Potęga miłości

Potęga miłościBohaterowie:  
Łukasz -chłopak mieszkający w Gdańsku.Zaręczony z Iloną a jego prawdziwa miłością jest była dziewczyna Majka.( 23l)  
Majka - dziewczyna studiująca w poznaniu.Wyjechała na studia po zerwaniu z Łukaszem a wróciła do rodzinnego domu po wypadku matki.(20l)  
Kaśka-przyjaciółka Majki, zakochana w jej ojcu.Miała z nim romans( 20 l)  
Patryk-przyjaciel Łukasza (24l)  
Ilona-narzeczona Łukasza.( 22l)  
Robert-drugi chłopak Ilony.( 22l)  
Daniel-przyjaciel Majki, zakochany w dziewczynie.( 21l)  
Monika-współlokatorka Majki, jej dobra przyjaciółka (22l)  
Milena-matka Majki (45l)  
Bogdan-ojciec Majki (46l)  
Anastazja-matka Łukasza( 46l)  
Klara-przyrodnia siostra Majki, zakochana w Łukaszu ( 18l)  
Emily i Edward -policjanci prowadzący sprawę przeciw mafii, ochraniają Łukasza i Majkę (35 i 37l)  

Siedziała w pokoju, patrząc na mokre od kropel deszczu okno.Minęła właśnie dwudziesta druga, za oknem było ciemno. Przez szybę widziała gałęzie wiejące na silnym wietrze.Był środek wiosny.Kolejna już wichura przeszła nad jej domem, jednak ona zbytnio się tym nie przejmowała.Wciąż patrzyła na telefon i na znajdującą się w nim wiadomość >Zaręczyliśmy się<, te słowa były zbyt okrutne by jej nie zraniły. Rozstali się zaledwie rok temu, przez jakąś błahostkę, no dobrze może nie błahostkę ale na pewno mogli by to naprawić.Brak zaufania sprawił, ze się kłócili, kłótnia sprawiła, że się rozstali, pięcioletnie big love zakończyło się zwykłym to koniec.Żadnych wyjaśnień, żadnych przeprosin nic co mogło by sprawić, że ból by złagodniał.Na szybie kolejne krople deszczu a ona ze łzami w oczach przypominała sobie ich pożegnanie.  

- Ciągle się kłócimy - powiedziała Maja -Bo mi nie ufasz - odpowiedział Łukasz - Ufam, ale słyszałam, że kogoś masz - szepnęła - Owszem ciebie - oznajmił - Nie to nie to, zdradzasz mnie! - wykrzyknęła dziewczyna -Nie zdradzam ale skoro tak twierdzisz - powiedział - To co? - zapytała To koniec kochałem Cię ale coś się wypaliło - przyznał chłopak - Tylko tyle masz mi do powiedzenia? - zapytała -Cześć - pożegnał się i odszedł  

Oczy miała zalane łzami, kochała go, był dla niej wszystkim a on po prostu z nią zerwał i usłyszała tylko cześć, tylko to miało sprawić, ze ból minie. Jednak minął rok a ból nie miną, w tym czasie on zaręczył się.  

Spacerowała po jeszcze nie dość dobrze poznanym mieście i chciała zebrać myśli, to nic, że dookoła szalał wiatr, to nic, ze było zimno, chciała by być przy nim, poczuć ciepło jego ramion.Zaręczyliśmy się, wciąż miała to przed oczami, wciąż miała to w głowie.  
Szła coraz to bardziej oddalając się od mieszkania które wynajmowała, teraz to wszystko przestało mieć dla niej znaczenie.Żałowała, że wyjechała, tak bardzo tęskniła za domem.(...)Wstała rano i pospiesznie się spakowała, to była nie przemyślana decyzja, ale wiedziała, że musi z nim porozmawiać.Musi wrócić do domu i tak nie mogła by, skupić się ani na pracy ani na studiach.Zamknęła drzwi i taksówką pojechała na stacje.Pół godziny później jechała już pociągiem do domu.Usiadła wygodnie i próbowała czytać książkę, niestety nie mogła się na niej skupić, wciąż myślała o Łukaszu.Z rozmyśleń wyrwał ją sygnał telefonu."czemu się nie odzywasz??, nie chciałem Cię zranić ale musiałem powiedzieć Ci prawdę, przepraszam" No i po co on jej to pisze?? po co on przeprasza? jaka ona była naiwna! ostatnio dużo ze sobą pisali, gadali myślała, była pewna, że coś ich znowu łączy, miała nadzieje, że on chce do niej wrócić.No to ma to co chciała. Godzinę później wyszła z pociągu, teraz znajdowała się znów w swoim mieście, w mieście w którym mieszka on.Jednego była pewna, musi z nim porozmawiać, musi. Szła alejką gdy minęła ją jakaś para, dziewczyna uśmiechnięta szła mocno obejmując jakiegoś chłopaka.Skądś ją znała tylko nie mogła przypomnieć sobie skąd, wydawała jej się znajoma.Chwile później przypomniała sobie skąd, przecież to z nią ma żenić się Łukasz.Przyspieszyła kroku, chciała jak najszybciej znaleźć się w domu by móc wieczorem iść do Łukasza i z nim pogadać, postanowiła o niego walczyć.  
***  
Łukasz szedł z kumplem, dziś postanowił kupić garnitur i parę drobiazgów do ślubu.Ona, znów gdzieś znikła, dlatego chciał ją w tym wyręczyć, przecież Ilona miała tyle na głowie.Jej telefon znów milczy, przez ostatnie tygodnie miał wątpliwości co do  
ślubu, pewnie przez to, że od nowa się do siebie zbliżyli, ciągle pisali, rozmawiali a teraz znów jest cisza.Ale czego miał się spodziewać?, że mu pogratuluje??, że przyjedzie na jego ślub i będzie chrzestną jego dziecka?? bzdura! znał ją od zawsze i doskonale  
wiedział, że na takie zachowanie jest zbyt dumna. - Ej czy to nie Maja? - usłyszał głos kumpla - Gdzie? - zapytał oglądając się Nagle dostrzegł ją, nie widzieli się ponad pół roku, odkąd wyjechała, a teraz wróciła i szła po drugiej stronie ulicy.Miał ochotę pobiec i rzucić się w jej ramiona i chyba nadal w głębi serca ją kochał. - Tak to ona - odzyskał mowę wciąż patrząc na byłą dziewczynę - Idź do niej - zaproponował Patryk.Czasem jego zwariowany kumpel miał dobre pomysły.Ale co miał jej powiedzieć? witaj? fajnie, że jesteś? od wczorajszej informacji o ślubie nadal mu nic nie odpisała. Postanowił zaryzykować i poszedł.Szedł przez ulice z ściśniętym sercem, tak bardzo za nią tęsknił, teraz żałował zerwania ale on był tak samo dumny jak ona.  
***  
- Maja zaczekaj! - usłyszała tak bardzo znajomy głos.Odwróciła się i dostrzegła Łukasza. Od jej wyjazdu nic się nie zmienił.Nawet miał teraz na sobie dokładne to w czym się rozstawali. - Ta sama bluza - tylko to mogła powiedzieć.Łukasz spojrzał na nią zdziwiony, nie wiedział o co jej chodzi. - Nie rozumiem - powiedział trochę zmieszany - No gdy się rozstawaliśmy miałeś tą samą bluzę - powiedziała z uśmiechem - Pamiętasz?? - zapytał zaskoczony - Pamiętam wszystko - odpowiedziała ze smutkiem w oczach.Nastała kłopotliwa chwila ciszy.Miała rację pamiętała wszystko, gdzie i jak się rozstali, każdą łzę przez niego wylaną, każdą ich kłótnie ale bardziej pamiętała te chwile szczęścia u jego boku, pocałunki, smak jego ust. - Na długo przyjechałaś? - zapytał po chwili.Nie wiedziała co ma mu powiedzieć, nie wiedziała jak zareagować.Stała przed nim i rozmawiali jak para dobrych znajomych, a przecież jeszcze wczoraj rozerwał jej serce tą wiadomością.Nie, nie chciała teraz o tym myśleć, nie teraz. - To zależy - odpowiedziała nie patrząc na niego.  
Chłopak chciał zapytać od czego, ale nie miał odwagi.Bał się tego co może usłyszeć. Czy powinien się żenić z Iloną skoro nie ma załatwionych spraw z Mają? nie był tego pewny.Chciała już iść, chciała by zostawił ją samą i nie ranił bardziej jej serca.Stała przed mężczyzną którego tak bardzo kochała, przyjechała bo chciała o niego walczyć, z nim porozmawiać a teraz miała okazję.Powinna powiedzieć mu o nie wierności Ilony, powinna powiedzieć mu, że nigdy nie przestała go kochać.Ale teraz stojąc twarzą w twarz z Łukaszem całą jej pewność siebie znikła jak bańka mydlana. Znów była tylko tą niewinną, nie śmiałą dziewczyną w której się zakochał. - Pójdę już - szepnęła ledwo słyszalnym głosem - Musisz? - zapytał bojąc się, że ją straci.Straci?? jaki on był naiwny, już ją stracił i patrząc na nią z każdą minutą żałował tego coraz bardziej.Nie czekając na jej reakcję, złapał ją w ramiona i namiętnie pocałował. Jego reakcja była za szybka by mogła zaprotestować.Stali na środku chodnika i patrzyli sobie w oczy.Oboje wiedzieli, że nadal coś do siebie czują.Po chwili pierwsza zareagowała Maja. - Co ty robisz? - szepnęła wyrywając się z jego ramion. - Ja, ja przepraszam ale chyba nadal Cię kocham - powiedział patrząc jej w oczy - Muszę iść - nie patrząc na jego reakcję uciekła. Biegła przed siebie nie oglądając się, czuła, nie ona wiedziała, że on teraz stoi na chodniku i obserwuje jak ona znika w tłumie, Wiedziała, że oboje będą tego żałować. Nie miała pojęcia co ona wyprawia, przecież po to tu przyjechała a teraz miała szanse by być z nim, ale go odtrącała.Musiała z kimś pogadać a jedyną osobą której mogła o tym powiedzieć była jej przyjaciółka Kasia.Wyjęła telefon by napisać do Kasi i stało się to, czego się obawiała.On przysłał jej wiadomość.Przepraszam ale ja nie żałuje a ty? Nie miała pojęcia co mu odpisać, prawdę? czy zranić go tak jak on to robi.Napisała jedną krótką wiadomość.Też nie. Kilkanaście minut później była u koleżanki.Zapukała i drzwi otworzyły się. - Dzień dobry jest może Kasia? - zapytała lekko zarumieniona - O dzień dobry jak miło, że wróciłaś, tak jest u siebie - odpowiedziała mama przyjaciółki.Weszła nieśmiało do tak dawno nie odwiedzanego mieszkania i skierowała się na górę prosto do pokoju Kasi.Jej przyjaciółka rozmawiała przez telefon. - Nie powinieneś jej tego mówić, to mogło by ją zabić - usłyszała końcówkę rozmowy. Poczekała pod drzwiami jak Kasia przestanie rozmawiać i w końcu weszła. - Cześć - powiedziała uśmiechając się - Cześć - przyjaciółka rzuciła się jej na szyje.Usiadła na wersalce i zaczęła opowiadać jej o spotkaniu z Łukaszem. - Powiedział Ci? - zapytała na koniec Kasia - O czym? - spytała Maja - On się żeni bo Ilona jest w ciąży - powiedziała przyjaciółka mocniej trzymając ją za rękę.Nastała chwila ciszy, żadna nic nie mówiła.Maja poczuła łzy spływające po jej policzku, tak bardzo zabolało ją to co usłyszała.Nic nie odpowiedziała, nawet się nie pożegnała o prostu bez słowa opuściła pokój przyjaciółki. - Maja zaczekaj! - usłyszała za sobą głos Kasi.Ale nie zatrzymała się, przeszła przez salon i bez pożegnania opuściła jej dom.Szła w stronę swojego domu, teraz żałowała, że wróciła, mogła zostać tam, mogła tu nie wracać, nie cierpiała by tak jak teraz.Ale doskonale wiedziała, że wcześniej czy później i tak by poznała prawdę.Kochała go a on ją tak boleśnie zranił.Przed jej domem stał on.Ze spuszczoną głową kopiąc kamień nawet jej nie zauważył. - Możemy porozmawiać? - zapytał gdy była już na tyle blisko, że ją dostrzegł - Nie mamy o czym - odpowiedziała - A ten dzisiejszy pocałunek? - spojrzał jej w oczy - On nic nie znaczył - powiedziała odwracając głowę.nie chciała by dostrzegł łzy spływające po policzku. - Jesteś tego pewna? - zapytał łapiąc ją za rękę.Przez chwile zawahała się.Chciała powiedzieć, że nie.Chciała rzucić mu się w ramiona, pocałować, wtulić twarz w jego bluzę by usłyszeć bicie jego serca, ale przypomniała sobie słowa Kasi - Tak jestem - nie czekając na nic, jakby nigdy nic weszła do domu.  
***  
Weszłam po cichu do domu, chciałam zostać nie zauważona bo nie czułam się na siłach, rozmawiać z moimi rodzicami.Co miałam im powiedzieć? wróciłam na parę godzin?? Jutro z rana wracam??. Otworzyłam drzwi i już w wejściu słyszałam kłótnie rodziców. - Kim ona jest?? - wrzeszczała matka okładając ojca pięściami - Nie dramatyzuj od dawna nam się nie układało - mówił ojciec chłodnym tonem - Nie układało!!Ty draniu, ty idioto! - matka nakręcała się jeszcze bardziej - To Kasia Szulc - powiedział ojciec spuszczając głowę  
Całe moje dotychczasowe życie się zawaliło.Mój ojciec miał romans z moja najlepszą przyjaciółką.Zranił mamę i mnie.Nie chciałam go znać.Wybiegłam z domu trzaskając drzwiami, nie chciałam na niego patrzeć.Nie chciałam być w tym domu, ani chwili dłużej.Zatrzymałam się w parku, usiadłam na ławce i zaczęłam płakać.Jak on mógł mi to zrobić?? Nie wiem ile tak siedziałam, chyba dość długo bo zaczęło się ściemniać. Wstałam i ruszyłam przed siebie, nie wiedziałam dokąd iść.Szłam dobre dwadzieścia minut, gdy zatrzymałam się pod domem Łukasza.Nie wiedziałam co ja tu robię ale nikt inny nie przyszedł mi do głowy.W oknie zapadał zmrok, nikogo nie było w domu.Już chciałam iść gdy usłyszałam jakieś kroki, odwróciłam się a za mną stał on.Nie panując nad sobą rozpłakałam się. - Ej co się stało? - zapytał czule Łukasz - Wiedziałeś o Kasi? - zapytałam przez łzy.Nic nie odpowiedział, podszedł i przytulił mnie a ja rozpłakałam się jak małą dziewczynka. - Jak oni mogli to zrobić mnie i mojej mamie? - pytałam przez łzy  
Znów nic nie odpowiedział, po prostu stał i tulił mnie w ramionach.Chciał bym się uspokoiła ale ja nie umiałam, nigdy nie czułam się tak upokorzona jak w tym momencie.  
- Chcesz u mnie przenocować? - zapytał po chwili - A twoi rodzice? - spytałam bo nie chciałam narobić mu kłopotów - Nie ma ich a z resztą wiedzą o twoim ojcu i zrozumieli by - powiedział łagodnie - Każdy wiedział tylko nie ja - przyznałam znów płacząc.Weszliśmy do jego domu, nic się nie zmieniło.Nawet meble znajdowały się dokładnie w tym samym miejscu co były ostatnim razem. - Zjesz coś? - zapytał kładąc mi rękę na ramieniu  
- Nie nie jestem głodna - odpowiedziałam chowając twarz w dłoniach.Czułam na sobie jego wzrok,ale nie mówił nic, zapewne nie chciał mnie ranić, albo nie wiedział co ma powiedzieć. - Połóż się -szepnął mi do ucha  

Miał rację to był dobry pomysł bo padałam ze zmęczenia, tak zmęczyłam się tym płaczem.W głowie miałam pustkę a w sercu wielki żal, nie wiedziałam co mam robić, nie wiedziałam czy kiedykolwiek ojcu to wybaczę.Poszłam do jego pokoju w którym tez nic się nie zmieniło, nawet na oknie stał niebieski słonik na szczęście, prezent ode mnie.Ale zauważyłam coś dziwnego, na stoliku obok łóżka leżała  
nasza fotografia, byliśmy tacy szczęśliwi.Usłyszałam otwierające drzwi, wszedł do pokoju.Znów nie powiedział nic, bez słowa podał mi kieliszek wina i usiadł obok mnie.  

-masz jeszcze nasze zdjęcie??-spytałam zaskoczona  

-tak bo widzisz nadal cię kocham-powiedział patrząc mi prosto w oczy  

-ale-nie zdążyłam nic powiedzieć bo pocałował mnie  

Nie protestowałam.Nie miałam ochoty dziś walczyć i opierać mu się, przecież chciałam tego pocałunku tak samo jak on.  

-chyba powinnam już iść-szepnęłam wyrywając mu się z ramion  

Wstałam i chciałam iść ale on złapał mnie za rękę.  

-zostań-szepnął błagając  

W jego oczach dostrzegłam tak ogromny ból, że zdecydowałam się zostać.  
Bez słowa usiadłam z powrotem na łóżku, złapałam kieliszek i wypiłam do dna.Tak tego wieczoru chciałam się upić, by o tym wszystkim zapomnieć.Chciałam zasnąć i nie myśleć o bólu jaki czułam, siedząc obok chłopaka, którego kochałam do szaleństwa.Mój kieliszek znów został napełniony, lecz nie na długo, gdzieś kilka sekund później znów był pusty a mnie zaszumiało w głowie.Chyba odzwyczaiłam się od alkoholu.  

-jutro wyjeżdżam-szepnęłam patrząc przed siebie  

-musisz?-znów jego oczy przepełnione były bólem i smutkiem  

-chcę-powiedziałam nie patrząc na niego.  

Po raz trzeci napełnił mi kieliszek, lecz tak jak po przednio, już parę sekund później był pusty.  

-może masz coś mocniejszego?-zapytałam już chwiejąc się na nogach  

-czemu chcesz się spić?-usłyszałam w jego głosie troskę  

-by o tobie zapomnieć-powiedziałam ze złami w oczach  

Przez chwile oboje milczeliśmy i było by tak dalej, gdyby nie jego telefon który dzwonił już trzeci raz.  

-odbierz, pewnie to Ilona-powiedziałam  

-ale ja-znów mu przerwałam  

-odbierz do cholery ten telefon!-powiedziałam już nie panując nad swoimi łzami  
Lecz jak to on, zamiast odebrać, po prostu go wyłączył.  

-a może to coś ważnego?-zapytałam zmartwiona  

-ty jesteś ważna-szepnął a mi po plecach przeszły dreszcze  

Znów zapadła cisza.Nie chciałam by z mojego powodu zmarnował sobie życie, przecież ja i tak nie zamierzałam tu zostać.Wstałam lecz zaraz przewróciłam się i w ostatniej chwili złapał mnie Łukasz.  

-uważaj-szepnął  

Leżałam na jego łóżku a obok mnie leżał on, bałam się.Nie panowałam nad tym co robię, ani nad tym co mówię.Nie słyszałam nic oprócz szumu w uszach, alkohol dawał o sobie znać.  

-kocham Cię-usłyszałam jego czuły głos  

-ja też.Nigdy nie przestałam a wróciłam tu po to, by cię odzyskać-szepnęłam  

W jego oczach dostrzegłam wahanie i radość, ale było w nich jeszcze coś hmm strach?? tak to był strach, bał się ale nie wiedziałam czego. Za to ja bałam się, że znów mnie zrani.Nasze ubrania po kolei znajdowały się na podłodze, bluzka, spodnie, stanik i stringi.Po chwili leżałam już obok niego zupełnie naga a mój wstyd zniknął gdzieś po wypiciu alkoholu.  

-chcesz tego?-zapytał by się upewnić  

-tak, pragnęłam tego od dnia naszego rozstania, tęskniłam za twoim-nie dokończyłam bo poczułam jak się we mnie wbija(...)  

Po wszystkim leżeliśmy w łóżku a mnie coraz bardziej kołowało się w głowie, nie byłam pewna od czego, czy od wina czy z powodu przyjemności jaka przed paroma minutami mnie ogarnęła a może z tych dwóch powodów?? Leżeliśmy patrząc sobie w oczy, po czym on na chwile poszedł do salonu, nie było go parę minut a mnie ogarnął sen..Obudził nie promień słońca wpadający do pokoju, poczułam straszny ból głowy i wydawało mi się, że nie jestem sama.Obok mnie siedział Łukasz.  

-cześć-powiedziałam kompletnie zawstydzona  

-cześć-odpowiedział smutnym głosem  

Po woli przypominały mi się urywki z poprzedniej nocy, o matko! przecież my..  

-przepraszam to nie powinno się zdarzyć-powiedziałam zakłopotana całą tą sytuacją

-żałujesz? bo ja nie-zapytał  

-też nie-odpowiedziałam, ale zaraz pokarałam się za te słowa  

Bez słowa go minęłam i poszłam się wykąpać, za godzinę miałam pociąg.(...)  
Stałam na peronie i patrzyłam na smutne oczy Łukasza, tez nie chciałam wyjechać ale po tym co stało się w nocy musiałam.Wiem ja po prostu uciekałam, ale chciałam to sobie wszystko przemyśleć, musiałam.  

