Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

Old friend cz.1

Old friend cz.1Zawsze byłam bardzo wrażliwą nastolatką,trzymałam się na uboczu w towarzystwie ciepłej,smakowej herbaty i książek. Moim jedynym przyjacielem,jedyną opoką był Enzo, Jaki on był? Prawdopodobnie nie znam wystarczającej ilości przymiotników,żeby go opisać. Lorenzo Daniels jedna z najpopularniejszych osób w szkole,przystojny i bardzo inteligentny a w dodatku czuły i wrażliwy na krzywdę innych. Nie zachowywał się jak reszta tak zwanej ,,świty",bronił młodszych uczniów i każdemu zawsze służył dobrą radą. Opiekował się mną. Dwanaście lat traktował,jak młodszą siostrę,za którą jest odpowiedzialny. Nikomu nie pozwalał mnie obrażać,ani nawet tknąć. Sprawdzał każdego chłopaka,z którym miałam gdzieś wyjść,nie wiedział,że robiłam to tylko po to,żeby był zazdrosny. W szkole średniej poczułam do niego coś więcej,był moją pierwszą miłością. Płakałam za każdym razem,kiedy miał jakąś nową dziewczynę. Nie wiedział o moich uczuciach,nie chciałam go stracić. Ostatni raz widzieliśmy się,kiedy miałam osiemnaście lat. Wyjechał do Anglii,żeby móc studiować na Oxfordzie,ja natomiast zostałam na naszej lokalnej uczelni w Holandii. Zaczęły się kłótnie, cholernie za nim tęskniłam. Wiedziałam,że jemu też jest ciężko. Nagle stało cię coś czego najbardziej się obawiałam,jak gdyby nigdy nic zerwał ze mną kontakt. Przeszłam załamanie nerwowe,przez rok byłam wrakiem.  

Teraz mam dwadzieścia pięć lat,pracuję jako projektantka wnętrz w firmie moich przyjaciół. Byłam sama,wynajmowałam małe mieszkanko w centrum Amsterdamu i tak właśnie wyglądało moje życie.

***********

-Ronny,nowe zamówienie!- Andy wparowała do mojego gabinetu z masą papierów. W tym miesiącu spadła na nas lawina nowych projektów-Chciałabym,żebyś zaprojektowała wnętrze tego domu-kontynuowała,rozkładając przede mną zdjęcia.

-Piękny-powiedziałam widząc przed sobą ogromną,renesansową budowlę. Ile to musiało kosztować? Chyba wolę tego nie wiedzieć.

-Masz rację-przyjaciółka posłała mi uśmiech,który odwzajemniłam. Zaczęłam przeglądać teczkę z wymaganiami klienta,cholera sporo tego było-Musisz tam pojechać jeszcze dzisiaj,a najlepiej nawet teraz- spojrzała na mnie błagalnie. Przewróciłam oczami.

