[17] Nie jestem twoja

Z tego wszystkiego aż nie wiedziałam, co mam zrobić jako pierwsze – zakryć się jakąkolwiek szmatą, ubrać w kożuch i już nigdy nie pokazać Sebastianowi choć kawałka mojego nadgarstka, uciekać czy zwyczajnie go opieprzyć. Wybrałam ostatnią opcję – po tym, jak dopadłam do pościeli i ponownie się nią zakryłam. Przykucnęłam przy łóżku, starając się cała za nim schować. Pewnie wyglądałam jak jakiś mały, dziwny gremlin.
- Co ty tu robisz, do cholery?! – wykrztusiłam pytanie, które chciałam mu zadać już rano. Ale ta sytuacja była zdecydowanie gorsza od tamtej.  
- Spałem – mruknął Sebastian, nie wiedząc, gdzie podziać oczy. Widziałam, jak jego wzrok krążył po łóżku, po mnie, po pościeli i tak w kółko. – Cholera, musiałaś tak wrzasnąć?
Jeszcze miał czelność mnie oskarżać, że wrzasnęłam? Zamierzałam wrzasnąć znowu, ale z oburzenia ścisnęło mi się gardło i głos mi uwiązł.
- Byłam sama, kiedy zasypiałam! – syknęłam. – Powiedziałam wam przecież, żebyście zapukali, gdy wrócicie, to wam otworzę. – Rozejrzałam się w panice, bo pomyślałam, że może są tu gdzieś jeszcze Laura i Alex i także widzą mnie w całej okazałości, ale nic nie wskazywało na ich obecność. – Jak się tu dostałeś?!
Spojrzał na mnie jak na idiotkę, a ja byłam tak wściekła i zawstydzona, że po raz pierwszy nie obchodziła mnie jego odsłonięta klatka piersiowa.
- Zapasowym kluczem? – bardziej spytał niż stwierdził. Istotnie poczułam się jak idiotka. – Też byłem zmęczony, zwłaszcza że prowadziłem przez parę godzin. Alex i Laura mają więcej entuzjazmu i energii, więc zostali na tym filmie.
Nie miałam na to argumentów, więc przeszłam do drugiej ważnej kwestii:
- Nie zabraniam ci spać, ale nie mogłeś się położyć gdzie indziej, tylko akurat tam, gdzie ja spałam? – zaatakowałam go. – I to w dodatku w skąpym odzieniu?! – dodałam, choć to już sam zdążył doskonale zauważyć.
- Nie patrzyłem, czy ktoś tam leży, bo było ciemno – odpyskował mi Sebastian, przeciągając ręką po włosach, które opadły mu na twarz. – Zresztą nie sądziłem, że ktoś będzie tam leżał. To, zdaje się, miało być łóżko moje i Laury – dodał sarkastycznie. – I na pewno nie spodziewałem się, że śpisz nago.
- Było mi gorąco – warknęłam.  
Nagle Sebastian wybuchnął śmiechem. Z oburzenia prawie się zachłysnęłam powietrzem. Siedziałam na podłodze z obitymi plecami, okrywając się samym prześcieradłem, a on… po prostu się śmiał.
- Co cię tak bawi? – zawołałam, owijając się prześcieradłem ciaśniej, jak mumia. – Nie dość jeszcze skomplikowałeś sytuację?
- Gdybyś tylko się teraz zobaczyła… - powiedział, dalej chichocząc. – Kulisz się przy łóżku w prześcieradle i wyglądasz, jakbym co najmniej wparował ci pod prysznic.
- To wcale nie jest zabawne – zamamrotałam gniewnie. Rumieniec ponownie pokrył moje policzki. Odwróciłam wzrok. – A teraz, czy mógłbyś się łaskawie odwrócić, żebym mogła się ubrać?
Pokiwał z rozbawieniem głową. Wstał, odwrócony do mnie plecami i zaczął zakładać na siebie koszulkę. Pospiesznie czmychnęłam do swojej walizki i zarzuciłam na siebie byle jakie ciuchy, byle tylko się zakryć. No, to po sprawie. Teraz już mogłam chodzić po plaży nawet bez bikini – Sebastian i tak widział już dużo więcej.
Kiedy się odwróciłam, Sebastian dalej był odwrócony, ale i tak miałam wrażenie, że trząsł się ze śmiechu. Miałam tylko nadzieję, że śmiał się z sytuacji, a nie ze mnie i tego, co widział – moja samoocena i tak była już dostatecznie niska. Podeszłam do niego stanowczo, a on się do mnie odwrócił, dalej z tym przeklętym uśmieszkiem na twarzy. Dawno nie byłam tak blisko niego. Tamten moment w parku linowym nagle przestał się liczyć. Dopiero teraz dotarło to do mnie w pełni – leżałam z Sebastianem w jednym łóżku, na tyle blisko, że poczułam ciepło jego ciała. Widział mnie praktycznie nagą. Takie rzeczy nie są zarezerwowane dla ludzi, którzy się właściwie nie znali.
- Nie będziemy już nigdy o tym rozmawiać – powiedziałam dobitnie, patrząc mu w oczy. Widać było, że dalej chciało mu się śmiać, ale usiłował zachować poważną minę. Mnie nie było do śmiechu.
- Jak sobie życzysz – odparł. Popatrzył na mnie dziwnie. Dzielnie zniosłam jego spojrzenie, ale było jasne, że od tego momentu nasza relacja nie będzie już taka sama. Przeklęty zapasowy klucz. Dlaczego na to nie wpadłam? – Chodź, znajdziemy Laurę i Alexa. Ten film powinien się już kończyć. Idziemy na kolację.
Nagle jakoś odechciało mi się jeść.

