Czternasty czerwca. [cz.2]

Czternasty czerwca. [cz.2]Następnego dnia, obudziłam się około godziny jedenastej. Gdy podniosłam się z łóżka zaczęło mi się lekko kręcić w głowie, i chciało mi się strasznie pić.  
-Kac, no super. -Powiedziałam w duchu, po czym wzięłam butelkę z wodą która stała obok mojego łóżka. Wypiłam chyba pół butelki, po czym wstałam przetarłam delikatnie oczy, bo miałam wczorajszy makijaż, po czym skierowałam się w stronę łazienki.
Tam, rozebrałam się, zmyłam makijaż i wzięłam zimny prysznic, co mnie bardziej rozbudziło. Po prysznicu, owinęłam się w ręcznik i poszłam do mojego pokoju by się ubrać. Założyłam pierwsze lepsze ciuchy które znalazłam w szafie, i poszłam do kuchni, gdzie była moja mama wraz z moją starszą siostrą i bratem.  
Przywitałam się ze wszystkimi, po czym zrobiłam sobie kanapkę z nutellą.  
Dzień był okropny, pochmurno, deszczowo, przygnębiająco.  
Około godziny 16, moja koleżanka Ingrid, która chodziła do Instytutu, poprosiła mnie bym poszła z nią do teatru, ponieważ będzie przedstawienie, gdzie będzie występował jej chłopak Jordi.  
Oczywiście zgodziłam się. Wcześniej Henry napisał mi na 'facebook'u', że zadzwoni do mnie później, ponieważ jest jeszcze na obiedzie z rodziną w jakimś małym miasteczku. Odpisałam mu, że nie ma sprawy, i że nadal mam jego czapkę. Pisaliśmy jeszcze chwilę, po czym zadzwonił dzwonek do drzwi, to była Ingrid, przywitałam się z nią, umalowałam się i poszłyśmy do teatru, zahaczając jeszcze o sklep i kupiłyśmy sobie żelki i wodę.  
Przedstawienie trwało półtorej godziny, było nawet zabawnie, gdy wyszłyśmy z teatru i usiadłyśmy sobie na murku na przeciwko teatru, zapaliłam papierosa i zadzwonił mi telefon. Odebrałam a w słuchawce usłyszałam głos Henry, ucieszyłam się, ale też skrępowałam, ponieważ nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć.  
-Gdzie teraz jesteś? -Zapytał Henry.  
-Tutaj przed teatrem, a Ty? -Zapytałam lekko poddenerwowanym głosem.  
-Ja? Ja jestem w Bugatti, tu na przeciwko. -Odpowiedział ucieszony. Bugatti i teatr są praktycznie w tym samym miejscu, to jest ten sam plac.  
-No to poczekaj bo ja muszę iść na chwilę do domu po Twoją czapkę. -Odpowiedziałam.
-Okej, spokojnie nie śpiesz się, ja chwilkę jeszcze pogadam ze znajomymi, i przyjdę do Ciebie tam przed teatr.  
-Okej nie ma sprawy, to do potem.  
-Do potem. -Powiedział, po czym się rozłączył.  
Byłam strasznie zdenerwowana, wczoraj byłam na super luzie bo byłam nieźle wstawiona, a gdy wypiję, cały wstyd mi przechodzi, ale gdy jestem normalna, jestem strasznie nieśmiała, wstydliwa, i praktycznie nic nie mówię, a szczególnie przed takim chłopakiem jak on, tak... Tak... Tak okropnie przystojnym!  
Nie wiedziałam co mam robić, byłam strasznie zdenerwowana, Ingrid też to zauważyła, i powiedziała, że w pierwszej kolejności musimy iść do mnie do domu po jego czapkę, a potem jakoś wszystko się ułoży. Jak powiedziała, tak zrobiłyśmy, poszłyśmy do mnie do domu, wzięłam czapkę i powiedziałam tacie, że będę o dziewiątej na wieczór, oczywiście się zgodził, i powiedział bym się nie spóźniła, bo kolacja będzie punkt dziewiąta. Dałam mu buziaka i wyszłam.  
Gdy doszłyśmy pod teatr, spotkałam moje dwie koleżanki z klasy i zaczęły mnie wypytywać jak skończyła się historia z Henry.
-No właśnie... Nie skończyła się. -Odpowiedziałam nieśmiało.  
-Jak to? -Zapytała jedna z nich.
-No, on zaraz tu będzie, bo nadal mam jego czapkę.  
-Ach, no dobrze w takim układzie my się zmywamy, bo on właśnie tu idzie. -Powiedziała druga, i życzyła mi powodzenia.  
Z tych nerwów, aż zapaliłam papierosa. Tak wiem, palę strasznie dużo, ale cóż. Tak już mam. Podszedł do nas wraz z dwoma kumplami, obydwóch już kiedyś widziałam. Jeden z nich to bardzo dobry raper, Alex. Natomiast drugi, to Roger, widziałam go kilka razy i znam go z widzenia, ale to tylko zwykłe 'cześć' na ulicy i tyle. Ani Alex, ani Roger nie są w moim typie, nawet Henry nie jest w moim typie, ale ma coś w sobie, coś co mnie do niego przyciąga jak magnez... Jest całkowitym przeciwieństwem mojego ''ideału'' chłopaka. No ale w końcu przeciwieństwa się przyciągają.  
-Cześć piękna. -Powiedział Henry dając mi dwa buziaki w policzki.  
-To jest Alex, a to Roger. -Przedstawił nas, chłopaki także dali nam dwa buziaki w policzki.  
