Muszę ci powiedzieć, że cię kocham + INFO

***No hej! Wracam do was na razie z takim krótkim opowiadaniem. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Mam pomysł na dalsze części poprzedniego opowiadania, ale nie wiem jeszcze kiedy zacznę pisać. Pozdrawiam was cieplutko <3 i miłego czytania


~KUBA
Pokój 402. Wpatrzony w butelkę z piwem, którą trzymam w dłoni siedzę oparty o ścianę z najlepszymi kumplami z klasy. Grają w karty. Piotrek wygrywa, Kacper próbuje oszukiwać, Mateusz już pijany rzuca byle jakie karty na podłogę. Ja z Patrykiem siedzimy razem na łóżku i mamy z nich ubaw. Kacper wkurzony wstaje i rzuca kartami.
- Kurwa! Znowu?
- Stary, ty po prostu grać nie umiesz. Te twoje sztuczki jakieś zjebane są hahaha. – zaśmiał się Piotrek.
- Dobra, jeszcze raz. Tym razem wygram. – znów siada na podłodze, a Piotrek rozdaje karty.
Patryk śmieje się i nagrywa wszystko na Snapchata. Coś czuję, że jutro nasza mała impreza będzie na ustach całej klasy, jeśli już nie jest, bo wątpię, że ktokolwiek śpi oprócz nauczycieli, wiecznie czuwający na wycieczkach szkolnych Sikora i pan Piotr. Jesteśmy już dorosłymi ludźmi, a nie dziećmi z podstawówki, których cały czas trzeba mieć na oku.
Fizycznie siedzę z kolegami w pokoju i staram się stwarzać pozory, że super się bawię, że jest to najlepsza wycieczka klasowa w moim życiu i że lepszej już nigdy nie będę mieć, ale moje myśli są gdzieś indziej…  
- Stary, co jest?  
- Hm? – Patryk przywrócił mnie do teraźniejszości.
- Zawsze jako pierwszy wypijasz trzy butelki, a teraz? Czeskie piwko źle wchodzi? Haha!
- Heh! – odwróciłem głowę i zorientowałem się, że zaczął padać śnieg. Zajebiście…
- Tylko mi nie mów, że się cykasz, że facetka tu wbije. – zaśmiał się ponownie.
- Mam ją gdzieś. – spuściłem wzrok.
- Ej, Kuba co jest? – spoważniał.
- Nic. Idę się przejść. – wstałem i ruszyłem w kierunku drzwi. Patryk ruszył za mną i złapał mnie za ramię.  
- Ej, poważnie co cię gryzie? Przyjaźnimy się od dziecka, stary, znam cię na wylot i widzę, że coś jest nie tak. Rzygać będziesz?
- Haha nie, wiesz, że aż tak się nie upijam.
- To o co chodzi?
- Yyy… - pewnie liczy na to, że powiem mu o co chodzi naprawdę. Pomimo tego, iż jest moim najlepszym kumplem dziwnie się czuję żaląc mu się z moich problemów.
Stojąc na korytarzu usłyszeliśmy, że drzwi z pokoju nauczycieli się otwierają. Szybko wbiegliśmy do pokoju i zaczęliśmy chować butelki z piwem gdziekolwiek się dało. Mateusza położyliśmy do łóżka i przykryliśmy kołdrą pod sam nos. Lepiej niech facetka myśli, że już śpi niż zobaczy go pijanego. Piotrek z Kacprem zaczęli udawać, że nadal grają. Oparłem się o ścianę i przykryłem kocem. W tym samym momencie ktoś zapukał do drzwi. Po głosie wszyscy poznali, że to pani Sikorska. Pewnie chodzi po każdym pokoju i pilnuje "porządku”. Patryk otworzył drzwi.
- Chłopcy, jakoś dziwnie tu u was cicho. – zaśmiała się.
- Widzi Pani? Jesteśmy bardzo grzeczni. – powiedział z uśmiechem Kacper.
- No właśnie widzę. Coś to podejrzane. Co przeskrobaliście? – uśmiech nie znikał jej z twarzy.  
- Nic! – powiedzieliśmy chórkiem. Sikora jest bardzo miła, ale gdyby znalazła u nas alkohol mielibyśmy przejebane.
- Jasne… - rozejrzała się po pokoju - No to co? Dobranoc, śpijcie dobrze i bez hałasu proszę. – wyszła.
- Uff, dobra gramy dalej. – chłopaki wyciągnęli alkohol z kryjówek i znów usiedli w kółku grając w karty.
- Kuba, ty nie grasz? – spytał Piotrek.
- Nie, ja się zmywam. – ruszyłem w kierunku drzwi. Nie chcę już tam siedzieć. Nie chcę już więcej pić. Rzygam już smakiem tego piwa. Nie chcę już dłużej żyć bez niej… Zastanawiam się gdzie teraz jest, co robi, a przede wszystkim czy jest z nim… Dlaczego nie ma jej teraz ze mną, dlaczego nie ma nas gdzieś poza tymi brudnymi pokojami i zapachem starych szaf, gdzieś daleko od tego śmierdzącego budynku, którego wszyscy nazywają luksusowym hotelem. Ona gdzieś tu jest. Znajdę ją i powiem jej wszystko. Niech świat się wali i niech się dzieje co chce, ale powiem jej to co chcę jej powiedzieć od dawna.

