XXXciekawska - Anka cz. 3

Gdy w końcu dotarła do domu, dzieciaki rzuciły się jej na szyję, a mąż gniewnie spytał:
- Wiesz, która jest godzina? Wydzwaniam do Ciebie, a Ty nie odbierasz! Już myślałem, że coś się stało?
„O... tak, stało się. Gdybyś tylko wiedział…? – pomyślała i odpowiedziała.”
- Musiałam zostać dłużej w pracy, a potem uciekł mi autobus. A na dodatek padła mi komórka – wyrzuciła z siebie przygotowany wcześniej tekst.
- No, ale miło, że się martwiłeś – dodała i pocałowała go w policzek.
Obrzucił ją pytającym wzrokiem i odpowiedział:
- Coś taka zgrzana? Biegłaś?
- Śpieszyłam się do Ciebie kochany – grała dalej kochającą żonę.
Usatysfakcjonowany tymi odpowiedziami, dodał tylko:
- My już jedliśmy, a teraz odrabiam z dzieciakami lekcje. Obiad masz na kuchence.
- Ok. Trochę się ogarnę i jak zjem, to do Was dołączę.

Kiedy w łazience zdejmowała ubranie, stwierdziła, że jest przesycone mieszaniną ich zapachów.
„Dużo ryzykowałaś podchodząc do Zbyszka tak blisko – pomyślała. I zaraz dodała:
- Procentuje wieloletnia rola przykładnej matki i żony. Chociaż na coś się przydała – pomyślała oglądając swoją twarz w lustrze. Makijaż rozmazany, włosy zmierzwione. Krajobraz po bitwie – powiedziała do siebie”.
Wrzucała do kosza z brudami kolejne części garderoby. Wszędzie czuła, intensywny zapach jego potu, zmieszany z tanią wodą kolońską. Przycisnęła do nosa bluzkę i jak narkomanka, wciągnęła go w nozdrza. Jej mózg zareagował, przywołując natychmiast sceny ostrego seksu. Zamknęła powieki i jeszcze raz przeżywała, to co się wydarzyło przed godziną...

„Po wszystkim, stała wyczerpana, opierając się o parapet. Kiedy wyjął swojego knuta, sperma zaczęła  z niej wypływać i ściekać po udach. Podał jej chusteczkę, którą, pobieżnie się wytarła.
Otumaniona przez mieszankę hormonów, powoli podciągała rajstopy i majtki. Potem, oparła się plecami o ścianę i objęła rękami. Zawstydzona, przyglądała się mu, z ukosa, jak porządkuje ubranie. Kiedy skończył, ruszył do wyjścia, mówiąc:
- Idziemy.
Po paru krokach ni to spytał, ni to stwierdził ze śmiechem:
- Dobrze było, nie…
Nic nie odpowiedziała, a on perorował dalej:
- Dobrze się pieprzysz. Widać, że tego potrzebowałaś. Podobało się?
Szła obok ze spuszczoną głową.  Spojrzał na nią i ponowił pytanie:
Podobało się, dobrze było?!
- Tak – odpowiedziała cicho.
- To może, jeszcze to powtórzymy, mała? – spytał.
- Jestem, Grzesiek, a Ty, jak masz na imię?
- Anka – odpowiedziała.
Wyszli z budynku.  
- Daj mi swój numer, to się jeszcze, kiedyś spikniemy – powiedział.
Zrobiła to i zaraz pożałowała tego, ale było już za późno.
- Tylko nie wydzwaniaj do mnie wieczorami – prosiła.
- Wiesz…. mąż, rodzina, dzieci…
- Wyślij SMS, a ja, jak będę mogła to oddzwonię lub odpiszę, dobrze?
- W porządku odpowiedział. Nie będę Ci robił siary. Podobasz mi się i taki układ mi pasuje, a Tobie?
- Nie wiem – odpowiedziała. To wszystko, tak szybko się potoczyło, że muszę to przemyśleć.
- Za dużo nie myśl, bo zostaniesz myśliwym – zażartował. Słuchaj instynktu, a po tym co przed chwilą pokazałaś, on chce, żebyś podążała tą drogą.”


Zdjęła majtki. Były wykrochmalone jego spermą, jak pościel u babci Zosi. Wrzuciła wszystko na dno kosza z brudami i przykryła ciuchami męża. Odkręciła prysznic i w oczekiwaniu na dopływ gorącej wody, oglądała się w lustrze i usuwała makijaż. Potem postawiła nogę na krawędzi wanny i zrobiła, przy pomocy lusterka, inspekcję cipki. Wróciła już do swoich rozmiarów, ale nosiła ślady otarć po gwałtownej jeździe. Weszła pod prysznic i syciła się gorącą kąpielą. Woda i mydło stopniowo zmywały z niej ślady występku. Jednak ziarno grzechu, perwersji i wyuzdania zostało już posiane, i żadna, chociażby bardzo intensywna kąpiel, nie usunie z jej myśli tego co się wydarzyło, i tego o czym zaczęła marzyć.

Przez resztę wieczoru była, jak nieobecna. Wykonywała zwykłe czynności, jak zaprogramowana. Myśli co chwila wracały do tego co się wydarzyło. Czuła go znów w sobie, jak eksploruje dziewicze tereny, do których nigdy nie dotarł Zbyszek. Jak brutalnie rozpycha się w jej wnętrzu. Wtedy ogarniała ją gorąca fala podniecenia, a puls przyśpieszał do granicy możliwości. Zamykała oczy i czekała aż oddech, i serce uspokoją się.
W nocy leżała obok męża i biła się z myślami. Rzeczywiście, wypadki dnia poprzedniego potoczyły się w takim tempie, że straciła zupełnie kontrolę. Nie odczuwała jednak, z tego powodu, żadnych wyrzutów sumienia. Mąż, dzieci, rodzina były teraz na drugim planie. Jej myśli zaprzątały, co rusz powracające obrazy seksu. A kiedy zasnęła pod powieki wdarły się kolejne, coraz bardziej wyuzdane i perwersyjne, sceny kopulacji.
Obudziła się wcześnie rano. Domownicy jeszcze spali. Wstała, umyła się i ubrała. Przygotowała dla wszystkich śniadanie i z uśmiechem powitała ich przy stole. W nocy, wykiełkowało ziarno, które umościło się w jej głowie już dawno i czekało tylko na sprzyjające warunki, żeby rozpocząć wegetację. Impuls do tego dały wydarzenia dnia poprzedniego, ale wszystko zaczęło się wiele lat temu, a teraz nastąpił finał i kurtyna poszła w górę.

W drodze do pracy dostała MMS-a. To był Grzegorz.  
Miłego dnia – pisał. Ja i on nie możemy się już doczekać ponownego spotkania – dodał.
„Jaki, on…? - pomyślała. Po otwarciu załącznika, wszystko stało się jasne. Ze zdjęcia spoglądał na nią, kosym okiem, wyprężony kutas kochanka. Rozejrzała się dookoła czy nikt tego nie widzi, ale pasażerowie autobusu albo drzemali, albo gapili się w swoje smartfony. Przełknęła ślinę i po chwili wahania odpisała:
- Ja też… życzę Tobie i jemu miłego dnia ;)-

