Medalion z rubinem

Medalion z rubinemMroźne powietrze przenikało przez grubą warstwę ubrań, powodując nieprzyjemne uczucie zimna. Silny wiatr potęgował odczuwanie chłodu. Młoda kobieta w długim wełnianym płaszczu stała w niewielkiej poświacie słońca i spoglądała na obraz znajdując się przed nią. Przedstawiał mroczną i tajemniczą scenę zabicia jelenia. Dokładnie widziała jak ostrze przebija klatkę piersiową zwierzęcia, docierając do serca, tym samym raniąc je śmiertelnie. Patrzyła zafascynowana jak krople krwi spadają na śnieg, tworząc czerwoną plamę. Autor tego dzieła odwzorował każdy szczegół doskonale. Odbiorca miał wrażenie jakby sam znajdował się na polanie, pokrytej śniegiem i trzymał w dłoni oszczep. Zaintrygowana malowidłem nie dostrzegła, że nie jest już sama. Ciemna postać stanęła w szeroko otwartych drzwiach i patrzyła badawczo na drobną postać. Odwróciła się powoli, spoglądając na mężczyznę.  
- Wróciłaś... – Powiedział bardzo cicho, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Nie sądził, że ona jeszcze kiedykolwiek pojawi się w jego zamku, a co dopiero w życiu. Uśmiechnęła się delikatnie i postąpiła kilka kroków w przód.
- Wróciłam. – Zbliżyła się do niego, stanęła na palcach i spojrzała w brązowe oczy. Widziała w nich ból, cierpienie, ale i coś czego nie spodziewała się już w zobaczyć. Miłość. Myślała, że wszystko przepadało, kiedy wyjechała. Uniósł dłoń do góry i dotknął policzka kobiety, sprawdzając czy nie jest ona wytworem jego wyobraźni. Przytuliła twarz w zimną rękę, patrząc nadal na niego.
- Ale dlaczego? – Zapytał, lecz nie uzyskał odpowiedzi. Złączyła ich usta w czułym pocałunku, który wyrażał całą tęsknotę. Objął drobne ciało kobiety i przyciągnął do siebie. Zatopił usta w gorących wargach i poddał się jej. Pocałunek wyrażał wszystkie emocje i uczucia. Nie musieli już nic mówić. Odsunęli się od siebie dopiero po paru minutach, dysząc ciężko. Przytuliła się do dawnego ukochanego i zamknęła oczy. Przy nim czuła się bezpiecznie. Czuła, że dopiero teraz jest w domu.  
- Ty to namalowałeś? – Nie chciała odpowiadać na pytanie czemu wróciła. Wolała poczekać aż będzie odpowiedni moment. Zastanawiała się czy on kiedykolwiek nastąpi.
- Tak. Miałem dużo czasu. Chodźmy. Onyks przygotuje ci kąpiel, a potem zjemy ciepłą kolację. – Chwycił kobietę za rękę i poprowadził w stronę wąskiego korytarza po prawej stronie. Maksym ledwo mieścił się w ciasnym przejściu. Szła obok niego, niepewna co ją czeka. Pojawiła się ponowie w jego życiu po prawie pięciu latach. Sądziła, że po tak długim czasie ożeni się i będzie posiadał gromadkę mały dzieci. Lecz on na przekór czekał na nią. W głębi czuł, że ona wróci do niego. Zostali sobie przeznaczeni jeszcze długo przed ich narodzinami. Nieważne jak bardzo by się starali i tak zawsze los sprowadzał ich do siebie. Lemon nie potrafiła ułożyć sobie życia z nikim innym. W wieku dwudziestu ośmiu lat powinna być już mężatką i posiadać przynajmniej jednego potomka. Przeszli piętnaście metrów i znaleźli się w kuchni. Kobieta zachwyciła się ogromem zapachów panujących w tym miejscu. Uwielbiała to miejsce, kiedy mieszkała w zamku. Często ukrywała się między regałami i obserwowała jak kucharki przygotowują ucztę. Nigdy jej nie przegniły. Ze spiżarni wyszła starsza kobieta. Fartuch ubrudzony miała sosem i przyprawami. Kobieta uśmiechnęła się szeroko widząc swojego pana z gościem. Zdziwiła się, lecz nic nie powiedziała. Podeszła do młodej kobiety i przytuliła ją serdecznie.
- Wypiękniałaś. Zaprowadzę cię do twojej komnaty. – Powiedziała, biorąc Lemon za rękę i prowadząc w stronę korytarza.
- Dziękuję za gościnę. Nie zabawię tutaj zbyt długo. Śnieżyca skończy się i wyjadę. – Odezwała się po chwili, nie wiedząc jak ma rozmawiać z byłą gosposią.
- Kochana, możesz zostać tutaj ile chcesz. Myślę, że pan Maksym się ucieszy. W ostatnim czasie nikt go nie odwiedzał. Dobrze, że wróciłaś. – Szły przez szeroki korytarz, na którego ścianach znajdowały się różne malowidła. Lemon dobrze je znała, ale nie chciała teraz na nie patrzeć. Zbyt dużo bolesnych wspomnień. Onyks zauważyła to i szybko przemknęły do jednej z komnat.  
- Tutaj będę spała? – Młoda kobieta zdziwiła się, że akurat to sypialnia zostanie jej przeznaczona. To był jej dawny pokój, w którym mieszkała przed wyjazdem.  
- Tak. Pomyślałam, że tutaj będziesz czuła się najlepiej. Kąpiel będzie zaraz gotowa. Służki pomogą ci przygotować się do kolacji. A teraz zostawiam cię samą. Do widzenia. – Ukłoniła się i wyszła z pokoju. Lemon usiadła na miękkim i posłanym łóżku, wzdychając głośno. Wszystko zostało pozostawione tak jakby nigdy stąd nie wyjeżdżała. Położyła się na materacu i patrzyła w baldachim. Ciekawiło ją to czemu nic nie zmienił. Przecież mógł wyrzucić rzeczy, które znajdowały się w sypialni. I wcale nie zdziwiła się gdyby to zrobił. Po chwili usłyszała ciche pukanie do drzwi, zwiastujące nadejście służek.  


