[03] Nie jestem twoja

Po opróżnieniu całej butelki czerwonego wina, po nieudanym dniu pozostał już tylko mały pęcherz na ręce po oparzeniu i bardzo mała ilość wstydu, która znikała coraz bardziej po każdym wypitym kieliszku. Po godzinie picia, które zaczęło się w sposób kulturalny – błyszczące kieliszki, dystyngowany wygląd, nienaganny ubiór, Emma i ja siedzące jak na obiedzie u królowej – wszystko wyglądało już zupełnie inaczej. Moje włosy znacznie oklapły, stanik przesunął się o jakieś sto osiemdziesiąt centymetrów w bok, a na łóżku leżałam w sposób odwrotny niż marzył to sobie twórca – na pościeli znajdowały się tylko moje nogi. Całą resztą ciała ułożyłam się na podłodze. Emma, zaróżowiona na twarzy, usadowiła się na łóżku na kilku poduszkach i wyglądała jak amatorska księżniczka na bardzo dziwnym tronie.  
Po raz kolejny tego dnia wypłynęło ze mnie wszystko: nieudany dzień, nieudana rozmowa o pracę, padnięty akumulator, pomoc Alexa, zepsuta opona i interwencja Pana Nieznajomego. Emma przysunęła się do mnie, wyraźnie ciekawa szczegółów.  
- Ale był tylko przystojny czy przystojny tak, że aż zabrakło skali? – zapytała, gwałtownie wymachując kieliszkiem.
- Stanowczo to drugie – odparłam i poczułam, jak zbiera mi się na czknięcie. Wzięłam głęboki wdech i przez chwilę nic nie mówiłam. Gdy dziwne uczucie przeszło, dodałam: - Ale to na nic. Ma dziewczynę.
- Dziewczyna nie ściana, da się przesunąć – zaśpiewała Emma, zataczając się na łóżku jak abstynent po grubej imprezie. Kawałek jej blond włosów zatopił się w kieliszku.  
- Przecież nawet prawdopodobnie już go nie zobaczę… - zasmuciłam się, czując dziwne ciepło, gdy przypomniałam sobie uśmiech tego chłopaka. Pełen kpiny, ale jaki seksowny… - Chyba że znowu nawali mi koło i znowu akurat on przyjedzie mi na ratunek.
- To jest plan idealny! – usłyszałam Emmę i nadmierny entuzjazm w jej głosie.
- Co? – Zaśmiałam się, nawet nie podnosząc głowy. – Mam sobie specjalnie przebijać opony, żeby tylko go spotkać? Nie jestem jeszcze aż tak zdesperowana – Parsknęłam. – Chyba… - dodałam po chwili.
Emma z pozycji siedzącej zsunęła się na podłogę i przyjęła tę samą figurę, co ja – położyła się na podłodze, nogi kładąc na łóżku i odkładając kieliszek na bok, żeby nie wylać wina. Przez chwilę milczałyśmy.
- Życie jest nie fair – westchnęła Emma. – Rzuca ci pod nogi faceta idealnego, ale bez szansy usidlenia go.
Zerknęłam na nią.
- Czy przypadkiem nie mówiłaś przed chwilą, że dziewczyna to nie ściana?
- A, faktycznie – przytaknęła, ale ja ciągnęłam dalej:
- Zresztą, pewnie nawet już go nie zobaczę. Nawet nie wiem, jak ma na imię. I nabijał się ze mnie praktycznie przez cały czas. Na początku zachował się jak zarozumialec, naprawdę ostatni palant na świecie, a potem nagle był miły. I sprawiał wrażenie, jakby chciał mnie słuchać.
- Spodobał ci się, co? – Emma szturchnęła mnie żartobliwie, ale w głębi duszy czułam, że owszem, tak właśnie było. I nie chodziło tylko o jego niesamowicie atrakcyjny wygląd – zwyczajnie coś poczułam. Jego widok uderzył mnie w głąb serca, w ten kawałek, który od dłuższego czasu był martwy i nie sądziłam, że jeszcze kiedyś drgnie.  
- Nie ma sensu o tym mówić – stwierdziłam, podnosząc się nie bez trudu do pozycji pionowej. Plecy rozbolały mnie już od twardej podłogi. – Za parę dni już nie będę o nim pamiętać.
