W listopadową, pochmurną noc siedziałem w fotelu, wpatrując się w obraz. Co przedstawiał? Nie pamiętam. Na małym stoliku z dębowego drewna stała szklanka z alkoholem. Była do połowy pełna lub w połowie pusta. Obok niej leżała otwarta paczka papierosów. Dużo paliłem. Dużo piłem. Kolejna butelka, kolejna paczka fajek. Pokój wypełniony był gęstym papierosowym dymem. Dywan usiany był kartkami, karteczkami, resztkami ołówków, długopisami. Wszystkim. Kończąc butelkę, sięgnąłem po stary album ze zdjęciami. Położyłem go sobie na kolanach i rozpocząłem podróż w przeszłość. W czasy, kiedy wszystko było inne, lepsze. Świat był inny. Ja byłem inny. Każda kolejna karta albumu rozbudzała emocje. Tęsknotę, smutek, żal. Po policzku spłynęła łza.
Otworzyłem następną butelkę wódki. Zapaliłem następnego papierosa. Wypuszczając chmurę dymu, spojrzałem jeszcze raz na obraz. Obraz, który niegdyś był mi bliski. Potem na jedno szczególne zdjęcie. Serce zabiło szybciej. Tęsknota i smutek. Tylko tyle. Kolejne łzy spływały smętnie po policzku.
To było tak dawno, a wydawało się jakby wczoraj. Zdjęcia. Mały kawałek papieru, na którym są nadal obecni. Co zostało poza fotografią? Smutna, samotna rzeczywistość.
Sięgnąłem po małą fiolkę. Jej zawartość wysypałem na dłoń, a następnie włożyłem do ust – popiłem wódką. Zapaliłem ostatniego papierosa. Ostatni raz spojrzałem na zdjęcie. Zasnąłem. Na zawsze.
Dodaj komentarz