Bóg , Alkohol i Kobiety 6

Jazz…  

Myślałem o spotkaniu z Graśka. Nie wiem dlaczego, ale cholernie się bałem. Pierwszy raz się bałem pójścia z kobietą na spacer. Wydawało mi się nie pojęte że ja mogę się bać. Zawsze to było takie łatwe. Ale zawsze to było po spożyciu. Nigdy nie byłem chyba wcześniej na spacerze z żadną kobietą, wcześniej nie pijąc. Nawet jak poznawałem moją żonę to pierwsze spacery były wzmacniane alkoholem. – Cholera ! – czy ja jestem nie śmiały?. To nieśmiali najczęściej piją by dodać sobie odwagi. Dawid Dudkowski idzie z kobietą na spacer i nie może się, wcześniej rozluźnić. Stąd się chyba rodził mój strach. Zawsze to jakoś szło Seta w krwi i potem już z górki. No nie tym razem, teraz trzeba się mierzyć z swoją nieśmiałością i nie przegrać tego. Spojrzałem na zegarek była już piętnasta. Wstałem z wyra i poszedłem do przedpokoju  
Nałożyłem na siebie buty i płaszcz, i wyszedłem z domu  
- To ty Dawid ? – spytała mama gdy otwierałem drzwi - tak – odpowiedziałem. Mama wyszła ze swojego pokoju się przywitać. – Idź do kuchni – tam jest obiad. – powiedziała. Skierowałem się wolnym krokiem w stronę jadalni. Usiadłem przy stole i zacząłem nie chętnie jeść obiad. Bardziej bawiłem się widelcem jak mały dzieciak niż jadłem to. Przychodzę do mamy na obiady, chyba bardziej dlatego żeby jej nie robić przykrości, niż z głodu. – No jedz – powiedziała mama widząc jak się bawię jedzeniem. – Nie jestem mamuś głodny – powiedziałem odsuwając talerz. Mama zabrała talerz mi sprzed nosa. Poszedłem do mamy do pokoju. Miała uruchomiony laptop. – Co mama dalej piszesz tego bloga ? – spytałem. – Tak – odpowiedziała – od paru lat przecież wiesz. – A jest tam coś o mnie? – spytałem. – Tak opisywałam jakim byłeś dzieckiem i co robiłeś jak byłeś w juniora wieku. – heh – westchnąłem – dobrze ze moi znajomi tego nie czytają – powiedziałem do niej. – Spokojnie synku to czytają głównie ludzie w moim wieku – powiedziała uspokajając mnie. Pisanie to chyba jakaś taka pasja rodzinna, Mój pradziadek już pisał, przyjechał do polski z Francji. Zakochał się w polskiej dziewczynie i wziął jej nazwisko i tak się tu chłopina został w tym kraju.  
- Mamo idę – powiedziałem wstając z wersalki.  
- dobrze idź synek – odpowiedziała. Zebrałem się od niej i wyszedłem  
Po chwili znów byłem u siebie. Poszedłem do pracowni wziąłem z niej papierosy i poszedłem na balkon. Na balkonie odpaliłem papierosa i przyglądałem się, podwórku mojego dzieciństwa. To, to blokowisko mnie wychowało. To krąg tych bloków miał tak znaczący wpływ na to kim dziś jestem. Z przerażeniem obserwuję niektórych swoich kolegów. Kiedyś biegaliśmy razem za piłką , dziś stoją pod sklepem, czając się na kolejnego naiwniaka który dorzuci im do chlania. Z nirwany wybiła mnie głośna muzyka techno, dobiegająca z dołu. Wychyliłem się. Pod blok podjechał jakiś typ. Czarny Golf 3 zaparkował na parkingu. Kierowca samochodu natarczywie trąbił. Nie wiem co bardziej mnie irytowało ta muzyka czy to natarczywe trąbienie. Po chwili z samochodu wyszedł koleś, może był w moim wieku. Ubrany w sportowe ubranie, spojrzał na jedno z okien - Wiola !! – zaczął się wydzierać – Wiola!!. Po chwili jedno z okien się otworzyło. Pojawiła się w nim młoda dziewczyna o blond włosach z czarnymi pasemkami. – idę czekaj – odkrzyknęła do niego. Gościu przyjrzał się swojej furze. Czy może mu kurwa gołąbek nie osrał tej jego najważniejszej miłości życia. – Kurwa – pomyślałem. Jak nie wiele się zmieniło od czasów średniowiecza. Kiedyś kobiety marzyły o księciu na białym koniu, który przyjedzie po nie i je zabierze i będą żyć długo i szczęśliwie. Teraz prawie to samo. Może zmieniła się jedynie forma transportu. Też przyjeżdża Książe w swoim zmechanizowanym koniem, pod okno ukochanej. Z tym ze niektórzy robią to tak głośno ze wiedzą o tym wszyscy. – bullschit.. – nie wbijam się w ogóle w ramy tego romantyzmu. Chyba nie jestem z tego świata. Wyszedłem z balkonu. Poszedłem do pokoju, z półki wziąłem harmonikę ustną i zacząłem sobie grać. Bawiłem się nią tak ponad godzinę.  

