Więcej mnie nie zranisz

6. Miesiąc później K zjebuje wszystko nagle zrywając kontakt za namową koleżanki. Pół roku cierpi. Z cierpienia czerpiąc wenę pisze listy, wiersze i opowiadania poświęcone Zuzi.  
7. Po roku znów spotykają się. Zuzia nie jest w miłym nastroju, zrobiła się sceptyczna i wyrachowana co do Krzyśka. On w pewien sposób czuje ulgę. Nakrywa ich Bartek...  
    -Stara! Stara! Staaaaara!- krzyczy przyjaciółka Zuzki z drugiego końca korytarza.
-No. Już, już.. powoli. Opowiadaj. Co za potwór Cię gonił- zaśmiała się nastolatka podtrzymując ją.
-Żaden potwór głupia. Widać, że jesteś ode mnie młodsza- prychła brunetka.
-No to co się stało?
-Dziś moja 18-nastka! Przyjdziesz! Prawda?! Prawda?! Błagammmm....
-Postaram się a teraz spokojnie- mówiąc to obie usłyszały dzwonek po czym rozeszły się do swoich klas.
  Po skończonych zajęciach dziewczyny udały się do domu Zuzanny by znaleźć jej coś na urodziny przyjaciółki. Po długich poszukiwaniach wybrały czerwoną sukienkę idealnie podkreślającą jej figurę oraz czarne szpilki.
-Jeszcze delikatny makijaż i loki- powiedziała do niej brunetka po czym wzięła się do roboty.
  Po pół godziny obie były gotowe.
-Czas na zabawę!- krzyknęła Amelia otwierając szampana.  
Zabawa trwała w najlepsze podczas, gdy Amelia przyjmowała prezenty Zuzia leżała na podłodze.
-Aghhhhh- warknęła pod nosem.
-Prze-Prze-Przepraszam....- brunet zaczął się jąkać przepraszając.
-Spoko- złapała jego rękę wstając.
-Ymm serio sorry, Krzysiek- wyciągnął do niej rękę w czarującym uśmiechu.
-Zuzka- podała mu rękę odwzajemniając uśmiech.
Przegadali całą imprezę wspólnie, wymienili się numerami. Niestety Zuzanna poczuła się słabo więc brunet ją odprowadził. Zbliżając się do domu humor dziewczyny się pogorszył.
-Ej mała.. Co jest?!- powiedział.
-Cieszę się, że Cię poznałam- odpowiedziała, uśmiechając się uroczo.
-Jesteś urocza- zaśmiał się tuląc ją.
Pisali całą noc a później kolejne i kolejne... Umówili się nareszcie na spotkanie. Pisali o nim długie godziny. Planowali wszystko żeby było idealnie.  
   Dzień spotkania dla dwójki był bardzo stresujący. Mimo wszystko nie mogli się doczekać aż dojdzie do spotkania. Umówili się, że wieczorem Krzysiek przyjdzie po nią po czym pójdą na jakiś spacer, oczywiście bardzo romantyczny.  
-Gotowa?- uśmiechnął się szatyn.
-Jasne!- krzyknęła ciesząc się na spotkanie.
Poszli nad rzeczkę, dużo rozmawiali, było cudownie. Oboje czuli motylki przy sobie i przyśpieszające serce.  
   Po zakończonym spotkaniu już planowali kolejne spotkanie. Przez cały tydzień rozmawiali praktycznie tylko o nim. Zuzia wychodząc ze szkoły zobaczyła...
-Krzysiek?!- krzyknęła biegnąc w jego stronę.
-No hej kurduplu. Nie dałbym rady bez Ciebie do wieczora..- mówiąc to oplótł ręce na jej tali i podniósł.
-Oooo kochany- poczuła jak jej serce znowu przyśpiesza.
-To gdzie idziemy? Nad obwodnice? Co Ty na to?- uśmiechnął się czarująco.
-Jasne!!
Po dotarciu na miejsce usiedli na kolejowym wiadukcie patrząc na piękne purpurowe niebo.  
-Tutaj jest ślicznie- niechcący położyła swoją malutką dłoń na jego.
-Ta, jest- zabrał swoją rękę jak poparzony.
Zuzia posmutniała czując ból w sercu. A Krzysiek? Zawstydził się.. Zuza była piękna nie myślał nawet, że ma u niej szansę.
Całe spotkanie nie wyróżniało się niczym od spotkań dwójki przyjaciół. Po powrocie do domu mimo bólu blondynka zaproponowała spotkanie za dwa dni. Krzysiek się zgodził. Zaplanowali kolejny spacer nad wiadukt. Za dwa dni miała być sobota którą mieli mieć tylko dla siebie.
   Po dwóch leniwych dni bez siebie. Nadszedł dzień spotkania. Spotkali się na ICH miejscu.
-Hej malutka- próbuje pocałować ją w policzek, ale ta odwraca głowę tak, że ich usta się połączyły.  
