KIJKI

Coś, co skończyłam przed chwilką. Miłej lektury.


Mamuś, to trzymaj się! I dbaj o siebie.
Wy dzieci dbajcie o siebie.  
Teściowo, my zadbamy. Zabieram Ci kłopot z głowy a więc czas zacząć żyć dla siebie.
Bartek, Monika nie była moim kłopotem. Powierzam Ci moje dwa skarby, dbaj o nie.
Mamuś, obiecaj mi, że zaczniesz żyć dla siebie. Koniec z braniem nadgodzin i dodatkowej pracy! My sobie damy radę i jeszcze Tobie pomożemy. Może czas już pomyśleć tylko o sobie?  
Jesteś szałową kobietką, za którą faceci oglądają się. Mówiłem Ci już kiedyś, że niejeden z moich kolegów poleciałby na Ciebie.
Bartuś ma rację. Jak przyjedziemy na święta to masz promienieć miłością.  
Monia, nie w głowie mi głupoty.  
Ja wcale nie żartuję! Zacznij gdzieś wychodzić: kino, kawiarnia, spacer. Kijki obrosły już kurzem. Masz przecież tylko 40 lat.
A wyglądasz na góra 35. W ogóle jakbyś była starszą siostrą Monisi. Wiem co mówię, ale teraz musimy już się zbierać. Samolot nie będzie czekać.  
Tylko uważajcie na siebie. Szczególnie na moją Majeczkę...
Mamuś, nie płacz, Norwegia to nie koniec świata.
Czule pożegnali się i Monika z Bartkiem i 4-miesięczna Majeczką pobiegli w stronę wyjścia do swojego samolotu. Sabina poczekała aż samolot odleci i wróciła do pustego domu. Posprzątała niewielki bałagan, zrobiła sobie herbatę i usiadła przed telewizorem. Jednak po pół godzinie miała dosyć. Cisza w domu przerażała ją. Zadzwoniła do przyjaciółki:
Cześć Kasiu, nie przeszkadzam?
Oczywiście, że nie. Jak tam po wyjeździe dzieciaków?
Daj spokój, już dostaje na głowę. Nie masz czasem ochoty na kijki? Monika powiedziała, że moje obrosły już kurzem i czas, abym je odświeżyła.
Sabinko, zaczęłam robić bigos, ale wpadaj do nas. Może Jasiu wróci z warsztatu, to zastąpi mnie przy garach, a my zmyjemy się.
Nie chciałabym Ci przeszkadzać. Jasiu będzie miał mnie w końcu dosyć. Jak się rozwodziłam to wylewałam swoje żale w Twój rękaw, teraz znowu...
Nie gadaj głupot. Bierz kijki i szoruj do nas. Jasiu bardzo Cię lubi, a ponadto wie, że przyjaciółki nigdy nie zostawię w potrzebie.  
Sabina przebrała się i po 40 minutach piła herbatę u przyjaciółki.  
Kasiu, nie mogę znaleźć miejsca. Przeraża mnie pustka. Myślałam, że jestem twarda, ale rzeczywistość mnie przerosła.
Sabinko, kochanie, przecież Norwegia nie jest na końcu świata. Poza tym są telefony, maile, ska pe.  
Monisia też mi to mówiła.
No widzisz! Poza tym już czas, abyś pomyślała o sobie. Raz Ci się nie udało, co nie znaczy, że masz do końca życia być sama. Karol ułożył sobie życie, teraz ty pokaż mu, ile stracił.
Kasiu, nie będę na siłę udowadniać Karolowi, że mnie na coś stać. Poza tym nie spotkałam nikogo, z kim mogłabym się związać...
Bo nie szukałaś!
A co, mam sobie napisać na czole: SZUKAM FACETA? To nie dla mnie.  
Do kuchni wszedł mąż przyjaciółki.
Cześć Sabinko, jak tam po wyjeździe młodych?
Masakra.  
Ale przynajmniej znalazłaś czas dla przyjaciół.
Kochanie, skończyłeś już w warsztacie na dziś?
Skończyłem, a co, chcecie się gdzieś zmyć?
Poszlibyśmy na kijki, a ten bigos trzeba by od czasu do czasu przemieszać.
Dla wojska robisz?
Basia przyjedzie to połowę weźmie. A więc?
Idźcie, o kondycje trzeba dbać. Ja też powinienem zacząć biegać.
Od tego dnia Sabina starała się co dziennie chociaż godzinkę chodzić na kijki. Ponadto udało się Kasi wyciągnąć przyjaciółkę do kosmetyczki, na masaże, na zakupy. Lato jeszcze było w pełni, a więc opaliła się w ogródku, jakby była nad morzem. Zawsze dbała o siebie, ale teraz, jako że nie miała nic innego do roboty, przyniosło to efekt w dwójnasób. Bartek teraz pewnie oceniłby teściową na jeszcze mniej lat.  