Po załatwieniu bieżących spraw, około 10-ej zalogowała się na portal.
Znów, kilkunastu facetów, jak wygłodniałe psy, dobijało się do niej.
Przeglądała informacje i odpowiadała zdawkowo na pytania. Ośmielona, niedawnym doświadczeniem, podejmowała flirt z nawet najbardziej wulgarnymi facetami. Zauważyła, że rozmowy z tymi miłymi i kulturalnymi mniej ją kręcą, od tych, prowadzonych z prostakami, chwalącymi się swoimi kutasami i możliwościami seksualnymi.
„Zbyszek jest miły, dobrze wychowany. Teraz chcę zobaczyć, jak to jest być z typowym samcem, który jest pewny siebie i swojej męskości – myślała. Jeżeli inni są tacy, jak ten Grzesiek, to czeka mnie mnóstwo dobrej zabawy.”  
Stopniowo z całego stada samców oddzieliła trzech i prowadziła z nimi, niewybredne rozmowy. Prowokowała ich swoimi tekstami i niedomówieniami. Robiła aluzje do ich atrybutów męskości. Raz kwestionowała ich możliwości seksualne by po chwili, zgrywać wygłodniałą, spragnioną seksu mamuśkę. Czuła, jak coraz bardziej nakręcają się, a z ekranu wylewa się fala testosteronu. Wszyscy domagali się jej fotografii. Ona odmawiała pisząc:
- Zaraz będziesz się chwalić kumplom, że mnie miałeś albo, co gorsza onanizować się przy nich – napisała i zachichotała.
Właśnie szykowała się do kolejnej riposty wymierzonej w „Benka”, gdy usłyszała dźwięk informujący ją, że otrzymała SMS.
Grzesiek pisał:  
- Cześć Anka, jak mija dzień? Ja cały czas myślę o Tobie. A co pomyślę to kutas rozrywa mi rozporek;)-  Masz ochotę na powtórkę? Mam samochód możemy wyskoczyć za miasto.”
Jeszcze raz przeczytała z wypiekami tę wiadomość. Potyczki na portalu rozgrzały ją i podnieciły. Wiedziała też, że Grzesiek zaspokoi ją, jak nikt. Jednak nie mogła ryzykować ponownego spóźnienia. W końcu, nawet Zbyszek zacznie coś podejrzewać.
Chwilę pomyślała i odpisała:  
- A, o której jesteś wolny?
- Dostosuję się do Ciebie – odpisał. Dzisiaj pracuję w terenie.
- Dobrze – odpisała. Spróbuję się wyrwać z pracy wcześniej. Dam znać za chwilę
Po przerwie śniadaniowej poszła do kierownika i poprosiła o możliwość wcześniejszego wyjścia, motywując to koniecznością spotkania z nauczycielką syna.  
Gdy ją uzyskała, wystukała na klawiaturze:  
- Będę o 13-ej na przystanku przy Placu Piłsudskiego.
Po chwili odpisał:  
- Ok. Będę :))
Perspektywa ponownego spotkania z zaganiaczem Grześka, podnieciła ją, a czas do spotkania dłużył się niemiłosiernie. O 12.30 poszła do toalety. Umyła zęby, podmyła się i podrasowała wygląd.  
„Wyglądasz jak kurewka na gościnnych występach – oceniła krytycznie zbyt ostry makijaż, ale jemu się na pewno spodoba i w try miga będzie gotowy do akcji – stwierdziła w myślach.”