Lemon pogładziła materiał sukienki, przyglądając się w ogromnym lustrze. Zielony gorset opinał drobne ciało, powodując, że nieduży biust wyglądał zachęcająco. Zarumieniła się, widząc swoje odbicie w tafli. Suknia była uszyta bardzo elegancko, materiał kończył się dopiero na wysokości kostek, a długie rękami sprawiały, że blada skóra kobiety wydawała się być jeszcze jaśniejsza. Włosy rozpuszczone, swobodnie opadały na plecy. Całość dopełniał srebrny medalion, w którego środku znajdował się rubin. Dzięki takiemu strojowi Lemon wydawała się być inną osobą. Zazwyczaj nie ubierała się w takie stroje. Wolała luźniejsze kompozycje, które nie krępowały jej ruchów oraz nie utrudniały oddychania.
- Wygląda panienka przepięknie. Pan Maksym będzie zachwycony. – Służka spojrzała na kobietę uśmiechając się przyjaźnie. Wszyscy w zamku cieszyli się, że dawna ukochana pana zamku powróciła. Odkąd wyjechała jakby cały dwór zamarł w oczekiwaniu na powrót swojej pani. Lemon uśmiechnęła się niepewnie, nie wiedziała czy ten strój spodoba się Maksymowi.  
- Dziękuję. – Odpowiedziała i zaczęła kierować się w stronę drzwi. Z drążącym sercem skierowała się do głównej sali, gdzie znajdowała się ogromna jadalnia. To w niej zawsze odbywały się przyjęcia i bale. Lecz teraz miała się tam odbyć kolacja, od której zależało wszystko. Już na korytarzu poczuła przyjemne zapachy. Długi stół był syto zastawiony, a Maksym siedział na jednym z jego końców. Drugie nakrycie położone było po prawej stronie mężczyzny. Wstał, widząc, że nie jest już sam. Podszedł do Lemon, wziął jej rękę i pochylając się ucałował grzbiet dłoni.
- Pięknie wyglądasz. Nic się nie zmieniałaś przez te lata. – Uśmiechnął się delikatnie i zaprowadził kobietę do stołu.  
- Ty również wyglądasz bardzo dobrze. – Usiadła na wskazanym miejscu, przyglądając się daniom, pod którymi uginał się stół. Na blacie znajdowały się przepiórki, kaczki z rozmaitymi sosami, wieprzowina zwijana z owocami. Z dodatków puree ze słodkich ziemniaków, gotowaną marchewkę z groszkiem. I wiele innych pysznych potraw, ale Lemon najbardziej zwracała uwagę na mężczyznę siedzącego obok niej. Do sali weszło kilka kobiet, które zaczęły obsługiwać tę dwójkę.  
- A teraz powiesz mi czemu wróciłaś? – Zapytał ponownie, chcąc się dowiedzieć jaki był powód jej niespodziewanego powrotu. Kobieta upiła łyk wytrawnego wina po czym spojrzała na Maksyma.
- Odpowiem ci na to pytanie, lecz nie teraz. – odłożyła kryształowy kieliszek i dodała szybko. - Możemy choć na chwilę zapomnieć co było i cieszyć się chwilą?  
- Będzie jak sobie zechcesz. – Maksym siedział spokojnie i patrzył na swoją dawną ukochaną. Nie sądził, że zobaczy ją jeszcze. W głębi serca bardzo się z tego cieszył, ale czuł niepokój spowodowany powodem wyjazdu Lemon.  
- Widzę, że prawie nic nie zmieniłeś w zamku. Interesy idą dobrze? – Odezwała się po dłuższym milczeniu chcąc przedłużyć rozmowę. Krępująca cisza była nie do zniesienia, czuła na sobie badawczy wzrok mężczyzny i wolałaby aby tak na nią nie patrzył.
- Tak, wszystko idzie doskonale. A jeśli chodzi o wystrój zamku to brakowało tutaj kobiecej ręki. Ale dobrze, że już jesteś. – Uśmiechnął się delikatnie, spoglądając na kobietę.
Reszta wieczornego posiłku przebiegała w miłej atmosferze. Mimo początkowej ciszy zaczęli rozmawiać jakby nie było pięcioletniej rozłąki. Lemon unikała tylko tematu jej wyjazdu, a tak to mówili o tym co robili w ciągu tego czasu, kiedy nie byli razem. Służba widząc jak pan zamku jest rozluźniony i w końcu uśmiecha się, odetchnęła z ulgą. Maksym nie był złym zarządcą, lecz odkąd nie było przy nim tej młodej kobiety zmienił się z powrotem w ponurego oraz przybitego mężczyznę. Dzięki niej odzyskiwał radość z życia. Obawiali się tylko aby ponownie nie opuściła ich zbyt szybko.
- Ja już chyba podziękuję. Chyba wypiłam za dużo wina. – Powiedziała Lemon, odstawiając kieliszek i wstając od stołu. Zachwiała się przy tym i upadałaby gdyby nie silne ramię Maksym, które powstrzymało kobietę przed upadkiem.
- Odprowadzę cię do twojej komnaty. – Nie wiedział czy naprawdę tyle wypiła czy to jedna z jej sztuczek.  
- Dziękuję. –Odparła i przytuliła się do mężczyzny. Czuła ciepło bijące od jego ciała. Tak naprawdę to nie wypiła aż tak dużo, ale nie miała ochoty siedzieć już przy stole i jeśli ona czegoś by nie zrobiła to tak szybko by się stamtąd nie ruszyli. W drodze do sypialni nie rozmawiali, każdy pogrążony był w swoich myślach. Otworzył drzwi przed kobietą.
- To miłej nocy. – Patrzył na nią, ale nie chciał odchodzić. Pragnął zostać dłużej z dawną ukochaną.
-Zostań ze mną. Proszę. Tylko na jedną noc. – Poprosiła i spojrzała na niego zamglonym wzrokiem, a potem zbliżyła się na tyle blisko, że na policzku poczuł ciepło jej oddechu. Objął Lemon w pasie i pocałował.  


Lemon leżała wtulona w Maksyma. Słyszała jego miarowy oddech i spokojne bicie serca, uwielbiała ten dźwięk. Przymknęła powieki i wsłuchiwała się w ciszę panując w pomieszczeniu przerywaną jedynie przez oddechy kochanków i bicia ich serc. W swoich objęciach przestał liczyć się dla nich świat, wszystko mogłoby teraz przestać istnieć. Liczyli się tylko oni i bliskość, która sprawiała, że Lemon czuła się szczęśliwa.  
- Długo już nie śpisz? – Odezwał się Maksym zachrypniętym głosem. Pogładził kobietę po policzku i pocałował delikatnie w usta.
- Chwilkę. Lubię patrzeć jak śpisz. – Uniosła się na rękach i spojrzała mężczyźnie w oczy. To co w nich zobaczyła sprawiło, ze poczuła przyjemne ciepło w sercu. Lecz gdzieś w głębi towarzyszyło jej uczucie, o którym pragnęłaby zapomnieć. Nie pozwalał na to jej powód, z którego tu przybyła.  
- Nadal nie mogę uwierzyć, że tutaj jesteś. Bardzo tęskniłem za tobą. – Gładził bladą skórę, upewniając się, że to nie sen i jego ukochana leży obok niego.  
- Ja za tobą również. Przepraszam, nie chciałam cię zranić. Czy kiedykolwiek mi wybaczysz? – Dotknęła opuszkami palców policzek z delikatnym zarostem. Subtelny dotyk spowodował, że krew napłynęła do krocza Maksyma. Objął dłoń i przytulił się do niej twarz.  
- Kochana, już dawno ci wybaczyłem. Nigdy nie potrafiłem się na ciebie złości. Tylko proszę nie wyjeżdżaj już więcej. Bez ciebie jestem nikim.
- Zostanę z tobą, obiecuję. – Powiedziała i pocałowała suche usta. Mężczyzna wciągnął na siebie kobietę. Nie nasycił się jej ciałem i chciał nadrobić stracony czas.


