Krystyna była wysoką, postawną blondyną trochę po czterdziestce. Bajeczna figura i potężny biust zapewniały jej zainteresowanie chłopców, a potem (niedługo potem) mężczyzn, z którego korzystała namiętnie, obdarzając ich hojnie swymi bujnymi wdziękami. Po 13 latach wolności, w wieku 26 lat wyszła za mąż i od tej pory stała się wierną żoną. Małżeństwo było w miarę zgodne, mąż swe obowiązki wypełniał regularnie, jeśli tylko był w domu, a podróżował dość często. W tych pustych dniach, a raczej nocach, Krystyna korzystała z bogatego arsenału przeróżnych przyrządów, rozładowując seksualne napięcie, dodatkowo zwiększone przez oglądane w Internecie pornograficzne filmiki.
Po ukończeniu czterdziestki nieco przytyła ale na szczęście, jak w znanym powiedzeniu: poszło w cycki. W biodrach, udach i talii pojawiły się dodatkowe centymetry, w sumie jednak koleżanki zgodnie twierdziły, że jej atrakcyjność jeszcze wzrosła. Niestety zainteresowanie męża jakby słabło i stanowiło to bolesny rozdźwięk z jej potrzebami, dodatkowo wzmacnianymi przez opowieści koleżanek o zaliczanych młodych, dobrze wyposażonych, ogierach ubarwiających ich szarą codzienność.
Kiedyś, podczas „babskich pogaduszek” przy drinku, zwierzyła się Basi, najbliższej przyjaciółce, a ta poradziła, by także poderwała sobie młodego kochanka. Krystyna jednak wykazała się oporami, prezentując milion powodów, dla których to niemożliwe, a z których główny brzmiał, „że nie będzie stara, nieatrakcyjna baba, latać za młodymi ogierami”. Nie dawała sobie wytłumaczyć, że jest u szczytu atrakcyjności seksualnej, szczególnie właśnie dla młodszych mężczyzn.
Po kilkunastu dniach przyjaciółka zadzwoniła: - „Mam dla ciebie sposób na rozwiązanie wszystkich problemów!” – obwieściła. Krystyna przyjęła to sceptycznie ale zgodziła się wysłuchać i zanotować.
Przyjaciółka zaczęła ją namawiać na skorzystanie z masażu leczniczego dla kobiet. – „Jest taki zakład na ulicy Kopernika” – tłumaczyła – „Musisz zadzwonić na ten numer, umówić się z recepcjonistką, on przyjmuje tylko cztery pacjentki dziennie. Tylko pamiętaj, zamawiaj pełny zabieg”. Krystyna zgodziła się zapisać numer i solennie obiecała, że zadzwoni.
Po dwóch dniach zrobiła to. Sympatyczna recepcjonistka wyznaczyła jej termin wizyty za kilka dni, po czym zapytała o przedział wiekowy i wreszcie o rodzaj zabiegu. – „Pełny proszę” – odparła z wahaniem Krystyna. – „Tak myślałam, Nie będzie pani żałować. Do zobaczenia.” – zakończyła rozmowę recepcjonistka.
W wyznaczonym dniu Krystyna, znów od tygodnia pozbawiona członka, poszła do gabinetu na wyznaczoną godzinę. Cały tydzień przewracając się wieczorami w pościeli, zastanawiała się, jak też masażysta „rozwiąże jej wszystkie problemy”. Szła z oporami, w ostatniej chwili była bliska wycofania się, lecz perspektywa stanięcia przed ciekawską Basią była jeszcze gorsza.
Przywitała ją ta sama recepcjonistka, Sprawdziła w ewidencji, po czym podała ręcznik kąpielowy: – „Proszę się rozebrać w szatni, wziąć prysznic, potem wejść do gabinetu i położyć się na brzuchu. Tu ma pani do przykrycia.” – podała jej białe prześcieradło.
Mocno stremowana Krystyna weszła do szatni, zdjęła sukienkę, rajstopy, bieliznę… drżąc z emocji weszła pod prysznic. Kiedy wytarła się do sucha, zawahała się nieco, lecz w końcu zdecydowała się. Owinęła się otrzymanym prześcieradłem i zapukała do kolejnych drzwi. Otworzyła mówiąc niepewnym głosem:.- „Dzień dobry” – „Dzień dobry” – odparł niezwykle niski, głęboki bas – „Proszę wejść i położyć się na brzuchu z rękoma nad głową”.
Weszła, w pomieszczeniu stała na środku leżanka do masażu, właściciel basa musiał być ukryty za parawanem w końcu pokoju. Krystyna położyła się, skrupulatnie okrywając się po ramiona prześcieradłem i wyciągnęła ręce do przodu.