***

Dziobałam jedzenie, ponieważ apetyt dalej mi nie wrócił. Miałam wrażenie, że dalej siedziałam z rumieńcem na całej mojej twarzy, ale było już chłodno i musiałam otulić się grubą bluzą. Swoją małomówność wytłumaczyłam zmęczeniem i tylko przysłuchiwałam się rozmowie. Wciąż myślałam o tej niezręcznej sytuacji i gdy tylko sobie ją przypominałam, czułam się jak najgłupsza dziewczyna na świecie. Czułam się… upokorzona. Tak, to dobre słowo. Czułam się upokorzona, że zdjęłam z siebie ubrania i położyłam się spać w całej swojej okazałości. Czułam się upokorzona, że Sebastian zobaczył o wiele więcej niż powinien – zobaczył bezprawnie, bez mojej zgody, aprobaty, wiedzy. I ten jego śmiech… Skąd miałam wiedzieć, że nie rozśmieszyła go jedynie sytuacja? Może nie mógł się powstrzymać od śmiechu na widok moich fałdek na brzuchu. U Laury nie było nawet grama tłuszczu, więc może faktycznie to było bardzo śmieszne, widzieć dziewczynę z lekką nadwagą, w dodatku zaspaną, oburzoną i kompletnie zdezorientowaną.
Od czasu do czasu zerkałam na Sebastiana – tylko i wyłącznie wtedy, gdy upewniłam się uprzednio, że on był zajęty sprawdzaniem czegoś w komórce albo jedzeniem. Teraz się już nie śmiał – a przynajmniej nie tak, jak poprzednio. Uśmiechał się półgębkiem od czasu do czasu, ale nastrój miał taki, jak zazwyczaj. Taki jak ja. Nagle uderzyła mnie rzecz, na którą wcześniej nie zwracałam uwagi, a którą uświadomił mi Sebastian, kiedy powiedział, że Alex i Laura z powodu zwiększonej energii i entuzjazmu zostali, by mimo zmęczenia oglądać na plaży film. Alex i Laura byli jak dwa małe wulkany energii, wiecznie uśmiechnięci, pełni sił, pozytywnych uczuć. Ja byłam markotna. Sebastian chyba też, oceniając po jego wiecznych humorkach. To Laura bardziej pasowała do Alexa, a nie ja – wiecznie śpiąca, markotna, sarkastyczna. Uważałam się za pozytywną osobę, ale jedynie w granicach rozsądku, a poza tym miałam wrażenie, że ostatnio moje pozytywne podejście gdzieś się zapodziało. Porównując się wciąż z kimś tak idealnym jak Laura… każdy stałby się markotny. To nie zmieniało faktu, że Laura wiecznie się uśmiechała i nigdy nie miała dość niczego. Złych ani podejrzliwych uczuć chyba też nie miała. Była zawsze radosna, tak jak Alex. Pasowali do siebie.  
Ale czy to oznaczało, że w takim razie ja pasowałam do Sebastiana?
Aż się wzdrygnęłam na samą myśl. Na pewno nie. Nie po tym, co się stało.  
Co nie oznaczało, że potrafiłam ot tak zapomnieć o cieple jego ciała, tuż przy moim…
Po mojej prawej stronie Alex jakby cicho stęknął. Odruchowo na niego zerknęłam. Nie wyglądał najlepiej. Było chłodno, ale on wyraźnie się pocił, twarz mu się lekko świeciła i wyglądał, jakby miał zamiar zwymiotować.
