"A założymy się, że je zrozumiem?" >> Prolog

"A założymy się, że je zrozumiem?" >> Prolog- No, słucham? O czym to chcesz porozmawiać, Leo, hmm? - Zapytała idąc z wolna w kierunku białowłosego.
- Yo, Nia. A tak sobie, o niczym konkretnym... Po prostu pogadać. - Odpowiedział z lekkim uśmiechem, a po jego skroni spłynęła kropelka potu, która całe szczęście była zasłonięta długimi, białymi włosami mężczyzny. Był bardzo zdenerwowany, niepewny. Chce jej wyznać miłość, kocha ją, ale... Nie potrafi jej tego wyznać. Już wcześniej parę razy był zakochany, ale głównie były to głupie zauroczenia, nigdy wcześniej nie wyznał żadnej kobiecie miłości, ba! Nigdy nawet nie próbował.

***

Opiekował się jego młodszą, chorą na gruźlicę siostrę. Całe dni poświęcał tylko jej, nie mając rodziców, sam zajmował się domem. Nie myślał nawet o tym, by jakąś dziewczynę zbajerować. Nie myślał o partnerkach. Jego światem była jego siostra, w ciężkim, ale stabilnym stanie. Dopiero jakiś czas po jej śmierci, kiedy się ogarnął, zaczął zastanawiać się nad tym, by znaleźć sobie w końcu partnerkę. Ale i tak doszedł do wniosku że nie ma co się śpieszyć, ma 23 lata, jeszcze sobie kogoś znajdzie. Tak twierdził i nie chciał jeszcze dziewczyny... Ale kiedy cała drużyna rozeszła się po świecie, by zdobyć większą siłę, potęgę, by nie powtórzyło się nic z tamtej wojny, gdzie zginęło trzech członków ich drużyny; Peggyo, Sargey, Goreshio. Trzech przyjaciół zginęło, bo przez głupotę całej drużyny, z niedostateczną siłą rzucili się w głębiny, myśląc że podołają. Błąd. Cała drużyna niemal została wycięta w pień, walczyli w wojnie, którą sami wywołali, skazując wszystkich na śmierć, niemal nie wysadzając fragmentu globu. Po długim leczeniu i ceremonii pogrzebu przyjaciół, zdecydowali się na to... że "drużyna Yunari'ego" zostaje rozwiązana na dwa lata. Ponad rok walczyli ramię w ramię, szukali przygód, spełniali marzenia, na wzajem ratując sobie życia, w pogoni za snami zżyli się ze sobą tak blisko, jakby byli rodziną. A teraz zostali rozwiązani z decyzji przywódcy, który siląc się na uśmiech pomachał im, odwrócił się plecami i odszedł przed siebie. Z łzami w oczach i bólem w sercu z trudem odszedł, rozwiązując drużynę.

Było niesamowicie trudno odejść każdemu z nich, przecież dzięki Yunari'emu nie żyją już przeszłością. To Yunari wyciągnął ich wszystkich z cienia przeszłości i wciągnął za sobą na światło teraźniejszości. Ale dobrze, skoro przywódca karze, trzeba się przyporządkować i to zrobić... Nie kryjąc łez, żalu, uczuć rozstali się, cała dziesiątka i odeszła w swoje strony.

Całe te dwa lata wszyscy ćwiczyli, trenowali do kresu sił by być silniejszym, by nie musieć ponownie cierpieć rozdarcia drużyny. Każdy chciał móc obronić siebie samego i innych.

Leo wzmacniał swoją szermierkę by sięgnąć perfekcji, polepszał swoje umiejętności magiczne - magii runicznej. Z każdym dniem rósł w siłę, myślał codziennie o swojej "rodzinie", myślami wracał do przeszłości, kiedy cała drużyna była w komplecie. Kilkukrotnie zbierało mu się nawet na łzy. Nie płakał, ale był temu bliski. Brakowało mu ich wszystkich... Ale zauważył że częściej niż o całej drużynie, myślał o jednej osobie. O osobie, z którą miał najlepsze kontakty z całej tej ferajny. O osobie, z którą codziennie urządzał sobie treningi naparzania pięściami, walenia po głowach, okładania kopniakami i organizując meczyki trwające w spokojne dni głównie do samego wieczora polegające na przedrzeźnianiu, kłóceniu i rzucaniu ciętych ripost. Dzięki niej, niektóre dni kiedy drużynie nie odwalało tak potężnie jak zwykle, nie były w ogóle nudne. Nawet czekał na to by znowu był nudny dzień, by przekomarzać się z nią. Brakowało mu tego. Brakowało mu tych chwil luzu, kiedy mógł rywalizować z nią, pośmieszkować i poudawać głupka, przy okazji dawać się czasami pobić - celowo czy niecelowo. Brakowało mu jej. Tak po prostu, chciał ją znowu zobaczyć i usłyszeć. Pociągać za jej złote, jedwabiste włosy, albo poszczypać za policzki. No i dać się walnąć kilkukrotnie w głowę. Nie pomyślałby nawet, że kiedykolwiek tak się do kogokolwiek tak przywiąże, że do kogoś będzie żywił takie uczucia, tak wysokie pożądanie. Nia przecież była bardzo piękną kobietą, niewiele młodszą od niego, mądrą i utalentowaną. Z pociągającą figurą. Ale jest bardzo oziębła i niedostępna. Ale Leo się udało, są przyjaciółmi. Dlatego ma duże szanse, by ją uwieść. Skoro już się w niej zakochał, skoro już nic nie stoi mu na przeszkodzie, to warto będzie coś w tym kierunku zrobić.

Dwa lata upłynęły całkiem szybko i sprawnie, oraz, co najważniejsze, był znacznie silniejszy niż wcześniej. Czuł to, teraz jest potężny, teraz jest inny niż sprzed dwóch lat temu, jest lepszy, teraz będzie w stanie obronić tych, na których mu zależy. Wszyscy z drużyny na pewno są o wiele potężniejsi niż z przed tych dwóch lat. Teraz, wspólnymi siłami, wreszcie spełnią ich marzenia, cele do których dążą, będą dla siebie oparciem i nigdy więcej nie dopuszczą do tego, by sytuacja sprzed dwóch lat się powtórzyła, nigdy więcej nie dopuszczą, by ich przyjaciele, by ich rodzina, by więzi między nimi zostały przerwane tylko przez to, że nie będą wystarczająco silni. Dlatego przecież trenowali, dlatego właśnie rozdzielili się, dlatego właśnie do kresu wytrzymałości codziennie uczyli się nowych umiejętności, ulepszali te i wcześniejsze, robili wszystko, by z podniesioną głową móc z powrotem spojrzeć sobie w oczy, oraz z dumą odpowiedzieć "Przyrzekam, obronię was choćby nie wiem co!"

TaZjaponczala3

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 1064 słów i 5892 znaków, zaktualizowała 5 sie 2017.

3 komentarze

 
  • Użytkownik Malawasaczka03

    Super się czyta *♡*

    12 gru 2016

  • Użytkownik TaZjaponczala3

    @Malawasaczka03 Dziękuję ^.^

    13 gru 2016

  • Użytkownik Kociulka

    :jupi:  Ale fajne ^^! (na nic więcej mnie nie stać, zatkało mnie) :)

    11 gru 2016

  • Użytkownik TaZjaponczala3

    Opowiadanie to jest tylko "gałęzią", od opowiadania, które niebawem się pojawi na stronie, zatytułowane będzie "PRZEBIŚNIEG". "PRZEBIŚNIEG", będzie nie tyle co kontynuacją, lecz zupełnie inną historią, której wcześniejszą formą było właśnie "Destruction Of Breeds". Wersja "PRZEBIŚNIEG" będzie najprawdopodobniej ostateczną formą opowiadania.
    A seria opowiadania "Nia&Leo" jest tylko, jak już pisałam, jednym z rozdziałów, umieszczony luzem, tak by nie zapomnieć. Co jakiś czas będę umieszczać takie luźne rozdziały do poczytania, następny planuje umieścić 23 grudnia, i będzie to świąteczny rozdział.

    10 gru 2016