-będę za tobą tęsknił-przyznał  

-wiesz nie czekaj na mnie, zapomnij o tym co było wczoraj.Bądź szczęśliwy z Iloną-powiedziałam.Bez słowa weszłam do pociągu...Łukasz stał skołowany na peronie i patrzył jak Maja odjeżdża.Wciąż słyszał jej pożegnalne słowa: nie czekaj za mną.Miał wrażenie, jakby się nim zabawiła, jakby potraktowała go jak zabawkę.Spędzona noc a później pożegnanie?? Nie, postanowił, że do tego nie dopuści.Stał wsłuchując się w wibrację telefonu, no tak dzwoniła Ilona.Jak on ma z nią zerwać?? Postanowił odebrać.  
-cześć kochanie-usłyszał słodki głos narzeczonej  
-no cześć, co tam??-zapytał od niechcenia  
-właśnie z Izą jestem w salonie sukni ślubnej-krzyczała piszczącym głosem  
-aha, wiesz nie mogę teraz rozmawiać, zadzwonię później-postanowił się rozłączyć  
Nie mógł znieść, rozmowy na temat ich ślubu.Jeszcze dwa dni temu, oddał by wszystko za pocałunek, noc, każdą chwile u jej boku a teraz??Kochał, pragnął tylko Majki.Stał jeszcze chwile na tym peronie, mając nadzieje, że ona zaraz przyjdzie i znów poczuje smak jej ust.Zdecydował się wrócić do domu.  
***  
Siedziałam w pociągu, opierając głowę o szybę z moich oczu popłynęły łzy. Żałowałam, że wróciłam do domu.Mój ojciec zdradził matkę, z moją najlepszą przyjaciółką i do tego ta noc.Nie potrzebnie coś między nami zaszło, teraz jeszcze trudniej będzie mi o nim zapomnieć, pomyślałam.Mój telefon znów dzwonił.No tak, to była Kasia.Zapewne mój ojciec, już jej powiedział.drań!! Wyłączyłam telefon a z moich oczu spłynęło parę kropel łez, chciałam zasnąć i się nie obudzić.Miałam do nich żal.(...)  
-pobudka, jesteśmy już na miejscu!-jakby przez mgłę usłyszałam jakiś miły głos  
Otworzyłam jedno oko a nade mną, pochylał się brunet o zniewalającym uśmiechu.  
-pobudka!-usłyszałam ponownie jego głos  
Z trudem otworzyłam drugie oko i nasze spojrzenie się spotkało.  
-wstaje-szepnęłam ziewając  
-widzę, że ktoś tu się nie wyspał-uśmiechnął się przystojniak  
-Maja-podałam mu dłoń  
-Daniel-przedstawił się  
Wyszłam z pociągu, jeszcze nie do końca obudzona.Stanęłam na środku peronu próbując zorientować się którędy iść.  
-może pomóc?-usłyszałam głos Daniela  
-nie dzięki, poradzę sobie-powiedziałam jak najszybciej opuszczając peron.  
Po chwili zorientowałam się gdzie jestem.Postanowiłam iść dłuższą drogą, przez centrum miasta, bo nie chciałam tak od razu wracać do pokoju.Musiałam się najpierw ogarnąć.Weszłam do pobliskiego baru, by w łazience zmyć z siebie rozmazany makijaż.Gdy wychodziłam z łazienki, zaczepił mnie jakiś chłopak. Jak się okazało Daniel tam pracował.  
-nawet z rozmazanym makijażem jesteś ładna-szepnął  
Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się.Nie odpowiedziałam, po prostu jakby nigdy nic wyszłam i skierowałam się w stronę akademika.  
***  
Wszedł powoli oceniając sytuację.Chciał sprawdzić czy rodzice wrócili, ale wyglądało na to, że tak.  
-Łukasz pozwól no!-zawołała mama, gdy tylko wszedł do domu  
-cześć mamo!-przywitał się wchodząc do kuchni  
-sąsiadka powiedziała, że widziała tu Majkę.Czy to prawda??-zapytała mama  
-skoro widziała to chyba tak, prawda?-odpowiadając poszedł do swojego pokoju, bo nie miał ochoty na dalszą rozmowę  
-ale Łukasz! jakby Ilona się o tym dowiedziała??-krzyknęła mama przez zamykające się drzwi.Odpowiedziało jej tylko echo.  
-Majka!!- usłyszałam głos koleżanki  
-co się tak drzesz??ja chcę spać!!-zawołałam rzucając w nią poduszką  
-to wyłącz ten cholerny telefon!, bo ja ci go wywalę zaraz przez okno! jest czwarta godzina!!-warknęła koleżanka już na maksa wkurzona  
Otarłam oczy i zdenerwowana chwyciłam telefon.Dzwonił ojciec.Od poznania prawdy, dzwonił do mnie kilka razy dziennie, ale nigdy nie odbierałam telefonu, ale tym razem czułam, że coś się stało.Przecież nie dzwonił by o tej porze tak po prostu.
-słucham cię-powiedziałam ściszonym głosem  
-córciu przyjeżdżaj rannym pociągiem, mama jest w szpitalu-powiedział ojciec i rozłączył się  
Telefon upadł mi z ręki, budząc przy tym moją koleżankę.  
-co znowu do cholery!!-warknęła Monika  
Spojrzała na moje załzawione oczy i cała jej złość minęła.  
-ej co się dzieje czemu płaczesz??-zapytała siadając obok mnie  
-moja mama jest w szpitalu-powiedziałam przez łzy.  
W pokoju zapadła cisza.Zapaliłam światło i zaczęłam pakować najpotrzebniejsze rzeczy.Postanowiłam pojechać już teraz, bo wiedziałam, że nie usiedzę na miejscu.  
-teraz chcesz iść??-najbliższy pociąg masz za dwie godziny-powiedziała Monika przytulając się do mnie  
-znasz mnie, nie usiedzę-powiedziałam zakładając na siebie kurtkę  
-zadzwoń jak będziesz na miejscu-poprosiła przyjaciółka całując mnie w policzek  
Najchętniej odprowadziła by mnie na pociąg, ale oboje wiedzieliśmy, że jak Monika opuści jeszcze jeden dzień studiów to ją wywalą.  
Wyszłam z akademika i skierowałam się alejką przez park.Chciałam jak najszybciej być w pociągu.  
-no panno znów się spotykamy-usłyszałam głos Daniela  
Dziś wyjątkowo, cieszyłam się na jego widok i pozwoliłam mu się odprowadzić. Powiedziałam mu co się stało a on postanowił, że w takim stanie nie mogę sama jechać i zaoferował mi, że mnie zawiezie.Zgodziłam się.Poszliśmy po jego samochód i pojechaliśmy do mojego miasta.  
***  
Łukasz znów próbował się z nią skontaktować.Robił tak od wczoraj, gdy dowiedział się o jej matce.Chciał okazać jej, że zawsze może na niego liczyć, ale ona jak zawsze odtrącała tą pomoc.Nie odbierała telefonu, nie odpisywała mu na jego wiadomości, unikała jakiegokolwiek kontaktu z nim.Zadzwonił telefon, dzwoniła Kasia.Odebrał.  
-cześć wiesz coś o Majce?-zapytała  
-nie-odpowiedział Łukasz  
-ma dziś przyjechać-poinformowała rozłączając się.  
***  
Biegłam znajomym korytarzem by jak najszybciej być na miejscu.Przed salą zobaczyłam ojca.  
-co z mamą??-zapytałam  
-mama próbowała się zabić-powiedział ojciec podchodząc do mnie  
Chciał mnie przytulić ale odtrąciłam go.Chciałam wygarnąć mu, że to wszystko to jego wina, ale w ostatniej chwili powstrzymał mnie Daniel.  
-nie rób tego, to w niczym nie pomoże twojej mamie-powiedział kumpel obejmując mnie.  
Za nami usłyszałam jakiś szept.Odwróciłam się a tam stał Łukasz z Kasia.Wybiegłam a za mną pobiegł Łukasz.  
-daj spokój tu chodzi o twoja mamę-powiedział kładąc mi rękę na ramieniu.  
Miał rację.Wróciłam przed sale.Akurat w naszą stronę szedł lekarz.  
-co z mamą?-zapytałam czując na plecach dłoń Łukasza..  
***  
Na sali panowała nerwowa atmosfera, wszyscy jak na szpilkach czekali za słowami lekarza.Stałam pomiędzy Łukaszem a Danielem modląc się by z mamą wszystko było dobrze.  
-nie wiem jak to powiedzieć-zaczął lekarz  
Kilka par oczu skierowała się na jego zmęczoną twarz,  
-pani Milena próbowała popełnić samobójstwo, połknęła dużo tabletek i w ostatniej chwili znalazła się u nas ale  
-ale co?-zapytał przestraszonym głosem mój ojciec  
-ale jej stan jest nadal bardzo ciężki.Decydujące będą następne dwadzieścia cztery godziny-powiedział odchodząc  
Upadłam na kolana.Siedziałam na zimnych płytkach, na środku korytarza i płakałam.To była moja wina i doskonale o tym wiedziałam.Gdybym została z nią a nie wyjechała jak tchórz, ona by teraz tutaj nie leżała.  
-odwieź Majkę do domu-powiedział mój ojciec, kierując te słowa do Łukasza  
-nigdzie nie jadę!-powiedziałam wstając z podłogi.  
Spojrzałam na Daniela, Łukasza i Kaśkę i poszłam na dwór, potrzebowałam powietrza bo na korytarzu jak dla mnie, było za tłoczno.Wychodząc ze szpitala, usłyszałam czyjeś przyspieszone kroki, ktoś szedł za mną.  
-zaczekaj!-usłyszałam głos Daniela  
-jedź już nie ma sensu żebyś czekał tu ze mną, przecież masz pracę-powiedziałam próbując się do niego uśmiechnąć  
-jesteś pewna?? co mam powiedzieć na uczelni?-zapytał obejmując mnie  
-prawdę. Na razie zostaje w domu, nie wracam-odpowiedziałam wycierając pojedynczą krople łez  
Pożegnaliśmy się i poszedł do samochodu.Wejrzałam na niego a on pomachał mi na pożegnanie i pojechał.  
-Twój chłopak?-zapytał Łukasz  
-kolega-odpowiedziałam zmęczonym głosem  
-może naprawdę odwiozę cię do domu, rano cię przywiozę i tak nic tu po tobie-powiedział trzymając mnie bym się nie przewróciła.  
Dałam się mu namówić.Wróciliśmy na korytarz, bo chciałam jeszcze raz spojrzeć na mamę, ojcu powiedziałam, że jadę do domu a do Kasi nawet się nie odezwałam.Razem z Łukaszem skierowałam się w stronę motoru.Chłopak podał mi kask i pojechaliśmy do domu.Na miejscu byliśmy parę minut później, nie wiedziałam, co mam teraz ze sobą zrobić.Nie chciałam zostać sama ale nie mogłam oczekiwać od Łukasza, by po prostu został ze mną.  
-zostanę-powiedział wchodząc za mną do sypialni  
-to nie jest dobry pomysł-odpowiedziałam próbując walczyć sama z sobą  
-nie zostawię cię w takim stanie samą-szepnął.Leżałam na łóżku z świadomością, że za ścianą jest Łukasz.Wiedziałam, że nie powinno tak być, ale nie chciałam dzisiejszej nocy zostać sama w domu.Wciąż nie opuszczało mnie poczucie winy.Gdybym tylko wiedziała, co chce zrobić mama nie wyjechałabym.Zastanawiałam się czy, ze strony ojca to była tylko troska, czy nadal coś do niej czuje.Czy może będę jeszcze miała pełną rodzinę?? no i co z Łukaszem?? może powinnam pozwolić mu odejść? ożenić się z Iloną??  
***  
Poczułem ból widząc ją z Danielem.Długo zastanawiałem się, kim jest ten chłopak patrzący na nią z taką czułością.  
-to mój kolega-przypomniałem sobie słowa Majki  
Kolega.Nie wygląda mi to na koleżeństwo, przynajmniej z jego strony.Telefon znów zadzwonił, ale nie zamierzałem odebrać.Co miałem powiedzieć Ilonie? nocuje u mojej byłej dziewczyny?? Nie zasłużyła na to.Wszedłem do kuchni by przynieś Majce coś na uspokojenie.Zaparzyłem jej melisę i zapukałem do drzwi od pokoju.  
-można?-zapytałem wchodząc  
Jej oczy były czerwone od łez.Położyłem szklankę z melisa na nocnym stoliczku i usiadłem obok niej.  
-jak się czujesz?-zapytałem delikatnie głaszcząc jej rękę  
-nie mogę spać-powiedziała wciąż płacząc  
-to może zrobię ci gorącą kąpiel-zaproponowałem  
-jak chcesz-odpowiedziała  
Usiadłem jeszcze bliżej niej i przytuliłem się do niej.Jej ciało zesztywniało. Wiedziałem, że tak bardzo bała się mojej bliskości.  
-przepraszam Cię za tamtą noc-powiedziałem patrząc jej głęboko w oczy  
-nie teraz, nie dziś.Nie mam do tego głowy.Łukasz proszę zrozum mnie-załkała  
Spojrzałem na nią i pokiwałem głową ze zrozumieniem.Opuściłem jej pokój.  
***  
Słysząc zamykające się drzwi padłam z powrotem na łózko.Nie chciałam wstać, ale jeszcze bardziej nie chciałam tak bardzo cierpieć, słysząc jego delikatny i czuły głos.Moje głupie naiwne serce podpowiadało, że on nadal mnie kocha a skoro i ja go kochałam to powinnam o nas walczyć.Była między nami przeszkoda nie do pokonania, jego dziecko.Wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę łazienki. Weszłam do pachnącej olejkami wanny zachęcającej do kąpieli.Siedziałam w niej dłuższy czas, próbując się zrelaksować.Niestety wystarczyło wspomnienie słów lekarza i cały relaks znikł, znów poczułam słone policzki.Godzinę później  
wysuszona zeszłam do kuchni.Oparłam się o ścianę i patrzyłam na Łukasza przygotowującego nam kolację.  
-zjesz sam, nie jestem głodna-powiedziałam  
Łukasz odwrócił się i chyba dopiero teraz zauważył moja obecność.  
-nie ma tak łatwo.Nie po to meczę się nad twoja ulubioną potrawą byś teraz nic nie zjadła-powiedział puszczając mi oko  
Naprawdę nie byłam głodna ale naleśniki tak pięknie pachniały, że zdecydowałam coś zjeść  
-jadalne?-zapytał z rozbawieniem w głosie  
Wybuchliśmy śmiechem.Chyba wtedy, po raz pierwszy tego dnia się uśmiechnęłam i to dzięki niemu.  
-dzięki-szepnęłam  
-łatwizna-powiedział smażąc kolejną porcję  
-nie o tym mówię Łukasz.Dzięki, że nie jestem tu sama, to wiele dla mnie znaczy-powiedziałam powstrzymując kolejną porcję łez  
-zawsze będziesz mi bliska Maju-powiedział uśmiechając się do mnie.Obudziłam się w środku nocy, nie ja się nie obudziłam, obudził mnie telefon.Dzwonił tata.  
-stało się coś?-zapytałam przestraszonym głosem  
-maju przyjeżdżaj, z mamą jest gorzej-powiedział ojciec zapłakanym głosem  
Zaraz, zaraz od kiedy on płacze? długo się nad tym nie zastanawiałam, bo wybiegłam z pokoju, pobiegłam prosto do pokoju Łukasza.  
-wstawaj musimy jechać-krzyczałam przez łzy  
Łukasz spojrzał na mnie, nie wiedząc o co chodzi.Dopiero do chwili dotarło do niego gdzie jest i co się dzieje  
-daj mi minutkę-poprosił zakładając na siebie spodnie  
Stał w moim pokoju zupełnie nagi i gdyby nie te okoliczności, na pewno wylądowali byśmy w łóżku.Chwile później biegliśmy do motoru i z piskiem opon pojechaliśmy do szpitala.Łukasz jechał chyba około sto na godzinę bo w mgnieniu oka byliśmy przed szpitalem.  
-biegnij do mamy-powiedział Łukasz odkładając kask na miejsce  
Biegłam długim korytarzem bojąc się, że nie zdążę jej zobaczyć.Moje serce czuło, że jest źle.  
-tato co z mamą?-zapytałam  
-tabletki uszkodziły wątrobę i narządy wewnętrzne.Nie pracuje jej wątroba, trzustka i zwalnia serce-mówił ojciec nie odchodząc od szyby.Stałam obok niego i patrzyłam na jego łzy.Złapałam go za rękę by dodać mu otuchy.Musimy być dzielni dla mamy.  
-ja naprawdę ją kocham.Z Kasią to był tylko nic nie znaczący romans.Nigdy nie wybaczę sobie jeżeli  
-nic jej nie będzie, ma dla kogo żyć-przerwałam mu  
Usłyszeliśmy pisk jednej z maszyn, jej serce przestało samodzielnie pracować.Do sali wleciało kilku lekarzy i pielęgniarek robiąc jej masaż serca.Stałam obserwując wszystko za szyby.Rozpłakałam się.  
-będzie wszystko dobrze-pocieszał mnie Łukasz tuląc mnie jak małą dziewczynkę.  
Stałam schowana w jego ramionach, kilka dobrych minut, aż wreszcie wyszedł do nas zmęczony lekarz  
-było ciężko ale opanowaliśmy sytuację.Proszę być dobrej myśli-poklepał ojca i poszedł dalej Zmęczona ledwo chwiejnym krokiem poszłam usiąść na ławkę.  
-jadł coś pan?-zapytał Łukasz taty  
-nie miałem czasu.Nie odchodzę stąd nawet na krok-powiedział bardziej to do mnie niż do niego  
-przyniosę ci tato coś-powiedziałam wstając z ławki.  
zachwiałam się i upadłam prosto w ramiona Łukasza.  
-siedź, ja przyniosę-powiedział delikatnie sadzając mnie na ławkę.  
Mój wzrok powędrował na odchodzącego chłopaka.Był ze mną przez cały ten czas a przecież za parę miesięcy żeni się z Iloną.  
-to wspaniały chłopak-powiedział ojciec obserwując mój wzrok  
-tak tato, ale on się żeni-powiedziałam nie wiedząc, że jest obok mnie  
-a gdybym się nie ożenił?-zapytał Łukasz patrząc mi głęboko w oczy.  
Zakręciło mi się w głowie.Po chwili odzyskałam przytomność i siedziałam już w sali otoczona pielęgniarkami i lekarzami.Łukasz siedział na korytarzu patrząc na to wszystko z przerażeniem.  
-wyniki na szybko!-zarządził lekarz  
-lepiej się pani czuje?-zapytał mierząc mi ciśnienie  
-tak dziękuje, to tylko zmęczenie-powiedziałam bardziej przekonując siebie niż jego.  
Zawroty nie były pierwszy raz ale nie chciałam dopuszczać do siebie myśli, że to coś poważniejszego.Po paru minutach w sali zostałam sama a w drzwiach zobaczyłam wystraszone oczy ojca i Łukasza.  
-przestraszyłaś nas-powiedział Łukasz czule mnie obejmując  
Jakiś czas później do sali wszedł lekarz uśmiechając się od ucha do ucha.  
-jak tam nasza pacjentka?-zapytał z uśmiechem  
-lepiej panie doktorze-powiedziałam  
-to proszę pojechać do domu.Młoda mama musi dużo wypoczywać a stres dziecku nie służy-powiedział z błyskiem w oku  
Dopiero po chwili doszły do mnie słowa lekarza.Jak to mama??  
-jestem w ciąży?-zapytałam patrząc na uśmiechniętą twarz Łukasza.Czułam na sobie wzrok ojca i Łukasza.Tego było dla mnie za wiele.Mama leżała nie przytomna a ja dowiedziałam się, że będę miała dziecko i to jeszcze z kim? Patrzyłam na błyszczące oczy Łukasza i byłam niemal pewna, że się cieszy.  
-czy to pewne?-zapytałam lekarza  
-test może się pomylić, ale wyniki nie.Zna pani ojca?-zapytał lekarz widząc moją reakcję  
-ja nim jestem-powiedział Łukasz przełykając ślinę  
Dopiero teraz było widać, że się boi.Lekarz opuścił sale uśmiechając się, dodając nam otuchy.Ojciec pogratulował nam i poszedł do mamy, ja też powinnam iść.Tak z pewnością wolałabym być teraz z mamą, niż stać w sali sam na sam z Łukaszem wiedząc jak bardzo skomplikowałam mu życie.  
-co my teraz zrobimy?-zapytałam opierając się o ścianę  
-jak to co? weźmiemy ślub!-powiedział czułością w głosie  
Spojrzałam na niego ze łzami w oczach.Ślub a to dobre! Przecież on żeni się z Iloną!! Spojrzał na mnie z uśmiechem, ale mi wcale nie było do śmiechu.  
-to co idziemy do domu czy przyszła mama chcę tu przenocować?-zapytał uśmiechając się  
-idziemy do domu-zdecydowałam  
Wyszliśmy ze szpitala.Zatrzymaliśmy się przed motorem.  
-dla ciebie zamówię taxi a sam pojadę motorem-powiedział  
-ja też chcę jechać z Tobą!-zaprotestowałam  
-coś ty! nie pojedziesz czymś takim!-postanowił dzwoniąc po taxi.  
***  
Poczekałem jak wsiądzie do taksówki, bo nie chciałem zostawić ją samą.Przez chwile stałem przed motorem, zastanawiając się co mam teraz zrobić.Postanowiłem jutro porozmawiać z Iloną, by jak najszybciej załatwić sprawę z ślubem.Nie, nie zamierzałem  
uciekać od odpowiedzialności.Kochałem swoje dziecko i chciałem się nim opiekować, ale w tej sytuacji ślub z Iloną był nie możliwy, bo ja jej po prostu nie kochałem. Wsiadłem na motor i pojechałem do domu.Gdy dojechałem światło w pokoju już się paliło a więc musiała byś w domu.Widocznie moje rozmyślenia, zajęły mi więcej czasu niż sądziłem.  
-byłeś u niej?-zapytała gdy wszedłem do mieszkania  
Nie odpowiedziałem.Podszedłem i przytuliłem ją.Rozumiałem jej niepokój.Tak naprawdę nadal jestem zaręczony z inną.  
-połóż się-poprosiłem  
***  
Najgorsza była ta niepewność czy do mnie wróci, lecz gdy usłyszałam ryk silnika zrozumiałam, że jednak mnie kocha.Ale to niczego między nami nie załatwiało, przeciwnie mieliśmy dużo nie załatwionych spraw.Ta naprawdę nie wiedziałam nawet na czym stoję.  
-co będzie z nami?-zapytałam tuląc twarz w jego ramionach  
-jutro pojadę do Ilony i do rodziców, im też muszę powiedzieć-szepnął  
-pojadę z Tobą-zaproponowałam  
-Maju to nie jest dobry pomysł-szepnął wyrywając się z moich ramion.W nocy nie mogłam spać, przewracałam się z boku na bok i walczyłam z poczuciem winy, że odbieram dziecku ojca.Wstałam z łóżka i poszłam do kuchni, chciałam zrobić sobie herbaty.  
-czemu nie śpisz?-zapytał Łukasz  
-bo jakoś nie mogę-odpowiedziałam siadając przy stole  
-czy chodzi o to, że będziemy mieć dziecko?-zapytał  
Przez chwile zawahałam się.Dziecko, nie wiedziałam co mam teraz zrobić.Jeszcze nawet mu nie wybaczyłam a teraz miałabym mieć z nim dziecko? Nie wiedziałam jaką podjąć decyzję.  
-tak bo widzisz, nie chcę marnować ci życia-szepnęłam  
Ojciec dziecka wstał i przytulił mnie.W jego ramionach czułam się tak bardzo bezpieczna, ale nie wiedziałam czy powinnam drugi raz wejść w ten sam związek, skoro raz już nam nie wyszło.  
-ty głuptasie ja cię kocham-powiedział całując mnie  
Wyrwałam mu się z ramion i pobiegłam do swojego pokoju, zatrzaskując przed nim drzwi.Usłyszałam sygnał telefonu, poszukałam go i odebrałam, dzwonił Daniel.  
-cześć co tam u twojej mamy?-zapytał  
-bez zmian-odpowiedziałam ziewając  
-idziesz już spać?-zapytał smutnym głosem  
-no tak planuje-odpowiedziałam  
-to dobranoc-szepnął i rozłączył się  
***  
Siedziałem w kuchni zastanawiając się, jak ją przekonać do szczerości moich uczuć.Tak to ją kochałem, przez wszystkie lata, to z nią chciałem mieć dzieci, założyć rodzinę a teraz?? teraz moje marzenie się spełniło.Z jednej strony bolało mnie, że mi nie wierzy, że znów tak jak przed laty nie ufa mi, ale z drugiej rozumiałem jej reakcję. Spodziewa się dziecka z chłopakiem który ją zranił, który ma dziecko z inną i planował z nią ślub.Majka potrzebowała czasu i ja też.Wstałem z krzesełka i skierowałem się na górę.Chciałem jeszcze raz, na spokojnie z nią porozmawiać.Zapukałem i otworzyłem drzwi.Rozmawiała z kimś przez telefon.  
-z kim rozmawiałaś?-zapytałem stojąc w drzwiach  
-z Danielem-odpowiedziała patrząc mi głęboko w oczy  
-coś do niego czujesz?-zapytałem nie panując nad zazdrością  
Przez chwile w pokoju, słyszałem tylko bicie naszych serc.Raz na jakiś czas każde z nas przełykało ślinę a za oknem śpiewał jakiś ptak.Twarz Majki zrobiła się czerwona ze złości a z oczu popłynęły jej łzy.  
-jak możesz mnie o coś takiego pytać, skoro noszę twoje dziecko?-zapytała trzymając rękę na płaskim jeszcze brzuchu  
-nie odpowiedziałaś-naciskałem widząc jej łzy  
-nie, nic do niego nie czuje.Zawsze kochałam tylko Ciebie palancie!-wykrzyknęła patrząc na mnie zimnym wzrokiem  
-przepraszam, jestem o Ciebie zazdrosny-powiedziałem klękając obok niej  
-wyjdź!-wykrzyknęła  
-ale  
-wynoś się z tego pokoju!!-przerwała mi  
Wyszedłem zostawiając ją samą.Chciałem coś powiedzieć, ale zatrzasnęła mi drzwi przed nosem.No tak czego ja się spodziewałem??  
-jutro rano możesz jechać ze mną-zawołałem przez zamknięte drzwi  
Nie usłyszałem odpowiedzi.  
***  
Gdy drzwi zatrzasnęły się, upadłam na łózko i zaczęłam głośno płakać.Nadal nie docierało do mnie, że nosząc jego dziecko oskarżył mnie o miłość do innego chłopaka. Palant! Czy on nie widzi, że kocham tylko jego? przecież przyjechałam tu, bo chciałam o niego walczyća w tym czasie on myśli, że mnie i Daniela coś łączy?? nie chcę go znać! nie chcę! zmęczona płaczem zasnęłam.Obudziłam się o ósmej, ale nie chciałam wstać.Nie chciałam z nim rozmawiać, po tym co mi wczoraj powiedział.Doskonale wiedziałam, że to nie wyjdzie.Postanowiłam wyjechać jak tylko mama, poczuje się lepiej.Nie chciałam już z nim być.Nie po tym o co mnie oskarżył.Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i zeszłam do kuchni na śniadanie.Chyba ktoś jest głodny.W kuchni spotkałam Łukasza.  
-to co jedziesz ze mną?-zapytał łapiąc mnie za rękę  
-zamówię taksi-odpowiedziałam  
- ja też jadę taxi, więc możemy jechać razem-powiedział uśmiechając się  
-jak tam chcesz, najpierw muszę coś zjeść-powiedziałam robiąc sobie kanapki  
Byłam tak zdenerwowana, że nie uważając zacięłam się w palec  
-uważaj-krzyknął Łukasz zabierając ode mnie nóż  
Spojrzałam na niego i rozpłakałam się.  
-przepraszam, nie chciałem cię wczoraj zranić-powiedział robiąc mi opatrunek  
-ale zraniłeś, to tylko skaleczenie-szepnęłam wyrywając mu rękę  
Zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy.Taksówka zawiozła mnie pod szpital a Łukasz pojechał do Ilony.Przez całą drogę, nie odzywaliśmy się do siebie a ja coraz bardziej żałowałam, że nie mogę jechać z nim.Wysiadłam przed szpitalem i poszłam do mamy.Byłam ciekawa jak się dziś czuje.  
-cześć tato-przywitałam się całując go w policzek  
-cześć Maju.Właśnie miałem do ciebie dzwonić.Stan zagrożenia minął z mamą jest dużo lepiej-powiedział parząc na nią przez szybę  
-to wspaniale-odpowiedziałam  
-a ty jak się czujesz? no i gdzie jest kawaler?-zapytał ojciec oglądając się na boki  
-my czujemy się dobrze a kawaler pojechał porozmawiać z rodzicami i Iloną-odpowiedziałam czując dziwną gulkę w gardle  
-bez ciebie?-zapytał zdziwiony ojciec  
-tak.Nie chciał bym się denerwowała-odpowiedziałam sama w to nie wierząc  
***  
Zatrzymałem się przed domem Ilony.Zapukałem i jak zawsze otworzyła mi jej mama  
-dzień dobry kochanie-przywitała mnie  
-dzień dobry mamo, jest Ilona?-zapytałem patrząc na uśmiechniętą twarz przyszłej teściowej  
-Ilonka u siebie, idź do niej-powiedziała wpuszczając mnie  
Wszedłem do mieszkania i skierowałem się na drugie piętro.Zapukałem, ale nikt mi nie odpowiedział, więc wszedłem.Ilona jeszcze spała.Usiadłem obok niej na łóżku i wejrzałem na zaokrąglony już brzuszek.Po chwili obudziła się  
-cześć kochanie-przywitała mnie buziakiem  
-cześć-odpowiedziałem  
-co ty tu robisz?-myślałam, że przyjdziesz wieczorem-wymamrotała z zamkniętymi oczami  
-musimy porozmawiać-powiedziałem unikając jej wzroku  
-co się stało?-zapytała wstając z łóżka  
Długo zastanawiałem się, co mam jej powiedzieć i jak najdelikatniej to zrobić by jej nie zranić  
-ślubu nie będzie.Oczywiście pokryje wszystkie koszty i dam dziecku nazwisko, ale nie mogę się z tobą ożenić Ilono-powiedziałem patrząc za okno  
-czemu?-zapytała patrząc na mnie z przerażeniem  
-nie kocham cię i Majka jest ze mną w ciąży-szepnąłem  
-a więc to o nią chodzi??-Krzyknęła  
-tak, przykro mi-powiedziałem wychodząc  
-pożałujesz!-wykrzyknęła na cały dom.  
Wybiegłem z mieszkania, bo nie miałem odwagi dalej tam być.Pojechałem do swojego domu.  
-synku przed chwilą dzwoniła Ilona czy to prawda?-zapytała mama gdy tylko wszedłem do domu  
-tak mamo.Maja jest ze mną w ciąży i to ją kocham-odpowiedziałem  
-synku, to nie dziewczyna dla ciebie-powiedziała mama próbując mnie przekonać  
-ale ja ją kocham mamo! i będę z nią czy ci to się podoba czy nie-powiedziałem wychodząc trzaskając drzwiami  
Pojechałem pod szpital.Postanowiłem do domu wrócić z Majką.  
***  
Wyszłam ze szpitala i zobaczyłam Łukasza, siedzącego na ławce.Chyba mnie nie zauważył, bo nawet nie patrzył w moją stronę.Wydawało mi się, że o czymś myśli. Podeszłam do niego i objęłam go w tali  
-cześć kochanie-szepnęłam przytulając się do jego pleców  
Odwrócił się a w jego ochach zobaczyłam łzy.  
-aż tak źle?-zapytałam przytulając się do niego  
Nie odpowiedział.Nadal patrzył na mnie nie przytomnym wzrokiem, zupełnie tak jakby myślami był gdzieś daleko.Wyrwałam mu się z ramion i stanęłam na przeciwko niego patrząc mu prosto w oczy.  
-kochasz Ilonę?-zapytałam czując ból w sercu  
-nie wiem-odpowiedział  
Stałam obok niego, czując słone krople łez..Staliśmy obok szpitala, nie odzywając się do siebie ani jednym słowem.W mojej głowie rodziło się, coraz więcej pytań a moje zranione serce rozsypywało się na drobne części.Bałam się, że to ją kocha, nie mnie.Ciszę przerwał dzwoniący telefon.To był Daniel.  
-cześć jak się czujesz?-zapytał  
Nic nie odpowiedziałam, bo co niby miałam mu powiedzieć?, że czuje się jakbym dostałą w twarz, bo chłopak z którym będę miała dziecko oznajmił właśnie, że nie wie czy kocha mnie czy Ilonę??  
-dobrze, jestem pod szpitalem oddzwonię później-skłamałam rozłańczając się  
-jak tylko z mamą będzie lepiej, wyjeżdżam na studia-szepnęłam odzyskując mowę  
-studia w twoim stanie, nie są dobrym pomysłem-powiedział próbując złapać mnie za rękę  
-a co? mam czekać kiedy podejmiesz decyzję z którą rodziną chcesz być?- powiedziałam wybuchając gniewem  
-Ilona też jest moją rodziną-powiedział spokojnym głosem  
Słysząc to myślałam, że śnię.Wstrzymałam oddech i odwróciłam twarz bo nie chciałam przy nim płakać.Jednak to nic nie dało, rozpłakałam się jak mała dziewczynka.  
-to po jasną cholerę zawracałeś mi głowę? mówiłeś, że mnie kochasz??-nie wytrzymałam i wygarnęłam mu to w twarz  
-Maju przepraszam Cię, ja po prostu się pogubiłem-szepnął obejmując mnie w tali  
-znów mnie ranisz-powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy  
-przepraszam-wyszeptał  
Dłuższy czas staliśmy na środku chodnik, tuląc się w ramionach.Żadne z nas nie powiedziało już ani słowa.Postanowiłam nie wracać już z nim do tej rozmowy, nie naciskać tylko cierpliwie czekać na to kogo on wybierze.Nie chciałam z nim być tylko ze względu na dziecko, bo doskonale wiedziałam, że takie rodziny nie maja szans i wcześniej czy później rodzice się rozwodzą a najbardziej na tym cierpią dzieci.  
-pojadę już do domu-powiedziałam wyślizgując się z jego ramion  
-dobrze to zaraz jedziemy-odpowiedział  
-nie, wolałabym jechać sama a ty jedź do domu-powiedziałam kładąc głowę na jego klatce piersiowej  
-jesteś pewna? nie powinnaś zostawać sama-szepnął unosząc jedną brew  
-poradzę sobie-zapewniłam i poszłam w stronę taksówek  
***  
Stałem jak osioł, patrząc jak znika mi z oczu.Zamiast ja zatrzymać, biec za nią cokolwiek, po prostu pozwoliłem jej odejść.W głowie miałem straszny mętlik.Ilona nie powinienem jej tak, po prostu zostawiać i to w taki okropny sposób, ale nic nie  
poradziłem na to, że jej nie kocham.Za to Majka wydaje się moją drugą połówką, ale za każdym razem muszę coś spierdolić, tym razem też tak było.Wyjąłem telefon i zadzwoniłem do Patryka, musiałam z kimś pogadać a z kim miałem porozmawiać, jak nie z najlepszym przyjacielem??  
-no cześć czułem, że będziesz dzwonił-usłyszałem głos kumpla  
-mogę wpaść?-zapytałem zmierzając powoli w jego kierunku  
-jasne czekam z zimnym piwem-powiedział i rozłączył się  
Parę minut później byłem przed blokiem Patryka.Wszedłem, przywitałem się i usiadłem na wygodnej kanapie, rozpoczynając zwierzenia.Patryk cały czas uważnie słuchał, zadając od czasu do czasu parę pytań, na które nie zawsze znałem odpowiedź. Po skończeniu drugiego piwa, stwierdził bym poszedł za głosem serca. Problem był tylko jeden, moje serce nie chciało zranić żadnej z dziewczyn.  
-którą z nich kochasz?-zapytał Patryk dopijając już trzecie piwo  
Przez chwile nie odezwałem się.Zamknąłem oczy i zobaczyłem twarz Majki  
-Maję-odpowiedziałem pewnym głosem  
-to o nią walcz!-powiedział kumpel uśmiechając się.Siedziałam przy stole kuchennym, próbując zjeść chociaż jeden kęs.Chociaż nie mogłam nic przełknąć, wiedziałam, ze muszę ze względu na dziecko.Usłyszałam dzwonek do drzwi, ciekawiło mnie kogo tam niesie o tak późnej godzinie.Spojrzałam na zegarek dochodziła dwudziesta trzecia.Przez chwile zawahałam się, czy powinnam kogokolwiek wpuszczać o tak późnej porze.Podeszłam do drzwi i zapytałam  
kto tam jest, po chwili odezwał się Łukasz.  
-otwórz to ja, chcę porozmawiać-krzyknął uderzając w drzwi  
Otworzyłam i wpuściłam go do środka.Śmierdziało od niego alkoholem.  