Dobrze wiedziałam, że to nieprawda. Emma też, ale nic nie powiedziała. Przez chwilę siedziałyśmy w ciszy, gdy nagle usłyszałam wibracje mojego telefonu. Podźwignęłam się na równe nogi, omal nie przewracając kieliszka. Podeszłam do komody, na której leżał telefon i zmrużyłam oczy, by lepiej widzieć ekran. Dostałam sms-a. Gdy zobaczyłam od kogo, serce na moment przestało mi bić, a wino podeszło mi z żołądka do gardła.
- Emma… - jęknęłam, czując, jak moje serce na nowo podrywa się do szaleńczego galopu. – Emma, nie uwierzysz, kto napisał.
Przyjaciółka od razu do mnie dołączyła. Podsunęłam jej telefon pod oczy, które rozszerzyły się ze zdumienia.
- Niemożliwe – powiedziała ochrypłym głosem.  
- A jednak – mruknęłam, czując, że w kącikach oczu gromadzą mi się łzy. – A jednak wrócił.
***
- wcześniej -
Chris był prawdopodobnie jedynym chłopakiem, który złamał moje serce nie raz i nie dwa, ale dużo razy więcej. Nie jestem w stanie zliczyć łez, które przez niego wylałam. Był obecny w moim życiu przez parę lat, dlatego gdy nagle go zabrakło, ta pustka bolała mnie bardziej niż wszystko inne.  
Poznałam go razem z rozpoczęciem liceum. Byłam wtedy jeszcze dość nieśmiałą dziewczyną, która wolała nie odzywać się niepytana i wtapiać się w tłum. To Emma była zawsze bardziej przebojowa z naszej dwójki – ja wolałam siedzieć cicho, tak, aby nikt mnie nie zauważył. Dlatego kiedy Emma zaciągnęła mnie na inauguracyjną imprezę, planowałam odsiedzieć tam godzinę, oczywiście odwrócona tyłem do ludzi, i od razu wyjść. Emma miała wtedy chłopaka, dlatego szybko oddaliła się ode mnie. Nie miałam jej tego za złe – w końcu ja na jej miejscu też wolałabym siedzieć ze swoją drugą połówką. Byłam tylko zła, że dałam się namówić na przyjście tutaj. Ktoś wpadł na pomysł urządzenia imprezy w małym pubie, w którym było duszno i głośno. Wokół mnie rozbrzmiewał gwar rozmów, co tylko podkreślało, że większość ludzi się tu znała i miała wspólne tematy. Ja tylko kręciłam się wokół i nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Próbowałam się rozluźnić. Zamówiłam sobie drinka, którego cena prawie zwaliła mnie z nóg i już po chwili żałowałam tego zakupu. Sączyłam go powoli, siedząc przy barze i czując się jak ostatnia sierota. Kiedy już prawie podjęłam decyzję o powrocie do domu – zobaczyłam jego. Wysokiego, umięśnionego, z krótkimi czarnymi włosami powalającym uśmiechem. Stał, opierając się o ścianę i rozmawiał z równie wysoką, piękną dziewczyną. Na pozór normalna sytuacja, ale ja nagle nie mogłam oderwać od niego wzroku. Patrzyłam i patrzyłam, a on… zwyczajnie mnie nie zauważał. W końcu, czemu miałby nagle skierować na mnie wzrok, skoro miał przed sobą dziewczynę wyraźnie idealną dla niego? To było normalne, a jednak poczułam ukłucie w piersi. Odstawiłam drinka. Odwróciłam wzrok. Wyszłam.
Moje zauroczenie nim trwało jeszcze przez długi czas. W szkole widywałam go codziennie. Za każdym razem mijał mnie, w ogóle mnie nie zauważając, tak jakbym była powietrzem albo pyłkiem kurzu. Zaczęłam godzić się z myślą, że prawdopodobnie nigdy mnie nie zauważy.
Emma wciąż namawiała mnie do przejęcia inicjatywy.
- Przecież jeżeli będziesz całe życie chować się po kątach, on nigdy nie zwróci na ciebie uwagi – mówiła, a ja wiedziałam, że miała rację, ale i tak nie potrafiłam się zdobyć na żaden ruch. Co niby miałam zrobić? Tak po prostu do niego podejść i powiedzieć „cześć”, by w końcu mnie zauważył? Emma miała takie rzeczy we krwi – ja nie.  
Dalej trwałam w takim stanie, gdy nagle pewnego dnia coś się zmieniło. Po skończonych zajęciach siedziałam na ławce i czytałam książkę. Czekałam na Emmę, która miała dodatkowe zajęcia, a miałyśmy razem wracać do domu. Siedziałam na zewnątrz, ponieważ była ładna pogoda i grzechem byłoby pozostanie w środku. Na małym dziedzińcu przed szkołą byłam tylko ja i nikt więcej, dlatego kiedy trzasnęły drzwi, automatycznie podniosłam głowę, by zobaczyć, kto również postanowił opuścić budynek. Straciłam oddech, gdy zobaczyłam Chrisa, a co więcej – zobaczyłam, że i on mnie zobaczył.  
Natychmiast zrobiło mi się gorąco, choć tygodniami marzyłam, żeby jego oczy w końcu na mnie spoczęły. Wtedy jednak miałam ochotę zniknąć. Patrzył na mnie przez dłuższą chwilę, po czym ruszył w moim kierunku. Nie mogłam uwierzyć w to, co się działo. Usiadł obok mnie i zadał najprostsze pytanie na świecie:
- Co czytasz?
Choć gardło miałam maksymalnie ściśnięte, jakimś cudem udało mi się odpowiedzieć. Zanim się spostrzegłam, rozmawialiśmy jak najlepsi przyjaciele. Zaczął mnie wypytywać o książki, jakie lubię, o gatunki filmów, o wszystko. Jego pytania były tak szczegółowe, jakby jego planem na tamten dzień było dogłębnie mnie poznać.  
Nagle zaczęliśmy rozmawiać ze sobą każdego dnia. W wolnych chwilach rozmawialiśmy na messengerze, pisaliśmy do siebie sms-y, czasami wychodziliśmy razem po szkole. Byłam wniebowzięta. Nagle nabrałam wiary w siebie. Już nie przejmowałam się tą dziewczyną z klubu. Liczyło się to, że Chris w końcu mnie zauważył i co więcej – polubił.  
Moje uczucia do niego rosły i czasami ledwo dawałam sobie z nimi radę. Wydawało mi się, że on też coś do mnie czuł, ale nawet nie śmiałam zaczynać z nim tego tematu. Byliśmy po prostu dwójką ludzi, którzy spędzali ze sobą czas i świetnie się ze sobą czuli. Nie chciałam tego psuć, ale jednocześnie chciałam czegoś więcej.  
- Powiedz mu, co czujesz – naciskała na mnie Emma. – W ten sposób będziesz wiedziała, na czym stoisz i czy on też coś do ciebie czuje.
- A jeśli wcale tak nie jest? – broniłam się.
- To niemożliwe. Spędzacie ze sobą całe dnie. Musi coś do ciebie czuć, inaczej by się tak nie zachowywał!
Wiedziona słowami Emmy i różnymi przeczuciami, biłam się długo z myślami, czy powinnam poruszać ten temat. W końcu zdecydowałam się, że to zrobię, bo te myśli odbierały mi sen i powodowały, że mój żołądek był wciąż niezdrowo zaciśnięty. Gdy wydusiłam z siebie wszystko, co chciałam powiedzieć, natychmiast poczułam, że był to błąd. Na twarzy Chrisa malowało się zmieszanie i zakłopotanie. Zapragnęłam cofnąć moje słowa, ale było już za późno.
- Van, ja… - zawahał się. – Nie wiem, co mam ci powiedzieć. Naprawdę bardzo cię lubię, ale… nie w ten sposób. Przepraszam.
Pragnęłam wtedy spłonąć ze wstydu na miejscu, by już nie musieć trwać w tym piekącym rozczarowaniu. Bolało. Bardzo. Każdy mój dzień rozpoczynałam od myśli o nim i naprawdę myślałam, że on czuł to samo. Nagle byłam skąpana w cieniu porażki.
Urwałam z nim kontakt, ponieważ za bardzo się wstydziłam. Każdego dnia za nim tęskniłam; gdy mijałam go w szkole, serce mnie bolało, a oczy napełniały się łzami. Tęskniłam za każdym dniem z nim spędzonym, tęskniłam za naszą relacją i tym, jak mnie rozśmieszał. Miałam żal do siebie, do Emmy, do świata, do Chrisa… przez długi czas.
