźnieni, dlatego nie musieli biec, czy spieszyć się.Przed domem dostrzegła słodkiego psa.Ukucnęła przy nim i pogłaskała go.  
- Suzy! - usłyszała męski głos  
Odwróciła się i spojrzała w oczy nieznajomego.  
- Cześć Kamil, kto to jest? - zapytał patrząc na Olę  
- Moja kuzynka Ola, zamieszkała u nas - powiedział Kamil uśmiechając się do mnie
Ola podała dłoń Krzyśkowi i razem z Kamilem poszła w stronę przystanku.  
***  
- Suzy! - chłopak krzyknął jeszcze raz odwracając się za dziewczyną  
Kuzynka, słowa Kamila dudniły mu w uszach.Kuzynka, uśmiechnął się do siebie i mocniej złapał smycz psa.Pogłaskał suczkę i ruszył do przyjaciela podrzucić mu Suzy.  
Spojrzał na zegarek i zaklną pod nosem, miał coraz mniej czasu do zajęć szkolnych a nie mógł pozwolić sobie na spóźnienie.Zdążę powiedział pod nosem jeszcze raz odwracając się, jednak po dziewczynie nie było śladu.Poszedł kilka kroków dalej i zadzwonił domofonem, po chwili był już u przyjaciela i oddał mu smycz.Nie miał nawet pięciu minut na rozmowę, bo doskonale wiedział, że był już spóźniony.Pożegnał się obiecując wieczorne piwo i wyszedł z mieszkania.Ruszył do samochodu i pojechał prosto pod szkołę.  

Godzinę później  
Aleksandra weszła do szkoły, rozglądając się dookoła.Chciała jak najlepiej poznać nową szkołę, ale bała się reakcji kolegów i koleżanek z klasy.Bała się czy zostanie zaakceptowana, czy tez nie.Wejrzała na zegarek i spojrzała na Kamila.  
- Poradzisz sobie? - zapytał Kamil otaczając ją ramieniem  
- Tak - szepnęła uśmiechając się  
Niepewnym krokiem ruszyła pod klasę.Spojrzała na nowych znajomych i uśmiechnęła się niepewnie.  
- Cześć jestem Ola, będę z Wami chodziła do klasy - szepnęła  
Klasa spojrzała na mnie i zaśmiała się.Wiedziałam, że nie będzie łatwo, ale takiej reakcji się nie spodziewałam.Już chciałam odejść, ale zobaczyłam znajomą twarz, tak to był chyba ten sąsiad poznany dziś rano.  
- Cześć jak tak się czujesz? Ty jesteś Ola tak? - zapytał uśmiechając się  
Ola spojrzała na klasę i zobaczyła zawisłe spojrzenia koleżanek, przeczuwała zbliżające się kłopoty. Kilka minut później zadzwonił dzwonek na lekcję, z całą klasą weszliśmy na lekcję.Chodziła po klasie szukając wolnego miejsca, klasa miała już komplet i prawie wszystkie ławki były zajęte.Znalazła wolną ławkę i już chciała usiąść, gdy zobaczyła, że ktoś siada na tym miejscu.  
- Przykro mi masz pecha - usłyszała szyderczy śmiech  
Sądziła, że będzie trudno, ale nie sądziła, że aż tak.Chciała wyjść z klasy, ale poczuła czyjeś silne ramiona.Obejrzała się za siebie i uśmiechnęła się do nieznajomego.  
- Obok mnie jest wolne - usłyszała męski głos  
Próbując ukryć łzy usiadła obok chłopaka.  
- Jestem Konrad.W sumie ta ławka jest zajęta przez mojego przyjaciela, ale dziś będziesz tu siedzieć a jutro coś wymyślimy - powiedział podając jej dłoń  
Ola wytarła z policzka łzę i uśmiechnęła się wdzięczna nowo poznanemu koledze.  
- Nie przejmuj się początki zawsze są trudne - powiedział  
Lekcja zleciała im błyskawicznie.Trzydzieści pięć minut później usłyszeli dzwonek i wyszli na przerwę.  
- Skąd przyjechałaś? - usłyszała pytanie  
Nie odpowiedziała, bo jej wzrok zatrzymał się na nowo poznanym sąsiedzie.  
- Jak tam pierwszy dzień? - usłyszała za sobą głos Kamila  
Spojrzała za siebie i uśmiechnęła się do kuzyna, który cały czas starał się nią zaopiekować.Wejrzała dyskretnie na Konrada i nie pewnym głosem szepnęła, że dobrze.Konrad uśmiechnął się pod nosem a ona odwzajemniła uśmiech.  
***  
Ona przykuła całą jego uwagę, bez przerwy o niej myślał.Nie zauważał koleżanek z pracy, ani innych uczniów.Ona i jej smutne oczy były tym o czym myślał przez całą poprzednią lekcje, nawet teraz na przerwie nie może skupić się na niczym innym.To jak się porusza, to jak mówi, czy się uśmiecha, nie był pewny, czy zdawała sobie sprawę jaka jest piękna.Usłyszał dzwonek i po chwili znikła gdzieś pod opieką Kamila i jakiegoś chłopaka.On tez musiał iść do pracy.Nie całe dziesięć minut później zamarł, gdy ujrzał ją w sali gimnastycznej.W spodenkach i białej koszulce wyglądała zjawiskowo.  
- Widzę, że mamy nową uczennice - powiedział uśmiechając się do niej  
Nie wiedział jak się za bardzo zachować, nie wiedział co ma zrobić i jak z nią rozmawiać.Była jego uczennicą i nie mógł o tym zapominać.  
- Jestem Krzysztof Krawczyk, jakby ktoś nie wiedział - uśmiechnął się puszczając do niej oko.Patrzył jak przykłada się do tego co robi, najpierw bieg a później porządna rozgrzewka.Ciekawy był jak radzi sobie drużynowo, postanowił to sprawdzić.  
- To teraz zagramy w siatkówkę - powiedział  
Postanowił podzielić klasę na dwie grupy.Już wtedy zauważył, że dziewczyna ma jakiś konflikt i pożałował swojej decyzji.Po paru przykrych słowach ze strony klasy wybiegła z płaczem z sali, on nie mógł pozwolić sobie na zostawienie jej samej, był przecież za nią odpowiedzialny więc pobiegł za nią.  
- Zaczekaj! - krzyknął łapiąc ja za ramie.Gdy dotknął jej ramienia poczuł coś dziwnego, na ułamek sekundy przez jego ciało przeszedł przyjemny dreszcz, był pewny, że poczuła to samo bo spojrzała mu w oczy.  
- Przepraszam - szepnęła spuszczając wzrok.  
Ich spojrzenie wciąż nie mogło się oderwać, chciał coś powiedzieć pocieszyć ją, ale nie bardzo wiedział co.Wszystkie jego myśli, słowa przykuła ta jedna nieśmiała dziewczyna.Teraz miał wrażenie, że całe jego ciało jest przeciwko niemu, chciał coś powiedzieć, ale nie mógł.  
- To ja przepraszam - powiedział po chwili robiąc między nimi bezpieczny dystans, odwrócił się do niej plecami i oparł dłońmi o parapet.Uspokój się, opamiętaj! powtarzał sam do siebie.Jednak jego własne ciało zdradzało go.Spojrzał na nią i ich spojrzenie znów się spotkało, teraz patrzyli na siebie kilka sekund dłużej niż poprzednio, chciał odwrócić wzrok, uwolnić się, ale nie mógł.Usłyszeli dzwonek na przerwę, na korytarzu zrobiło się coraz bardziej tłoczno.Otarł jej łzy i bez słowa poszedł przed siebie.Z trudem hamował się by nie odwrócić się do niej, ale bał się to zrobić.Doskonale zdawał sobie sprawę, że to dziwne mu uczucie jest silniejsze niż się spodziewał.Bał się bo wiedział, że będzie mu trudno się jej oprzeć, ale doskonale wiedział, że musi.  
***  
Ola wciąż nie poruszyła się nawet przez chwile.Nie wiedziała co ma zrobić i co się z nią dzieje, tak bardzo za nimi tęskniła.Usłyszała szyderczy śmiech koleżanek i bez słowa wybiegła ze szkoły.Usiadła na wolnej ławce i popłakała się.Nie sądziła, że nowa szkoła okaże się dla niej aż tak bolesna.Spojrzała na zegarek i postanowiła wcześniej urwać się ze szkoły, przez chwile zastanowiła się co powie w cioci, jednak układając plan w głowie ruszyła w stronę przystanku.Czekała już dłuższą chwile na autobus, jednak on wciąż nie nadjeżdżał.  
- Nie pojedzie - usłyszała za sobą męski głos  
Odwróciła się i zobaczyła twarz Konrada  
- A o której pojedzie? - zapytała siadając na wolnej ławce  
Chłopak zmierzył ją poważnym wzrokiem i uśmiechnął się do niej.Sam nie wiedział czemu, ale ta dziewczyna bardzo mu się podobała.  
- Za dwie godziny - odpowiedział  
Nie patrząc na niego wyjęła słuchawki z plecaka i zaczęła słuchać mp3.  

On o krok za nią, ale zawsze przy niej, gotów oddać życie Tej jedynej wszystko jeszcze jest przed nimi, wspierajcie się w każdej chwili.Nie pytaj jak się poznali to nieważne, połączyło ich uczucie- żelazne.Wkrótce mieszkanie znaleźli przytulne, ja poznałem ich niewiele później.Upadki i wzloty mieli - to prawda, ale każdy tak ma to sprawa naturalna.Nie zawsze w miłości jest słońce na niebie, ważne że w potrzebie nigdy nie zawiedli siebie.Ona w domu, on kierowca ciężarówki, nocne trasy, ale nie bał się harówki wspólne życie, nie ważne trudności razem być do późnej starości.  

Wsłuchana w słowa ulubionej piosenki nawet nie zauważyła, jak Konrad jej się przyglądał, dopiero jak skończyła się nuta zobaczyła, że nie jest sama.  
- A ty jeszcze tutaj? - zapytała uśmiechając się do chłopaka  
Nie dostała odpowiedzi.Chłopak podszedł do niej i złapał za rękę  
- Chodź - szepnął ciągnąc ją w stronę lasu  
Zatrzymała się by wyłączyć mp3 i nucąc pod nosem słowa piosenki ruszyła za nim.
- Pięknie tu - powiedziała siadając na starym przewróconym drzewie  
- zawsze przychodzę tu, gdy chcę pomyśleć - usłyszała  
Zamyśliła się chwile, wspominając chwile spędzone z rodzicami  
- Tęsknie za nimi - powiedziała ze łzami w oczach  
- Za kim? - zapytał Konrad przyglądając się dziewczynie  
- Za rodzicami, zginęli w wypadku - powiedziała  
Konrad chciał coś powiedzieć, ale zamilkł.Otaczając koleżankę ramieniem ruszyli w stronę przystanku.Kilka minut później przed nimi zatrzymał się jakiś samochód, drzwi otworzyły się a za nimi ukazała się twarz nauczyciela.  
-Olu podwieźć Cię? - zapytał  
Dziewczyna spojrzała na niego i sama nie wiedząc czemu pożegnała się z kolegą i wsiadła do auta.  
- Muszę ci coś powiedzieć - usłyszała głos Krzyśka.  
Oczy Aleksandry skierowały się w jego stronę, patrzyła na niego nie wiedząc czego może od niej chcieć.Co takiego chciał jej powiedzieć.Jej wzrok wciąż przyglądał się nauczycielowi a on stracił całą odwagę by z nią porozmawiać.  
- Co takiego chciałeś mi powiedzieć? - zapytała przełykając ślinę  
Teraz to on zaczął jej się badawczo przyglądać.W głowie Krzyśka wciąż pojawiały się nowe myśli.Jak ma się z nią umówić? czy ona się na to zgodzi? skąd tak dobrze ją zna? nie wiedział.Jedyne czego był pewny to to, że nigdy nie poznał kogoś tak interesującego.Nie wiedział czemu tak na niego działa, przecież niczym nie wyróżniała się z tłumu, ale mimo to miała w sobie coś wyjątkowego.Może ta dziecięca naiwność w oczach? a może ten błysk niepewności i zagubienia? nie wiedział.W niezręcznej ciszy podjechali pod jej dom.Chociaż chciał coś jej powiedzieć, modlił się by o tym zapomniała.  
- Dziękuje za podwiezienie - powiedziała wysiadając z auta  
Otwierając drzwi zawahała się, nie chciała tak wysiadać bez słowa bo czuła, że powinna jeszcze coś zrobić, coś mu powiedzieć.  
- Przepraszam za tamto na korytarzu - powiedziała zerkając w stronę Krzyśka  
- To ja przepraszam, gdybym wiedział jak to się skończy nigdy nie zagralibyśmy -powiedział spuszczając wzrok  
- To nie twoja wina, stałam się po prostu kolejną ich ofiarą, ludzie oceniają zanim poznają - powiedziała spuszczając wzrok  
- Ale Ty płakałaś! a ja nigdy sobie tego nie wybaczę - szepnął  
Oczy Oli skierowały się w jego stronę, ale brakowało jej odwagi by zapytać dlaczego. Bez słowa wysiadła z samochodu nauczyciela i nie odwracając się za siebie, weszła do domu.  
***  
Wchodząc do mieszkania miała mętlik, zastanawiała się, co takiego powiedzieć cioci i jakie kłamstwo wymyślić.Nie chciała ich okłamywać, ale też nie mogła powiedzieć prawdy, wstydziła się, wmawiała sobie, że to jej wina, że jej nie lubią.A może tak było?może po prostu nie pasowała do tego otoczenia? może powinna wyjechać i więcej się tu nie pojawiać? nie wiedziała.  
- Cześć ciociu! - krzyknęła wchodząc do domu  
Jednak nikt jej nie odpowiedział.Trochę zdziwiło ją to, bo kto normalny nie zamyka domu i zostawia otwarte drzwi? Nie wiedząc co o tym myśleć udała się do swojego pokoju. Upadła na łóżko i wybrała znajomy numer, odczekała dwa sygnały i usłyszała męski głos.  
- Cześć kochana! - usłyszała głos Filipa  
- Cześć możesz rozmawiać? - zapytała siadając na łóżku  
- Dla Ciebie zawsze mam czas - usłyszała głos przyjaciela  
Uśmiechając się pod nosem zaczęła opowiadać mu o wszystkim co ją dzisiaj spotkało. Tak, jemu jedynemu przyznała się o tym, że planuje uciec.Chciała wracać do swojego rodzinnego miasta, być z powrotem z nimi.  
- To nie jest dobry pomysł przecież wiesz, że Cię kochają - powiedział Filip zmartwionym głosem.Usłyszała w jego słowach ból i ogromną troskę, tak na niego zawsze mogła liczyć.  
***  
Krzysiek wchodząc do swojego pustego mieszkania uśmiechnął się pod nosem.Chciał tylko jednego, ponownie ją zobaczyć.Stanął przy oknie i spoglądał w stronę jej pokoju modląc się by tam była.Teraz doskonale wiedział jakie to okno i jakoś nie mógł myśleć o niczym inny.Usłyszał sygnał swojej komórki, wyjął ją z kieszeni i odebrał połączenie.  
- Cześć mała! - powiedział radosnym głosem  
- Prosiłam byś mnie tak nie nazywał! - usłyszał gniew kobiety  
- No nie gniewaj się kochana! - powiedział próbując ją udobruchać  
- Pamiętasz? - zapytała kobieta zmieniając temat  
- Oczywiście i wszystko jest aktualne! będę po Ciebie tak jak się umawialiśmy! - szepnął zdejmując z siebie rzeczy  
- No to do wieczora - powiedziała kobieta rozłączając się  
Spojrzał na kalendarz i zamarł, kurcze faktycznie o tym zapomniał, rzucając pod nosem parę ostrych słów wybrał numer kolegi.  
- Miałeś mi przypomnieć! - krzyknął zły nie na żarty  
- Miłe przywitanie - zaśmiał się kumpel  
Krzysiek w skrócie opowiedział mu o dzisiejszym dniu i o telefonie dziewczyny i prosząc kumpla o jeszcze jedną przysługę rozłączył się.Przebrał się w wygodniejsze rzeczy i zamykając za sobą drzwi wyszedł z mieszkania.Musiał jechać do sklepu po drobny prezent dla dzwoniącej kobiety.  

Chodził po sklepie, coraz bardziej czując złość na kumpla, spojrzał na godzinę i wiedział, że powinien się pospieszyć.Wszedł do kolejnego sklepu obiecując sobie, że jest to już ostatni SKLEP do jakiego wszedł.Rozejrzał się po sklepie i w oczy rzucił się mu srebrny naszyjnik, spojrzał na cenę i uśmiechnął się pod nosem.Podszedł do młodej sprzedawczyni, trzymając w ręku naszyjnik i zapłacił.Odebrał resztę i żegnając się wyszedł ze sklepu.Spojrzał na zegarek i szybkim krokiem ruszył w stronę samochodu, jeszcze raz zerknął na zakupiony zakup i uśmiechając się pod nosem ruszył w stronę tak bardzo znajomego mu adresu.Doskonale wiedział, że kupił idealny prezent dla tak ważnej mu dziewczyny.Wszedł do mieszkania, jak do siebie.Doskonale wiedział gdzie co jest, przecież kiedyś był tu niemal codziennie.Rozejrzał się dookoła, ale mieszkanie było puste.Wszedł do jej sypialni i oparł się o drzwi.Dziewczyna siedziała na łóżku i spojrzała na niego zapłakanym wzrokiem.  
- Zerwał ze mną! - powiedziała wtulając się w jego ramiona  
Usiadł obok niej, chowając łańcuszek do kieszeni kurtki, nie pytał o nic, nie naciskał. Po prostu siedział na tak bardzo znajomym mu łóżku i czekał aż się uspokoi.Gdy dziewczyna uspokoiła się na tyle, by mógł zostawić ją samą, ruszył do kuchni i nalał jej melisy na uspokojenie, nadal doskonale pamiętał gdzie co jest i to go trochę zdziwiło, ale i ucieszyło.  
- Krzysiek? - usłyszał za sobą jej głos  
Odwrócił się do niej i podszedł, kładąc jej rękę na ramionach  
- Dziękuje - usłyszał i uśmiechnął się do niej  
Usiadł na krzesełku i przyglądał się dziewczynie.Nie wiedział jakich słów użyć, by jej jakoś pomóc, by tak bardzo nie cierpiała.Znał ją już dobrych kilka lat i doskonale wiedział ile przeszła, ile przeszła przez niego, chciał jej zaoszczędzić bólu, ale nie bardzo wiedział jak.  
- Dziękuje, że jesteś przy mnie - powiedziała próbując go pocałować  
- Nie, proszę - szepnął odsuwając się od niej  
Owszem kiedyś był z nią, ale już dawno nie czuł do niej niczego oprócz sympatii.Nie chciał dawać jej fałszywych nadziei i kłamać, że do niej wróci.Nie zamierzał tego zrobić nie mógł bo teraz przez cały czas myślał tylko o Oli.Tak, to w niej się po woli zakochiwał.  
- Przepraszam - usłyszał jej cichy głos  
Spojrzał na nią i przytulił ją.Wiedział, że w tej chwili jest zagubiona, wiec postanowił udać, że nic takiego się nie stało.  
***  
Już od kilku minut leżała na łóżku, rozmyślając plan ucieczki.To nie tak, że nie kochała cioci! Kochała i dlatego nie była pewna, czy dobrze robi, kochała i naprawdę nie chciała przysporzyć im bólu, ale nie czuła się tu szczęśliwa.Mimo troski i starań Ola nie potrafiła za klimatyzować się w nowym otoczeniu, nie potrafiła się śmiać.Tęskniła za starym domem i rodzicami, tęskniła za przyjaciółmi i wspólnymi wygłupami.Nie mogła nic na to poradzić, po prostu za nimi tęskniła.Usłyszała otwierające się drzwi, była ciekawa kto wrócił wcześniej.Wyszła z pokoju i spojrzała na dół, dostrzegła zatroskane spojrzenie Kamila.  
- Było aż tak źle? - zapytał siadając obok niej  
Dziewczyna nie odpowiedziała, przytuliła kuzyna i zaczęła płakać, nie mogąc zapanować nad łzami.Wtulona w ramiona kuzyna, zmęczona płaczem zapadła w głęboki sen.  
***  
- Jesteś tego pewna? - zapytał ponownie przyglądając się dziewczynie  
Malwina przyjrzała się mu uważnie i po raz kolejny zapewniła, że tak.Po uspokojeniu się zadzwoniła do przyjaciółki i ta już do niej jechała.Nie chciała być dłużej z Krzyśkiem, nie chciała, by ten miał w stosunku do niej jakieś zobowiązania.Już dawno się rozstali i każdy z nich zasługiwał na nowe, szczęśliwe życie, jej się nie układało, ale chciała by on był szczęśliwy, nie ważne czy z nią czy nie.  
- Idź już! - usłyszał jej radosny głos  
Znów spojrzał na nią i uśmiechając się do niej wyszedł z mieszkania.Zamykając za sobą drzwi zastanawiał się, czy dobrze robi, może powinien poczekać za jej przyjaciółką? sam nie wiedząc czemu, nie chciał zostawiać jej samą.  

Ola szła korytarzem rozmyślając o ucieczce.Od tamtego przykrego incydentu minął tydzień, przez cały tydzień było tak samo, w klasie jej nie oszczędzano, teraz  
aktualnie siedziała z Magdą, bo Konrada przyjaciel wrócił i musiała zwolnić mu jego ławkę.Z Konradem też zbytnio nie miała ostatnio kontaktu, chociaż żałowała tego.On  
jako jedyny z klasy okazał jej trochę serca.Sąsiada ostatnio prawie nie widywała, podobno wziął wolne ze szkoły i na kilka dni wyjechał, ale chyba wczoraj wrócił bo widziała go z jakąś dziewczyną.Kacper też już prawie do niej nie dzwonił, od ich kłótni, która miała miejsce dwa dni temu nie skontaktował się z nią.Jej przyjaciółka też o niej zapomniała, przynajmniej miała takie wrażenie, bo nie odzywała się do niej.Innym słowem została sama, no dobrze może nie do końca sama, bo przecież miała jeszcze Kamila, który ostatnim czasie stał się jej aniołem stróżem.Po tej rozmowie jaką odbyli razem tydzień temu postanowił ją chronić w szkole.Na przerwach miała spokój, ale w klasie znów musiała poradzić sobie sama.  
- Cześć idziesz na wf? - usłyszała za sobą głos Konrada  
Odwróciła się za siebie i uśmiechnęła się.Nie była pewna, czy iść czy nie.Nauczyciel chyba już wrócił a ona poczuła dziwny niepokój.Na samo wspomnienie jego oczu poczuła nie znane jej dotąd uczucie, coś tak jakby zakuło ją w sercu.Czyżby się w nim zakochała? nie, przecież to nie możliwe.Nie mogła zakochać się w kimś kto jest jej nauczycielem i dużo starszym od niej mężczyzną.Spojrzała na Konrada i wróciła do rzeczywistości.  
- Nie pójdę! - szepnęła wychodząc ze szkoły.  
Nie odwracając się za siebie wyszła ze szkoły.Gdy wychodziła poczuła coś dziwnego, serce jej przyspieszyła a ona mimowolnie się uśmiechnęła.Na przeciwko niej szedł  
Krzysiek.Gdy się mijali odwzajemnił jej uśmiech i chciał coś powiedzieć, ale powstrzymał się.  
***  
Wszystko potoczyło się nie tak jak myślał.Spojrzał na Olę, ale wzrok miał nie obecny. Nie sądził, że tak się stanie i cieszył się, że zdążył na czas.Nadal nie rozumiał co  
strzeliło jej do głowy, by chcieć się zabić.Teraz gdy wypuścili ją ze szpitala potrzebowała jeszcze więcej jego uwagi i troski, postanowił do niej wrócić, chociaż tak naprawdę już dawno przestał ją kochać.Ale co miał zrobić? przecież nie mógł zostawić je samą sobie i tak po prostu o niej zapomnieć.Szedł teraz prosto na sale gimnastyczną, bo zdawał sobie sprawę, że jest już spóźniony.Z jednej strony cieszył się, że nie będzie na lekcji Oli, ale z drugiej bolało go to.Chociaż nie bardzo wiedział jak ma teraz się zachowywać w stosunku do niej, to i tak pragnął być blisko niej. Wszedł do sali i przywitał się ze wszystkimi uczniami, zaczął prowadzić lekcje.  
***  
Ola szła przez park, wciąż czując na sobie wzrok Konrada, nie wiedziała o czym ma z nim rozmawiać, nie bardzo wiedziała jak ma się zachować, bo naprawdę dawno  
nie mieli ze sobą bliższego kontaktu.Przez tydzień ich kontakt ograniczał się zwykłym cześć, miała czasami wrażenie, że chłopak jest na nią zły.Chociaż nie bardzo to  
rozumiała, bo miała świadomość, że nic mu nie zrobiła.Usiadła na ławce w parku i patrzyła na bawiące się nie daleko nich dzieci.Zamknęła oczy i poczuła ból, przypominała sobie wspólne zabawy z rodzicami i tak bardzo za nimi zatęskniła. Usłyszała sygnał TELEFONU i odebrała go.Dzwonił Kamil.  
- Cześć, znowu nie jesteś w szkole? - usłyszała głos kuzyna  
- Nie, jestem w parku a co śledzisz mnie? - zapytała lekko zdenerwowana  
- Mam dla Ciebie propozycję, czekaj przy wejściu - powiedział rozłączając się  
Spojrzała na Konrada i wstała z ławki.Wolnym krokiem ruszyli w miejsce spotkania. Gdy dochodzili już na miejsce, dostrzegła kuzyna i jego dwóch przyjaciół, uśmiechnęła się do chłopaków, których znała już z widzenia i pożegnała z Konradem.Pod opieką Kamila ruszyła w głąb parku.Razem z towarzyszącymi jej chłopakami, usiadła na ławce i spojrzała zaciekawiona na kuzyna.  
- To co takiego chciałeś mi zaproponować? - zapytała uważnie mu się przyglądając  
- Grill u Patryka, dziś wieczorem - usłyszała  
Spojrzała na Patryka i kiwnęła głowa na zgodę.Chociaż nie bardzo chciała tam iść, postanowiła się zgodzić bo wiedziała, że nawet ona zasługuje na trochę zabawy.  

Ola nieśmiało spoglądała na zebrane w ogrodzie towarzystwo i czuła się coraz bardziej zagubiona, nie bardzo wiedziała co tu robi, ale dała się namówić kuzynowi na tego grilla, a teraz po prostu żałowała tej decyzji.Rozejrzała się dookoła, ale nigdzie nie widziała Kamila.Wciąż przed oczami miała nowe twarze i od czasu do czasu widziała  
spojrzenia pijanych chłopaków, nawet paru z nich chciało ją poderwać, ale się nie dała. Nie uśmiechało jej się rozmawiać z pijanymi chłopakami, którzy tylko czekają na to, by  
zaciągnąć ja na górę wielkiego mieszkania i zaliczyć.Nie o takim pierwszym razie marzyła, chciała by było romantycznie i wyjątkowo.Czasami wyobrażała sobie tą chwile, a czasami o niej śniła.Mimo to, nikt na tej imprezie nie pasował jej do tej roli.  
- Jak si bawisz? - usłyszała głos Kamila  
Odwróciła się do kuzyna i spojrzała na niego, no nie nawet on, ten któremu jedynie tu ufała spił się i ledwo co kontaktował.Spojrzała na niego rozczarowanym wzrokiem i skierowała się do wyjścia.  
- Olu! Gdzie idziesz? - usłyszała głos gospodarza  
Spojrzała na Patryka i żegnając się z nim, udała się w stronę ulicy.  
- Zaczekaj! - słyszała za sobą czyjś głos  
Znajomy jej chłopak biegł w jej stronę, a ona nie bardzo wiedziała co on tu robi.  
- Odprowadzę Cię - usłyszała głos Konrada  
Kiwając głową, pozwoliła się odprowadzić.Przez kilka godzin nie zauważyła go i nie miała pojęcia, że on nadal tu jest.Była trochę zdziwiona, bo nie wiedziała, że Konrad zna Patryka, niby są z tej samej szkoły, ale nigdy nie wiedziała, by rozmawiali razem na przerwach, czy przed szkołą.Nawet nie wiedziała, że oni się znają.  
- Nie sądziłam, że będziesz na tym grillu - szepnęła, przyglądając się koledze  
- No ja też nie sądziłem - zaśmiał się Konrad  
Dalszą drogę przemilczeli.Szli pomału podziwiając gwiaździste niebo, nie bardzo spieszyło się dziewczynie do domu, bo bała się, że ciotka zacznie przesłuchiwanie.  
Postanowili usiąść przed blokiem na ławce i jeszcze chwile nacieszyć się swoim towarzystwem.  
***  
Krzysiek postanowił się przejść do przyjaciela, bo nie bardzo mógł wytrzymać w domu. Jego dziewczyna nie odbierała od niego telefonu a on bał się, że po raz kolejny będzie chciała sobie coś zrobić.Zabrał Suzy i trzymając w ręce smycz wyszedł z domu.Na dworze było już późno a on wyjątkowo miał ochotę na piwo, które już wcześniej obiecał przyjacielowi.Nagle usłyszał znajomy głos.Odwrócił się i zobaczył Aleksandrę.  

Patrzył na nią, nie mogąc oderwać od niej oczu.W blasku księżyca Aleksandra wyglądała jeszcze ładniej, nie bardzo wiedział co ma zrobić.Podejść do niej i z nią porozmawiać, czy lepiej odejść i iść do kumpla.Czy powinien przeszkadzać jej w rozmowie z kolegą.Widział go nie raz w szkole i nie miał pewności, ale wydawało mu się, że oni razem chodzą do klasy.Chyba widział go na w-f, ale nie miał pewności, czy to on.Postanowił iść do kumpla.Jeszcze raz spojrzał na nią i uśmiechając się pod nosem ruszył w przeciwną stronę.Dochodził do domu przyjaciela, gdy usłyszał sygnał telefonu.Wyciągnął TELEFON i uśmiechnął się, bo doskonale znał dzwoniący numer.  
- Cześć mała! - szepnął  
- Cześć braciszku - usłyszał głos siostry  
Kila minut później rozłączył się i wstając z ławki, ruszył w kierunku bloku.  
***  
- Musze już iść - odezwała się Ola  
Wstała z ławki i żegnając się z Konradem ruszyła w stronę domu.Nie bardzo wiedziała co ma powiedzieć cioci, bo nie chciała wkopać Kamila, ale nie bardzo podobało jej się to, że aż tak spił się u Patryka.No i ten jego kolega, sama nie wiedziała czemu, ale nie ufała mu.Po prostu w domu znała podobnych ludzi do Patryka i wiedziała, że im nie wolno ufać.Weszła do domu i przywitała się z ciocią, po kilku minutowym przesłuchaniu w końcu po pozwoleniu, udała się do pokoju i położyła do łóżka.Nie rozumiała czemu przyjaciółka nadal się do niej nie odzywa, ale nie miała za bardzo czasu się nad tym zastanawiać.Nawet nie wiedziała kiedy zasnęła.  
  
Obudził mnie dzwoniący TELEFON, nie wiedziałam gdzie on jest a zaspana nie bardzo chciałam go szukać, niestety telefon nie ustępował i wciąż na nowo wydawał z siebie moją ulubiona piosenkę.Westchnęłam i podniosłam się z poduszki, bardziej już  
zaangażowana zaczęłam poszukiwać komórkę.Po paru minutach znalazłam telefon, a nie znajomy mi numer zadzwonił kolejny już raz.Przez kilka sekund zawahałam się, czy mam go odebrać, bo zazwyczaj nie odbierałam nie znane numery, ale skoro ktoś o siódmej rano dzwoni pięć razy to znaczy, że mnie zna.Zrezygnowana, wciąż zaspana nacisnęłam zielony przycisk telefonu.  
- Halo - powiedziałam zaspanym głosem  
- Cześć Olu - odezwał się męski głos  
- Znamy się? - zapytałam rzucając się na wygodną poduszkę  
- Osobiście nie, ale wiedziałem Cię wczoraj u Patryka - powiedział  
- Yhy - szepnęłam rozłączając się  
Rzuciłam telefon na półkę i na nowo próbowałam zapaść w sen.Niestety przeklęta komórka mi to uniemożliwiała.Wstałam już całkowicie zdenerwowana i podeszłam do telefonu  
- Czego!! - warknęłam nie patrząc kto dzwoni  
- Yy ja chciałem tylko no ten no zapytać się jak się masz-powiedział jąkając się znajomy mi głos  
Spojrzałam na dzwoniący numer i usiadłam na łóżku.  
- Przepraszam myślałam, że to dzwoni ktoś inny-zaczęłam się tłumaczyć  
- Może zadzwonię później?-usłyszałam  
Nie dając mi szansy na jakąkolwiek dyskusję, rozmówca rozłączył się, a ja upadłam na plecy.W mojej głowie odezwały się wyrzuty sumienia, bo nie chciałam tak ostro potraktować przyjaciela, ale nie bardzo wiedziałam, że to dzwoni on.  
- Olu śniadanie! - zawołała Ciocia  
Zakładając poduszkę na głowę zamknęłam oczy.Tak bardzo marzyłam o pięć minut snu.  
- Zaraz! - krzyknęłam walcząc ze snem  
Drzwi do pokoju otworzyły się i zobaczyłam w nich Kamila.  
- Czemu wczoraj tak szybko uciekłaś? - zapytał kuzyn  
- A Ciebie nie nauczyli pukać? - zapytałam rzucając w niego poduszką  
Chcąc nie chcąc musiałam wstać z łóżka.Ubrana zeszłam do kuchni i usiadłam przy stole, po woli zajadając przygotowane przez ciocię tosty.Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.Kamil otworzył je i zobaczyłam przed nich Krzyśka.  

- Cześć mogę wejść? - usłyszałam z daleka jego głos  
Zamarłam.Wstałam od stołu i podeszłam do drzwi wejściowych, sama nie wiem czemu to zrobiłam, ale chciałam chociaż na chwile go zobaczyć i z nim porozmawiać.  
- Cześć - powiedziałam uśmiechając się  
Chłopak odwzajemnił uśmiech, a do nas podeszła ciocia  
- Dzień dobry - przywitała się  
- Dzień dobry.Trochę mi głupio, ale czy mogłaby pani pożyczyć mi trochę cukru? -zapytał spuszczając wzrok  
Ciocia poszła po cukier, podając mi go, kazała mi zanieść cukier sąsiadowi.Gdy podałam cukier Krzyśkowi a nasze dłonie się dotknęły, a ja poczułam na plecach przyjemny dreszcz.Spojrzałam na niego a on uśmiechnął się  
- Dziękuje i do widzenia - powiedział wychodząc  
Patrzyłam na drzwi i nie mogłam oderwać od nich oczu, wciąż wydawało mi się, że on wróci się i znów wejdzie.Uśmiechnął się, uśmiechnął się do mnie, cieszyłam się jak mała dziewczynka.Odłożyłam talerze do zmywarki i pobiegłam ubrać się, bo wiedziałam, że nie długo mamy autobus, a ja tak bardzo chciałam jechać do szkoły. Teraz nie interesowało mnie to, czy będą się ze mnie śmiać, czy może jednak nie. Chciałam zobaczyć tylko nauczyciela i nic więcej się dla mnie nie interesowało. Chociaż dobrze wiedziałam, że nie powinnam, bo Krzysiek był moim nauczycielem, straciłam dla niego głowę.Spojrzałam na Kamila i poganiając go, pożegnaliśmy się z ciocią i poszliśmy na autobus.No to teraz zapowiadał się kolejny dzień w szkole i kolejny w-f.Coś nie dawało mi spokoju, nie byłam pewna, czy to aby nie sen, ale wydawało mi się, że ktoś nad ranem do mnie dzwoni.Wyciągnęłam telefon i sprawdziłam połączenia i faktycznie ktoś rano się do mnie dobijał.Spojrzałam na Kamila i podałam mu telefon.  
- Znasz? - zapytałam uważnie mu się przyglądając  
Kamil spojrzał na numer, ale jego wyraz twarzy niczego nie wyrażał.Kiwnął przecząco głową a ja nie miałam pojęcia skąd ten chłopak zna mój numer.  
- Nie, a dlaczego pytasz? - zapytał przyglądając się mi z zaciekawieniem  
Już miałam mu odpowiedzieć, ale nie zdążyłam, bo przyjechał autobus.Wsiedliśmy do autobusu i zajęliśmy wolne miejsce.Kilkanaście minut później zatrzymaliśmy się przed szkołą i skierowaliśmy w stronę dużego budynku.Gdy wchodziliśmy do szkoły, zobaczyłam jakiegoś chłopaka, spojrzał na mnie i uśmiechnął się, a mi wydawało się, że go nie znam.  
- Cześć - powiedział uśmiechając się  
Odwzajemniłam uśmiech, ale nie odpowiedziałam.Przez chwile zawahałam się, czy to aby nie on dzwonił nad ranem, ale po chwili skarciłam się za tą myśl.  
- Widziałem Cię wczoraj u Patryka - powiedział  
- To ty dzwoniłeś do mnie rano? - zapytałam  
- Może -uśmiechnął się  
Miałam dość tych zgadywanek i lekko zdenerwowana poszłam do sali na lekcję.Jeżeli nie chciał powiedzieć to cóż, miałam to gdzieś.Szlam korytarzem, gdy nagle go ujrzałam szedł w moją stronę, a ja poczułam jak uginają mi się kolana.  
- Cześć Olu - usłyszałam Konrada głos  
***  
Szedłem korytarzem, gdy nagle ją zobaczyłem.Uśmiechnąłem się do niej a ona odwzajemniła uśmiech.Było mi trochę głupio po tej wizycie rano u niej, ale cóż przecież nie mogłem unikać własnej uczennicy.Chciałem z nią porozmawiać, zapytać się co tam u niej, zaprosić na kawę, ale stała z kumplem z klasy a mi brakło odwagi.Przeszedłem obok nich i uśmiechnąłem się do niej.Nie zatrzymując się, nie odwracając po prostu jakby nigdy nic poszedłem do sali gimnastycznej i zacząłem prowadzić lekcje.Dwie godziny później, miałem mieć zajęcia z jej klasą a ja nie bardzo wiedziałem jak mam się zachować w stosunku do niej.  
- Dzień dobry - powiedziała  
- Dzień dobry - puściłem do niej oko roku  
Wiedziałem, że nie powinienem tego robić, ale nie mogłem się powstrzymać. Czterdzieści minut później lekcja zakończyła się, a jej klasa wyszła z sali, ona zwolniła kroku i wyszła z klasy ostatnia.Sam nie wiem czemu tak się zachowałem, ale złapałem ją za rękę  
- O której kończysz? - zapytałem  
- O czternastej czterdzieści pięć - odpowiedziała  
- Będę czekał koło sklepu - powiedziałem puszczając jej rękę  
Wiedziałem, że dużo ryzykuje, ale nie potrafiłem się jej oprzeć  

Wyszłam ze szkoły, zastanawiając się co chciał ode mnie Krzysiek.Szłam wolno wciąż rozmyślając o tym, czy on faktycznie tam będzie.  
- Cześć Olu! - zawołał Patryk  
- Do jutra - odpowiedziałam  
Kilka minut później zatrzymałam się przed sklepem, uśmiechając się do Krzyśka.Nie sądziłam, że mój nauczyciel w-f faktycznie tam będzie.Nie bardzo wiedziałam jak mam się zachować i co mam mu powiedzieć.  
- Cześć - powiedziałam podchodząc do niego  
- Cześć bałem się, że nie przyjdziesz - uśmiechnął się  
Nie odpowiedziałam, tylko po prostu bez słowa weszłam do jego samochodu i zapięłam pasy.  
- Masz ochotę na mały spacer? - zapytał  
Kiwnęłam głową i chwile później ruszyliśmy.Jechaliśmy kilkanaście minut a między nami panowało kłopotliwe milczenie, w sumie cieszyłam się, że po kilkunastu minutach się zatrzymaliśmy, bo nie wiem, czy bym tak dłużej wytrzymała.  
- Byłaś tu już kiedyś? - zapytał wychodząc z samochodu  
Pokiwałam przecząco głowa i rozejrzałam się po okolicy.Było naprawdę przepięknie. Naokoło nas było duże jezioro z niewielką plażą.Krzysiek rozłożył koc i z samochodu wyciągnął koszyk z jedzeniem.  
- To wszystko dla nas? - zapytałam trochę zakłopotana  
- Pomyślałem, że będziesz po szkole głodna - powiedział rumieniąc się  
Uśmiechnęłam się i usiadłam na mięciutkim kocyku.Położyłam się, podziwiając obłoki przechodzące przez błękitne niebo.Krzysiek położył się obok mnie i zaczęliśmy pokazywać sobie różnego rodzaju kształty z obłoków.Tak, zawsze robiłam tak z mamą. Poczułam w oczach łzy i odwróciłam głowę, nie chciałam, by Krzysiek zobaczył jak płacze.  
- Stało się coś? - zapytał po chwili, palcem ocierając moje policzki z łez  
- Po prostu przypomnieli mi się rodzice - powiedziałam kryjąc twarz w dłoniach  
Krzysiek przytulił mnie, a ja zadrżałam.Wtuliłam się w jego ciepłe ramiona a on gładził mnie po plecach, po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz, a ja odskoczyłam jak oparzona.Przecież nie powinnam tego robić, on był moim nauczycielem.  
- Przepraszam - powiedział spuszczając wzrok  
Po chwili zaczęliśmy zajadać się pysznościami, które dla nas przygotował.Po godzinie odpoczynku podeszłam do wody i miałam wielką ochotę wejść, ale nie bardzo miałam jak.Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.  
- Pięknie tu - powiedziałam rozmarzona  
- Wiem.Przychodziłem tu, gdy byłem mały - powiedział  
- Myślałam, że tu nie mieszkałeś? - zapytałam zaskoczona  
- Przyjeżdżałem tu do chrzestnych, którzy kiedyś tu mieszkali - powiedział  
Spojrzałam na niego zaskoczona tym co on robi i zarumieniłam się.Chłopak ściągnął spodnie i w samych bokserkach wszedł do wody.Zazdrościłam mu tego i trochę poczułam złość, Przecież gdyby powiedział mi gdzie chce jechać, założyłabym spodenki a nie spodnie.  
- No chodź! - zawołał  
Rozejrzałam się naokoło, wahając się.Po kilku minutach wahania odwróciłam się i zdjęłam spodnie i pobiegłam do wody.  
- Zimna! - krzyknęłam śmiejąc się  
- No chodź-zachęcał  
Kilka minut później, gdy już przyzwyczaiłam się do zimna Krzysiek zaczął mnie chlapać, a ja nie chcąc pozostać mu dłużna, też go chlapałam.Nie wiem ile minut tak się bawiliśmy., ale po krótkiej chwili zrobiło mi się trochę zimno i wyszłam z wody.Usiadłam na kocyku i zjadłam truskawkę.  
- Zaczekaj - powiedział po chwili  
Wziął truskawkę do ręki i zaczął mnie karmić.Trochę mnie to krępowało, ale z nikim nie było mi tak dobrze jak z nim.Kilka sekund później Krzysiek przybliżył się i złożył na moich ustach delikatny pocałunek.Drgnęłam a on natychmiast ode mnie odskoczył.  
- Przepraszam - powiedział  
- Nic się nie stało - powiedziałam ubierając spodnie  
Krzysiek podszedł do mnie i wziął mnie w ramiona.Poczułam jego delikatny dotyk i nie wiedziałam co mam zrobić.Jego usta się przybliżyły i po chwili poczułam kolejny raz jego wargi na swoich.  
- Może nie powinienem tego zrobić, ale nie mogłem się pohamować - powiedział odklejając się ode mnie  
- Okej - powiedziałam zbita z tropu  
Odsunęłam się od niego i usiadłam na kocu.  
- Bo widzisz zależy mi na Tobie - powiedział po chwili  
Spojrzałam mu głęboko w oczy i nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.  
- Mi też nie jesteś obojętny - powiedziałam kryjąc twarz w dłoniach  
Krzysiek podszedł do mnie i mocno mnie przytuli.  
Zatrzymaliśmy się przed moim domem i wysiadłam z samochodu.Tak bardzo czułam się zakłopotana i do końca nie wiedziałam co się ze mną dzieje.Czułam się z jednej strony szczęśliwa, a z drugiej trochę wystraszona.Przecież to co robiliśmy, nie było zbyt rozsądne, bo on nadal był moim nauczycielem.  
-Kocham Cię - powiedział, gdy tylko otworzyłam drzwi  
- Wiem - odpowiedziałam  
- Może powtórzymy to jutro? - zapytał łapiąc mnie za rękę  
Nie odpowiedziałam.Uśmiechnęłam się i wyszłam z jego auta.Nie chciałabym, by ktokolwiek dowiedział się o tym, że spotykam się z Krzyśkiem.Odwróciłam się, a samochód odjechał.Ruszyłam w stronę domu i wiedziałam, że zaraz będą bury i doskonale zdawałam sobie sprawę, że zasłużone.Weszłam do domu i zobaczyłam w kuchni zdenerwowana ciocię.  
- Na Boga dziewczyno gdzie ty byłaś! - krzyknęła wstając z krzesełka  
- Przepraszam - powiedziałam spuszczając wzrok  
- Czy ty jesteś Olu poważna! Mój mąż obiecał siostrze na łożu śmierci, że się tobą zajmie, A ty robisz nam taki numer? Pomyśl o tym co powiedziałaby na to twoja mama! Dziewczyno jesteś taka do niej podobna! Marsz do swojego pokoju i nie wychodź aż do powrotu męża! - powiedziała zdenerwowana  
Spuściłam wzrok i ruszyłam do swojego pokoju, po drodze spotkałam Kamila, który nieśmiało się do mnie uśmiechnął.Nie miałam ochoty na żadne rozmowy z nim. Weszłam do pokoju i tuż przed jego nosem zamknęłam mu drzwi.Położyłam się na łóżku i wzięłam w ręce fotografię rodziców.  
- Tak bardzo za wami tęsknie - powiedziałam sama do siebie  
Usłyszałam sygnał telefonu, podbiegłam do niego i uśmiechnęłam się.>Dziękuje za miłe spotkanie, śpij dobrze K< No tak ten facet jest niesamowity.Odłożyłam zdjęcie w ręce i usłyszałam ciche pukanie do drzwi, po chwili do mojego pokoju wszedł wuja.  
- Ciocia już naskarżyła? - zapytałam naburmuszona  
- Oj Olu, Olu tak bardzo przypominasz mi siostrę - powiedział obejmując mnie  
Nie bardzo wiedziałam co to wszystko znaczy, ale podobało mi się to.Chociaż nie tego się spodziewałam, jednak wolałam to niż dostać karę.  
- Nie rób tak nam więcej dobrze? - zapytał Wuja wychodząc z pokoju  
Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się do niego, gdy już wyszedł z mojego pokoju. Położyłam się na łóżku i odpisałam Krzyśkowi.  
***  
Ja również dziękuje za to spotkanie, także życzę Ci dobrej nocy-przeczytałem. Uśmiechnąłem się pod nosem i położyłem na łóżku.Zamknąłem oczy i przypomniałem sobie smak jej ust, nieśmiałe spojrzenie, te iskierki radości w jej oczach.Tak, z całą pewnością wiedziałem, że się w niej zakochałem.Spojrzałem na zegarek i postanowiłem położyć się spać, przecież było dość późno, a jutro musiałem iść do pracy.  

Obudził mnie budzik, wyłączyłem go i wstałam z łózka, wykąpałem się, ubrałem i jak zawsze brakło mi czasu na śniadanie.Nakarmiłem Suzy i jak zawsze rano wyszedłem z pieskiem na spacer.Kilka minut później, gdy już pies załatwił swoje potrzeby wróciłem do domu i zabrałem potrzebne DOKUMENTY i nadal nie sprawdzone sprawdziany. Zamknąłem drzwi i zaprowadziłem psa do kumpla.Spojrzałem w okno Oli, ale nikogo nie zobaczyłem.Miałem ochotę zabrać ją do szkoły, ale to byłoby zbyt niebezpieczne, a nie potrzebowałem nie potrzebnych skandali, czy tez plot na nasz temat.Już teraz zachowywałem się zbyt nie odpowiedzialnie i bałem się, że ktoś zauważy to, że mamy się ku sobie.Okej jej by nic się nie stało, ale ja mógłbym stracić ukochaną pracę. Ruszyłem autem w kierunek szkoły.Kilkanaście minut później, byłem już w szkole.  
- Dzień dobry! - powiedziałem patrząc na dyrektora  
-Dla kogo dobry dla tego dobry! Do mnie proszę! - Niemal się na mnie wydarł  

Spojrzałem na dyrektora, nie do końca wiedząc o co mu chodzi.Podejrzewałem, że ktoś mógł zobaczyć nas razem i poczułem strach.Bałem się, że za chwile mnie wywali. Poczułem strach, bo zależało mi na tej pracy, lubiłem tych uczniów i przywiązałem się do szkoły.No i mogłem codziennie wiedzieć Olę.  
- Proszę do mojego gabinetu panie Krzysztofie - powiedział Dyrektor  
Spojrzałem na niego i poczułem strach.Nie wiedziałem co takiego chce mi powiedzieć, o czym chcę ze mną porozmawiać.Poszedłem za nim do gabinetu i usiadłem na skórzanym fotelu.Z uwagą przyglądałem się, czekając jak na wyrok za tym co mi zaraz powie.  
- Doszły mnie słuchy, że spotyka się pan z uczennicą - powiedział surowym głosem  
- Słucham? To jakiś absurd! - udałem obrażonego  
Dyrektor z uwagą mi się przyglądał i rzucił na stół zdjęcie moje i Oli  
- A to? Co to ma znaczyć? - wydarł się  
- To jakaś pomyłka! ona jest moją sąsiadką, proszę zapytać się jej ciotki - powiedziałem podnosząc głos  
- Zapytam się! A teraz proszę wracać do pracy - powiedział  
Bez jakiegokolwiek słowa wyszedłem z gabinetu i poczułem jak ogarnia mnie złość.No nie! Tego było dla mnie już za wiele! Nie wiedziałem co mam zrobić, nie wiedziałem już  
co mam o tym myśleć, kto nas zobaczył? kto powiedział o nas dyrektorowi? kto zrobił nam te zdjęcia? nie wiedziałem.Szedłem korytarzem prosto do sali i ujrzałem ją.Szła z Kamilem, uśmiechając się do mnie, a ja nie bardzo wiedziałem co mam o tym myśleć. Przecież nie mogłem się z nią zobaczyć tak publicznie, nie mogłem dać komuś znowu następnych powodów do oskarżenia nas przed dyrektorem.  
- Dzień dobry - powiedziała Ola  
- Dzień dobry - odrzekłem  
Nie zatrzymałem się, nie spojrzałem na nią.Nie mogłem tego zrobić.Po prostu minąłem ją bez słowa i dalej ruszyłem przed siebie.  