Na zegarze dochodziła osiemnasta  

Zacząłem się zbierać, w końcu poszedłem się dogolić. I wziąć prysznic. Po jakiś pół godziny byłem gotowy do wyjścia. Napisałem do Graśki sms – Może się spotkamy koło szkoły „ Odry” . Początkowo się wahała, ale ostatecznie się zgodziła. Wyszedłem z domu pół godziny przed czasem spotkania. Droga do miejsca spotkania to dziesięć minut czasu. Po drodze wpadłem na pomysł ze wpadnę jeszcze do sklepu. Chciałem Graśce zrobić jakąś niespodziankę. Dawno nie robiłem nic co mogło by mieć cokolwiek wspólnego z romantyzmem. Wiedziałem ze lubi Kinderniespodzianki. Jak na ironie losu poszedłem po to do monopolowego.  
- Dzień dobry – powiedziałem otwierając drzwi  
- dzień dobry- odpowiedziała sprzedawczyni.  
- Po proszę Kinderniespodziankie – powiedziałem  
- Dla dziewczyn czy dla chłopców – spytała  
- Dla kobiet – odpowiedziałem z uśmiechem  
Kasjerka się uśmiechnęła i podała mi wersje dla dziewczynek. Zapłaciłem i wyszedłem ze sklepu.  
Poszedłem w stronę miejsca spotkania. Po drodze wpadł mi do głowy drugi pomysł, mijając kwiaciarnie postanowiłem zajrzeć. Nie pamiętam kiedy już dawałem róże jakieś kobiecie.  
- Cześć Dawid – Powiedziała Klaudia właścicielka kwiaciarni  
- cześć – odpowiedziałem z uśmiechem. – co tam ? – spytała  
- A żyje – odpowiedziałem – przyszedłem kupić róże. – Co to za okazja? – spytała uśmiechając się.  
- nic szczególnego – odpowiedziałem – dla pewnej zołzy co mnie w głowie namieszała. Klaudia zaczęła się śmiać – ty to jesteś. Podszedłem do miejsca gdzie były róże. – hmm – myślałem głośno – biała jej się może nie podobać – powiedziałem ni to do siebie ni to do niej. – A skąd wiesz ? – spytała  
Spojrzałem na Klaudie białe róże lubią, kobiety pewne siebie. Przekonane o swojej atrakcyjności i niezależne.  
– Tobie się podobają - białe róże bardziej niż czerwone , prawda ? – spytałem Klaudie. Spojrzała na mnie z zaskoczeniem, spojrzała na swoją koleżankę która stała obok. Po chwili wykrztusiła – wow – skąd wiesz ?  
Zacząłem się śmiać, trochę kiedyś się interesowałem psychologią – odpowiedziałem. Nie wszystkim kobietą podobają się te same kwiaty. W brew wszystkiemu, nie można myśleć ze byle badyl będzie jej się podobał. Tak samo uważam ze bukiety są przesadą. Raz naprawdę, na bardzo wyjątkową okazje można je kupić, lecz nie bez przesady. Piękno romantyzmu ukryte jest w skromności. A zwłaszcza jego szczerość. Kupowanie bukietów, kojarzy mi się z najbardziej idiotyczną i próbą odkupienia swoich win. Przeznaczona jest dla gości, którzy nie mają pomysłu na siebie. Zdając się na oklepane schematy. Ale mogę się mylić. Może to ja się na tym nie znam. Kurwa na czym ja się znam?.  

Po dziesięciu minutach  

Doszedłem na miejsce spotkania. Graśki jeszcze nie było. Napisałem jej sms że już jestem. Byłem przed czasem co rzadko mi się zdarza. Napisałem jej sms - Już jestem . – Już? – dobra jadę – odpisała  
Po dziesięciu minutach ujrzałem, jak na parking podjeżdża jej samochód

Dudkowski

opublikował opowiadanie w kategorii inne, użył 1343 słów i 7558 znaków.

2 komentarze

 
  • ono

    Będzie dalszy ciąg?

    25 gru 2015

  • Mirek

    Ciekawe opowiadanie,budowa,forma,styl-trochę błędów,ale od tego jest korekta.Powodzenia. :bravo:

    6 gru 2015