-cześć kiciu stęskniłem się-szepnął obejmując mnie zdecydowanie za mocno w pasie  
-puszczaj! Zwariowałeś! zrobisz krzywdę naszemu dziecku!!-krzyknęłam z całych sił próbując się mu wyrwać  
-choć to ze mną zrobić! Maju kocham Cie-szeptał  
-ile ty wypiłeś??-zapytałam zdenerwowana do granic możliwości  
-cicho kobieto! choć spać-pociągnął mnie do sypialni o mało nie przewracając  
-wyjdź! wynoś się stąd i nie wracaj!!-krzyknęłam wypędzając go za drzwi.  
W ostatniej chwili zamknęłam drzwi i oparłam się o ścianę.Co to było? co to do diabła było?? Kucnęłam roztrzęsiona pod ścianą próbując uspokoić oddech.Dość!Dość tego!! Postanowiłam nie dawać szansy Łukaszowi i wychowywać dziecko sama.Samotna matka, na samą myśl moje oczy znów zrobiły się wilgotne.Tak bardzo bolało mnie zachowanie Łukasza a nie chciałam by nasze dziecko cierpiało za błędy dorosłych.  
***  
Przebudziłem się w ramionach Ilony, nic nie pamiętałem z poprzedniej nocy.  
-obudziłeś się kochanie?-zapytała Ilona namiętnie mnie całując  
-co ja tu robię?-zapytałem przerażony  
-jak to co? nic nie pamiętasz? przyszedłeś wczoraj kompletnie zalany i pół nocy prosiłeś mnie bym dała ci szansę-usłyszałem  
W pospiechu się ubrałem i wybiegłem z mieszkania.Pojechałem prosto do domu Majki.Zapukałem, ale nikt mi nie odpowiedział a drzwi były zamknięte.Widocznie nie było jej w domu.Postanowiłem za nią zaczekać.  
***  
Szłam spacerkiem, próbując sobie jakoś wytłumaczyć jego wczorajsze zachowanie. Jednak mimo wielu prób i szczerych chęci, nie przyszło mi nic sensownego do głowy oprócz tego, że jest dupkiem.Wracałam do domu zamyślona wpadając na jakąś dziewczynę, dopiero po chwili zorientowałam się, że obok mnie stoi Kasia.Stałam na przeciwko swojej najlepszej przyjaciółki, nie wiedząc co mam jej powiedzieć, nie umiałam jej wybaczyć, Bałam się, że to jest koniec naszej wieloletniej przyjaźni.  
-jak się czujesz?-zapytała patrząc w moje zapłakane oczy  
-nie chce mi się nawet o tym gadać-powiedziałam próbując ją minąć  
-Majka zaczekaj, brakuje mi ciebie-powiedziała patrząc na mnie ze smutkiem w oczach  
-mi Ciebie też, ale wątpię żeby było jak kiedyś-powiedziałam unikając jej wzroku  
-może masz ochotę na rozmowę w kawiarence?-zapytała  
Sama nie wiem czemu, zgodziłam się i już pięć minut później siedzieliśmy przy herbatce, zajadając nasze ulubione ciasto.Po chwili zawahania opowiedziałam jej o ciąży i o zachowaniu Łukasza.  
-dobrze się czujesz?-zapytała obejmując mnie  
-tak, słuchaj może mnie odprowadzisz?-zaproponowałam  
Po chwili pożegnaliśmy się a ja stałam przed domem.  
-wróciłaś?-zapytał Łukasz  
Bez słowa wpuściłam go do domu, chciałam z nim porozmawiać.Nagle usłyszałam sygnał wiadomości odczytałam ją i zobaczyłam zdjęcie Łukasza całującego się z Iloną.  
-co to ma być??-zapytałam pokazując mu wiadomość  
Zakręciło mi się w głowie i straciłam przytomność.Przebudziłam się po paru minutach z silnym bólem brzucha.Bałam się, że z naszym dzieckiem dzieje się coś nie dobrego.  
-jedziemy do lekarza-zarządził Łukasz biorąc mnie na ręce  
Już po dwudziestu minutach byliśmy na izbie przyjęć, w tym samym szpitalu gdzie leżała mama.Modliłam się tylko by ojciec o niczym się nie dowiedział, nie chciałam go martwić.Łukasz poszedł mnie zarejestrować a ja znów poczułam ból brzucha.Ból był na tyle silny, że zemdlałam.Odzyskałam przytomność dopiero w sali i znów zobaczyłam tego lekarza, który przekazał mi dobre wiadomości.  
-jak się pani czuje?-zapytał z lekkim nie pokojem  
-lepiej ale bardzo boli-powiedziałam ze łzami w oczach.Tak bardzo bałam się o nasze maleństwo  
-przyjmujemy ją na oddział i to natychmiast!-zawołał do pielęgniarki  
Poczułam zastrzyk i zasnęłam.Obudziłam się o dwudziestej trzeciej w białej sali, po paru minutach doszło do mnie co się stało i dlaczego tu jestem.  
-gdzie Łukasz?-zapytałam wchodzącej do sali pielęgniarki  
-pani partner nie całą godzinę temu wyszedł-powiedziała zmieniając mi kroplówkę  
Leżałam na oddziale ginekologicznym pełna obaw, tak bardzo nie chciałam stracić dziecka.Byłam w stanie nawet przebaczyć Łukaszowi zdradę i do niego wrócić, aby tylko dziecko przeżyło.  
-wzmocniliśmy panią, ale musi pani unikać stresu-powiedział lekarz na obchodzie  
Unikać stresu a to dobre ciekawe jak?? dowiedziałam się o zdradzie ukochanego a on mi mówi bym unikała stresu???  
***  
Wyszedłem ze szpitala, bo nie mogłem już tam wytrzymać.Ciąża zagrożona, tylko tyle powiedział mi lekarz po długim błaganiu go, by powiedział mi co się z nimi dzieje. Kocham Maje chociaż wiem, że popełniłem zbyt wiele błędu, by mi to wybaczyła. Zdrady mi nie wybaczy, bo ma taki sam stosunek do tego co ja.Mój telefon znów dzwonił, po po raz kolejny Ilona, ale nie mam ochoty z nią rozmawiać, dość wrażeń jak na jeden dzień.Powolnym krokiem wychodzę z terenu szpitala i kieruję się w stronę domu.  
-cześć Łukasz!-krzyczy pan Bogdan ojciec Majki  
Odwracam się i idę w jego kierunku.  
-dzień dobry panu-witam się i zastanawiam jaki mam podać powód mojej obecności tutaj  
-co ty tu robisz?-pyta Bogdan spoglądając na mnie podejrzanie  
-przywiozłem Majkę-mówię prawdę bo jakoś nie umiem go okłamać  
-gdzie ona jest??-mówi już kompletnie wystraszony  
-zostawili ją w szpitalu na obserwacji-informuje  
Leże na łóżku i strasznie się nudzę, wyciągam telefon i skacze po kontaktach zastanawiając się z kim mam porozmawiać.Decyduję się zadzwonić do Kasi.Odbiera po drugim sygnale  
-cześć co tam?-pyta przyjaciółka uśmiechniętym głosem  
-w szpitalu jestem-informuje  
-zaraz u ciebie będę-mówi zapominając dowiedzieć się na jakiej sali  
No cóż sama mnie znajdzie.Czekam dłuższą chwile, trzymając w ręce telefon.Tak bardzo bym chciała, by do mnie zadzwonił.  
-cześć córeczko!-słyszą troskę w głosie taty  
-co ty tu robisz??-pytam próbując wstać  
-leż, odpoczywaj! spotkałem Łukasza przed szpitalem i powiedział mi, że tu jesteś.Co się stało?-pyta ojciec głaszcząc mnie po policzku  
-czujemy się dobrze.Jedź po mamę.Dobrze, że już wychodzi-mówię ucieszona  
Ledwo udaje mi się go wypchnąć z sali.W drzwiach mija Kasię.Widzę ich smutne spojrzenia i zastanawiam się czy nadal coś do siebie czują? Ojciec wychodzi zamykając drzwi a w Kasi oczach widzę ból i smutek.  
-kochasz go?-pytam trzymając ją mocno za rękę  
Nie dostaje odpowiedzi.Kasia wybiega z sali a ja domyślam się, że oni chcą ze sobą porozmawiać.  
-jak się czujesz? minąłem właśnie Kasię co ona tu robi?-Łukasz jak zawsze zadaje mnóstwo pytań  
-tak to była Kasia a my czujemy się lepiej-odpowiadam nie patrząc na niego  
-Maju ja cię naprawdę przepraszam!-szepcze Łukasz patrząc mi głęboko w oczy  
-zdradziłeś mnie i to z Iloną!!-wyrzucam z siebie cały gniew  
-wybaczysz mi to?-pyta nie mając odwagi na mnie spojrzeć  
-z dzieckiem nie zabronię ci się widywać, ale do ciebie nie wrócę.Taka moja rada ożeń się z Iloną, chociaż wasze dziecko będzie miało pełną rodzinę-krzyczę nie panując nad emocjami  
-jesteś pewna?-pyta Łukasz a w jego oczach widzę łzy  
On naprawdę żałuje i jego skrucha sprawia, że zaczynam się wahać.  
-kocham Cię ale za dużo się między nami wydarzyło-przyznaje szczerze  
-a nasza miłość się nie liczy? chcesz nasze dziecko wskazywać na życie bez ojca?-pyta a po jego policzkach ciekną łzy  
-nie nie chcę, ale twoja obecność mnie rani.Jak ty to sobie wyobrażasz? mamy mieszkać pod jednym dachem i sypiać razem?-mówię kompletnie wyprowadzona z równowagi  
-pozwól mi o nas walczyć Maju-błaga klękając przede mną  
-daj mi czas proszę cię-patrzymy sobie głęboko w oczy  
Naszą nie zręczną cisze przerywa lekarz.Wchodzi do sali i wyprasza Łukasza ratując mi przy tym życie.  
***  
Wychodzę z sali i czuje, że wszystko spierdoliłem.Nie wierzę, że uda nam się to odbudować jest w niej zbyt wielki żal i smutek, by mogła mi kiedykolwiek wybaczyć zdradę.Wyciągam telefon i piszę do niej wiadomość Maju kocham Cię pozwól mi o nas walczyć.Chociaż czuje, że to nic nie da, chcę chociaż spróbować.Mijam zakochane pary i zastanawiam się, czemu między nami nie może być tak dobrze, czemu nie możemy być szczęśliwi.Idę do parku i siadam na ławce obok stawu.Nad stawem dostrzegam tak bardzo znajomą dziewczynę i wstrzymuje oddech.  
-jak tam nasze dziecko?-słyszę głos jakiegoś chłopaka  
-dobrze..Robert kocham Cię-szepcze dziewczyna wtulając się w ramiona chłopaka  
-a ten frajer będzie na nie płacił?-pyta Robert z uśmiechem  
-no pewnie! Łukasz je mi z ręki misiu-szepcze dziewczyna całując chłopaka  
Dopiero teraz dociera do mnie to co zobaczyłem i uświadamiam sobie, że oni mówili o mnie!!Nie ich doczekanie! Wstaje z ławki i idę w ich kierunku.Daje Robertowi w mordę.  
-zwariowałeś?-krzyczy histerycznie Ilona  
-tak zwariowałem wierząc ci jak palant! i nie myśl sobie, że będę wychowywał cudze dziecko!-mówię odchodząc  
-żal mi cię chłopczyku!-krzyczy Ilona  
Zawracam i patrze jej z nienawiścią w oczach i gdyby nie była dziewczyną w ciąży z pewnością bym jej też przywalił  
--a w nocy między nami do niczego nie doszło-mówi Ilona z satysfakcją w głosie  
A ja stoję jak zamurowany nie wiedząc co mam powiedzieć.Stoję osłupiały i nie mogę wydobyć z siebie głosu.Powoli dociera do mnie, że padłem w intrygę kobiety, którą jeszcze nie dawno chciałem założyć rodzinę a wszystko to dla pieniędzy.  
-czy ty wiesz co ty narobiłaś??-pytam bo jeszcze nie do końca wiem co ona do mnie mówi  
-żałosny jesteś!-krzyczy Ilona i odchodzi zostawiając mnie samego  
Siadam na małym murku i próbuje dojść do siebie, po sensacjach jakich się dowiedziałem. Zastanawia mnie tylko jedno jak mam to udowodnić Majce?? Gdyby ktoś mi powiedział, że nie jestem ojcem Krzysia, po prostu bym go wyśmiał a takie intrygi to słyszałem, ale w filmach.Jakim trzeba być człowiekiem, by wymyślić coś takiego nie patrząc na uczucia innych.Powolnym krokiem wstałem i skierowałem się w stronę wyjścia, ale zaraz znów usiadłem na ławce i wybuchłem płaczem.Do cholery!! zdążyłem już pokochać to małe nie winne dziecko! Miałem mieć synka, ślub a to wszystko było tylko udawane?? W głowie miałem sto myśli na raz a co jeżeli  
Majka poroni?? Nigdy bym tego Ilonie nie wybaczył! Wstałem i poszedłem w stronę szpitala, zastanawiając się czy powiedzieć o tym Majce.Czy kolejny stres jej nie zaszkodzi?? Ale nie mogłem tego przed nią udawać.Nie mogłem pozwolić by intryga Ilony rozdzieliła nas, skoro się kochamy.  
***  
Obudziła mnie jakaś głośna rozmowa na korytarzu.Przez dłuższy czas przesłuchiwałam się rozmowie, bo znałam ten głos.Rozmowa ucichała i za chwile pojawiała się od nowa.Nie, to nie byłą rozmowa, tylko raczej błaganie i doskonale wiedziałam kogo.Wstałam z łóżka i wyszłam na korytarz.  
-wpuście go -poprosiłam pielęgniarki  
-ma pani pięć minut-powiedziała pielęgniarka patrząc surowym wzrokiem na Łukasza  
-co ty tu robisz??-zapytałam  
-muszę ci coś powiedzieć, coś co odmieni nasze życie-powiedział Łukasz kładąc mi rękę na ramieniu  
-podjęłam decyzję-wyszeptałam  
Łukasz spojrzał na mnie a ja przez chwile trzymałam go w nie pewności.Rozmowę przerwał nam lekarz  
-co pan tu robi??prosiłem by nie denerwować pacjentki!-krzyknął podniesionym głosem  
-ale  
-sam pan wyjdzie czy ma pana ochrona wyprowadzić?-przerwał mu krzywo na niego patrząc  
-wrócę rano -szepnął Łukasz całując mnie w czoło  
-dobranoc -szepnęłam uśmiechając się do niego.  
***  
Wyszedłem z sali wspominając jej piękny uśmiech.Żałowałem, że nie powiedziałem jej prawdy, ale z drugiej strony może to i lepiej? Przecież nie wiadomo jakby zareagowała na taką wiadomość i czy nie zaszkodziło by to naszemu dziecku.Wychodząc ze szpitala, poczułem łzy spływające po policzku.Czułem złość, bo przez tyle lat dawałem się oszukać jak kretyn i to komu?? Komuś kto nic nie robił sobie z uczuć innych?? Komuś kto się mną bawił?? a ja jej na to pozwoliłem.Przyspieszyłem kroku by być jak najszybciej w domu, chciałem zasnąć i nie myśleć o tym jak dałem się oszukać, nie myśleć o tym, że Krzyś nie jest mój! Boże! ja go naprawdę pokochałem!  
Wszedłem do domu próbując wejść nie zauważony, nie miałem ochoty na rozmowę z rodzicami  
-synku nareszcie jesteś!-krzyknęła mama gdy wchodziłem po schodach  
-mamo ja ją kocham i będę z nią!-syknąłem przez zęby, modląc się by dała mi szansę, by mi wybaczyła  
-a co z Iloną i waszym synem?? -zapytała matka przyglądając mi się uważnie  
Spojrzałem na nią i już chciałem powiedzieć, że dziecko nie jest moje, ale przegryzłem wargi i powstrzymałem się.Nie chciałem denerwować mamy, ale wcześniej czy później musi poznać prawdę.  
-mamo musimy porozmawiać-powiedziałem spuszczając głowę  
-co się stało?-zapytała patrząc mi prosto w oczy  
-Ilona nie jest w ciąży ze mną! to dziecko Roberta! rozwaliła mi życie a teraz ciąża Majki jest zagrożona-powiedziałem czując mokre oczy.Matka podeszła i przytuliła mnie, ale to nic nie dawało.Zdawałem sobie sprawę, że mogę ją stracić a to wszystko za sprawą intrygi Ilony.Zadzwonił telefon, odebrałem i usłyszałem głos przyjaciela.  
-cześć stary!Co tam robisz?-zapytał kumpel  
-a daj spokój, jesteś może w domu?-zapytałem  
-tradycyjnie piwko?-usłyszałem jego rozbawiony głos  
-nie! żadnego piwa! zwierzenia!-powiedziałem pociągając nosem  
-no to zapraszam-szepnął i rozłączył się  
po paru minutach, szedłem już przez park do domu przyjaciela, Musiałem się komuś wygadać by nie zwariować.  
***  
Leżałam na łóżku, zastanawiając się co chciał powiedzieć mi Łukasz: odmieni to nasze życie.Co takiego mogło sprawić, że mu jednak wybaczę? Spojrzałam na telefon, nic.Żadnych telefonów, wiadomości, zupełnie tak jakby o mnie zapomniał.A może jest z nią? pomyślałam.Nie, powinnam przestać się tym zadręczać dla dobra naszego dziecka.Przecież ja i tak podjęłam już decyzję.-Ilona mnie okłamała!-krzyknąłem wchodząc do pokoju przyjaciela  
-skąd o tym wiesz?-zapytał Patryk patrząc na mnie ze współczuciem  
-wiedziałeś?-zapytałem oburzony  
Nie dostałem odpowiedzi.W pokoju zapanowała nie przyjemna cisza a ja stałem jak głupi, mierząc go zdenerwowanym spojrzeniem.  
-od jak dawna wiesz?-zapytałem próbując się uspokoić  
-od dwóch tygodni, podsłuchałem jej rozmowę-powiedział przepraszająco  
Usiadłem załamany na łóżku, co poczułem w tym momencie trudno powiedzieć. Czułem się oszukany i miałem żal do całego świata.  
-jak mam teraz ją odzyskać?-zapytałem chowając twarz w dłoniach  
Tak, płakałem jak dzieciak a wszystko dlatego, że nie chciałem jej stracić.W tym momencie zadzwonił telefon, dzwoniła Ilona.  
-co za tupet!-krzyknąłem do kumpla podając mu telefon  
-odbierz-powiedział  
Przez chwile zawahałem się.Nie wiedziałem co mam zrobić, odebrać? a może wyłączyć telefon i znów się spić? zdecydowałem się jednak z nią porozmawiać.Sam nie wiedziałem czemu, może po prostu chciałem spróbować zrozumieć jej postępowanie?  
-cześć gniewasz się?-zapytała słodkim głosem  
Wstrzymałem oddech by nie wybuchnąć gniewem, tak bardzo nienawidziłem tej kobiety, ale postanowiłem grać by dowiedzieć się prawdy.  
-nie, nie gniewam-powiedziałem zaciskając pięść  
-może się spotkamy?-usłyszałem jej namiętny głos  
Spojrzałem na Patryka a on kiwnął głową bym się zgodził, nie wiedziałem co on wymyślił, ale znałem go na tyle długo by wiedzieć, że mój przyjaciel ma plan.  
-dobrze, zaraz u ciebie będę-rozłączyłem się  
Patryk uśmiechnął się i podał mi dyktafon.Teraz już sam rozumiałem jego genialny plan, miałem nagrać naszą rozmowę i pokazać ją Majce.Lepszego dowodu nie mógł bym sobie wymarzyć.Wypiłem łyk piwa i ruszyłem do domu mojej byłem narzeczonej.
***  
Zadzwonił telefon.Zaspanym wzrokiem sięgnęłam go z szafki i odebrałam.  
-cześć gwiazdo-usłyszałam głos Daniela  
-no hej-przywitałam się ciesząc się, że go słyszę  
-jak tam się czujesz? twoja kumpela powiedziała mi co się stało? co zamierzasz zrobić?-zasypywał mnie pytaniami  
Byłam zła na koleżankę, nie miała prawa mówić obcemu chłopakowi o moich kłopotach.  
-nie wiem chyba mu wybaczę-powiedziałam zastanawiając się czy, to aby dobry pomysł  
-szkoda bo widzisz spodobałaś mi się-usłyszałam smutny głos Daniela  
-ale Daniel ja jestem w ciąży, zasługujesz na kogoś kto cię pokocha-powiedziałam szczerym głosem  
Lubiłam go owszem, ale tylko jako przyjaciela.Daniel rozłączył się a mnie zabolała głowa, no cudownie jeszcze jeden kłopot więcej-pomyślałam.  
***  
Zatrzymałem się przed domem Ilony i dostrzegłem, że ona już na mnie czeka.  
-miło, że jesteś-powiedziała całując mnie na przywitanie  
Oczywiście dyktafon już był włączony.  
-czemu mnie wrobiłaś? czemu okłamałaś?-zapytałem chcąc mieć dowód jej winy  
-bo cię kocham, ale nie mam szans z Majką-powiedziała z pretensją w głosie  
-ty jesteś nie normalna! wrobiłaś mnie w dziecko, okłamałaś i to wszystko z twojej chorej miłości!-krzyknąłem już, nie panując nad sobą  
-i tak ci nie uwierzy! ten mms był tak genialnym pomysłem, że ona, nigdy ci tego nie wybaczy-powiedziała uśmiechając się  
-w co ty dziewczyno grasz?-zapytałem patrząc jej prosto w oczy  
-jeszcze się nie domyślasz?? jesteś taki tępy czy co?chce kasy, chce twojej miłości, chce byś uznał to dziecko-powiedziała śmiejąc się mi prosto w twarz  
-chyba ci odbiło! nic z tego!-krzyknąłem i już chciałem odejść, ale zatrzymała mnie  
Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć pocałowała mnie zarzucając mi ręce na ramieniu.Po chwili odsunąłem ją a ona się tylko uśmiechnęła.  
-cześć Kasia!-rzuciła do stojącej za nami dziewczyny  
Odwróciłem się i dostrzegłem Majki przyjaciółkę.Wiedziałem, że będą kłopoty.Rzuciłem Ilonie zdenerwowane spojrzenie i pobiegłem za Kasią, Wiedziałem, że muszą ją dogonić i wszystko jej wyjaśnić.  
-Kasiu zaczekaj!-krzyknąłem łapiąc ją za rękę  
-ty skończony dupku! jak mogłeś jej to zrobić? no jak?-krzyknęła okładając mnie pięściami  
-to nie tak-mówiłem drżącym głosem  
-widziałam jak ją całujesz! więc nie mów mi, że to nie tak!-syknęła wyrywając mi się z uścisku  
-Kaśka ją ją naprawdę kocham!!-krzyknąłem, ale nie zatrzymała się  
Rozejrzałem się nerwowo po parku, zastanawiając się co mam teraz zrobić, jak ją przekonać, jak je przekonać.Wiedziałem, że powinienem do niej teraz zadzwonić, iść, ale zdawałem sobie sprawę, że mnie nie wpuszczą.Postanowiłem iść do niej od samego rana i jej to jakoś, na spokojnie wytłumaczyć.Udałem się do baru.  
***  
Obudziłam się przed dziewiątą.Dziś wreszcie mieli wypisać mnie i puścić do domu.Miałam dość szpitala.Od samego rana przyjechał ojciec, mama też chciała być, ale przekonałam ją, by odpoczywała.Przecież dopiero wczoraj ją wypuścili.O dziesiątej przyszedł lekarz i dał mi wypis, pożegnałam się i wróciłam do domu.W domu czekała na mnie zdenerwowana Kasia i mama.  
-cześć mamuś!-mocno się do niej przytuliłam.  
Tak bardzo bałam się o jej zdrowie, tak bardzo za nią tęskniłam.Wiedziałam, że ona podpowie mi co mam robić i pomoże w opiece nad dzieckiem.  
-jak się czujesz? jak dziecko?-zapytała mama obejmując ojca  
Spojrzałam na nich i uśmiechnęłam się, wyglądało na to, że mama wybaczyła mu zdradę.  
-lepiej, zmęczona-powiedziałam siadając przy stole  
Spojrzałam na Kasię i dałam jej gestem znać, byśmy poszli do mnie, zostawiając rodziców samych.Wchodząc po schodach Kasia spojrzała ukradkiem na obejmujących się rodziców i posmutniała.  
-kochasz go?-zapytałam wchodząc do pokoju  
-Maju ja nie o tym chciałam rozmawiać-powiedziała nie patrząc na mnie  
-a o czym?-zapytałam przyjaciółkę  
-wczoraj widziałam Łukasza i Ilonę-usłyszałam i usiadłam blada na wersalce.  
Usłyszałam pukanie do pokoju i wszedł Łukasz  
-Kasiu zostaw nas samych-usłyszałam jego głos  
Kasia spojrzała na mnie a ja kiwnęłam jej głową na znak zgody.Objęła mnie i rzucając gniewne spojrzenie w stronę Łukasza wyszła z pokoju.W pokoju zapanowała cisza, Oboje baliśmy się zacząć rozmowę.  
-co się wczoraj wydarzyło??-zapytałam unikając jego wzroku  
-Ilona mnie pocałowała-powiedział klękając przy mnie  
-a więc byłeś u niej?-zapytałam próbując ukryć łzy  
-tak ale-przerwałam mu  
-wyjdź! wynoś się!-krzyknęłam nie dopuszczając go do słowa  
-a co z dzieckiem?-zapytał obejmując mnie w tali  
Zamknęłam oczy próbując zebrać myśli.  
-dziecka nie ma-powiedziałam, nie zastanawiając się nad wypowiedzią  
-jak to nie ma?-zapytał a w jego oczach pojawiły się łzy  
-poroniłam-powiedziałam wciąż unikając jego wzroku  
-czemu nie powiedziałaś? czemu nie zadzwoniłaś?-zapytał płacząc  
-po co? i tak kochasz Ilonę!Słyszysz naszego dziecka nie ma! możesz już stąd iść! nie masz żadnych obowiązków! wynoś się!-krzyknęłam upadając na łózko  
-jesteś pewna?-zapytał drżącym głosem  
-tak dziecka już nie ma!-powtórzyłam patrząc matce prosto w oczy  
Bałam się, że mama mnie wyda, ale stała po mojej stronie  
-to prawda!-powiedziała patrząc na niego  
Łukasz trzaskając drzwiami wybiegł z mieszkania.  
-wiesz co robisz?-zapytała mama czułym głosem  
-tak, dla niego nasze dziecko nie żyje!-powiedziałam wypłakując się w ramiona mamy.
***
Trzasnęły drzwi.Wybiegłem z jej domu ze łzami w oczach.Nie wierzyłem w to co mi powiedziała a może po prostu nie chciałem wierzyć?Naszego dziecka już nie ma, słowa dudniły mi w uszach, czułem przyspieszony puls, zakręciło mi się w głowie.Straciliśmy nasze dziecko.Walczyłem ze łzami, by nie wybuchnąć i nie robić sensacji na mieście, ale teraz rozumiałem rozpacz rodziców po stracie dziecka. Czułem dokładnie to samo.Nie wyobrażalny ból nie do opisania i stratę chęci do życia.Poszedłem do domu.
***
Mama wyszła zostawiając mnie samą.Położyłam się na łóżku i zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam.Może nie powinnam w tak okrutny sposób karać Łukasza?? Zdawałam sobie sprawę, że posunęłam się za daleko, bo nie tylko odebrałam Łukaszowi dziecko to jeszcze mojemu dziecku ojca.Nie miałam do tego prawa. Usłyszałam pukanie do drzwi.
-proszę-zawołałam leżąc bezwładnie na łóżku
-lepiej się czujesz?-zapytała mama kładąc mi kanapki na stoliku
-tata wie?-zapytałam unikając jej spojrzenia
-nie popieramy tego, ale będziemy cię wspierać-usłyszałam jej poważny głos
Miała do mnie żal i doskonale o tym wiedziałam.Z jednej strony nie dziwiłam się jej, bo sama nie pochwalałam swojego zachowania, ale z drugiej byłam zranioną kobietą i tylko to się dla mnie w tym momencie liczyło i nasze dziecko.
-pamiętaj możesz to jeszcze odkręcić-powiedziała mama wychodząc z pokoju
Może i powinnam? zastanawiałam się.Wzięłam telefon do ręki i wybrałam jego numer, ale po prostu stchórzyłam.Położyłam się z powrotem na łóżku zastanawiając się czy dziecko mi kiedyś wybaczy brak ojca.
***
Milena zeszła na dół patrząc bezradnie na męża.
-i co zmieniła zdanie?-zapytał Bogdan
-nie-odpowiedziała
Oboje milczeli, zastanawiając się jak przekonać córkę do zmiany decyzji.Mogli by sami powiedzieć Łukaszowi prawdę, ale doskonale znali jej charakter i zdawali sobie sprawę, że zdrada córki mogła by doprowadzić do jej straty.A tego nie chcieli.
-dajmy jej czas, może zmądrzeje-powiedziała Milena robiąc kolację mężowi
***
Zanim dotarłem do domu wszedłem do monopolowego.W sklepie nie było nikogo oprócz mnie i młodej sprzedawczyni.
-dzień dobry Bolsa poproszę-powiedziałem wyciągając pieniądze
Zapłaciłem odebrałem wódkę i wyszedłem ze sklepu.Sprzedawczyni była ładna, ale nie w głowie mi podrywy, przecież dopiero co straciłem dziecko i ukochaną dziewczynę. Przez drogę otworzyłem butelkę i wypiłem kilka łyków.Tak, ja wódki nigdy nie popijałem.
Zapaliło w gardle, ale upiłem kolejnych kilka łyków.Zanim dotarłem do domu ubyło połowę zawartości butelki.Wyjąłem kluczę i próbowałem otworzyć drzwi.W oknie zapaliło się światło i drzwi otworzyły się.
-synku jak ty wyglądasz??-zapytała blada mama
Zakręciło mi się w głowie i runąłem na ziemię.
-mamo nic się nie martw-powiedziałem próbując wstać
-co się z Tobą dzieje?Łukasz nie poznaje Cię-powiedziała mama
Sam siebie nie poznawałem, ale w tym momencie musiałem się spić.Po prostu na trzeźwo, nie mogłem znieść świadomości, że moje dziecko nie żyje.
-mamo Majka straciła dziecko-powiedziałem zapłakanym głosem
Mama spojrzała na mnie ze współczuciem i przytuliła mnie.Odłożyłem butelkę i płakałem w ramionach mamy.Tej nocy nie zasnęłam.Po prostu nie mogłam, wciąż myślałam o tym co powinnam zrobić w danej sytuacji i co będzie najlepsze dla dziecka.Telefon po raz kolejny dzwonił, ale nie odebrałam, Nie ważne kto dzwonił i tak nie miałam ochoty na rozmowę z kimkolwiek.Usłyszałam piąty raz sygnał telefonu, wzięłam go w rękę i wyłączyłam, przynajmniej teraz nikt mi nie będzie przeszkadzać-pomyślałam.Przez chwilkę zastanawiałam się, co się stało i kto dzwoni o tej porze, ale nie włączyłam go. Spojrzałam na zegarek dochodziła piąta nad ranem a za oknem nastał świt.Tata jak zawsze chodził po mieszkaniu szykując się do pracy.Usłyszałam pukanie do pokoju
-wejdź tato!-krzyknęłam bo doskonale wiedziałam, że to on
-chciałem sprawdzić czy spisz-powiedział wchodząc do pokoju
-już nie, prawdę mówiąc to ja wcale nie zmrużyłam oka-powiedziałam patrząc w okno
-jesteś pewna, że dobrze robisz?-zapytał tata kierując się do wyjścia
-nie tato-szepnęłam ziewając
-pamiętaj cokolwiek postanowisz ja z mamą zawsze będziemy cię kochać-szepnął wychodząc z pokoju
Drzwi zamknęły się a ja po raz kolejny ziewnęłam.Doskonale zdawałam sobie sprawę, że powinnam dużo odpoczywać i spać ze względu na nasze dziecko, ale jakoś nie mogłam.Dręczyły mnie wyrzuty sumienia.Zeszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie, bo ktoś dopominał się o jedzenie.Zrobiłam sobie kanapki i zaniosłam je z powrotem do pokoju, dziś jakoś nie miałam ochoty wychodzić z niego.Zjadłam, sięgnęłam po komórkę i ją włączyłam.Tak mogłam się tego spodziewać, wczoraj dzwonił Łukasz.I dwa razy dzwonił jakiś obcy mi numer, no może nie taki obcy, bo gdzieś go już widziałam, ale nie miałam pojęcia skąd.Oddzwoniłam, ale nikt nie odbierał.Zasnęłam.
***
Obudził mnie silny ból głowy, nie pamiętałem tego co wczoraj się działo, ale domyślałem się, że się spiłem.Przez chwile miałem nadzieje, że to sen, ale zaraz zrozumiałem, że to prawda.Zszedłem do kuchni w poszukiwaniu mojego lekarstwa na ból.
-mamo gdzie jest butelka?-zapytałem bo nigdzie nie mogłem jej znaleźć
-nie ma-odpowiedziała mama robiąc nam herbatę
-to nic, idę po nowa-powiedziałem ubierając buty
Mama spojrzała na mnie i pokiwała głową.Gestem dała mi znać, że mam usiąść, ale ja nie miałem ochoty na pogawędkę.Ból jaki czułem wczoraj, ani odrobinę się nie zmniejszył a ja nie mogłem go już dłużej znieść.
-mamo ja muszę!-zaprotestowałem wstając z krzesełka
-ona cię teraz potrzebuje!! idź do niej, porozmawiaj z nią!-powiedziała mama  
Może i miała rację.Miałem taką ochotę, iść do niej i przytulić, pocieszyć, ale bałem się jej reakcji.
-ona mnie nienawidzi-powiedziałem patrząc w pustą przestrzeń
Mama chciała coś powiedzieć, ale przegryzła warki i powstrzymała się.Rozmowę przerwał nam dzwoniący jej telefon.Telefon dzwonił, lecz nie odebrała.Chciała dokończyć naszą rozmowę, ale nie miałem na to ochoty.Wyszedłem na spacer.
Zadzwoniłem do Majki bo chciałem z nią porozmawiać, ale nie odebrała.Była zajęta, albo nie miała ochoty ze mną rozmawiać.Bardziej stawiałem na to drugie. Postanowiłem do niej iść.Po paru minutach zatrzymałem się pod jej domem, zastanawiając czy dobrze robię, nacisnąłem dzwonek, ale stchórzyłem i w ostatniej chwili uciekłem.Nawróciłem się i zadzwoniłem ponownie, ale tym razem  
postanowiłem nie uciekać.Zobaczyłem otwierające się drzwi i dostrzegłem jej mamę.
-dzień dobry jest Majka?-zapytałem podchodząc bliżej
-dzień dobry Łukaszku, tak śpi.Wejdź-powiedziała miłym głosem uśmiechając się
Wszedłem za nią do środka i udałem się prosto do jej pokoju.Przez chwile zastanowiłem się czy powinienem ja obudzić, ale jednak postanowiłem zaczekać aż sama to zrobi.Miała nie spokojny sen, bo co chwila przewracała się z boku na bok powtarzając moje imię.
-Łukasz kocham Cię, wybacz mi-powtarzała jak zdarta płyta
Nie miałem pojęcia co mam jej wybaczyć.Usiadłem obok niej i delikatnie pogłaskałem ją po policzku.
-ja tez cię kocham-szepnąłem do jej ucha.
Przebudziłam się otwierając mokre od łez oczy.Co za sen.Zastanawiałam się czy ten sen to nie znak, że powinnam powiedzieć mu prawdę.A co, jeżeli dziecko mi tego nigdy nie wybaczy?? Dopiero po chwili dostrzegłam, ze nie jestem sama.
-co ty tu robisz??-zapytałam patrząc w oczy Łukaszowi
-chciałem z Tobą porozmawiać a nie chciałem Cię budzić-usłyszałam jego szept
-nie mamy o czym, wczoraj powiedziałam ci wszystko- powiedziałam unikając jego wzroku
Po jakie licho on tu przylazł? po co? przeklinałam w duchu wczorajsze kłamstwo bo teraz patrząc mu prosto w twarz musiałam kłamać, że naszego dziecka nie ma.
-kocham Cię i cierpię tak samo jak ty.Nie dałaś mi wczoraj dojść do słowa a gdy powiedziałaś mi o dziecku uciekłem jak tchórz-szepnął patrząc mi prosto w oczy
-ale to boli nie rozumiesz?? nie chce cię widzieć bo przypominasz mi to co się stało-powiedziałam udając zrozpaczoną matkę,  
-ja tez cierpię-powiedział łapiąc mnie za rękę
Przez chwile patrzeliśmy sobie prosto w oczy.Nikt z nas nic nie mówił zapewne dlatego, że baliśmy się cokolwiek powiedzieć, by się jeszcze bardziej nie zranić.
-ja wyjeżdżam-powiedziałam unikając jego wzroku
-dokąd?-zapytał ściskając mnie jeszcze bardziej
-wracam na studia-skłamałam
Łukasz przybliżył się i mnie pocałował a ja nie potrafiłam mu się oprzeć.Mimo kłamstw, mimo wielkiego żalu nadal go kochałam tak jak na początku i mogłam okłamywać siebie, jego i wszystkich dookoła, ale serca nie potrafiłam oszukać.
-kocham Cię-usłyszałam jego cichy szept i moje serce przyspieszyło