Uśmiechnęłam się do Krzyśka, hamując się, by nie rzucić się mu w ramiona.Wciąż miałam przed oczami wydarzenia wczorajszego dnia i coraz trudnej było mi udawać obojętną.Chociaż doskonale wiedziałam, że nie powinnam, chciałam z nim porozmawiać, przytulić go.Kocha mnie i nie byłam pewna, ale ja też zaczęłam czuć do niego coś więcej niż zwykłą przyjaźń.Jednego byłam pewna, nie traktowałam go jak nauczyciela, czy sąsiada.  
- Olu! - usłyszałam głos Kamila  
Odwróciłam się i spojrzałam na Patryka  
- Co robisz wieczorem? - zapytał  
- Nie wiem a co? - spytałam czując się trochę niezręcznie  
Miałam wrażenie, że Patryk coś do mnie czuje, ale ja nie traktowałam go na serio.Dla mnie był tylko zwykłym kolegą, nikim więcej.Nie podobał mi się tak, jak podoba mi się Krzysiek.  
- Myślałem, że wpadniesz wieczorem, obejrzelibyśmy jakiś film na Dvd.Co ty na to? -zapytał  
Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć, trochę czułam się niezręcznie, ale nie miałam innego wyjścia.Głupio było mi odmówić, ale z drugiej strony nie mogłam i nie chciałam  
z nim się spotkać.  
- Nie wiem.Zobaczymy - odpowiedziałam  
Usłyszałam dzwonek na lekcję i ruszyliśmy w stronę klasy.Dziś było inaczej, nikt mi nie dokuczał, klasa też była jakby jakaś fajniejsza, milsza.Nie wiedziałam, czy najgorsze mam już za sobą, czy po prostu jest to cisza przed burzą.  
- Siadaj! - usłyszałam głos Konrada  
Usiadłam obok przyjaciela i uśmiechnęłam się do niego.  
- Co tam? - zapytał Konrad uśmiechając się  
- Dobrze - odpowiedziałam  
Lekcja zaczęła się i zapadła w klasie cisza.Czterdzieści minut później wyszliśmy z klasy i udaliśmy się do sali na w-f..  

Wyszłam ze szkoły i żegnając się z Konradem i resztą klasy ruszyłam w stronę domu. Nie wiedziałam co mam myśleć o zachowaniu Krzyśka, wczoraj mówił, że mnie kocha, zaprosił mnie nad jezioro, było nam tak wspaniale a dziś zachowywał się tak, jakbyśmy się wcale nie znali.Jakby był tylko moim nauczycielem.Usłyszałam trąbienie samochodu. Odwróciłam się i zobaczyłam auto Krzyśka.Zatrzymał się i spojrzał na mnie.  
- Wsiadaj! - krzyknął  
Wsiadłam do jego samochodu i ruszyliśmy przed siebie.Zatrzymaliśmy się przed jego mieszkaniem i bez słowa weszliśmy do jego domu.  
- Napijesz się czegoś? - zapytał  
- Nie dzięki - odpowiedziałam  
- Słuchaj muszę Ci coś powiedzieć.Ktoś powiedział o nas dyrektorowi, na razie nie powinniśmy się spotykać - usłyszałam  
Spojrzałam na niego i chciałam wyjść, ale złapał mnie za rękę i zatrzymał.  
- Zależy mi na tobie, ale to dla Ciebie zbyt niebezpieczne.Nie chcę by ktoś o Tobie źle mówił w szkole - usłyszałam  
Przytulił mnie do siebie a w tym momencie usłyszeliśmy pukanie do drzwi.Krzysiek podszedł otworzyć je, a za nimi stała jakaś dziewczyna.  
- Co ty tu robisz? - zapytał oszołomiony  
- Jestem! - krzyknęła rzucając mu się w ramiona.  
Patrzyłam na dziewczynę kompletnie zbita z tropu.Nie bardzo wiedziałam jak mam teraz zareagować, ani co powiedzieć.Krzysiek stał tak samo zdziwiony jak ja, a na jego szyi wciąż wisiała młoda dziewczyna.  
- Nie cieszysz się? - usłyszałam  
Wstałam z fotela i powolnym krokiem ruszyłam w stronę drzwi.Krzysiek odprowadził mnie wzrokiem, chciał coś powiedzieć, ale nie odezwał się.Wyszłam zamykając za sobą drzwi.Wciąż było mi trudno uwierzyć w to co zobaczyłam, kim była ta dziewczyna i czego chciała od Krzyśka? czy oni są razem? jak tak, to dlaczego Krzysiek wyznał mi miłość? byłam tylko jego kolejną zabawka? nie chciałam w to wierzyć.Weszłam do mieszkania jeszcze raz oglądając się za siebie, niestety Krzyśka nie było widać. Poczułam złość, bo miałam nadzieje, że wybiegnie za mną i będzie próbował mi to wszystko jakoś wyjaśnić.Weszłam do mieszkania i udałam się prosto do mojego pokoju, mijając po drodze Kamila.Ostatnie na co miałam ochotę to rozmowa z nim. Zatrzasnęłam przed nim drzwi i położyłam się na łóżku.Poczułam wibrację telefonu, znowu zadzwonił jakiś obcy numer.  
- Słucham? - powiedziałam zapłakanym głosem  
- Możesz wyjść z domu? stoję pod twoim domem - powiedział męski głos  
Wyjrzałam przez okno, a tam stał jakiś chłopak.Nie znałam go, prawdę mówiąc pierwszy raz widziałam go na oczy.Ubrałam bluzę i zaciekawiona czego może ode mnie chcieć wyszłam z domu. Podchodząc do niego, czułam dziwny niepokój.Nie bardzo wiedziałam co mnie tam spotka i kto to jest.  
- Cześć - rzuciłam chłodnym tonem  
- Cześć jestem Igor.Widziałem Cię na imprezie u Patryka.Później popytałem trochę o Ciebie i okazało się, że mieszkasz u Kamila - usłyszałam  
- Znasz Kamila? - zapytałam  
Nie zdążył mi dopowiedzieć, bo w tym samym czasie podszedł do nas Kamil.  
- Czego chcesz? - zapytał  
- Ja nie do Ciebie a do Oli - powiedział  
- Zostaw ją!! - warknął na niego Kamil  
Chłopaki spojrzeli na siebie, a ja nie bardzo wiedziałam co mam zrobić.Nie wiedziałam o co im chodzi i co się stało między nimi.Nie znałam tego chłopaka i nie wiedziałam, czy powinnam mu ufać.  
- To nie była moja wina - powiedział nieznajomy spuszczając wzrok  
- Jasne - odpowiedział Kamil  
Odeszłam zostawiając ich samych.Nie interesowało mnie to co się między nimi działo i o co im poszło.Nie dotyczyło mnie to, wiec nie było sensu dłużej tam być.Poszłam na spacer w stronę parku.Chciałam pobyć sama, by jeszcze raz zastanowić się nad tym, co się stało u Krzyśka.  

Patrzyłem na Justynę, nie bardzo wierząc, że ona tu jest.Przecież to nie możliwe, przecież, minęło tyle lat.Dwa? trzy? już nawet nie pamiętałem dokładnie ile.  
- Co ty tu robisz? skąd wiedziałaś gdzie jestem? - zapytałem stojąc oparty o ścianę  
- Od twojej siostry - usłyszałem  
Spojrzałem na Justynę i poczułem złość, ale nie bardzo wiedziałem do kogo bardziej. Na siebie, bo nie wygnałem jej od razu? na Justynę bo weszła butami w moje życie? czy na siostrę, bo mnie nie ostrzegła.  
- Czego chcesz? - zapytałem oszołomiony jej obecnością  
- Porozmawiać - powiedziała  
Spojrzałem na nią i wyszedłem z domu.Zamknąłem drzwi i udałem się na spacer, chciałem to wszystko sobie jakoś poukładać.Musiałem.Zostawiła mnie przed ołtarzem, znikła tak po prostu z naszym dzieckiem, zostawiła mnie bez słowa i zapadła się pod ziemią.  

Nie wiem jak długo spacerowałam po tym parku i ile bym jeszcze spacerowała, wciąż próbując zrozumieć Krzyśka, gdyby nie ten nieznajomy.  
- Olu! - usłyszałam za sobą jego głos  
Odwróciłam się i zwolniłam kroku.Sama nie wiedziałam czemu, ale pozwoliłam by chłopak mnie dogonił i już kilka minut później stałam na przeciwko niego.Spojrzałam na Igora i nie bardzo wiedziałam co mam teraz zrobić, z jednej strony ciekawiło mnie to o co im poszło, ale z drugiej nie bardzo mu ufałam.  
- Mogę Ci zająć kilka minut? - zapytał  
Kiwnęłam głową i usiedliśmy na wolnej ławce.Popatrzyliśmy parę minut na siebie i nie bardzo wiedzieliśmy o czym mamy rozmawiać.Przecież ja go nawet nie znałam.  
- O co wam poszło? - zapytałam z ciekawości  
Oczy chłopaka z ciemniały i zobaczyłam w nich złość.Poczułam jak łapie mnie za rękę i spojrzałam na niego.  
-puść to boli!-krzyknęłam szarpiąc się  

Chodziłem po parku wciąż próbując ochłonąć po spotkaniu z Justyną.Usłyszałem znajomy krzyk i dałbym sobie rękę uciąć, że to była Ola.Postanowiłem sprawdzić, czy ktoś nie potrzebuje mojej pomocy.Spojrzałem na nią i zbladłem.Stała, szarpiąc się z jakimś chłopakiem.Podbiegłem do nich i chciałem za wszelką cenę ją obronić.
- Zostaw ją! - warknąłem  
Chłopak spojrzał na mnie i zaśmiał się.  
-Jeszcze moja droga porozmawiamy - powiedział odchodząc  
Ola siedziała na ławce, nadal oszołomiona tym zajściem.Spojrzałem na nią, cała drżała. Nie bardzo wiedziałem, czy z zimna, czy po prostu ze strachu.  
- W porządku?-zapytałem siadając obok niej  
- Nie-odpowiedziała wtulając się w moje ramie  
Przytuliłem ją, zamykając w moich ramionach.Zamknęła oczy, a ja cichutko kołysałem ją w ramionach.  
- Kim ona była? - zapytała po chwili  
- Justyna byłą moja narzeczoną.Uciekła mi w dniu naszego ślubu, uciekła z przed ołtarza - powiedziałem unikając jej wzroku  
Nasze oczy spotkały się, a ja poczułem w sercu ból.  
- Przykro mi - powiedziała mocno się do mnie przytulając.  

Siedziałem na tej ławce, rozmawiając o tym co powiem byłej dziewczynie.Nie wiedziałem co mam teraz zrobić i jak przekonać Olę do tego, że z nią mnie już nic nie łączy.Patrzyłem na Olę i widziałem w jej oczach łzy.Domyśliłem się, że było jej mnie szkoda i dlatego płakała.Chyba nie dlatego, że ja ją aż zraniłem? Czy ona płakała z mojego powodu? Nie mógłbym sobie tego wybaczyć.Kochałem Olę i tego byłem pewny, ale chciałem załatwić wszystkie dawne sprawy.  
- Chyba powinnam już iść - powiedziała  
Spojrzałem na jej siną rękę, uświadamiając sobie, czego byłem świadkiem.  
- Czego on od Ciebie chciał? - zapytałem patrząc na siniaka na jej ręce  
- Nie wiem.Tak nagle się zmienił - powiedziała  
Spojrzałem na nią czując ukłucie zazdrości.Skąd go znała? kto to był? z kimś się spotykała? nie wiedziałem.Przez chwile zastanawiałem się, czy powinienem o niego pytać, ale zaraz stwierdziłem, że lepiej nie.Przecież tak naprawdę nic nas nie łączyło, a ona zasługiwała na kogoś fajnego.  
- Spotykasz się z nim? - zapytałem patrząc jej głęboko w oczy  
- Nie - uśmiechnęła się  
O więcej nie miałem odwagi pytać. Wstaliśmy z ławki i powolnym krokiem skierowaliśmy się w stronę domu.Teraz już nie interesowało mnie, czy ktoś nas zobaczy. Przecież naokoło robiło się już szaro, a ja nie mogłem pozwolić, by Ola wracała sama.Tym bardziej, że znów mógłby zaczepić ją ten koleś.Teraz się tyle słyszy o napadach.Nie mogłem i nie chciałem pozwolić, by cokolwiek stało się jej złego. Objąłem ją ramieniem i ruszyliśmy w stronę domu.Kilkanaście minut później zatrzymaliśmy się przed jej mieszkaniem, porozmawialiśmy trochę i poczekałem aż wejdzie do domu, gdy zamknęła drzwi, ruszyłem w stronę domu.Czekała mnie poważna rozmowa z Justyną.Chciałem powiedzieć jej, żeby wracała do domu.Przecież już nic nas nie łączyło.Wszedłem do mieszkania i spojrzałem na siedzącą dziewczynę. Myślała nad czymś, ledwo mnie zauważając.  
- Cześć fajnie, że jesteś - powiedziała  
Spojrzałem na dawną narzeczoną i nie czułem do niej już nic.Chciałem jej coś odpowiedzieć, ale powstrzymałem się.  
- Jedna noc.Jutro ma Cię tu nie być.Dziś prześpię się u przyjaciela, a jutro nie chcę Cię już tu widzieć Justyno - powiedziałem zostawiając ją samą  
Zabrałem Suzy i ruszyłem do kumpla.Kilka minut później byłem już u przyjaciela.  
- Cześć mogę się u Ciebie zatrzymać na jedną noc? - zapytałem  
Kumpel wpuścił mnie do mieszkania, podając piwo.Nigdy w życiu nie miałem lepszego przyjaciela niż on.Opowiedziałem mu w skrócie o ostatnich wydarzeniach popijając piwo. Kumpel od czasu do czasu zadawał pytania interesując się i słuchając moich opowieści.Godzinę później, gdy już był z wszystkim na bieżąco spojrzał na mnie i uśmiechnął się.  
-zakochałeś się w uczennicy prawda?-zapytał patrząc mi w oczy  
Spojrzałem na niego, uświadamiając sobie, że On ma rację.  
***  
Weszłam do domu uśmiechając się pod nosem.Kocha Mnie! Kocha! Zazdrosny jest! krzyczało z radości moje serce.Cieszyłam się jak mała dziewczynka, która ma dostać  
swoją wymarzoną zabawkę.Moje serce krzyczało z radości, a ja nie wiedziałam już jak je uspokoić.Kochał mnie i coraz bardziej uświadamiałam sobie, że ja też go kocham. Spojrzałam na Kamila, który siedział przy stole kuchennym i uśmiechnęłam się do niego.  
- Widziałaś się z nim? - zapytał Kamil ze strachem w oczach  
- Z kim? - zapytałam zaskoczona  
W mojej głowie rodziły się coraz nowsze pytania i ciekawiło mnie skąd Kamil może wiedzieć o Krzyśku? Czyżby nas widział? No i co na to mój chrzestny? czy on z ciocią  
pozwoli mi być z kimś kto jest ode mnie tyle straszy i na dodatek jest moim nauczycielem? nie wiedziałam.  
- No z Igorem - powiedział Kamil, patrząc się w moje wystraszone oczy  
- Niee - szepnęłam z ulgą  
Kamil spojrzał na mnie zaciekawiony, a ja chciałam znaleźć się jak najszybciej w swoim pokoju.Doskonale wiedziałam, ze Kamil jest inteligentny i bałam się, że się czegoś domyśli.  
- Zaraz zaraz, to z kim się spotkałaś? - zapytał Kamil uśmiechając się  
- Yy no z Konradem - skłamałam  
Pobiegłam do pokoju i jak zawsze zatrzasnęłam Kamilowi drzwi przed nosem. Położyłam się na łóżku i usłyszałam wibrację telefonu.  
- Cześć - usłyszałam głos Patryka  
- To co z Kamilem przyjdziecie? - zapytał Patryk  
Głupio mi było odmówić, więc się zgodziłam.(...) Stałam w ogrodzie Patryka zastanawiając się, co ja tu robię.Co chwile słyszałam śmiechy pijanych już ludzi i miałam ochotę stąd uciekać.Nie podobało mi się takie zachowanie, nie kręciło mnie to. Już miałam iść do mieszkania Patryka po coś do picia, gdy nagle go dostrzegłam.Stał i uśmiechał się do mnie, a ja tak bardzo chciałam uniknąć jego towarzystwa.Patrzył prosto na mnie.Powolnym krokiem ruszył w moją stronę, a mnie ogarnął strach.Już był kilka metrów ode mnie, gdy nagle..  
- Cześć cieszę się, ze jednak przyszliście - usłyszałam głos Patryka  
Podskoczyłam jak oparzona, przestraszona tonem jego głosu.Rozejrzałam się naokoło, ale nigdzie go nie było.Rozpłynął się jak mgła, a ja nie byłam pewna, ale obawiałam się, że to nie koniec niespodzianek dzisiejszego wieczoru.  
- Cześć - odpowiedziałam normując oddech  
Wciąż poszukiwałam Igora, którego zgubiłam gdzieś w tłumie.Ciekawiło mnie czego ode mnie chce.Wciąż czułam na dłoni jego dotyk i po plecach przeszedł mnie dreszcz. Jeszcze żaden mężczyzna nie przerażał i nie ciekawił mnie tak jak on jednocześnie. Żadnego nie bałam się i nie chciałam poznać tak jak jego.Sama nie wiedziałam co się ze mną teraz dzieje.Miałam mętlik w głowie i czułam się przerażona zaistniałą sytuacją. Co ja miałam mu niby powiedzieć? Nie miałam pojęcia czego mógł ode mnie chcieć i nie wiedziałam co poróżniło go tak z Kamilem i o co im poszło.Kamila od zawsze traktowałam jak brata i znałam go na tyle dobrze, żeby wiedzieć, ze Kamil nigdy nie był agresywny, nigdy nie interesowały go bijatyki, on zazwyczaj unikał niebezpiecznych sytuacji.Ale teraz się Igora naprawdę bał, gdy wspominał go w jego oczach malował się smutek i strach, nie rozumiałam tego.  
- Gdzie Kamil? - zapytał Patryk, prawdopodobniej próbując podciągnąć temat  
Wzruszyłam ramionami, dając mu z tym do zrozumienia, ze nie wiem.Bo naprawdę nie wiedziałam.Obiecał mi, że jak tylko coś załatwi zaraz do mnie dołączy i nie pozwoli  
bym wracała sama.Nie byłam pewna, ale miało to chyba coś wspólnego z Igorem. Czyżby się Kamil bał, że coś może grozić mi ze strony nieznajomego chłopaka? Przecież ja tak naprawdę widziałam go może z dwa razy i to tylko dziś.Nie widziałam go wcześniej, więc nie miałam z nim na pieńku.Ale skoro obiecałam kuzynowi, postanowiłam dotrzymać danego mu słowa i nadal tu tkwiłam.Chociaż zaczęłam powoli żałować tej decyzji, coraz mniej podobało mi się całe to towarzystwo i coraz bardziej pragnęłam znaleźć się już w wygodnym łóżku.  
- Cześć kochana! - krzyknął Konrad podchodząc do mnie  
- Cześć.Ty też tutaj? - zapytałam zdziwiona  
Wydawało mi się, że Konrad nie przepada za takimi miejscami.No i nie byłam pewna, czy jego sympatia jest tym zadowolona.  
- A co na to Oskar? - zapytałam  
Tak, tylko ja z klasy wiedziałam, że Konrad jest gejem.Nie przeszkadzała mi jego orientacja, powiem szczerze, że nigdy na Konrada nie patrzyłam jak na chłopaka, bardziej jak na brata, czy przyjaciela.  
- Nie wiem - wzruszył ramionami  
Nie było sensu ciągnąć go za język, skoro nie chciał mi nic powiedzieć.  
- No no, najpierw się spotykacie, teraz gruchacie jak gołąbki - zaśmiał się Kamil  
- Spotykacie? - zapytał zaskoczony Konrad  
Cholera!! zapomniałam uprzedzić go, by mnie krył.No to teraz już po mnie-pomyślałam. Szturchnęłam Konrada w bok łokciem, a on uśmiechnął się.  
- A no tak spotykamy - wymawiając to niemal wybuchnął śmiechem  
Kamil spojrzał na nas nieufnym wzrokiem, ale nie drążył dalej tego tematu.A ja byłam mu za to wdzięczna, zapewne dzięki jego sprytowi zorientował się, że kłamałam, ale odpuścił, przynajmniej na razie.Kamil poszedł do Patryka, a ja spojrzałam na Konrada, teraz musiałam wytłumaczyć mu tą niezręczną sytuacje.  
- To co zdradzisz z kim miałaś tą randkę? bo chyba nie ze mną - zaśmiał się Konrad  
- No z Krzyśkiem - powiedziałam  
Usłyszałam śmiechy za sobą i gwałtownie się odwróciłam.  
- Z naszym nauczycielem? - zaśmiał się Patryk '  
Kamil, który stał obok Patryka, spojrzał na mnie niezadowoloną miną, a ja spuściłam wzrok.Musiałam coś szybko wymyślić, bo inaczej nie tylko ja, ale przede wszystkim Krzysiek będzie miał problemy i to nie tylko z moją rodziną, ale przede wszystkim w szkole.Musiałam jakoś temu zapobiec.  
- Nie no coś ty! Ja z naszym nauczycielem? - zaśmiałam się  
- A czemu by nie? - zaśmiał się Patryk  
- Za stary jest i za brzydki - kłamałam  
Chciałam jakoś wybrnąć z tej już i tak idiotycznej sytuacji.Mówiłam tak, nie mając pojęcia jakie będą tego konsekwencję.Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że ktoś do mnie przed kilkoma sekundami dzwonił.'Spojrzałam na telefon i zamarłam, to był Krzysiek, a przez nie zablokowaną komórkę najwidoczniej odebrałam jego telefon. Spojrzałam bladym wzrokiem na telefon i na przerwane już połączenie, modląc się, by Krzysiek nie usłyszał naszej rozmowy, ale moja kobieca intuicja podpowiadała mi, że chyba jest już na to trochę za późno.  
***  
Patrzyłem na telefon jak zahipnotyzowany.Poczułem na policzkach łzy i dopiero teraz uświadomiłem sobie, że płaczę.Rozłączyłem się, bo nie mogłem znieść jej słów.Jak ona mogła?! No jak? Jej słowa bardziej zabolały niż wbity nóż w serce.No i to całe porąbane towarzystwo.Jak oni mogli się ze nie tak śmiać a ona śmiała się wraz z nimi.Nie docierało to do mnie.Przecież cały czas wydawało mi się, że ona czuje do mnie to samo co ja, niestety najwidoczniej się myliłem.Czułem się jak głupek i takiego też z siebie zrobiłem! Pieprzonego głupka! Zaryzykowałem wszystko na czym mi zależało, swoją karierę, pracę z dziećmi, do których już się przywiązałem tylko po to, by się z nią spotykać, bo zależało mi na niej a ona co? Za stary, za brzydki w głowie miałem wciąż jej słowa.Za stary to może i tak, ale za brzydki?? nie! Postanowiłem pokazać jej, że z tym nie ma racji.Tak uderzyła w moje ego i pragnąłem tylko jednego, zemsty!!  
- Ziemia do Krzyśka! - zaśmiał się kumpel  
Spojrzałem na niego, a on popatrzył na mnie zaskoczony.Po raz pierwszy z życiu zobaczył w moich oczach łzy.  
-Krzysiek co się stało? stary co jest?-zapytał niespokojnym głosem  
Spojrzałem na niego i zastanawiałem się, co mam mu odpowiedzieć.Przecież nie mogłem się zdradzić, że płaczę z powodu dziewczyny, która przecież jest moją uczennicą.  
- Nic - szepnąłem wychodząc z jego mieszkania  
Nie żegnając się z przyjacielem wyszedłem i zastanawiałem się, co teraz mam z sobą zrobić.Ola znów dzwoniła, ale nie chciałem z nią rozmawiać, jak na jeden dzień dowiedziałem się o niej wystarczająco dużo.Za dużo, by nie czuć się zranionym.  
Postanowiłem wrócić do domu.Nie wiedziałem jak zniosę obecność Justyny, ale wolałem już to, niż słuchać głupie pytania przyjaciela.Po prostu dzisiejszego wieczoru nie chciałem słyszeć o Oli.Otworzyłem drzwi i wszedłem do domu.Justyna siedziała na kanapie i spojrzała na mnie zaskoczona.  
- Co ty tu robisz? miałeś wrócić jutro! Nie zdążyłam się spakować - powiedziała  
Machnąłem ręką i udałem się prosto do swojego pokoju.Było mi już wszystko jedno, czy zostanie dzień, czy dwa.Położyłem się na łóżku, wciąż zastanawiając się nad słowami Oli i nie wiedziałem co mam teraz zrobić.Doskonale wiedziałem, że powinienem o niej zapomnieć, ale nie bardzo wiedziałem jak.Usłyszałem pukanie do drzwi, po chwili zobaczyłem w nich Justynę.  
- Czego chcesz? - zapytałem  
- Przeprosić Cię za to, że uciekłam - usłyszałem  
Zamknąłem oczy, przypominając sobie nasze wspólne chwile.  
- Daj spokój! Ile my wtedy mieliśmy lat? to było dawno - powiedziałem kryjąc swój ból.  
Może i minęło trochę czasu, ale ja nadal cierpiałem, a teraz ona stała w moim pokoju i patrzyła na mnie tymi swoimi pięknymi oczami.  
- Przepraszam cię.Ja po prostu wystraszyłam się.Nie byłam chyba tak naprawdę gotowa na małżeństwo - powiedziała  
Spojrzałem w jej oczy i widziałem w nich szczerość i ból.Ona naprawdę żałowała tego co zrobiła, a ja byłem teraz bardzo zraniony i zagubiony.Nie była to bezpieczna mieszanka.  
- Wiesz pójdę już - powiedziała opuszczając mój pokój  
- Justyna! - krzyknąłem, sam zaskoczony swoim zachowaniem  
Dziewczyna odwróciła się i spojrzała mi głęboko w oczy.Przypomniały mi się słowa Oli i poczułem ból.  
- Zostań - poprosiłem  
Posunąłem się a ona weszła do mnie do łóżka.Nie wiem kiedy zasnęliśmy.Obudziło mnie czyjeś natarczywe pukanie, wstałem i poszedłem otworzyć drzwi.Ciekawiło mnie kogo niesie w środku nocy.Otworzyłem drzwi, a przed nimi stała Ola.  
- Cześć mogę wejść? - zapytała  
Spojrzałem na nią i cała moja złość minęła.Chciałem trzymać ją w ramionach i już nigdy nie wypuścić.  
- Kochanie kto to? - zapytała pół naga Justyna  
Ola spojrzała na nią i patrząc mi głęboko w oczy zobaczyłem w jej spojrzeniu łzy.  
- Ja już pójdę - powiedziała wybiegając z mojego mieszkania.  