~JULKA
Wstałam z łóżka i pewnym krokiem ruszyłam w kierunku drzwi. Wyszłam z pokoju a Michał nawet nie raczył za mną pójść. Jego słowa bardzo mnie zraniły. Już od dawna między nami się nie układa i od dawna nic już do niego nie czuję, ale nie spodziewałam się, że od samego początku naszego związku miał mnie za nic. Wycierając łzy z policzka szłam przed siebie, ale nie wiedziałam dokąd.
Szłam długim i ciemnym korytarzem. Ta cisza, chłód i ciemność zaczynały mnie trochę przerażać. Słychać tylko rozmowy i śmiechy z niektórych pokoi. Czuję się jak w horrorze, że zaraz zza ściany wyskoczy jakiś psychopata z zakrwawionym nożem i maską na twarzy. Od dziecka miałam bujną wyobraźnię i sama się sobie dziwię, że jeszcze nie uciekłam do swojego pokoju.
Przez kilkanaście minut błąkałam się po piętrze, zastanawiając się co ze sobą zrobić. Nie wrócę do pokoju dziewczyn w takim stanie, co gorsza jeśli zobaczy mnie nauczycielka taką zapłakaną i samą na korytarzu od razu będzie chciała wiedzieć co się stało, a ona jest ostatnią osobą z którą chcę o tym rozmawiać. Po długim namyśle postanowiłam wejść na najwyższe piętro. Znajdował się tam balkon z widokiem na miasto i pasmo gór. Jest już późna godzina, ale miałam nadzieję, że jeszcze zobaczę choćby zarys gór.
Trochę zdyszana weszłam po schodach na ostatnie piętro. Ruszyłam w kierunku dużego balkonu. Otuliłam się bardziej szarą bluzą, którą miałam na sobie. Gdy otworzyłam drzwi balkonowe poczułam bardzo zimny powiew górskiego wiatru. Padał śnieg. Gór nie było już prawie w ogóle widać, ale światła miasta były bardzo widoczne. Założyłam kaptur i oparłam się o barierkę.  