- Dobrze się czujesz? – spytałam automatycznie, choć było to najgłupsze pytanie, jakie mogłam zadać – ślepy by zauważył, że nie czuł się dobrze.  
- Nie. – Pokręcił głową. – Czuję się… jakbym miał gorączkę.  
Z niepokojem dotknęłam jego czoła. Faktycznie, było rozpalone.
- Ale jak? – spytałam ze zdziwieniem. – Przecież jest upał… a chyba nie spałeś całą noc przy wiatraku, co?
Pokręcił znowu głową. Dopiero wtedy zauważyłam, że i Laura wyglądała nieciekawie – usilnie starała się radośnie gawędzić, ale zaczynała się krzywić i widać było po niej, że coś z nią nie tak.
- Co z wami? – odezwał się Sebastian ze zdziwieniem w głosie, patrząc to na Laurę, to na Alexa. – Zjedliście coś, co wam zaszkodziło?
Laura zaczęła coś mówić, ale ja przyjrzałam się dokładniej Alexowi. Nagle na jego rękach dostrzegłam krostki – coś jak początek wysypki. Patrzyłam na to chwilę, po czym głośno wciągnęłam powietrze i odskoczyłam od niego jak oparzona.  
- Masz ospę wietrzną! – powiedziałam, patrząc na niego ze zmarszczonymi brwiami. – A przynajmniej tak to wygląda. Przechodziłeś ospę?
- Nie – zachrypiał Alex, a Sebastian – podobnie jak ja – odskoczył od Laury, której właśnie przykładał rękę do czoła.  
- Ospa wietrzna? – zdumiała się Laura, po czym zerknęła i na swoje ręce. – Cholera! Akurat teraz! – jęknęła. Nie mogłam dostrzec jej skóry, ale chyba też musiała u siebie znaleźć początki ospy, bo jej usta wygięły się w podkówkę. – Sebastian…
- Przepraszam, ale ja też nie przechodziłem ospy – odpowiedział, odsuwając się od niej i patrząc z przykrością. – A nie chcę jej przechodzić właśnie teraz. Przepraszam, kochanie.
Przezornie i ja odsunęłam się od Alexa, który mimo wyraźnie rozpoczynającej się gorączki, uśmiechnął się do mnie blado.
- Czyli to tak. Teraz się od nas odsuwacie. Vanessa, ty też nie przechodziłaś ospy?
- Nie – przyznałam. – I też nie mam na nią za wielkiej ochoty. Przepraszam.
- No jasne. Nic dziwnego. Chyba musimy poradzić sobie z tym sami, bo oni się już do nas nie dotkną – zwrócił się do Laury, która pokiwała głową na znak, że rozumie, ale i tak miała minę cierpiętnicy. Kiedy wyczuli już małe krostki na swoim ciele, nagle zaczęli się drapać.
- Wracajmy – zaproponowałam. – Bo zaraz nam tu padniecie. I nie drapcie się tak, bo zostaną wam blizny.
- Łatwo ci mówić – mruknęła Laura. Po raz pierwszy nie odezwała się do mnie, ćwierkając radością. Sama nie wiedziałam, czy to dobrze, czy nie.
Sebastian zerknął na mnie przelotnie, ale nie spojrzałam na niego. Dzielnie wstałam i chciałam wziąć Alexa pod rękę, ale w porę się opamiętałam i posłałam mu przepraszający uśmiech. Odpowiedział tym samym.