Wstali na późne śniadanie, nie mogąc oderwać się od siebie. Ciągle pragnęli swojego ciała, spragnieni bliskości i przyjemności. Dopiero głośne burczenie wydobywające się z brzucha Maksyma spowodowało, że musieli udać się na śniadanie. Lecz służba uszykowała im poczęstunek do sypialni. Oboje zaskoczeni wrócili do łoża i zaczęli jeść potrawy.  
- Bardzo pyszne. Onyks gotuje wyśmienicie. – Lemon pochwaliła słodkie bułeczki kucharki, sięgając jeszcze po marmoladę. Maksym nie mógł przestać się uśmiechać się. Zapomniał jak ukochana uwielbiała potrawy gosposi. Zapomniał jak to jest, kiedy ona znajduje się obok. Spojrzała na okno. Śnieg padał nadal i nie zapowiadało się aby śnieżyca miała zakończyć się tak szybko. Lemon cieszyła się, że chociaż pogoda sprzyja im.
- Ale nie tak pyszne jak ty. – Ucałował gołe ramię i ugryzł kawałek bułeczki.  
- Ej! To moje! – Krzyknęła, a potem zaśmiała się radośnie i zaczęła okładać poduszką mężczyznę.  
- Widzę ktoś to zrobił się groźny. Uważaj bo zrobisz sobie krzywdę. – Maksym górował pod każdym względem na drobną kobietą, lecz ona miała dość siły. Lecz nie wystarczająco, chwycił mocno ręce kobiety i uniósł je nad głowę.  
- Nie dam się tak łatwo. – Zaczęła się szarpać i wyrywać, ale na nic były te próby. W końcu opadła na łóżko i poddała się.
- I co teraz? – Zapytał Maksym, wpatrując się w twarz ukochanej.
- Kochaj się ze mną. – Wyszeptała bardzo cicho, unosząc głowę do góry i patrząc prowokacyjnie na mężczyznę.  
- Wedle życzenia. – Odpowiedział i wpił się brutalnie w słodkie wargi.
  
                   ***

Śnieżyca zatrzymała wiele transportów, które były jednym źródłem pokarmu dla wielu wiosek. Lecz nie dla zamku Maksyma Fiodorowa. Jego dwór posiadał bogatą spiżarnię i własną hodowlę trzody. Położenie posiadłości powodowało, że musieli być samowystarczalni. Niestraszne były mi groźne śnieżyce i inne pogodowe trudności. Maksym cieszył się, że i tym razem zima zawitała ze zdwojoną siłą. Im dłużej drogi były nieprzejezdne tym dłużej pozostanie z nim jego ukochana. Sam zauważył, że zmienił się przy niej. Odzyskał radość i siły.  
- Jak myślisz, kiedy przestanie padać? – Zapytała niespodziewanie młoda kobieta, wpatrując się w zimowy krajobraz za oknem. Spędzili razem wspaniały tydzień i miał nadzieję, że ten stan utrzyma się znacznie dłużej.  
- Nie wiem, kochanie. Mam nadzieję, że nigdy. – Podszedł do niej i objął do tyłu, kładąc dłonie na płaskim brzuchu.  
- Ja również mam taką nadzieję. – Nie chciała wyjeżdżać, ale wiedziała, że niebawem to nastąpi. Obiecała, że zostanie z nim, lecz tak nie mogło być.  
- Niedługo będzie pełnia, pamiętasz co się wtedy dzieje… - Odwróciła się do niego i objęła dłońmi twarz.
- Pamiętam i poradzimy sobie z tym. – Ucałowała usta ukochanego, ale w głębi duszy bała się. Bała się o niego, ale i również o siebie.

chaaandelier

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2778 słów i 15185 znaków, zaktualizowała 18 paź 2016.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • BlackBazyl

    Powiem to co inni czyli nie mogę się doczekać kontynuacji ;)

    17 paź 2016

  • chaaandelier

    @BlackBazyl Pojawi się. Kiedyś na pewno. :D

    18 paź 2016

  • Szarik

    Bardzo się cieszę, że wróciłaś bardzo udanym opowiadaniem. Zapowiada ono ciąg dalszy, który mam nadzieję nastąpi. Pomarudzę trochę, jak to mam w zwyczaju, bo zdarzyło Ci się kilka błędów z odmianami, a w ich ustach lepiej by brzmiało słowo "dlaczego", zamiast "czemu" ;) Fabuła jednak zaciera te drobiazgi. Gratulacje i czekam na więcej.

    11 paź 2016

  • chaaandelier

    @Szarik Dziękuję. Błędy postaram się poprawić w wolnej chwili. ;)

    13 paź 2016