Szła koło lasku miejskiego. Kasia od kilku dni była przeziębiona, więc była pozbawiona jej towarzystwa. Usiadła na odpoczynek na ostatniej ławce. Upiła kilka łyków cisowianki i odchyliła głowę poddając się promieniom słonecznym. Raz po raz ktoś przechodził lub przebiegał. Nagle usłyszała:
Czy mogę się dosiąść? Nie będę przeszkadzał?
Otworzyła oczy i ujrzała mężczyznę, z którym często mijała się na trasie. Uśmiechnęła się i powiedziała:
Proszę bardzo. Miejsca pod dostatkiem.
Może się przedstawię, Szymon.
Sabina.
Dzisiaj sama?
Tak się złożyło. Koleżankę zmogła grypa. Od dawna biegasz?
Praktycznie od zawsze. Nie potrafiłbym żyć bez sportu. Może to zboczenie zawodowe.
Jesteś nauczycielem?
W pewnym sensie. Mam CENTRUM na Witosa, którego jeszcze nie odwiedziłaś.
A skąd ta pewność?
Bo nie przepuściłbym takiej piękności. I naprawdę zapraszam.  
To chyba nie dla mnie.  
A byłaś kiedyś na siłowni?
Nie, jakoś omijałam je szerokim łukiem.
W takim razie czas spróbować. Zapraszam. Może dzisiaj?
Szybki jesteś. Ale na dziś starczy mi kijków. Może kiedy indziej.  
Trzymam Cię za słowo. Co, już ruszasz dalej?
Odpoczęłam, więc tak. Do zobaczenia.
Mam nadzieję.  
Sabina skierowała się w powrotną drogę, a Szymon w przeciwna stronę. Szybko zapomniała o nowo poznanym mężczyźnie do następnego dnia, kiedy to już z Kasią była na kijkach. Zwyczajowo zrobiły sobie przerwę, kiedy dołączył do nich Szymon.  
Dzień dobry, paniom.
Dzień dobry.
Widzę, że koleżanka wyzdrowiała, Szymon jestem.
Kasia; ale my chyba gdzieś się spotkaliśmy... nie jesteś czasem bratem Kamila Majsa?
Czasem jestem. Znasz mojego brata?
Mój mąż pracuje z nim. Znacie się z Sabinką?
Nasze ścieżki przecinają się często. I jak, namyśliłaś się?
Na co?
Namawiam Twoją koleżankę na siłownię. Ciebie też zapraszam.  
To super!. Sabina, idziemy!. Namówimy jeszcze Jasia. Siłownia nie będzie uwłaczać jego męskości. Co nic nie mówisz?
Bo ty za mnie nadajesz. Ja się jeszcze zastanowię.  
Co się będziesz zastanawiać. Trzeba się zapisywać, czy też można z biegu?
Z biegu to nie, ale jeśli możecie dzisiaj za godzinę, to będę i was wprowadzę. Poproście tylko, aby mnie zawołali. W takim razie nie tracę czasu i biegnę dalej. Do zobaczenia.  
I pobiegł. Sabina była zła na koleżankę.  
Kasia, nie mam ochoty na siłownię. Nie widzę się tam.
Ale dla takiego ciacha warto się poświęcić. Sabka, gdybym nie była mężatką, to na pewno miałabym go na oku.
A on na pewno ma żonę albo partnerkę. Albo jest typem playboya. Żaden z nich mnie nie interesuje.
A może jest inaczej? Spróbuję dowiedzieć się czegoś od Jasia. W każdym bądź razie dziś idziemy na siłkę. Dzwonię do Jasia, może znajdzie czas... Cześć, kochanie, co powiesz na godzinkę w siłowni?... Dostałyśmy z Sabiną zaproszenie, no, raczej to ona dostała zaproszenie, a my na doczepkę. Chodź z nami, plisss.... kochany jesteś. To za godzinę... Sabina, ale gdzie on ma tę siłownię?
Na Witosa.
Na Witosa, skarbie... tak, to u niego. Znasz go może?... ok, to na razie wystarczy. Całuję!
Sabinko, Szymon jest w tej chwili samotnym mężczyzną.  
Kaśka, on jest za młody dla mnie.
Ale zabawić się zawsze można. Sabka, nie bądź drętwa. W końcu coś zaczyna się dziać, pora zacząć się bawić.  
Kapituluję!Jesteś czasem nieznośna.
Ale i tak mnie lubisz.
Wariatka jedna. Przecież my nie mamy w czym iść na siłkę.  
Dzisiaj tylko rozejrzymy się. Sabinko, uśmiechnij się.  
O 18 wchodzili razem z Jasiem do nowoczesnego centrum rekreacyjnego, w którym każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Szymon już na nich czekał. Na widok Sabiny twarz mu pokrył szeroki uśmiech.
Cieszę się, że jesteście. Ty jesteś chyba mężem Kasi? Szymon jestem.