~KUBA
Podszedłem pod drzwi 306. Chyba był to jej pokój. Nie wiedziałem co zrobić. Zapukać i co? Co niby mam powiedzieć? Tak po prostu mam jej powiedzieć, że jest dla mnie kimś więcej niż koleżanką? Tak po prostu mam powiedzieć, że zakochałem się w niej na zabój? Tak po prostu mam powiedzieć, że zależy mi na niej bardziej niż myśli? Kurwa… nie przemyślałem tego w ogóle. Oparłem głowę o drzwi zastanawiając się co będzie jeśli ona jednak mnie odrzuci.
Nie może tak być, … na pewno tak się stanie. Ale przecież ona nigdy nie dawała mi żadnych znaków, że chce czegoś więcej. Odrzuci mnie, jestem tego pewien, ale nie mogę dłużej dusić w sobie moich uczuć do niej.
Stałem tak przez dobre kilkanaście minut. Dobra kurwa, niech się dzieje co chce! Zapukałem. Po kilku sekundach usłyszałem czyjeś kroki zbliżające się do drzwi. Serce zaczęło mi szybciej bić. Wiedziałem, że już nie mogę się wycofać. Jednak drzwi otworzył Kamil.
- Czego? – stanął przede mną w samych spodenkach.
- Yyy… - przez chwilę nie wiedziałem co powiedzieć.
- No co kurwa? – spytał, opierając się o drzwi.
- Yyy… sorki, spodziewałem się kogoś innego. – odpowiedziałem szybko i ruszyłem przed siebie, nie patrząc na Kamila.
- Co?! – wychylił się i zawołał za mną.
- Nic! Sorry! Pomyliłem pokoje!
- Następnym razem nie zawracaj mi dupy! – krzyknął i trzasnął drzwiami.
Frajer…  
A ze mnie idiota.
To nie jej pokój. W takim razie który?
Trochę się uspokoiłem, bo jednak nie zastałem Julki w tym pokoju i mogę jeszcze przemyśleć co właśnie chcę zrobić. Może byłoby lepiej gdyby zostało tak jak jest?... Nie! Choćbym miał zapukać do wszystkich pokoi zrobię to! Może siedzi z dziewczynami? Ale głupio tak zaglądać do wszystkich pokoi z jakąś durną wymówką, żeby tak naprawdę sprawdzić czy nie ma tam Julki. Muszę coś wymyślić.
Poszedłem na drugie piętro i za każdym razem, gdy otworzyły się jakieś drzwi starałem się zerknąć i wypatrzeć w pokoju Julię. Oczywiście musiałem się pilnować, żeby facetka mnie nie złapała. Jest po 22 i myślę, że nie byłoby miło, gdyby któryś z nauczycieli zobaczył mnie na piętrze, gdzie mają pokoje dziewczyny z 3c. Po godzinie poszukiwań uznałem, że nie ma to sensu. Nie znajdę jej. Nie wiem gdzie jest. Może w ogóle nie ma jej w hotelu, wymknęła się gdzieś z Michałem. Serce mi ścisnęło na samą tę myśl. Nie mogę sobie wyobrazić, że on ją właśnie przytula, całuje… Nadal się waham czy mam jej powiedzieć o swoich uczuciach czy odpuścić i nie psuć jej związku z Michałem.
Powoli wszedłem po schodach na ostatnie piętro. Nauczyciele zabronili nam tu chodzić, ale teraz mam wszystko gdzieś. Chcę być sam.
Nie, tak naprawdę chcę być z nią…
Kiedy już miałem otworzyć drzwi balkonowe moje serce przyspieszyło. To ona… i jest sama.

~JULKA
Usłyszałam, że drzwi balkonowe się otworzyły. Pewnie któryś z gości hotelu wyszedł na papierosa. Byłam tego pewna, ale gdy się odwróciłam i go ujrzałam uśmiech pojawił się na mojej twarzy, tętno przyspieszyło, od razu zrobiło mi się cieplej.
- Cześć, co ty tu robisz? – spytałam, otulając się bluzą.
- Cóż, wyszedłem się przewietrzyć. – z uśmiechem zamknął drzwi. Odwróciłam się i z rumieńcem na twarzy ponownie spojrzałam na miasto. Kuba stanął obok mnie i oparł się o poręcz. Chwilę milczeliśmy.
- Wiesz, że tak naprawdę nie wolno nam tu być. – wyszeptałam.
- A niby kto wie, że tu jesteśmy? – spojrzał na mnie i uśmiechnął się znowu. Uwielbiam jak jego błękitne oczy patrzą na mnie tak radośnie. Po chwili wyciągnął paczkę Marlboro i zapalił papierosa. - Chcesz? – spytał, podając mi fajkę. Nic nie mówiąc wzięłam papierosa i zaciągnęłam się. Przez kilka minut nie odzywaliśmy się do siebie i szczerze mówiąc nie przeszkadzało mi to. Nie potrzebowałam rozmowy z nim, tylko jego obecności… To mi zupełnie wystarczało. W głębi serca bardzo cieszyłam się, że Kuba jest teraz przy mnie. Chciałam mu wszystko opowiedzieć, jednak cisza między nami była o wiele przyjemniejsza niż rozmowa na temat Michała.

