"Ławka"

Całymi dniami przesiadywałam w domu. Po odejściu Pawła nie umiałam się pozbierać. Wszystko mi go przypominało, nawet zwykły czajnik mógł doprowadzić do płaczu. Leżałam, patrzyłam w sufit, myślałam, z dnia na dzień było ze mną coraz gorzej. Moja przyjaciółka nie umiała patrzeć na to, jak się męczę. Przychodziła do mnie codziennie, o tej samej porze i codziennie widziała mnie w gorszym stanie. Miałam tego wszystkiego dosyć, najlepiej byłoby gdybym go w ogóle nie spotkałam. Moje życie byłoby weselsze, nie straciłabym tylu nieprzespanych nocy, tylu wylanych łez. Miewałam również myśli samobójcze, nawet do jednej przystąpiłam ale na szczęście się nie powiodła. Jednych z poranków mojego beznadziejnego życia, skończyło mi się pieczywo które przyniosła Asia. Musiałam wyjść z domu. Sama nie wiedziałam co mówię. " CO ?, WYJŚĆ ?, TAM DO TYCH ULICZEK PRZYPOMINAJĄCYCH JEGO ?! " Nie umiała, bałam się, bałam się tego, że go tam zobaczę chociaż było to niemożliwe. Jednak głód robił swoje a moja lodówka świeciła pustkami. Miała nawet myśl pożyczenia od sąsiadów chleba ale co oni by sobie o mnie pomyśleli ? !. Powiedziałam sobie KONIEC !. Nie mogłam dalej się zadręczać, to było rok temu, ANIA DAJ SOBIE JUŻ SPOKÓJ, ZACZNIJ ŻYĆ !. Ubrałam się, pomalowałam chociaż dawno tego nie robiłam i wyszłam, tak, jakby nic nigdy się nie stało. W pewnej chwili nie wiedziałam co robić, czy pójść w lewo, czy może w prawo. Tak przez tego sukinsyna ześwirowałam, że musiałam przechodnia zapytać o drogę. Przeszłam obok parku w którym tak bardzo lubiłam czytać, postanowiłam, że może usiądę na mojej ulubionej ławeczce. Zorientowałam się, że jest zajęta, a zawsze stała pusta. Dziwne. Stwierdziłam, że jeśli dosiądę się, chociaż na minutkę to ten ktoś nic przeciwko mieć nie będzie. I tak też zrobiłam. Nieznajomy siedzący na ławce był tak piekielnie przystojny, że nogi miałam jak z waty. Grzecznie zapytałam czy mogę się dosiąść i usłyszałam " Z tak uroczą panią miło będzie spędzić kilka chwil ". OSŁUPIAŁAM. Takich słów nie słyszałam od.., no właśnie, odkąd ?, mój facet nigdy tak do mnie nie mówił. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, nawet nie zorientowałam się, że siedzę już z nim 2 godziny. Czas mijał tak szybko w tak uroczym towarzystwie. Pora była się pożegnać, mój brzuch nie dawała za wygraną. Gdy oświadczyłam mu, że musimy się już rozstać, radość z jego twarzy znikła. Jednak poprosił mnie o mój numer telefony, wymieniliśmy się nimi. Od tego momentu poczułam coś, co czułam rok temu do Pawła, ZAKOCHAŁAM SIĘ !

madzia88224

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 518 słów i 2739 znaków.

Dodaj komentarz