-kocham odkąd cię zobaczyłem, nie przestałem Cię kochać mimo naszej odległości i mimo zerwania-mówił dalej a ja nie miałam odwagi mu przerywać
Zamykając oczy pozwoliłam mu się pocałować.Stanęłam na przeciwko niego i patrząc mu głęboko w oczy, wzięłam głęboki wdech.
-muszę ci coś powiedzieć-szepnęłam unikając jego wzroku
-co takiego?-zapytał obejmując mnie w tali
-skłamałam, ale zrobiłam to dlatego, że tak bardzo czułam się oszukana-zaczęłam mówić
-w czym skłamałaś?-zapytał przerywając mi.Wzięłam kolejny głęboki wdech.
-nasze dziecko żyje, ale nie wiem, czy będę potrafiła do ciebie wrócić, mimo tego jak bardzo cię kocham-szepnęłam bojąc się wyznać mu prawdę
-co takiego?-zapytał odsuwając się
-żyje?? jak mogłaś mnie tak oszukać?? spotkałem się z Iloną by udowodnić Ci, że to nie moje dziecko.Wrobiła mnie a ty jej tak łatwo uwierzyłaś!-usłyszałam jego podniesiony głos
-ale Łukasz-przewał mi
-no co Łukasz! co Łukasz! miałaś zamiar mi powiedzieć? czy po prostu wyjechać znikając z mojego życia i sprawiając bym jeszcze bardziej cierpiał??-zapytał zimnym głosem
-zrozum czułam się oszukana-broniłam się
-oszukana! Dziewczyno od zawsze byłaś w moim sercu tylko Ty! Co mam zrobić byś w to wreszcie uwierzyła? powiesić się? zabić? a może zniknąć z twojego życia? może ty mnie wcale nie kochasz? może mnie nigdy nie kochałaś? -powiedział wychodząc z pokoju
-Łukasz!-krzyknęłam, ale odpowiedziało mi tylko echo
Zaniosłam się głośnym płaczem i upadłam na ziemię.
***
Wybiegłem z mieszkania, bo nie mogłem już dłużej tego znieść.Słyszałem jej krzyk, ale nie zatrzymałem się.Generalnie powinienem się cieszyć i cieszyłem, ale w tym momencie nie mogłem jej wybaczyć kłamstwa.Może i czuła się zraniona i miała do tego prawo, ale ja już naprawdę nie wiedziałem, jak udowodnić tej dziewczynie, że jest miłością mojego życia.Usiadłem nad stawem, zastanawiając się czemu nie możemy być szczęśliwi, jak większość par.Czemu zawsze coś stoi nam na drodze raniąc nas. Owszem kochałem ją i nasze dziecko, ale bałem się uwierzyć w nasze szczęście by znów jej nie stracić.Tak naprawdę ja jej jeszcze nie mam.Nie wybaczyła mi i ja nie  
wybaczyłem jej.Zawahałem się, nie wiedziałem co powinienem teraz zrobić iść do niej, czy po prostu się spić.Tak, alkohol ostatnio stał się moją ucieczką od problemów. Usłyszałem sygnał telefonu, ale nie odebrałem.Bałem się, że dzwoni ona a ja jeszcze nie czułem się na siłach z nią rozmawiać.Usłyszałem znajomy głos i zobaczyłem ich. Ilona siedziała Robertowi na kolanach czule objęta.Nie wiem czemu, ale ten widok wyprowadził mnie z równowagi.Poszedłem do domu, bo bałem się, że, mogę komuś coś zrobić złego.Byłem zdenerwowany, ale nie wiedziałem na kogo, jednego byłem pewny nie na Majkę.Postanowiłem do niej iść i z nią szczerze porozmawiać.
***
Upadłam na podłogę, słysząc swój głośny krzyk.Kochałam go, ale bałam się, że on mi tego nigdy nie wybaczy a ja tak bardzo nie chciałam go stracić.Mimo tak wielu przeciwności losu kochałam go.Zadzwoniłam, ale nie odebrał.Bałam się, że popełniłam najgorszy błąd w życiu i, że Łukasz mi tego nie zapomni a ja nie potrafiłam żyć bez niego.Leżałam na łóżku i nie miałam ochoty na nic.Zastanawiałam się co powiem dziecku, gdy zapyta o ojca.Usłyszałam dzwonek do drzwi.Wybiegłam z pokoju jak oparzona o mało nie przewracając się na schodach.Tak bardzo chciałam, żeby to był on. Zatrzymałam się przy drzwiach i poprawiłam włosy.Otworzyłam i zamarłam.W drzwiach nie było Łukasza, tylko stałą jakaś młodziutka dziewczyna,  
-Przepraszam jest Bogdan?-zapytała trzymając w rękach bagaże
Przyjrzałam się nieznajomej i poczułam dziwny strach.Miałam nadzieje, że to nie kolejna młoda kochanka taty, bo tego mama mogła by nie znieść.
-nie tata jest w pracy-powiedziałam przyglądając się jej uważnie
-a to ty jesteś-nie dokończyła.
-możemy porozmawiać?-zapytał Łukasz podchodząc do nas
-tak, tylko jak widzisz mam gościa-powiedziałam wskazując na młodą dziewczynę
-Klara jestem-przedstawiał się nieznajoma podając dłoń Łukaszowi.
Przez chwile wydawało mi się, że on jej się podoba.Nic w tym dziwnego, jego piękne niebieskie oczy mogły by zauroczyć każdego.
-to pani Klaro może coś przekazać tacie?-zapytałam oficjalnym tonem
Dziewczyna spojrzała na mnie i bez słowa odeszła.Dziwne pomyślałam, ale długo o tym nie myślałam, bo Spojrzałam na Łukasza.
-co chcesz mi powiedzieć?, że mnie nienawidzisz?-zapytałam wchodząc do kuchni
-czemu wciąż jesteś taka obojętna w stosunku do mnie?-zapytał przyglądając mi się smutnymi oczami
-bo się boję.Boje się znów ci zaufać-przyznałam drżącym głosem
Łukasz podszedł i przytulił mnie.Nie, to nie było zwykłe przytulenie, trzymał mnie w ramionach tak jakby chciał uchronić mnie przed całym złym światem.
-ja się boję, ja się po prostu boję-szepnęłam chowając się w jego ramionach.Owszem bałam się, bałam się jak nigdy wcześniej, ale w jego ramionach o tym zapominałam.Przy nim nie bałam się o nas, o siebie, o dziecko, bo miałam u boku kogoś kto będzie się o nas troszczył.Komu na nas zależy.
-kochasz mnie?-zapytał sadzając mnie na kolanach
-jasne, że tak-szepnęłam zbliżając moje wargi do jego.
Nasze usta połączyły się w namiętnym pocałunku.Przez ten krótki czas nie zastanawiałam się co teraz będzie, czy będziemy razem? czy po raz kolejny coś nas rozdzieli? W tej chwili liczył się dla mnie tylko on i nasze dziecko.Czułam ciepło jego oddechu, zapach perfum i silne ramiona.Wziął mnie na ręce i zaniósł na górę do mojego pokoju.Zamknęliśmy drzwi i pozbyliśmy się ubrań.Nie, nie baliśmy się o dziecko bo seks był dla niego bezpieczny.Kochaliśmy się namiętnie, delikatnie i z czułością.Pochłaniałam każdy jego dotyk, każdy gest, każde słowo.Kochaliśmy się tak jakby to był nasz pierwszy raz, jakby był pierwszym i ostatnim.Godzinę później  
leżeliśmy nadzy na łóżku nie dbając o to czy ktoś nas nakryje.Czego mieliśmy się wstydzić naszej szczerej i głębokiej miłości?
-co dalej z nami będzie?-zapytałam zaplątując moje ręce w jego  
-jak to co kochanie? pobierzemy się-powiedział obsypując mnie całusami
-tyle razy nas rozdzielono, że boję się uwierzyć, że będzie dobrze-powiedziałam wtulając twarz w jego ciepłe ramiona
Nic nie odpowiedział.Chociaż nie mówił nic wiedziałam, że ma takie same obawy co ja.Po prostu za dużo razy nas rozdzielono byśmy teraz mogli spać spokojnie.
-a co ty na to, żebyśmy razem zamieszkali?-zapytał przytulając mnie jeszcze mocniej
Nie odpowiedziałam, bo usłyszeliśmy otwierające się drzwi do domu.Zapewne wróciła mama.
-kochanie jesteś w domu??-zawołała
Pospiesznie się ubraliśmy i zeszliśmy na dół.Mama na widok mnie i Łukasza uśmiechnęła się.
-pomyślałam, że chcielibyście coś zjeść-powiedziała mama  
Miała rację, nie wiem jak Łukasz, ale nasze dziecko dopominało się jedzenia. Zaburczało mi w brzuchu i wszyscy razem wybuchnęliśmy śmiechem.
-oho nasze maleństwo chce jeść-zaśmiała się mama zalewając mi zupkę
-jedz, jedz by nasz dzidziuś był zdrowy i silny jak tata-zaśmiał się Łukasz
Usiadłam wygodnie na kolanach chłopaka i zabrałam się za jedzenie.Postanowiłam zrobić wszystko, by dziecko było silne i zdrowe.
-co pani na to jakbym za jakiś tydzień zabrał Majkę do naszego domu?-zapytał Łukasz mamę a ja o mało się nie zakrztusiłam
-uważaj!-krzyknęli  
Jednego byłam pewna, gdzie będę miała lepiej jak nie przy osobach którzy mnie kochają?? Mama spojrzała na nas, niby nic nie mówiąc, ale po jej minie mogłam się domyśleć, że nie podoba się jej ten pomysł.Postanowiłam ratować sytuację.
-kochanie, ale ty pójdziesz do pracy a kto wtedy będzie ze mną?-zapytałam robiąc maślane oczka
Chłopak spojrzał na mnie i uśmiechnął się.Chyba już postanowiłam na swoim.
-przecież mamy tu wolny pokój na górze, możemy przerobić go na pokój dziecięcy a pokój Majki na waszą sypialnie.My się przeniesiemy do jednego gościnnego  
a w naszej sypialni wyburzy się ścianę i będziecie mieć większy-powiedziała mama uśmiechając się
-no dobrze-powiedział zrezygnowanym głosem Łukasz
Uśmiechnęłam się pod nosem bo wiedziałam, że nie ma z nami szans.Odstawiałam talerz do zmywarki pocałowałam mamę i poszliśmy na spacer.Chciałam pokazać całemu światu jaka jestem szczęśliwa.Poszliśmy nad staw.Usłyszeliśmy znajomy głos i za chwile znajomą twarz.Nad stawem była Ilona z Radkiem.Chciałam iść i jej wygarnąć, ale Łukasz przetrzymał mnie za rękę uspokajając.Gdyby nie on to z pewnością miała by po włosach.Ale nie chcieliśmy zaszkodzić dziecku.
-cześć Ilonko-powiedziałam z słodkim uśmiechem
Łukasz wziął mnie na ręce i namiętnie z wielkim żarem pocałował.Domyśliłam się, że zrobił to na złość Ilonie, ale mi to nie przeszkadzało.Rozumiałam go i w pełni popierałam.I szczerze? mi też podobał się ten pomysł a o Ilonę nie byłam już zazdrosna.To nic, że była jego narzeczoną i planowali ślub.Teraz ja mam z nim dziecko i wiem to z całą pewnością, że kocha tylko nas.-wiesz, że cię kocham?-usłyszałam głos Łukasza
Przytuliłam go i pocałowałam.Nic więcej do szczęścia nie było mi potrzebne, miałam to o czym marzyłam.Ukochanego mężczyznę u boku i nosiłam jego dziecko.Co więcej mogło być mi potrzebne do szczęścia? chyba nic.Szliśmy spacerkiem, bo nigdzie nam się nie spieszyło, tak bardzo nie lubiłam się z nim żegnać.
-nie możesz u mnie nocować?-zapytałam już setny raz
-ale kochanie już o tym rozmawialiśmy prawda?-zapytał patrząc mi w oczy
-ale ja się boję-powiedziałam  
Misiek przytulił mnie i pocałował.Może wydać się to dziwne, ale przez to wszystko co działo się ostatnio między nami czułam wielki nie pokój, za każdym razem gdy się żegnaliśmy.
-muszę porozmawiać z mamą i dobrze o tym wiesz-powiedział tuląc mnie w ramionach
-a nie możemy iść razem?-zapytałam chociaż doskonale znałam jego odpowiedź
-pójdziemy jutro razem, obiecuje-powiedział odprowadzając mnie pod drzwi
Przytuliłam się do niego i nie chciałam go puścić.Dostrzegłam jakąś postać, to była ta sama dziewczyna która pytała się o ojca.
-jest może Bogdan?-zapytała uśmiechając się do Łukasza
Ta dziewczyna zaczęła mi już porządnie działać na nerwy.
-czego ty od niego chcesz?-zapytałam już nieźle wpieniona
-porozmawiać-odpowiedziała jakby nigdy nic
Pożegnałam się z miśkiem i zatrzaskując jej drzwi przed nosem, weszłam do domu. Ciekawa byłam czy ojciec już wrócił.
-muszę ją odnaleźć, zrozum to-usłyszałam głos taty
Gdy weszłam do kuchni, rozmowa nagle ucichła a ja czułam, że oni coś przede mną ukrywają.
-jak się kochanie czujesz?-zapytała mama ze łzami w oczach
Chciałam zapytać co się dzieje, lecz ugryzłam się w język.Miałam tylko nadzieje, że ojciec czegoś znowu nie odwalił.Poszłam do siebie na górę się położyć.Weszłam do pokoju i położyłam się na łóżku, nawet nie wiedząc kiedy zasnęłam.
***
Dopiero co ją zobaczyłem a już tęskniłem.Pożegnaliśmy się i poszedłem w stronę domu, wciąż obserwując przyglądającą się mi dziewczynę.Ciekawiło mnie, kim była ta nieznajoma, którą spotkałem przed domem Majki.
-Przepraszam, jesteś kolegą tej dziewczyny, prawda?-zaczepiła mnie
-chłopakiem-odpowiedziałem
-wiesz może czy wrócił już pan Bogdan?-zapytała a w jej oczach dostrzegłem strach i smutek
-nie widziałem go a czemu go szukasz?-zapytałem
Dziewczyna nie odpowiedziała i bez słowa odeszła.To wszystko wyglądało mi bardzo dziwnie i miałem nadzieje, że na tym nie ucierpi Majka i nasze dziecko.Wszedłem do domu.
-wróciłem!-zawołałem szukając mamy
-o to fajnie, masz gościa-powiedziała mama i zobaczyłem Ilonę
-czego chcesz?-zapytałem nie mając ochoty z nią rozmawiać
-powinniśmy porozmawiać-szepnęła Ilona łapiąc mnie za rękę
-Jezu dziewczyno! Zrozum jestem z Majka!-powiedziałem przez zaciśnięte zęby
-ale to mi się oświadczyłeś-powiedziała z satysfakcją w głosie
-bo mnie okłamałaś!-syknąłem zły nie na żarty
Ilona ze łzami w oczach wyszła z mojego mieszkania.Telefon obudził mnie ze snu.Przecierając oczy wzięłam go do ręki i odebrałam.
-cześć kochanie-usłyszałam głos Kasi
-no cześć co tam? spałam-powiedziałam przepraszająco
-widzimy się jutro?-zapytała  
Zgodziłam się i rozłączyłam.Czułam, że już nie zasnę, chociaż wiedziałam, że powinnam dużo spać, jakoś ostatnio nie mogłam.Zeszłam na dół, by zrobić sobie coś do jedzenia.
-kiedy masz zamiar jej powiedzieć?-zapytała mama rozbijając talerz
-teraz mogło by to zaszkodzić dziecku-powiedział próbując ją uspokoić
Zdałam sobie sprawę, że rozmawiają o mnie.Zastanawiałam się, co takiego przede mną ukrywają i co znowu zrobił ojciec.
***
Drzwi zatrzasnęły się i spojrzałem na mamę, jak mogła mi to robić? czy ona nie rozumie, że Ilona mnie oszukała? zdawałem sobie sprawę, że chyba nigdy mnie nie kochała.
-jak mogłaś mamo?-zapytałem unikając z nią kontaktu
-chciałam byś miał dziecko-powiedziała mama a mnie po prostu zamurowało
-co takiego??-zapytałem nie dowierzając temu co mówi
-no dziecko-powtórzyła
-mamo ja mam dziecko z Majką! kocham Ją i będę z nią ze względu na wszystko-powiedziałem nie dopuszczając ją do głosu
Teraz to mama spojrzała na mnie, jakbym urwał się z choinki, ale w sumie nie ma co się dziwić, przecież jeszcze sam wczoraj płakałem jej, że nasze dziecko nie żyje.
-mamo bo wyszła straszna pomyłka!! Majka jest w ciąży, nie straciła-powiedziałem przytulając ją, bo miałem wyrzuty sumienia, że tak na nią naskoczyłem.W jej oczach dostrzegłem łzy.
-Więc będę mieć wnuka lub wnuczkę?-zapytała w nadzieją w głosie
-tak mamo, nawet kilku-oboje wybuchliśmy śmiechem.
Poszedłem do pokoju i zadzwoniłem do Majki.
-cześć kochanie-przywitała mnie
-cześć jak się czują moje skarby?-zapytałem
-lepiej ale nasz maluszek znów głodny-powiedziała śmiejąc się
-to idź coś zjedz a my porozmawiamy jutro dobrze??-spytałem  
Zapomniałem powiedzieć jej w jakiej sprawie dzwoniłem, ale postanowiłem powiedzieć jej o wizycie Ilony jutro, gdy u niej będę.Położyłem się na łóżku i zasnąłem..Nie naciskałam ich, by powiedzieli mi prawdę.Gdy zadzwonił Łukasz poszłam do pokoju i już cały wieczór nie wychodziłam.Owszem tęskniłam za nim, ale byłam taka śpiąca, że nie miałam na to siły.Położyłam się na łóżku i zasnęłam.
***
Obudziłem się o dziewiątej, zjadłem śniadanie i poszedłem prosto do Majki.Dziś miałem rozmowę o pracę, ale najpierw chciałem się z nią zobaczyć i powiedzieć jej o wczorajszym nie spodziewanym gościu.Wczoraj obiecaliśmy sobie, że nie będziemy nic przed sobą ukrywać a ja chciałem dotrzymać danego jej słowa.Przed jej domem po raz kolejny zobaczyłem tą dziewczynę, ale tym razem rozmawiała z panem Bogdanem.
-dzień dobry jest Majka?-zapytałem  
-tak śpi, idź do niej-szepnął jej ojciec nawet na mnie nie patrząc
Może nie powinienem tego robić, ale ciekawiło mnie o czym rozmawiają.Udałem, że wchodzę do mieszkania i podsłuchiwałem przez otwarte drzwi.
-to nie takie proste-powiedział ojciec Majki
-możemy zrobić testy DNA-odpowiedziała dziewczyna a mi zakołowało się w głowie
-co ja mam powiedzieć rodzinie? mam dziecko? -zapytał pan Bogdan potrząsając głową
Dziewczyna nic nie odpowiedziała.Zapadła chwila milczenia a do przedpokoju weszła mama Majki, dlatego musiałem już do niej iść.
-dzień dobry pani-przywitałem się i poszedłem prosto do jej pokoju
-cześć kochanie-przywitała mnie całusem Majka wstając z łózka
-nie śpisz?-zapytałem biorąc ją w ramiona
-jakoś ostatnio kochanie nie mogę-odpowiedziała
-muszę ci coś powiedzieć dopóki pamiętam, Wczoraj była u mnie Ilona-powiedziałem  
-Czego chciała?-zapytała Majka
-szansy-odpowiedziałem
Majka usiadła na łóżku a w jej oczach znów pojawiły się łzy.Objąłem ją i kołysałem w ramionach jak małe dziecko czekając, aż się uspokoi.Nie sądziłem, że te wszystkie wydarzenia między nami aż tak odbiorą jej pewność siebie.
-kocham tylko ciebie-powtórzyłem  
-a ja ciebie-odpowiedziała
Musiałem pomału zbierać się na umówione spotkanie, ale obiecałem jej, że jak tylko się skończy od razu do niej przyjdę.
-córeczko muszę ci coś powiedzieć!-zawołał tata
Oboje z Mają zeszliśmy na dół.Tego co usłyszeliśmy nigdy bym się nie spodziewał.
***
Oboje z Mają zeszliśmy na dół.Tego co usłyszeliśmy nigdy bym się nie spodziewał. Majki mama siedziała przy kuchennym stole chowając twarz w dłoniach a pan Bogdan chodził od okna do drzwi bardzo zdenerwowany.
-co się stało?-zapytała Majka mocniej łapiąc mnie za rękę
-masz rodzeństwo-powiedział jej ojciec
Majka patrzyła raz na mamę raz na ojca.Wyglądało to tak, jakby szukała u nich zaprzeczenia tego co usłyszała.
-jak to rodzeństwo?-zapytała odzyskując mowę
-zdradziłem twoja mamę a nie dawno odnalazła mnie moja córka-szepnął Bogdan
Majka pobiegła do siebie na górę i zamknęła się w pokoju.Przez chwile zawahałem się i chociaż miałem iść na tą rozmowę, ona była dla mnie ważniejsza niż jakaś tam praca.
-Maju otwórz!-krzyknąłem przez zamknięte drzwi
Drzwi otworzyły się i zobaczyłem zapłakaną Majkę.
-to nie koniec świata-pocieszałem ją.
***
Powoli dochodziło do mnie to co powiedział ojciec i nawet wszystko składało się w całość.Zapewne ta młoda dziewczyna, która ciągle pytała się o ojca była moją przyrodnią siostrą.Ale ja jej nie chciałam! nie chciałam mieć rodzeństwa, może to egoistyczne, ale nie chciałam dzielić się z nikim moimi rodzicami.
-Maju otwórz!-usłyszałam głos Łukasza
Wiedziałam, że powinien iść na umówione spotkanie, ale czułam wdzięczność, że został ze mną.Teraz wiedziałam to na pewno jestem egoistką.Otworzyłam i padłam mu w ramiona.
-dziękuje, że jesteś, ale powinieneś iść na to spotkanie-powiedziałam jeszcze bardziej się do niego przytulając
-to nie koniec świata-szepnął całując mnie najdelikatniej jak umiał
-idź i zdobądź tą pracę-powiedziałam odwzajemniając pocałunek
Spojrzał mi w oczy i wyszedł.Zostałam sama.Usłyszałam pukanie do drzwi.
-otwarte-krzyknęłam leżąc na łóżku
-córciu możemy porozmawiać?-usłyszałam głos ojca
-jeżeli musimy-odpowiedziałam obojętnie.
***
Przyspieszyłem kroku, bo nie chciałem spóźnić się na to spotkanie.Zależało mi by mieć tą pracę i chciałem jak najszybciej znaleźć się u Majki, czułem, że mnie potrzebuje.Zatrzymałem się przed wielkim budynkiem banku i trochę wystraszony wszedłem do środka.Kolejka była długa, bo nie tylko ja starałem się tu o pracę.Na końcu kolejki przede mną stała Ilona.
-cześć-powiedziała uśmiechając się
-cześć co ty tu robisz?-zapytałem nie dowierzając temu co się dzieje
-to samo co ty-odpowiedziała
Już chciałem wyjść, ale złapała mnie za rękę i zatrzymała.
-nie zachowuj się jak dzieciak, potrzebujesz tej pracy-szepnęła puszczając moją rękę
Miała rację potrzebowałem a praca w banku była moim marzeniem.Po dwóch godzinach wyszedłem z pokoju bardzo zadowolony.Miałem wielkie szansę na pracę i jutro miałem przyjść na próbę.Wszystko zaczęło się układać.Na korytarzu wciąż czekała Ilona.
-możemy porozmawiać?-zapytała  
-nie mamy o czym-odpowiedziałem
-proszę pozwól sobie to wszystko wytłumaczyć-szepnęła ze łzami w oczach
Zrobiło mi się jej żal i dałem się namówić na krótką rozmowę.-Kochanie to nic nie zmienia-powiedział tata obejmując mnie
-jak ona ma na imię?-zapytałam chociaż nie bardzo to mnie interesowało
-Klara-odpowiedział tata
Teraz byłam już tego pewna na sto procent.Ta nieznajoma była moją przyrodnią siostrą.Wzięłam głęboki wdech by się uspokoić, nie chciałam zaszkodzić dziecku. Zadzwonił telefon.Odebrałam i zobaczyłam ten nie znany numer.
-słucham?-szepnęłam nie mając pojęcia kto to jest
-pani Majka?-zapytała kobieta miłym głosem
-przy telefonie-odpowiedziałam
-możemy się spotkać?-zapytała
Przez chwile się zawahałam.Nie miałam pojęcia kim jest ta dziewczyna i czego ode mnie chcę.
-to nie jest dobry pomysł-odpowiedziałam
-pani chodzi z Łukaszem?-zapytała dziewczyna
-tak-odpowiedziałam
-jestem Kinga i ponownie nalegam na spotkanie, to pilne-szepnęła
-dobrze.Jutro o 13 pod Papugami-powiedziałam rozłanczając się
Usiadłam na łóżku, czując na sobie zmartwiony wzrok taty.Z tego wszystkiego zapomniałam, że on jeszcze jest w pokoju.
-wrócimy do tej rozmowy kiedy indziej-powiedziałam do taty wychodząc z pokoju.
Postanowiłam iść do Kasi.
***
Poszliśmy do małej kawiarni obok banku.Znaleźliśmy przytulny stolik w kącie sali i usiedliśmy.
-zerwałam z Robertem-powiedziała Ilona łapiąc mnie za rękę
-gratuluje-odpowiedziałem mało zainteresowany tą informacją
-wiem, że źle postępowałam, ale chciałabym Ci udowodnić, że się zmieniłam.Daj mi szansę-szepnęła
Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się.Nie byłem taki naiwny jak ona myślała a nawet gdybym był Kochałem Majkę i nasze dziecko.
-jeszcze coś?-zapytałem znudzony jej gadaniem
-czemu mnie tak traktujesz?-zapytała zdecydowanie za głośno bo każdy obecny na sali spojrzał w naszą stronę
-daj już spokój dziewczyno! Życzę Ci szczęścia, ale zrozum nie kocham Cię, kocham Majkę.Daj mi żyć i zacznij żyć własnym życiem-powiedziałem wstając i odchodząc od stolika.
-zaczekaj!-krzyknęła zbudzając sensację na sali
-żegnaj-powiedziałem i wyszedłem
Ilona wybiegła za mną, ale nie zatrzymałem się.Zadzwoniłem do Majki.
-jesteś kochanie w domu?-zapytałem kierując się w stronę jej domu
-nie idę do Kasi-odpowiedziała
Usłyszałem za sobą głos Ilony i rozłączyłem się.-daj nam szansę.Stałam przed domem Kasi i patrzyłam na wyświetlacz telefonu. Łukasz rozłączył się, ale nie to mnie martwiło.Byłam niemal pewna, że słyszałam przez telefon kogoś głos, wydawało mi się, że to był głos Ilony.Nie to raczej było by nie możliwe, chociaż? zastanawiałam się.Zapukałam i weszłam do domu przyjaciółki.
-cześć kochana-przywitaliśmy się całusem w policzek
-jak się czuje przyszła mama?-zapytała Kasia
-dobrze, tylko ciągle głodna-zaśmiałam się
Poszliśmy do jej pokoju i usiadłam wygodnie na fotelu, nogi położyłam na pufie.To się nazywa życie-pomyślałam uśmiechając się pod nosem.
-będziesz chrzestna?-zapytałam gdy przyniosła mi ciepłą herbatkę
-z miłą przyjemnością-odpowiedziała przytulając mnie
-nie o tym chciałam z Tobą porozmawiać-szepnęłam
-a o czym?-zapytała kumpela
-czy Łukasz spotykał się z jakąś dziewczyną gdy wyjechałam?-zapytałam uważnie przyglądając się Kasi
-co masz na myśli?-zapytała kumpela
Wzięłam głęboki wdech i przez moment patrzyłam się w przestrzeń.
-znasz jakąś Kingę?-zapytałam w końcu
Zapadła kłopotliwa cisza.Nie dokończyliśmy tej rozmowy, bo zadzwonił dzwonek i Kasia poszła otworzyć drzwi.
-cześć mogę wejść?-zapytał Łukasz  
Kasia odsunęła się robiąc mu miejsce w drzwiach.Od razu przyszedł do mnie.
-cześć kochanie mam tę pracę-powiedział biorąc mnie na ręce
-gratuluje-powiedziałam dopijając herbatę
-wpadnę w tygodniu to wrócimy do tej rozmowy-powiedziałam Kasi na ucho żegnając się z nią.Wyszliśmy z domu przyjaciółki.Szliśmy spacerkiem wdychając ostatnie dni wiosny.Pachniało tak ładnie, że nie chciało mi się wracać do domu.Chodźmy na spacer do parku-zaproponowałam.Złapał mnie za rękę i skręciliśmy w ulicę poznańską, która prowadziła do parku.Na ulicy parkowej, sto metrów od parku zobaczyłam jakąś dziewczynę która z uwagą nam się przyglądała.Łukasz zauważając ją przyspieszył kroku, ona podążała za nami.
-znasz ją?-zapytałam widząc jego zdenerwowanie na twarzy
-no coś ty kochanie-powiedział sztucznym uśmiechem
Coraz mniej podobała mi się ta sytuacja i odechciało mi się tego całego spaceru po parku.
-wracajmy-szepnęłam szarpiąc go za rękę
Ta dziewczyna wciąż szła za nami.Dopiero obok mojego domu ją zgubiliśmy.
-wejdziesz?-zapytałam
Usłyszałam sygnał telefonu.Łukasz wyciągnął komórkę i odczytał wiadomość, jego twarz zmieniła kolor na biały.
-stało się coś?-zapytałam zmartwiona jego reakcją
-nie, kochanie nic-powiedział całując mnie w czoło
-to co wejdziesz?-zapytałam ponownie
-nie gniewaj się, ale muszę coś załatwić, zobaczymy się wieczorem-szepnął całując mnie w usta
Nie podobało mi się to wszystko.Jego zachowanie było jakieś dziwne, jakby to nie był on.Nie wiem czemu to zrobiłam, ale czułam, że coś tu jest nie tak i postanowiłam go śledzić.Gdybym wiedziała, że to czego się dowiem na zawsze odmieni moje życie, nigdy nie poszłabym za nim.Z daleko obserwowałam dokąd idzie, zatrzymał się dopiero w parku i dostrzegłam, że nie był sam.W parku czekała na niego ta sama dziewczyna, która nas śledziła.Ukryłam się za drzewem, bo nie chciałam by mnie nakrył.Wiem, że podstawą związku jest zaufanie, ale po tym co się ostatnio działo miedzy nami, jakoś nie umiałam mu już w pełni zaufać.Przywitali się buziakiem w policzek a mnie z zazdrości zakuło serce.Najchętniej wydrapałabym jej oczy, ale nie mogłam się ujawnić.Wzięłam głęboki wdech i czekałam na dalszy rozwój wydarzeń.Nie słyszałam o czym rozmawiają, ale z jego gestów i chodzenia w kółko mogłam się domyślić, że się kłócą. Ciekawa byłam o co.Po chwili dostrzegłam jakąś białą torebeczkę a Łukasz jej dawał jakąś kasę, coraz mniej mi się to podobało.  
***  
Odebrałem wiadomość i zawirowało mi w głowie.Przeszłość mnie dopadła.Nie mogłem pozwolić, by Majka dowiedziała się o tym, co robiłem gdy wyjechała i o tym kim jestem, tylko dlatego dałem się namówić koleżance na spotkanie.Myślałem, nie ja byłem pewny, że po ostatnim spotkaniu nie będę musiał oglądać jej na oczy, niestety myliłem się.Pożegnałem się z Majką i poszedłem do parku na umówione spotkanie.Gdy ją dostrzegłem przywitała mnie jakby nigdy nic buziakiem w policzek.  
-czego jeszcze chcesz?-zapytałem łapiąc ją za rękę  
-wisisz mi kasę-powiedziała uśmiechając się  
-nie prawda! zapłaciłem Ci! Chcesz zniszczyć mi życie?-zapytałem patrząc jej w oczy
No tak czego ja się spodziewałem?? Zrozumienia? Znałem ją na tyle dobrze by wiedzieć, że ona rozumie tylko siebie.  
-Kinga daj już spokój-prosiłem zrezygnowany  
Dziewczyna pokazała mi małą torebeczkę a ja znów poczułem nie wyobrażalny głód. Masz to w prezencie od szefa! powiedziała a ja dałem jej tyle kasy ile miałem przy sobie.Odeszła zostawiając mnie samego.Upadłem na kolana wyrzucając woreczek do wody.Obiecałem sobie, że z tym skończę i zamierzałem dla dobra dziecka dotrzymać danego słowa.Wstałem z kolan i ruszyłem w stronę domu Majki.Teraz potrzebowałem ją bardziej niż kiedykolwiek indziej.Opuściłem park i skierowałem się w tak bardzo znajome mi miejsce, miejsce gdzie znajdują się moje dwa ukochane skarby.  
***  
Patrzyłam jak chłopak wychodzi z parku, więc i na mnie był czas.Wyszłam z parku i najprostszą drogą udałam się do domu.Postanowiłam udawać, że nic się nie stało. Przynajmniej do jutra, do tego cholernego spotkania z Kingą.Parę minut później byłam w domu, udało wejść mi się nie zauważona i od razu poszłam do siebie na górę. Wyglądało tak jakbym nigdzie nie wychodziła i o to mi chodziło.Usłyszałam dzwonek i zbiegłam na dół otwierając drzwi chłopakowi.  
-cześć kochanie!-przywitał mnie tak jak zawsze całując w usta  
-cześć-rzuciłam udając, że o niczym nie wiem  
-stęskniłem się-wyszeptał tuląc się do mnie tak jakbym miała za chwile gdzieś mu uciec, albo zniknąć  
-wszystko w porządku?-zapytałam martwiąc się o niego  
Zapadła długa chwila ciszy a jego wzrok był zimny i pusty.W jednej chwili znikła cała jego miłość do mnie.  
-nie-powiedział i bez słowa wybiegł z mieszkania  
Siedziałam sama nie wiedząc co się stało.Ten jego pusty wzrok nie dawał mi spokoju i jego dziwne zachowanie.Zadzwonił mój telefon, to był ten nie znajomy numer.Bez zastanowienia odebrałam komórkę.  
-cześć z tej strony Kinga, wybacz jutro nie dam rady się spotkać-powiedziała i rozłączyła się nie dając mi dojść do słowa.  
Z powrotem usiadłam na łóżku zastanawiając się, czemu dziewczyna zrezygnowała ze spotkania.W naszym życiu ostatnio było coraz więcej pytań bez odpowiedzi.Najpierw ta Kinga, teraz ta dziewczyna z parku.Nie wiedziałam co o tym wszystkim mam myśleć.Po prostu nie wierzyłam, że coś może nas znowu rozdzielić, ale wiele na to wskazywało.Jednego byłam pewna, nic go nie łączyło z tą dziewczyną z parku i nie wyglądało na to, że coś ich łączy.Więc jednego mogłam być pewna on był mi wierny i bardzo nas kochał a z reszta na pewno sobie poradzimy.  
-słuchasz mnie?-zapytał przyglądając mi się uważnie  
-tak kochanie, zamyśliłam się-skłamałam.  
Łukasz uśmiechnął się.Gdyby wiedział o czym myślałam z pewnością nie było by mu tak do śmiechu.  
***  
Szliśmy w milczeniu ulicą, podziwiając otaczający nas świat.Łukasz mocno trzymał mnie za rękę, od czasu do czasu uśmiechając się do mnie.Od tamtych dziwnych wydarzeń minęło kilka dni, kilka spokojnych dni.Łukasz był taki jak dawniej, spokojny, uśmiechnięty a po nie miłym wydarzeniu zostały tylko przykre wspomnienia.  
-wejdziemy?-zapytałam patrząc na sklep dziecięcy  
Bez słowa weszliśmy do środka.Wszystko była takie malutkie i słodkie.Spojrzałam na kołyskę i zastanawiałam się, czy to chłopczyk, czy dziewczynka.Za wcześnie by cokolwiek kupować, postanowiliśmy tego nie robić dopóki nie poznamy płci dziecka.  
-kochanie spójrz!-zawołał Łukasz trzymając w ręku body dziecięce  
Młoda sprzedawczyni uśmiechnęła się i podeszła do nas.  
-w czymś pomóc?-zapytała podając nam kolejne, tym razem różowe body  
-my tylko oglądamy, bo nie znamy jeszcze płci dziecka-powiedziałam lekko rumieniąc się.Pociągnęłam chłopaka za rękę i siłą wyciągnęłam go ze sklepu.  
-dlaczego nie pozwoliłaś mi oglądać?-zapytał obrażając się  
-bo nie wiemy co kupować-powiedziałam łapiąc go za rękę.  
W ostatnim czasie w naszym życiu zapanował miły spokój.Można powiedzieć, że wręcz rutyna, ale mi to nie przeszkadzało.Łukasz zrobił się, jeszcze bardziej opiekuńczy niż kiedyś, ale mnie to nie męczyło, wręcz przeciwnie podobało mi się jego zachowanie.Nawet w moim rodzinnym domu zapanował spokój.Rodzice wyglądali na zakochanych i szczęśliwych a moja przyrodnia siostra, chyba odpuściła bo dawno jej nie widziałam.  