Janusz. W takie miejsce to mogę iść z moimi paniami.  
Dzisiaj tylko się rozejrzymy, bo nie jesteśmy przygotowani.
Mów za siebie, ja, jeśli tylko będzie można to spale trochę kalorii.
Już rozejrzałem się i mam coś dla was. Kacper, zaprowadź pana do Igora, a Kasię do Majki. Rozmawiałem z nimi. Są za 8. A ty, Sabina, chodź ze mną... Nie bój się, nie zjem Cię. Jestem także instruktorem.  
Ale...
Szymon, nie słuchaj jej tylko bierz i daj wycisk. Może wejdzie coś do tej tępej mózgownicy.
Ja cię kiedyś zabiję, Kaśka! Ale ja naprawdę nie jestem dziś przygotowana...
Nie obawiaj się, nie wycisnę z ciebie siódmych potów. Spróbujemy, zobaczymy co ci odpowiada i ułożymy jakiś plan.  
Mówisz, że mi koniecznie potrzebne są ćwiczenia?
Każdemu są potrzebne. I tobie jak najbardziej, aby utrzymać tak idealną figurę.
Nie przesadzaj z tą figurą. Dużo mi brakuje.  
A ćwiczyłaś kiedyś czy też po raz pierwszy?
Nie miałam na to czasu.  
A więc zaczynamy od zera. Ok, rozgrzewkę już masz za sobą. Chodźmy.
Przeszli do jednej z sal. A właściwie salek, w którym stało po jednym urządzeniu z każdego rodzaju.      
Aż boje się. To przecież nie dla mnie.
Szymon wziął Sabinę za rękę i uśmiechając się poprowadził do bieżni.
Zaczniemy od tego. Tylko słuchaj mnie uważnie i dokładnie wykonuj polecenia.
Ok, rozkazuj.
Po godzinie musiała przyznać rację Szymonowi, że dokładne wykonywanie jego poleceń pomogło jej dotrwać do końca. I pomimo zmęczenia fizycznego czuć się... wspaniale. Szymon dostosował się do tempa kobiety.  
Uf, mam nadzieję, że to koniec na dziś?
Tak ci się dałem we znaki? Cudownie wyglądasz z tymi wypiekami, Sabinko.  
Tak, spocona, śmierdząca, rozczochrana. Super widok. I na dodatek przez wasz upór nie mam nic, abym mogła skorzystać z prysznica.  
Ręczników ci u nas dostatek.
Ale nie mam się w co przebrać. Trudno, jakoś dotrę do domu, tylko muszę chwilkę odsapnąć, bo jeszcze na ulicy pomyślą, że mnie ktoś goni.  
Odprowadzę Cie, tylko daj mi 10 minut.
Szymon, nie trzeba. Jest lato, widno na dworze, dam sobie radę.  
A jeśli będę nalegał?
Nie dziś, dobrze?  
Zawsze stawiasz na swoim?
Nigdy mi nie wychodziło....
Twarz Sabiny momentalnie spochmurniała. Powiedziała prawdę, jej poprzedni mąż ostatnimi latami był tyranem. Nie mogła powiedzieć nawet żadnej uwagi osobistej. Nie używał przemocy, ale psychicznie doprowadzał Sabinę do dna. Podczas rozwodu przyrzekła sobie, że już nigdy nie będzie zależna od żadnego mężczyzny.  
Sabinko, powiedziałem coś nie tak?
Nie, wszystko ok. Pójdę już.  
Poczekaj, jutro jest sobota, może znalazłabyś czas na dłuższy trening?
Obiecałam rodzicom, że ich odwiedzę. A do której macie otwarte jutro?
Do późnego wieczora, ale masz przecież osobistego trenera, więc godzina jest nieważna. Ale zrobimy tak: dam ci wizytówkę i jak wrócisz od rodziców to zapraszam. Może być?
Ok. to na razie dziękuję. Dobranoc.
Dobranoc, Sabinko.
Pochylił się i pocałował kobietę w policzek. Sabina odwróciła się i wybiegła z budynku. Czuła się jak nastolatka po pierwszym pocałunku. Wszak przez ostatnie 22 lata nie całowała się z nikim innym, tylko z Karolem. No, odliczyć trzeba by ostatnie 4 lata, kiedy to burzliwie rozstawała się z mężem oraz czas po rozwodzie. W domu od razu weszła pod prysznic, ale nawet chłodna woda nie przygasiła żarzącego się płomienia. Późnym wieczorem zadzwoniła Kasia:
i jak, opowiadaj!
Co?
Jak to co? Jak trening z Szymonem?
Normalnie, a jak miał być? Wymęczył mnie i to wszystko.
Umówiłaś się ?
Kasia!  
Na trening oczywiście! Sabinka, podobasz się facetowi, korzystaj z tego! Nawet Jasiu zauważył, że chłopak pożera cię wzrokiem.
No właśnie, chłopak. Jestem starsza od niego...