Starałam się zapomnieć. Znalazłam innego chłopaka, z którym połączyła mnie podobna relacja, ale jednak to nie było to samo. Pozwalało mi jednak spędzać dni aktywnie i na nowo się śmiać. Ponieważ Chris był rok starszy, skończył szkołę i nie musiałam go już więcej oglądać. Wszystko zmierzało ku lepszemu.
Gdy już byłam prawie pewna, że mogę być szczęśliwa – Chris na nowo zagościł w moim życiu. Pewnego dnia po prostu do mnie napisał i odnowiliśmy kontakt. Nadal coś do niego czułam, ale zostało to poniekąd uśpione. Zaczęliśmy spotykać się od nowa i pewnego dnia powiedział mi, że poprzednio się mylił – że zakochał się we mnie i nie może przestać o mnie myśleć.
W mojej głowie zapanował chaos. Choć z jednej strony cieszyłam się, z drugiej zwyczajnie nie wiedziałam, co robić. Ryzykować? Zaczynać związek, choć sama nie byłam pewna swoich uczuć? Nie chciałam tracić przyjaźni, ale też nie chciałam go odrzucać, tak jak on poprzednio odrzucił mnie. Postanowiłam, że zaryzykuję. Niech stracę.  
Początki były piękne. Widziałam, że Chris nie żartował – naprawdę mnie pokochał. Moje uczucia do niego powoli się odradzały. W końcu odrodziły się w pełni i czułam się podobnie, jak na samym początku, kiedy byłam nim kompletnie zauroczona. Żyliśmy jak w bajce, po czym… zaczęło się psuć. Chris nie potrafił porzucić starych nawyków – imprezowania oraz wyraźnej chęci pozostawania w relacji z wieloma koleżankami. Gdy się kłóciliśmy, po prostu wychodził na imprezę, a ja zostawałam w domu, cała we łzach. Obiecywał mi, że z tym skończy. Za każdym razem sytuacja się powtarzała.  
Tkwiliśmy w takiej sytuacji przez parę miesięcy, co mnie wyniszczało. Nie potrafiłam odpłacić mu się tym samym, ponieważ wiedziałam, że wtedy by ze mną zerwał, a desperacko nie chciałam go stracić. To on miał nade mną władzę w tym związku – nie byliśmy równi. To była cholernie dziwna relacja. Toksyczna. Wiedziałam, że mu na mnie zależało, ale jego nawyki mimo wszystko były silniejsze. Nie widziałam wyjścia.
W końcu miałam dość. Czułam się wyniszczona. Miałam dosyć wylewania łez za każdym razem, gdy on wychodził, a ja zostawałam sama, opuszczona i zdegradowana. Jego wybryki sprawiały, że przestawało mi zależeć. Zakończyłam to po roku.  
Chris był wściekły. Usiłowałam mu wszystko wytłumaczyć, ale nawet nie chciał ze mną rozmawiać. Odgrodził się ode mnie jak tylko mógł. Próbowałam naprawić sytuację, ale po jakimś czasie odpuściłam. Wierzyłam, że sam w końcu to zrozumie.
Czasami dopadała mnie dziwna tęsknota – nie byłam tylko pewna czy tęskniłam za nim, czy może za samymi wspomnieniami. Wiedziałam, że powrót nie miałby sensu. Czas mijał, a pewnego dnia Chris do mnie napisał, jak gdyby nigdy nic. Już nie miał mi za złe zerwania. Znalazł sobie dziewczynę i mówił, że chce utrzymać ze mną zwykłe, przyjacielskie kontakty. Zgodziłam się.
Często wspominałam związek z Chrisem jako życiową lekcję. Czasami nadal za nim tęskniłam, ponieważ pozostawił w moim sercu szczególny ślad – choć już go nie potrzebowałam, czasem jednak czułam się tak, jakby brakowało mi jakiejś cząstki mnie. Nie umiałam tego zdefiniować. Po prostu był taką osobą, której nikt mi nie zastąpi, już nigdy.  
***
- teraz -
Czy nadal za nim tęskniłam? Nie wiedziałam. Wiedziałam jednak, że po wiadomości, którą właśnie od niego otrzymałam, nie zasnę tej nocy spokojnie.
CHRIS: Ness, nie wiem, czy powinienem ci to mówić, ale chyba muszę. Myślałem, że o tobie zapomniałem, ale to nieprawda. Nadal cię kocham.