-masz zaproszenie na kolację do mojej mamy-powiedział Łukasz gdy wchodziliśmy do domu.Nie odpowiedziałam.Mimo poprawiającej się relacji między jego mamą a mną, nadal nie lubiłam tam chodzić.Kiedyś mnie nienawidziła i na siłę próbowała nas rozdzielić a teraz zaczęła mnie tolerować.I to tylko ze względu na dziecko, które nosze pod piersią.Nie miałam ochoty na żadną kolację i udawać szczęśliwej, kochającej rodzinki, ale nie dałam tego po sobie poznać.  
-to super, będę o dwudziestej-powiedziałam ze sztucznym uśmiechem.  
Zadzwonił telefon, spojrzałam na niego nie ufnym wzrokiem i chociaż od paru dni nikt nie wydzwania i nie pisze mi głupich wiadomości, nadal sypiam nie spokojnie i wali mi serce jak tylko usłyszę sygnał własnej komórki.Podchodzę i odbieram.  
-słucham?-mówię poważnym głosem  
-cześć kochana! Co tam u Ciebie?-po drugiej stronie słuchawki słyszę zadowolony głos Moniki  
-jenyś jak ja dawno cię nie słyszałam!-przyznaje z ulgą  
-to chodź na rynek, czekamy na Ciebie-mówi kumpela rozłączając się  
Wciąż czuje wzrok Łukasza na sobie.No tak nie ma pojęcia kto dzwonił.  
***  
Coraz trudniej jest mi udawać szczęśliwego tatusia.Owszem jestem szczęśliwy i byłbym spokojniejszy, gdyby nie te codzienne groźby, które od kogoś dostaje.No dobrze, doskonale wiem od kogo.Mój dług rośnie z każdą chwilą coraz bardziej a mnie  
nie stać na jego spłatę.Przez to wszystko straciłem też pracę, ale boję się o tym powiedzieć Majce, bo nie chce jej jeszcze bardziej denerwować.Od ostatniego incydentu, gdy uciekłem z jej domu nie wracamy.Oboje unikamy tego tematu jak ognia, bojąc się szczerej rozmowy.Majka chyba podejrzewa, że mam romans, albo coś w tym stylu.Eh gdyby tak mogła poznać prawdę.Nie, nie może bo wtedy, od razu by ze mną zerwała.Robię wszystko, by w naszym życiu zapanował spokój.wszystko było by wspaniale, gdyby nie moja mama.Raz jest miła i opiekuńcza dla Majki a za chwile traktuje ją jak zło konieczne i nawet słowem się do niej nie odezwie.Teraz tez palnęła z tą kolacją i to zupełnie nie potrzebnie, bo oboje z majka wiemy jaki jest, jej stosunek do naszego związku.Co innego Ilona! Ją to by mogła nosić na rękach i najchętniej ożeniła by mnie z nią na siłę, nie jej doczekanie!Spojrzałem na Majkę i przyglądałem się jej uważnie, ciekawiło mnie z kim rozmawia.W głowie miałem różne warianty, ale to był ktoś znajomy bo ucieszyła się na jego słowa.  
-muszę wyjść-powiedziała po chwili  
Spojrzałem na nią i przez chwile zastanawiałem się, czy zadać jej to pytanie.  
-dokąd?-zapytałem ledwo hamując zazdrość  
-na rynek, chodź ze mną-poprosiła Majka uśmiechając się  
Wyszliśmy z jej domu.Szliśmy spacerkiem w stronę rynku, pochłaniając świeże powietrze.Chociaż szedłem z Majką, nadal czułem strach nie wiedząc z kim umówiła się moja dziewczyna. Zatrzymaliśmy się pod drzewem, bo Majka musiała chwile odpocząć.  
-to powiesz mi z kim się umówiłaś?-zapytałem w pewnej chwili  
-z koleżanką-powiedziała Majka ruszając z miejsca  
Moje serce zabiło mocniej.Znów poczułem się jak w klatce a mój puls wariował ze strachu.Bez słowa ruszyłem za nią.Po paru minutach zatrzymaliśmy się, przed małą kawiarenką w centrum rynku.Dziewczyna poprawiła włosy i łapiąc mnie za rękę ruszyła do środka.  
***  
-Majka!-usłyszałam swoje imię  
Odwróciłam się a za mną stała Marta z Danielem.Pobiegłam w jej stronę i ruszyłam do przyjaciółki.  
-Jak ty wypiękniałaś!-powiedziała całując mnie na przywitanie  
Daniel stał obok nas nie spuszczając wzroku z Łukasza.Chłopaki spojrzeli na siebie tak, jakby chcieli się pozabijać.Zadzwonił telefon Łukasza.Wszyscy znajdujący się w kawiarence, spojrzeli w naszą stronę.Telefon przestał dzwonić i misiek wreszcie go  
odebrał.  
-słucham?-zapytał ściszonym głosem  
Porozmawiał chwile i podszedł bliżej nas.  
-kochanie muszę iść załatwić ważną sprawę, nie długo wrócę-pocałował mnie w czoło, pożegnał się ze wszystkimi i wyszedł trzaskając drzwiami.  
osoby znajdujące się w kawiarence pokiwali głową a mnie za niego zrobiło się wstyd.
***  
Miałem tylko pół godziny by dojść w umówione miejsce.Obawiałem się tego spotkania, ale wolałem iść niż narazić Majkę lub kogoś z rodziny na niebezpieczeństwo.Doskonale wiedziałem, że z nimi nie ma żartów.Gdybym teraz mógł cofnąć czas, nigdy nie zrobił bym tego co zrobiłem kilka miesięcy wcześniej.  
-proszę zaczekać!-usłyszałem głos kobiety  
Odwróciłem się i stanąłem na przeciwko młodej kobiety, jak się później okazało agentki FBI.Nie miałem wyboru musiałem pojechać z nimi.  
***  
-on zawsze taki jest?-zapytał Daniel gdy Łukasz zniknął nam z oczu  
Nie odpowiedziałam tylko kiwnęłam głową.Zachowanie chłopaka i ten dziwny telefon, znów kazały mi spodziewać się najgorszego.Z jednego byłam zadowolona.Gdyby moi przyjaciele nie siedzieli teraz ze mną, zapewne znów bym śledziła chłopaka i dowiedziała się o nim nowych przerażających faktów.Wyglądało na to, że zniknął spokój z naszego życia i czułam, że czeka mnie nie miła niespodzianka a moje przeczucia się zawsze sprawdzały.Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Daniela  
-jesteś z nim szczęśliwa?-zapytał dotykając mojej ręki  
Porwałam rękę, pospiesznie się prostując i rozejrzałam się dookoła, Moniki nigdzie nie było.  
-nie wyglądasz na szczęśliwą-powiedział zatroskanym głosem Daniel  
-mam to czego chciałam-powiedziałam i po chwili ugryzłam się w język  
-nie kochasz go?-zapytał Daniel a w jego oczach dostrzegłam błysk nadziei  
Nie zdążyłam odpowiedzieć, bo wróciła Monika.  
-widzieliście tego kelnera! jaki on ładny!-piszczała Monika  
Daniel wyprostował się i spojrzał w moją stronę a ja posmutniałam.Monika chyba to zauważyła, bo w jednej sekundzie spoważniała i więcej nie wspomniała o przystojnym chłopaku.Kątem oka spojrzałam w jego stronę a on patrzył na nas.Uśmiechnęłam się i wstałam, kierując się w jego stronę.Nie wiem czemu to zrobiłam, ale nim dotarło do mnie co robię, stałam już przed nm głupio się uśmiechając.  
-cześć-powiedział chłopak.  
Spojrzałam na niego spokojnym wzrokiem.Późniejszych wydarzeń, nigdy bym się nie spodziewałaZatrzymaliśmy się przed komisariatem policji i weszliśmy do środka.Spojrzałem na zegarek, byłem pięć minut spóźniony.  
-napije się pan czegoś?-zapytał młody funkcjonariusz prowadzą mnie do malutkiej sali.  
Pokiwałem głowa i usiadłem wygodnie na krzesełku, opierając łokciami o stół.Drzwi zatrzasnęły się i policjant wyszedł zostawiając mnie samego.Osiem minut spóźnienia. W głowie miałem tylko groźby Stefana a przed oczami widok umierającej dziewczyny. W co ty się wpakował! Pomyślałem prostując się na nie wygodnym krześle.Nie mają prawa mnie tu trzymać! zacząłem się powoli już niecierpliwić.Do sali weszła znajoma mi już funkcjonariuszka.  
-zna pan tego faceta?-zapytała pokazując mi jego zdjęcie  
-nie-skłamałem  
-a ją?-rzuciła na stół zdjęcia zakrwawionej dziewczyny  
-nie-skłamałem kolejny raz  
Policjantka spojrzała na mnie i rzuciła mi na stół zdjęcia moje i Stefana.Wiedziałem, że jestem na przegranej pozycji  
-zadam pytanie jeszcze raz, zna go pan?-powiedziała patrząc na zakrwawione ciało dziewczyny  
-nie.Jestem o coś oskarżony?-zapytałem wstając z krzesełka  
-nie, jest pan wolny-usłyszałem  
Wstałem i uśmiechając się do młodej policjantki wyszedłem z komisariatu.Byłem już pół godziny spóźniony i miałem trzy nie odebrane połączenia od Stefana.Wybrałem numer znany na pamięć i zadzwoniłem  
-no gdzie ty się podziewasz?-usłyszałem zachrypnięty głos  
-zaraz będę szefie!-powiedziałem przełykając ślinę  
***  
Emily siedziała na krzesełku, wciąż wpatrując się w zdjęcia zamordowanej prostytutki. Ruska mafia! Wiedziała kto za tym wszystkim stoi, ale nie miała wystarczających dowodów, by go aresztować i posadzić za te wszystkie krzywdy które zrobił.To nie była dla niej tylko kolejna sprawa o zabójstwo, czy narkotykowa afera, to była jej prywatna sprawa i obiecała sobie, że zrobi wszystko by posadzić go na kilka lat.  
-wypuściłaś go?-zapytał brunet przyglądając się dziewczynie  
-nie spuszczać go z oka nawet na chwile!-zawołała policjantka wychodząc z sali.  
***  
Stałam na przeciwko barmana i nie wiedziałam co mam mu powiedzieć.Nie powinnam była do niego podchodzić.  
-cześć-usłyszałam jego głos  
-cześć.Daj mi cole-powiedziałam siadając naprzeciwko niego  
-jak masz na imię piękna?-zapytał barman wlewając mi cole  
-Majka-przedstawiłam się  
-ładne imię-szepnął  
-słuchaj dasz mi swój numer?-zapytałam zakłopotana całą tą sytuacją  
Barman sięgnął po komórkę i podyktował mi numer a ja zapisałam go i poszłam do przyjaciół.  
-masz to jego numer-powiedziałam podając numer Monice  
Zrobiło się ciemno, więc postanowiliśmy wracać do domu.Pożegnałam się z przyjaciółmi i sama skierowałam się w stronę domu.Telefon znów milczał a Łukasz od paru godzin nie dawał znaku życia.Zaczęłam się o niego niepokoić.Przed moim domem zauważyłam czarny samochód, przyspieszyłam kroku, bo nie podobało mi się to wszystko.Po chwili weszłam do domu i wyrównałam oddech.Mimo, że byłam już bezpieczna w domu, złe przeczucie mnie nie opuszczało.  
-cześć mamuś!-zawołałam wchodząc do kuchni  
-masz tu kolację-powiedziała mama dając mi kanapki.  
Coś w domu było nie tak.Czułam to.  
-gdzie tata?-zapytałam widząc zapłakane oczy mamy  
-tata odszedł-powiedziała mama kryjąc rekami zapłakane oczy.Spojrzałam na mamę i zrobiło mi się jej żal.O nic nie pytałam. Ja tylko postanowiłam w ciszy ją wpierać.Musiała wiedzieć, że jest dla mnie ważna i w każdej chwili, może na mnie liczyć.  
-do Kasi?-zapytałam ze strachem w oczach  
-nie! Z Kasią to zakończył! Do matki swojej córki-powiedziała wybuchając płaczem  
Teraz rozumiałam całą tą sytuację.Rozumiałam czemu moja siostra przestała przychodzić pod nasz dom, by zobaczyć ojca.On tam bywał i obawiałam się, że częściej niż we własnym domu.  
-wyprowadzamy się-powiedziała mama tuląc mnie w ramiona  
Wyrwałam się z ramion i pobiegłam do swojego pokoju.Nie chciałam wyjeżdżać, bo tu miałam tych których kochałam.Ukochanego mężczyznę u boku i wspaniałych przyjaciół. Zadzwonił telefon przerywając naszą rozmowę.  
-cześć kicia-usłyszałam jego głos  
-gdzie ty jesteś? martwię się!-krzyknęłam histerycznie  
-jutro ci to wytłumaczę-powiedział rozłączając się  
Nic z tego nie rozumiałam.Upadłam na łóżko i nawet nie jedząc kolacji poszłam spać.
***  
Zatrzymałem się przy małym jeziorze w centrum parku.Stefan z dwoma ochroniarzami już na mnie czekali.  
-masz?-zapytał Stefan przechodząc od razu do rzeczy  
-nie uzbierałem-powiedziałem skruszony bojąc się jego reakcji  
Usłyszeliśmy sygnał policji i zobaczyliśmy dwa radiowozy.  
-psy!-krzyknął Stefan uciekając do samochodu  
Odjechali z piskiem opon a ja modliłem się, by nic nie zrobili Majce.Policja zatrzymała się i wyszła ta sama funkcjonariuszka co zawsze.  
-niech to szlak! Znów uciekł!-zawołała policjantka krzywo na mnie patrząc  
-no i co pani zrobiła?! Oni ja teraz zabiją! Tak jak zabili tamtą!-krzyknąłem już nie patrząc na to co mówię  
Policjantka spojrzała na mnie i podeszła dodając mi otuchy.  
-gdzie ona mieszka?-zapytała  
Po chwili jechaliśmy radiowozem do domu Majki.Wiedziałem, że nigdy mi tego nie wybaczy, ale musiałem za wszelką cenę ją chronić.  
***  
Obudził mnie ryk silnika i natarczywe pukanie do drzwi.Padły pojedyncze strzały i usłyszałam pisk opon. W domu zapadał zmrok, zapaliłam światło i zobaczyłam mamę w kałuży krwi.Znów ktoś walił w drzwi, tym bardziej waląc w nie jeszcze mocniej.  
-tu policja!proszę otworzyć!-usłyszałam rozkaż  
-kochanie otwórz to ja!-usłyszałam głos Łukasza  
Podbiegłam i otworzyłam drzwi.  
-co tu się do cholery dzieje!-krzyczałam w panice  
Mama nadal leżała w krwi, gdzieś z daleka usłyszałam sygnał karetki.  
-co tu się dzieje!-zawołałam i usiadłam na fotelu  
Zrobiło mi się gorąco i zakołowało w głowie.Zemdlałam.  
***  
Obudziłam się w białej sali, otoczona pielęgniarkami i lekarzami.Obudziłam się i szukałam wzrokiem Łukasza, lecz go nie było.Przez chwile zastanawiałam się, czy to był tylko zły sen, czy prawda.Poczułam mocny, gwałtowny ból brzucha a wiec musiało być prawdą.Do sali wszedł lekarz.  
-jak się pani czuje?-zapytał mierząc mi ciśnienie  
-co z mamą? co z moim dzieckiem?-pytałam w panice  
Lekarz spojrzał na mnie, ale nic nie odpowiedział.Nadal nie wiedziałam, czy mama żyje i co się wogóle dzieje.Bałam się, że stracę dziecko.Bałam się, że stracę tych, których kocham.Do sali wszedł Łukasz  
-gdzie mama?-zapytałam łapiąc go za rękę  
Nie odpowiedział.Dlaczego nikt mi nie chce powiedzieć co z mamą?-zastanawiałam się  
-Żyje?-zapytałam czując napływające łzy  
-tak kochanie, żyje-powiedział siadając obok mnie  
-co się tam stało?-zapytałam  
-to moja wina.Bo widzisz, gdy wyjechałaś zadałem się z ruską mafią.Byłem dilerem i sam brałem a teraz mnie odnaleźli-powiedział a mi zabrakło tchu  
-wyjdź!-krzyknęłam  
-ale-przerwałam mu  
-wynoś się! natychmiast!-krzyknęłam i znów poczułam ból brzucha Zadzwonił mój telefon.  
***  
-wynoś się! natychmiast!-krzyknęła  
Chciałem złapać ją z a rękę, zatrzymać, ale nie pozwoliła.Znów poczuła ból a ja ze strachu o dziecko, po prostu wyszedłem by jej nie zaszkodzić.Trwała operacja jej mamy.Wyrok był przesądzony i to wszystko moja wina! Spojrzałem na funkcjonariuszkę i wstrzymałem oddech.Dowiedziała się, dowiedziała się prawdy, ale jeszcze nie całej.Tamtego nigdy mi nie wybaczy.Sam sobie nie mogę tego wybaczyć. Wciąż budzę się co noc z krzykiem, zadręczony wyrzutami sumienia.  
-i jak się czuje?-zapytała policjantka  
-nie chcę mnie znać-powiedziałem unikając jej wzroku  
-porozmawiać z nią? Dobrze wiesz co musisz zrobić-usłyszałem  
-tak wiem-odpowiedziałem  
Postanowiłem zeznawać.Moimi obciążeniami nie miał szans, by nie zostać skazany. Ale ja ryzykuje nie tylko moje życie, ale i jej,  
-czy jest możliwa ochrona?-zapytałem  
-jak tylko zechcecie, po procesie zmienimy wam nazwisko i zapewnimy dobre życie gdzie indziej-zapewniła  
-porozmawiam z nią i dam pani odpowiedz-powiedziałem wstawajac.  
***  
-gdzie jesteś?co się z tobą dzieje?-usłyszałam głos Moniki  
Domyśliłam się, że była przed moim domem i zobaczyła to co z niego zostało.  
-w szpitalu-odpowiedziałam  
Wytłumaczyłam jej w którym i rozłączyłam się.Kroplówka z lekami przeciwbólowymi musiała się skończyć, bo znów poczułam gwałtowny ból.Miałam coraz mniej siły i obawiałam się, że coś jest nie tak z dzieckiem.Do sali weszła pielęgniarka i zabrała mnie na badanie USG.Weszłam do sali i położyłam się wygodnie na łóżku.Robili mi USG.Usłyszałam powolne, cichutkie bicie dziecka.Żyło i tylko to się dla mnie liczyło, dziecko żyło!  
-musi pani unikać stresu, byłbym za tym, żeby pani tu została przez jakieś dwa tygodnie-powiedział lekarz kończąc USG  
-coś nie tak z dzieckiem?-zapytałam wystraszona  
-nie wszystko w porządku, ale nie podoba mi się szmer w jego serduszku-szepnął lekarz.Wróciłam do swojej sali.W sali czekała już Monika z Danielem.  
***  
Wyszedłem przed szpital.Zapaliłem papierosa chociaż byłem w trakcie rzucania.Przez moje błędy z przeszłości mogłem stracić dziecko.Może dziecko cudem przeżyje, ale Majka mi nigdy tego nie wybaczy.Zadzwonił telefon.  
-coś ty stary narobił?-zapytał kumpel  
-Patryk o czym ty mówisz?-zapytałem nie wiedząc o co chodzi  
-jest na Ciebie wyrok! Stary oni chcą Cię zabić!-krzyknął Patryk a ja pomyślałem o Majce  
-a Majka?-zapytałem bojąc się tylko o nią  
-też-odpowiedział  
Pobiegłem do szpitala, bo wiedziałem, że mamy coraz mniej czasu.  
***  
-co się dzieje? jak ty wyglądasz?-zapytał Daniel tuląc się do mnie  
-mieliśmy wypadek-skłamałam  
Wtedy do sali wbiegł Łukasz.  
-zostawicie nas?-zapytałam  
Przyjaciele wyszli a ja spojrzałam na Łukasza.  
-musimy wyjechać-usłyszałam  
Spojrzałam mu głęboko w oczy i dostrzegłam w nich głęboki ból i wielki strach.  
-nigdzie nie jadę-szepnęłam  
-ty nic nie rozumiesz!!-krzyknął  
-wyjdź!-szepnęłam  
Wyszedł trzaskając drzwiami.Zostałam sama. Do pokoju weszła Monika.Wyszedłem trzaskając drzwiami.Nie miałem pojęcia, w jaki sposób przekonać ją do zmiany decyzji.  
-jaką pan podjął decyzję?-zapytał mnie funkcjonariusz  
-sam jeszcze nie wiem, bo Majka nie chcę się zgodzić na wyjazd-odpowiedziałem  
-doskonale pan wie jaka jest sytuacja.Czekamy tylko na pańską zgodę i proces może zacząć się już od jutra-usłyszałem  
-gdyby ode mnie to zależało, to bym mógł zeznawać nawet dziś, ale chodzi mi o życie Majki-szepnąłem, Nie czekając na odpowiedz funkcjonariusza, wyszedłem ze szpitala. Wyrok.Tylko o tym myślałem.  
***  
Zostałam sama, tak bardzo nienawidziłam tych chwil, ale też mimo wszystko, mimo zagrożenia i tego w co nas wpakował nadal go kochałam.Będziemy mieć dziecko i nic nie powinno nas rozdzielić.  
-o czym myślisz?-zapytała Monika  
-jest coś o czym powinnaś wiedzieć, grozi nam niebezpieczeństwo.Nie powinniście z Danielem tu przychodzić-szepnęłam.Do sali wszedł zdenerwowany Daniel.  
-co ty dziewczyno mówisz! nie zostawię cię-szepnął łapiąc mnie za rękę  
-ale Daniel! Ty nic nie rozumiesz!-powiedziałam płacząc  
-to nam wytłumacz-szepnęła Monika  
-ten idiota wpakował się w układ z ruską mafią.Teraz polują na nas.Ta strzelanina, to też oni-powiedziałam unikając ich wzroku  
-jak to?-jęknęła wystraszona Monika  
-Jesteście dla mnie jak rodzeństwo, nie chcę pakować was w samo bagno moich problemów-wyznałam.Daniel podszedł do mojego łóżka i mocno mnie przytulił.  
-wiesz co do Ciebie czuje i zawsze będę Cię chronić-powiedział czule mnie obejmując  
-nie mogę na to pozwolić-protestowałam.Usłyszałam pukanie do drzwi i do sali weszła policjantka.  
-Maju my naprawdę nie mamy czasu-szepnęła dotykając mojej ręki  
-co z mamą?-zapytałam  
-jest po operacji, obudziła się-usłyszałam  
-co mamy robić?-zapytałam po woli przekonując się do słuszności sprawy  
-jak tylko się zgodzisz to zaraz będzie tu samolot i przewieziemy Was do najlepszego wojskowego szpitala, oczywiście z pełną ochroną-zapewniła policjantka  
-a Łukasz? grozi mu coś?-zapytałam  
-ze strony policji nie i to mogę zapewnić.Będzie zeznawać jako świadek koronny a, że współpracuje z nami, to sąd pominie jego handel narkotykami-odpowiedziała  
-w takim razie w chodzę to, pod jednym warunkiem-szepnęłam  
-jakim?-zapytała  
-Moi najbliżsi przyjaciele i rodzina dostanie ochronę i na czas procesu zostanie wywieziona w bezpieczne miejsce-powiedziałam stanowczym głosem  
-obiecuję-szepnęła wychodząc z sali  
***  
Emily wyszła z sali spokojnie oddychając.Teraz nie mogła dopuścić, by cokolwiek pokrzyżowało jej plany.Doskonale zdawała sobie sprawę, jak bardzo ryzykowna jest ta praca a ona bez żadnego zastanowienia, obiecała dziewczynie bezpieczeństwo.Tak jak tamtej a na drugi dzień, umierała jej na rękach.Postanowiła zrobić wszystko, by uratować ta młodą parę.Nawet za cenę, własnego Życia.Przecież, to co od zawsze kochała zostało jej odebrane a wszystko przez jednego człowieka.To była jej wojna z mafią a oni tak po prostu, włączyli w nią jej rodzinę i na jej oczach zabili.  
-zgodzili się?-usłyszała za sobą czyjś głos  
-tak Ed zgodzili-zapewniła  
-za godzinę będzie samolot i Majka z mamą lecą do naszego najlepszego wojskowego szpitala-szepnęła dziewczyna  
-Em daj spokój-powiedział Ed kładąc jej rękę na ramieniu  
-dorwiemy ich!obiecałam im ochronę.Ja muszę Ed- szepnęła  
***  
Daniel z Moniką pojechali po najpotrzebniejsze rzeczy a ja w tym czasie też miałam się spakować.Samolot miał być za godzinę.Usłyszałam pukanie do drzwi.  
-otwarte-krzyknęłam.Do sali wszedł Łukasz.  
-ktoś do Ciebie-powiedział wpuszczając gościa.Za nim ukazała się twarz mojego ojca.  
-Łukasz dziękuje-powiedziałam próbując wstać z łóżka  
-leż, zostawię Was-powiedział Łukasz wychodząc.  
-co masz mi do powiedzenia?-zapytałam patrząc w oczy ojca  
-córeczko to nie tak!-próbował się bronić.  
-mamy na to mnóstwo czasu tato.Wyjeżdżamy i ty jedziesz ze mną-powiedziałam nie dopuszczając go do głosu  
-nie mogę-szepnął.Spojrzałam na niego a jego twarz była martwa.Wiedziałam, że zrobił coś czego teraz żałuje.  
-tato nie możesz nas zostawić! ja się boję!-krzyknęłam  
-Łukasz się Tobą zajmie, obiecał mi to-powiedział ojciec  
-ale tato!-krzyknęłam  
-nie kochanie, nie przekonasz mnie.Pamiętaj zrobiłem wiele złego, ale to nie znaczy, że Cię nie kocham-powiedział przytulając się do mnie.W jego oczach dostrzegłam wielki ból i smutek.Nie wiedziałam co ojciec przede mną ukrywa, ale to nie było nic dobrego, czułam to.  
-powiedz co zrobiłeś, pomogę Ci-zapewniłam  
-do zobaczenia córeczko, kocham Was-szepnął wychodząc z sali.  
Zostałam sama.W głowie miałam mętlik a w pokoju panowała nie przyjemna cisza.  
***  
-jest pan pewien?-zapytałem po raz kolejny  
-Łukasz! Kto zajmie się nimi lepiej niż ty?-szepnął patrząc ze spokojem na moją twarz  
-nie musi pan tego robić, proszę zostawić to policji-próbowałem go przekonać  
-Łukasz daj spokój, proszę cię.Jestem im to winny, za wszystkie krzywdy które im zrobiłem-usłyszałem.Nie nalegałem już, nie prosiłem.Stałem na korytarzu patrząc jak odchodzi. Powinienem iść za nim, zatrzymać, nakrzyczeć, przemówić mu do rozumu, ale tego nie zrobiłem.W ręce trzymałem białą kopertę, to nie ten czas, nie ten czas. Postanowiłem dać jej list w odpowiednim momencie.Wszedłem do jej sali.  
-nie pojedzie z nami-powiedziałem widząc jak patrzy na okno  
-wiem, mówił mi to-szepnęła  
-Obiecaj mi coś-poprosiłem  
-co takiego?-zapytała uważnie mi się przyglądając  
-obiecaj, że cokolwiek się stanie nic nas nie rozdzieli-szepnąłem  
-obiecuje.Obiecuje Kochanie, że cokolwiek się stanie zawsze będę Cię kochać-powiedziała przytulając się do mnie.Do sali wszedł Policjant.  
-jest już śmigłowiec, lecimy?-zapytał.Spojrzeliśmy sobie w oczy i kiwnęliśmy głowami. Umówiliśmy się tak, że ja teraz pojadę z nimi zobaczyć jak to wszystko wygląda i wieczorem gdy samolot będzie wracać, przyjadę z nimi na rozprawę.Chciałem jeszcze chwile pobyć z Majką.  
-kocham Cię-szepnąłem  
-ja też-odpowiedziała czule mnie całując.  
Cokolwiek się stanie obiecaliśmy sobie, że nas to nie rozdzieli.  
***  
Zatrzymaliśmy się przed lotniskiem.Miałam dziwne uczucie, gdy jechaliśmy otoczeni policyjnymi samochodami.Owszem widziałam takie sceny na filmach, jak np jechała królewska, albo prezydencka rodzina.A ja jestem tylko zwykłą dziewczyną zakochana do szaleństwa w chłopaku, który czasami nie myśli.Całą drogę Łukasz nie puszczał mojej ręki.Czułam od niego bijący strach, ale nie miałam pojęcia o co bardziej, o mnie czy o nasze dziecko.W samochodzie za nami jechał mój lekarz prowadzący moją ciąże, jego też musieli wpakować w tą sprawę.Chcieli mi dać innego, policyjnego ginekologa, ale ja nie chciałam.To on przekazał mi dobre wiadomości, i to on był przy mnie, gdy zemdlałam.Ufałam mu.Szmer w serduszku.Wciąż w głowie miałam to co mi powiedział, ale z tego całego zamieszania nie miałam czasu powiedzieć o tym Łukaszowi.Wysiedliśmy z samochodu i z pełną obstawą, weszliśmy do luksusowego samolotu.Oczywiście pojechaliśmy oddzielnie.Ja, Łukasz i mama wraz z Emily i dwoma policjantami, pojechaliśmy dużym medycznym, wojskowym samolotem do szpitala.A Daniel, Monika i jego mama pojechali do innego miasta, do prywatnego domu oczywiście z obstawą i Edwardem na czele, wole do niego mówić Ed.  
-kochanie dobrze się czujesz?-zapytał Łukasz łapiąc nie za rękę  
-tak kochanie, tylko trochę się boję-powiedziałam wtulając twarz w jego bluzę.  
-ktoś chcę z tobą rozmawiać-powiedział Łukasz i zobaczyłam na wózku mamę  
-kochanie nic ci nie jest?-zapytała czule mnie obejmując  
-nie mamo! Bałam się o ciebie!-krzyknęłam a do nas podbiegła Emily  
-w porządku?-zapytała  
-tak-odpowiedział Łukasz wychodząc z nią do innej sali.Zostaliśmy sami.  
-jak się to wszystko zakończy obiecuje, że wyjedziemy na wakacje-powiedziała mama  
-dobrze.Kocham Cię-powiedziałam zapłakanym głosem  
Tak bardzo się o nią bałam.Pamiętam strzały i widok mamy w kałuży krwi.Przyszła pielęgniarka i zabrała mamę na badanie.Tak w tym samolocie mieli absolutnie wszystko.To był chyba najlepszy wojskowy samolot, jaki mogli mieć.Teraz dopiero pomału dociera do mnie jaki ważny musi być, dla policji ten proces.  
-kochanie dobrze się czujesz?-usłyszałam za sobą głos Łukasza  
-tak kochanie-powiedziałam zapinając pasy  
Do celu mieliśmy jeszcze godzinę, może troszkę więcej.Postanowiłam się przespać.  
***  
Patrzyłem jak śpi.Gdy spała wyglądała na taką bezbronną a ja miałem do siebie coraz większy żal, że dałem się wciągnąć w takie bagno, narażając przy tym życie Majki i naszych najbliższych.Cieszyło mnie tylko jedno, że Majka mi wybaczyła i mimo  
wszystko nadal chce być ze mną.Kochałem ją.  
-zaraz lądujemy-usłyszałem głos Emily  
zapiał pasy i próbowałem obudzić Majkę..Zatrzymaliśmy się i..Zatrzymaliśmy się przed wielkim szpitalem, Spojrzałem na Majkę a w jej oczach dostrzegłem łzy.  
-ja nie chcę, ja się boje-szepnęła mocniej trzymając mnie za rękę  
Stanęliśmy przed budynkiem..  
-idziemy?-zapytała Emily  
-za chwilkę-odpowiedziałem  
Przykucnęliśmy przy wejściu patrząc sobie w oczy.  
-kocham Cię-szepnąłem przytulając Majkę  
-wiem ja Ciebie też-odpowiedziała  
Weszliśmy do środka.Szpital był wielki i zadbany, ale przez białe ściany i sufit zakręciło mi się w głowie.Nie chciałem jej tu zostawać samej, nie wiem jakoś nie ufałem lekarzom tutaj, a może po prostu bałem się ją zostawić na kilka dni samą? nie wiedziałem.  
-tutaj będziecie mieć salę-powiedziała Emily  
-wolałabym wrócić z wami-szepnęła Majka  
Spojrzałem na Emily a ona unikała mojego wzroku.Wiem to za bardzo ryzykowne, ale tak bardzo bym chciał, żeby ona była tu ze mną.  
-nie możemy i dobrze Łukasz o tym wiesz-powiedziała policjantka.  
Przez resztę wieczoru spędzaliśmy czas tylko razem.Siedzieliśmy w sali i przytulając się, dużo rozmawialiśmy.Spojrzałem na zegarek była dziewiętnasta i czas pomału nas gonił.Spojrzałem jej głęboko w oczy i upadłem na jedno kolano przed nią.  
-kochanie gdy się to wszystko skończy wyjdziesz za mnie?? -zapytałem wyjmując pierścionek  
***  
Patrzyłam na pierścionek i na jego drżące dłonie.  
-tak-odpowiedziałam rzucając mu się na szyję  
-obiecuje, że jak tylko to wszystko się skończy pójdziemy do księdza i weźmiemy ślub-szepnął  
Przytuliłam się do niego i zamknęłam oczy.W jego ramionach cały strach, ból i obawy zniknęły zupełnie tak jakby ich nie było.Dochodziła dwudziesta..Czas biegł nie ubłagalnie i musieliśmy na parę dni się pożegnać.  
-ja nie chcę-powiedziałam przytulając się jeszcze bardziej  
-ja też nie, ale musimy-powiedział czułym głosem  
-jedziemy?-zapytała Emily patrząc na mnie i nieśmiało się uśmiechając.Ostatni pocałunek, ostatnie przytulenie.Wyszliśmy z budynku.Zatrzymaliśmy się przed samolotem.  
-nie przedłużajmy tego-powiedział Łukasz ze łzami w oczach  
-ale ja nie chce!!-krzyknęłam padając mu w ramiona  
-to parę dni, nie długo wrócę i wyjedziemy obiecuje-szepnął wchodząc do samolotu  
Ostatni raz spojrzał w moje oczy, odleciał.Zostałam przed szpitalem sama obserwując jak samolot wbija się w górę.  
-w porządku?-zapytała mama  
-tak-odpowiedziałam wchodząc do szpitala.  
***  
Jechałem samolotem już chyba godzinę i zastanawiałem się co będzie dalej.  
-zamieszkasz u mnie-powiedziała Emily, zupełnie jakby czytała mi w myślach  
-nie chcę pani przeszkadzać-powiedziałem nieśmiało  
-Łukasz ty nadal nic nie rozumiesz??-zapytała podnosząc prawą brew  
Zapadło kłopotliwe milczenie.Całą drogę ani ja, ani Emily nic się nie odzywaliśmy.Ja przez cały czas zastanawiałem się, co teraz robi Majka i jak się czuje.Jednego w tym całym zamieszaniu byłem pewny, że zrobiłem najlepsza rzecz jaką mogłem, godząc się zeznawać.Jakiś czas później wylądowaliśmy na lotnisku i oczywiście z Edem na czele pojechaliśmy do prokuratury.  
***  
Siedziałam na łóżku trzymając w ręce pierścionek.Nagle poczułam dziwny dreszcz i wiedziałam, że stało się coś nie dobrego.Włączyłam telefon i próbowałam się dodzwonić do Łukasza, niestety telefon nie odpowiadał.Emily komórka też była wyłączona.Pewnie jeszcze nie dojechali rozmyślałam.Pierścionek upadł na podłogę i spadł pod łóżko a po moich plecach, znów poczułam ten nie przyjemny, dziwny dreszcz.W tej chwili działo się coś nie dobrego, czułam to.Zadzwonił mój telefon a ja podskoczyłam do góry.  
-hallo?-odebrałam  
-cześć śliczna, chciałem powiedzieć Ci, że już dojechaliśmy-powiedział zmęczonym głosem Daniel  
-to dobrze a u Was wszystko w porządku??-zapytałam czując ściskający ból w klatce piersiowej  
-tak a czemu pytasz?-zaniepokoił się  
-mam złe przeczucia-wytłumaczyłam  
-połóż się a jutro będzie lepiej.Ja też uciekam spać.Jestem zmęczony-powiedział i po chwili rozłączył się  
Miał rację.Powinnam odpocząć i nabrać trochę pozytywnej energii.Jestem teraz narzeczoną Łukasza i już za parę dni, będziemy planowali ślub.Musi być dobrze i będzie, czuje to.Położyłam się spać.  
***  
-mówiłem już panu, że było ich trzech!!-powiedziałem lekko zdenerwowany  
Spojrzałem na Prokuratora i poczułem się coraz bardziej zmęczony.  
-Marku daj chłopakowi odpocząć-usłyszałem głos Em  
-Emily, my nie mamy czasu! Podobno już jutro ma ruszyć proces-powiedział nie przyjemnym głosem  
-ale znamy się tyle lat i ja też padam z nóg.proszę Cię-Em nie odpuszczała  
-dobra, jutro o siódmej Was widzę-powiedział Marek wychodząc z sali  
Szliśmy w milczeniu długim, ciemnym korytarzem.Nie miałem już sił na nic, nawet nie włączyłem telefonu.Byłem zmęczony, głodny i padnięty.Miałem już tego wszystkiego serdecznie dość.Wsiedliśmy do samochodu i Em przekręciła kluczyk, ale coś jej nie  
pasowało.  
-bomba!!-krzyknęła wypychając mnie z samochodu  
Upadliśmy na ziemię i usłyszeliśmy potężny huk.  
-nic ci nie jest?-zapytała Em  
-nie-odpowiedziałem czując lekki ból głowy  
Teraz dopiero byłem poważnie wystraszony.

Długo nie mogłam spać.Przewracałam się z boku na bok, próbując zasnąć, jednak sen nie nadchodził.Położyłam rękę na brzuchu i zastanawiałam się, nad słowami lekarza. Szmer w serduszku.Co to może oznaczać? czy to znaczy, że nasze dziecko jest chore?? czy coś mu grozi?? Nie, nawet tego nie chciałam brać do świadomości, to do mnie nie docierało.Kochałam już to dziecko i tak jak każda matka, oddałabym za nie życie.Wyjęłam telefon, ale nie było nic, żadnego telefonu, wiadomości a jego telefon wciąż był wyłączony.Może coś mu się stało?? nie, na pewno nie, pocieszałam się. Włączyłam rado, akurat leciały wiadomość.Zamknęłam oczy, by nie myśleć o jutrzejszym procesie i o tym jakie niebezpieczeństwo czeka na Łukasza.Jeszcze raz zmusiłam się do snu, jednak znów nie mogłam usnąć, Nie wiedziałam czemu, ale sen nie chciał nadejść a złe przeczucie mnie nie omijało.Zupełnie tak, jakby miało się stać coś złego.Spojrzałam na pierścionek i próbowałam się uspokoić, postanowiłam dziś o tym nie myśleć.
***
-w porządku?-kolejny raz usłyszałem wystraszony głos Emily  
-nie-odpowiedziałem
W głowie miałem kompletny mętlik.Tak bałem się i to tak jak jeszcze nigdy wcześniej. Nie, nie o siebie, bałem się o nią.Gdy siedziałem w tym samochodzie, przez myśl przeszła mi tylko Majka i nasze dziecko.Co jeżeli by mnie zabili?? co wtedy z nimi??
Nie chciałem o tym nawet myśleć.Zatrzymaliśmy się przed jej domem.Ani Emily, ani Ed nic nie mówili, ale z ich zachowania wywnioskowałem, że się boją tak samo jak ja. Tylko to nie na ich życie polowali.Poszedłem wziąć kąpiel, chciałem się chociaż w minimalnym stopniu zrelaksować.
-powiedziałaś mu?-usłyszałem słowa Eda
***
Emily spojrzała na Eda i poczuła złość.Nie była dzieckiem a on właśnie ją tak traktował. Rozumiała go tym bardziej, że z tego co słyszała Ed jest w niej zakochany, ale ona nie czuła tego co on.Dla niej najważniejsze było to, by złapała tamtego drania i  
pomściła śmierć dziecka.
-ma prawo wiedzieć!! ma prawo Em!-w jego głosie było coś, czego nigdy jeszcze nie słyszała.Do tej pory znała Eda wrażliwego, pełnego współczucia dla innych a a teraz? był szorstki, nie obecny.
-na Boga Em ile jeszcze?? ile osób musi zginąć byś zrozumiała, że to nie była twoja wina??-usłyszała jego podniesiony głos, ale w jego głosie było więcej troski niż złości.
W jej oczach po raz kolejny zagościły łzy.
-Ja muszę Ed, muszę!! Nie wiesz jak to jest, odwiedzać własne dziecko na cmentarzu! Nie wiesz jak to jest, gdy budzisz się w nocy mając wrażenie, że woła Cię córka, nie wiesz...-nie pozwolił jej dokończyć
-dość Em!! Dość!! Jestem twoim partnerem i przyjacielem.Dość powiedziałem! Znosiłem to wszystko, bo wierzyłem, że się otrząśniesz.Wierzyłem, że sama sobie poradzisz!! Jesteś moją przyjaciółką, ale przede wszystkim policjantką! Chcesz mieć na sumieniu tych młodych dzieciaków?? Co powiesz Łukaszowi dziecku, gdy zapyta gdzie jest jego tata??-zapytał Edward
Gdy usłyszała te słowa, poczuła nie przyjemny dreszcz.Nie sądziła jak bardzo jej własne zemsta zagrażała innym.Nie sądziła, że nie myślała jako policjantka a jak zraniona kobieta.
-wpakowałaś tego chłopaka w sam środek własnej wojny Em i musimy go stąd wyciągnąć żywego-usłyszała nie przyjemny głos przyjaciela.
***
Stałem za tymi drzwiami i nie wiedziałem co mam zrobić.Nie chciałem im przeszkadzać, ale też nie chciałem ich znać.Ed miał rację.To Emily mnie w to wpakowała a teraz nie tylko mi, ale też Majce i naszemu dziecku groziło śmiertelne niebezpieczeństwo.Tylko, że już teraz nie mogłem się wycofać.Nie chciałem i to nie tylko ze względu na sprawiedliwość, ale znając historię Emily poczułem, że jestem jej to winny.Polubiłem ją, a ona nie zasłużyła, na to co ją spotkało.Wszedłem do pokoju i zapanowała nie przyjemna cisza.
-wiesz?-zapytała Em
-tak wszystko słyszałem-odpowiedziałem patrząc jej w oczy
***
Usłyszałam strzał.Spojrzałam na Łukasza, leżał nie przytomny w kałuży krwi.Nie oddychał, nie ruszał się.Zupełnie tak, jakby nie żył, nie on chyba naprawdę nie żył. Podbiegłam do niego, ale on znikł.Ogarnęła mnie zupełna ciemność.Usłyszałam huk i gwałtownie podniosłam się z łóżka, naokoło była taka sama ciemność jaką widziałam chwile wcześniej.Powoli docierało do mnie, to co się stało, to tylko sen.Tylko zły sen.
Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, nadal nic.Ten barak informacji mnie zabijał. Poczułam się głodna.Wyszłam na korytarz i zadzwonił mój telefon, zbudziłam pielęgniarkę.
-słucham-szepnęłam ściszając głos
-córeczko to ty?-usłyszałam głos ojca
-tato?? gdzie ty jesteś?? co się z Tobą dzieje??-zapytałam radosnym, ale jednocześnie przerażonym głosem
-ja tylko na chwile.Kochanie jutro zrobię coś, czego mi nie wybaczysz, proszę nie potępiaj mnie-po drugiej stronie zapanowała cisza
-tato jesteś tam??-zapytałam  
-nie, to nie twój tata Maju-usłyszałam nie przyjemny szyderczy głos
-Maju nie słuchaj go!!-słyszałam krzyk taty
Usłyszałam strzał i zamarłam.Telefon wypadł mi z ręki a ja upadłam na podłogę. Dłuższą chwile z uwaga, patrzyłam na dzwoniący telefon, dzwonił nie znany numer a ja tak bardzo bałam się o ojca.
-tato?-zapytałam zapłakanym głosem
-nie kochanie to ja Łukasz, stało się coś?-zapytał zmartwiony
-tata, on-zawiesiłam głos
-Dzwonił??-zapytał Łukasz
Nie odpowiedziałam.Rozpłakałam się, jak mała dziewczynka.Złe przeczucia nasilały się i poczułam ogromny, nie wyobrażalny ból w sercu.Zupełnie tak, jakby ktoś właśnie wbijał mi w nie nóż.Zupełnie jakby w tej chwili zostało złamane.Wiedziałam, coś groziło  
Łukaszowi.
-błagam bądź ostrożny-powiedziałam łamiącym głosem
-obiecuję.Za dwa dni wracam i wyjeżdżamy, kocham Cię Maju-powiedział rozłączając się
***
A więc to już.Niby mówił mi, co ma zamiar zrobić, ale szczerze byłem przekonany, że jeszcze zmieni zdanie.Nie zmienił.Tylko on i ja wiemy, dlaczego to zrobił, dla kogo.Dla nich.Jak Maja zniesie śmierć ojca??Bałem się, że tego nie udźwignie.Rozłączyłem się, bo nie mogłem znieść łamiącego się głosu Majki.Wciąż w kieszeni nosiłem list i żałowałem, że jej jeszcze go nie dałem, może wtedy by zrozumiała.Poczułem wzrok policjantów na sobie i zrozumiałem, że całą nasza rozmowę słyszała Em.
-jak Maja?-zapytała uważnie mnie obserwując
-źle nie może tego znieść, ja zresztą też-powiedziałem
Zadzwonił Emily telefon.
-słucham?-zapytała
-jak to do cholery możliwe?? jak go pilnowaliście??-krzyczała do telefonu
-macie przeszukać całe miasto i kraj!! Macie go znaleźć i to już!-krzyknęła patrząc przerażona w moją stronę adzwonił telefon, budząc mnie z głębokiego snu.
-tak?-szepnęłam zaspanym głosem
-pakuj się jadę do Ciebie-usłyszałam przerażony głos Łukasza
Telefon wypadł mi z reki a ja poczułam dziwny skurcz.Miałam racje, coś nie dobrego się wydarzyło.Pospiesznie spakowałam rzeczy i poszłam pomóc pakować się mamie. Znów zadzwonił telefon.
-cześć-usłyszałam głos Daniela
-co się dzieje?? przyszło tu dwóch policjantów i kazali nam się spakować-zapytał Daniel
-nie wiem-odpowiedziałam
Rozłączyłam się, bo nie chciałam marnować czasu na rozmawianie, bo jeszcze nie do końca się spakowałam.
-coś się dzieje tak??-zapytała mama kładąc mi rękę na ramieniu
-nie wiem.Boję się mamo-przyznałam
-Łukasz cię obroni-powiedziała mama
Na dźwięk tych słów, coś się we mnie zagotowało.Tak bardzo bałam się, widoku nie przytomnego chłopaka stającego w mojej obronie.Teraz wiedziałam to na pewno, nie potrafiłabym bez niego żyć.Czekałam w pokoju za jakąkolwiek wiadomością od Łukasza, jednak nadal nikt nic nie mówił.Ani Emily, ani Łukasz nie dzwonili a mnie ta nie pewność zabijała.
***
Jechaliśmy policyjnym helikopterem już dobra godzinę a ja coraz bardziej, się nie po koiłem.On uciekł! ten drań im uciekł, zabijając przy tym kilku policjantów.Doskonale wiedziałem, jaka jest poważna sytuacja i co nam grozi.Wiedziałem, ale bałem się tylko  
o nią.Nie wybaczył bym sobie, gdyby coś jej się stało.
-nie bój się. Wyjedziecie i wszystko będzie dobrze-powiedziała Em próbując mnie uspokoić
-obronimy Was-mówiła dalej
Jednaj ja jej nie słuchałem.Myślami byłem przy niej i naszym dziecku.Zatrzymaliśmy się obok szpitala.
***
Patrzyła na przerażonego chłopaka i czuła narastający gniew.Mieli go! Był na wyciągniecie reki a znowu im uciekł.Tym razem, zagrażając dzieciakom których wciągnęła w to wszystko.
-musimy im pomóc Ed -powiedziała ze łzami w oczach
Zadzwoniła jej komórka.
-słyszałaś?-zapytał prokurator
-tak słyszałam.Właśnie jedziemy z Łukaszem po jego rodzinę i na czas tej całej burzy postanowiliśmy ich wywieźć-powiedziała z ciszonym głosem
-dobry pomysł-odpowiedział prokurator rozłączając się
Emily wyszła z helikoptera i próbowała się uspokoić.Może w innych okolicznościach, ścigała by go za wszelką cenę, ale to co ostatnio powiedział jej przyjaciel dało jej dużo do myślenia.Musi obronić dzieciaki i tylko to się dla niej liczyło.
***
Wybiegłem z helikoptera, chcąc jak najszybciej ją zobaczyć.Chciałem przekonać się czy nic jej nie jest i jak się ma.Wbiegłem do jej pokoju, lecz był pusty.
-Maju!-krzyknąłem czując napływające łzy
-Maju!-krzyknąłem jeszcze raz, ale teraz bardziej w panice niż w poszukiwaniu
Zobaczyłem ją i padłem jej w ramiona.
-żyjesz!-powiedziałem z ulgą
Maja popatrzyła na mnie i nieśmiało się uśmiechnęła.Nie wiedziała o co chodzi, ale w jej oczach zobaczyłem ogromne przerażenie.
-tak byłam w łazience-powiedziała spokojnym głosem
Nie odpowiedziałem nic.Wziąłem jej rzeczy i pociągnąłem za rękę, chciałem jak najszybciej opuścić to miejsce.
-co się dzieje?-zapytała z ciszonym głosem
***
Patrzyłam na niego wyczekująco a minuty, ciągły się w nieskończoność.Albo bał się mi powiedzieć, albo bał się mi zaszkodzić ale jedno było pewne, nie jest dobrze.
-jedziemy nie ma czasu!-usłyszeliśmy głos Emily
Łukasz wziął ode mnie bagaże i łapiąc mnie za rękę, ciągnął do samolotu.Chwile później byliśmy już w helikopterze.
-może mi wreszcie ktoś powiedzieć co się dzieje?-zapytałam  
Kilka par oczu spojrzało w moją stronę, ale nikt z nich, nic nie mówił.Boże Kasia!! Poczułam zawroty głowy i wielki ból w sercu.Jak mogłam, zapomnieć o własnej przyjaciółce??
-Kasia!-krzyknęłam tak głośno, że wszyscy spojrzeli w moją stronę
-cii zająłem się tym.Kasia już jedzie tam gdzie my-powiedział Łukasz przytulając mnie
-zapomniałam o niej, Łukasz zapomniałam o własnej przyjaciółce-rozpłakałam się
Em spojrzała na mnie, ale zaraz odwróciła wzrok, wyglądało na to, że nikt mi nie powie co jest grane.Wtulona w ciepłe ramiona Łukasza zasnęłam.
***
Daniel chodził od stołu do drzwi, patrząc na poważną minę policjanta.Prosił już go setki razy, ale nikt nie powiedział mu gdzie jadą, po co i z kim.I nadal nie wiedział co dzieje się z Majka.
-spakowany?-usłyszał głos Moniki
Odwrócił się i uśmiechnął do koleżanki.Nie znał jej za długo, ale mimo to bardzo ja polubił.Ostatnim czasie zaczął podziwiać jej odwagę, bo mimo tych trudnych dla nich okoliczności nie bała się, nie narzekała.
-zaraz będziemy się zbierać-powiedział starszy mężczyzna
-dokąd?-zapytała Monika, lecz nadal nie dostała odpowiedzi.
Zmęczona tym ciągłym pytaniem odpuściła.Usłyszeli helikopter i wyszli na dwór. Słońce parzyło nie miłosiernie a na niebie, nie było ani jednej chmurki.Pogoda była wręcz idealna na spacer, a ich czekało kilka godzin w samolocie.
***Obudziłam się wtulona w mojego ukochanego chłopaka i na chwile poczułam się spokojniejsza.Cokolwiek się wydarzy wiedziałam, że przy nim, nic mi nie grozi.No właśnie nie grozi! 0n bez wahania oddałby za mnie życie a ja tego nie chciałam. Zatrzymaliśmy się przed wielkim budynkiem.Wysiadłam z helikoptera i zobaczyłam twarz przyjaciół i mamę Łukasza.  
-jak dobrze, że nic wam nie jest-powiedziała przytulając jedynaka  
Spojrzałam na swoją mamę i uśmiechnęłam się do niej.Może i nie lubiła mojej teściowej, ale widziałam łzy spływające jej z oczu.Tak, mnie też wzruszył ten obraz.  
-cześć księżniczko-szepnął Daniel biorąc mnie na ręce  
-cześć-szepnęłam uśmiechając się  
Naprawdę jego widok szczerze mnie ucieszył.  
-cześć-szepnęła Kaśka przytulając mnie  
Spojrzałam w oczy przyjaciółce i rozpłakałam się.Tak bardzo się o nią bałam, ale najbardziej zabolało mnie to, że przez całe to zamieszanie, zapomniałam o jej istnieniu.  
-słyszałaś?-zapytała Kaśka ze łzami w oczach  
-o czym?-zapytałam nie wiedząc o co chodzi  
Łukasz przybliżył się do mnie i mocniej ścisnął moja dłoń.Objął mnie ramieniem i z całej siły trzymał, zupełnie tak, jakby zaraz miał zawalić się mój świat.  
-twój tata, on-zawiesiła głos  
-On zaginał-dokończył Łukasz, jeszcze mocniej trzymając mnie za rękę  
Upadłam na kolana, czując jak małe kamienie wbijają mi się powodując ból.Ból który w porównaniu z tym co poczułam, jest niczym.Mama blada spojrzała na mnie i schowała twarz w dłoniach a ja miałam już pewność, że mimo tych ciągłych zdrad ojca, ona nadal go kochała.Podeszłam do niej i z całej siły przytuliłam, chciałam dodać jej otuchy. Wciąż pamiętałam to, co zrobiła po zdradzie ojca.Pamiętałam to, jak stałam pod jej salą, modląc się by przeżyła.Pamiętałam-rozmyślenia przerwał mi Łukasz  
-wypłacz się, będzie lepiej, zobaczysz-powiedział, zamykając mnie w swoich ramionach.  
***  
Staliśmy tak dłuższy czas, nic się nie odzywając.Podejrzewałem, że właśnie taka będzie jej reakcja, ale jak się okazał, była jeszcze gorsza niż myślałem.  
-jak to się stało?-usłyszałem jej cichy szept  
-to oni go zabili-powiedziałem jej prawdę  
Wtuliła się we mnie zamykając oczy.Jej serce biło nie spokojnie a ciało dygotało.Była tak bardzo wystraszona, że poczułem ogarniający mnie gniew.  
-a jeżeli oni nas znajdą?-powiedziała unikając mojego spojrzenia  
-nie znajdą.Obronię Cię słyszysz? obronię-powiedziałem najspokojniej jak umiem  
Nie chciałem nawet myśleć o tym, co bym zrobił, jak by jej zabrakło.Obiecałem, że za wszelką cenę ochronię ją i nasze dziecko.Nie potrafiłem wyobrazić sobie, ani jednej chwili bez niej, ani jednej sekundy bez jej obecności.Była moim uzależnieniem,  
schronieniem i powietrzem.Była wszystkim czego potrzebowałem do życia.  
-powinniśmy jechać-usłyszeliśmy głos Emily  
Spojrzeliśmy sobie głęboko w oczy a ona znów się rozpłakała.Wyrwałem się z jej ramion i oddałem ją pod opiekę Kasi a jej mamą zajął się Ed i moja mama.Poszedłem po ich bagaże.  
***  
Emily patrzyła na zapłakane oczy dziewczyny i poczuła ukłucie w sercu.Wszystkie wspomnienia wróciły, wspomnienia które przez tyle lat ukrywała głęboko w sercu. Wspomnienie jego czarnych oczu i jej błąd loczków.Zamknęła oczy, by wspomnienia znikły, lecz one zostały.  
-mamo uratuj mnie!-głos dziecka wydawał się tak bardzo żywy, zupełnie tak jakby ona stałą za nią  
-uratuj!-obraz przeleciał jej przed oczami  
Poczuła miękkie kolana i upadła na chodnik.  
-Alis nie!!-usłyszała swój własny krzyk  
Jej maleńkie dziecko, leżało w kałuży krwi, brudząc przy tym swoje lśniące włosy.Jej niebieskie oczy gasły a ręce stały się nie ruchome.  
-Em nie możesz!! Skarbie zaczekaj!-usłyszała głos męża i usłyszała strzały.  

-wszystko w porządku??-usłyszała głos przyjaciela  
-Tak Ed to tylko złe wspomnienie-powiedziała zapłakanym głosem  
***  
Weszliśmy do wielkiego, wojskowego samolotu, zastanawiając się, co dalej nas czeka.Ścisnęłam jego rękę, wciąż próbując hamować łzy, jednak moje serce tak cierpiało, że nie chciało słuchać podpowiedzi rozumu.Nigdy nie sądziłam, że człowiek może mieć tyle łez.Spojrzałam na mamę, na jej pusty wzrok i moje serce na nowo zawyło.Nie potrafiłam się uspokoić.Nadal nie docierało do mnie, że mój ojciec nie żyje.  
-kochanie jestem tu-usłyszałam głos Łukasza  
Ale nie wejrzałam w jego stronę, wciąż obserwowałam otaczające nas świat.Nagle poczułam coś niepokojącego.Wydawało mi się, że z dzieckiem, coś jest nie tak.  
-dobrze się czujesz?-zapytał Łukasz widząc jak łapię się za brzuch  
-jak ja mam się dobrze czuć, jak mój ojciec nie żyje?-zapytałam patrząc mu w oczy  
Nic nie odpowiedział.Zapięłam pasy i usiadłam wygodnie na fotelu, ani na chwile nie puszczając jego reki.  
***  
Nie mogłem znieść, widoku Majki w taki stanie.Nie mogłem znieść jej łez.Tak bardzo ją kochałem, że każde nawet najmniejsze jej cierpienie powodowało, że mi kroiło się serce.  
-nie płacz, błagam nie płacz-powtarzałem  
Jednak z jej oczu ciągle kapały nowe łzy.Nie mogłem tego znieść, nie chciałem już na to patrzeć.Przytuliłem ją najmocniej jak umiałem i zasnęła w moich ramionach.  
-to dobry pomysł byśmy jechali oddzielnie?-zapytałem Em, gdy usiadła obok nas  
-tak.Wszyscy byśmy się nie pomieścili a to najlepsze wojskowe samoloty jakie mieli-znów usłyszałem to samo zapewnienie  
Może to i lepiej bo przynajmniej nie ma tu Daniela, przeszło mi przez głowę.Nie wiem czemu, ale ostatnio tak bardzo działa mi na nerwy, może dlatego, że ciągle klei się do Majki?? nie byłem tego pewny.  
***  
Obudziłam się godzinę później.Wyglądało na to, że byliśmy już na miejscu.Helikopter zaparkował a my pojechaliśmy dalej samochodem.Dwie godziny później, byliśmy przed pięknym dużym domem.  
-oto wasze nowe lokum-poinformowała nas Emily  
Dom był piękny trzy rodzinny.I wyglądało na to, że wszyscy mieliśmy mieszkać w nim razem.Może to i bezpieczniej?? Nawet FBI nie było by stać, na kilka takich domów a to mieszkanie miało wszystko.Ale najbardziej cieszyła mnie brama na hasło.Byłam pewna, że nikt nie powołany się tu nie dostanie a ściany i okna były kuloodporne na wszelki wypadek.W tym wielkim rodzinnym domu, kompletnie nic nam nie groziło.  
-chciałabym mieszkać tu na stałe-powiedziałam zachwycona  
-jest Wasz-powiedziała dumnie Emily  
Spojrzałam na nią, nie wierząc w to, co ona mówi.  
-kupiliśmy go na pół z Edwardem w prezencie dla Was-powiedziała a ja myślałam, że śnię  
-nie możemy-protestowałam  
-możecie i musicie-szepnęła obejmując mnie  
Rzuciłam się jej w ramiona.Takiego prezentu bym się nie spodziewała....Minął tydzień od naszej przeprowadzki.Długi tydzień wyczekiwania i strachu.Każdego wieczora, zastanawiałam się czy ich złapią, czy wreszcie odzyskamy wolność.  
-o czym myślisz??-zapytał Łukasz czule mnie obejmując  
-o tym czy, kiedykolwiek będziemy bezpieczni-odpowiedziałam  
Łukasz podszedł i pocałował mnie.Do pokoju weszła mama  
-jak dobrze widzieć Was szczęśliwych-szepnęła  
Nic nie odpowiedzieliśmy, po prostu uśmiechnęliśmy się i milczeliśmy.Ktoś zapukał do drzwi  
-co tam?-zapytałam gdy zobaczyłam twarz Daniela  
-chciałem sprawdzić czy u Was wszystko w porządku odpowiedział.  
***  
Jej telefon dzwonił już kolejny raz, ale nie odebrała.Chciała dokończyć papierkową robotę, by nie spóźnić się na kino z Edem.W końcu po kolejnym, chyba już piątym dzwonku odebrała. - Cześć możemy porozmawiać? -usłyszała znajomy głos.Tak bardzo bała się o niego i tak bardzo za nim tęskniła. - Gdzie ty się podziewałeś? wszyscy umieraliśmy ze strachu o ciebie -szepnęła wystraszonym głosem - Tu i tam.Za kwadrans tam gdzie zawsze -powiedział mężczyzna. Telefon rozłączył się.Emily zostawiała papiery i wyszła z biura. - Dobranoc - powiedziała cichym głosem do stróża - Dobranoc Em -odpowiedział  
***  
Patrzyłem na niespokojną twarz Majki i nie wiedziałem co się dzieje.Miała jakiś problem, ale nie chciała mi powiedzieć jaki. - Co się dzieje? -zapytałem biorąc ją za rękę  
- Nasze dziecko -zawiesiła głos - Co z nim?? -zapytałem - Jeszcze w szpitalu w naszym mieście, lekarz mówił o jakimś szmeru w jego serduszku. A co jeżeli będzie chore? -zapytała drżącym głosem. Nawet nie chciałem o tym słyszeć.Jakoś nie wyobrażałem sobie, żeby dziecku miało coś się stać.Nie potrafiłem wyobrazić sobie życia bez dziecka i bez Majki. - Kochanie będzie dobrze - uspokajałem ją - Przeszkadzam Wam? -do pokoju weszła moja mama - Nie mamo - odpowiedzieliśmy - Chciałam Cię Maju przeprosić za moje zachowanie.Ale zrozum mnie, mam jedynaka i tak bardzo boję się go stracić, został mi tylko on -powiedziała ze łzami w oczach - Ale mamo! nigdy mnie nie stracisz.Majka i nasze dziecko są dla mnie najważniejsi, ale masz rodzinę, nas -powiedziałem przytulając ją - Nie zostawimy Cię mamo -szepnęła Majka podchodząc do nas - Jesteśmy jedną wielką rodziną -zaśmialiśmy się  
***  
- Dogadujecie się? - zapytała mama,patrząc na moją teściową - Tak mamo, dogadujemy -szepnęłam, uśmiechając się.Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę taka szczęśliwa.Z Łukaszem układa mi się lepiej niż przepuszczałam i jestem pewna, że chce spędzić z nim resztę życia.Wkrótce urodzę dziecko i do tego mam fantastyczny stosunek z jego mamą.Czego chcieć więcej??  
***  
Rozejrzała się dookoła, ale nikogo nie było.Już miała iść, gdy zobaczyła jak szedł w jej stronę,uśmiechając się.  
- Cześć Em - powiedział - Cześć - odpowiedziała.Oboje spojrzeli sobie w oczy, ale nikt z nich nie miał odwagi się pierwszy odezwać. - On nie żyję, wczoraj zastrzeliłem go,gdy uciekał - usłyszała.Zakręciło jej się w głowie.Nie mogła, nie chciała w to uwierzyć.On nie żyje, ten który zabił jej rodzinę, ten którego tak długo ścigała. - Jesteś pewny? - zapytała  
- Tak Em, sprawdzałem - odpowiedział.Zapadła nie przyjemna cisza - Jak moja córka? Jak Majka i jej dziecko? - zapytał łamiącym głosem - Mieszkają w domku od Ciebie - odpowiedziała - Wszystko schrzaniłem - szepnął siadając przy stoliku  
- Nie wrócisz? nie powiesz im? - dopytywała się Emily - Co mam im powiedzieć? zrobiłem to specjalnie? ja jednak żyje? - zadrwił - To był twoja praca Bogdanie - szepnęła Em  
- Oszukałem rodzinę, zostawiłem.Nie mam prawa teraz wracać - powiedział odchodząc  
Em siedziała przy stoliku patrząc jak on odchodzi.Została sama.  