Na przystanku była za pięć trzynasta. Stała, rozglądając się nerwowo, gdy nagle, zatrzymał się przed nią jakiś dostawczak. Już miała się przesunąć, żeby nie przegapić Grzegorza, kiedy jej uwagę przykuł klakson, a z pojazdu machał do niej właśnie on.
„Boże, ale obciach – pomyślała i szybko wsiadła do środka bo już wszyscy ludzie na przystanku zaczęli się jej przyglądać.”
- Jedź, do cholery, jedź – krzyknęła do faceta gdy ten chciał się z nią czule przywitać.
Urażony ruszył z piskiem opon, czym jeszcze bardziej przykuł uwagę ludzi na ulicy. Odwróciła się od okna zakrywając dłonią profil twarzy.
- To jest ta twoja kareta – wysyczała przez zęby.
- A czego się spodziewałaś ? Może beemki z alusami?– spytał skonfundowany. Mówiłem, że jestem w pracy, a jak się domyślasz, prezesem Orlenu raczej nie jestem.
Po chwili odzyskał rezon i dodał złośliwie:
- Nie zachowuj się jak blachara. A poza tym nie jesteś tu dla mojej fury, tylko dla mojej fujary – dodał i zarechotał. Anka zawtórowała mu, zrozumiawszy absurdalność swojego zachowania.
Śmiech rozładował napięcie i Grzesiek powiedział, obrzucając ją taksującym spojrzeniem:
- Super wyglądasz, mamusiu. Kutas już mi powstaje do boju. A, jak twoja cipka? Gotowa do akcji?
- Oj, tak! Nie może się doczekać twojego wizytatora – odpowiedziała z uśmiechem i zerknęła na jego rozporek.
- Dokąd mnie porywasz rycerzu? - zażartowała i dodała złośliwie. Sądząc po karecie, nie będzie to jakiś pałac.
Zerknął na nią z ukosa i odciął się:
- Jaka dama, taka kareta.
Wybuchnęła nerwowym śmiechem by przykryć ogarniające ją zdenerwowanie.
„Ty chyba, naprawdę zwariowałaś – pomyślała. Jeszcze wczoraj przykładna żona i matka, a dzisiaj jedziesz, z jakimś robolem w nieznane, żeby się nadziać na jego pal”
Właśnie minęli rogatki miasta i facet powiedział:
- Znam tu takie przytulne miejsce, gdzie nikt nie usłyszy twoich wrzasków.
Zabrzmiało to dwuznacznie, więc zerknęła na niego nerwowo. On jednak zaczął wykrzykiwać, przedrzeźniając ją:
- Nie, nie… boli! Aaaałaaa. Oooo. Taaak. Eeee.
Znów wybuchnęli śmiechem. Po paru kilometrach zjechał w leśną drogę by po kilkuset metrach zatrzymać się na leśnej polance. Wyłączył silnik. Cisza była taka, że słyszała, jak pulsuje jej krew w skroniach. Opuścił szyby i do środka wdarł się wrzask leśnego ptactwa.
Poczuła jego dłoń na udzie i podniecony oddech na szyi.  
- Anulka… - wyszeptał przez zdławione gardło. Moja, Anula…
Odwróciła się powoli w jego stronę i lubieżnie oblizała wargi.  
- Mój, ty ogierze. - powiedziała. Chodź do swojej klaczki.
Rzucili się na siebie jak zapaśnicy w pierwszej rundzie pojedynku; w pełni sił, zapału i wiary w zwycięstwo.  Grzegorz, szybko przejął inicjatywę i był stroną atakującą. Anka, stopniowo ulegała, pod ciągłym atakiem zębów, warg, języka i szybkich, rozbrajających dotknięć rąk. Jego dłonie eksplorowały każdy zakamarek jej garderoby i ciała. Język smakował szminkę i kręcił młynka w jej ustach.
Jej dłoń szukała twardości kutasa. Kiedy wędrując po udzie kochanka dotarła do krocza z błogą czułością zatrzymała się na pulsującym dawcy rozkoszy. Kiedy ścisnęła go mocniej, Grzegorz oderwał się od niej i rozparł w fotelu. Przez chwilę obserwował jak masuje rosnący między jego nogami pagórek. W końcu złapał prawą dłonią blond czuprynę i łagodnym ruchem skierował jej głowę w kierunku swojego rozporka, mówiąc:
- Zajmij się nim.
Zawisła nad kroczem i przez materiał spodni ścisnęła w miejscu, gdzie powinny znajdować się jądra. Wyprostowaną dłonią jechała w górę. Pod jej dotykiem kutas stał się twardy jak kamień. Facet nerwowym ruchem przycisnął jej twarz do krocza. Czuła na policzku, jak krew pulsuje w jego członku. Pokonując opór jego dłoni, obróciła twarz w kierunku kutasa i delikatnie zaczęła go kąsać. Grzegorz zareagował:
- Tak, o tak….
Nie przerywając tej czynności rozpięła mu pasek spodni, guzik i zamek rozporka. Mężczyzna uniósł biodra, a ona powolnym ruchem zsunęła mu spodnie i majtki na kolana. Uniosła głowę i przez chwilę, podnieconym wzrokiem obserwowała pole bitwy. Kutas dumnie prężył się na brzuchu faceta z łbem znajdującym się dużo, powyżej pępka. Żyły pulsowały pompując krew do ciał jamistych, aby utrzymać w pełnej okazałości ten piękny okaz męskiego członka. Palcem wskazującym, delikatnie wodziła od jąder do żołędzi. Zniecierpliwiony, znów ponaglił ją ruchem dłoni; ona, jednak nie uległa temu. Złapała kutasa u nasady i odciągnęła od brzucha. Przechyliła na bok głowę, tak, że jej długie, blond włosy opadły po drugiej stronie karku, odsłaniając zaróżowiony z podniecenia policzek. Wysunęła język i jednym, długim pociągnięciem przeciągnęła nim od jąder, aż po łeb. Czubkiem języka, jak żmija, rozpoznawała każdy zakamarek członka.  
- Tak, o tak… - sapał Grzegorz.
Objęła ustami główkę kutasa i przez chwilę ssała ją, jak dziecko pierś matki. W tym samym czasie językiem masowała, aksamitną skórę żołędzi. Facet jęczał z rozkoszy:
- Jezu...jak dobrze. Tak, tak… dobrze, o tak.
Ślina wypełniła jej usta. Utoczyła dużą kulę i zwilżyła nią czubek kutasa. Rozsmarowała ją językiem, a kiedy zaczęła spływać po członku,  złapała go mocno i przesuwała ręką energicznie. Czuła przez skórę dłoni węzły żył.
Grzegorz rozkazywał:
- Weź go, weź! Otwórz usta! – i jednocześnie oboma rękoma kierował jej głowę na kutasa.
Ostrożnie, stawiając opór niecierpliwym dłoniom mężczyzny, wprowadziła fujarę do ust. Kiedy dotarł do krtani, zakrztusiła się i lekko wycofała głowę. Usta miała rozwarte do granic możliwości. Facet zrozumiał, że to ona musi decydować o tempie. Jego dłoń spoczęła łagodnie na jej blond czuprynie i przeczesywała włosy. Przyglądał się, jak urzeczony, kiedy kutas znikał i pojawiał się pomiędzy jej czerwonymi wargami.
- Dobrze, Anka, dobrze… Tak mi rób! - prosił.
Bawiła się jądrami przerzucając je w dłoni. Facet pojękiwał coraz głośniej. Wiedziała co to oznacza i postanowiła to przerwać zanim będzie za późno. Wyjęła członka z ust, a Grzesiek złapał go u nasady i uderzył kilka razy w jej wydęty policzek. Potem złapał ją za włosy i przyciągnął do siebie. Wymienili mokry pocałunek. A kiedy oderwali się od siebie, powiedział:
- Rozbieraj się!
Drżącymi z emocji palcami rozpięła bluzkę i biustonosz. Następnie zdjęła spódnicę i majtki. Została tylko w pończochach i butach na szpilkach.  Podciągnęła kolana pod brodę i objęła je ramionami. Skulona przyglądała się z rozbawieniem,  jak Grzegorz mota się z garderobą – usiłując ściągnąć spodnie bez zdejmowania butów. W końcu poddał się i je zrzucił. Na widok jego dziur w skarpetkach uśmiechnęła się pod nosem. Zauważył to i nerwowo krzyknął:
- Kładź się!
Posłusznie wykonała polecenie i ułożyła się na plecach, na podwójnym siedzeniu dla pasażerów. Klęknął przed nią i rozchylił jej drżące z emocji kolana. Wyciągnął rękę w kierunku zaczerwienionej cipki. Przez chwilę penetrował palcami jej wilgotne wnętrze by ostatecznie rzucić:
- Jedziemy, szkoda czasu!
Zarzucił jej nogi na swoje ramiona i przymierzył kutasa do dziurki. Uniosła głowę i obserwowała, jak łeb fujary znika w jej pochwie. Syknęła z bólu i poprosiła:
- Delikatnie proszę, jeszcze nie doszła do siebie po wczorajszym.
Facet, jakby tego nie słyszał, naparł na nią z całych sił i wepchnął kutasa jednym sztychem aż po nasadę. Zaskowyczała:
- Aaaaałaaaa!
Wyciągnęła rękę w kierunku jego brzucha, żeby złagodzić atak, ale on odsunął ją i wwiercił się w pizdę, kręcąc tyłkiem. Poczuła go, jak napiera na wejście do macicy i rozpycha się w jej małej norce.  
- Za głęboko! Nie tak mocno ! - prosiła.
On, jednak docisnął go jeszcze mocniej, jakby chciał przebić się do wnętrza jej ciała.
- Ooonieee! - krzyknęła przeciągle.
Czuła go każdą cząstką pochwy, która pulsowała usiłując dopasować się do nowego właściciela.
Grzegorz kręcił biodrami, jakby pogłębiał jej norkę dla nowego, większego mieszkańca. Jęczała z rozkoszy:
- Tak, o tak...Dobrze. Eeehh…
Puścił jej nogi i położył się na niej. Czuła na sobie ciężar jego nadwagi. Brzuch i tors skleiły się z jej tułowiem i piersiami. Wepchnął język głęboko w jej usta, trzymając głowę w mocnych dłoniach.
Nogi kobiety, pozbawione oparcia ramion mężczyzny, podskakiwały w powietrzu przy każdym pchnięciu jego bioder. Szukając podpory dla stóp, położyła lewą nogę na oparciu i zablokowała ją za zagłówkiem. Grzegorz przyśpieszył. Raz, za razem, wysuwał kutasa na całej długości, by natychmiast,  wepchnąć go z impetem do środka cipki. Ten gwałtowny atak, wydobył z jej krtani, chrapliwą skargę. But na prawej nodze zsunął się z pięty i balansował na palcach stopy. Skupiła na nim uwagę, jednocześnie recytując swoją poezję bólu, rozkoszy i wyuzdania:
- Tak, o tak… Ruchaj mnie, ruchaj...Pierdol swoją dziwkę. Nie oszczędzaj mnie.
- Ooo tak. Nie, nie, taaak. A...a...a E..e..e – jęczała i skamlała.
Ogarniał ją szał rozkoszy. Ból, mocnej i głębokiej penetracji, otwierał w jej mózgu drzwi do ciemnych komnat, do których, nigdy nie dotarła, oświetlając sobie drogę, szybko gasnącym ogarkiem Zbyszka. Blask i żar pochodni Grzegorza prowadził ją w tajemnicze, niebezpieczne i nieodkryte dotąd miejsca. Ta podróż w nieznane ekscytowała ją i pociągała. Była dla niej jak jazda roller coasterem – wywoływała strach i podniecenie nieznaną przygodą.
Facet nakręcony jej krzykami przyśpieszał coraz bardziej, pojękując. Między nogami miała teraz pulsującą super novą, która zapada się w sobie, by w ostatnim akcie istnienia, eksplodować, wyrzucając w kosmos zgromadzoną we wnętrzu materię i energię. Jej ciałem zaczęły wstrząsać mikro wybuchy, by stopniowo przybierać na sile. Na twarzy, jak w kalejdoskopie pojawiały się różne stany emocjonalne. Posapywała, stękała, charczała. Wydawała z siebie nieartykułowane dźwięki. Zaczęła wrzeszczeć i poruszać całym ciałem, jak w ataku epilepsji. Miotała głową na boki. Podciągała i prostowała krótkimi ruchami prawą nogę. W końcu, przeciągły, zwierzęcy ryk wydobywający się z jej opuchniętej krtani oznajmił światu śmierć i narodziny nowej gwiazdy. W ostatnim, niekontrolowanym odruchu, wyprostowała gwałtownie nogę, a but poszybował łukiem przez otwarte okno. Grzegorz kwiczał jej do ucha wstrząsany konwulsjami eksplozji, zalewając jej wnętrze ciepłym nektarem miłości. Leżał na niej bezwładnie i sapał z wyczerpania. Jej stopa znalazła wreszcie oparcie na desce rozdzielczej. Oboje byli mokrzy, jak po wizycie w saunie. Stopniowo wracała jej świadomość. Wpatrywała się w jakąś plamę na podsufitce i uśmiechała się do swoich myśli.


                                        c.d.n.

gonzo

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 3631 słów i 20107 znaków, zaktualizował 10 mar 2022.

2 komentarze

 
  • elninio1972

    a co z internetowym rozmówca ? ;) na "+"

    13 lis 2019

  • gonzo

    @elninio1972  Jeszcze nie wrócił z Kanady. :lol2:

    14 lis 2019

  • PanFranek

    @elninio1972 Gościu był nudziarzem, więc już o nim zapomniala

    18 lis 2019

  • Poznaniak

    Dobre, czekam na kolejne :)

    12 lis 2019