***

- Chyba trzeba zmienić konfigurację łóżek – mruknął Sebastian, kiedy Laura i Alex wtoczyli się do chłodnego pokoju, drapiąc się obsesyjnie. – Albo nawet pokoi.
- Co masz na myśli? – spytała Laura zmęczonym głosem, opadając na łóżko, wyraźnie niezdolna do samodzielnego myślenia.  
- Jak Vanessa i ja będziemy przebywać z wami w jednym pokoju, to zaraz sami się zarazimy – zauważył rozsądnie Sebastian. – Nawet jak będziemy spali osobno, to będziemy używać tych samych rzeczy i w końcu wszystko będzie zarażone. Musimy się przenieść.
- My? – mruknęłam.
- To bez sensu – zaczęła Laura, widocznie niezadowolona z obrotu spraw, ale przerwał jej Alex:
- To dobry pomysł. My zaraz pewnie i tak dostaniemy wysokiej gorączki i będziemy tylko leżeć plackiem w łóżkach. Nie odpoczniemy, no trudno, ale niech chociaż oni mają trochę odpoczynku z tych wakacji.
Milczałam. Czekałam z bijącym sercem, co teraz będzie. Laura była wyraźnie niezadowolona, a Alex już pogodzony z losem. Byłam rozdarta. Nie chciałam tracić wakacji, nie chciałam przebywać z nimi, dopóki mogli zarażać, ale… jasna cholera, to oznaczało, że przez resztę wyjazdu będę skazana tylko na Sebastiana?  
Zanim zdążyłam przeanalizować ten fakt, Sebastian westchnął ciężko i powiedział:
- To trochę okrutne, fakt, ale jeśli nas zarazicie, to zaraz wszyscy będziemy leżeć i się drapać, a ktoś musi o was zadbać, póki tylko wy jesteście chorzy. Pójdę do recepcji i powiem, że mamy sytuację nadzwyczajną. Może jest tu jakiś wolny pokój, który będziemy mogli wykorzystać. Potem pójdziemy znaleźć jakąś aptekę całodobową i kupimy wam jakieś leki.
Od razu, kiedy skończył, wyszedł, a ja stałam jak sparaliżowana. Co tu się odwaliło? Nagle z pokoju czteroosobowego miałam się przenieść do innego, by mieszkać w nim tylko z Sebastianem? I w dodatku miałam tylko z nim spędzać całe dnie? Zrobiło mi się słabo. Spojrzałam na Laurę, która znowu się drapała z miną cierpiętnicy. Nie chciała takiego obrotu spraw, a ja wyjątkowo się z nią zgadzałam. Nie chciałam mieć ospy, ale… cholera jasna, spać w jednym pokoju z Sebastianem? Za co życie mnie tak karało?
Chwilę siedzieliśmy w ciszy, słychać było tylko dźwięk drapanej skóry. Powtórzyłam im, żeby zostawili to w spokoju, ale oczywiście mnie nie słuchali. Otrzeźwił nas dopiero powrót Sebastiana.
- No dobra – zaczął, wchodząc do pokoju. – Udało się. Mam drugi pokój dla siebie i Vanessy, zaraz tu obok. Weźmiemy rzeczy, a potem pójdziemy do apteki. Kupimy wam jakieś balsamy i leki przeciwgorączkowe. Wziąłem ze sobą laptopa – dodał, podchodząc do swojej walizki i wyjmując duży, czarny prostokąt. – Więc możecie sobie oglądać filmy i co tam chcecie. Oczywiście potem macie go zdezynfekować. Przepraszam, kochanie – zwrócił się tu do Laury, która patrzyła na niego oczami szczeniaczka. – Wiem, że chciałaś mieć wakacje. Wynagrodzę ci to. Pojedziemy gdzieś w ferie, zgoda?
Zrobiło mi się niedobrze od tej słodyczy, więc odwróciłam wzrok. Laurze wyraźnie poprawił się humor i zaakceptowała fakt, że tutaj już na plaży nie odpocznie. Bez słowa chwyciłam swoją walizkę, wrzuciłam do niej te parę rzeczy, które zdążyłam już porozrzucać po pokoju, zasunęłam i wyszłam na korytarz. Czułam się, jakby ktoś rąbnął mnie maczugą w głowę. Wspólny pokój z Sebastianem. Zapowiadało się, że od teraz będę musiała spać w zbroi.
Po chwili pojawił się też Sebastian, wyciągnął z kieszeni klucz i otworzył pokój. W milczeniu przepuścił mnie przed sobą. Przemknęłam pod jego wyciągniętym ramieniem jak duch i pacnęłam ręką włącznik światła. W tym momencie moja walizka gruchnęła na podłogę. Odwróciłam się do Sebastiana.
- Jedno łóżko? – wywarczałam. Rzucił kluczyk na stolik i spojrzał na mnie niecierpliwie.
- Owszem. Tylko taki pokój był wolny. Ale jeśli coś ci się nie podoba, zawsze możesz wrócić do Laury i Alexa i pozwolić, żeby cię zarazili. Widocznie drapanie się po całym ciele i leżenie z gorączką to lepsza perspektywa niż spanie ze mną w jednym łóżku – uśmiechnął się kpiąco, a ja przygryzłam wargę, bo wiedziałam, że miał rację. On też dobrze o tym wiedział i wydawał się zadowolony, że już nic nie powiedziałam. Postawił swoją walizkę koło stołu i powiedział:
- No, a teraz chodź. Pójdziemy do apteki i do sklepu, kupić im coś do jedzenia. Masz jakąś torbę na zakupy? – spojrzał pytająco.
- No jasne – odparłam z kpiną w głosie. – Bo przecież, jadąc tu, szykowałam się na zakupy życia.
Sebastian zignorował mój sarkazm i podniósł kluczyk od pokoju.
- Trudno. W takim razie będziemy zmuszeni wziąć reklamówki ze sklepu, które zanieczyszczają środowisko.  
- Tak dbasz o środowisko? – mruknęłam, wpychając ręce w kieszenie spodenek. Miałam po dziurki w nosie jego uwag.
Spojrzał na mnie trochę poważnie, a trochę kpiąco.
- Zdziwiłabyś się, o ile rzeczy dbam – powiedział chłodno. – A teraz rusz się, zanim zamkną aptekę i sklep.
No więc się ruszyłam – bo co miałam zrobić. Zrobiłabym wszystko, byle tylko odwlec moment pójścia spać.
***