-Już się zbieram-powiedziałam,biorąc po drodze karteczkę z adresem. Pomachała mi na odchodne i wróciła do pracy. Wsiadłam do mojego grafitowego hyundai'a i ruszyłam. Na miejscu byłam niecałe czterdzieści minut później. Rezydencja znajdowała się spory kawałek za miastem w spokojnej,cichej okolicy. Jak oczarowana szłam w kierunku drzwi po drodze podziwiając wszystko dookoła. Zapukałam w międzyczasie wygrzebując z torebki notes. Otworzyła mi piękna,młoda kobieta być może starsza ode mnie o dwa- trzy lata. Uśmiechnęła się na mój widok i gestem zaprosiła do środka. We wnątrz było mnóstwo starych,zaniedbnych mebli,potargana tapeta na ścianach i małe,ledwo widoczne dziury w podłodze. Prawdopodobnie,gdy go odkupili wszystko było już w takim stanie.
-Kaitlyn Manoro- przedstawiła się wyciągając w moją stronę dłoń.  
-Ronny Williams- powiedziałam i uścisnęłam jej rękę. Wydawała się być sympatyczną osobą.  
-Napijesz się czegoś? Zanim pokaże Ci dom chciałabym poczekać na narzeczeonego w międzyczasie możemy domówić szczegóły- wyjaśniła i skierowała się do kuchni,a ja za nią.
-Kawy,nie ma problemu- usiadłam na krześle przy wyspie kuchennej i zaczęłam rozglądać po pomieszczeniu. Było idealne,całe w kremowo- białym marmurze z dodatkiem mebli z jasnego drewna. Nic bym tutaj nie zmieniła. Kobieta podała mi kubek i usiadła na przeciwko.
- Jak się pewnie domyślasz kuchnia jest perfekcyjna,to jedyne miejsce które ma być nieruszone,co do reszty,chciałabym wprowadzić tutaj dużo elegancji,ale jednocześnie chcę oddać klimat tego starego domu- zaczęłam robić notatki i wyszczególniać niektóre rzeczy- co do wszystkiego daję Ci wolną rękę,chciałabym tylko abyś zastosowała się do moich instrukcji,co do teczki,którą wam podesłaliśmy to mój narzeczony jest bardzo wymagający,ale nie sugruj się,on się nie zna,jak każdy prawnik- roześmiałyśmy się obie. W tym samym momencie usłyszałam odgłos otwierania drzwi.
-Jesteś kochanie? Przyjemny męski głos odbił się echem w mojej głowie. Nie minęła chwila,kiedy jego kroki zmierzały w naszą stronę- A Pani to? Usłyszałam i z szerokim uśmiechem odwróciłam się w jego stronę. Zmarłam... To był Enzo. Bardzo się zmienił,jego ciemne włosy układały się w artystyczny nieład, garnitur idealnie opinał jego umięśnione ciało. W jego oczach zobaczyłam strach i złość? Straciłam dech,nie wiedziałam,jak mam się zachowywać.
-Lorenzo Daniels- podszedł do mnie i się przedstawił. ,,Ałć",zabolało.  
-Ronny Williams- nawet na niego nie spojrzałam. Jego narzeczona zdawała się nie zauważać naszego dziwnego zachowania
-Oprowadź Ronny po rezydencji,ja mam kilka spraw do załatwienia- rzuciła i już jej nie było. Zostaliśmy sami,cisza która zapanowała była wręcz przytłaczająca. Spojrzał na mnoe z wrogą miną.
-Co tu robisz do cholery? Nie takiej reakcji się spodziewałam. Zmarszczyłam brwi i wzięłam głęboki wdech.
-Pracuję nie widzisz? Ominęłam go- Może mnie łaskawie oprowadzisz? Zapytałam. Westchnął i szybkim krokiem ruszył przed siebie. W niecałe piętnaście minut pokazał mi wszystkie pokoje,ostatnie miejsce to sad,w którym teraz byliśmy-Niesamowicie- wymksnęło mi się. Stał do mnie odwrócony plecami,nie zachowywał się tak,jak osoba którą znałam. Wyprzystojniał i to bardzo,ale był oziębły i złośliwy.
-Napatrzyłaś się już? Palnął i oparł się o drzewo.
-O co Ci chodzi? Zapytałam ledwo panując nad złością. Co za dupek. Podszedł do mnie po czym wyciągnął z kieszeni paczkę fajek i wziął jedną. Odpalił,zaciągnął się i chuchnął mi prosto w twarz. Nie ruszyło mnie to,naprawdę.
-Nie chcę Cię tu- szepnął mi do ucha,a mną wstrząsnął dreszcz. Wyrwałam mu papierosa i zgasiłam na jego koszuli,ta mina była tego warta.
-Masz problem,bo twoja narzeczona cieszy się,że tutaj jestem- syknęłam i chciałam wracać,ale szarpnął mną za rękę.
-Gdyby wiedziała kim dla siebie byliśmy,nie masz pojęcia jaka jest zazdrosna- zaczął,obserwując moją reakcję.
-Kim? Bo z tego co widziałam to nie znaliśmy się do tej pory- wyrwałam się i przyśpieszyłam. Sprawdziałam czy na pewno wszystko ze sobą zabrałam i rzuciłam torbę na tylne siedzenie. Byłam rozgoryczona i zła,bolało mnie serce,kiedy widziałam co stało się z moim najlepszym przyjacielem,z chłopakiem którego kochałam nad życie.
Zamykałam drzwi samochodu,kiedy zostałam do nich mocno przyparta. Oddech uwięzł mi w gardle,gdy widziałam jego rozżarzone oczy i kuszące usta. O czym ja myślałam do cholery? To pieprzony buc i cham.
-Masz tutaj jutro nie wracać- powiedział,gdy dostatecznie się do mnie nachylił. Czułam cholerne napięcie,miałam ochotę zdzielić go w twarz.
-Możesz mnie pocałować w dupę- szepnęłam blisko jego twarzy,odepchnęłam się i wsiadłam za kierownicę. Odjechałam z piskiem opon, widząc w lusterku,że patrzy na mnie.
Co za pretensjonalny dupek.

patik4

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość i erotyczne, użyła 1327 słów i 7411 znaków. Tagi: #miłość #romans #tajemnica #akcja #uzależnienie

1 komentarz

 
  • Crtyff

    Będzie kontynuacja?

    14 wrz 2018

  • patik4

    @Crtyff tak :)

    15 wrz 2018