Trzeci rozdział - trzeci facet! Wyszło mi trochę długaaaśne, ponieważ przelałam tu połowę mojego życia - postać Chrisa oparłam na prawdziwej osobie, moim byłym chłopaku. Ta historia, choć nieco zmodyfikowana, w dużej mierze jest prawdziwa.  
Mam taką malutką prośbę do czytających - jeśli przeczytałeś/przeczytałaś ten rozdział, proszę, zostaw komentarz. Jakikolwiek. Nawet i krótki. Po prostu żebym wiedziała, że ktoś tu jest :)

candy

opublikowała opowiadanie w kategorii miłość, użyła 2796 słów i 15120 znaków.

11 komentarze

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Lola123

    🤓🤓🤓🤓🤓😁😁😁😁😁😁😁😉😉😉😉

    30 lip 2018

  • Użytkownik heheheterohromia

    Dobrze się czyta :)  
    Powodzenia w pisaniu^^

    30 kwi 2017

  • Użytkownik Dziewczyj

    Bardzo fajneee

    30 kwi 2017

  • Użytkownik candy

    @Dziewczyj dziękuję! :)

    1 maj 2017

  • Użytkownik heheheterohromia

    Dobrze się czyta :)  
    Powodzenia w pisaniu^^

    30 kwi 2017

  • Użytkownik candy

    @heheheterohromia dziękuję bardzo! :)

    30 kwi 2017

  • Użytkownik Lolisss

    Swietnie sie czytało! Czy skoro Chris oparty jest na postaci twojego byłego chłopaka oznacza ze jednak tutaj tez relacja kolejny raz sie zepsuje?

    29 kwi 2017

  • Użytkownik candy

    @Lolisss dziękuję! <3 aa, zobaczymy :D nie wiem czy dalej to się potoczy tak jak u mnie, coś pokombinuję :)

    30 kwi 2017

  • Użytkownik Karolina1Karolina

    Jestem zaskoczona ale pozytywnie :D

    29 kwi 2017

  • Użytkownik candy

    @KontoUsunięteina1Karolina a to najważniejsze :)

    29 kwi 2017

  • Użytkownik Wiktor

    Cześć.  Jestem, jestem.  Czekam na next. Pozdrawiam Wiktor

    29 kwi 2017

  • Użytkownik candy

    @Wiktor super :) ciesz się bardzo

    29 kwi 2017

  • Użytkownik Black

    Namieszałaś mi w głowie... I co teraz :D ?

    29 kwi 2017

  • Użytkownik candy

    @Black odmieszam! :D

    29 kwi 2017

  • Użytkownik Black

    @candy Mam nadzieję, to nie na moje biedne skołatane serce:D

    29 kwi 2017

  • Użytkownik Xsara94

    Uwielbiam Cię   :)

    29 kwi 2017

  • Użytkownik candy

    @Xsara94 ale miło czytać takie komentarze! <3

    29 kwi 2017

  • Użytkownik Xsara94

    @candy wszystkie Twoje opowiadania  są świetne :)

    30 kwi 2017

  • Użytkownik candy

    @Xsara94 staram się <3

    1 maj 2017

  • Użytkownik Caryca

    Rewelacja,skpro to troszkę na faktach to wiadomo że przemyślenia bohaterki to obraz Twoich myśli,a co do długości to dobrze  dzięki temu  czytelnicy mają szerszy obraz sytuacji,super☺

    29 kwi 2017

  • Użytkownik candy

    @Caryca uff, cieszę się, że nikogo tą długością nie odstraszyłam :D dziękuję!

    29 kwi 2017

  • Użytkownik tinka909

    Super :)

    29 kwi 2017

  • Użytkownik candy

    @tinka909 dziękuję! :)

    29 kwi 2017