~KUBA
Widzę, że coś jest nie tak. Nie mogę patrzeć jak ona cierpi i męczy się w związku z tym frajerem. Pomimo tego iż w tej chwili się do siebie nie odzywamy wiem, że łzy, które płyną teraz po jej różowych z zimna policzkach, płyną przez niego. Chcę, żeby mi opowiedziała co się stało, wiem, żeby jej to pomogło. Julia dusi w sobie wszystko, bo nie chce się nikomu narzucać. Zawsze taka była. Ja jednak chcę dać jej do zrozumienia, że ma mnie i może mi powiedzieć o wszystkim co ją dręczy.
Nie wytrzymałem jej cichego płaczu. Zgasiłem papierosa, złapałem ją lekko za ramię i odwróciłem do siebie. Spojrzała na mnie niebieskimi oczami pełnymi łez. Zbliżyłem się do niej i przytuliłem. Była cała zimna i na dobre zaczęła płakać. Przycisnąłem ją do siebie jeszcze mocniej, aby była pewniejsza, że w tej chwili liczy się dla mnie tylko ona.
- Zimno ci, prawda? Wejdźmy do środka, bo zamarzniesz.
- Za późno. – zaśmiała się. Odsunęła się i wytarła łzy w rękawy bluzy, które i tak były już mokre.
- Nie płacz. – położyłem dłonie na jej twarzy, aby ogrzać jej policzki. – Chodź do środka.
- Nie chcę… -wyszeptała.
- A ja nie chcę, żebyś zachorowała. – złapałem ją za rękę i pociągnąłem za sobą w kierunku drzwi.
Gdy weszliśmy do środka Julia cała trzęsła się z zimna.
- Chodźmy do mojego pokoju, moje koleżanki siedzą z dziewczynami z twojej klasy piętro wyżej także pokój jest wolny.
W ciszy zeszliśmy na drugie piętro i Julia otworzyła kluczem pokój 207. Był całkiem przytulny. Ledwo co wszedłem głębiej w pomieszczenie a już potknąłem się o gigantyczną suszarkę.
- Sorki, to Matyldy. Jej rzeczy jest tu najwięcej. – zaśmiała się i podniosła z ziemi suszarkę. Zapalając światło weszła do łazienki
- To ta co miała 3 walizki? – usiadłem na jednym z łóżek.
- Hahaha tak to ona. – Julia krzyknęła z łazienki.
- Ile was tu mieszka?
- Czwórka. – wyszła z ręcznikiem w rękach wycierając w niego lekko mokre włosy. – Ale jedna z nas prawie cały czas jest w pokoju Radka.
Usiadła na łóżku naprzeciwko mnie, przecierając ręcznikiem twarz. Jest taka śliczna, taka naturalna. Nie mogłem oderwać od niej wzroku.
- Co mi się tak przyglądasz? – spojrzała na mnie.
- Nic. – wzruszyłem ramionami z lekkim uśmiechem. Odwzajemniła to, a mnie zrobiło się cieplej na sercu, gdy to zobaczyłem. Już nie płakała tylko się uśmiechała i to cieszyło mnie najbardziej.
- Muszę się przebrać. – wstała z łóżka i otworzyła szafę.
- Chętnie popatrzę hahaha. – spojrzała na mnie i zmrużyła oczy. Znam ten wzrok. Zaraz mnie czymś uderzy. Ledwo co się zorientowałem, a ona już miała poduszkę w ręce i uderzyła mnie w ramię. Skuliłem się i pozwoliłem jej się na mnie wyżyć. Niech bije ile chce, wiem, że to pozwoli jej zapomnieć. Złapałem drugą poduszkę i rzuciłem w Julkę.
- Oo dzięki! – krzyknęła z uśmiechem na twarzy i dalej okładała mnie poduszkami.
- Eeejj! Dobra, poddaję się! – zdyszana usiadła obok mnie i rzuciła poduszki na podłogę. Chwilę milczeliśmy. – Wszystko okej? – nadal milczała wpatrzona w podłogę – Julka? – uklęknąłem przed nią i odsunąłem włosy z jej twarzy. Znów miała łzy w oczach. Nie patrzyła na mnie, może się bała, może wstydziła tego, że znów ma chwilę słabości. O nic nie pytając złapałem ją za ręce i stanęliśmy naprzeciwko siebie. Julia nadal miała głowę spuszczoną w dół. Zbliżyłem się i przytuliłem ją najmocniej jak umiałem. Pozwoliłem jej się wypłakać, potrzebowała tego. Staliśmy tak dobre kilka minut.
- Wybacz, że się tak rozklejam. – odsunęła się ode mnie, wycierając łzy.
- W porządku. To przez niego, prawda? – pokiwała głową. – Chcesz o tym pogadać?
- Nie chcę, chcę zapomnieć o nim, ale po prostu zabolały mnie jego słowa. Hah, nie wiedziałam, że jestem aż tak beznadziejna.
- Żartujesz sobie? – złapałem ją za ramiona i spojrzałem w oczy. – Jesteś cudowną dziewczyną!
- Wiem – przerwała mi.
- Ale ty skromna! – zaczęliśmy się śmiać.
- Ja to wiem, ale usłyszeć takie przykre słowa od osoby, która była ci bliska przez dłuższy czas to nie jest miłe, zabolało mnie to po prostu.
- Rozumiem.
- Dobra, teraz to już muszę się przebrać.  
- To mogę popatrzeć? – podniosła poduszkę i rzuciła we mnie.
- Spadaj! Albo się odwrócisz albo będę zmuszona cię na 5 minut wyrzucić za drzwi.