Wybiegłam z jego mieszkania zapłakana.Nie wiedziałam na kogo bardziej się złościć, na niego, bo zabawił się moimi uczuciami, czy na siebie bo zadurzyłam się w swoim nauczycielu.Jaka ja byłam głupia! Jaka głupia! Na co ja liczyłam?, że będzie ze mną? ze swoją uczennicą? przecież był moim nauczycielem, był ode mnie starszy no i tak naprawdę nic mi nie obiecywał wiec czemu czułam teraz taki ból? taką pustkę? Teraz żałowałam, że nie poczekałam do jutra.Wybiegłam od Patryka i biegiem ruszyłam do Krzyśka, chciałam go przeprosić, wytłumaczyć mu, bo przecież głupio wyszło, ale teraz wiedziałam, że nie potrzebnie.To ona? to ta Justyna, która porzuciła go przed ślubem? to ona czy jeszcze kolejna kobieta w jego życiu? czemu się dziwie? przecież był dojrzały, przystojny i nie jedna dziewczyna chciałaby z nim być, ale to mi wyznał miłość, to mnie pocałował.No i co z tego skoro z nią sypia? Oj dziewczyno, ale ty jesteś głupia! Jak możesz tak się zachowywać? -krzyczałam na siebie w myślach.Czułam nie wyobrażalny ból i nie wiedziałam co mam zrobić.Nie chciałam iść do domu i wciąż słuchać tych przesłuchań cioci, to nie tak:kochałam ich i wiedziałam, że oni chcą tylko mojego dobra, ale ja po prostu tęskniłam za rodzicami.Chciałabym znów ich zobaczyć, przytulić.Chciałabym zwierzyć się mamię i usłyszeć jej zapewnienia, że wszystko się  
jakoś ułoży.Niestety wiedziałam, że tak nigdy nie będzie.Siedziałam na ławce zastanawiając się, gdzie iść.Nie chciałam wracać do domu, ale też nie mogłam siedzieć pod swoim lub jego domem.Postanowiłam iść do parku.Chciałam się przewietrzyć i sobie to wszystko poukładać.Wrócili do siebie?? są razem? spali razem? nie wiedziałam już co mam o tym myśleć, czułam ból i najchętniej odeszłabym z tego świata, ale wiedziałam, że nie mogę.Przecież obiecałam rodzicom, że będę żyć, dla nich, za nich.  
- Olu, chodź do domu bo się przeziębisz - usłyszałam za sobą troskliwy głos Kamila  
Spojrzałam na Kamila.dziękując Bogu za to, że go mam.On był dla mnie jak brat, kuzyn i przyjaciel w jednej osobie.Chociaż czasami miał swoje za uszami jak każdy, to zawsze bez względu na wszystko, mogłam na niego liczyć.I za to go tak bardzo kochałam.  
- Ej mała co jest? - zapytał patrząc na moje łzy  
Spojrzał na mieszkanie Krzyśka i uśmiechnął się.  
- A więc to prawda? to w naszym sąsiedzie się zakochałaś? - zapytał  
Nie było sensu go kłamać.Nie chciałam przed jedyną osobą, na której mogłam liczyć, której mogłam się zwierzyć nie chciałam zatajać przed nim prawdy, nie mogłam. Kiwnęłam głową i wtulona w jego ramiona popłakałam się.  
- Jakaś dziewczyna była w jego mieszkaniu, była prawie naga, spali razem - powiedziałam czując jak pęka mi serce  
- Nie mów, że Justyna do niego wróciła?? - zapytał zaskoczony  
- Skąd ją znasz? przecież on mieszka tu od nie dawna - zapytałam zbita z tropu  
- Bo widzisz kiedyś spotkałem się z nią, raz, czy dwa - powiedział, a jego głos spoważniał  
Przyjrzałam się uważniej Kamilowi, ale chłopak spuścił wzrok.Patrzył na czubek swoich adidasów i milczał.Jego zachowanie wydawało mi się takie dziwne, takie kompletnie do niego nie podobne.Nie wiedziałam co się dzieje, nie wiedziałam czemu on coś przede mną ukrywa.Cały czas wydawało mi się, że nie mamy przed sobą prawie żadnych tajemnic.  
- To co idziesz? - zapytał a jego głos stał się oschły  
- Nie ja jednak się przejdę jeszcze.Kamil, czy wszystko jest w porządku? - zapytałam patrząc mu w oczy  
Kamil przez chwile zamyślił się, po czym wypuścił powietrze z ust i uśmiechnął się  
- Tak mała wszystko jest dobrze.Przepraszam cię, że byłem taki nie miły, po prostu mam z nią złe wspomnienia - powiedział przepraszającym głosem  
Uśmiechnęłam się do niego i pokiwałam głową, dając mu do zrozumienia, że go rozumiem.Teraz odetchnęłam z ulgą, bo byłam pewna, że to jest ten sam ukochany Kamil.  
- Może pójdę z Tobą co? nie chcę byś chodziła po parku sama.O tej porze jest tam niebezpiecznie - powiedział czułym głosem  
Uwielbiałam go.Gdyby nie on, nie wiem jak zniosłabym śmierć rodziców.Kiwnęłam głową i oboje ruszyliśmy przed siebie.  
- Kamil.czy ty ja kochałeś? - zapytałam  
- Nie obraź się, ale nie chcę o tym rozmawiać, to boli - szepnął Kamil  
Nie drążyłam dalej tego tematu.Otoczeni głuchą ciszą szliśmy w stronę parku.  
***  
Stałem jak wryty patrząc jak wybiega z mojego mieszkania, chciałem ją zatrzymać, wytłumaczyć tą dziwną sytuację, ale nie miałem jak.Chociaż zależało mi na niej, nie  
chciałem dać robić z siebie głupca.Na co ja liczyłem? przecież byłem jej nauczycielem, byłem od niej straszy i nie mogłem pozwolić sobie na takie zachowanie.Usłyszałem za sobą ciche kroki Justyny i odwróciłem się.  
- Przepraszam - powiedziała  
Co miałem jej powiedzieć? nie odezwałem się nic.Bez słowa wyszedłem z mieszkania zatrzaskując za sobą drzwi.Przez kilka minut błąkałem się bez celu, zastanawiając się gdzie w ogóle iść? Do kumpla nie chciałem, a do własnego mieszkania, dopóki była tam Justyna nie mogłem wrócić.Nie chciałem stawiać nas obu w niezręcznej sytuacji. Postanowiłem się przejść po parku i iść przenocować w hotelu.Cieszyłem się z jednego, na szczęście jutro nie miałem zajęć w szkole i mogłem się upić.Czułem się jak kretyn, pozwoliłem się oszukać i wplątałem się w coś idiotycznego, ale nie potrafiłem jej też wymazać z pamięci.Chyba się w niej zakochałem.Szedłem spacerkiem zastanawiając się, jak mam jej to wszystko wytłumaczyć, zadzwoniłem do niej już któryś raz, ale nadal nie odbierała mojego telefonu.Czułem się zmieszany i zagubiony tym wszystkim.Zatrzymałem się w parku i usiadłem na wolnej ławce, zacząłem rozmyślać.  
- Dlaczego mu tego nie wytłumaczysz? - usłyszałem znajomy głos  
Rozejrzałem się i z daleka dostrzegłem dwie postacie, chłopaka i dziewczynę.  
- Co mam mu wytłumaczyć? on jest moim nauczycielem, nie miałam wyjścia, przecież nie mogłam przyznać się całej klasie, że spotykam się z nauczycielem, nie chciałam narobić mu kłopotów - usłyszałem  
Dopiero teraz domyśliłem się, że rozmowa jest o mnie a tymi dwiema postaciami jest Kamil i Ola.Postanowiłem przełamać się i iść z nią porozmawiać.Z zapartym tchem ruszyłem w jej stronę.  
- Cześć - odezwałem się po chwili  
Kamil spojrzał na mnie zdenerwowanym wzrokiem, a ja poczułem się jak głupek.Ola dała gestem Kamilowi znak, by zostawił nas samych i po chwili poszedł na spacer, wciąż będąc w parku.  
- Jakby co wystarczy, że zawołasz - powiedział patrząc na mnie gniewnym wzrokiem.  
Poczułem się urażony, ale rozumiałem go.Ola była jego kuzynką, a ja ją właśnie zraniłem, to miłe, że miała kogoś, na kogo mogła liczyć.  
- Nic jej ze mną nie grozi - powiedziałem  
Kamil machnął ręką, powstrzymując się, by coś powiedzieć i odszedł zostawiając nas samych.Ola spojrzała na mnie, a w jej oczach były łzy.  
- To była ta Justyna prawda? - zapytała  
Przyznałem się, bo nie było sensu kłamać i tak wcześniej, czy później by prawda wyszła na jaw.  
- Tak - powiedziałem ściszonym głosem  
***  
Czułam się tak, jakby moje serce pękło na pół.Spał z swoją byłą narzeczoną, a ja nie wiedziałam co mam teraz zrobić.Nic, absolutnie nic.Przecież on był moim nauczycielem i nasza znajomość nie powinna mieć innego charakteru jak szkolny.Nie powinnam spotykać się z nim w parku, ani nigdzie indziej.Owszem był moim nauczycielem, ale też i moim sąsiadem więc unikanie go było prawie nie możliwe.Unikanie nie, ale mogłam trzymać się od niego z daleka, musiałam! Wstałam gwałtownie z ławki i już chciałam odejść, ale on nie miał zamiaru pozwolić mi iść.Złapał mnie za rękę, a jego chwyt był na tyle silny, że nie miałam szans mu się wyrwać.Przez chwile chciałam krzyczeć, ale wtedy tylko bym się wygłupiła.Uwielbiałam jego delikatny dotyk, a teraz gdy trzymał mnie tak pewnie, tak zdecydowanie, tak mocno czułam jak rośnie we mnie pożądanie i to przestraszyło mnie chyba najbardziej.Pragnęłam, marzyłam o nauczycielu i to było najgorsze.Przecież byłam dla niego tylko kolejną gówniarą, którą musi uczyć.Cholera! że też musiałam się dać w to wplątać!! pomyślałam.  
- Wysłuchaj mnie, proszę - szepnął prost do mojego ucha  
Spojrzałam na niego i poczułam jak po moim ciele przechodzi dreszcz.Nie mogłam być z tym człowiekiem nawet minuty dłużej, za dużo mnie to kosztowało, za bardzo go pragnęłam!  
- Nie! - szepnęłam  
Nagle jego usta przybliżyły się, a on mnie pocałował.Zamarłam! Straciłam całą pewność siebie i determinację, straciłam godność i resztki rozumu.Oderwałam się od niego i dałam mu twarz przeklinając swoją głupotę.Nie mogłam uwierzyć, że mu uległam tym pocałunkiem.Teraz wiedziałam, że niemal na pewno wie o tym, że coś do niego czuje, ale czy wie jak bardzo mnie zranił? czy jest tego świadomy?  
- Jesteś głupi! - krzyknęłam dając mu po raz kolejny w twarz  
Okładałam go rękami, a on nadal stał nieruchomo i patrzył na moje łzy.Nie bronił się, nie uderzył mnie, po prostu czekał kiedy moja złość i frustracja miną.Miał rację po kilku minutach uspokoiłam się i pozwoliłam by mnie objął, wciąż w duchu przeklinając się za to, że mu na po pozwalam.Przez ułamek sekundy pomyślałam o tym co czuje Kamil i ogarnęła mnie złość.Nie wiedziałam czemu za cierpienia Kamila obwiniam Krzyśka, ale chyba byłam teraz zła na wszystkich chłopaków tego świata.  
- Ola - wymówił moje imię niemal szeptem  
Po raz kolejny tego wieczora zamarłam.Czułam przyspieszone bicie naszych serc i już miałam go pocałować, gdy nagle usłyszałam przeraźliwy krzyk.Byłam prawie pewna, że to Kamil krzyczał.Wyrwałam się z jego ramion i pobiegłam prosto w głąb parku, biegłam za krzykiem i zesztywniałam.Niedaleko drogi, tuż przy drzewie leżał Kamil w kałuży krwi.W jego nodze znajdował się nóż a ja nie wiedziałam co mam zrobić.Zaczęłam krzyczeć i wzywać pomocy, gdy nagle poczułam szarpnięcie.Obok mnie znalazło się trzech chłopaków z kolejnym nożem w ręku.  

Na ułamek sekundy poczułem się jakbym oglądał kryminalny film.Ola stała wystraszona, otoczona grupką chłopaków, a ja nie wiedziałem co mam zrobić.Stałem za drzewem oceniając sytuację, przypominając sobie sztuki karaty.Kiedyś chodziłem na kilka lekcji, głównie dla obrony, a teraz dziękowałem matce za to, że niemal siłą wysyłała mnie na te lekcje.Największy z nich miał nóż, a ja najpierw postanowiłem obalić dwóch pozostałych.Z natury domyślałem się, że największy jest zawsze najbardziej płochy i miałem nadzieje, że Oli nic nie zrobią.Kątem oka dostrzegłem leżącego, rannego Kamila i wiedziałem, że nie mamy za dużo czasu.Musieliśmy się spieszyć, by się nie wykrwawił.Zadzwoniłem po karetkę i postanowiłem rozprawić się z chłopakami.Kilka sekund później karetka była już w drodze a ja zamachnąłem się na dwóch chłopaków, dwa kopnięcia i kolesie leżeli a Ola podbiegła do Kamila.  
- Pogotowie jest w drodze - szepnąłem czując na plecach ból  
Po chwili leżałem już na zimnej trafie, a z dala słychać było sygnał karetki.  
- Wytrzymaj - prosiła Ola  
Nie rozumiałem czemu nie mogę się ruszyć.Chciałem wstać, lecz nie mogłem, poczułem tępy ból na plecach, a po chwili już nieśli mnie na noszach.Razem z Kamilem pojechaliśmy do szpitala a w naszej karetce była też Ola.Widziałem strach w jej oczach i nie wiedziałem co się dzieje.Lekarze co chwile krzyczeli na siebie, podając mi jakieś kroplówki, zastrzyki i inne rzeczy.Miałem coraz większy problem z otwieraniem oczów, a ja domyśliłem się, ze dali mi coś nasennego.Poczułem jak zamykają mi się powieki, a po chwili zapadłem w sen.  

Patrzyłam na rannych chłopaków, czując narastający strach.Wszystko działo się tak szybko, że nie byłam w stanie nawet zareagować na to co się dzieje.Kamila rana jest tylko powierzchowna a krwawienie już zatamowane, natomiast lekarze obawiają się, że  
Krzysiek ma uszkodzony kręg w kręgosłupie i możliwe, że będzie miał problemy z chodzeniem.Dla nauczyciela jest to prawie wyrok śmierci, a ja wiedziałam, że to wszystko jest moją winą.Musiałam kogoś zawiadomić, ale nie wiedziałam kogo.Nie potrzebny był żaden podpis, bo był już dorosły, ale przecież ktoś z jego rodziny powinien go odwiedzać, opiekować się nim.Może Justyna?? Może ją zawiadomić? przecież skoro poszli do łózka i chcieli się ożenić to coś ich musiało łączyć.Zatrzymaliśmy się przed szpitalem i po chwili już na noszach wnosili ich do szpitala.Kamil pojechał na prześwietlenie nogi a Krzyśka otoczyła grupka lekarzy.  
- Na co on choruje? jest na coś uczulony? - zapytała młoda pielęgniarka  
- Nie wiem - szepnęłam  
- Robimy podstawowe badania - zarządziła pani doktor  
Usiadłam na korytarzu, czując narastający strach a co jeżeli naprawdę ma coś z kręgosłupem?? Przecież to by oznaczało koniec jego kariery, a ja wiedziałam ile znaczy dla niego ta szkoła i te dzieciaki.Czy naprawdę zasłużył na to? Gdybym trzymała się od niego z dala! Gdybym się z nim nie spotykała!  
- Zawiadomiłaś kogoś dorosłego? - z rozmyśleń wyrwały mnie słowa pielęgniarki  
Pokręciłam przecząco głową i wyciągnęłam z kieszeni telefon.Dobrze, że nie zostawiłam go w lesie. Wykręciłam numer cioci i po chwili usłyszałam jej głos.  
- Ciociu razem z Kamilem jesteśmy w szpitalu musisz tu przyjechać - szepnęłam  
- Stało się coś Wam? już jadę - usłyszałam jej przestraszony głos  
- Mi nic, Kamil natomiast został zaatakowany przez napastników, żyje, ale potrzebna tu jesteś ciociu - szepnęłam  
Telefon rozłączył się, a po chwili zobaczyłam nie przytomnego Krzyśka  
- Panie doktorze co z nim? - zapytałam  
- Jesteś z kimś z rodziny? - zapytał  
- Nie! On jest moim sąsiadem, stanął w mojej obronie.Musze się dowiedzieć co z nim! -niemal krzyknęłam na niego  
- Nie powinienem, ale dobrze! nic na razie nie wiemy, podejrzewamy, że ma uszkodzony kręg, ale mamy nadzieje, że będzie chodził.Ja przynajmniej zrobię co w mojej mocy by tak było - powiedział  
Krzyska zabrali na tomografię kręgosłupa, a ja usiadłam na krzesełku.Miałam nadzieje, że lekarz uratuje jego kręgosłup i Krzysiek nadal będzie mógł uczyć.Nie wyobrażałam sobie, żeby mogło być inaczej, przecież on uwielbiał swoją pracę, a ja tak bardzo chciałam widywać go na sali gimnastycznej.Teraz niemal na pewno wiedziałam, że mu na mnie zależy i postanowiłam być przy nim.Chociaż wiedziałam, że nie będzie nam łatwo, bo przecież jest Justyna i kodeks szkolny nam na to nie pozwoli.Potrzebował mnie, a ja nie chciałam zostawić go samego.Nie, to ja potrzebowałam jego. Postanowiłam walczyć o tą miłość, bo wreszcie przyznałam się sama przed sobą, ze zakochałam się w nim na zabój.Do szpitala wbiegła ciocia i zobaczyłam w jej oczach strach.  
- Nic Ci nie jest? - zapytała przytulając mnie do siebie  
- Nie ciociu.Krzysiek uratował mi życie.Karetka przywiozła ich do szpitala.Trzech nożowników zaatakowało Kamila, usłyszałam krzyk i pobiegłam, a gdy już go zobaczyłam, leżał z nożem w nodze.Później zaatakowali mnie, ale Krzysiek dwóch z nich zataił a ten trzeci, uderzył go w kręgosłup i uciekł.Kamil ma tylko powierzchowną ranę i stracił sporo krwi a Krzysiek możliwe, że ma uszkodzony kręgosłup - szepnęłam upadając w jej ramiona  
-Już dobrze, dobrze jesteś bezpieczna - gładziła mnie po plecach ciocia  
Na korytarz wyszedł zmęczony lekarz, a ja pobiegłam do niego.  
- Wiadomo coś? - zapytałam ze strachem w oczach  
- - Musi pani wiedzieć, że wyniki wykluczyły nasze podejrzenia, kręgi na szczęście są całe - powiedział lekarz  
Spojrzałam na niego wytraszonym wzrokiem i nie wiedziałam czy się cieczyć, czy też nie.Skoro kręgi są całe, to czemu on nie moze chodzić?  
- To czemu ma problemy z chodzeniem? - zapytałam  
Lekarz spojrzal na mnie bezradnie i posmutniał, domyśliłam sie, że sam nie bardzo wie co mu jest  
- Proszę być dobrej myśli - pocieszał mnie  
No tak, bardzo łatwo mu mówić o takich rzeczach, ale niech powie jak mam być dobrej mysli? chłopak, który jest nauczycielem, którego pokochałam leży tam z mojej winy i nie może chodzić, a ja mam być dobrej mysli? nie potrafię! nie potrafię!.Weszłam do sali Kamila i spojrzałam na kuzyna, patrzył na mnie przestraszonym wzrokiem, a ja podeszłam i przytuliłam go.  
- Co się stało? pamiętam tylko trzech chłopaków - powiedział zapłakanym wzrokiem  
- Dostałeś nożem, Krzysiek też - powiedziałam  
- A ty? zrobili ci coś? czy oni - zawiesił głos  
- Nie, nic mi nie zrobili, nie martw się - pocieszyłam go  
Kamil odetchnął głeboko, a ja uśmiechnęłam się do niego, Mój kochany kuzyn, do pokoju weszła ciocia, a ja spojrzałam na nią.  
- Synku, tak bardzo się o ciebie bałam - powiedziała  
- Mamo! nic mi nie jest już dobrze, już dobrze - powiedział głaszcząc ją po włosach  
Ciocia przytuliła się do niego, a ja wycofałam się z pokoju i postanowiłam zostawić ich samych.Przecież ona o mało co nie straciła syna.Gdyby nie Krzysiek, kto wie jakby się to wszystko skończyło, może i ja leżałabym teraz z nożem w brzuchu, ale po mnie  
zapewne nikt by nie płakał.Nie, nie mogę w ten sposób myśleć, nie mogę! Poszłam długim, białym korytarzem prosto do sali Krzyśka.  
***  
Leżałem w pustej, białej sali, zastanawiajac się co takiego się wydarzyło.Nie mogłem przypomnieć sobie co mi się stało i dlaczego tutaj jestem.Nie mogłem przypomnieć sobie prawie nic, pamiętałem tylką ją, Olę.Usłyszałem otwierające drzwi i po chwili w sali była już moja wymarzona dziewczyna, miała smutny wyraz twarzy, a ja nadal nie wiedziałem dlaczego nie mogę ruszać nogami.Czułem jedynie wielki ból w kręgosłupie.  
-Jak się czujesz? - zapytała ledwo hamując łzy  
Uśmiechnąłem się do niej, bo tak bardzo chciałem zobaczyć jej cudowny uśmiech, nie wiedziałem dlczego płacze i czemu w jej cudownych oczach jest strach.Pomału wracały do mnie wspomnienia i wszystko zrozumiałem.Chciałem dowiedzieć się tylko jednego, czy oni, czy oni coś jej zrobili? bo jeżeli tak, to przysiegam, że ich zabiję!  
- Czy oni coś Ci zrobili? - zapytałem  
Ola spojrzała na mnie, zaskoczonym wzrokiem i po chwili uśmiechnęła się.Domysliłem się, że pogotowie zdąrzyło na czas, a oni uciekli.  
- Nic mi nie zrobili, dzieki Tobie Krzyśku - powiedziała  
- Więc dlaczego jestes taka smutna? - dopytywałem się  
- Bo to wszystko moja wina! gdybyś mnie nie poznał, nic takiego nie miało by miejsca. Byłbyś bezpieczny i szczęśliwy z Justyną.Nie leżałbyś tutaj.To moja wina - powiedziała głosem pełnym bólu  
- Nie mów tak! zrobiłem to co chciałem zrobić, czy dla Ciebie, czy dla innej dziewczyny zrobiłbym zawsze to samo.Zawsze stanął bym w obronie słabszego.A jak się czuje Kamil? - zapytałem  
- Jemu nic nie będzie, ale ty masz coś z kręgosłupem, boję się Krzysiek, boję się, że nie będziesz mógł chodzić - usłyszałem  
Chciałem wstać, ale nie mogłem.Boże tylko nie to! Tylko nie to! Próbowałem ponownie wstać, ale nadal nic, kolejny i kolejny raz i znowu nic.Nie wiedziałem co się dzieje, czułem ból i strach.Ola podeszła do mnie i złapała moja dłoń, wciąż od nowa zanosząc się kolejnym płaczem.  
- Krzysiek uspokój się - powiedziała spokojnym głosem  
Wybuchnąłem płaczem i puściłem jej dłoń.Czułem się tak bardzo zły i zagubiony, przecież ja nie mogłem zostać sparalizowany, nie mogło to spotkać mnie, nie mogło! Spojrzałem zimnym wzrokiem na Olę i poczułem ból.Nie chciałem by była ze mną z litości, czy poczucie winy.  
- Odejdź! Zostaw mnie! Słyszysz? wynoś się! Natychmiast! - krzyknąłem  
- Ale Krzysiek - widziałem w jej oczach ból, połączony ze strachem  
- To twoja wina! To przec Ciebie tu jestem! Wynoś się! - krzyknąłem wiedząc jak bardzo wielki zadaje jej ból  
- Proszę Cię nie - szepnęła niemal niesłyszalnym głosem  
- Prosze Cię wyjdź - powiedziałem  
Spojrzała na mnie zapłakanym wzrokiem i nie odwracając się za siebie wybiegła z mojej sali.  
- Żegnaj - powiedziałem sam do siebie czując jak po mich policzkach płynął łzy.  

Zawirowało mi w głowie.Wciąż nie mogłam zrozumiec dziwnego zachowania Krzyśka i nie rozumiałam tego, dlaczego oskarża mnie o to, że nie może chodzić.Rozumiem to, że jest rozgoryczony, ale czy musi mnie ranić w ten sposób? czy musi tak robić?  
Oparłam się o ścianę korytarza i zamknęłam oczy.Chciałam za wszelką cene jeszcze raz nim porozmawiać, albo z lekarzem.Chciałam dowiedzieć się czegoś o jego zdrowiu, ale nie bardzo wiedziałam jak.Przecież nie jestem żadną rodziną a on mnie znienawidził. Nie wiem jak długo stałam oparta o ściane, widziałam zaskoczone spojrzenie przechodniów, ale nie zwracałam na nie uwagi.Nie oderwałam się od ściany i nie oderwałabym, gdyby nie ciocia i Kamil.  
- Co ty tu robisz? - zawołałam, gdy zobaczyłam Kamila  
- Chcę porozmawiać z Krzyśkiem - powiedział  
Bałam się, ale chciałam to ukryć, nie mogłam dać po sobie poznać, że zraniły mnie słowa Krzyśka.Nie chciałam, nie ja po prostu nie mogłam dac mu tej satysfakcji. Wstałam z ławki i wyprostowana wyszłam ze szpitala.Postanowiłam się przejść i odpocząć trochę od tego bólu.Gdy już opuściłam teren szpitala, mogłam przestać udawać i wybuchłam płaczem.Jak on mógł? Boże jak on mógł? dlaczego to mnie, a nie tych zbirów oskarża o to nieszczęście? dlaczego mnie nienawidzi? Może i racja? Przecież gdyby mnie nie poznał, nic złego by się nie stało i chociaż nic takiego nie powiedział wprost, ja się tego domyśliłam.Spojrzałam na młodą dziewczynę i zastanawiałam się skąd ją znam.Już po chwili wiedziałam, to była ona-Justyna! Postanowiłam ją dogonić i porozmawiac z nią.  
- Przepraszam! Justyna zaczekaj! - krzyknęłam  
Dziewczyna spojrzała w moją stronę i uśmiechnęła sie.Widziałam w jej oczach coś dziwnego Strach? zaskoczenie? zatysfakcję? nie bardzo wiedziałam co.  
- Ach to Ty - powiedziała z drwiącym uśmieszkiem  
- Idziesz do niego? - zapytałam, puszczając jej słowa w niepamięć  
- Może idę a co? - zapytała  
Uśmiechnęła się drwiąco, a mnie to zaskoczyło.Nie rozumiałam jak można być tak badzo zarozumiałą osobą.  
- Jestem - nie dokończyłam  
- Wiem kim jesteś! I radze Ci daj mu spokój! Mam zamiar się z nim ożenić a taki dzieciak jak Ty mi w tym nie przeszkodzi - powiedziała odchodząc  
Stanęłam na środku drogi, kompletnie oszołomiona jej zachowaniem.Była tak arogancka, tak wredna i bezczelna, że szok.Do tej pory ja nawet nie wiedziałam, że istnieją takie osoby jak ona.Nie wedziałam, że ktoś może być tak bezczelny i wyrachowany.Usiadłam na ławce i poczułam na policzkach kolejną krople łez.  
Nagle za mną usłyszałam śmiech, odwróciłam się i spojrzałam na Konrada.Wtuliłam się w przyjaciela, nie bardzo wiedząc co teraz powinnam zrobić.  
***  
Nie wiem ile czasu upłynęło od wyjścia Oli z mojej sali, ale wydawało mi się, że dużo, za dużo by ją zatrzymać.Wciąż od nowa zastanawiałem się, czy czasami nie popęłniłem największego błędu w swoim życiu.Kochała mnie i tego jednego byłem pewny, ja też ją kochałem, ale nie chciałem być dla niej ciężarem.Nie mogłem pozwolić by tak piękna, młoda dziewczyna zmarnowała całe swoje życie u boku kogoś, kto nie zapewni jej godnego życia.Kogoś, kto nawet nie pójdzie z nią na spacer, nie pokaże jej świata.Nie chciałem by cierpiała, nie mogłem do tego dopuścić.Chociaż teraz też cierpi, ale z  
czasem zapomni o mnie i ułoży sobie życie z kimś młodym i zdrowym.Ja nie mógłbym jej niczego dać, niczego oprócz bólu i strachu o kolejne dni.Drzwi od pokoju otworzyły się, a ja zobaczyłem w nich Kamila.  
- cześć Jak się czujesz? dziękuje za uratowanie mi życia - powiedział  
Spojrzałem na chłopaka i uśmiechnąłem się.Cieszyło mnie to, że z nim wszystko jest okej.Naprawdę wtedy koło tego drzewa nie wygladało to dobrze.  
- Nie ma za co.Przecież Ty dla mnie zrobiłbyś to samo.Gdzie jest Ola? - zapytałem  
- Nie wiem.Chociaż próbowała być twarda wiem, że płakała.Ona też się o Ciebie boi - usłyszałem  
Spojrzałem na Kamila i poczułem jak kroi mi się serce, płakała z mojego powodu. Płakała tylko dlatego, że zachowałem się jak kretyn! Dość tego! To dla jej dobra! Dla jej dobra -powtarzałem w myślach  
- Ja już pójdę, Odpoczywaj - szepnął  
- Kamil zaczekaj!- zawołałem  
Chłopak odwrócił się i spojrzał w moją stronę.  
- Sprowadź ją tu!! Chcę z nią porozmawiać, proszę - szepnęłem  
Kamil wyszedł z mojej sali, a ja wiedziałem, że zachowałem się jak ostatni kretyn. Zraniłem tą, którą kochałem najbardziej, tylko po to, bo bałem się miłości.Postanowiłem to naprawić.Wyciągnąłem telefon i.  
Z moich policzków leciały kolejne porcje łez, których tak bardzo nie umiałam zatrzymać.Wciąż przed oczami miałam oskarżające spojrzenie Krzyśka i nie wiedziałam dlaczego? za co? przecież nie mógł obwinić mnie za to co się stało, ten nieszczęśliwy wypadek nie był moją winą, wiec dlaczego on uważa inaczej?  
- Stało się coś? - usłyszałam głos Konrada  
Nie miałam sił mu odpowiadać.Pragnęłam zasnąć i więcej się nie obudzić, pragnęłam zniknąć, wyjechać.W takim dniu jak ten tak bardzo tęskniłam za rodzicami, nie rozumiałam dlaczego musieli zginąć, zostawiając mnie samą.Przecież ja tak bardzo ich potrzebowała, byłam młodą dziewczyną i chciałam mieć ich przy sobie.Mój telefon dzwonił któryś już raz, ale nie odebrałam.Nie wiedziałam co się dzieje, ale wciąż na przemian dzwonili Kamil i Krzysiek, chociaż bałam się, że coś się któremuś stało, nie potrafiłam z nimi rozmawiać, jeszcze nie.Słowa Krzyśka dudniły mi w uszach a jego oskarżający wzrok, wciąż miałam przed oczami.Dlaczego? dlaczego? zadawałam sobie setny raz, ale nikt mi nie odpowiedział.Czułam na sobie spojrzenie Konrada, ale nie czułam się na siłach mu opowiedzieć, Mocniej wtuliłam się w przyjaciela i  
ponownie zapłakałam.Płakałam coraz mocniej, nie mogąc się uspokoić.Konrad mocniej przytulił mnie do siebie, a ja złapałam go tak mocno, jakby cały świat miał się zakończyć, dla mnie zakończyło się wszystko, chwilami miałam wrażenie, jakby cały świat zawalił się, a ja nie potrafiłam odnaleźć się w tej sytuacji.Kochałam go, tak cholernie go kochałam i nie rozumiała czemu to nie ja teraz leże na jego miejscu.  
- Powiedz co się stało - dopytywał się Konrad  
Wyrwałam się z jego uścisku i pobiegłam przed siebie.Sama nie wiedziałam gdzie chce biec i po co.Nie wiedziałam co chce zrobić, po prostu nie chciałam tu być. Zatrzymałam się dopiero nad małym jeziorem.Usiadłam nad wodą i spojrzałam w dal. Tęskniłam za nim i za naszymi chwilami.Nie rozumiałam jak do tego doszło i  
dlaczego musiałam zakochać się w nauczycielu? nie rozumiałam dlaczego miłość musi polegać na cierpieniu? nie chciałam żyć, pragnęłam znaleźć się przy rodzicach i usłyszeć od nich słowo wszystko będzie dobrze.Moi przyjaciele zostawili mnie, żaden z nich nie dzwonił w ostatnim czasie, a ja potrzebowałam kogoś bliskiego.Obok mnie szła para trzymająca się za ręce, chłopak przytulił ją czule, a ja poczułam kolejną łzę. Dość!! dość! powiedziałam sama do siebie.Postanowiłam nie zapłakać już przez niego ani razu, nie mogłam dać mu tej satysfakcji, nie chciałam.Znów usłyszałam kolejny sygnał wibracji, spojrzałam na telefon znów dzwonił on.Czego chciał? po co dzwonił raz za razem? czy gorzej się poczuł? odebrałam  
- Tak? - powiedziałam ściszonym wzrokiem  
- Olu gdzie jesteś? Krzysiek chce z Tobą porozmawiać, prosił mnie bym cię do niego ściągnął - powiedział  
Chyba się przesłyszałam.Po co? by powiedzieć jak bardzo mnie nienawidzi? jak bardzo żałuje naszego poznania? nie miałam sił tego słuchać.  
- Powiedział już to co chciał.Dla mnie on już nie istnieje - powiedziałam rozłączając się  
***  
Usłyszałem otwierające się drzwi, byłem pewny, że to Ola, ale nie.Do pokoju weszła zadowolona Justyna, a ja nie chciałem jej znać.Nie chciałem by oglądała mnie w takim stanie, ciekawiło mnie skąd wiedziała? kto ją zawiadomił?  
- Skąd wiedziałaś? - zapytałem unikając jej wzroku  
- Ola do mnie zadzwoniła.Krzysiek nie martw się, zaopiekuje się Tobą - powiedziała  
- Ale ja nie chcę - odrzekłem  
Spojrzała na mnie zaskoczona i zamilkła.Widziałem w jej oczach łzy i zrobiło mi się jej żal.Jeżeli ktoś miał prawo do płaczu to ja, nie ona.To ja leżałem nie mogąc chodzić, to ja straciłem ukochaną i to ja zachowałem się jak palant.Nie wiem czemu zrobiło mi się jej żal, chciałem wstać, pocieszyć ją, ale nie mogłem.Poczułem jak do moich oczów napływają łzy i poczułem się bezsilny.Nie chciałem być roślinką.Chociaż lekarz zapewnił mnie, że nic się takiego nie stało i na pewno to przejściowe, ja nadal nie mogłem chodzić.Powoli traciłem już nadzieje, na to, że odzyskam czucie.Podeszła do mnie Justyna i spojrzała mi w oczy, nie rozumiałem co to ma znaczyć, bo doskonale wiedziała, że jej nie kocham, ale nim zaprotestowałem ona mnie pocałowała. Odepchnąłem ją a ona uśmiechnęła się.Spojrzałem na drzwi i zaniemówiłem.To wszystko widziała Ola.  
- Zaczekaj to nie tak! - krzyknąłem  
- Po co chciałeś bym przyszłą? by mnie jeszcze bardziej zranić? - powiedziała zapłakanym wzrokiem  
- Ola! - krzyknąłem  
Chciałem za nią pobiec, ale nie mogłem.Siłą ściągnąłem się z łóżka i spadłem na podłogę.Do sali wbiegła pielęgniarka i pomogła mi się podnieść.  
- Niech pan nie wstaje! - krzyknęła  
- Ale ja muszę z nią porozmawiać! Musze rozumie pani? - krzyknąłem ze łzami w oczach  
- Proszę poczekać przyprowadzę ją, obiecuję - powiedziała pielęgniarka uśmiechając się.

Boże dlaczego po raz kolejny mi to zrobił? czemu znów mnie zranił? czy lubił się tak nade mną pastwić? czy sprawiało mu to radość? a może było to jego nowym hobby? skoro taka młoda gówniara się w nim zakochała, to czemu tego by nie wykorzystać?  
Nie rozumiałam jednego, po co kazał sprowadzać mnie do siebie? by ponownie mnie zranić? by na moich oczach się z nią całować? by wbić mi w nóż w serce? jeżeli tego chciał to muszę przyznać, że mu się udało.Z każdą chwilą nienawidziłam go bardziej i to już nie była zwykła nienawiść.Coraz bardziej żałowałam, że wpakowałam się w tą znajomość, że dopuściłam do tego, by się w nim zakochać.Zamknęłam oczy i usiadłam na krzesełkach, które znajdowały się na korytarzu.Już chciałam się podnieść i iść do domu, gdy poczułam na ramieniu czyjąś dłoń, odwróciłam się i spojrzałam w oczy pielęgniarce.  
- Niech pani do niego idzie - powiedziała  
Spojrzałam na nią i nie rozumiałam o co chodzi.Czyżby miała na myśli Krzyśka? spojrzałam na nią pytającym wzrokiem a ona uśmiechnęła się.  
- Pan Krzysztof prawie spadł za panią z łóżka.Proszę iść i z nim porozmawiać, naprawdę mogło mu się coś stać - powiedziała  
Przez chwile miałam ochotę jej przywalić.Jakim prawem mówiła mi co mam robić? Za kogo ona się uważała? za moją matkę? za brata? była tylko pielęgniarką i nie powinna mieszać się w nasze sprawy  
- Przepraszam, ale to chyba nie pani sprawa! - krzyknęłam na cały szpital  
Ludzie, którzy byli w szpitalu w odwiedzinach, pozostali pacjenci, wszyscy na korytarzu skierowali się w naszą stronę a mi zrobiło się wstyd.Pielęgniarka poszła do jego sali a ja wyszłam ze szpitala.Oparłam się o ścianę szpitala i wdychałam świeże powietrze, próbując się uspokoić.  
- Aleksandro - powiedziała łagodnie ciocia  
Spojrzałam na nią i wtuliłam się w jej ramiona.Teraz tak jak nigdy wcześniej brakowało mi mądrości mojej matki.  
- Tęsknie za nimi - szepnęłam  
- Ja też, nawet nie wiesz jak bardzo - usłyszałam za nami głos wuja  
To oni tak naprawdę przekonali mnie, bym porozmawiała z Krzyśkiem.Może i mieli rację? przecież nie mogłam wiecznie uciekać, nie chciałam.  
- Idź do niego, porozmawiajcie a później podejmiesz decyzję - powiedziała ciocia  
Spojrzałam na nią i kiwnęłam głową.Mogłam z nim porozmawiać, ale wiedziałam, że decyzji nie zmienię.Już postanowiłam o swoim wyjeździe i nic nie było wstanie mnie przekonać, bym tu pozostała.Nie miałam już dla kogo tu być, przecież jedyna osoba dla której tu byłam, nie chciała mnie znać, tak przynajmniej mi się wydawało.Nieśmiało ruszyłam do jego sali.  
***  
Minuty ciągły się w nieskończoność, a ja od jej krzyku nie słyszałem już nic. Wiedziałem, że nie przyjdzie i już odchodziłem od zmysłów, gdy nagle ją ujrzałem.Stała w drzwiach i patrzyła na mnie smutnymi oczami.Widziałem w jej oczach ból i tak bardzo nie chciałem jej zranić.Nie rozumiałem dlaczego los jest taki dla nas okrutny, za każdym razem, gdy zbliżaliśmy się do siebie musi coś się stać, by znów odsunąć się od siebie o sto osiemdziesiąt stopni.Męczyło mnie to już i widziałem, że ją też.  
- Olu to nie tak - zacząłem się tłumaczyć  
- Krzysiek daj spokój.Chciałam ci tylko powiedzieć, ze wyjeżdżam.Wracam w rodzinne strony - powiedziała  
Spojrzałem na nią, sam do końca nie rozumiejąc co ona tak naprawdę do mnie mówi. Jak to wraca w rodzinne strony? jak to wyjeżdża? moje serce krzyczało nie mogąc na to pozwolić, nie to ja nie mogłem na to pozwolić.  
- Nie Olu, ja Ci nie pozwolę z nas zrezygnować - powiedziałem  
- Z nas?-zaśmiała się - Nas nigdy nie było - dodała po chwili  
Spojrzałem na nią i chciałem wstać, podejść do niej, przytulić ją, ale nie mogłem. Zsunąłem się z łóżka i wylądowałem na ziemi.Ola podbiegłą do mnie i klęknęła obok mnie.  
- Nic ci nie jest? - zapytała ze strachem w oczach  
- Jest! zabijasz mnie, gdy mówisz o swoim wyjeździe.Nie potrafię żyć z świadomością, że cię straciłem - szepnąłem  
- Ale Krzysiek jaki to ma sens? sam pomyśl.Jestem twoją uczennicą, co powiedzą ludzie? co powie nasza rodzina? - zapytała  
- Chodzi o moje kalectwo, prawda? - zapytałem patrząc jej głęboko w oczy  
- Nie, ja po prostu nie mogę sobie wybaczyć tego co się stało, to moja wina - powiedziała cicho a w jej oczach zobaczyłem zły  
Chciałem ją pocieszyć, zaprzeczyć, ale nie zdążyłam, bo zadzwoniła jej komórka.  

Wciąż nie spuszczałam wzroku Z Krzyśka.Słuchałam słów przyjaciela i zaniemówiłam. Tak dawno go nie słyszałam, tak dawno nie miałam o nich wieści.Byłam już prawie przekonana, że więcej się nie zobaczymy.  
- Stoję pod mieszkaniem twojej ciotki, ale Cię tu nie ma.Gdzie jesteś? - usłyszałam jego głos  
Wstrzymałam oddech i zamknęłam oczy.Starałam się przypomnieć nasze wspomnienia, nadaremnie.  
- W szpitalu.Czekaj tam, zaraz będę - szepnęłam wciąż nie spuszczając wzroku z Krzyśka  
Po co przyjechał? czego on ode mnie chcę? przecież nie dzwonił za długo, byłam już przekonana, że o mnie zapomniał.Podeszłam do Krzyśka i spojrzałam mu głęboko w oczy.  
- Ja muszę już iść.Przyjechał mój dawny przyjaciel, chcę się spotkać - szepnęłam cichym głosem  
Patrzyłam na jego smutny wzrok i zdałam sobie sprawę z tego, że mu się tłumaczę. Chociaż sama nie wiedziałam po co to robiłam, chciałam tego.Nie chciałam by myślał, że mam kogoś, nie chciałam by myślał, że zrywam z nim z powodu tego wypadku.Kocham go, mimo wszystko i przeciw wszystkiemu ja po prostu go pokochałam. Chociaż nie powinnam, chociaż w jego życiu jest Justyna, ja go pokochałam.  
- Aleksandro wrócisz? - pyta podnosząc jedną brew  
Słodko wygląda podczas tego pytania.Uśmiechnęłam się do niego promiennie i kiwnęłam głową.  
- Wrócę, obiecuje - szepnęłam dając mu całusa w policzek  
Jeszcze raz spojrzałam na niego i wyszłam z jego sali.Chociaż wiedziałam, że nasza sprawa nadal nie została wyjaśniona i zdawałam sobie sprawę z tego, że wciąż nie wiedziałam czy mu wybaczyć, czy też nie postanowiłam na razie zająć się przyjacielem. Przecież skoro po tak długim milczeniu pojawia się w moim życiu i chcę się pilnie spotkać, nie wróżyło to niczego dobrego.Przyspieszyłam kroku i szłam długim korytarzem w stronę wyjścia.Postanowiłam pojechać taxi, by nie zmarnować więcej czasu.Przecież nie wiedziałam co mnie tam czeka.  
- Olu! - usłyszałam głos Kamila  
Tuż przy wyjściu zatrzymałam się i spojrzałam na kuzyna  
- No ładnie, nawet mnie nie odwiedzisz? czuje się przez ciebie zaniedbany - zaśmiał się  
Spojrzałam na niego zniecierpliwionym wzrokiem a on uważnie mi się przyjrzał.Kogo jak kogo, ale jego nie potrafiłam oszukać.  
- Olu co się dzieje? nie dogadaliście się? - zapytał  
Spojrzałam na niego i w skrócie wytłumaczyłam mu wszystko.Obiecałam też, że jak tylko załatwię sprawę z przyjacielem przyjdę do niego i na spokojnie porozmawiamy. Pocałowałam go w policzek i opuściłam szpital.Na dworze poczułam powiew świeżego powietrza.Oparłam się na chwile o ścianę szpitala i wzięłam głęboki wdech.Chciałam uspokoić myśli i zastanowić się nad tym, co zrobić z Krzyśkiem.Zobaczyłam taksówkę i poszłam w jej kierunku.  
- Dzień dobry - szepnęłam podając mu adres, na który ma jechać  

Spojrzałam na Filipa i wyciągnęłam papierosa z jego ust.Przyjaciel podszedł i przytulił mnie.Patrzyłam na niego uważnym wzrokiem i wiedziałam, że coś jest nie tak.Zmienił się.Jego oczy były podpuchnięte a w jego ustach znajdował się kolejny papieros.  
Chciałam coś powiedzieć, ale zabrakło mi słów.Odpalił papierosa i zaciągnął się szlugą. Odkąd pamiętałam nigdy nie palił, czy to możliwe, żeby tak bardzo zmienić się w tak krótkim czasie?  
- Długo kazałaś na siebie czekać - szepnął  
- Przepraszam, po prostu stąd do szpitala trochę jest - odpowiedziałam głupio się tłumacząc  
Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem i usiadł na ławce, która stałą nie daleko nas.  
- Po co tu przyjechałeś? - zapytałam nie rozumiejąc jego zachowania  
- Tak bez powodu - powiedział  
Znałam go za długo i za dobrze, by w to uwierzyć.Doskonale wiedziałam, że coś się z nim dzieje nie dobrego, że bardzo się zmienił.  
- Chcesz? - zapytał odpalając papierosa  
Coś nie dawało mi spokoju.Palił wuja, czasami chłopacy ze szkoły i zapachem nie przypominało papierosa  
- Co ty robisz? - zapytałam zabierając papierosa  
Filip spojrzał na mnie takim zimnym wzrokiem, że się go przestraszyłam.Nie wiem czemu to zrobiłam, ale pociągnęłam jego rękaw do góry i zamarłam.Na jego ręce było kilka świeżych śladów po igle.  
- Filip czy ty, czy ty ćpasz? - zapytałam przełykając ślinę  
- A czy Cię to obchodzi? wyjechałaś dziewczyno, nie odbierałaś moich telefonów! Nie było cię w moim życiu! A później dowiedziałem się o Krzyśku, podobno jesteś taka zakochana, taka szczęśliwa - powiedział z sarkazmem w głosie  
Spojrzałam w zimne oczy przyjaciela i chciałam do niego podejść, ale odsunął się ode mnie.  
- Nie udawaj, że się o mnie tak bardzo troszczysz.Nie udawaj świętej Olu! Kochałem cię! Kochałem od zawsze a ty tego nie zauważałaś.Tak ćpam, bo nie potrafiłem poradzić sobie z tęsknotą za Tobą.Gratuluje zabiłaś mnie! - szepnął wstając z ławki  
Chciałam go zatrzymać, ale nie zdążyłam, odszedł zostawiając mnie samą.  

