Zbuntowana: Wygnanie: 2

Jeszcze raz przepraszam za długi czas oczekiwania. Życzę miłego czytania.  

  Obudziłam się o 5. "Super"- pomyślałam. Usłyszałam trzaski. Burza.-"Teraz to na pewno nie zasnę". Wyszłam do kuchni. Mama stała przy wyspie, skierowana do mnie tyłem. Widocznie mnie nie zauważyła, bo cały czas krzyczała do słuchawki:
-Nie mogłeś wcześniej? Nie nie drę się!- "Akurat"-pomyślałam.- Nie wiem czy dam radę. Nie wiem, spróbuję. Na ile? Jeszcze sobie z trzydzieści osób weź i będzie w sam raz!! Dobra. Na którą?! Osiemnasta. Ok, do jutra.- rozłączyła się.
-Kto to był?- zapytałam zdziwiona.
- Emi?Już wstałaś?! Ja cię obudziłam?
- Nie, mamo nie ty. Burza mnie obudziła. Kto to był?
-Eeeeeh- powiedziała matka- Nie dasz mi spokoju. Jutro odwiedzi na twój stryj.  
-Co? On tu? Nie wierzę- odparłam.- Czego chciał? Bo król raczej na to zadupie nie fatygowałby się bez powodu.
-Słownictwo młoda! Nie wiem czego chciał. Powiedział, że mam uszykować kolację. I że ma niespodziankę.
-No ok.- odparłam nadal zaskoczona.
- Chcesz kawy?- zapytała mama- A i jeszcze jedno. Nie pojawi się sam. Emi włącz radio, bo nie wiem, gdzie jest pilot.
- Super. Jeszcze nie przyjechał, a czuję, że spieprzy cały weekend.- wkurzona usiadłam na krześle barowym.  
-Młoda, gdzie twoje maniery?!- mama udawała wściekłą. Podała mi kawę i usiadła naprzeciwko mnie. Po dłuższej chwili ciszy odezwała się:
-Też czuję, że to nie będzie miła wizyta. Włącz to radio.- Wypiła łyk kawy.
-Ok, już.- odparłam. Ani ja, ani ona nie miałyśmy ochoty na rozmowę. Włączyłam radio. Po kilku nudnych piosenkach usłyszałam głos:

---"Z ostatniej chwili: Król rozkazał rozgonić ludzi, którzy czekali na niego jak zwykle o 6:00 w sobotę pod Balkonem Królewskim. Nikt nie zna przyczyn zachowania Króla. Król również ustalił nową Listę Kolejek Tronu. W tej chwili w kolejce na stołek królewski znajdują się: Ernauil Litewski oraz jego siostra- Emilia Litewska."---