~JULKA
Posłuchał mnie, ale nie do końca. Wyciągnął papierosy, odwrócił się i podszedł do okna zapalić.
- Okej, masz 3 minuty. – powiedział prowokującym głosem i z łobuzerskim uśmiechem, wkładając fajkę do ust.
Uśmiechnęłam się i szybko otworzyłam szafę. Jego obecność podczas mojego przebierania w ogóle mi nie przeszkadzała, może nawet nieco cieszyła. Ściągnęłam z siebie mokre ubranie i założyłam legginsy i białą bluzę, która była mi za duża, ale przynajmniej ciepła i przytulna. Gdy tylko odsunęłam kaptur do tyłu Kuba w tym samym momencie się odwrócił.
- Kurcze, myślałem, że nie zdążysz. – spojrzał na mnie z papierosem w ręku. Wyglądał tak seksownie, gdy patrzył na mnie przenikliwie, z wiecznie rozczochranymi, ciemnobrązowymi włosami, lekkim uśmiechem, a z jego ust wydobywał się dym.  
- Czemu ciągle tak na mnie patrzysz?
- Jak?
- Tak! – zrobiłam głupią minę.
- Hahahaha - zgasił papierosa. – Głodna?
- Tak! Bardzo!
- Może coś zamówimy z restauracji na dole?
- Żartujesz? Wiesz, że nam nie wolno.
- Niby czemu? Nikt się nie skapnie, że jakąś tam pizzę zamówiliśmy właśnie my. – uśmiechnął się i wziął telefon hotelowy do ręki.
- Kuba, przestań, bo możemy oberwać od Sikory. – próbowałam wyrwać mu telefon, ale zaczął się ze mną siłować.
- No dobra już dobra. - Kuba odłożył telefon na miejsce. – Ale to nie zmienia faktu, że nadal jestem głodny.
- Może lepszym pomysłem będzie pójście na stacje benzynową tu niedaleko. – Kuba spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Co?! Przecież jak Sikora nas złapie na wymykaniu się o 23 na stację to będziemy mieć bardziej przerąbane niż jak zamówimy pizzę, ale… - zmrużył oczy i uśmiechnął się – Podoba mi się.
Pomysł z wymknięciem się z hotelu na stację jest bardziej ryzykowny, ale ja z Kubą zawsze robimy razem szalone rzeczy. Ta jest mniej szalona, ale ryzykujemy dostaniem nagany i wizytą rodziców w szkole.
- Mam 200 koron, myślisz, że wystarczy?
- Jasne, ja mam jakieś 140, więc damy radę.
- A jeśli Sikora nas złapie?
- A przestań! – przerwał mi – nikt nas nie złapie. Gorzej jak ktoś nas zobaczy i pójdzie na skargę.
- Myślę, że raczej nie mamy tak chamskich kolegów. – zaśmiałam się. – Nie bierzesz kurtki?
- Nie, to tylko kawałek a nie chcę mi się wracać do pokoju po nią.
Wyszliśmy cicho z pokoju, zamknęłam drzwi na klucz. Kuba szedł przede mną i rozglądał się czy nie ma w pobliżu nauczycieli bądź któregoś z naszych kolegów. Dogoniłam go, zeszliśmy po schodach na parter i gdy już znaleźliśmy się pod drzwiami wyjściowymi złapał mnie mocno za rękę i wybiegliśmy z hotelu.
Czechy, jest po godzinie 23, pada śnieg, a ja z Kubą, trzymając się za ręce wymykamy się z hotelu, biegnąc na stację po coś do jedzenia. Niby nic takiego, ale bardzo się cieszę, że to właśnie z nim nie przestrzegam zasad. Wbiegamy na stację. Ekspedientka dziwnie na nas spojrzała, gdy tacy cali prawie biali ze śniegu zaczęliśmy wybierać jedzenie. Chipsy, czekolady, batony, kofola. Wszystko po kolei kładliśmy na ladę. Kuba ani razu nie puścił mojej ręki, ani kiedy biegliśmy ani teraz kiedy kupujemy jedzenie. Bardzo mi się to podobało i nie chciałam tego zmieniać. Ekspedientka zrozumiała, że nie mamy zamiaru się rozłączyć, więc zapakowała sama wszystko do dużej reklamówki. Zapłaciliśmy i pobiegliśmy w kierunku hotelu. Wbiegliśmy z hukiem na hol i ruszyliśmy po schodach na drugie piętro. Szybko przystanęliśmy kiedy na korytarzu usłyszeliśmy głosy Sikorskiej i pana Piotra. Po krokach było słychać, że idą w naszym kierunku.