Ból, strach.  
Patrzyłam jak Filip odchodzi i usiadłam na ławce, nie wiedziałam co mam zrobić i jak go zatrzymać.Zabiłaś mnie.Co miał na myśli mówiąc te słowa? czy on ćpa dlatego, że związałam się z Krzyśkiem? nic z tego nie rozumiałam.Czułam się taka zagubiona, taka wystraszona.Nie wiem ile siedziałam na tej ławce, chociaż podświadomie wiedziałam, że powinnam wstać i porozmawiać z Kamilem, bo przecież obiecałam mu, że do niego przyjdę, nie wiedziałam, czy czuje się na sile.Chociaż doskonale wiedziałam, że to Filipa decyzja i jego wybór, czułam się winna jego zachowania. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer przyjaciółki.Nie miałam pojęcia, czy odbierze, ale postanowiłam zaryzykować.  
- Hallo - usłyszałam przestraszony głos Karoliny  
- Cześć tu Ola.Słuchaj możesz gadać? - zapytałam czując się trochę niezręcznie  
- Po co dzwonisz? - usłyszałam dziwny ton jej głosu  
- Chodzi o Filipa.Słuchaj widziałam się z nim.On ćpa? - zapytałam nie mając pojęcia co się z nią dzieje  
Usłyszałam ciszę w słuchawce a po chwili ponownie jej głos  
- On jest u Ciebie? jak dobrze.Umieraliśmy ze strachu o niego.Gdzie on jest? nic mu nie jest? - dopytywała się  
Poprosiłam ją, by przyjechała a ona obiecała, że jeszcze dziś u mnie będzie. Rozłączyłam się, nie bardzo wiedząc co się dzieje.Zarówno jej zachowanie jak i Filipa było jakieś inne.Zupełnie tak, jakby mieli o coś do mnie pretensję.Nie rozumiałam tego, bo przyjaciele nie powinni postępować w ten sposób.Czasami miałam wrażenie, że nie traktują już mnie jak przyjaciółki, a ja chciałam o tą przyjaźń walczyć.Wolnym krokiem ruszyłam w stronę szpitala, musiałam porozmawiać z Kamilem.Tylko on potrafił mnie zrozumieć, wysłuchać i doradzić i jeszcze coś, chciałam zobaczyć się z Krzyśkiem i zapytać jak się czuje.Tak bardzo za nim tęskniłam.  
***  
Patrzyłem na intensywny wzrok lekarza i nadal w to nie wierzyłem.Poruszałem, ja poruszyłem nogą.Czyżbym odzyskał czucie?  
- Proszę nie tracić nadziei i uzbierać się w cierpliwość - powiedział lekarz  
Spojrzałem na nogę i próbowałem jeszcze raz nią poruszyć, nadaremnie.Mimo wielkich starań nie poruszyłem nogą i upadłem bezwładnie na łóżko.Tak bardzo chciałem wrócić do pracy i do normalnego życia.Miałem już dość tych ciągłych pielęgniarek i szpitala.Chciałbym już stąd wyjść.  
- Panie Krzysztofie nie może pan - powiedział ponownie lekarz  
- Nie zostanę tu - zaprotestowałem  
Lekarz pokiwał głową i bez słowa wyszedł z sali.Ponownie próbowałem poruszyć nogą, ale nadal nic.Usłyszałem otwierające się drzwi i spojrzałem na Olę.  
- Cześć ja tylko na moment.Jak się czujesz? - zapytała  
Spojrzałem na jej smutny wzrok i tak bardzo pragnąłem podejść do niej i ją przytulić. Zawahałem się, czy jej to powiedzieć.A co jeżeli to nic nie znaczy? nie chciałem dawać jej fałszywych nadziei.Nie chciałem by się rozczarowała.  
- Dobrze.Stało się coś? masz taki smutny wzrok - zapytałem  
Napiąłem wszystkie mięśnie i spróbowałem ponownie, nadal nic.  
- Po prostu nie mogę patrzeć na to jak tu tak leżysz.Nie chciałam by to spotkało akurat Ciebie - szepnęła podchodząc obok mnie  
Usiadła na łóżku i spojrzała mi w oczy.Złapałem ją za rękę i przytuliłem się do niej.Ola patrzyła na moją nogę, nie mogąc oderwać od niej wzroku  
- Krzysiek Ty nią poruszasz! - krzyknęła  
Dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę.Spojrzała na mnie szczęśliwym wzrokiem i pobiegła po lekarza.Po chwili do sali wszedł lekarz z lekarką i z nimi pielęgniarka. Popukali mnie po nogach.ukłuli igłą i sam w to nie wierzyłem, ale poczułem ukłucie. Lekarz spojrzał na mnie uśmiechnięty i po chwili spojrzał na Olę.
- Wszystko będzie dobrze, proszę być cierpliwym.Wszystko jest na dobrej drodze, za kilka dni odzyska pan czucie - powiedział  
Wyszli z sali, a ja spojrzałem na Olę.  
- Kochanie tak się cieszę - szepnęła  
- Czy teraz zostaniesz ze mną? - zapytałem  
Ola spojrzała na mnie przestraszonym wzrokiem a w jej oczach zobaczyłem ból.  
- Krzysiek nie chodziło o to, że nie możesz chodzić.Po prostu stać cię na kogoś lepszego - usłyszałem  
Złapałem ją za rękę i pociągnąłem do siebie  
- Ale ja chcę tylko Ciebie - szepnąłem ściszonym wzrokiem  
Pocałowała mnie a po chwili wyszła z sali.Zostałem sam i spojrzałem w okno, zastanawiając się co przyniosą nam kolejne dni.Jedno wiedziałem na pewno kochałem ją i chciałem byśmy byli razem, nic innego się dla mnie nie liczyło.  

Szłam zamyślona korytarzem do sali Kamila.Chociaż wiedziałam, że nie mam dużo czasu, bo przecież miała przyjechać dziś moja przyjaciółka, to przecież obiecałam Kamilowi, że go dziś odwiedzę.Chciałam z nim porozmawiać i poradzić się co mam zrobić.Nikt nie rozumiał mnie tak jak on.  
- Cześć ciociu - szepnęłam wchodząc do sali  
- Olu dobrze, że jesteś bo muszę uciekać do domu - szepnęła ciocia całując mnie w policzek  
Chociaż nie wiedziałam co się dzieje, czułam, że coś się stało.Kamil siedział na łóżku ze smutną twarzą, a ja nie wiedziałam jak mam go pocieszyć.  
- Stało się coś? - zapytałam patrząc na kuzyna  
Kamil spojrzał na mnie, zupełnie tak, jakby dopiero teraz zauważył moją obecność. Płakał? on, ten który zawsze był dla mnie najtwardszym chłopakiem, moim ideałem płakał? musiałam koniecznie dowiedzieć się co się stało.  
- Kamil co jest? - zapytałam  
Chłopak unikał mojego spojrzenia, a ja nie wiedziałam dlaczego.Wstał i zamknął drzwi od sali.Podszedł do mnie i wtulił się w moje ramiona, wyglądał jak wystraszony chłopczyk, któremu zawalił się świat.  
- Moi rodzice chcą się rozwieźć - szepnął  
Spojrzałam na niego, nie wiedząc co powiedzieć.Dobrze rozumiałam co to oznacza, przecież będę musiała pojechać z wujem, znowu kolejna przeprowadzka? nie, nie mogłam do tego dopuścić.  
- Nie! To nie prawda! nie prawda! - krzyknęłam uciekając z sali  
Chociaż wiedziałam, że Kamil mnie teraz potrzebuje i zapewne chciałbym była, ja jakoś nie potrafiłam tam zostać.Nagle uświadomiłam sobie, że znów będę musiała się przeprowadzać, znów zostawić tych, których kocham, zostawić Krzyśka! Nie!! Z tego wszystkiego zapomniałam o tym, że Krzysiek poruszył nogą, uśmiechnęłam się przez łzy.Kolejna przeprowadzka? kolejny raz zaczynać wszystko od początku? nie chciałam, nie mogłam, nie miałam na to siły.Postanowiłam jak najszybciej powiedzieć wszystko Krzyśkowi.Wróciłam do szpitala i skierowałam się w stronę sali chłopaka.  
- A ty nie u Kamila? - zapytał zaskoczony  
- Krzysiek, my, my - nie dokończyłam bo wybuchłam płaczem  
Chłopak spojrzał na mnie, a ja podeszłam do niego i bez słowa wtuliłam się w jego ramiona  
- Mój chrzestny chcę się rozwieźć a ja będę musiała wyjechać wraz z nim - szepnęłam jeszcze bardziej wtulając się w chłopaka  
- Nie musisz - usłyszałam za sobą głos kuzyna  
Podeszłam do Kamila i mocno się w niego wtuliłam.  
- Nie chcę, nie chcę znowu wyjeżdżać, nie chcę zaczynać niczego od początku, boję się - szepnęłam  
Kamil tulił mnie w swoich objęciach a właściwie kołysał mnie w nich.A Krzysiek bez słowa nam się przyglądał.  
- A ty jak się z tym czujesz? to w końcu twoi rodzice - zwrócił się Krzysztof do Kamila  
- Ciężko mi, ale od dawna im się nie układało, ojciec podobno kogoś ma a mama przymykała na to oko.A teraz jak powiedział jej o tym wprost, postanowiła od niego odejść - powiedział Kamil  
Tym razem to ja przytuliłam go do siebie i staliśmy tak kilka minut.Nawet nie wiem kiedy rozpłakałam się.Cały czas z Kamilem tuliliśmy się do siebie a Krzysiek przyglądał się nam.  
- Położę się.Spróbuje się z tym przespać - powiedział cichym głosem Kamil  
- Kamil? kocham cię, pamiętaj o tym - szepnęłam  
Chłopak kiwnął głową, a ja usiadłam na Krzyśka łóżku.  
- Ja też już powinnam iść.Matko prawie zapomniałam o Karolinie - szepnęłam bardziej to do siebie niż do niego  
Chłopak spojrzał na mnie zdziwionym wzrokiem i podniósł jedną brew.  
- Moja dawna przyjaciółka przyjeżdża.Filip ćpa, ale jutro Ci o wszystkim opowiem - szepnęłam całując go na dowiedzenia  
- Kochanie nie przejmuj się, jakoś sobie poradzimy - powiedział  
Nic nie odpowiedziałam.Bez słowa wyszłam z jego sali i skierowałam się w stronę wyjścia. Dwie minuty później szłam chodnikiem, wsłuchując się w śpiewające ptaki. Oddychałam świeżym powietrzem i chociaż na chwile próbowałam się wyciszyć, wciąż rozmyślałam o wydarzeniach dzisiejszego dnia i nie wiedziałam co mam zrobić, bałam się, tak cholernie się bałam.Kilkanaście minut później weszłam do domu i usłyszałam jak z cioci pokoju wydobywa się cichy płacz.Zapukałam i już po chwili siedziałam z ciocią na łóżku i mocno ją tuliłam.  
- Kamil mi powiedział, ciociu ja nie chcę stąd wyjeżdżać.Czy będę mogła zostać z Tobą? - zapytałam  
Przez chwile siedzieliśmy w ciszy i patrzeliśmy sobie w oczy  
- Ależ oczywiście! Co to za pytanie Olu? - szepnęła zapłakanym głosem  
- Ci ułoży się wszystko, zobaczysz ciociu - powiedziałam mocno ją przytulając  
- Olu? - zapytała Ciocia  
Spojrzałam na nią i zobaczyłam w jej oczach iskry niepewności i strachu  
- Już nie ważne - szepnęła po chwili wypuszczając z płuc powietrze  
Jeszcze przez kilka minut stałam przy drzwiach i z uwagą obserwowałam twarz cioci, ale po chwili uśmiechnęłam się do niej i wyszłam z jej pokoju.Gdy zamknęłam za sobą drzwi, znów usłyszałam jej płacz i oparłam się o drzwi.W tym samym momencie do  
mieszkania wszedł wuja  
- Aleksandro musimy porozmawiać - szepnął  
- Nie teraz - odpowiedziałam surowym głosem mijając go bez słowa  
Chciałam wyjść, ale złapał za drzwi i spojrzał na mnie zdenerwowanym wzrokiem  
- Nie takim tonem moja panno! Jesteś pod moją opieką i masz mnie słuchać! - wydarł się  
- Zostaw ją! Masz ją natychmiast wypuścić! - krzyknęła ciotka patrząc na mnie zapłakanym wzrokiem  
Bez słowa wyszłam z mieszkania, wciąż słysząc na dworze ich kłótnie.  

Ból, strach, rozgoryczenie..  
Nie wiedziałam co teraz z nami będzie, nie wiedziałam, czy będę z Krzyśkiem, czy tu zostanę, czy będę musiała wyjechać z wujem.Czułam strach i nienawidziłam go coraz bardziej.Nie docierało do mnie jak mógł zrobić to cioci, nie rozumiałam dlaczego, po takiej tragedii nadal chce mnie ranić.Teraz, gdy powoli zaczynałam już dochodzić do siebie i czułam już poczucie bezpieczeństwa, on chce mnie zabrać?? nie, nie nie..Z mojego policzka poleciały kolejne krople łez.Czułam się tak bardzo samotna, tak bardzo zagubiona i teraz czekała mnie jeszcze rozmowa z Karoliną.Czy kłopoty się nigdy nie skończą? czy zawsze już będę cierpieć? musiałam porozmawiać z Karoliną bo martwiłam się o Filipa, jego słowa nadal dudniły mi w głowie a przed oczami miałam jego sine ręce.Od czasu naszego spotkania, nadal się do mnie nie odezwał.Cieszyło mnie tylko jedno, Krzysiek poruszył nogą i miałam nadzieje, że teraz wszystko będzie już dobrze, przynajmniej z jego zdrowiem.  
- Aleksandro! - usłyszałam za sobą męski głos  
Rozejrzałam się i zobaczyłam Konrada.  
Spojrzałam na przyjaciela i podeszłam się z nim przywitać.  
- Co tam słychać mała? dawno się nie widzieliśmy - zaśmiał się  
- A to i tamto.Szkoda gadać - szepnęłam patrząc na jego uśmiechniętą twarz  
- Mam propozycję.Urządzam w piątek ognisko może wpadniesz? - zapytał  
Już chciałam mu odmówić, ale zawahałam się.Przecież spotkanie ze znajomymi ze szkoły nie oznacza zdrady a mi naprawdę bardzo było to potrzebne.Wiedziałam, że jak zostanę w domu w końcu zgłupieje.Pożegnałam się z Konradem obiecując, że  
przyjdę do niego w piątek.Teraz skierowałam się prosto w umówione z koleżanką miejsce. Kilkanaście minut później zatrzymałam się w umówionym miejscu i czekałam za przyjaciółką.Minuty mijały a ona się nie zjawiała, już chciałam iść do domu, przekonana, że zostałam wystawiona, gdy ktoś mnie zawołał.Odwróciłam się i spojrzałam na Karolinę.  
- Cześć przepraszam za spóźnienie, ale autobus się spóźnił - usłyszałam  

Minuty mijały, a ja nie wiedziałem co mam zrobić.wciąż rozmyślałem o słowach Oli i czułem ból.A co jeżeli jej chrzestny ją stąd zabierze? co jeżeli ją stracę? czy będzie chciała o nas walczyć? czy jej ciocia zgodzi się by została z nią? nie wiedziałem.  
Usłyszałem otwierające się drzwi i do pokoju wszedł Kamil, widziałem, że coś go gryzie. Nie znałem go za dobrze, ale był kuzynem mojej ukochanej a Ola zawsze mogła na niego liczyć, kochała go i traktowała jak kogoś bardzo bliskiego.  
- Ja przepraszam - szepnął Kamil  
Spojrzałem na niego, nie bardzo wiedząc za co on mnie przeprasza.Ostatnio podejrzewałem, że on coś do niej czuje, ale za chwile odsunąłem od siebie tą myśl.
- Stało się coś? - zapytałem  
Kamil spojrzał na mnie, ale nie wiedziałem co mam mu powiedzieć.  
- Kamil, czy ty zakochałeś się we własnej kuzynce? - zapytałem sam nie wiedząc co mam o tym myśleć.  

Spojrzałam na przyjaciółkę i nie rozumiałam jak bardzo się zmieniła.Nie dość, że wyglądała zupełnie inaczej, to jeszcze inaczej się zachowywała.Miałam chwilami wrażenie, że nie jest już tą dziewczyną, która kiedyś była mi tak bardzo bliska.  
- Gdzie on jest? - zapytała nie marnując czasu  
Jej opryskliwy głos sprowadził mnie na ziemie.Teraz dotarło do mnie po co tu jest, nie przyjechała by się ze mną spotkać, tylko chciała zobaczyć Filipa.  
- Co się z nim stało? - zapytałam nie wiedząc jak mam z nią rozmawiać  
Dziewczyna spojrzała na mnie zupełnie tak, jakbym była winna jego zachowania  
- Nie udawaj, że cię to interesuje! Filip kochał cię od zawsze.Wyjechałaś Aleksandro, zostawiłaś nas i wyjechałaś - powiedziała z wyrzutem  
Spojrzałam na nią zaskoczona, nie sądziłam, że to mnie obwini za to, że Filip ćpa.Nie tak powinna zachowywać się przyjaciółka, nie taka kiedyś była.  
- Kocham go Olu, ja od zawsze kochałam się w nim i nie mogę patrzeć jak on się marnuje - przyznała siadając na ławce  
Poczułam się, jakbym dostałą w twarz.Nigdy nie podejrzewałam, że ona się w nim kocha. Nigdy nic takiego nie przepuszczałam, nie zauważyłam.  
- A Filip wie? - zapytałam  
- Nie - odpowiedziała  
Bez słowa ruszyliśmy przed siebie w poszukiwaniu Filipa.Nie miałam pojęcia gdzie on może być, przecież nie odbierał od nas telefonu a nie wiedziałam o żadnych jego znajomych z tego miasta.Nie chciałam nic mówić, ale odnalezienie go w tym wielkim  
mieście było prawie nie możliwe.Po krótkiej chwili usiedliśmy na ławce.  
- A co u ciebie? - zapytała  
Spojrzałam przed siebie, zastanawiając się, czy jej odpowiedzieć.Nie ufałam jej na tyle, by powiedzieć o wszystkich swoich problemach, ale z drugiej strony przecież kiedyś byliśmy takie bliskie i chyba zasługiwała na drugą szansę.  
- Krzysiek jest w szpitalu, Kamil zresztą też, ale to bardziej skomplikowane - powiedziałam zamyślając się  
Dziewczyna spojrzała na mnie a w jej oczach po raz pierwszy zobaczyłam troskę.  
- Chyba znów będę musiała się wyprowadzić, wuja z ciocią chcą się rozstać - powiedziałam  
Przytuliłam się do przyjaciółki i oparłam głowę o jej ramię.  
- Wiesz? dobrze, że jesteś - szepnęłam wstając z ławki  
***  
W głowie miałem chaos, nie chciałem go osądzać, ale czułem w głowie mętlik.Nie docierało do mnie, jak można zakochać się we własnej kuzynce.Owszem od dawna zauważyłem, że Ola z Kamilem są naprawdę blisko siebie, ale nie przepuszczałem, że on się w niej potajemnie podkochuje.Nie czułem się zazdrosny, nie!! byłem pewny uczuć dziewczyny i wiedziałem, że Ola traktuje Kamila tylko jak kuzyna, ale czułem jakiś dziwne strach i niepokój.Bardziej martwiłem się o to, czy ona wyjedzie, czy też nie.  
Przecież nie mogłem dopuścić do tego, by ją stracić.Tylko jak przetłumaczyć to jej wujowi? jak powiedzieć mi, by nie niszczył jej życia? no jak? nie wiedziałem.No i co z Kamilem? tak bardzo chciałem mu pomóc, chociaż nie wiedziałem jak.Drzwi od sali otworzyły się i zobaczyłem w nich jakiegoś mężczyznę.  
- Ty jesteś Krzysztof prawda? - zapytał  
Spojrzałem na niego, nie bardzo wiedzieć co mam powiedzieć.Nie wiedziałem kim jest i czego chce  
- Jestem Filip, przyjaciel Oli - powiedział po chwili  
Filip, to imię coś mi mówiło, ale nie bardzo wiedziałem co.Spojrzałem na jego prawą rękę i zamarłem, złe wspomnienia z przeszłości powróciły.  
***  
Przeszliśmy już chyba całe miasto, ale nie znaleźliśmy śladu Filipa.Wiedziałam jak ważne było to dla dziewczyny, ale nie mogłam nic zrobić.Prawda była taka, że on mógł być wszędzie, ale również mógł wrócić już do domu, albo pojechać do jakiegoś innego miasta.Szansa znalezienia go była znikoma i zdawałam sobie z tego sprawę.Zaczęło się już ściemniać, więc dzisiejsze szukanie nie miało najmniejszych szans. Postanowiłam zaprowadzić ją do domu chrzestnego i jutro wznowić poszukiwania.Ja natomiast musiałam jeszcze chociaż na chwile wstąpić do szpitala i porozmawiać z Kamilem i Krzyśkiem.Usiedliśmy na ławce i spojrzałam przyjaciółce w oczy.  
- Na dziś przerywamy poszukiwania, jutro od rana będziemy go szukać - powiedziałam patrząc w jej oczy  
- Ja się stąd nie ruszę - zaprotestowała  
- Proszę Cię, nie rób scen - szepnęłam wstając z ławki  
Bez słowa udaliśmy się w kierunku mieszkania chrzestnego.Miałam nadzieje, że ciocia nie będzie miała nic przeciwko by Karolina przenocowała.W zasadzie jeszcze z nią nie rozmawiałam o tym, ale wiedziałam, że na pewno się zgodzi.  
- Ja muszę iść jeszcze do szpitala.Zostaniesz w domu i poczekasz na mnie - powiedziałam  
- A może ja pójdę z Tobą? poznałabym wreszcie tego twojego Krzyśka - powiedziała  
Spojrzałam na nią i nie wiedziałam co mam jej odpowiedzieć.Bałam się i nie ufałam jej na tyle, ale z drugiej strony nie byłby to zły pomysł.Zgodziłam się.Nawróciliśmy się i poszliśmy do szpitala.Kilkanaście minut później doszliśmy do szpitala i poszliśmy do Kamila.Chłopak siedział na łóżku ze spuszczoną głową i wyglądał na załamanego. Obok niego siedziała ciocia, płakała.Kamil spojrzał na mnie smutnym wzrokiem, a ja nie wiedziałam o co chodzi.Przeprosiłam Karolinę i zostaliśmy w sali sami, Karolina natomiast czekała za nami na korytarzu.Podeszłam do Kamila a ten zaczął płakać.  
- Ja, ja nie jestem ich synem - powiedział  
Spojrzałam na ciotkę i zamarłam.Jak to do cholery nie jest? Jak to możliwe? w mojej głowie narodził się chaos.Ciotka cały czas siedziała ze spuszczoną głową, a ja nie wiedziałam co jest grane.Nagle wstała z krzesełka i wybiegła z sali.Pobiegłam za nią, ale nie udało mi się jej zatrzymać.  
- Ciociu! - krzyknęłam jednak nie zatrzymała się  
Stałam na środku korytarza, oszołomiona tym, czego się dowiedziałam.Nie wiedziałam jak mam teraz pomóc Kamilowi i zdawałam sobie sprawę z tego, że zawalił się mu świat. Chociaż nie byliśmy spokrewnieni, on zawsze będzie dla mnie kuzynem i to się nigdy nie zmieni.Z Krzyśka sali usłyszałam jakiś hałas, zaciekawiona pobiegłam tam i to co zobaczyłam przeraziło mnie.  
***  
- Wynoś się! wynoś się natychmiast! - krzyknąłem na całe gardło  
Filip spojrzał na mnie i uśmiechnął się szyderczo, a ja nie wiedziałem, czy to co powiedział było prawdą.Kochałem ją i nie wierzyłem mu, ale jego głos był tak bardzo przekonujący, że w mojej głowie pojawił się mętlik.No i jeszcze te jego ślady na rękach. Wiedziałem, że Ola musi mu pomóc, przecież sam walczyłem z tym nałogiem i dzięki pomocy najbliższych wyszedłem z tego uzależnienia.Jednak nie było łatwo.Kilka krotnie wracałem do ćpania i o mały włos nie przedawkowałbym.Byłem wtedy młody i głupi, miałem szesnaście lat i nie wiedziałem tak naprawdę co robię.Teraz natomiast stał przede mną jakiś chłopak, który rzekomo jest facetem Oli i wiem, że ma problem z narkotykami.Drzwi od sali otworzyły się i zobaczyłem w nich Olę.Stała blada i patrzyła na nas, czyżby on mówił prawdę?  
- Co ty tu robisz? - zwróciła się do chłopaka  
- Chciałem poznać twojego kochasia - powiedział śmiejąc się  
- Nie mów tak! nie masz do tego prawa! - krzyknęła  
- A co zabronisz mi? - zapytał podchodząc do niej  
Stanął na przeciwko niej i patrzył z wrogością w jej oczy.Zobaczyłem w jej oczach strach a najgorsze było to, że nie mogłem nic zrobić.Filip objął ją i mocno złapał za rękę, Ola szarpała się, ale on był silniejszy.  
- Puść ją! - krzyknąłem próbując wstać z łóżka-nadaremnie  
Do sali weszła młoda dziewczyna i spojrzała na Filipa.  
- Filip! gdzie ty byłeś? - zapytała rzucając się w jego ramiona  
Chłopak spojrzał na nią nie wyraźnym wzrokiem i bez słowa wyszedł z sali.  
- Leć za nim! - krzyknęła Ola  
Już po chwili byliśmy z Aleksandrą sami.  
- Kto to był? - zapytałem  
Ola podeszła i usiadła na łóżku obok mnie, spojrzała na mnie i już chciała coś powiedzieć, ale nie dopuściłem jej do słowa.Długo wahałem się, ale doszedłem do wniosku, że ona powinna o tym wiedzieć.  
- Podejrzewam, że Kamil się w tobie podkochuje - powiedziałem  
***  
Stanęłam jak wryta zszokowana słowami Krzyśka.Teraz wszystko by się zgadzało, jego dziwne zachowanie, troska i to, że nikogo nie ma.A co jeżeli Krzysiek się nie myli i faktycznie Kamil się we mnie kocha? czy kiedyś mieli byśmy jakąś szansę? przez ułamek sekundy wyobraziłam sobie nas trzymających się za rękę i w duchu zaśmiałam się.Nie, to było by nie możliwe.Jakoś nie potrafiłabym związać się z kimś kogo od zawsze uważałam za swojego kuzyna, kto zna mnie na wylot i wie o wszystkich moich nawet najskrytszych tajemnicach.On był kuzynem i przyjacielem w jednej osobie i teraz potrzebuje mnie jeszcze bardziej.Z świata marzeń wyrwał mnie głos lekarza, który akurat wszedł do Krzyśka sali.  
- Jak się czuje nasz pacjent? - zapytał uśmiechając się  
- Lepiej panie doktorze - odpowiedział, nadal nie spuszczając ze mnie wzroku  
Nie wiedziałam nawet kiedy wszedł do jego sali, może wtedy, gdy fantazjowałam o kuzynie, kuzynie, który przecież nim nie jest.Nie, nie, nie wciąż nie mieściło mi się to w głowie no i Filip co on tu robił? czego chciał i co takiego nagadał Krzyśkowi?  
pewnie nic miłego, skoro Krzysiek wygonił go z sali.Tak bardzo bym chciała by on znów normalnie chodził i mógł się obronić, przed takimi sytuacjami.Lekarz wyszedł zostawiając mnie samą, a ja usiadłam na łóżku i wzięłam Krzyśka za rękę.  
- Cieszysz się? jutro wyjdziesz.Tylko jak ty sobie sam poradzisz? - zapytałam zatroskanym głosem  
- Jakoś muszę - szepnął ruszając ramionami  
- Pomogę Ci.Jeżeli się zgodzisz zamieszkam u ciebie - zaproponowałam  
Krzysiek spojrzał na mnie zaskoczonym wzrokiem, a ja po chwili pożałowałam swojej propozycji.  
- Nie Olu, nie mogę na to pozwolić, zresztą - zawiesił głos - Zresztą musisz załatwić swoje sprawy.Kim jest Filip? - zapytał po chwili  
Zawahałam się, nie wiedząc jak mu to wszystko wytłumaczyć.Sama nie wiedziałam kim był Filip.Kiedyś był dla mnie przyjacielem, kimś na kogo mogłam liczyć, komu ufałam i mogłam wszystko powiedzieć a teraz tak naprawdę wcale go nie znałam.  
- Dawnym przyjacielem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą  
Chłopak spojrzał na mnie i zamilkł, a ja nie wiedziałam o czym on teraz myśli i co zamierza dalej zrobić.  
***  
Bałem się, z każdą chwilą strach ogarniał mnie coraz bardziej, a ja nie wiedziałem jak z tym mam walczyć.I już teraz nie chodziło tylko o to, że sobie nie poradzę, przecież zawsze mogę wynająć pielęgniarkę, lub poprosić przyjaciela o pomoc.No i jeszcze miałem świetnych sąsiadów na których z pewnością też mogę liczyć.Chodziło o coś innego, bałem się związku a raczej straty Oli.Bałem się, że nigdy nie odzyskam pełnej sprawności i nie zdążę jej obronić, jeżeli będzie taka konieczność.Wciąż przed oczami mam wydarzenia tamtych dni i dziękuje Bogu, że nic im się nie stało.No i jeszcze coś nie dawało mi spokoju, Filip.Nigdy wcześniej mi o nim nie mówiła, a ja myślałem, że wiem o niej wszystko no i jeszcze Kamil.Co jeżeli moje przypuszczenia się spełnią? czy nie lepiej miałaby Ola z nim? czy on nie byłby dla niej lepszym chłopakiem niż ja?  
nie miałem takiej pewności, ale bałem się tego.  
- Kamil nie jest biologicznym synem mojej cioci.On nie jest moim prawdziwym kuzynem - powiedziała Ola zamyślając się  
Teraz bałem się jeszcze bardziej.Oddychałem powoli i głęboko, próbując zapanować nad przyspieszonym biciem serca.W mojej głowie rodziło się mnóstwo pytań, na których nie znałem odpowiedzi.Ale nie to przerażało mnie najbardziej, bałem się, że teraz naprawdę mogę ją stracić.Bałem się a jednocześnie wiedziałem, że z nim może mieć lepiej.  
- Jak to? - zapytałem oszołomiony jej słowami  
Po chwili powiedziała tyle co wie a mi jeszcze bardziej przyspieszyło serce.Widziałem w jej oczach żal i ogromny smutek.Bała się o niego, martwiła a ja zastanawiałem się co ich tak naprawdę łączy.Nie wiem czemu, ale ogarnęła mnie furia i spojrzałem w jej wystraszone oczy.  
- Kochasz go? - zapytałem prosto z mostu  
Ola spojrzała na mnie a w jej oczach zaczaiła się złość.  
- Kuzyna? odbiło Ci!? - warknęła na całe gardło  
- Nie jest twoim kuzynem - powiedziałem patrząc w jej oczy  
- Jest! Dla mnie zawsze będzie tym samym kuzynem na którego zawsze mogłam liczyć.Zawsze będę go kochać tak samo.A tobie do reszty odbija! - krzyknęła wychodząc z sali  
- Olu! - krzyknąłem lecz nie zatrzymała się  

