– Kochanie, będzie dobrze. – Kciukiem otarł moje łzy.
***
– Jak mogłeś! – Zerwałam łańcuszek z szyi i rzuciłam nim o ziemię.
– Przepraszam… – powiedział. Dostrzegłam w nim skruchę. Wtedy już mu wybaczyłam. Przytuliłam go.
– Wyjdziemy z tego. Razem – rzekłam.
***
– Zrobić ci herbaty? – zapytałam.
– Poproszę. – Uśmiechnął się. Chwilę potem piliśmy gorący napój i żartowaliśmy.
– Kochanie… Na nas już chyba czas. – Pocałował mnie. Tego dnia rodzina znalazła nas martwych, lecz z uśmiechem na ustach. Umarliśmy, lecz zegar naszych uczuć nigdy się nie zatrzymał. Siedzimy razem na piekielnym tronie, popijając Yerbę Mate i rekrutując nowe anioły śmierci. Wszystkie pełne nieokiełznanych uczuć i miłości, najpotężniejszej broni.
Dodaj komentarz