- Kurwa… co teraz? – spytałam Kuby, który rozglądał się za jakąś kryjówką.
- Tam. – wskazał mi schowek na akcesoria do sprzątania.
Kuba kazał mi pierwszej się schować. Pomieszczenie było małe, więc on ledwo wślizgnął się do środka. Szybko zamknął drzwi. Kroki nauczycieli były coraz głośniejsze. Nie wiem co by było gdyby nas przyłapali. Rozumiem na korytarzu, ale w schowku na szczotki w dodatku z reklamówką pełną jedzenia, gdzie widać na pierwszy rzut oka, że opuściliśmy hotel? To byłaby masakra.
Nasze ciała przywierały do siebie. Nie dziwię się, w schowku było naprawdę ciasno. Kuba chyba wyczuł, że się denerwuję. Objął mnie i przytulił do siebie.
- Spokojnie.- szepnął mi do ucha.
Jego dotyk i słowa sprawiły, że już nie przejmowałam się tak tym, że ktoś nas przyłapie. Nawet wyobraziłam sobie co by było, gdyby ktoś teraz otworzył drzwi i zobaczył nas w takiej pozycji, wtulonych w siebie…
Kroki ucichły. Nie słyszałam już żadnego z nauczycieli.
- Dobra, wyjdę pierwszy. Zostań tu jeszcze. – szepnął, uchylił drzwi i wyszedł.
- A pan to gdzie był?! – usłyszałam głos pana Piotra i schowałam się głębiej w schowek. No nie, pan Piotr przyłapał Kubę…
- Ja…yyy…  
- Kuba, gdzie byłeś? – spytał spokojnie raz jeszcze.
- No… na stacji, koledzy byli głodni.
- Ehh, Kuba. Wiesz, że miałeś się pilnować i niczego nie nabroić a znów złamałeś zasady.
- Wiem i bardzo przepraszam.
- Ktoś był z tobą?
- Nie, byłem sam.
- Na pewno?
- Tak.  
- Dobra, słuchaj, wracaj do pokoju i jak znów cię złapię to inaczej pogadamy.
Siedziałam wystraszona w schowku jakieś 10 minut. Nie wiedziałam czy wyjść czy zostać. W pewnej chwili drzwi się otworzyły a ja krzyknęłam z przerażenia.
- Spokojnie, to ja. – powiedział z uśmiechem Kuba i pomógł mi wstać. – Wybacz, że tak długo, ale musiałem upewnić się czy na pewno nauczyciele są już u siebie.
Podbiegliśmy pod pokój 207 i szybko otworzyłam drzwi kluczem, zamknęłam od środka. Kuba rozrzucił jedzenie na łóżku i otworzył każdą paczkę chipsów, każdą czekoladę.
- Częstuj się. – rozsiadł się wygodnie na łóżku i zaczął jeść. Usiadłam obok niego, biorąc do ręki garść chipsów.
- Kuba?
- Hm?
- Dziękuję, że mnie nie wydałeś.
- Nie masz za co dziękować.
- No, ale to był mój pomysł, żeby iść na stację, a tobie się oberwało.
- Eee tam. – machnął ręką. – Ja i tak mam już przesrane u nauczycieli od dawna. Kiedy ja coś nabroję to oni nawet się już nie dziwią, ale wiesz… Ty to co innego. Nie chciałem, żebyś miała kłopoty.
- Dzięki. – uśmiechnęłam się.
- Drobiazg.
Gdy chciałam napić się kofoli Kuba ścisnął butelkę tak, że prawie się polałam.
- Głupek! – uderzyłam go pięścią w ramię
- Ej! Chcesz wojny? – zaśmiał się i wziął do ręki poduszkę.