I co z tego? Na pewno jest w tej chwili sam, a więc nie zabierasz ojca dzieciom.
No, nie wiem...
W takim razie słuchaj przyjaciółki. Mam telefon do niego, zadzwonię i umówię cię...
Nie! Tez mam jego wizytówkę. Jadę jutro do mamy...
Z rana, prawda? Zawsze jeździsz rano i wracasz po południu. A więc pod wieczór możesz iść na siłownię.
Wolę kijki... o cholera, zapomniałam ich z recepcji.
A widzisz? Los sam chce was zetknąć. Dzwoń teraz i umawiaj się.
Nie, nigdzie nie będę dzwonić.  
Mam to zrobić za ciebie?
Kaśka! Ja tak nie potrafię.  
Dziewczyno, nikt nie każe ci iść z nim do łóżka!  
Kasiu, zakończmy już temat tego Pana, dobrze? Jutro zobaczę, może pójdę może nie. Teraz idę spać.
Nie odpuszczę ci, zresztą Szymon chyba także nie. Śnij o nim, pa.
Pa.
Sabina położyła się, ale nie mogła zasnąć. Wciąż przed oczyma miała wysportowaną sylwetkę Szymona. I ten jego rozbrajający uśmiech. Poddała się. Po powrocie od rodziców zadzwoni i pójdzie na te siłownie. W końcu może tylko na tym skorzystać.  
































Obracała nerwowo w dłoni komórkę. Walczyła. W końcu zadzwoniła:
Szymon Majsa, słucham?
Dzień dobry, tu Sabina...
Nareszcie! A już się bałem, że nie zadzwonisz. Przyjdziesz, prawda?
..Tak, przyjdę. Zostawiłam u Ciebie kijki, więc i tak nie mam wyjścia. O której mogę?
Właśnie wchodzę w grupą na basen. Może dołączysz?
Może nie.  
To o 17 jestem do Twojej dyspozycji. Sabinko, cieszę się, że przyjdziesz. Do zobaczenia.
Była już o 16, 50. Recepcjonistka wskazała jej, gdzie znajduje się szef. Właśnie kończył zajęcia z grupką dzieci niepełnosprawnych. Sabinę zamurowało. I to podwójnie: pierwszy powód to sposób w jaki Szymon zwracał się do dzieci. Nigdy by nie posądziło go o taką delikatność i czułość. A i dzieci lgnęły do niego. Widocznie bardzo go lubiły. Drugi powód był czysto fizyczny. W czarnych kąpielówkach prezentował się niczym młody bóg: wysportowany, bez grama zbędnego tłuszczu, w wyraźną, aczkolwiek nie przesadną muskulaturą. O kimś takim można tylko pomarzyć.  
Kiedy dzieci wraz z opiekunami udali się pod prysznice, Szymon skierował się ku wyjściu i wtedy zauważył Sabinę. Podobnie jak poprzedniego dnia, szeroki uśmiech zagościł na jego twarzy.
Sabinko, ciesze się, że jesteś. Dasz mi kilka minut na prysznic i przebranie się?
Podszedł do niej, pochylił się i pocałował w policzek. Na twarzy Sabiny zagościły rumieńce.
Nie ma sprawy. Poczekam.
Musimy znaleźć tobie szafkę, na razie zostaw torbę w moim gabinecie. Wejdź, proszę.
Weszła i usiadła na kanapie, Szymon wrócił po 3 minutach w szortach i koszulce.  
To co, idziemy?
A na pewno nie przeszkadzam? Może miałeś jakieś zajęcia?
Sabinko, chodź i nie wymyślaj nic. Najpierw rozgrzewka? Na kijkach dzisiaj nie byłaś?
Przecież zostawiłam tu wczoraj kijki.  
A więc do roboty! Dzisiaj coś innego, bo jutro nie wstałabyś, gdybyś dwa dni pod rząd miała siłkę. Porozciągamy się, dobrze? Mam tu super instruktorkę. Rozpoczyna właśnie zajęcia, dołączysz do niej, zgoda?
Ty tu decydujesz.
Sabina dołączyła do grupy kobiet na pół godziny, po czym Szymon zabrał ją do swojej sali, gdzie ćwiczyli następne 40 minut.
Szymon, proszę, skończmy na dziś. Jakoś nie mam siły.
Zmęczona jesteś?
Tak, ale to nie tylko przez ćwiczenia. Po prostu życie.
W takim razie proponuję masaż. Zrelaksujesz się i dobrze ci zrobi.
No nie wiem...
Chodź, powinna któraś z dziewczyn mieć wolne... Ej, czy to było westchnienie ulgi? Obawiałaś się, że ja będę robił ten masaż
A myśl sobie co chcesz.
Sabinko, zrobię ci ten masaż, ale jeszcze nie teraz. Teraz poddamy się specjalistom.
