Zgubiłem się

To miał być jej pierwszy raz. Wyglądała tak niewinnie w samych majtkach w mojej czerwonej pościeli. Aż chciało się ją przytulić, schować pod własnym ramieniem przed całym światem, nie wprowadzać w dorosłe życie. Jeśli mam być szczery, to był jej wybór. Ja, wolałbym by jeszcze jakiś czas pozostała nietknięta, nieskazitelna, lecz nalegała. Bardzo nalegała.

     - Proszę! Nie traktuj mnie jakbym była małą dziewczynką, jestem już dorosła, chcę po prostu mieć już to za sobą!
- Ale ty kochasz być moją małą dziewczynką - przerwałem jej.
- Nie żartuj sobie ze mnie! - odkrzyknęła z typową dla siebie obrażoną podkuwką na twarzy.  
Ostentacyjnie złapawszy się za podbródek, udałem, że się zastanawiam. Przez dwie sekundy. Po czym odpowiedziałem:
- Nie.  
- Proszę, proszę, proszę - próbowała dalej, szarpiąc mnie za ramię jak dziecko, próbujące zwrócić na siebie uwagę rodzica.  

     Nie byłem do końca pewny dlaczego tak mocno jej na tym zależało i dlaczego ja tego nie chciałem. Może czułem się niegodny, może po prostu naprawdę chciałem by pozostała nieświadoma wszystkich plusów i minusów dorosłości, była przecież jeszcze taka młoda. Być może chodziło o to, że większość pierwszych razów, jest gówniana, a ja chciałem oszczędzić jej zawodu. Może wszystko naraz, naprawdę nie miałem pojęcia.  

      Łapiąc ją za lewy nadgarstek prawą ręką, w miejscu, w którym skóra jest bardzo delikatna, zarzuciłem jej ramię sobie na kark, lewą złapałem ją w talii i przysunąłem do siebie, pocałowałem w czoło, a następnie pochylając się delikatnie, wyszeptałem wprost do ucha:
- Wojtka nie ma od przyszłego piątku aż do niedzieli rano. Mam całe mieszkanie dla siebie.  
     
     Zamruczała w odpowiedzi. Chyba. Nigdy wcześniej tak nie robiła. Zaśmiała się po chwili, w odpowiedzi na moją uniesioną ze zdziwienia brew.
- Musze już iść - dodałem. - jestem spóźniony z dobre 10 minut. - pocałowałem ją w czoło po raz drugi i odszedłem w drugą stronę.
Od jej liceum miałem jakieś 15 minut pieszo do pracy, w połowie drogi brzdęknał mój telefon.  

"Nie żartowałeś, prawda?"
"Oczywiście że nie", odesłałem.  

     Była niewysoką szatynką z małymi, aczkolwiek kragłymi piersiami, które niestarannne zakrywała dłońmi. Gesia skórka na udach, bynajmniej nie z zimna, uwidoczniała jej stres, który ukrywała pod maską braku emocji, z zaciśniętymi w ciasną kreskę, wargami na czele.  
Nie mogłem powstrzymać uśmiechu, wypływającego powoli na moje usta. W tym samym momencie, patrzyłem jak jej pokerowa twarz, zmienia się, w bardzo dobrze znaną mi podkuwkę.  
- Co cię tak bawi?
     Oburzenie i powagą z jaką to powiedziała sprawiły, że parsknąłem ze śmiechu. Zerkając na nią w dalszym ciągu, prawie momentalnie przestałem, bojąc się porażenia jedną z błyskawic, którymi strzelała z oczu.  
- Przepraszam też się strasznie stresuje, próbuję jakoś rozluźnić atmosferę - wyraziłem skruche.  
- Wiem przecież - odpowiedziała, śmiejąc się z mojej tym razem powagi.  
- Taka jesteś? - Zapytałem, rzucając się na łóżko tuż obok niej. Przerzuciwszy nogę nad nią, siadłem delikatnie, by jej nie zmiażdżyć, na jej udach i zacząłem łaskotać w w miejscach, w których była na to najbardziej wrażliwa.
- Przestan, przestań proszę! - krzyczała pomiędzy spazmami śmiechu.  
- Co ci się dzieje? - zapytałem z udawaną troską, próbując ją przekrzyczeć.  
     Gdy wreszcie przestałem, położyłem się znów obok niej wsłuchując się w nasze przyspieszone oddechy. Głośne, jak gdyby było już po wszystkim.  
- Jesteś okropny - powiedziała w ciągu kolejnych 3 oddechów.  
- Wiem - szepnąłem, wyciągając się mocno by liznąć prowokacyjnie jej ucho.  
- Teraz ci się zachciało przejść od rzeczy - powiedziała, z na pewno nieudawaną złością - Przestań!
- O co ci chodzi? - zapytałem z nieudawanym zdziwieniem.  
- Zsikałam się - powiedziała i zaczęła wstawać.     Pomimo tego, że z odwrócony wzrokiem, słyszałem po głosie, że ma łzy w oczach.  
- To twoja wina - krzyknęła, biegnąc do łazienki.  
Zobaczywszy mokrą plamę na pościeli, zrozumiałem, że nie żartowała. Choć nadal nie byłem pewien, co się właściwie stało. Wiedziałem natomiast, że moje próby rozluźnienia atmosfery spaliły na panewce.

     Zacząłem cichutko chichotać by ktoś bardzo obecnie na mnie zły nie usłyszał z toalety. Przestałem jednak bardzo szybko zdając sobie sprawę jak bardzo ważne musi to dla niej być, że taka głupota sprawiła, iż się rozpłakała.

     Złapałem mokrą pościel i ruszyłem w kierunku łazienki. Zapukałem dwa razy po czym pociągnąłem za klamkę, ku mojemu zdziwieniu drzwi były otwarte. Musiała być bardzo zdenerwowana, skoro nawet nie zdążyła zamknąć za sobą ich na zamek.
- Idź sobie - usłyszałem, zanim cokolwiek powiedziałem.  
- Co jest?  
Wyglądało to dość zabawnie, siedziała na krawędzi zamkniętej muszli, nago, z opuszczonymi białymi koronkowymi figami. Dla mnie wyglądało to komiczne, ona aczkolwiek, była przerażona.  
     Idealistka, kierowana chęcią wygranej, zawsze i wszędzie, cokolwiek robiła było dopięte na ostatni guzik, zrobione najlepiej. Nie rozumiała, że nie wszystko jest możliwe do zrealizowania idealnie. I że takie stresowanie się każdą małą rzeczą, czy będzie po jej myśli, jest po prostu niezdrowe. Choć może trochę byłem draniem w tym momencie, wiedziałem, że mam delikatnie zbyt luźne podejście do życia i starałem się być tak bardzo obiektywny jak się da.  
     Była totalnie rozbita, wytrącona z równowagi jak nigdy.
- Nic się nie stało, wypierze się - zacząłem.  
Rzuciłem pościel na ziemię i ukleknąłem tuż obok niej, czując przez spodnie zimne kafelki. Zacząłem iść na czworaka w stronę mojej małej perfekcjonistki. Spojrzałem od spodu na jej twarz. Nie lubiła gdy ktoś widział jak płacze, nawet ja. Uśmiechając się chytrze, posmyrałem ją, delikatnie, palcem wskazującym po zewnętrznej stronie stopy. Efekt był natychmiastowy, nie mogła jej cofnąć więc podniosła ją w górę kilka centymetrów, materiał bielizny napiął się. Od razu zrzuciłem jej majteczki z kostki, które pod wpływem naciągu wystrzeliły delikatnie w stronę drugiej stopy.     Ponownie spojrzałem w górę na jej twarz. Była ciekawa. Oczy jej błyszczały nie tylko od łez, to była po prostu ciekawość, co robię i co zamierzam. Złapałem za kolana, patrząc cały czas w jej brązowe oczy. Rozsunąłem je na prawie maksymalną długość moich rąk. Sunąc dłońmi po zewnętrznej stronie ud, zataczałem palcami dziwne zygzaki, cały czas obserwując jej reakcje. Przesunąłem jedno moje kolano bliżej niej, potem kolejne. Wyciągnąłem szyję jak najdalej i zaciągnąłem się niecodziennym zapachem dziewczęcego łona, zmieszanego ze słodkim aromatem moczu. Wyciągnąwszy szyję jeszcze dalej, muskając zaczepnie ustami, przeciagnąłem językiem po całej długości jej skarbu. Ponownie zadarłem głowę ku górze, by zobaczyć jej minę. Wydawała się rozmarzona, jakby myślała nad jakąś myślą która przebiegła jej przez głowę, ale tylko przez chwilę. Wyrywając się z objęć chmur, zerknęła na mnie z małym wyrzutem.  
Uśmiechnąłem się złośliwie i wstałem z klęczek. Wyciągnąłem z kieszeni spodni paczkę papierosów, wysunąłem jednego, odpaliłem i podałem jej. Jej reakcja, zszokowana, to mało powiedziane. Nigdy nie paliłem w jej obecności, a co dopiero podawać fajkę do ręki. Wzięła bez zbędnego zastanowienia i zaciągnęła się dymem, wydmuchując z wyraźnym niesmakiem. Nie paliła na codzień, choć zawsze chciała, mawiała, że "każdy człowiek powinien mieć swój nałóg" . Ja miałem ich chyba zbyt wiele. Wystawiłem rękę przed siebie zaznaczając, że jej już wystarczy. Oddała, ponownie bez zastanowienia. Widziałem, że uspokoiła się wystarczająco, by móc z nią rozmawiać.
- Jest oki? - zapytałem, zmieniając głos na nieco pieszczotliwy.
Pokiwała głową przecząco, uśmiechając się, jednocześnie smutno, i szczerze.  
- Co ja z tobą mam? - dodałem wzydchając i uśmiechając się równie szczerze.  
Złapałem ją za rękę i zacząłem ciągnąć w stronę wyjścia z łazienki. Wstała z muszli po czym ruszyła za mną, w trakcie czego nieporadnie próbowała strząsnąć mokrą bieliznę z kostki. Zostawiając cały ten mokry syf za sobą w łazience, doszliśmy spowrotem do łóżka. Łapiąc moją miłą za pupę, posadziłem ją sobie na biodrach. Od razu załapała i oplątała mnie swoimi nogami. Przysiadłem na łóżku, razem z nią, starając się nie chwiać w trakcie. Co nie było takie łatwe. Nie chcę powiedzieć że była wyjątkowo ciężka, po prostu ja nie jestem żadnym osiłkiem. Wtuliłem się w jej ciemnobrązowe włosy, szeptając najbardziej czule jak potrafiłem:
- Kocham cię, wiesz?  
- Wiem - odpowiedziała.  
     Nie byłem typem, który na codzień mówi, że kogoś kocha. Obudziłem w niej to co chciałem. Zniknął smutek. W jej oczach pojawił się błysk szaleństwa.  

     Wsunęła mi dłoń we włosy z tyłu głowy, ściskając kępę z nich, dość boleśnie, po czym wcisnęła swoje usta w moje. Nie powiem, że w pierwszym momencie się nie przeraziłem, próbowała nadrobić brak doświadczenia swoją namiętnością. Efekt był niezły. Jej język wił się w moich ustach, jakby tańcząc, nieprzerwanie mnie zaskakując swoją zwinnością.  
     Skąd ona zna takie sztuczki, myślałem, muszę ją o to kiedyś zapytać.  
     Przymyknąwszy oczy, starałem się nie wytrącić jej z transu, dając się wyżyć. Na moich kolanach była pół głowy wyższa ode mnie, co bynajmniej, nie przeszkadzało jej w wyginaniu się jak kocica w rytm ruchów jej języka. Przyjemnie ugniatała mi kroczę co powodowało natychmiastowe "twardnięcie". Wyciągnąłem ręce spod jej pośladków by, jak najdokładniej czuła co się ze mną dzieje. Odrazu zdała sobie sprawę co jest grane i zmieniła "płytę", na bardziej regularną, w tył, i w przód, nieporadnie, aczkolwiek wiedziała co robi. Wzwód osiągnął maksimum w momencie kiedy przypomniałem sobie, że przecież jest całkowicie naga i jej równie naga muszelka właśnie sunie mi po wybrzuszeniu na spodniach. Pulsujące wzgórze uwydatniające się na moich jeansach, zaczynało dawać się we znaki, żądając wypuszczenia na wolność.
     Przerwawszy szaleństwo, odrzuciła włosy w tył i delikatnie popchnęła palcem, dając do zrozumienia, że mam się położyć. Rzuciłem się więc do tyłu na łóżko, czekając na rozwój sytuacji. Oczy same się zamykały, jakby nie chciały żebym popsuł sobie niespodzianke, widząc coś przed czasem. Czułem jak zeskoczyła z łóżka i odpiąwszy guzik, szarpnęła boleśnie za nogawki moich spodni.  
- Auć - jeknąłem niekontrolowanie.  
- Przepraszam - odpowiedziała z przejęciem.  
- Eh - wzdechnąłem głośno, tak żeby usłyszała.  
"Próba numer dwa" , poszła bez zbędnych komplikacji.  
Podniosłem swoje biodra w górę by jej pomóc, opuściła jeansy prawie do samych kolan, po czym poczułem niesamowitą ulgę w kroczu i delikatny powiew wiatru na nim. Zatrzymała się. Wyciągając szyję i podpierając się na łokciach, zerknąłem o co chodzi. "Pan niecierpliwy" z nudów wyskoczył sobie lewą nogawką z bokserek. W sumie nic dziwnego, po tym jak ktoś próbował go wyrwać, szarpiąc za nogawki. Patrzyła na miejsce między moimi nogami zafascynowana. Ja nie widziałem w nim nic ciekawego. Może dlatego, że mam je od 22 lat zawsze przy sobie, widzę je codziennie rozbierając się do snu do naga, przy każdej wizycie w toalecie czy biorąc prysznic.  

     Otrząsnęła się po kilku sekundach, zawstydziła, że widziałem na co patrzy. I w jaki sposób patrzy. Lecz, prawie od razu, zawstydzenie zmieniło się w malutkie zdenerwowanie, podejrzewam, że dlatego, iż wstałem. Opadłem ponownie głową na łóżko, by mogła kontynuować. Pierwsza nogawka. Przy drugiej, moje ciało prawie drgało z niecierpliwości. Ciągnąć za górną część spodni pozbyła się ich całkowicie z moich nóg, przy okazji przewracając je na lewą stronę.  
Czułem się dość niekomfortowo, że to ona ma inicjatywę. Ale to miał być jej pierwszy raz, chciałem dać jej możliwość wyboru tempa.  
     Napięcie w podbrzuszu robiło się nieznośne. "On" naprawdę był niecierpliwy. Co kilka sekund czułem jak moje mięśnie, niezależnie ode mnie, napinają się, co powodowało, że podskakiwał. Skurczybyk próbował zwrócić na siebie uwagę, nie rozumiał, że dziś, nie chodzi o niego, że dziś, jest tylko narzędziem mojej Pani. Która właśnie, wdrapywała się na mnie, ocierając się z premedytacją, o moje czułe punkty. Nawet nie wiem czy robiła to świadomie, dziś już nic, nie było w stanie mnie zaskoczyć. Czułem jak manewruje biodrami by wygodnie usiąść i nie zrobić tego na moim penisie. W końcu poirytowana, złapała go i włożyła sobie między uda. Poczułem jej oddech na skórze, w tym samym momencie, w którym jej klatka piersiowa, zetknęła się z moją.  

     Coś powiedziała, ale ja już nie słuchałem. Delektowałem się jej ciałem, każdym najmniejszym fragmentem, którym mnie dotykała. Jej zapachem, nie perfumami, których używała, zapachem jej dziewczęcej skóry.  
Co jakiś czas zaciskała uda wokół mojego członka. Byłem pewny, że też czuję jak szalenie pulsuje, jak ekscytacja rozsadza go od środka. Dokładnie wiedziała co robi i jak na mnie działa. Co ona ona ze mną zrobiła? Myślałem od początku, że to ja, panuję nad sytuacją.  

     Od początku była dla mnie zagadką. Nieważne jak długo się ją znało, była nieprzewidywalna. Nigdy nie mogłem się domyślić, co chodzi jej po głowie. Zawsze natomiast, wiedziałem jakie uczucia jej towarzyszą, kiedy pogrąża się wspomnieniom. Rozumiałem, nie pytałem dlaczego.  
     
     Koniec tego dobrego, pomyślałem. Z przepraszającym wzrokiem, zacząłem się podnosić, opierając się na łokciach.  


     Długo myślałem jak opisać to co nastąpiło teraz. Była gotowa, rozluźniła się wystarczająco, może nie tyle rozluźnia, co przestała się trząść ze stresu. Zaczęła odczuwać spokój, widząc, że ja też jestem spokojny.  
Niechcący ocierając się o mojego przyjaciela udami, powoli że mnie zeszła. Wiedziałem co robić. Płynnym ruchem również się podniosłem (aż mi strzeliło w krzyżu, mam nadzieję, że nie słyszała), następnie pokazałem w jaki sposób ma się położyć. Obiegłem łóżko z prędkością światła, zgarnąłem dwie poduszki z przeciwnej strony pościeli i wróciłem na swoje miejsce, u boku mojej wybranki, a dokładniej, między jej nogi.


      Pomyślałem sobie, że to zawsze zabawnie wygląda. Młoda naga dziewczyna w pozycji "martwej żaby" i stojący nad nią, również nagi, i również młody, mężczyzna ze sterczącym penisem między nogami. Stwierdziłem, że chyba jestem dziwny. Kto normalny w takich chwilach myśli o czymś takim, w takich momentach to wszystko powinno wydawać się niezwykłe, wręcz magiczne. Może każdy tak ma, tylko nikt, nigdy nie mówi o tym na głos, odpowiedziałem sobie w głowie.  

     Podnosząc jedną ręką obie nogi wraz z pupą (podziwiając oczywiście w międzyczasie jej kształty), wsunąłem obie poduszki pod jej biodra.  

Na tym zakończymy.  

Kilka brzydkich słów od autora:

Dość długo na tym profilu nie pojawiło się nic, choć kilka zeszytów, zostało zapisanych od początku do końca opowiadaniami. Większość z nich nigdy nie była dokończona. Jakaś pustka wewnątrz mnie. Brak chęci pomimo pomysłów.  

Dlatego też postanowiłem wrócić w średnim stylu, bo z jednym z niedokończonych opowiadań, wybrałem je spośród wielu, nawet do końca nie wiedząc dlaczego. Czytając wrzucone wcześniej opowiadania, cichutko chichotałem, zostały napisane dawno temu, ociekały niesmacznym erotyzmem.  
Szukam motywacji, inspiracji, być może dobrego słowa, może jakiegoś kierunku, może sam nie wiem do końca czego. Pozdrawiam

KenBezBarbie

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3035 słów i 16331 znaków, zaktualizował 20 lut o 1:04. Tagi: #pierwszyraz #Dziewica

1 komentarz

 
  • Somebody

    Ani to złe, ani dobre. Niedokończone, to na pewno. Szukaj dalej inspiracji, choć z własnego doświadczenia wiem, jak kapryśna bywa wena ;) PS. Cyferki piszemy słownie

    31 sie 2019