- Nie chcę. Muszę iść do łazienki. – wstałam z łóżka i ruszyłam w kierunku łazienki. Gdy już chciałam otworzyć drzwi poczułam silny uścisk a moje stopy oderwały się od ziemi. Kuba wziął mnie na ręce i skoczył na łóżko. Niestety, stracił równowagę i przewróciliśmy się.
- Kuba co ty robisz? – zaczęłam się śmiać. On nic nie odpowiedział tylko zaczął mnie łaskotać. – Aaaa! Hahahaha przestań!
W tym samym momencie ktoś zapukał do drzwi. Obydwoje stanęliśmy w bezruchu. Kuba położył palec na swoich ustach na znak, że mam być cicho. Pokiwałam głową, że nie mam zamiaru się odzywać. Ktoś zapukał po raz drugi. Żaden z nas nawet nie drgnął.
- Myślisz, że to któryś z nauczycieli? – szepnęłam.
- Chyba tak. Widzisz? I po co tak krzyczysz? – powiedział cicho i zaśmiał się.
- To przez ciebie. Po co mnie łaskoczesz? Chciałam iść tylko do łazienki.
- I przy okazji obudzić cały hotel.
- Ty byłbyś współwinny.
- Ja? Winny? Przecież ja nic nie robię, to ty się wydzierasz. – zaśmiał się znowu. – Może mam otworzyć drzwi i powiedzieć czyj był pomysł ucieczki na stację. I myślę, że nauczyciele nie byliby zadowoleni zastając nas samych…, tylko ty i ja, chłopak i dziewczyna, zamknięci w pokoju na klucz. Każdy pomyślałby o czymś dwuznacznym. – uśmiechnął się i zbliżył, poczułam jego oddech na mojej szyi. W tym momencie przeszła mnie fala dreszczy. Wiedziałam, że żartuje, ale z drugiej strony chciałam, żeby nie przestawał. Po chwili odzyskałam rozum i odepchnęłam go od siebie.
- Bardzo śmieszne. – wzięłam poduszkę i uderzyłam w niego.
- O nie! – usiadł na mnie okrakiem i złapał mnie za nadgarstki – teraz to na pewno cię nie puszczę. – uśmiechnął się szeroko.
Nawet nie miałam zamiaru zacząć mu się wyrywać. Znów spojrzał na mnie przenikliwie, przestał się uśmiechać. Teraz patrzył na mnie jakoś inaczej. Puścił moje ręce i zbliżył swoją twarz do mojej, nadal siedząc na mnie okrakiem. Jedną dłoń splótł z moją i położył za moją głową. Moje tętno przyspieszyło, poczułam, że robi mi się coraz cieplej. Nie wiem czy to przez moją bluzę czy to Kuba tak na mnie działał. Drugą dłoń położył na mojej twarzy, gładząc kciukiem moje usta. Jego oczy były tak bardzo błękitne jak ocean z jakiejś wyśnionej krainy. Chyba nigdy piękniejszych nie widziałam. Jednak patrząc na jego wyraz twarzy zauważyłam, że jest jakiś niespokojny, jakby coś go dręczyło, jakby czegoś się bał, jakby chciał coś powiedzieć, coś zrobić, ale coś mu w tym przeszkadzało. Nie wiedziałam jednak co i jak mam mu w tym pomóc. Chwilę później byliśmy już tak blisko, że chyba bliżej już się nie dało. Kuba położył się na mnie. Oparł swoje czoło o moje. Jego perfumy przebijały zapach dymu papierosowego. Jego bliskość była wspaniała, a dotyk sprawiał, że miałam dreszcze na całym ciele. Starałam się oddychać spokojnie i powoli, ale moje serce waliło jak oszalałe, gdy nagle zaczął całować mnie w szyję. Nie robił tego nachalnie, całował delikatnie i z czułością, co doprowadzało mnie do szaleństwa. Wsunęłam palce w jego włosy, a drugą dłonią głaskałam jego plecy, przyciskając go do mocniej do siebie. Otworzyłam oczy i spojrzałam w górę na szary sufit. Powoli dochodziło do mnie co właśnie się teraz dzieje. Kuba był moim przyjacielem, nadal nim jest i mam