Wróciliśmy obładowani najróżniejszymi rzeczami. W aptece kupiliśmy leki przeciwwirusowe, paracetamol i jakieś łagodzące balsamy. Ze sklepu mieliśmy dla nich rzeczy na śniadanie, lekki obiad i kolację oraz dużo płynów – Sebastian uparł się, że musimy kupić więcej, bo Alex i Laura pewnie nie będą nigdzie wychodzić, zamroczeni gorączką. Gdy donieśliśmy wszystko, miałam wrażenie, że odpadną mi ręce.
Pożegnaliśmy się i obiecaliśmy, że wpadniemy rano. Nie umknęło mojej uwadze, że Sebastian nie powiedział Laurze, jaki pokój dostaliśmy – albo uważał, że Laura się nie dowie i nie będzie jej zawracał tym głowy albo zwyczajnie miał to gdzieś i nie przeżywał tak jak ja. Zazdrościłam mu tego. Też chciałam machnąć na to ręką, a nie czuć przyspieszone bicie serca na myśl, że całą noc prześpię koło niego. Chyba, że wybiorę spanie na podłodze…
Wróciliśmy do naszego nowego pokoju. Sebastian poszedł się myć, a ja zajęłam się przygotowywaniem ubrań na następny dzień. Zastanawiałam się, jak niby go spędzimy? Nawet nie umieliśmy ze sobą rozmawiać. Cały czas tylko sarkazm, kpiny i różne uwagi. Tak miał wyglądać mój urlop, którego nawet nie chciałam, a o który Laura tak zabiegała?
Życie miało durne poczucie humoru.
Wykąpałam się, wysuszyłam włosy i założyłam na siebie lekką piżamkę, czując na barkach ciężar dzisiejszego dnia. Chociaż już spałam, ponownie czułam się padnięta. Wyszłam z łazienki i nieco spięłam się w duchu na widok Sebastiana siedzącego w łóżku, z samymi tylko spodniami od piżamy. Udałam jednak, że mnie to nie obeszło i zgasiłam światło. Została tylko mała lampka przy łóżku. Gdy położyłam się na mojej połowie, nie patrząc na Sebastiana, usłyszałam nagle jego głos:
- Tym razem w ubraniach? – spytał. Odwróciłam się i zobaczyłam, że mierzy mnie wzrokiem, wyraźnie znowu mając ochotę się roześmiać.
Nie dałam mu tej satysfakcji.
- Tak – odpowiedziałam chłodno. – Wybacz, jeśli cię rozczarowałam.
Nie odpowiedział, a ja na nowo odwróciłam się do niego plecami i ułożyłam do snu. Sebastian po chwili zgasił lampkę i w pokoju zapanowała ciemność. Usłyszałam szelest pościeli, kiedy się kładł i potem już tylko jego oddech. Przymknęłam oczy. Zamierzałam spać choćby na skrawku łóżka, byle tylko nie dotknąć Sebastiana. Nadal nie miałam pojęcia, jak będzie wyglądał dzień – wiedziałam tylko, że życie już mi nie odpuści.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 3318 słów i 18498 znaków.

2 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Black

    Cholera, Candy... Zezłościłam się na ciebie... Wszystko mnie swędzi przez tą ospę :) Ale część wyśmienita, cud miód i orzeszki <3

    7 wrz 2017

  • candy

    @Black też nie przechodziłaś?! Toż to epidemia prawdziwa się rozpocznie! Dziękuję <3

    8 wrz 2017

  • POKUSER

    Ciekawy zwrot akcji :) zastanawia mnie tylko w jakich pozycjach się rano obudzą ;)

    7 wrz 2017

  • candy

    @POKUSER hahahah. Dobre. Otworzę w googlach jakąś kamasutrę i coś się wykombinuje :)

    7 wrz 2017

  • POKUSER

    @candy Kamasutra to mały Pikuś przy tym, do czego jest zdolna w nocy kobieta, gdy jej ktoś próbuje kołdrę zabrać...

    7 wrz 2017

  • candy

    @POKUSER potwierdzam! W ogóle, spanie z kobietą to hardkor. Ja biję. Choć nieświadomie :D

    7 wrz 2017

  • POKUSER

    @candy dobrze że uprzedziaś, nie będę Ci się do łóżka wpychał ;)

    7 wrz 2017

  • candy

    @POKUSER wystarczy, że mój pięcioletni brat mi się wpycha. Wtedy to on bije mnie :sad: męska solidarność, chyba...

    7 wrz 2017

  • POKUSER

    @candy a może dołączysz do opowiadania scenkę jak Sebastian dostaje strzała w nocy podczas snu, albo chociaż ląduje na podłodze zepchnięty przez spiącą Vanessę? A nawiasem mówiąc, jak razem trochę czasu spędzą, to może będziesz miała okazję bardziej śmiałe sceny opisywać...

    7 wrz 2017

  • candy

    @POKUSER a to jest bardzo dobry pomysł. Zgoda, uwzględnię to :D a co do bardziej śmiałych scen, to nigdy nie czułam się za dobra w ich opisywaniu

    7 wrz 2017

  • POKUSER

    @candy to mam dla Ciebie jeszcze jeden pomysł, ale to muszą np dla przełamania wzajemnej niechęci coś wypić i rano Vanessa budzi się bez bielizny, przytulona do Sebastiana, nic nie pamięta, a wstydzi się zapytać czy do czegoś doszło. A potem to już jak w komedii omyłek, nawet po dwóch godzinach może po test ciążowy lecieć ;)

    7 wrz 2017

  • candy

    @POKUSER jakie rozpustne pomysły. Aczkolwiek to ciekawa perspektywa. Tylko może nie na teraz, ale coś wykombinuję :D czyżbyś chciał zostać współautorem? :)

    7 wrz 2017

  • POKUSER

    @candy tak, mam taki chytry plan: zostanę współautorem, a potem Cię wygryzę i przejmę opowiadanie ;) Taaaaki jestem przebiegły ....  :D

    8 wrz 2017