Szłam, nie ja praktycznie biegłam korytarzem by być jak najdalej od Krzyśka.Co za Dureń, idiota, kretyn!! Gotowałam się ze złości, nie mogąc uwierzyć w to, że mógł tak pomyśleć.Odbiło mu! Na Boga mu już odbiło! Zatrzymałam się dopiero przed szpitalem i kopnęłam z nerwów ścianę budynku, poczułam nie wyobrażalny ból, ale nie zwracałam na to uwagi.Szłam twardo przed siebie, nie zatrzymując się nawet na minutę.Dureń! cholerny Dureń.Złość nawet przez chwile nie przechodziła, ale teraz dopiero poczułam ból.Jak on mógł? no jak? ja zakochana w Kamilu? zazdrosny o kuzyna? absurd! Wielki, wielki absurd! Rozmyślałam gotując się ze złości.Wciąż przed oczami miałam  
smutne spojrzenie Kamila i zrobiło mi się go cholernie żal.Chciałam w jakiś sposób pomóc mu, ale nie wiedziałam jak.Przecież sama moja obecność nic mu nie pomoże. Przez ułamek sekundy, zastanawiałam się nad słowami Krzyśka i nawet przez moment zastanawiałam się, czy może nie mieć on racji.Może i on się zakochał, ale ja?? ja? ta która widzi w nim kuzyna? ta która oddała serce Krzyśkowi? nie, tego było dla mnie za wiele.No i jakby było tego wszystkiego mało teraz jeszcze martwiłam się o Filipa i jego dziwne zachowanie, nie tylko Kamil zachowywał się dziwnie, ale i Karolina nie była sobą. Czyżby ich coś łączyło? Zwolniłam kroku i teraz już pomału, spacerkiem wędrowałam przez park.Postanowiłam jeszcze raz wszystko na spokojnie przemyśleć i zastanowić się, czy tak naprawdę chcę być z Krzyśkiem.Przecież on mi nie ufał a bez zaufania nie było sensu budować związku.  
- Ola! - usłyszałam wyraźny, męski głos  
Odwróciłam się i spojrzałam na poszerzone źrenice przyjaciela.Filip najwidoczniej musiał coś nie dawno wziąść.  
- Co ty tu robisz? gdzie jest Karolina? - zapytałam  
- Nie wiem - odpowiedział siadając na ławce  
Spojrzałam na przyjaciela i usiadłam obok niego, rozmyślając o zawirowaniu w moim życiu.Zaczęło powoli męczyć i przetłaczać mnie to wszystko.Chciałam wstać, ale poczułam mocny uścisk przyjaciela.  
- Zaczekaj, porozmawiajmy - powiedział puszczając moją dłoń  
- Dobra, ale nie szarp mnie - szepnęłam ponownie siadając na ławce obok  
Siedziałam nie wiedząc co powiedzieć.Czułam się trochę nie zręcznie siedząc z chłopakiem, który przecież kiedyś był dla mnie tak bardzo ważny i nie mając o czym z nim rozmawiać.Minuty mijały, a ja coraz bardziej czułam się zażenowana tą niezręczną  
sytuacją.Chciałam iść, ale nie wiedziałam, czy on mnie puści.Przecież teraz był zupełnie mi obcy i wcale go nie znałam.  
- Olu co się z nami stało? pamiętasz wszystkie wspólne chwile? - zapytał odwracając się do mnie twarzą  
Spojrzałam w jego oczy i nie widziałam w nich nic po tamtym wspaniałym chłopaku. Jego oczy były puste, wypalone i bez jakichkolwiek uczuć.Sięgnęłam wspomnieniami do moich ostatnich dni przed przeprowadzką i przypomniałam sobie nasze wygłupy. Chciałam na nowo cofnąć się do tamtych chwil i znów być tą, beztroską dziewczyną co kiedyś.Niestety to było już nie możliwe.  
- Tak pamiętam - szepnęłam łapiąc go za rękę  
- Filip błagam daj nam sobie pomóc - szepnęłam  
Chłopak wstał a w jego oczach na nowo pojawiła się wściekłość.  
- Nic mi nie jest.Nie masz w czym mi pomagać, przecież wszystko jest dobrze! - powiedział podniesionym głosem  
- Ale Filip ty jesteś uzależniony! - krzyknęłam  
- Odpierdol się Laska! Teraz się martwisz? teraz? jest już za późno! Za późno! - krzyknął z każdą chwilą coraz bardziej zdenerwowanym głosem  
- Filip! - krzyknęłam próbując go zatrzymać  
Chłopak zamierzył się i dostałam od niego w twarz.Zachwiałam się na nogach i przewróciłam na ławkę, uderzając się w prawą rękę.  
- Koleś odbiło Ci! - usłyszałam męski głos  
Po chwili Filip leżał na ziemi a mnie obejmowały jakieś silne ramiona.Przed oczami miałam mroczki i zachwiałam się znowu na nogach.  
- Wszystko w porządku? nic pani nie jest? - usłyszałam jakiś męski głos  
Poczułam zapach, nie znanych mi jeszcze perfum i otworzyłam oczy.Byłam w ramiona jakiegoś bruneta i nie mogłam nic powiedzieć.  
- Ola! - usłyszałam z daleka czyjś głos  
Chłopak odwrócił się w tył a mój wzrok powędrował za jego wzrokiem.  
- Ola w porządku? - usłyszałam przestraszony głos Konrada  
Odwróciłam się do kolegi i uśmiechnęłam.Teraz moje obolałe ciało powędrowało w ramiona Konrada i prawie ponownie upadłabym, gdyby nie silne, męskie ramiona nieznajomego.  
- Musimy panią zabrać do szpitala - powiedział nieznajomy  
- Ola, mam na imię Ola i nie chcę do żadnego szpitala! - zaprotestowałam, przypominając sobie kłótnie z Krzyśkiem  
- Ale Aleksandro ty musisz! - wtrącił się Konrad  
Koniec końców zastałam zaprowadzona do własnego mieszkania.Postanowiłam wziąść coś przeciwbólowego i zapomnieć o tym co się zdarzyło.Przecież nie mogłam donieść na przyjaciela.  
- Ja jestem Artur.Na pewno nie chcesz do szpitala? - zapytał chłopak  
Kiwnęłam głową i chłopak znikł, zostawiając mnie z Konradem.Po kilku minutach Konrad też się pożegnał, a ja obolała weszłam do mieszkania.  

Siedziałam w poczekalni, co chwile czując na sobie uważne spojrzenie cioci.I chociaż wiedziałam, że jest na mnie obrażona, ja starałam się tym za bardzo nie przejmować. Nie mogłam jej powiedzieć kto mi to zrobił i dlaczego nie powiedziałam jej wcześniej. Zdrową ręką trzymałam obolałe ramię i czekałam za swoją kolejką.W nocy ręka tak bardzo mnie rozbolała, że wylądowaliśmy na izbie przyjęć. Z Początku nie sądziłam, że jest to coś poważnego, owszem bolało mnie, ale myślałam, że zwyczajnie jest stłuczone i za kilka dni nie będzie po tym śladu.  
- Pani Aleksandra - usłyszałam głos młodej pielęgniarki  
Poszłam za nią do sali i po chwili już patrzyłam na starszego lekarza.Nie wyglądał najlepiej bo miał sine oczy i zmęczoną twarz.  
- Od jak dawna panią to boli?- zapytał zaskoczony  
- Od wieczora - odpowiedziałam  
- I wytrzymała to pani? czemu nie przyszła pani wcześniej? - dopytywał się  
- Bo byłam przekonana, że przejdzie - odpowiedziałam zgodnie z prawdą  
Pod żadnym pozorem nie chciałam zostać w szpitalu i leżeć kilka sal dalej niż Krzysiek. Jednak tą informację zostawiłam wyłącznie dla siebie.  
- Podejrzewam złamanie, ale zobaczymy co wykażę prześwietlenie.Poproszę pielęgniarkę by prześwietliła pani tą rękę i z zdjęciem proszę bez kolejki udać się do mnie - uśmiechnął się zachęcająco  
Kiwnęłam głową i poszłam za znaną już mi pielęgniarką.Zrobiłam potrzebne badania i musiałam zaczekać pół godziny.Lekarz został wezwany do nagłego przypadku i nie mógł sprawdzić zdjęcia.Usiadłam obok cioci i położyłam głowę na jej ramieniu.  
- Olu powiesz mi co się stało? ta ręka nie wygląda najlepiej - powiedziała uważnie mi się przyglądając - Kto Cię pobił? - zapytała po chwili.  
Nie wiedziałam skąd o tym wiedziała, ale zapewniłam, że pechowo upadłam i zmieniłam temat.Nie chciałam by wiedziała, że ta ręka to sprawka Filipa i bez tego ma chłopak wystarczająco problemów, a ja nie miałam zamiaru donosić na dawnego przyjaciela.(...)  

Siedziałam na łóżku i tak bardzo nie chciało mi się wstać, ręka na szczęście nie była złamana, tylko przeskoczyła kość, czy jakoś tak.Owinęli mi ją i kazali na siebie uważać, przepisali jakieś tabletki przeciwbólowe i wypuścili do domu.Uff pod żadnym pozorem nie leżałabym w tym samym szpitalu co on.Nie wiedziałam, dlaczego nie mogłam patrzeć na Krzyśka, ale nie zamierzałam do niego wracać, czy mu tego wybaczać.Nie widziałam dla nas żadnego ratunku ani żadnej szansy, skoro mi nie ufał. Innym słowem był dla mnie już skończony a oskarżenia mnie o kręcenie z Kamilem jakoś nie potrafiłam mu wybaczyć.I chociaż nie zerwałam z nim otwarcie, postanowiłam na razie się z nim nie spotykać.Cieszyło mnie to, że Kamil dziś wychodzi ze szpitala i postanowiłam razem z ciocią po niego jechać.Przecież musiałam a raczej chciałam być przy nim.Usłyszałam dzwonek do drzwi i po chwili jakiś męski głos, ciocia z kimś rozmawiała a po chwili usłyszałam jej wołanie.  
- Olu masz gościa! - krzyczała  
Zbiegłam z góry i spojrzałam na tajemniczego gościa.Nie miałam pojęcia co on tu robi, ale uśmiechnęłam się do niego.  
- Cześć - szepnęłam trochę zmieszana  
- A jednak pojechałaś do lekarza? złamana? - zapytał patrząc na owiniętą rękę  
- Przeskoczyła mi tylko kość, czy jakoś tak - powiedziałam  
- A tak w ogóle to jest moja ciocia u której mieszkam a to Artur, wczoraj się poznaliśmy - dodałam pospiesznie  
Ciocia zamieniła z nim kilka zdań i zostawiła nas samych, przypominając mi, że za godzinę jedziemy po Kamila.  
- A Kamil to jest? - zapytał nieśmiało Artur  
- Syn cioci, mój kuzyn - powiedziałam  
Postanowiliśmy się przejść.Opowiedziałam Arturowi historię swojego życia, bo wciąż zadawał mi nowe pytania a on natomiast cały czas wymigiwał się od odpowiedzi. Dowiedziałam się tylko gdzie mniej więcej mieszka i ile ma lat.Okazało się, że nie dawno przeprowadził się w te strony i był w moim wieku.Podejrzewałam, że nawet chodzi do tej samej szkoły co ja, ale nie pytałam się go.Nie wyglądał na swój wiek ponieważ jego twarz miała zarost i była dojrzała.Miał też wyrobione mięśnie i dlatego bez żadnych trudności mógł mnie poprzedniego wieczora obronić.  
- Znasz tego gościa z którym się wczoraj kłóciłaś? zgłosiłaś to na policję? - zapytał  
- Tak znam go i nie zgłosiłam właśnie z tego powodu - odpowiedziałam  
Artur był jakiś tajemniczy a jego zachowanie było dość nie typowe i dziwne.Dopytywał się dosłownie o wszystko a sam nie wiele mówił.Nie wiedziałam, czy dlatego, że był nieśmiały, czy z innego powodu.Chociaż znałam go dopiero drugi dzień i nasze spotkanie było przypadkowe, miałam wrażenie, że coś przede mną ukrywa.  
- Wiesz ja już chyba będę musiała wracać, wiesz obiecałam cioci, że z nią pojadę do szpitala - powiedziałam czując, że się tłumacze obcemu chłopakowi  
Oboje po chwili wybuchliśmy śmiechem i chłopak odprowadził mnie do domu.Przed mieszkaniem stał nie kto inny jak Filip.Widziałam spojrzenie obu chłopaków i schowałam się za Artura, sama nie wiem czemu, ale bałam się Filipa.Może za sprawą jego poszerzonych źrenic? domyśliłam się, że znowu coś brał.Artur odprowadził mnie pod same drzwi a w drzwiach czekała na mnie ciocia.  
- Olu widziałam twoje dziwne zachowanie, boisz się go prawda? - zapytała  
Spojrzałam przez okno obserwując chłopaków.Nie wiedziałam dlaczego, ale po prostu nie chciałam by cokolwiek stało się któremukolwiek z nich.Po prostu Filip był mi bliski a Artur? sama nie wiedziałam..Wczoraj go poznałam a dziś się o niego już bałam. Czułam, że całą nasza znajomość rozwija się zbyt szybko a po historii z Krzyśkiem, nie chciałam wpakować się w nic innego.Chłopaki rozeszli się w swoje strony, a ja wypuściłam powietrze z płuc.  
- Tak ciociu. To Filip mnie popchnął i pechowo upadłam.A Artur akurat mnie przed nim obronił - powiedziałam  
Ciocia podeszła i przytuliła mnie, kołysając w swoich ramionach.  
- Ciociu jak było Z Kamilem? to nie jest wasz syn? - zapytałam patrząc jej prosto w oczy  
Ciocia puściła mnie i usiedliśmy na kanapie.Spojrzała mi w oczy i zaczęła opowiadać. Z każdym jej kolejnym słowem czułam jak coraz bardziej jest mi jej żal.Nie sądziłam, że mój chrzestny i ciocia musieli tyle wycierpieć w swoim życiu.  
- Powiedz ciociu o tym Kamilowi, ma prawo wiedzieć - powiedziałam wsiadając po kilku minutach do auta.  
Całą droga minęła nam w ciszy.Nie wiedziałam co mam powiedzieć i czy mam prawo wtrącać się w ich życie, uznałam, że nie, Kilkanaście minut później dojechaliśmy do szpitala i po chwili zobaczyliśmy Kamila.  
- Cześć, fajnie, że jesteś - powiedział czule mnie obejmując  
Ciocia załatwiała wszystkie formalności a ja biłam się w myślach i chociaż wiedziałam, że powinnam to zrobić, nie miałam na tyle odwagi.  
- Poczekacie? muszę porozmawiać z Krzyśkiem - powiedziałam patrząc na uważne spojrzenie rodziny.Uśmiechnęli się i obiecali, że będą czekać w samochodzie, a ja z przyspieszonym sercem poszłam do sali Krzyśka, by raz na zawsze zakończyć nasz rozdział w swoim życiu.  

Z Każdym kolejnym krokiem moje serce biło coraz szybciej, nie wiedziałam, czy starczy mi sił by raz na zawsze zakończyć znajomość z Krzyśkiem, bo przecież gdzieś na serca dnie był dla mnie wszystkim.Kochałam go i to nie taką dziecięcą miłością a głębokim, dojrzałym uczuciem.Wzięłam kolejny głęboki wdech i serce ponownie przyspieszyło.Zakręciło mi się w głowie a mój puls wariował.No i co ja niby miałam mu powiedzieć? co ja miałam mu powiedzieć? Pociągnęłam za klamkę od drzwi jego sali i weszłam do sali ze świadomością, że postępuje właściwie.To co  
tam zobaczyłam odebrało mi mowę.  
- Cześć Olu.Widzisz ja chodzę! - krzyknął zadowolony Krzysiek  
Ze szczęścia podbiegłam do niego i rzuciłam mu się w ramiona.  
- Tak się cieszę - szepnęłam patrząc mu głęboko w oczy  
Nasze usta dzieliły milimetry.Tak bardzo chciałam go pocałować, przytulić, ale dobrze wiedziałam, że nie mogę.Odskoczyłam od niego jak oparzona i zrobiłam bezpieczny między nami dystans.  
- Stało się coś? - zapytał podchodząc bliżej mnie  
Znów zrobiłam krok w tył i zatrzymałam się na ścianie.Niech to szlak- pomyślałam. Krzysiek podszedł bliżej mnie, a ja byłam uwięziona między nim a ścianą i już nie miałam siły się bronić.Gdyby nie fakt, że wciąż znajdowaliśmy się w szpitalu, chyba nie pohamowalibyśmy się.Przyszłam do niego zakończyć tą znajomość a zamiast tego patrzyłam mu w oczy i marzyłam tylko o tym, by całować jego usta.Ja go nadal kochałam i to bardziej niż sądziłam.Krzysiek odsunął się, a ja wzięłam kilka głęboki wdechów, by nad sobą zapanować.  
- Przyszłam bo chciałam z Tobą porozmawiać - szepnęłam  
Chłopak spojrzał na moją rękę a w jego oczach czaił się strach i troska.  
- Co ci się stało? - zapytał obejmując mnie w tali  
- To nie istotne, proszę Cię nie zmieniaj tematu.Naprawdę chcesz z Tobą porozmawiać - szepnęłam spuszczając wzrok  
Krzysiek Złapał mnie za brodę, podnosząc ją do góry tak, że patrzyłam mu prosto w oczy  
- Nie możemy się już dłużej spotykać. Nie potrafię wybaczyć ci tego, że sądziłeś, że coś czuje do Kamila.Jeżeli nie mamy do siebie zaufania to nie mamy po co razem być. Jesteś moim nauczycielem i nie potrafię i nie chcę się z Tobą spotykać, przykro mi - szepnęłam ponownie spuszczając wzrok  
Oswobodziłam się z ramion Krzyśka i stanęłam obok niego.Chłopak stał ze spuszczoną głową a po jego policzkach wciąż kapały nowe łzy.Zraniłam go, ale tak musiałam.To było dla naszego wspólnego dobra i miałam nadzieje, że kiedyś to zrozumie. Tylko czy ja też to zrozumiem? okłamywałam sama siebie tylko po to, bo zranił moją dumę.Kochałam go i nie było sensu zaprzeczać, kłamać i wmawiać sobie, że jest inaczej, kochałam, lecz dobrze wiedziałam, że z nim już nie będę.Byłam przekonana, że on zacznie protestować, błagać bym tego nie robiła, próbować mnie zatrzymać, ale nie.Nie zrobił nic z tych rzeczy a moje serce krajało się jeszcze bardziej. Podszedł i pocałował mnie w czoło mówiąc, że to pożegnalny pocałunek.Po tych słowach wyszłam, bo nie dałabym rady stać tam ani chwili dłużej.Wybiegłam z jego sali i pobiegłam prosto do samochodu cioci.  
- Olu dlaczego płaczesz? - zapytał Kamil mocno mnie obejmując  
***  
Zatrzymaj ją, biegnij za nią, zrób coś! w mojej głowie panował zupełny mętlik.Chociaż wiedziałem, że to jedyna okazja by o nią walczyć, by ją zatrzymać, ja wciąż stałem niewzruszony i patrzyłem na jej łzy.  
- To pożegnalny pocałunek - wyszeptałem do jej ucha  
Spojrzałem na jej zapłakaną twarz, zastanawiając się nad jej zachowaniem.Nie rozumiałem tego.Przecież sama ze mną zerwała, sama chciała odejść to dlaczego teraz płakała? dlaczego jej oczy, wciąż zalane były nowymi łzami i dlaczego jej serce się aż tak krajało.Czułem to, czułem jej ból, ale nie zareagowałem.Nie podszedłem i nie przytuliłem jej.Spojrzała na mnie i wybiegła z mojej sali, a ja wciąż stałem w jednym miejscu i patrzyłem jak znika za drzwiami sali.Chociaż chciałem pobiec za nią, zatrzymać ją wiedziałem, że nie mogę.Mimo, że serce krajało mi się i czułem jakby odebrano mi tlen, to był jej wybór i musiałem to uszanować.To ona chciała odejść, a ja nie mogłem jej na siłę zatrzymać, nie miałem takiego prawa.Położyłem się na łóżku a z moich policzków leciały łzy.Teraz wiedziałem co powinienem zrobić, postanowiłem odciąć się od tego miejsca i mimo, że kochałem pracę z dziećmi postanowiłem wyjechać i odejść ze szkoły.Nie potrafiłbym widywać jej w szkole i uczyć, zachowując się tak, jakby nic się nie stało.Stało się i nie mogłem udawać, że jej nie kocham, nie potrafiłem.Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do przyjaciela.  
- Cześć możesz do mnie przyjść? muszę z Tobą porozmawiać - powiedziałem  
Kumpel rozłączył się i po kilkunastu minutach był już w szpitalu.  
- Co się stary dzieje? gnałem tak szybko jak mogłem.Stało się coś? - zapytał  
- Ola ze mną zerwała.Powiedziała, że nie możemy być razem bo jej nie ufam - powiedziałem łamiącym głosem  
- A ufasz? - zapytał  
- Nie wiem.Wygłupiłem się będąc zazdrosny o jej kuzyna Kamila - przyznałem  
Kumpel spojrzał na mnie zaskoczonym wzrokiem, a ja opowiedziałem mu wszystko to, co wydarzyło się ostatnio.Po chwili westchnął i popatrzył na mnie w milczeniu.  
- Spróbuj z nią jeszcze raz na spokojnie porozmawiać, ale musisz nastawić się również na to, że jednak nie uda ci się jej odzyskać, co wtedy zrobisz? - zapytał  
- Wyjadę.Wrócę do rodzinnego miasta - przyznałem  
- Po tym co się tam wydarzyło? naprawdę po tym wszystkim chcesz tam wracać? chcesz im wybaczyć? - zapytał podnosząc głos  
- Nie wiem.Ja naprawdę nie wiem - przyznałem szczerze  
Pożegnałem się z kumplem i jakąś godzinę później wyszedł, a ja zostałem sam. Położyłem się na łóżku i zasnąłem.  