Faktycznie, w pierwszej chwili przestraszyła się, że to właśnie Szymon będzie chciał zrobić ten masaż. Obawiała się reakcji swojego ciała. Już i tak zdradzało ją aż nadto. Przy każdym dotyku przeszywał ją prąd. Szymon coraz bardziej intrygował ją. I fascynował.  
W jednej z salek poddali się rękom wprawnych masażystek. Leżała nago na stole, przykryta jedynie ręcznikiem na pupie. Zdziwiła się, kiedy na drugim położył się Szymon. Przymknęła oczy. Nie chciała patrzeć na niego, ale teraz jej wyobraźnia pracowała w dwójnasób - zamiast dziewczyny to Szymon robił masaż. Dobrze, że po kilku minutach weszła recepcjonistka:
Szefie, przepraszam, że przeszkadzam, ale mamy problem. Przyjdziesz?
Już idę.
Wstał, opasał biodra ręcznikiem i przykucnął koło stołu, na którym była Sabina. Pocałował ja w policzek i powiedział:
Zaraz wrócę. A ty zapomnij o bożym świecie. Asiu, zadbaj dobrze o Sabinkę.
Robi się, szefie.
I wyszedł. A masażystka powiedziała:  
Oj, wpadłaś. Jeszcze Szymona nie widziałam tak kimś zafascynowanego. Wiedzieliśmy, że od kilku dni jest cały w skowronkach, teraz wiemy dlaczego. A tak a'propo mam na imię Asia.
Ale mnie nic nie...
Dziewczyno, Szymon już ci nie odpuści. Pewnie stracimy kilka klientek, które to dla niego przychodzą do CENTRUM, ale widok takiego szefa będzie dla nas ukojeniem.
Mogę zadać jedno pytanie?... Jaki on jest?
Jaki? Boski. Byłam kiedyś w nim zabujana, nawet spotkaliśmy się parę razy, ale nie było nam pisane być razem. Nie szukam faceta na siłę. Naprawdę, jeśli tylko jest między wami chemia, a przeczuwam po reakcji twego ciała, że jest, to spróbuj. Na pewno nie jest to facet na jedną czy kilka nocy. Jeśli także nie szukasz rozrywki na krótko to może być wam dobrze. O, jesteś już? Wszystko ok?
Tak. Sabinko, pozwoliłem sobie zamówić stolik na kolację w OLIWII. Wiem, powinienem najpierw spytać się ciebie, ale...
Ale Sabina zgadza się, więc teraz zostaw nas i w końcu daj mi spokojnie pracować, szefie... Ok. mam dla ciebie propozycję. Biegnij teraz pod prysznic a po nim zaprowadzę cię do do naszej kosmetyczki.  
Asia, naprawdę powinnam iść z Szymonem na tę kolację?
Przecież nie dasz rady nie pójść z nim. Tylko nie ubieraj spodni. Szymon jest tradycjonalistą i prawdziwa kobieta to taka w 100% seksi laska.
Do której mi brakuje, no ale nie mam chyba nic do stracenia. Dzięki Asia.  
Wzięła prysznic a później poddała się zabiegom kosmetyczki i fryzjera. Musiała przyznać, że zrobili ją na bóstwo. Makijaż nie był delikatny, ale subtelny. Widocznie znali upodobania swego szefa, bo wystarczyło im tylko, że Asia powiedziała, że ma się spotkać z Szymonem. On sam czekał na nią w recepcji. Ujrzała zachwyt w jego wzroku.
Dziękuję Asiu. Sabinko, nie wiem, czy możemy iść do lokalu, czy utrzymam innych facetów z dala od ciebie.
Tak, w tym stroju na pewno. Muszę się przebrać.
Podwiozę cie.
Podrzucił dziewczynę do domu a sam pojechał także się przebrać. Wrócił po 20 minutach. Po raz drugi tego dnia Sabinie opadła szczęka. Miała przed sobą ideał kobiecych marzeń. Lniane, granatowe spodnie, do tego błękitna koszula z krótkim rękawem. Sabina telepatycznie założyła białą sukienkę na ramiączkach w błękitne kwiatki.  
Sabinko, wyglądasz bosko. Będę się naprawdę bał, żeby cię nie stracić. Bo będziesz ze mną, prawda?
Spojrzała w oczy mężczyzny. Nie było w nich kpiny, lecz obawa. Obawa, czy nie zostanie odrzucony. I coś jeszcze, coś, o czym dawno zapomniała, że istnieje: miłość i bezpieczeństwo.
Szymon, to dla mnie za szybko... nie znasz mnie...
Skarbie, wiem wystarczająco dużo. Pójdziemy? W przeciwnym razie nie gwarantuję, że za chwilę nie znajdziemy się w łóżku.
Szymon... pochlebia mi twoje zainteresowanie, ale jest mi głupio...
Porozmawiamy przy kolacji, dobrze?
