Poznajcie się: Ona - Tęsknota, Tęsknota - Ona. Musicie się polubić, od dziś żadne z was nie będzie chodzić oddzielnie. Los skrzyżował wasze drogi na zawsze. A przynajmniej na kilkanaście długich, łzawych nocy.
Myślała, że zapakuje Pannę T. do kieszeni i zapomni ją wyjąć. Nie. Każdego ranka, popołudnia, czy pachnącego wanilią wieczora wprasza się do jej domu, nawet nie puka, nie zdejmuje butów, nie pyta czy nie przeszkadza. Wchodzi w jej umysł jakby był jej własnością i przeszywa na wskroś.
Ona pamięta dokładnie mgłę unoszącą się tego dnia nad miastem. Całemu światu próbowała wmówić, że wilgotność powietrza sprawia, że jej policzki nie są tego dnia suche. On jednak dobrze widział nieleniwie toczące się z Jej oczu krople łez. Tak wielkich..., wszakże każda z nich mieściła w sobie wspomnienia wspólnych dni, Ich dni. Lecz żadna z nich nie zawierała w sobie miejsca na zapis kolejnych pięknych chwil, już nie.
Długo wpatrywała się w niebo śledząc niknący punkt odrażającej maszyny, która wyrwała kawałek Jej serca, tego z napisem 'On'. W powietrzu unosił się zapach wspomnień, z czasem coraz bardziej drażniących jej nozdrza. W tym momencie chciała umieć zamknąć wszystkie zmysły, tak jak zamyka oczy.
Teraz idzie betonową drogą życia obojętna na szczęście innych. Współgra, a przynajmniej próbuje, z palącą dłonie niemocą a za nimi głośno drepce Tęsknota- ta najgorsza jaką zna...
Nigdy nie dobijała się do drzwi z napisem 'Szczęście'- dostałą je gratis, miłość jej dała. Teraz patrzy na parę zamszowych trzewików z wyprzedaży i bezbronnie pyta dlaczego to nie je los jej odebrał. Nie czuje swego ciała. Od dziś jej szkielet buduje tęsknota, która każdego ranka decyduje czy Ona ma siłę wstać z łóżka, czy nie. Dziś nie ma... Bo po co? Wie, że nie wleje w Jego uszy srebrnych kropelek głosu, które dałyby mu energię by żyć, przez cały słoneczny dzień. Każdym zmysłem odczuwa Jego nieobecność. Pokój już nie pachnie Nim, lustro nie ma Jego twarzy, a oczy na nią spoglądające należą jedynie do jej czworonożnego przyjaciela. Przyjaciel... On też obiecywał przyjaźń, tę prawdziwą, najpiękniejszą, dla której warto żyć i o którą warto walczyć.
Zegar stale powtarzał swe monotonne tykanie. Otworzyła okno. Delikatne krople pomieszane z letnią bryzą nieśmiało muskały jej twarz, której każdy fragment On znał na pamięć. Nie płakała, jej łzy jak oszalałe mieszały się z deszczem, który obecnie był dla jej jedynym pocieszycielem. Ukradkiem spojrzała w dół. 6 pięter wolności pętało jej duszę powodując mętlik umysłu.
W dłoni mocno ściskała wyblakniętą kartkę na której spisane było jej całe życie, a przynajmniej jego najważniejszy fragment. Zacisnęła powieki... Zdecydowanym krokiem odeszła od okna. 'Kocham Cię'- przeczytała po raz setny, po raz pierwszy smutnym, drżącym głosem.
Tak bardzo chciała, aby On raz jeszcze napisał to samo kruszącym się ołówkiem w jej życiu...
Ona znów jest czystą białą kartką, gotową do spisania na niej przepięknej miłości, mimo iż poprzedni rozdział już nigdy nie zostanie dokończony.
1 komentarz
gość
alee?