nadzieję, że nim będzie, ale od dłuższego czasu, gdy widywaliśmy się na szkolnym korytarzu, gdy razem się uczyliśmy, spotykaliśmy przypadkiem i nie przypadkiem, śmialiśmy, graliśmy w jego stare gry na ps1 z taką grafiką, że liczyliśmy piksele, zawsze, gdy spędzałam z nim czas czułam się inaczej. Przy nim nie muszę nikogo udawać, sztucznie się uśmiechać, mogę być sobą, a on akceptuje mnie taką jaka jestem. Nie wiem jak, ale zawsze wie, że coś się dzieje złego w moim życiu, widzi to. Jest przy mnie, gdy potrzebuje wsparcia, rady, czasem wypłakania się i wyżalenia.
W tym momencie poczułam jakby coś ukuło mnie w serce. Jedna łza spłynęła mi po policzku. Szukałam miłości na siłę w chłopaku, dla którego liczył się tylko mój wygląd i moja popularność w szkole. Na widok Michała i jego czułości moje serce nigdy nie biło tak mocno ani nawet trochę mocniej jak teraz w tej i w każdej chwili spędzonej z Kubą. Miałam miłość swojego życia na wyciągnięcie ręki, dlaczego przed nią uciekałam? Czy przez ten cały czas byliśmy w sobie zakochani, ale żaden z nas nie miał odwagi się do tego przyznać? Dopiero teraz, gdy Kuba zaczął mnie całować i dotykać tak, jak nigdy wcześniej tego nie robił dotarło do mnie dlaczego był taki niespokojny. Kocha mnie od dawna, ale bał się mi o tym powiedzieć.
- Kuba? – chwyciłam go za ramię i lekko odsunęłam od siebie.  
- Przepraszam… - powiedział zmieszany - Poniosło mnie… – podniósł się i wstał z łóżka.
- Kuba… - szybko wstałam.
- Naprawdę przepraszam, to nie powinno się wydarzyć. – ruszył w kierunku drzwi. Chciał wyjść.
- Kuba, zaczekaj!
- Nie! – odwrócił się i spojrzał na mnie ze smutkiem w oczach - Ja wiem co mi chcesz powiedzieć "ja nic do ciebie nie czuję, bądźmy nadal przyjaciółmi, zapomnijmy o tym” Wiesz…, a może ja wcale nie chcę o tym zapominać i nie chcę się z tobą tylko przyjaźnić. – wiedziałam, że to jest ta chwila, na którą czekał już tak długo. - Ja chcę cię przytulać i całować, tak jak przed chwilą, codziennie. Chcę spędzać z tobą najlepsze i najgorsze chwile mojego życia i mówić ci jak bardzo… -zamknął oczy i wziął głęboki wdech – Jak bardzo cię kocham.
Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Teraz widzę jak długo się z tym męczył, ale widzę też jaką teraz czuje ulgę. Oparł się o ścianę i popatrzył na mnie, czekając na moją reakcję. Nie mówiąc ani jednego słowa podeszłam do niego, objęłam jego szyję i przytuliłam się. Jego ręce znalazły się na moich plecach i przycisnął mnie mocniej do siebie. Trzymał mnie mocno, jakby się bał, że zaraz gdzieś ucieknę. Ale nigdzie się nie wybierałam. Objęłam dłońmi jego twarz i po chwili poczułam jak jego ciepłe usta składają na moich namiętny pocałunek. Po dłuższej chwili oderwałam się i muskając jego usta z walącym biciem serca wydukałam: - Ja też cię kocham…

fixi73

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 5216 słów i 28064 znaków, zaktualizowała 28 gru 2017.

2 komentarze

 
  • cukiereczek1

    Czekam na kolejny!! ????????????????

    29 gru 2017

  • Werrra

    Woow  :O jak na krótkie opowiadanie super napisane  :yahoo: czekam na dłuższe opowiadanie  <3

    28 gru 2017