Wsiadła do peugeota i pojechali do restauracji. Szymon postarał się, aby na twarzy towarzyszki widniał uśmiech i zadowolenie. Adorował ją, ale nie narzucał się. Zrozumiał, że Sabina boi się nowego związku i nie chciał jej spłoszyć. Opowiedział jej wszystko o sobie. Dowiedziała się, że od ośmiu lat jest rozwodnikiem. Że ma dziewięcioletniego syna, który był dotąd najważniejszym w jego życiu. Z jego matką nie wyszło, bo nie mogło wyjść. Różnica charakterów była aż nadto widoczna. Po narodzinach syna zrozumieli, że popełnili błąd i rozstali się. Teraz ona od siedmiu lat jest w szczęśliwym związku i otrzymują poprawne stosunki ze względu na łączącego ich syna. On poświęcił się pracy. O Sabinie wiedział prawie wszystko: wiedział, że była rozwódką, że miała zamężną córkę, że była babcią kilkumiesięcznej Majeczki, którą ubóstwiała. Wiedział także, że poza mężem nie miała żadnych innych związków, a więc od trzech lat była sama.  
Tak więc widzisz, że wiem tyle, ile w tej chwili trzeba.
Widzę, że twój wywiad działa sprawnie. A więc widzisz, że nie jestem chyba odpowiednim towarzystwem dla ciebie.  
A to z jakiego powodu? Chyba nie z tego, że jesteś babcią? Uwielbiam dzieci i nie widzę w tym problemu. Chociaż uważam, że mogłaby z ciebie być jeszcze wspaniała mama.
Szymon, wiesz dużo, ale chyba nie wszystko. Jestem starsza od ciebie, a to już poważny problem.
Ja nie widzę w tym żadnego problemu. Czy kilka lat różnicy eliminuje jakiś związek? Sabinka, jesteśmy dorośli i podchodźmy do tego realnie. Mam 32 lata, a więc te 5-6 lat to nie jest tragedia. W zasadzie to nikt nie da ci więcej jak 33-34 lat. Dorzuciłem trochę, bo wiem, że masz dorosłą córkę.
Szymon, ja mam 40 lat, a to nie jest wcale małą różnica.
Skarbie, czy uważasz, że jestem dla ciebie za młody?
Nie, ty jesteś wspaniałym facetem, ale to ja jestem za stara dla ciebie...  
Pozwól, że będę miał odmienne zdanie. I dodam, że nie odpuszczę.
Szymon, to za szybkie tempo jak dla mnie.
A dlaczego mamy czekać? Po co tracić czas? O, twój wiek, który tak bardzo przywołujesz, będzie moim argumentem: czas upływa i trzeba czerpać z niego pełnymi garściami.  
No, dobrze. Wiesz o mnie dużo, ale nie wiesz jaka jestem. W końcu musiał być jakiś powód, dlaczego po 20 latach rozstałam się z mężem. Może mam okropny charakter?
Jeśli oboje będziemy chcieli to dopracujemy się. Sabinko, nie znajdziesz argumentu, którego nie zbiję. Poddajesz się?
Boję się... po prostu boje się kolejnej porażki... rozwód kosztował mnie dużo, nie wiem, czy dałabym radę przejść przez to po raz drugi.  
Domyślam się, że zostałaś skrzywdzona. I po raz drugi dzisiaj przyrzekam, że nie skrzywdzę cię.
Po raz drugi?
Złapałaś mnie. Rozmawiałem z twoimi przyjaciółmi.
A to zdrajcy! Ale kocham ich. Bez nich i bez Moniki nie byłoby nie tutaj.
Sabinko, to co? Nie uciekniesz mi?
Boję się, ale... ale zgoda. Ja chyba zwariowałam, ale zgoda.
Wziął jej dłonie i pocałował je.  
Dziękuję ci. Obiecuję po raz kolejny, że nie skrzywdzę cię. Chciałbym uczcić twoją decyzję. Może pojedziemy na szampana do mnie?

Sabinko, zaufaj mi. Jesteś wspaniałą osobą i jesteś wspaniałą kobietą. W tej chwili przede wszystkim kobietą. Nie będę ukrywał, że pragnę cię, pragnę kochać się z tobą. To nie jest nic złego. Nie posunę się jednak dalej, niż na tyle, na ile oboje będziemy się zgadzali. Jedziemy? Obiecuję, że jeśli po szampanie będziesz chciała wrócić do domu to odwiozę cię.  
...Zgoda...
Jesteś kochana. Zapłacę tylko rachunek i jedziemy.
Po chwili obejmując czule kobietę szli w stronę parkingu. Przed wejściem do samochodu ujął jej twarz w dłonie i pocałował delikatnie w usta.
Sabinko, będzie dobrze. Tylko zaufaj mi.
Uśmiechnęła się, ale nic nie odpowiedziała. Kiedy ruszali zadzwoniła komórka Sabiny.  
Odbiorę, to Kasia.