miesiąc później  
***  
- Jesteś tego pewny? - zapytałam kolejny raz - Nie mów, że się rozmyśliłaś - szepnął patrząc mi głęboko w oczy  - Nie,nie rozmyśliłam - szepnęłam - To chodźmy zamówić termin - powiedział łapiąc mnie za rękę.Weszliśmy do urzędu stanu cywilnego i spojrzeliśmy sobie w oczy.Wzięliśmy głęboki wdech i weszliśmy do pokoju 21  
***  
Nie mogłem w to uwierzyć.Już za dwa miesięcy weźmiemy ślub.Kochałem ją i nie wyobrażałem sobie bez niej życia.  
- Kocham Cię - szepnęła Majka,gdy wracaliśmy do domu  - Ja ciebie też - odpowiedziałem, delikatnie ją całując - A co z sukienką?  -zapytała  - Emily ci ją przywiezie - odpowiedziałem  
***  

Dwa miesiące później  
Staliśmy przed urzędem stanu cywilnego i bardzo się denerwowaliśmy.Tak z jednej strony, spełniało się nasze marzenie a z drugiej bałam się, że coś będzie znowu nie tak.Ostatnim czasie układa się między nami wręcz idealnie i trudno mi uwierzyć w takie szczęście, tym bardziej, że tyle razy nas rozdzielano.Spojrzałam za siebie wszyscy byli.Brakowało tylko Kasi mojego świadka.Jest, w końcu przyjechała z Adrianem, nowym jej chłopakiem.  
- Możemy już? - zapytała Emily  - Tak - odpowiedzieliśmy i weszliśmy do środka  
Podpisaliśmy papiery, założyliśmy obrączki i pół godziny później wyszliśmy z sali. Skierowaliśmy się na drobne przyjęcie do restauracji obok. W restauracji wszyscy składali nam życzenia i zaczęła się zabawa.Brakowało mi tylko ojca.  
***  

Parę miesięcy później  
- Przyj! - usłyszałem głos pielęgniarki.Chodziłem od korytarza do korytarza i bardzo się denerwowałem.Zaczął się poród.Po chwili usłyszałem płacz dziecka i uśmiechnąłem się.Wszystko było lepiej niż sądziłem. - Ma pan córeczkę - powiedziała pielęgniarka pokazując mi dziecko.Wziąłem ją ostrożnie na ręce bojąc się, że coś jej się stanie. Odwinąłem koc i policzyłem paluszki u rąk i nóg.Miała wszystkie.  
- Zdrowa? - zapytałem  - Tak.Zdrowa i silna -odpowiedziała pielęgniarka zabierając ją  
***  
Usłyszałam jej płacz i uśmiechnęłam się.Mimo, że wszystko mnie bolało byłam szczęśliwa, że nic jej nie jest.To córeczka.Tak bardzo za nią tęskniłam a przecież dopiero co, pielęgniarka ja ode mnie zabrała.  
- Cześć kochanie  -usłyszałam głos Łukasza.W jego oczach dostrzegłam radość.Cieszył się tak samo jak ja. - Widziałeś ja? - zapytałam słabym głosem - Tak kochanie, odpoczywaj - szepnął,a ja zamknęłam oczy Ktoś zapukał do drzwi.  
- Otwarte - powiedziałam zmęczona.Do pokoju wszedł ojciec. - Cześć kochanie - usłyszałam jego głos.Spojrzałam na niego i nie wiedziałam czy to sen czy jawa.  
- Ja żyje - powiedział  

W naszym życiu ostatnio dużo się zmieniło.Ojciec był tajnym agentem FBI i dlatego powiedział nam, że nie żyje.To on zabił tego drania i rozpracował mafie.Mama mu wybaczyła i wrócili do siebie.Daniel związał się z Monika i wyglądają na szczęśliwą parę.Kasia jest z Adrianem a Emily jest chrzestną naszej córeczki Alis i dała szansę Edwardowi.  
-Koniec-

agusia16248

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 31254 słów i 169213 znaków, zaktualizowała 22 wrz 2015.

8 komentarzy

 
  • Użytkownik WielkieP

    Pewnie ta nowa laska też jest w ciąży wiadomo jak to jest chwilą uniesienia brak zabezpieczenia i jazda bez trzymanki a później płacz i lament . Do końca opowiadania jeszcze z 5 ciężarnych się pojawi wszystko przez łatwe laski których pełno . Pozdrawiam Śliczne Panie :*

    23 lis 2013

  • Użytkownik :P

    Super :D

    23 lis 2013

  • Użytkownik :)

    Sądzę, że Maja powinna byc z Łukaszem i faktycznie głupio by było gdyby sie okazało że ją zdradził lub cos podobnego :) Ps.Pięknie piszesz opowiadania:)

    23 lis 2013

  • Użytkownik świecie piekna

    Super opowiadania corqz ciekawsze

    23 lis 2013

  • Użytkownik Marti

    Super :) dodaj kolejna czesc prosze :)

    23 lis 2013

  • Użytkownik kakas

    super ale niech nie kłócą się tak :)

    23 lis 2013

  • Użytkownik Misiaa

    Super.. Ale zgadzam się z niną. Wtedy to opowiadanie nie miałoby sensu..

    23 lis 2013

  • Użytkownik volvo960t6r

    Ja jestem ciekaw... Świetnie piszesz to opowiadanie

    23 lis 2013