[15] Nie jestem twoja

Gdy po weekendzie wróciłam do pracy, po południu przyszła do mnie Laura. Nie miałam nic przeciwko – właściwie przydałoby mi się jakieś towarzystwo – ale jej widok przypomniał mi tamten wieczór, kiedy przyszła tu odebrać rezerwację na świętowanie rocznicy z Sebastianem. Momentalnie zagotowałam się w środku, ale po chwili musiałam się uspokoić. To należało już do przeszłości. Moją teraźniejszością był Alex i musiałam się z tym wreszcie pogodzić.
Po minie Laury wywnioskowałam, że zaraz zostanę przesłuchana w sprawie naszego wyjazdu do parku linowego i niestety się nie pomyliłam.
- No i jak się sprawy mają? – szepnęła do mnie, uśmiechając się konspiracyjnie, jak tajny agent śledczy. – Specjalnie poszłam pierwsza, żeby dać wam chwilę. Pogadaliście?
Co to była za dziewczyna? Która normalna zostawiałaby swojego chłopaka z inną, i to celowo? Coraz bardziej podziwiałam jej pewność. Gdyby to mój chłopak nie przepadał za jakąś dziewczyną, tylko bym się cieszyła, a Laura na siłę próbowała sprawić, żebyśmy się polubili. To było stanowczo dziwne.
Na szczęście w tej samej chwili z góry hotelu zeszli rodzice z małym synkiem, by się wymeldować, co dało mi chwilę, by zastanowić się nad odpowiedzią. Gdy załatwiłam formalności i ludzie wyszli, powiedziałam powoli:
- Trochę gadaliśmy, ale właściwie tylko motywował mnie, bym przechodziła przez kolejne przeszkody. Mam lęk wysokości. Ale momentami mówił, że chciałby mnie zrzucić – uśmiechnęłam się blado. Zaczesałam włosy za uszami, bo krótkie kosmyki ciągle spadały mi na twarz. Spojrzałam na siebie. Byłam ubrana w szare spodnie ¾ i luźną białą koszulkę z nadrukiem. Laura za to miała na sobie przylegającą jasnożółtą sukienkę i wyglądała jak jaśniejący promyk słońca. Na każdym kroku dostrzegałam rażące różnice między nami, ale nie bolało to ani odrobinę mniej. Nic dziwnego, że to ona była z Sebastianem, a nie ja. Wystarczyło tylko na nią spojrzeć.
- Na pewno tylko żartował – pocieszyła mnie Laura.
- No cóż, gdyby nie żartował, pewnie byśmy teraz nie rozmawiały. – Udałam, że sprawdzam coś w komputerze, by nie patrzeć na Laurę. – Doceniam, że się starałaś, ale naprawdę nie przeszkadza mi to, że Sebastian mnie nie lubi. Przeżyję bez jego aprobaty.
- Nie, tak nie może być! – zawołała, aż na nią spojrzałam. – Nie może – ściszyła głos. – W końcu znalazłam tu przyjaciółkę, a Alex dziewczynę. Musimy trzymać się razem i nie może być tak, że ktoś czuje się zmuszony do przebywania z drugą osobą.
- Nie jestem dziewczyną Alexa – mruknęłam, czując się nieco przerażona, że Laura uważa mnie za swoją przyjaciółkę. – I naprawdę mi to nie przeszkadza. Doceniam to, co robisz, ale…
- Powinniśmy wyjechać – przerwała mi Laura, wyraźnie myślami będąc daleko. Znowu zaświeciły się jej oczy, tak jak wtedy, gdy wpadła na ten durny pomysł z parkiem linowym. O nie. – Wykorzystajmy w końcu to, że mamy wakacje. Weźmy wszyscy urlop i wyjedźmy nad morze!
Nad morze? Żeby paradować w kostiumie kąpielowym i porównywać moje ciało pączka z modelową figurą Laury? I jeszcze gapić się na Sebastiana w samych kąpielówkach? Po moim trupie.
- Nie chcę brać urlopu tak szybko. Dopiero niedawno zaczęłam tu pracę – pospieszyłam z pierwszą wymówką, jaka wpadła mi do głowy. – To by źle wyglądało, gdybym już chciała zwiewać.
- Przecież nie poprosisz o urlop na dwa tygodnie, tylko najwyżej na parę dni – Laura uśmiechała się tak, jakby była przekonana, że wpadła na najlepszy pomysł świata. – Na pewno to nie będzie stanowiło żadnego problemu.
Postanowiłam spróbować inaczej.
- Wiesz, nie jestem pewna, czy powinniśmy już gdzieś wyjeżdżać. Nie znamy się za dobrze. To znaczy, ja nie znam was. Tak naprawdę Alexa poznałam niedawno, a z tobą i Sebastianem spędzam jeszcze mniej czasu. Nie wiem, czy…
- W takim razie to doskonała okazja, żebyśmy poznali się lepiej! – przerwała mi znowu, robiąc oczy szczeniaczka. Boże, dlaczego jej musiało tak na wszystkim zależeć? Czułam się, jakbym odmawiała dziecku lizaka. – Naprawdę nie masz ochoty na małe wakacje?
W jej towarzystwie – nie. Stanowcze nie. Wolałabym już pracować do końca świata.
Zabrakło mi wymówek, więc tylko mruknęłam:
- Zastanowię się.
Niech to szlag.

***

Trzy dni później wylądowałam na rodzinnym obiedzie, choć nie do końca byłam pewna, jak się tam znalazłam. Zwyczajnie przyszłam do Alexa, bo już tyle czasu unikałam jego domu, że zaczęło się to robić dziwne. Przyszłam i nagle się okazało, że właśnie trwają przygotowania do wielkiego rodzinnego obiadu – czyli Shirley, tata, o którym głupio było mi mówić bezosobowo, dlatego w końcu dowiedziałam się, że ma na imię Kevin, Alex, Sebastian i ich dziewczyny. Nudziło mnie już powtarzanie każdemu, że nie jestem dziewczyną Alexa. Szczęście w nieszczęściu, że tamtego dnia jakimś zrządzeniem losu ubrałam się ładnie, bo postanowiłam założyć sukienkę. Dzięki temu nie wyglądałam jak kocmołuch i kontrast między mną a Laurą nie był duży – a przynajmniej nie aż tak duży, jak zwykle.  
Mimo wszystko pomysł z obiadem wywołał u mnie lekką panikę, ponieważ przyszłam z myślą, że zamknę się w pokoju Alexa razem z nim, weźmiemy przekąski, włączymy sobie jakiś film i nie będziemy wychodzić za drzwi, które oddzielały mnie od przeklętego Sebastiana i idealnej Laury. Teraz mój plan już był całkowicie nieaktualny, choć gdy zobaczyłam ogrom jedzenia, pięknie pachnącego i smakowicie wyglądającego, moja panika nieco się zmniejszyła i miałam już ochotę zasiąść przy stole, zjeść wszystko i wyjść.
Nie no, bądźmy poważni. Musiałam się zachować jak dama, jeść wszystko z godnością, pić herbatę z odgiętym małym palcem… choć szczerze mówiąc, gdybym była sam na sam z tym jedzeniem, pewnie bym ubrała się w dres, rozłożyła na łóżku, obstawiła się tymi pysznymi potrawami po bokach i jadła aż miło, głaszcząc się jednocześnie po coraz bardziej rosnącym brzuchu.
Pomarzyć.
Próbowałam ogarnąć, jak nagle z całkowitej nieznajomości tych wszystkich ludzi, nagle znalazłam się u nich na obiedzie i traktowano mnie jak dziewczynę chłopaka, który pomógł mi z odpaleniem samochodu i którego myślałam, że już więcej nie zobaczę. Co za ironia, że następny chłopak, który odholował mnie do domu, musiał być akurat bratem tego pierwszego. Co za przekleństwo, że Laura uznała mnie za swoją przyjaciółkę i popychała ku Sebastianowi, tak jakby miało z tego wyniknąć coś dobrego.
Laura wyglądała – jak zwykle – jak ściągnięta z okładki czasopisma o modzie. Ją wyraźnie poinformowano o obiedzie – miała na sobie czarną obcisłą sukienkę na jedno ramię, czarne sandałki na obcasie, złote kolczyki w kształcie małych kuleczek i olbrzymią złotą bransoletkę. Spojrzałam na swoją sukienkę w kolorze wiśniowym, rozkloszowaną, zakrywającą ramiona, bez żadnego dekoltu. Nagle wydała mi się strasznie pospolita, choć była ładna. Lubiłam ją. Nagle jednak dotarło do mnie boleśnie, że choćbym włożyła na siebie suknię królowej i miała makijaż zrobiony przez najlepszą kosmetyczkę w kraju – zawsze będę się czuła gorsza od Laury; zawsze będę wyglądała i prezentowała się gorzej. To było okropne uczucie.