Oczywiście, odbierz.
Cześć, Kasiu. Stało się coś?... a co ma być u mnie?... nie, nie wpadnę dziś do was... przecież jest późno... zgadłaś, nie jestem sama... Tak, jestem z Szymonem... a masz, gadaj sobie z nim. Szymon, chce z tobą rozmawiać.
Podała komórkę mężczyźnie i obserwowała go.
Cześć, Kasiu.... wracamy z kolacji... no, w zasadzie nie jest jeszcze tak późno... zobaczę, co da się zrobić. Narka. I co, Sabinko, pojedziemy do nich na tego drinka?  
Chętnie...
Nie myśl jednak, że co się odwlecze to uciecze. Nie ma takiej opcji. Polubiłem twoich przyjaciół i myślę, że także zaprzyjaźnię się z nimi.
No, to będzie z was brygada nie do pokonania. Mam przerąbane.
Zaśmiał się na tę uwagę. Okazało się, że Kasia z Januszem mieszkają na tym samym osiedlu co Szymon. Podjechali więc do niego, zostawili samochód i po 10 minutkach wchodzili do przyjaciół. Szymon na sekundę nie odchodził od Sabiny. Na wesołej rozmowie upłynęła im kolejna godzina, w końcu pożegnali się i wrócili do Szymona. Idąc w objęciu mężczyzny czuła się bezpieczna, ale im byli bliżej jego domu, tym bardziej zdenerwowana. Walczyła ze sobą. Musiała przyznać przed sobą, że bliskość Szymona obudziła dawno uśpione zmysły. Choćby nie chciała, to jej ciało zdradzało ją. I nie chciała w tej chwili zostać sama. Jeszcze nie wiedziała jak daleko się posunie, ale chciała być teraz z nim. Rozejrzała się po ładnie urządzonym wnętrzu. Każdy szczegół był dopracowany perfekcyjnie. Podobało jej się. Uśmiechnęła się, kiedy podał jej schłodzonego szampana;
Czy ty czasem nie chcesz mnie upić?  
Nie, bo chcę, abyś pamiętała każdą naszą wspólna sekundę.  
O, FIORE BIANCO, uwielbiam go!  
A więc w lodówce zawsze będzie stała butelka tego boskiego nektaru. Dla mojej pani wszystko co najlepsze.
Szymon... nie wiem, co mam powiedzieć...
Na ten moment powiedz tylko, czy mi ufasz?
No chyba fakt, że jestem tu z tobą świadczy o tym.  
I to na razie wystarczy.  
Fajna masz muzę, lubię ballady KAMY.
Kolejny nasz wspólny punkt. Wypijmy za naszą przyszłość. Sabinko, kocham cię i błagam, nie mów, że to za szybko!
No skoro i tak cię nie przegadam to pasuję.  
Upiła łyk szampana. Spojrzała na mężczyznę. Szymon zabrał od niej lampkę z szampanem i odstawił na komodę. Ujął jej twarz w swoje dłonie i pocałował. Raz jeden. Delikatnie. Ale już sam dotyk jego dłoni rozpalił ogień, który pobudził jej zmysły. Dawno uśpione jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki obudziły się zalewając ciało kobiety gwałtowną falą podniecenia. Bezwiednie lekko rozchyliła usta oczekując więcej. Poszła dalej: lekko wspięła się na palce i sama pocałowała Szymona, dając tym sygnał, że chce więcej, że zgadza się na więcej. Teraz pocałunek już nie był delikatny. Był gwałtowny, zachłanny, taki, jakiego Sabina nie przeżywała od czasu, kiedy była nastolatką. Był o niebo głębszy od tamtych – był przede wszystkim dojrzały. Dłonie Szymona przeszły na jej plecy, rozpalając każdy milimetr, który dotknęły. Kiedy trafił na zamek, rozpiął go i sukienka opadła na dół. Szymon wziął ukochaną na ręce i skierował się do sypialni, gdzie postawił ją na podłodze. Ponownie wpił swoje wargi w jej delikatne i gorące usta, wdzierając się językiem w głąb, tańcząc wespół z jej języczkiem. Ręce z powrotem oplotły ciało kobiety, rozpinając i odrzucając stanik na bok. Wkrótce także i majteczki podzieliły jego los. Odchylił się i zrobił krok w tył. Zlustrował sylwetkę kochanki, rozbierając się w mgnienia oka. Był zadowolony, bo kobieta reagowała na niego tak, jak marzył. A to mogło znaczyć tylko jedno – obopólna zgoda na wszystko. Szepnął:
Nareszcie jesteś moja! I tylko moja!... Na zawsze...
