"Strach"

Kolejny wieczór ?, kolejny wieczór obaw, czy przypadkiem nie przyjdzie pijany czy też może w ogóle się nie zjawi. Bałam się, czy przypadkiem nie wpadnie mu do głowy pomysł włączenia gazu, o którym później zapomni, a może otworzenie drzwi. Każdy mój wieczór, zamiast być spokojnym, przygotowującym do pracy, z dnia na dzień stawał się coraz gorszy. Wszystko zaczęło się od pewnych urodzin kolegi mojego męża. Poszliśmy tam razem, bawiliśmy, śmialiśmy się, po prostu było miło. Do czasu, do czasu kiedy nie wpadł mu do głowy pomysł abyśmy napili się czegoś mocniejszego, czegoś naprawdę ekstra. Myślałam, że chodzi o whiskey, czy też wódkę z czymś mocniejszym, ale nie. Mój ukochany mąż wpadł na pomysł, by pomieszać to wszystko i wypić, nie myśląc o tym, co może się później stać. Wypili tego strasznie dużo. Pamiętam, że tego wieczoru musieliśmy spać u znajomych bo nie był wstanie ruszyć się z fotela. Nigdy dotychczas nie widziałam go w takim fatalnym stanie. Rano obudził się z strasznym kacem, który nie pozwolił mu funkcjonować, najchętniej by tylko pił pił i pił. Po południu wreszcie dotarliśmy do domu. Zrobiłam mu wtedy niezłą awanturę. Przepraszał mnie, obiecywał że już się to nigdy nie powtórzy. Ja głupia w to wszystko uwierzyłam. Następnego dnia wszystko było w porządku, rano odwiózł mnie pod buro, i on sam pojechał do pracy. Postanowiłam, że dzisiaj zrobię pyszną kolację. Urwałam się trochę z pracy, aby móc zrobić zakupy. Wszystko było już gotowe, czekałam tylko na jego powrót, Mijała 20 a jego dalej nie było, martwiłam się. W końcu stwierdziłam, że nie ma poco dalej czekać i położyłam się spać. W nocy obudził mnie głośny trzask, strasznie się przestraszyłam a mego męża nie było obok mnie. Gdy zeszłam na dół ujrzałam leżącego męża kompletnie pijanego. Nie potrafiłam go podnieść bo mnie odpychał, raz udało mu się mnie przewrócić. Postanowiłam, że zostawię go tutaj, a sama poleciałam z płaczem na górę. Od tamtej pory nasze małżeństwo zaczęło się psuć. Codziennie przychodził pijany, czasami w ogóle nie wracał do domu. Gdy zwracałam mu uwagę czasami mi się oberwało, nawet dość mocno. Do pracy chodziłam w okularach wmawiając pracownikom, że mam zapalenie spojówek. Miałam tego wszystkiego dosyć. Bałam się odejść od męża. Ciągle zadawałam sobie pytanie, co stało się z moim opiekuńczym mężem, który nigdy nie podniósł na mnie ręki ?. Pewnego dnia, kiedy mój mąż jeszcze spal po ostatniej imprezie, spakowałam swoje rzeczy i uciekłam, tak po prostu. Miałam dokąd pójść. Zamieszkałam tymczasowo u mojej przyjaciółki, która z otwartymi ramionami mnie przyjęła, nie zadając mi żadnych pytań. Po 6 miesiącach, zdobyłam się na odwagę, pójść do naszego domu. Nie wiedziałam, czy robię dobrze, ale musiałam dowiedzieć się, co z nim jest, czy żyje. Z niepewnością weszłam do domu. Nie zmienił zamka. W korytarzu było mnóstwo puszek po piwie, wódce, widok ten mnie przerażał. Bałam się wejść dalej, ale weszłam. Zobaczyłam tam mojego męża leżącego na kanapie, wokół niego leżały 2 nagie kobiety. Nienawidziłam go, nie umiałam zrozumieć, jak mógł mi to zrobić, jak mógł mnie tak potraktować. Nie budziłam go, nie chciałam widzieć jego obleśnej twarzy, wolałam uciec stamtąd i nigdy nie wracać. Po kolejnych 6 miesiącach odbyła się sprawa rozwodowa. Rozwód dostałam już po pierwszej rozprawie, on nie robił problemów a ja chciałam mieć to już za sobą. Wyprowadziłam się z kraju, i nigdy więcej już go nie spotkałam.

madzia88224

opublikowała opowiadanie w kategorii kryminał, użyła 691 słów i 3719 znaków.

1 komentarz

 
  • czytamipisze

    widząc tytuł spodziewałam, się naprawdę smakowitego kąska. A tu krótkie pobłażliwie potraktowane opowiadanko. Bez zdzierania wierzchniej warstwy. Zapewne chodziło ci o ukazanie uczuć, strachu żony ale nie wyszło za bardzo i trochę krótkie. Ale pomysł ok :)

    9 paź 2012