- Ze, zerwaliśmy - szlochałam wtulona w ramiona Kamila  
Siedzieliśmy w jego pokoju, a ja co chwila od nowa zanosiłam się nowym płaczem.Nie wiedziałam co mam o tym myśleć.I chociaż podświadomość mówiła mi, że dobrze zrobiłam, moje serce krajało się i bolało coraz bardziej.  
- Jak to? przecież byliście w sobie zakochani - powiedział Kamil  
- Pff on stwierdził, że nas coś łączy - powiedziałam.Spojrzałam na niego i zawahałam się. - No bo wiesz powiedziałam mu o tym, że nie jesteś moim prawdziwym kuzynem a on stwierdził, że nas coś łączy - powiedziałam oburzona  
Kamil spojrzał mi głęboko w oczy a w jego spojrzeniu było coś dziwnego, nie wyjaśnionego. W jego oczach był chłód i ból.Chciał coś powiedzieć, ale nie pozwoliłam mu na to.Bez słowa wyszłam z jego pokoju i poszłam do siebie.Zatrzasnęłam za sobą drzwi i położyłam się na łóżku, wciąż na nowo płacząc.Coś nie dawało mi spokoju, jego oczy pełne bólu i strachu.A co jeżeli Krzysiek miał rację? co jeżeli Kamil coś do mnie czuje? już chciałam wstać i iść z nim porozmawiać, lecz dostałam wiadomość od nieznanego numeru.  
Cześć jestem przyjacielem Krzyśka.Chciałbym się z Tobą spotkać, to ważne. Postanowiłam spotkać się z nim i dowiedzieć czego chce.  
- Ciociu wychodzę! - krzyknęłam  
Kamil spojrzał na mnie, ale nie zatrzymał mnie.Uśmiechnęłam się do niego przelotnie i bez słowa wyszłam z mieszkania.Poszłam pod wskazany adres i nie wiedziałam co tam zastanę.Cały czas miałam cichą nadzieje, że spotkam tam Krzyśka, ale po chwili  
wiedziałam, że to nie możliwe, przecież on nadal był w szpitalu.  
- Ola? - usłyszałam męski głos  
Odwróciłam się i spojrzałam na nowo poznanego chłopaka.  
- Artur! - krzyknęłam ucieszona jego widokiem  
Nie wiem czemu, ale pobiegłam do niego i rzuciłam się w jego ramiona.Chłopak przytulił mnie a po chwili odsunął się ode mnie.  
- No cóż nigdy nikt nie witał mnie tak ciepło a już na pewno nie rzucał się w moje objęcia - powiedział puszczając oczko  
- No bo wiesz, bałam się, że coś ci się stało - powiedziałam zakłopotana  
- Nie no spoko nic się nie stało - dodał widząc moje zmieszanie  
Pożegnałam się z nim pospiesznie, wiedząc, że czeka na mnie kumpel Krzyśka. Odwróciłam się jeszcze raz w jego stronę i poszłam prosto pod dom chłopaka, z którym byłam umówiona.Nie wiedziałam jak on wygląda, dlatego nie wiedziałam, czy go rozpoznam.Nie byłam pewna, ale ktoś siedział na ławce przed blokiem i palił papierosa. Podeszłam nieśmiało i wzięłam głęboki wdech, by ukoić moje nerwy.  
- Aleksandra?-zapytał  
Kiwnęłam głową i usiadłam obok niego.  
- Postanowiłem poczekać na Ciebie na dworze bo zapewne nie weszłabyś do środka. Krzysiek mówił, że jesteś bardzo mądrą dziewczyną - wyszeptał  
Przełknęłam ślinę, nie wiedząc co mam odpowiedzieć.  
- Słyszałem, że zerwałaś z nim? byłem u niego zaraz po tym jak poszłaś.Olu proszę przemyśl to! nie pozwól by popełnił największy błąd swojego życia - powiedział łapiąc mnie za rękę  
Jego uścisk był mocny i silny, a ja nie wiedziałam co mam o tym myśleć.Wyrwałam swoją dłoń i gwałtownie wstałam z ławki.Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.
Nie wiedziałam co zrobić, ale jednego byłam pewna, nie mogłam pozwolić, by popełnił jakiś błąd z mojego powodu.  
- Co on chce zrobić?-zapytałam uważnie przyglądając się nieznajomemu chłopakowi  
Był jeszcze ładniejszy niż Krzysiek i z pewnością gdybym poznała go na ulicy, zwróciłby moją uwagę.  
- Siadaj, ja nie gryzę. On chce zrezygnować z szkoły, chcę wrócić w rodzinne strony - powiedział przełykając ślinę - On nie może! nie może tam wrócić! - wybuchnął płaczem  
W jego oczach kryło się przerażenie.Chciałam zapytać dlaczego, ale brakło mi odwagi. Pożegnaliśmy się i wróciłam do domu.  
***  
Wziąłem głęboki wdech i wykręciłem tak bardzo znajomy głos  
- Cześć to ja Krzysiek - powiedziałem przełykając ślinę  
- Krzysiek? Krzysiek to ty? - zapytała matka  
- Tak mamo to ja.Ja, ja wracam - wyszeptałem  
Po drugiej stronie słuchawki zapanowała cisza, a ja nie wiedziałem co mam powiedzieć.  
- Mamo! Mamo powiedz coś! - błagałem  
- Co mam powiedzieć? jesteś tego pewny? no bo wiesz ja bym to przemyślała - powiedziała cichym głosem  
- Przecież to była nie prawda! nie wierzysz mi? - zapytałem  
Telefon rozłączył się a przykre wspomnienia na nowo wróciły.  

Wciąż w głowie miałam słowa Jego kolegi i nie wiedziałam co miał na myśli mówiąc, że on nie może tam wrócić.Co takiego przede mną ukrywał Krzysiek i czego mi nie powiedział. Nigdy nie poruszał kwestii wyjazdu z rodzinnego miasta, nie wspominał swojej rodziny, a ja nie drążyłam tego tematu.Tak naprawdę nie wiele o nim wiedziałam, zawsze były jakieś inne, ważniejsze tematy.A to nasza przyszłość, później ten wypadek, jego narzeczona i milion innych problemów.Nigdy nie pytałam co u niego i nie zmuszałam go do zwierzenia, można było powiedzieć, że nie interesowałam się jego życiem a teraz na to było za późno.Nie mogłam pozwolić by popełnił jakikolwiek błąd z mojego powodu.Nie mam zamiaru do niego wracać, ale też nie mogłam pozwolić by rzucił to co kocha.Przecież praca z młodzieżą, z tą młodzieżą była dla niego wszystkim.Pokochał tych dzieciaków i chciał za wszelką cenę rozwiązać ich problemy.A teraz? teraz miał wyjechać, porzucić ich i to co kocha bo nam nie wyszło? czy jest jeszcze coś co skłania go do tego kroku? czy po prostu to ja zmarnuje mu życie? jest dobrym nauczycielem, więc bez problemu znajdzie inną pracę, ale po co ma  
zaczynać wszystko od nowa? czy ja tego chcę? nie wiedziałam.Postanowiłam jeszcze dziś iść do niego do szpitala i z nim porozmawiać.Chociaż wiedziałam, że jest za późno i nie byłam pewna, czy mnie do niego wpuszczą, ale musiałam chociaż spróbować.Zawróciłam i skierowałam się w stronę szpitala.  
- Aleksandra! - usłyszałam męski głos  
Odwróciłam się i spojrzałam na Kamila.Nie wiedziałam co on tu robi i dlaczego poszedł za mną.  
- Powinieneś odpoczywać - powiedziałam  
- A ty nie powinnaś chodzić nocą po mieście - powiedział patrząc na mnie zatroskanym wzrokiem  
- Kamil ja chcę z nim tylko porozmawiać! Ja muszę, nie mogę pozwolić by wyjechał - szepnęłam to bardziej do siebie niż do niego  
- Kochasz go prawda? kochasz i nie zaprzeczaj - powiedział  
Spuściłam wzrok i posmutniałam.Miał rację kochałam go i nie potrafiłam okłamywać sama siebie, że nie.Kochałam, ale to niczego nie zmieniało.Nie zamierzałam do niego wracać, nie chciałam z nim być, nie potrafiłam.Bez słowa z Kamilem poszłam do szpitala, kuzyn zatrzymał się tuż przed szpitalem i obiecał, że na mnie poczeka a ja weszłam do środka.Ubłagałam dziesięć minut rozmowy i weszłam do jego sali.Spojrzałam na jego smutną twarz i nie wiedziałam co mam o tym myśleć, siedział zamyślony, smutny, a ja czułam się winna.  
- Ola co ty tu robisz? - zapytał patrząc na mnie smutnymi oczami  
- Chyba powinniśmy porozmawiać - powiedziałam  
Usiadłam obok niego, czując na sobie jego wzrok i całe moje słowa, całą odwaga i wszystko to, co chciałam mu powiedzieć uleciało.Nie potrafiłam wydobyć z siebie ani słowa i czułam się jak ostatnia idiotka.  
- Co cię tak naprawdę do mnie sprowadza? dlaczego tu przyszłaś? - zapytał  
- Rozmawiałam z twoim przyjacielem.Nie możesz wyjechać, nie możesz z mojego powodu -powiedziałam  
- Przecież nie robię tego z twojego powodu! Uciekłem z rodzinnego miasta, uciekłem jak tchórz a teraz pora bym wrócił i oczyścił swoje dobre imię - powiedział  
Spojrzałam na niego zaskoczona i pozwoliłam mówić mu dalej, opowiedział mi o oskarżeniu uczennicy o molestowanie, powiedział o tym jak po kolei tracił wszystko na czym mu zależało, mówił o bólu, żalu i rozgoryczeniu.Po godzinie szczerej rozmowy spojrzałam na niego i płakałam.Nie wiedziałam jak mam mu pomóc, chciałam być przy nim, ale wiedziałam, że nie mogę.  
- Przepraszam - szepnął patrząc mi prosto w oczy  
Złapałam go za dłoń i uśmiechnęłam się do niego.  
- To ja Cię przepraszam Krzysiek, nie potrafię z Tobą być, z góry nie mieliśmy szans.Miłość nauczyciela i uczennicy nigdy nie wypali, zawsze coś stanie nam na drodze - szepnęłam czując na policzku słone łzy  
- A nam co stoi? - zapytał  
- Strach Krzyśku, strach i brak zaufania z twojej strony.Nie chcę komplikować Ci życia, nie chcę komplikować go nam obu - przyznałam  
- A wiec to koniec tak? odchodzisz? - zapytał  
- Przykro mi Krzysiek, tak będzie lepiej - powiedziałam całując go na pożegnanie  
Ten pocałunek był inny niż poprzednie, nasz ostatni, pożegnalny.Chłopak chciał coś powiedzieć, ale zamilkł.Nie dałam mu dojść do słowa, wstałam i wyszłam, nie odwracając się za siebie.Dobrze wiedziałam, że jeżeli odwrócę się i spojrzę na niego, nie będę wstanie z nim zerwać.Bałam się, ja po prostu cholernie się bałam z nim być i dlatego wolałam z nim zerwać niż żyć w tym strachu i pozwolić by mnie zranił.Wyszłam z jego sali i po policzkach leciały mi pojedyncze łzy.Już podeszłam do Kamila, gdy usłyszałam sygnał telefonu.  
- Cześć tu Karolina, chciałam Ci tylko powiedzieć, że ja i Filip jesteśmy razem - usłyszałam głos przyjaciółki  
Uśmiechnęłam się i porozmawialiśmy chwilkę, ale po chwili telefon rozłączył się, a ja znalazłam się w ramionach Kamila.  
- Zerwałam z nim.Pomóż mi o nim zapomnieć - szepnęłam chowając się w jego ramionach  
***  
Od mojej ostatniej rozmowy z Olą minęły trzy dni.Zerwała ze mną, a ja nie próbowałem jej na siłę zatrzymać.Kochałem ją, ale musiałem uszanować jej decyzję.Spakowałem do walizki ostatnie rzeczy i rozejrzałem się po pokoju.Nie byłem pewny, ale wziąłem chyba wszystko to, co było mi potrzebne jakby co, mój przyjaciel miał mi wysłać resztę rzeczy.Rozejrzałem się jeszcze raz po mieszkaniu i uśmiechnąłem się do kumpla.  
- Jesteś tego pewny? - zapytał ostatni raz  
- Tak, już dawno powinienem to zrobić - powiedziałem  
Kumpel w milczeniu zabrał moje bagaże i pojechaliśmy na lotnisko.Chociaż czułem ból, wiedziałem, że postępuję właściwie.  
- Będę dzwonił - obiecałem  
Rozejrzałem się po lotnisko, w nadziei, że ją zobaczę i już ruszyłem w stronę odprawy, gdy zobaczyłem ją.  
- Krzysiek! - krzyknęła  
Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się do niej.Nie miałem czasu na jakąkolwiek rozmowę. Samolot lada moment miał wystartować, więc ruszyłem w jego stronę.  
-Krzysiek Kocham Cię! - usłyszałem  
Poczułem na policzkach łzy i wszedłem do samolotu, trzy minuty później samolot wystartował a ja spojrzałem przez okno, widząc ją ostatni raz.  

Stałam na lotnisku i patrzyłam na odlatujący samolot.Czułam za sobą obecność Kamila i byłam mu wdzięczna, że nie muszę być tu sama.Na co ja liczyłam? na co ja głupia liczyłam, że powiem mu, że kocham a on rzuci wszystko i stworzymy szczęśliwą rodzinę? byłam dla niego tylko uczennicą i powinnam o tym pamiętać, powinnam to wiedzieć.Skoro z góry wiedziałam, że tak to się skończy to dlaczego pozwoliłam bym się w nim zakochała? dlaczego mu uwierzyłam? dlaczego zaufałam? wciąż patrzyłam w pustą przestrzeń w  
której jeszcze kilka chwil temu stał samolot i modliłam się by to wszystko było nie prawdą. Wierzyłam, że za chwile Krzysiek stanie przede mną i powie, że nie mógł wyjechać beze mnie.Chociaż wiedziałam, że to nie jest kolejna komedia romantyczna, miałam nadzieje na  
szczęśliwe zakończenie.Czego głupia oczekiwałam? przecież to ja z nim zerwałam, przecież to ja go zostawiłam i zraniłam.  
- Olu on nie wróci - usłyszałam ściszony głos Kamila  
Odwróciłam się i zmusiłam do uśmiechu.Nie był to szczery uśmiech, raczej fałszywy bo za wszelką cenę nie chciałam pokazać swojej słabości.W milczeniu złapałam Kamila za rękę i ruszyliśmy do domu.Nie miałam siły na rozmowę, nie chciałam nic mówić w obawie, że wybuchnę płaczem, a nie chciałam robić afery na lotnisku.Dopiero, gdy opuściliśmy budynek lotniska odważyłam się puścić jego dłoń.Zatrzymałam się na środku chodnika i nagle wszystkie moje hamulce, całe staranie prysło.Rozpłakałam się jak mała zraniona dziewczynka.Widziałam w oczach ludzi współczujące spojrzenie, którego nie mogłam znieść. Nie wiem co takiego zwróciło na mnie ich uwagę, mój żałosny, głośny płacz? przecież nie znali mnie a miałam wrażenie, że wszyscy wiedzą o mojej niespełnionej miłości do nauczyciela.Dopiero teraz uświadomiłam sobie powagę mojej beznadziejnej sytuacji i zrozumiałam, że nie mogę wrócić do szkoły.Przecież tam już na zawsze zostanę tą, przez którą odszedł nauczyciel.Tą, która beznadziejnie się zakochała i do tego w kim? w nauczycielu? nie, nie mogłam na to pozwolić.Nie chciałam widzieć ich współczujących spojrzeń i słyszeć kłamstw jak im jest przykro.Od początku do tej szkoły nie pasowałam, od początku mnie tu nie chcieli.Przecież na zawsze ta szkołą będzie jego nie moja.Nie miałam pojęcia co zrobić z swoim życiem, zmienić szkołę, czy już na zawsze wyjechać w rodzinne strony? czy ciocia to zrozumie? co na to Kamil? co na to mój chrzestny? Kamil złapał mnie za rękę i delikatnie pociągnął w stronę mieszkania.Kilkanaście minut później byliśmy przed mieszkaniem cioci i spojrzałam na niego.  
- Dziękuje, dziękuje za wszystko - szepnęłam chowając się w jego ramionach  
- Nie płacz.On nie był Ciebie wart.Olu ja się w tobie zakochałem - usłyszałam  
Spojrzałam na niego i bez słowa wbiegłam do mieszkania, trzaskając drzwiami zamknęłam się w swoim pokoju.Chciałam pobyć sama, musiałam poukładać sobie to wszystko.A jednak to prawda, a jednak Krzysiek miał rację.On mnie kochał i nie wiedziałam co mam z tym zrobić.Dać nam szansę? głupia! on jest dla Ciebie jak kuzyn! Nigdy go nie pokochasz inaczej - podpowiadało moje serce i dobrze wiedziałam, że tym razem ma rację.Zeszłam do kuchni i spojrzałam na spokojne siedzącą ciocię.Nie chciałam jej tego robić, ale wiedziałam, że muszę.  
- Ciociu ja wyjeżdżam.Chcę wrócić do domu - powiedziałam spokojnym głosem  
-Przecież tutaj jest twój dom.Chodzi o wyjazd Krzyśka prawda? wy się spotykaliście? - zapytała  
- Tak ciociu - powiedziałam wybuchając płaczem  
Wtuliłam się w jej ciepłe, opiekuńcze ramiona, po raz pierwszy uświadamiając sobie, że kocham ją jak swoją prawdziwą mamę.Ona byłam w pewnym sensie moją drugą matką i wiedziałam, że chce jedynie mojego dobra i niczego innego.  
- Oj dziecinko - powiedziała czułym głosem - Dobrze daj nam czas.Pozałatwiam wszystko i razem wyjedziemy.Jeżeli chcesz to nawet w twoje rodzinne strony.Tylko nie wiem co na to Kamil - dodała patrząc na syna  
- Tam gdzie wy tam i ja - powiedział uśmiechając się do mnie  
Spojrzałam na moją rodzinę, nie wierząc w to co usłyszałam.Oni chcieli rzucić wszystko i jechać ze mną, tak po prostu wszystko dla mnie zostawić, prace, przyjaciół, rodzinę.Przecież to ja byłam ich rodziną a oni moją.Moją jedyną rodziną.Uśmiechnęłam się do nich i mocno ich przytuliłam  
- Kocham cię ciociu - powiedziałam zamykając oczy chowając twarz w jej ciepłych ramionach  
***  
Dziś minęły dwa miesiąca i wreszcie mieliśmy się przeprowadzić.Mój chrzestny po wielu kłótniach, groźbach i błaganiach wreszcie się ugiął i pozwolił nam wyjechać.Ciocia wniosła pozew o rozwód a teraz spotyka się z jakimś miłym rozwodnikiem.Mam cichą nadzieje, że jednak coś z nich będzie bo bardzo do siebie pasują.Spojrzałam na Kamila i uśmiechnęłam się do niego.Cieszyłam się na imprezę pożegnalną, urządzoną specjalnie dla mnie i Kamila. Mieli na niej być wszyscy bliscy nam przyjaciele.Jutro już wyjeżdżamy i mieliśmy tylko ten jeden wieczór by się z nimi pożegnać.Spojrzałam na wszystkich zgromadzonych i uśmiechnęłam się.Znajdowałam się już w klubie i patrzyłam na Kamila.Cieszyło mnie to, że powoli dociera do niego fakt, że nie będziemy razem.Cieszyło też to, że nasze stosunki są takie jak kiedyś.  
- Szkoda, że wyjeżdżasz - usłyszałam znajomy głos  
Odwróciłam się i spojrzałam na Konrada  
- Przecież zawsze możesz mnie odwiedzać - powiedziałam uśmiechając się do przyjaciela  
- Bez Ciebie nie będzie już tak samo - powiedział smutno  
Podeszłam do niego i przytuliłam go.  
- Mam coś dla Ciebie - powiedział podając mi fotografię  
Spojrzałam na zdjęcie i zamarłam.Była na nim cała klasa wraz z Krzyśkiem.Sama nie wiem kiedy robili to zdjęcie, przecież nie przypominam sobie żadnego zdjęcia na sali gimnastycznej.  
- Pomyślałem, że pewnie chciałabyś je mieć - powiedział cicho  
Krzysiek.Przez te wszystkie dni nie miałam o nim żadnej wiadomości.Nie było by dnia bym o nim nie myślała, bym nie cierpiała, nie tęskniła.  
- Chce - powiedziałam całując go w policzek - Dziękuje nigdy o Tobie nie zapomnę - szepnęłam uśmiechając się przez łzy  
- A o mnie? - usłyszałam znajomy głos  
Odwróciłam się i spojrzałam na Artura.W ostatnim czasie był przy mnie cały czas, to chyba dzięki niemu i mojej rodzinie nie załamałam się.  
- O tobie też nie - odpowiedziałam padając mu w ramiona  
- To dobrze, bo jadę z Tobą - powiedział  
- Jak to? - zapytałam  
Nie ważne gdzie, ważne, że z Tobą.Za Tobą pójdę nawet do piekła - zaśmiał się  
Chociaż nie chciałam z nikim być i on o tym wiedział bo niejednokrotnie mu to mówiłam nie potrafił odpuścić.Czasami wydawało mi się, że mówię jak do ściany.  
- Nie jestem gotowa na związek - powiedziałam cicho  
Artur uśmiechnął się i pocałował mnie.W klubie usłyszałam bijące nam brawa i zaśmiałam się.Niczego nie planowałam, niczego nie byłam pewna.Wiedziałam tylko jedno, bardzo będę tęskniła za tym miejscem.Za miejscem które przysporzyło mi dużo cierpienia, ale również sprawiło wiele radości. -Koniec-

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 33654 słów i 175596 znaków.

6 komentarzy

 
  • ola

    O spotkaniu w szkole . :-) dalej kochana .

    30 kwi 2014

  • ...

    Oj tak...kontynuować ! ;) super :D buziaki ;)

    30 kwi 2014

  • volvo960t6r

    Kolejne ciekawe opowiadanie się zapowiada..

    30 kwi 2014

  • Renesme

    Super, dziekuje Ci, ze spelnilas moja prosbe. Czekam wiec na kolejna czesc :)

    30 kwi 2014

  • Czarna

    Super! Świetnie się zapowiada. :) Czekam na dalsze części, pozdrawiam ;]

    30 kwi 2014

  • sawicza

    Oczywiscie zaczyna sie bardzo ciekawie czekam na kolejna czesc

    30 kwi 2014