Przylgnął z powrotem nagim ciałem do rozpalonego ciała Sabiny. Znaleźli się na łóżku i oddali się pieszczotom. Za bardzo pragnęli siebie, aby za pierwszym razem pozwolić sobie na poznawanie swych ciał. Takiego uniesienia nie przeżyła kobieta dawno. Zapomniała przecież dawno, że mężczyzna i seks z nim może dać aż tyle przyjemności i wznieść na wyżyny. W chwili spełnienia zatarły się wszelkie różnice i obawy. Ważne było tu i teraz. i jeszcze coś: ważne dla niej stało się, aby partnerowi odpowiedzieć tym samym. I chyba jej się udało, bo także Szymon był szczęśliwy. Kiedy spoceni, ale spełnieni leżeli wtuleni w siebie, Szymon powiedział:
kochanie, nie chcę już nigdy być w tym łóżku sam. Obiecaj, że tak będzie zawsze.
Cii, nie teraz, proszę.
Ale nie dopiliśmy jeszcze sampana.  
A jednak chcesz mnie upić, ale niech ci będzie. A mogę wziąć prysznic?
Oczywiście, złotko. Łazienka jest tam.
To mówiąc wskazał na jedne z drzwi.  
A jutro, Sabinko, oprowadzę cię po domu. Mam nadzieję, że ci się spodoba.
Założył slipy i wyszedł z sypialni, a Sabina poszła do łazienki. Nastawiła wodę i weszła pod gorące strumienie. Po kilku minutach owinęła się ręcznikiem i wróciła do sypialni. Szymon stał przy oknie. Słysząc otwierane drzwi, odwrócił się.
Stęskniłem się, ale warto było czekać. Proszę.
Wzięła podaną lampkę szampana i przeszli na łóżko. Usiedli naprzeciw siebie i sączyli alkohol. Po chwili Szymon uśmiechnął się i powiedział;
Kochanie, do twarzy ci z tymi pąsami. Zastanawiam się, kto tu jest starszy.
I do jakiego wniosku doszedłeś?
Otóż takiego, że pragnę cię ponownie. Tym razem chce poznać powoli twoje boskie ciało.
Szymon, ...
Ciii, zdejmij ten ręcznik... plisss... masz cudowne ciało... i także chcesz kochać się ze mną ponownie? Sabinko?
Tak, chcę kochać się z Tobą. Zwariowałam, ale chcę tego.
I ja cię taką, wariatko, kocham.  
Ponownie oddali się pocałunkom i pieszczotom. Tym razem powoli. Jakby oboje chcieli zapamiętać jak najwięcej. Albo jakby chcieli partnerowi jak najwięcej dać przyjemności. I dali.  

W niedzielny poranek zbudził Sabinę zapach kawy dochodzący zapewne z kuchni. Przeciągła się., wstała, zarzuciła na siebie koszulę mężczyzny i podążyła za wonią. Zastała gospodarza nakładającego ciepłe bułeczki na talerzyki. I wówczas ją zobaczył. Podeszła do niego i pocałowała go w usta.
Miałaś jeszcze spać, kochanie. To miało być śniadanie do łóżka.
Wiesz, po raz pierwszy jakiś facet przygotowuje dla mnie śniadanie.  
Jakiś?
No, ok. nie jakiś, ale wspaniały facet z bajki.
Ta bajka nigdy się nie skończy, kochanie.
Tak, ... tylko ja jestem już dużym dzieckiem...
Które teraz grzecznie usiądzie i zje śniadanko. Wiesz, że to jest podstawa dziennego wyżywienia?
I w dodatku facet-tyran! Ale pyszne te bułeczki. Nie mówiąc już o kawie.  
Czyli nadaję się na męża?
Szymon! To pytanie to chyba nie powinno być skierowane do mnie.  
A ja myślę, że tylko do Ciebie, ale o tym porozmawiamy później.  
Zjedli i wypili. Sabina wstawiła naczynia do zlewu. Kiedy odwróciła się Szymon już był przy niej. Podniósł ja i posadził na blacie. Rozpiął koszule i zaczął pieścić jej nabrzmiałe piersi. Na przemian to ssał je to przygryzał, czym wprowadził kobietę na drogę ku spełnieniu. Z początku zawstydzona, teraz otworzyła się. Kiedy schylił się ku pulsującej już cipce, szerzej rozsunęła uda. Szorstki język kochanka wdzierał się coraz głębiej. Jej oddech przyspieszył. Czuła się, jak nigdy dotąd. Orgazm przyszedł nagle i o takiej sile, że doprowadził ją do chwilowej utraty świadomości. Szymon w ostatnim momencie złapał osuwające się ciało ukochanej i zaniósł je do sypialni. Drżała w jego rękach i tuliła się. Jak nigdy dotąd do nikogo. I chciała tak trwać. Już na zawsze.  



KONIEC!

Minka227

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 5570 słów i 31110 znaków.

1 komentarz

 
  • czarnyrafal

    Wspaniałe. Milość nie jedno ma imię.Tak właśnie miłość,bo "fizyka" jest tylko jej dopełnieniem a nie celem samym w sobie.Brawo Minka. :kiss:  <3

    22 lis 2015