Po kilkunastu dłużących się sekundach zza parawanu wyszedł ogromnego wzrostu, potężnie zbudowany Murzyn w białym kitlu. – „Gotowa? Bardzo dobrze!” – powiedział, podszedł do małego stolika obok, zdjął kitel. Na widok grających pod błyszczącą skórą mięśni Krystyna aż westchnęła, po czym skoncentrowała wzrok na ciasno opiętym elastycznymi białymi spodenkami tyłku. – „Rany! Co to za facet” – pomyślała, a Murzyn polał dłonie czymś pachnącym i odwrócił się ku niej. Przód był jeszcze bardziej szokujący. Węzły mięśni grały, gdy wcierał to coś w dłonie. Podszedł bliżej, teraz Krystyna miała tuż przed sobą jakieś kłębowisko grubego węża wypychające przód obcisłych spodenek, poczuła jak cała drży, lecz w tym momencie wielkie dłonie zaczęły masować jej kark i ramiona. Pod tym dotykiem zdało się jej, że cała mięknie, zapach tego czegoś, co masażysta miał na dłoniach działał… no właśnie… sama nie wiedziała jak. Dłonie powędrowały wzdłuż kręgosłupa niżej, aż do krzyży, potem wróciły na łopatki, znów ku krzyżom i wtedy na talię, obejmując ją pewnym chwytem. Przesuwały się wzdłuż boków ku górze, aż… !!! Czubki placów zahaczyły o jej piersi, rozsunięte naciskiem ciała szeroko aż na boki. Krystyna zadrżała, lecz masażysta przeniósł dłonie na jej nogi. Masował teraz mięśnie łydek, jednej, drugiej, powoli podwijając prześcieradło w miarę przenoszenia się ku górze. Teraz masował już jej pełne uda, Krystyna niemal przestała oddychać w oczekiwaniu na to, co się stanie, a jego dłonie wędrowały wyżej. W pewnej chwili pewnym ruchem lekko rozsunął jej nogi, teraz jego palce przesuwały się ku miejscu, gdzie spotykają się uda… Krystyna chciała krzyczeć: „NIE” ale nie była w stanie wydać z siebie dźwięku. Tymczasem masażysta odrzucił z niej prześcieradło, i zaczął oburącz ugniatać pośladki. Nagle przerwał, przesunął dłonią wzdłuż dzielącej je dolinki, Krystyna miała wrażenie, iż jest tak mokra z podniecenia, że zaraz z niej zacznie wyciekać. Masażysta znów masował tył jej ud, gdy nagle przerwał, przez sekundę Krystyna zamarła w oczekiwaniu co się stanie, gdy nagle usłyszała głośne klaśniecie i poczuła piekący ból w pośladku. Zanim zdążyła zareagować dostała drugiego klapsa, tym razem w drugi pośladek, jeśli to możliwe jeszcze mocniejszego.
- „Auuu… to boli!” – krzyknęła odwracając się na plecy. On bez słowa pomógł jej w obrocie i zanim zdążyła pomyśleć, że ma nagie piersi, zaczął je oburącz ugniatać, tarmosić, masować. Krystyna nie mogła się powstrzymać, jęknęła i wtedy spojrzała na jego elastyczne spodenki. Wielki gruby wąż, który je wypełniał wyglądał, jakby za chwilę miał je rozerwać.
Nie była w stanie się powstrzymać: dotknęła – „Boże jaki on twardy!” – zaczęła badać palcami jego długość i grubość, a on pulsował pod jej dotykiem.
Tymczasem on zostawił lewą dłoń zajętą drażnieniem sutków, o jak bardzo nabrzmiałych i sterczących! a prawą przesunął po jej brzuchu, przez pępek, niżej, niżej, aż… aż dotknął jej mokrych, rozchylonych szeroko z chcicy warg. Zaczął łechtać nabrzmiały guziczek łechtaczki, Krystyna jęczała już rytmicznie, a on wsunął zagięty palec do środka. Krzyknęła i szarpnęła spodenki. Czarny kolos wyskoczył z nich jak sprężyna. Sterczał teraz lekko zadarty. Nacisnęła go w dół, gdy puściła wyprostował się nagłym ruchem, a ona spróbowała go objąć dłonią. Był za gruby!
Masażysta wsunął jej jeszcze jeden paluch i jeszcze jeden, poczuła się rozszerzana, krzyknęła i odruchowo podciągnęła uda ku górze. Na takie zaproszenie on wszedł między nie, przez chwilę oko kolosa patrzyło prosto na nią, lecz zaraz oparł się na rękach tuż nad nią i zaczął napierać. Poczuła jak jej wargi rozszerzają się i rozszerzają, bała się, że za chwilę kolos je rozerwie, lecz on zagłębiał się nieubłaganie. Jęczała głośno, czując że twardy jak stal potwór zagłębia się i rozpycha ją tak strasznie mocno. Poczuła już napór na samym dnie, tak głęboko, jak dotąd się zdarzało tylko z najlepiej obdarzonymi partnerami i to w rzadko stosowanej pozycji na pagony. Krzyknęła z bólu, on jednak dalej napierał, krzyknęła głośniej, on się lekko cofnął i zaczął się przesuwać w jej ciasnym wnętrzu. Ciasnym? Przecież zawsze uważała się za „pojemną”. Twardy tłok wędrował cała jej głębokością, od warg, aż po dno, o które uderzał bezlitośnie. Krzyczała za każdym razem, aż on przywarł grubymi wargami do jej ust, przygniatając ją całym ciężarem. Jego pośladki drgały, w rytm nieskończonej ilości pchnięć. Sama nie wiedziała w jakim momencie objęła go ciasno udami, zakładając stopy na pośladki, jakby chciała, żeby wszedł jeszcze głębiej, jej tyłek drgał i wyszedł mu naprzeciwko.
Trwało, to i trwało, nagle on uniósł się na rękach, nie przerywając pchnięć. Spojrzała między nich i…
Widok nadludzkiego czarnego penisa wsuwającego się w nią rytmicznie spowodował, że przyszedł. Orgazm był szalony. Wrzeszczała głośno, a fale skurczów szarpały jej całym wirującym w kosmosie ciałem. Leciała teraz w dół, tymczasem kolejne skurcze wyzwalały w niej kolejne krzyki. Wreszcie mokra od potu i łez opuściła bezwładnie nogi, lecz tłok pracowała nadal w szaleńczym rytmie, mocno… jeszcze mocnej, szybko… jeszcze szybciej. Nagle poczuła gorącą falę mokrego wlewającą się w nią, Murzyn wyprężył się w drgawkach i opadł na nią całym ciężarem. W tym momencie jej orgazm gigant wrócił. Wrzeszczała przygnieciona górą mokrych od potu mięśni, tych samych, które ostatnią godzinę zadały jej tyle bólu i rozkoszy. Wreszcie wstrząsy ustały, ciężko łapała oddech, poczuła, że chce spać. SPAĆ!
Tymczasem on uniósł się z niej uwalniając od ciężaru i odezwał się po raz pierwszy od rozpoczęcia zabiegu. – „Czas na prysznic, proszę wstać” – nie miała siły nawet zaprotestować, coś mruknęła pod nosem, jednak silne ramię uniosło ją „pomagając” wstać. Ciasno objęta w talii powędrowała machinalnie pod prysznic. Strumień gorącej wody pomógł jej dojść do siebie, a tymczasem jego wielkie dłonie wędrowały znów po jej ciele wcierając żel. Ciało Krystyny zadrżało od wspomnienia tego, co działo się przed chwilą. Spojrzała w dół, ogromna gruba kiełbasa lekko zwisała w dół, lecz nie całkiem, wielu mężczyzn byłoby dumnych z osiągnięcia takiego położenia przy pełnym wzwodzie. Spróbowała wziąć go w rękę. Nadal nie obejmowała. Przesunęła w dół i w górę dłonią, poczuła nawrót podniecenia…
-„Teraz nie…. Zaraz, za godzinę mam następną klientkę” – usłyszała jak przez mgłę, a on polał ją wodą od ramion – „Proszę się ubrać, może pani zarezerwować następną wizytę w recepcji, jeśli pani sobie życzy” – wrócił do gabinetu.
Krystyna sięgnęła dłonią między uda. Dopiero w tej chwili poczuła, jak bardzo wymęczone są jej wargi. Potarła łechtaczkę. Wspomnienie posuwającego ją tłoka wróciło z całą siłą, stała pod strumieniem gorącej wody, łechtała, aż nadszedł orgazm. Tym razem zwyczajny ale przynoszący upragnioną ulgę.
Kilkanaście minut potem, ubrana, weszła do recepcji. - „Chciałabym się umówić na wizytę” – powiedziała do biuściastej recepcjonistki.
- „Tak, służę pani” – zaczęła kartkować notes – „Proponuję dokładnie za cztery tygodnie o tej samej porze”.
- Ależ ja potrzebuję jutro!” – zaprotestowała Krystyna.
- „Wierzę, że pani potrzebuje ale to pierwszy wolny termin”.
- „Tak długo mam czekać??”
- „Mistrz przyjmuje cztery pacjentki dziennie” – usłyszała.
- „Nie da się jakoś dodatkowo… po południu…??” – próbowała się targować.
- „Nie. Po pracy Mistrz musi odpocząć” – odparła recepcjonistka i dodała wypinając do przodu duży biust: – „Wieczorami ma jeszcze obowiązki domowe…” – przeciągnęła dłonią po włosach nad uchem – „Zapewniam, że codziennie spełnia je skrupulatnie, musi się trochę przedtem zregenerować”.
Krystyna zrozumiała nagle, że to recepcjonistka jest tą szczęściarą, dla której Mistrz musi regenerować siły po obsłużeniu pacjentek. Ogarnęła ją fala szalonej zazdrości, lecz zdołała jakoś wyjąkać do uśmiechniętej z lekką ironią cycatki: -„ To dobrze, biorę tamten termin”.
Ciekawe byłoby posłuchać rozmowy Krystyny z Basią… autor jednak przy niej nie był.
(fotka z portalu pudelek.pl)
4 komentarze
Kocurek70
No, to teraz mąż, pójdzie w odstawkę. Współczuję mu.
Gagunia
Jak ja bym tak chciała ❤️
KubaNCh
Może pomogę Ci osobiście?
AlaMilfa
Podaj dokładny adres!
Kocurek70
@AlaMilfa Może ja pomogę?