[08] Nie jestem twoja

Reszta zmiany okazała się być katorgą, ponieważ w głowie huczało mi tysiące myśli, zaczynające się od siniaków, które zobaczyłam na ciele Sebastiana, kończące się na tym, co właśnie robił z Laurą w przeklętym pokoju 212. Te myśli ściskały mi gardło i skutecznie trzymały mnie przytomną i obudzoną – nie potrzebowałam już kawy. Odczułam przemożną ochotę, by pójść pod ich pokój i przyłożyć ucho do drzwi, jak nastolatka. Chciałam usłyszeć, co faktycznie tam robili – może to przegoniłoby w końcu Sebastiana z mojej głowy. Nie miałam jednak odwagi opuścić recepcji, zresztą ten pomysł był głupi i bezsensowny – dobrze wiedziałam, co tam się działo i nie potrzebowałam odgłosów, by wyobrazić to sobie w sposób bardzo plastyczny. Z zaskoczeniem odkryłam, że bolało mnie to bardziej niż powinno. Zastanawiałam się, o której zejdą na dół i wymeldują się z hotelu. Pracowałam do dziewiątej, co dla rannych ptaszków mogło być już późną porą. Zdałam sobie sprawę, że nie chcę tu być, gdy będą się wymeldowywać. Chciałam być w domu, z dala od Sebastiana, Laury i ich idealnego związku. Nie chciałam go już widzieć. To nie było normalne, że serce ściskało mi się na samą tylko myśl o chłopaku, którego przecież nie znałam, który pojawił się w moim życiu czystym przypadkiem – o chłopaku, który miał dziewczynę, a mnie traktował jak znajomą. No, oczywiście, bo niby jak miał mnie traktować? Kim ja byłam? Nie wiedziałam o nim nic. Znałam tylko jego imię i zawód. Ale co poza tym? Ile miał lat? Gdzie mieszkał? Czy studiował i jeśli tak, co takiego? Co lubił jeść i robić w wolnym czasie? Już nawet o Laurze wiedziałam więcej – w końcu znałam jej nazwisko i wiedziałam, że byłaby ideałem dla każdego mężczyzny. Ponownie wróciłam myślami do potwornych siniaków na rękach Sebastiana. Nie wiedziałam, jak mogłam ich wcześniej nie zauważyć. Może ich nie było, a może byłam zbyt pochłonięta gapieniem się na twarz Sebastiana, by je dostrzec? Nie, nawet ślepy by je zauważył. To nie były małe uszkodzenia, ale ogromne i krwiste. Przez głowę przemknęła mi nagle myśl, by go o to zapytać, jeśli jeszcze raz go zobaczę – tak po prostu, niezobowiązująco. Rzucone lekkim tonem pytanie, mające na celu podtrzymać rozmowę. Dumałam nad tym przez chwilę, ale w końcu stwierdziłam, że to bez sensu. Cała ta „znajomość” była bez sensu. Pomyślałam o Chrisie i o innych chłopakach, o których mogłabym teraz myśleć. Dlaczego miałam się dobijać rozmyślaniami o kimś, kto był całkowicie nieosiągalny? Nie tak chciałam spędzać życie. Nagle wyobraziłam sobie, że Sebastian stoi tuż przede mną. Uśmiechnęłam się lekko.
- Nie chcę już dłużej marnować na ciebie myśli – szepnęłam, mając świadomość, że zachowuję się jak schizofreniczka, ale musiałam to powiedzieć na głos, by móc wdrożyć to w życie. – Nie będę dłużej poświęcała ci czasu. Znajdę sobie kogoś, kto wypełni tę pustkę. Nie ciebie.  
Automatycznie poczułam się lepiej.
***
Miałam wolny weekend, dlatego wróciłam do domu, ciesząc się na spotkanie z Emmą, z rodziną, ze znajomymi. Emma już od rana pisała, że zorganizowała wyjście do klubu i nie przyjmuje odmowy. Nie bardzo miałam na to ochotę – nie byłam typem imprezowicza – ale stwierdziłam, że skoro mam zacząć żyć bez myśli o Sebastianie, muszę spróbować czegoś nowego. Gdy dojechałam do domu poszłam spać na parę godzin, by odpocząć po całej nocy siedzenia w hotelu, a wieczorem zaczęłam się szykować. Wyciągnęłam z szafy dawno nie noszoną dopasowaną sukienkę w kolorze dojrzałej wiśni, modląc się, by wciąż na mnie pasowała. Na szczęście tak było. Uprasowałam ją, wygładzając zmarszczki na materiale i poszłam wziąć szybki prysznic. Włosy wymodelowałam, susząc je na okrągłej szczotce. Przeczesałam je w zamyśleniu. Były już całkiem długie – sięgały mi prawie do pępka. Skoro nastawał czas zmian w moim życiu, może powinnam je ściąć? Nie, włosy postanowiłam zostawić w spokoju. Za bardzo je lubiłam. Zrobiłam szybki makijaż. Nie wyglądał za rewelacyjnie, ale przecież w klubach zazwyczaj było ciemno. Nikt nie będzie oceniał mojego makijażu, mając za źródło światła jedynie kolorowe reflektory. Darowałam sobie zakładanie rajstop – zaraz bym je przedziurawiła, zresztą było zbyt gorąco, by męczyć się w dodatkowych warstwach. Wobec tego obkleiłam stopy plastrami, by szpilki mnie nie obtarły i byłam już gotowa. Namęczyłam się z suwakiem od sukienki, który znajdował się z tyłu i by go zasunąć musiałam się nieźle nagimnastykować, ale jakoś mi się udało zasunąć go do końca. Przejrzałam się w lustrze. Nie wyglądałam źle, choć definitywnie musiałam zrzucić parę kilogramów. Szkoda, że kilogramy to nie zając i same nie uciekają.  
Już miałam usiąść na łóżku, by przeczekać jeszcze te parę minut, kiedy telefon mi zabrzęczał. Spojrzałam na ekran – wiadomość od Emmy, że już czeka pod moim domem. Upewniłam się, że mam w torebce klucze od domu i trochę gotówki – zamierzałam się upić.  
Wyszłam przed dom i otworzyłam drzwi od samochodu, nieco speszona widokiem tylu osób – z tyłu już praktycznie nie było miejsca dla następnego człowieka. Mimo wszystko Emma machała do mnie zachęcająco z wnętrza.  
- Wchodź! – zawołała, pochylając się, by lepiej mnie widzieć. – Wciśniesz się jakoś!
W mojej opinii „jakoś” znaczyło wcale, bo oprócz Emmy siedziały tam jeszcze dwie dziewczyny – Amy z naszej klasy z liceum i Ursula, którą niezbyt lubiłam. Mimo wszystko zdołałam wepchnąć się na tył samochodu i zatrzasnąć za sobą drzwi. Czułam się jak sardynka w puszce.  
- Cześć wszystkim – wymamrotałam. Siedząca z przodu Becky pomachała mi radośnie, a chłopak siedzący za kierownicą – Charlie – skinął mi głową. Ruszył z piskiem opon, a ja miałam jedynie nadzieję, że nie zatrzyma nas policja i że na miejsce dojedziemy w miarę szybko. Miałam wrażenie, że sukienka zaraz na mnie pęknie, a ja wylecę przez dach lub okno samochodu. Kto wpadł na pomysł przewożenia na tylnych siedzeniach czwórki ludzi?  
Zerkałam ukradkiem na Emmę. Wydawała się być już nieco pijana i przy tym całkiem rozluźniona. Ja nie mogłam powiedzieć tego samego – zaczynałam żałować, że w ogóle wyszłam z domu. W dodatku Charlie zaparkował dobre pół kilometra od klubu i oświadczył, że mamy iść pieszo, bo on nie będzie ryzykował, że zniszczą mu samochód. To było logiczne, ale w tej chwili go nienawidziłam. Moje szpilki nadawały się do siedzenia lub tańczenia – na pewno nie do chodzenia po dziurawym chodniku. Przyciągnęłam do siebie Emmę.
- Mam złe przeczucia – szepnęłam jej. – Tak jakbym źle zrobiła, wychodząc z domu.
- Oj, przestań! – Objęła mnie ramieniem. Trochę za mocno. – Musiałaś w końcu wyjść! Przepracowałaś prawie cały tydzień. I chyba nie chciałabyś teraz siedzieć sama i myśleć o tych dupkach? – zniżyła głos.
Miała rację. Nie chciałam. Swoimi słowami przypomniała mi, co sobie obiecałam – nie będę siedzieć na tyłku i myśleć o Sebastianie. Nie wiedziałam jeszcze, jaki mam cel, ale na pewno inny niż on. Dlatego wyprostowałam się dumnie i szłam dalej, udając, że nie czuję już tworzących się na moich stopach pęcherzy.  
Dotarliśmy do klubu i niemal od razu przepchnęliśmy się do baru, gdzie zaczęliśmy kupować drinki. Choć zwykle nie piłam takowych dużo – ceny potrafiły zwalić z nóg niejednego bogacza – dzisiaj stwierdziłam, że zrobię wyjątek. Usiadłam z Emmą na wysokich barowych stołkach. Gdy tylko przyssałam się do słomki, wciągając w siebie zbawienny alkohol, przyjaciółka rzuciła:
- No, to teraz nawijaj.
- O czym? – zdziwiłam się.
- O Laurze.
Myślałam, że nie chciałam o niej mówić, ale gdy tylko usłyszałam to imię, słowa same ze mnie wyleciały:
- Istny ideał i istna niesprawiedliwość – parsknęłam, przypadkiem wypluwając łyk drinka, którego nie zdążyłam jeszcze połknąć. Zachichotałam i wytarłam usta ręką. – Faceci pewnie się ślinią już od samego patrzenia na nią. To jedna z tych dziewczyn, która może zjeść całą pizzę i nie przytyje. Zwiąże niedbale włosy, a i tak wygląda, jakby dopiero co wyszła od fryzjera. Nigdy nie ma odrostów, odprysków na paznokciach, nadwagi ani nawet zatrucia pokarmowego. Pewnie nawet do kibla nie chodzi – paplałam, nieświadomie mówiąc coraz głośniej. – Albo chodzi, z całą obstawą i specjalnym papierem toaletowym dla jej delikatnej skóry – dodałam, śmiejąc się. Pociągnęłam kolejnego łyka. – I pewnie przez całą noc jej delikatna skóra mogła się cieszyć interesem Sebastiana. – Wykonałam niecenzuralny gest rękoma. – Oczywiście, że dostała bzykanko nie z tej ziemi. W końcu to Laura.
Emma też parsknęła śmiechem, ale w jej oczach było coś poważnego.  
- On naprawdę ci się spodobał.
- To już nie ma znaczenia – odparłam pogodnie. Dopiłam drink do końca i wstałam, lekko się chwiejąc. – Dzisiaj się bawię. Bez Sebastiana. I zamierzam tak robić przez resztę życia.
Niemal pobiegłam w stronę tańczących ludzi, a Emma tuż za mną. Odłączyłyśmy się od reszty i zaczęłyśmy tańczyć – najpierw same ze sobą, potem nagle znikąd pojawili się faceci. Jeden z nich złapał za rękę Emmę, a drugi mnie i już byłyśmy rozdzielone. Nie miałam pojęcia z kim tańczyłam, ale miałam to gdzieś. Było mi dobrze i najchętniej wcale bym nie wracała do domu. Wciąż czułam zmęczenie i byłam nieco otępiała, ale wiedziałam, że gdy będę sama, zaraz dopadną mnie myśli o Sebastianie. Póki mogłam, zamierzałam się bawić.  
Po chwili mój partner do tańca sam się zmienił. Poczułam przyjemny zapach perfum – nie znałam go, ale automatycznie mi się spodobał. Światła migały bardzo nieregularnie, więc nie mogłam dojrzeć twarzy chłopaka, z którym tańczyłam, ale w sumie nie było mi to potrzebne. Ruszałam się i skakałam, mając nadzieję, że spalę chociaż te kaloryczne drinki, które już wypiłam. W końcu opadłam z sił. Piosenka się skończyła, a ja wymamrotałam głośne „przepraszam” i zaczęłam się przepychać przez tłum ludzi, by znaleźć wyjście. Potrzebowałam powietrza. W klubie było zbyt gorąco i miałam wrażenie, że zaraz zemdleję. Zakręciło mi się w głowie od duchoty, alkoholu, gorąca.  
Musiałam wydostać się na zewnątrz i zaczerpnąć świeżego powietrza. Po drodze nadepnęłam paru osobom na buty, obiłam się o spocone plecy jakiegoś faceta, ale w końcu zlokalizowałam drzwi i czym prędzej je pchnęłam, o mało co nie potykając się o próg. Zaczerpnęłam haust powietrza niczym człowiek wydostający się z wody. Ochroniarz spojrzał na mnie z politowaniem, dlatego odeszłam od niego parę kroków, znajdując kawałek chodnika, który nie był pokryty wymiocinami, na którym przycupnęłam. Zdjęłam z nóg szpilki, delektując się tym cudownym uczuciem. Nagle poczułam się bardzo zmęczona. Dla postronnych osób pewnie musiałam wyglądać jak kolejny umierający imprezowicz, ale prawda była taka, że najchętniej położyłabym się już w swoim łóżku. Z Sebastianem, szepnął jakiś wredny głosik w mojej głowie. Nie! Tylko nie Sebastian! Zacisnęłam powieki, przeganiając go z mojej głowy. Dumałam tak przez chwilę. Przyłapałam się na tym, że zastanawiam się, co on robił w tej chwili. Zapewne nie był w moim łóżku, a w łóżku Laury. Zacisnęłam wargi, bo poczułam odruch wymiotny. No, świetnie mi wychodziło niemyślenie o Sebastianie – jak widać nie byłam zdolna nawet do czegoś takiego. Właśnie zbierałam się do podźwignięcia się na nogi, wrócenia do klubu, odszukania Emmy i powiedzenia jej, że jak dla mnie impreza już się skończyła i wracam do domu, gdy nagle ponownie poczułam ten przyjemny zapach perfum. Nie zdążyłam go jeszcze zlokalizować, gdy jakiś głos nagle zapytał:
- Vanessa?  
Podniosłam głowę i spojrzałam na sylwetkę chłopaka stojącego przede mną. Niestety, mało zobaczyłam – światło z pobliskiej latarni świeciło tak, że cała jego sylwetka wydawała się czarna. Podźwignęłam się na nogi – wyjątkowo nieudolnie – i w końcu stanęłam prosto.
Głos wydawał się znajomy, podobnie jak twarz, na którą patrzyłam, ale mimo wszystko nie mogłam rozpoznać osoby stojącej przede mną.  
- Nie poznajesz mnie, prawda? – chłopak uśmiechnął się lekko, odgarniając włosy do tyłu. – Wolałaś, jak były dłuższe?  
Nagle przyszło olśnienie – przede mną stał Alex. Nie poznałam go, bo ostatnim razem, gdy go widziałam, miał dłuższe włosy – teraz były świeżo ścięte. Nieco zaszokowała mnie ta zmiana, bo nagle jego wygląd z chłopięcego zmienił się na bardziej dojrzały, ale jego wesołe zielone oczy były wciąż te same.  
- Alex! – Uśmiechnęłam się szczerze. – Przepraszam! Z krótszymi włosami wyglądasz… inaczej.  
Zaśmiał się.  
- Tak, wiem. Nawet własna matka mnie nie poznała, gdy wróciłem od fryzjera. Nie powinienem w takim razie oczekiwać, że ty mnie rozpoznasz.  
- Przepraszam - powtórzyłam z uśmiechem. - A więc to z tobą tańczyłam! Czemu nic nie powiedziałeś?  
- Nie chciałem się drzeć w pełnej sali, że to ja kopałem prądem twój samochód – uśmiechnął się Alex. – Zresztą też nie poznałem cię od razu.  
- Ja włosów nie ścinałam – zauważyłam.
- Nie, ale oświetlenie w klubach pozostaje wiele do życzenia. Tak czy inaczej, to spory traf, że cię tu znalazłem! Jestem tu tylko przejazdem, u znajomych. Mieszkasz tu? – Alex rozejrzał się wokół, tak jakby spodziewał się znaleźć tu przenośny dom albo namiot.  
- W samym klubie nie – odpowiedziałam żartobliwie. – Ale tak, to moje rodzinne miasto.
- Fajnie, bo potrzeba mi przewodnika. – Szturchnął mnie żartobliwie. Odwzajemniłam szturchnięcie. Musiałam przyznać przed samą sobą, że gdy decydowałam się zapomnieć o Sebastianie, Alex w ogóle nie przyszedł mi do głowy. Teraz jednak uznałam, że naprawdę był to spory traf – Alex spadł mi z nieba. Był miły, wesoły, łatwo się z nim rozmawiało, a teraz, gdy ściął włosy, nagle jakbym spojrzała na niego inaczej – naprawdę był przystojny. Uśmiechnęłam się do niego szeroko. Żegnaj, Sebastian – witaj, Alex, nowy rozdziale mojego życia.

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2715 słów i 14795 znaków.

4 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Non

    Candy kiedy dodasz ? ;)

    18 lip 2017

  • Użytkownik candy

    @Non kiedy tylko coś naskrobię, a wena mi uciekła :sad:

    18 lip 2017

  • Użytkownik Non

    @candy dobre winko i będzie wena :D

    20 lip 2017

  • Użytkownik candy

    @Non nie lubię wina :sad: albo jeszcze nie spotkałam takiego, które by mi odpowiadało

    20 lip 2017

  • Użytkownik Non

    @candy dam Ci spróbować mojego własnego :)

    23 lip 2017

  • Użytkownik candy

    @Non z chęcią :D

    23 lip 2017

  • Użytkownik Non

    @candy  To zapraszam :D

    26 lip 2017

  • Użytkownik Black

    Pogubiłam się w tych facetach... Idę odrobić lekcje i czytać serię od początku  :lol2: kocham  <3

    13 lip 2017

  • Użytkownik candy

    @Black hahah :D <3

    13 lip 2017

  • Użytkownik Fanka

    Rewelacja;) Az nie moge sie doczekac kolejne czesci ;)

    13 lip 2017

  • Użytkownik candy

    @Fanka dziękuję :)

    13 lip 2017

  • Użytkownik candy

    @KontoUsunięteina1Karolina dziękuję :)

    12 lip 2017