Tutaj, dwa buziaki w policzki, to normalka, każdy tak robi, kiedy tu przyjechałam byłam bardzo zdziwiona. Gdy mieszkałam w Polsce, czegoś takiego nie było. No ale teraz nie o tym.
-Tu masz Twoją czapkę. -Powiedziałam strasznie nieśmiało.  
I zaczęliśmy rozmawiać, a właściwie to oni, bo ja siedziałam cichutko, co zauważył Alex i zaczął się mnie wypytywać czemu nic nie mówię. Na to Henry, że jestem strasznie nie śmiała, i od wczoraj już wiedział, że tak będzie. Bo podobno mu o tym powiedziałam. Czego ja za bardzo nie pamiętam.
Po jakiejś godzinie, zaczęłam mówić już więcej, śmiać się zadawać pytania i tak dalej, po prostu się rozkręciłam. Roger poszedł, i zostaliśmy we czworo. Dochodziła dziewiąta, a ja oznajmiłam wszystkim, że muszę się już zbierać. Wszyscy zaproponowali mi, że mnie odprowadzą. A Ingrid zapytała się, czy mogła by zostać chwilę u mnie póki jej mama po nią nie przyjedzie, oczywiście się zgodziłam.  
Gdy żegnaliśmy się z chłopakami, Henry pocałował mnie, staliśmy tam chyba z pięć minut całując się, tak przy Alex'u i Ingrid. Bez żadnego wstydu, tak po prostu. Oboje mieliśmy na to wielką ochotę. Ochotę na to by nasze usta złączyły się w jedność, by nasze języki splątały się w namiętnym pocałunku, i tak właśnie było. Czułam się nieziemsko..  
Po skończeniu, Alex namawiał mnie bym po kolacji spotkała się sam na sam z Henry, ja natomiast miałam lekkie opory, nie wiedząc czemu. Ale po chwili namawiania mnie, powiedziałam, że jeśli moi rodzice się zgodzą, to tak. Obydwaj się ucieszyli. Co nas rozbawiło.
Ja i Ingrid weszłyśmy na górę, poszłyśmy do mnie do pokoju i zaczęłyśmy się śmiać i skakać, jak dwie wariatki. Czułam się na prawdę dobrze z nim, i nie chciałam by to skończyło się szybko, jak wszystkie poprzednie moje próby z chłopakami, Ingrid natomiast, zapewniała mnie, że on nie jest taki jak wszyscy jego poprzednicy. Ja uwierzyłam jej. Zaczęłam się w nim zakochiwać, tak wtedy myślałam.  
W trakcie kolacji, spytałam się rodziców czy mogła bym wyjść po kolacji na trochę na dwór, bo przyjdzie moja najlepsza przyjaciółka z którą nie widziałam się już długo. Moi rodzice na całe szczęście się zgodzili, po skończeniu kolacji zadzwoniłam do Henry i powiedziałam mu, że mogę wyjść tylko na czterdzieści pięć minut, i mogę być tylko tutaj przed blokiem. Powiedział, że nie ma sprawy, bo mieszka blisko mnie. Ucieszyłam się, po chwili zeszłam na dół. Miałam na sobie krótkie spodenki i bluzę którą kupiłam sobie w Londynie. Więc gdy wyszłam na zewnątrz było mi dość zimno.  
Po jakichś pięciu minutach Henry przyszedł i na przywitanie dał mi całusa w usta, co bardzo mnie zaskoczyło. Zaczęliśmy rozmawiać, ja aż trzęsłam się z zimna, a on zdjął bluzę i mnie nią okrył, ja na to, że jeśli mi ją pożyczy, to już mu nie oddam, tak dla żartu. On natomiast, powiedział, że jak mi się podoba to mogę ją zatrzymać. Uśmiechnęłam się i powiedziałam, że żartowałam. On na to, że on mówił serio, i że bluza jest już moja. A on biedny został w bluzce na ramiączkach. Zrobiło mi się go żal, bo na dworze było zimno, więc przytuliłam go, a on uniósł mój podbródek i pocałował mnie.  
Kilka chwil później, oznajmiłam mu, że muszę już iść na górę, on na to, że chciałby bym została z nim, lecz ja nie mogłam. Bo nie chciałam by moi rodzice się na mnie złościli. Odgarnęłam włosy ręką, popatrzyłam na niego, a on do mnie podszedł, objął mnie w talii, i pocałował. Po czym podziękował mi, i poszedł.  
Ja weszłam na górę, rozebrałam się, zmyłam makijaż, wskoczyłam w piżamę i położyłam się na łóżku z telefonem w ręku, po chwili napisał do mnie: "Słodkich snów piękna:*"  
Uśmiechnęłam się sama do siebie, i odpisałam mu: "Nawzajem:*"  
Po czym odłożyłam telefon na szafkę nocną i zasnęłam.  


---KONIEC CZĘŚCI DRUGIEJ---

Kochani! Dziękuję za komentarze, i za tyle wejść! Nie wiecie nawet ile to dla mnie znaczy! Jesteście najlepsi! <3

nataaliagiezx3

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1629 słów i 8677 znaków.

3 komentarze

 
  • Linda

    bardzo ciekawe opowiadanie :) pisz bo ci się to udaje ;)

    2 sie 2014

  • Vercia ;)

    Kiedy ciąg dalszy ? ;)

    12 lip 2014

  • :)

    Świetne :) Czekam na ciąg dalszy ;)

    11 lip 2014