Siedziałam skamieniała dłuższą chwilę. Z zamyślenia wyrwał mnie głos matki:
-Emi, wiem, że to dziwne. Nie wiem dlaczego zostawił tylko ciebie i Ernie'go. Wiem jednak, że z swojej własnej, pełnej i świadomej woli tego nie zrobił.- spojrzała przez okno, a później prosto w moje czarne oczy.- Nie wiem co na niego tak wpłynęło. Kochał swoich poddanych.  
- Mamo- powiedziałam roztrzęsiona- wydaje mi się, że tego dowiemy się jutro.
Reszta dnia minęła jak z bicza strzelił. Sałatki, ciasta, pieczyste. Około dwudziestej trzeciej wszystko było gotowe.Usiedliśmy przy stole w pokoju rodziców.
-Emi, idź spać- rzekł ojciec- na dzisiaj już wystarczy harówki.
Wstałam, poszłam wziąć przysznic. Położyłam się kilka minut przed północą.  
Nazajutrz był piękny dzień. Obudziłam się o 14. "O luju, rodzice już pewnie jedzą obiad"- pomyślałam. Włożyłam na siebie rurki, bokserkę i trampki i zeszłam na dół.
-Ooo! Śpiąca Królewna już wstała- Ernie udawał grzecznego poddanego- Może herbatki zrobić?- zapytał. Zdjęłam buta i rzuciłam go w brata.
-Eeeej!! Nie bić się!! Emi, jesteś głodna?- Nie zauważyłam, kiedy mama za mną stanęła.
-Troszkę- odparłam.
-W takim razie zapraszam do stolika.- Matka skierowała się do kuchni. Miała cierpliwość anioła, mimo naszych ciągłych kłótni.
Zanim poszłam za nią zdążyłam pokazać bratu środkowego palca.
-Co przygotowałaś?- zapytałam mamę.
-Ja nic. Dziś twój tatuś robił obiad.
-Ahaaa. Czyli znów placki ziemniaczane?
-Zgadłaś- z za wyspy wychylił się ojciec.- Ile chcesz?
-Jednego- odpowiedziałam.
Zjadłam, po czym poszłam do łazienki szykować się na spotkanie. Wzięłam prysznic, umyłam i wysuszyłam włosy. Spięłam je w koczka na środku głowy. Opatuliłam się w szlafrok i poszłam do garderoby poszukać odpowiedniego stroju. Otworzyłam szafę. Szukałam mojej ulubionej spódnicy. Wiedziałam, że podobam się wszystkim, gdy się w niej pokazuję.
-Tego szukasz?- Usłyszałam za sobą głos brata. W ręku trzymał spódniczkę. Chyba nie muszę wspominać, że wystraszyła mnie bardzo. Miał talent do pojawiania się niespodziewanego pojawiania się i znikania.
-Tak, dasz mi ją?- Zapytałam.
-Niech pomyślę, najpierw Azor się nią zajmie.
-Aha, okej, dzięki. Nie licz, że będę dawać ci dalej prace domowe spisać.
-Łap- Odparł. Nie był zadowolony. Gdy skończyłam się szykować zeszłam na dół. Miałam na sobie tę różową spódnicę, czarną bluzkę i czarne botki. Spojrzałam na zegar. Była siedemnasta pięćdziesiąt. "I gdzie te 4 godziny"- pomyślałam. Szłam do salonu, gdy zawołała mnie matka.  
-Emi, chodź. Podjechał.
Poszłam do drzwi wejściowych. W ganku ujrzałam brata w garniturze.
-No jaki macho, brałabym- Tym razem ja chciałam go wkurzyć. Nie zdąrzył się odszczeknąć, bo matka i ojciec witali się ze stryjem. Szybko. Stryj bardzo chciał mnie zobaczyć. Faktycznie, nie był sam. gdy szedł do mnie ujrzałam dziewczynę. Wyglądało to, jakby był jej ojcem. Stryj podszedł do mnie, zlustrował po czym powiedział donośnym basem:
-Witaj Emilio. Gdy ostatni raz cię widziałem miałaś z pięć lat. Wyrosłaś na bardzo piękną dziewczynę. Ile masz lat?
- Szesnaście. Miło mi cię widzieć, Wasza Wysokość. Mam nadzieję, że zostaniesz u nas na dłużej- Tej sztucznej regułki i uśmiechu uczyłam się dłuuugo, na wypadek przyjazdu kogoś ważnego.
-Daruj sobie to tytułowanie się. Jestem twoim stryjem. Amber- Odezwał się do blondyny- Podejdź tu. Poznaj Emilię, moją córkę chrzestną. Emilio to Amber.
-Miło mi cię poznać.- jej uśmiech był sztuczniejszy od mojego, wręcz przyklejony.
Gdy stryj poszedł przywitać się z matką, blondyna oglądała mnie.  
-Więc to ty jesteś moją rywalką w kolejce do tronu.- Odezwała się po chwili milczenia.- Ale spokojnie, ciebie się też pozbędę.- Uśmiechnęła się szyderczo.
-Wiedziałam- Odparłam. Jeśli myślała, że się jej przestraszyłam, grubo się myliła.- Stryj nie rozgoniłby poddanych sam z siebie. Blondi chciała coś odpowiedzieć, ale stryj stanął między nami.
-Chyba się polubiłyście-rzekł.
-Pewnie kochanie.- Amber przytuliła się do stryja.- Emilia to taka.... błyskotliwa osoba- powiedziała piorunując mnie wzrokiem. Już miałam ją spoliczkować, ale matka chyba wyczuła co chcę zrobić, bo powiedziała:
-Zapraszam do jadalni. Emilko, pozwól na chwilkę ze mną.
Poszłyśmy do salonu.
- Nie podoba mi się ta cała "Amber".-powiedziałam cicho.
- Wiem, mi też. Postaraj się być miła, proszę.-Błagalny ton matki poruszyłby wieloryba.
- Spróbuję, ale nic nie obiecuję.
Weszłyśmy do jadalni. Zajęłyśmy miejsca przy stole. Wtedy stryj rzekł:
- No, jesteśmy już w komplecie. Mam ogłoszenie: Ja i Amber pobieramy się.
Blondi pokazała mi środkowy palec. Wtedy nie wytrzymałam.

Wiqsie

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 1281 słów i 7024 znaków, zaktualizowała 15 sty 2016.

1 komentarz

 
  • Kuri

    Ok, mam tylko jedno zastrzeżenie. Dlaczego z królem nie weszła ochrona? Powinien być pilnowany z każdej strony, przecież to król, na 101% ma przeciwników, którzy chcieliby się z nim rozprawić.

    19 sty 2016

  • Wiqsie

    @Kuri tego się już nikt nie dowie :( Viktoria [']

    20 sty 2016