Sebastian miał na sobie granatowe spodnie i białą koszulę. Wyglądał oszałamiająco, jak zwykle. Ciemne włosy odgarnął do tyłu, odsłaniając twarz z kilkudniowym zarostem. Patrząc na zarys jego szczęki pomyślałam, że gdybym jej dotknęła, pewnie z palca poleciałaby mi krew – ten zarys był tak cholernie proporcjonalny, idealny. Wyjątkowo mocno popsikał się perfumami, przez co ciężko było mi się skupić. Razem z Laurą mogli uchodzić za parę modelów prosto z wybiegu. Gdy podciągnął rękawy koszuli, z ulgą zauważyłam, że jego ręce były czyste – nie było na nich siniaków. Ostatnio już nie myślałam o tej sprawie, ale nagle ona wróciła. Ponownie zaczęłam się usilnie zastanawiać, skąd je miał. Czy to był jednorazowy epizod, czy coś poważniejszego? Czy ktoś go bił? Nie, to było niemożliwe. Sebastian był dorosłym, silnym facetem. Jeśli już mówiłam o biciu, to prędzej on mógłby kogoś pobić. Nie mogłam sobie wyobrazić Sebastiana w roli ofiary. To po prostu nijak do niego nie pasowało.
W końcu zaczęliśmy jeść. Shirley i Laura głównie narzucały tematy, później do rozmowy włączył się Alex i jego tata. Ja milczałam, Sebastian też. Na początku byłam zajęta jedzeniem – byłam wściekle głodna – a później, gdy już zrobiłam się pełna, odłożyłam sztućce i po prostu słuchałam gwaru rozmów i uśmiechałam się półgębkiem. Dlaczego on milczał – nie miałam pojęcia. Usiłowałam złowić jego spojrzenie, ale bez skutku. Jego wzrok nawet nie przesuwał się po mnie. Nie byłam powietrzem, dekoracją ani rośliną w kącie pokoju. Po prostu jakby mnie tam nie było. Serce biło mi nieznośnie i czułam, jak rośnie mi ciśnienie. Dlaczego on mnie tak traktował? Nic mu nie zrobiłam. W parku linowym w końcu poczułam, że mogę z nim porozmawiać – choćby i o takich bzdurach, że boję się przejść przez przeszkodę, a on musi mi pomagać. Teraz ponownie dla niego nie istniałam. Miałam tego dosyć. Byłam zmęczona jego zachowaniem i odechciało mi się zastanawiać, co jest jego powodem. Chciał mnie odepchnąć? W porządku. Ja mogłam zrobić dokładnie to samo.
Przez jakiś czas rozmowy toczyły się na bezpieczne tematy, a ja dałam sobie spokój z próbą zdobycia jakiejkolwiek, choćby najmniejszej uwagi Sebastiana. Podczas gdy Laura rozmawiała ze swoimi przyszłymi teściami, ja zaczęłam rozmawiać z Alexem. Miałam wrażenie, że ostatnio trochę go ignorowałam – Sebastian pochłaniał całą moją uwagę. Chciałam mu to jakoś wynagrodzić. Nagle jednak pytanie Shirley oderwało mnie od rozmowy:
- A co z wakacjami? Jedziecie gdzieś? Połowa już zleciała, zaraz znowu trzeba będzie wracać na studia i do nauki – uśmiechnęła się do nas.  
Gorszego pytania nie mogła zadać. Zanim którekolwiek z nas zdążyło się odezwać, Laura już przejęła pałeczkę:
- Właśnie parę dni temu rozmawiałam o tym z Vanessą. Pomyślałam, że byłoby fajnie wyskoczyć nad morze, choćby na parę dni. Naładować baterie. – Roześmiała się, jakby powiedziała coś szalenie zabawnego, a ja w duchu załamałam ręce. Na osobności mogłam jej wciskać kity, ale co niby miałam powiedzieć teraz? Zacząć rzucać mało wiarygodne wymówki, podczas gdy wszyscy siedzieli obok, włącznie z rodzicami? Nie chciałam wyjść na nietowarzyską jędzę.  
- To świetny pomysł – uznał Kevin. – Nawet kilkudniowy wyjazd już pozwala trochę odpocząć.
- Chłopaki, co wy na to? – zapytała podniecona Laura, patrząc to na Alexa, to na Sebastiana. – Alex, ty jeden nie jesteś marudą. Mam nadzieję, że się zgadzasz?
- No pewnie – odparł Alex, szczerząc zęby, a ja w duchu go przeklęłam. – Powiedz tylko kiedy, a załatwię sobie parę dni wolnego.
- Kochanie? – zaćwierkała Laura, zwracając się tym razem do Sebastiana. Potrząsnęła ciężką bransoletką, która zadźwięczała, gdy położyła Sebastianowi rękę na ramieniu. – Nie daj się prosić.  
Sebastian spojrzał na nią i uśmiechnął się lekko. Lewy kącik ust uniósł mu się do góry.
- No cóż, skoro wszyscy jadą, to ja chyba też muszę.
Wszyscy? Zagotowało się we mnie. Czy Laura celowo mnie nie zapytała, bo czuła, że odmówię, czy po prostu chamsko mnie pominęła, bo uznała, że zna moją odpowiedź lepiej? Starałam się tego nie dać po sobie poznać, ale moje ciśnienie znowu wzrosło.
Laura, cała w skowronkach, spojrzała na mnie.
- No, Vanessa, teraz już nie masz wyjścia. Idź do szefa prosić o parę dni wolnego!  
- Pewnie – odparłam ze sztucznym uśmiechem. Wszyscy z powrotem wrócili do rozmów i jedzenia, a ja próbowałam wyobrazić sobie ten cały wyjazd. Miałam nadzieję, że spadnie deszcz trwający tydzień i nie będę się musiała rozbierać przy Sebastianie, żeby nie daj Boże nie zaczął podziwiać moich pięknych fałdek tłuszczu. Pewnie nigdy takowych nawet nie widział – na ciele Laury można by ich szukać ze świecą.
Gdy tak rozmyślałam, nagle złapałam jego spojrzenie. Patrzył na mnie uważnie, jakby chciał odczytać z mojej twarzy, o czym myślę. Już miałam się uśmiechnąć, gdy przypomniałam sobie, co postanowiłam – skoro on chciał mnie odepchnąć, ja zrobię to samo. Rzuciłam mu obojętne spojrzenie, po czym stanowczo odwróciłam wzrok. Jak szczęście dopisze, będę tak robić przez cały nasz wyjazd.
Jakże wspaniały wyjazd…



Candy znad morza wróciła, to czas i na naszych bohaterów. A co. Niech mają wakacje.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2393 słów i 13204 znaków.

3 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • Black

    Jakże wspaniały wyjazd:D Aż nie mogę się doczekać tego, co wymyśliłaś dla naszych bohaterów ;) mówiłam już, że kocham twoje opowiadania??

    2 wrz 2017

  • candy

    @Black pewnie mówiłas ale to zawsze przyjemność, przeczytać coś takiego :* <3

    3 wrz 2017

  • POKUSER

    Candy mam nadzieję, że nie w takim towarzystwie, jak Vanessa się wybiera, nad morzem byłaś? A swoja drogą, to nasza główna bohaterka powinna popracować nad asertywnością, bo za chwilę jej własną osobistą nerkę przehandlują, a ona nie będzie miała siły odmówić bo nie wypada ;)

    2 wrz 2017

  • candy

    @POKUSER hahaha :D dobrze ujęte :) + nie, byłam z chłopakiem :)

    2 wrz 2017

  • Karolina1Karolina

    Cudowne, już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału :D

    30 sie 2017

  • candy

    @KontoUsunięteina1Karolina postaram się szybko :*

    30 sie 2017