Żadne z nich się nie odsuwa. Nie odwraca twarzy. Jedyne co robią to splątują swoje palce czując, że serca im wariują. Po dłuższym pocałunku, gdy brakuje im tchu blondynka się odsuwa.
-Hej skarbie- mówi z tą słodką miną.
Krzysiek zwariował na jej punkcie. Czuł, że to właśnie JĄ kocha.  
-Masz smaczne usta- uśmiechnął się znów składając na jej ustach pocałunek.
Dziewczyna odwzajemniła go co zdziwiło szatyna jeszcze bardziej. Ich języki zaczęły walczyć o dominację a im się to podobało z sekundy na sekundę coraz bardziej.  
-Siadamy?- zapytała dziewczyna.
-Jasne- mówiąc to usiadł.
To co się stało po tym zdziwiło go ogromnie. Nastolatka usiadła mu na kolanach splątując ich palce i składając namiętniejszy pocałunek. Tak minęło im całe spotkanie. Pełne namiętnych, delikatnych pocałunków. Gdy zaczęło robić się zimno Krzysiek dał jej kurtkę i zaproponował odprowadzenie do domu.
-Zuzka...- zaczął zawstydzony.
-Hym?- odpowiedziała nie rozumiejąc jego zawstydzenia.
-Czy Ty... No czy Ty i Bartek?- spojrzał w jej oczy.
-Czy my jesteśmy parą?- zapytała a widząc, że kiwnął ciągnęła dalej.- Nie. To znaczy coś niby między nami było, ale nigdy nie zostaliśmy oficjalnie parą. A co?- zapytała z uśmiechem.
-Nie, nic. Nie ważne- zawstydził się jeszcze bardziej i przytulił widząc, że już są pod jej domem.- Cześć mała.
-Hej duży.
Weszła do domu widząc go odchodzącego.
    Przez najbliższe dni nie mieli kontaktu. Zuzka płakała tęskniąc a on zapijając swoje smutki z kumplami. Któregoś dnia spotkał swoją starą znajomą. Opowiedziała mu straszne rzeczy o dziewczynie. Poleciła mu urwać kontakt. Wmówiła, że ona tylko się nim bawi. Cierpi lecz dopiero po miesiącu odważył się urwać kontakt. Zadzwonił do niej. Odebrała odrazu.
-Hej. Możemy pogadać?- zapytał bezuczuciowo.
-Hej. Ym.. jasne. Co jest?- powiedziała przez łzy.  
-Musimy urwać kontakt. Sorry- powiedział na jednym oddechu rozłączając się.
Dziewczyna się załamała. Nie wiedziała co ma zrobić. Zrobiła „pare, niewinnych” kresek. Krzysiek odrazu po tej rozmowie rozpłakał się po raz pierwszy.  
-Halo. Halo.. mordo! Idziemy pić?!- podbiegł do niego kumpel.
-No jasne!- udał radosnego.
Przez pół roku cierpiąc pisał opowiadania, wiersze. Wszystko dla niej. Wszystko o niej. Nigdy nie przestał jej kochać. Po pół roku zobaczył ją na mieście. Siedziała w galerii. Podszedł do niej.
-Oo hej Zuzka- powiedział wesoło.
-Witam. Dla Ciebie Zuzanna- odparła popijając kawę.
-Ale...- nie dokończył, bo podszedł Bartek, chłopak Zuzy.
-Wara od niej. Chyba, że chcesz mieć buźkę poprawioną- odparł wściekły nastolatek siadając obok dziewczyny.
-Spokojnie, kochanie. To nikt. Spokojnie- mówiąc to pocałowała go namiętnie w usta.
Krzysiek widząc to pękł. Odszedł załamany. Ściskał pięści mając ochotę komuś przywalić. Miał bardzo mało znajomych. Garstka kumpli od picia. Tylko ona wydawała mu się tym kimś więcej. Teraz nie chciał tu być.
   Gdy Zuzia i Bartek wrócili do domu zaczęła się awantura. Krzyczał na nią, pare razy szarpał i wyzywał ją nieustannie. Gdy uderzył ją w twarz ona nie wytrzymała. Pobiegła do... do Krzyśka. Mieszkał bardzo blisko więc była tam po paru minutach. Zadzwoniła dzwonkiem i słysząc kogoś zbliżającego się ulżyło jej.
-Krzysiek!- rzuciła się mu w ramiona tylko, gdy go ujrzała.
Chłopak odsunął się od niej. Widząc siniaka zaprosił do środka.  
-Kto Ci to zrobił?! On?! Zabije go! Słyszysz?! Zabije!- rozpłakał się tuląc swoje maleństwo.
-Prze-Prze-przepraszam... jestem tak głupia...- pocałowała go.
    Po tym dniu wszystko się zmieniło. Zaczęli być parą. Budowali lepszą przyszłość, swoją.
HAPPY END🧸

upadlyaniolek1011

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 1373 słów i 7742 znaków.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto