Trzech studentów na stopa cz 2

UWAGA - TO TYLKO ROBOCZY POMYSŁ NA OPOWIADANIE
///////////////////
Kolejne pomysły  
1- jak najkrótsza spódnica?
Najważniejsze jest, aby czuć się komfortowo i pewnie w swojej odzieży. Jeśli ktoś czuje się dobrze w krótkiej spódnicy, to ma prawo ją nosić, niezależnie od innych opinii.
Najkrótsza spódnica, którą można uznać za modną i akceptowalną w różnych sytuacjach, może mieć różną długość w zależności od kontekstu i osobistych preferencji. Ogólnie przyjmuje się, że długość spódnicy określana jest jako "mini" wtedy, gdy kończy się ona w okolicach połowy uda.

W przeliczeniu na centymetry, długości mini spódnic mogą wynosić od około 30 do 40 cm mierząc od pasa w dół. Spódnice krótsze niż 30 cm mogą być uznawane za bardzo krótkie i mogą nie być akceptowane w wielu formalnych czy konserwatywnych sytuacjach.

Długość spódnicy w centymetrach:

    Mini spódnica: 30-40 cm
    Ultra mini: mniej niż 30 cm

Należy jednak pamiętać, że przy bardzo krótkich spódnicach komfort i odpowiedniość sytuacyjna są kluczowe. Krótsze spódnice mogą być bardziej akceptowalne w kontekście mody plażowej, na festiwalach muzycznych czy w młodzieżowych subkulturach, podczas gdy w formalnych i konserwatywnych środowiskach mogą być uznawane za niestosowne.

2 ubieranie rajstop przy nich

///////////////
Jamal - Bimbały
Zachowuj się!
Chłopcy… ja rozmiem, że nie widzi jeszcze niuansów kulturowych. A tak naprawdę cholernie podniecało mnie, gdy męczyźni nieco wulgarnie mowili na moje cycki. - Melony, mleczarnie, bufory…
A zresztą nasz rodzimy język dotąd nie wypracował określeń na nasze miejsca intymne… albo są takie medyczne, albo wulgarne…
-Ano tak… ja to nie wiem… jak mowic myszka czy cipa
raczej -ależ podniecała mnie coraz bardziej ta rozmowa -sugerowałabym delikatniej -”cipka”? -Kiwnęłam głową. -Albo pizdka? -To jeszcze wulgarniej, no i tak nie zdrabniamy… -A jak? -No niech pani wyjaśnia róznice kulturowe - pchał mnie na minę Dawid. -Cóż… prawidłowo byłoby “pizdeczka”... ale nie rekomenduję tej formy… -A jaką? -dopytywał Jamal. -Myszka było lepsze… Można użyć metafor… “Kwiatuszek czy muszelka” w ostateczności “szparka czy pusia” - A pani jak mówi? -Cóż… wszystko zależy od kontekstu “tam na dole” lub po prostu “cipka”. -Przepytujcie mnie… cały czas myslicie teraz pewnie o mojej cipce… ciekawe jaj wy ją w myslach określacie? Cipa? -A może ich zapytać? -Anoe właśnie, jakich słów używacie? -pussy -Pewnie chcielibyście wiedzieć jaką mam? Jakby ich jakoś sprowokować do odważniejszych? - Co się tak zadumaliście? O czy myślicie? - O tym, jaką ma pni… cip… - Zadrżalam, przecież sama ich wciągałam w taką dyskusję, ale to bylo już nazbyt odjechane. Na szczęście się włączył Dawid przerywając koledze. - Jakie ma pani… chciał zapytać zapewe Jamal… majteczki…? - Jamal - A tak… w majteczki… - Ojej… a co takiego byście chcieli wiedzieć o moich majteczkach? - Przypomniałam sobie, jak te opinają swą koronką szparkę… wyraźnie ją widać… - Jamal zapewne chciałby wiedzieć, przepraszam, że mówię za niego ale tu chodzi o tę niewiedzę kulturową… że taka dama, to musi mieć zapewne z wysokiej klasy materiału… I zapewne o ten materiał chciał zapytać… No nie przesadzajci, proszę, jaka tam dama… ale przyznaję, lubię materiał dobrego gatunku… - No podniecało mnie to, że na tapecie były moje majtki… że o nich chłopcy rozmawiali… ależ to pobudzało moją wyobraźnię, to jak musiało pobudzać ich? - My tacy niekumaci… może nam pani zdradzić co do dobry materiał w takim przypadku? - Hmmm…  
Majteczki mają klasyczny, elegancki krój, który podkreśla kobiecą sylwetkę. Wysoki stan dodaje im szyku, a delikatne wykończenia z koronki nadają romantycznego charakteru. Koronka jest misternie tkana z drobnymi, kwiatowymi motywami, co dodaje subtelnej elegancji i finezji.
z najwyższej jakości jedwabiu, który jest miękki, delikatny dla skóry i ma subtelny połysk. Jedwab ten jest mieszany z niewielką ilością elastanu, co zapewnia idealne dopasowanie do sylwetki oraz trwałość materiału. Subtelne, koronkowe lamówki na krawędziach majteczek dodają luksusowego wyglądu.
Kolor: Klasyczna paleta kolorów, takich jak czerń, krem, pudrowy róż oraz głęboki granat, które pasują do każdej garderoby.
Ozdoby: Delikatna, satynowa kokardka na przodzie dodaje uroku i elegancji.
z jedwabiu satynowego i koronki  
-Co jescze powinniśmy wiedzieć? - A pani teraz ma takie na sobie? - A czasami bez majtków? - Przypomniałam sobie wczorajszy spacer - to było podiecające przystanąć z pane mietkiem, a on nie wiedział - No nie chłopcy… nie przypominam sobie…

Przyponiałam sobie, że na koszu

1 Ostatnia randka? 2 Na co sobie można pozwolić na randce? Odprowadzając dałam się mu pocalować, najpierw kradziony potem intensywniej… no i coś czeo nie robię dałam się zaprosić do jego kampera - ale miał powód - Ludzie się dopiero poznają - dla mnie to niezwykle ekscytujące - dotknięcie ręki może być bardziej niż fizycze zbliżenie między w długotrwałym związku - 3 a czy na pierwszej randce można iść do łóżka? - No Niemiec nie zawahał się zaproponować… A gdy odmówiłam, zaczął się przystawiać, dobierać 4 a czy pani do łóżka? - W moim przypadku wykluczone. - Ależ ich oszukuję… dałam się zerżnąć… jak pierwsza lepsza… W dodatku okazal się brutalny gniótł cycki dawał klapsy

istnieją różne podejścia do intymności fizycznej na pierwszej randce, i nie ma jednej uniwersalnej odpowiedzi. Kluczowe jest, aby podjąć decyzję zgodną z własnymi wartościami, granicami i komfortem oraz szanować wybory i granice  
5 - czy poszłaby z takim jak ktoś z nas… Ależ dlaczego nie… 6 no to -Skoro zostajemy, to cz


/////////////////////////////////////
Nanieść
Wygląd, zapch, ubrani
Wyposażenie domu
Duchy wątek
Przemyślenia - myśli  
///////////////////////////////////
"Biustonosz to cudo, które podnosi ducha i ciało." - Sofi Loren
"Bielizna jest jedną z najważniejszych rzeczy w życiu, ponieważ mówi o tobie wiele więcej niż ubranie. Powinno być zawsze tak, że poczujesz się dobrze." - Brigitte Bardot

"Pończochy są jak cicha obietnica elegancji." - Christian Dior
"Nic nie czyni kobiety bardziej świadomą jej własnego uroku niż para jedwabnych pończoch." - Sophia Loren
"Kobieta bez pończoch jest jak niebo bez gwiazd." - Unknown
"Pończochy to nie tylko część garderoby, to sposób myślenia, sposób bycia, sposób na to, aby poczuć się wyjątkowo." - Dita Von Teese

"Elegancja to jedyne piękno, które nigdy nie przemija." - Audrey Hepburn
"Moda przemija, styl pozostaje." - Coco Chanel
"Elegancja jest wtedy, gdy wnętrze jest równie piękne jak zewnętrze." - Coco Chanel



//////////////


WERSJA PIERWOTNA
PO

Wracałam z Lublina pełna uniesień. Właśnie rozmawiałam z dziekanem, zaproponował mi poprowadzenie po wakacjach zajęć na uczelni. Co prawda ze studentami zaocznymi, ale to i tak wielki awans dla nauczycielki historii z wiejskiej szkółki. Dobrze, że w końcu zrobiłam ten doktorat. A może to efekt tego, że oczarowałam dziekana? Profesor Dariusz traktował mnie tak szarmancko, pierwszy raz pocałował w rękę, wreszcie zaprosił na obiad.
Fakt, odstawiłam się. Założyłam chyba zbyt wysokie szpile… Bardzo obcisła spódnica podkreślała moje kształty, a dekolt raczej też ukazywał zbyt wiele. Niewątpliwie przyciągał wzrok pana profesora, bo ten wręcz nie odrywał go od mojego biustu.
Obiad przypieczętował postanowienie co do moich zajęć, był okazją do serii komplementów naukowca wobec mojej skromnej osoby, a zakończył się żartem-deklaracją, że Dariusz, bo przeszliśmy na ty, odwiedzi mnie w mojej wiosce.
Przy wyjeździe z Lublina dostrzegłam autostopowiczów – trzech młodzieńców z plecakami, jeden z nich trzymał gitarę.
Z zasady nie zatrzymuję się obcym mężczyznom, tym bardziej aż trzem. Jednak to był impuls. Choć gdy już zwalniałam, skarciłam się w myślach – Głupia pipa. Zobaczysz portki i już… A co jeśli zechcą mi coś zrobić… zgwałcić?!
Nie wyglądali jednak na gwałcicieli, okazali się studentami, którzy świeżo ukończyli pierwszy rok. Koledzy z akademika. Wyraźnie ucieszyli się, że ktoś się im wreszcie zatrzymał, a jeszcze bardziej, gdy zobaczyli, że to kobieta.

- Zapraszam panowie. Dokąd się wybieracie?
Załadowali plecaki do bagażnika mojego wysłużonego fiata i wsiedli. Z tyłu – niski, brzydki, pryszczaty chudzielec i wysoki Afrykanin z wysportowaną sylwetką, z przodu natomiast zajął miejsce modnie ubrany przystojniak. Z miejsca wpadł mi w oko. Aż pomyślałam – Oj Marta, Marta… przecież to młodzian, przeszło dziesięć lat młodszy od ciebie!

Okazało się, że jechali po prostu tak przed siebie, kompletnie bez żadnego planu.

- Podziwiam was za odwagę! – Komplementowałam ich. – Ja często marzyłam o wybraniu się w podróż stopem, ale byłam na to zbyt strachliwa. – W myślach dodawałam – „No tak, wam raczej nikt dziecka nie zrobi...”
Chłopcy z tyłu okazali się małomówni, natomiast doskonale nadrabiał to za nich, siedzący obok mnie Dawid – student zarządzania w biznesie. Opowiadał dużo o sobie, o tym, że wygrywał konkursy ekonomiczne, że jego ojciec to przodujący producent mebli, że jego rodzice popłynęli na rejs po Karaibach, a on sam chce z kolegami ponurzać się w polskiej prowincji.
- Ależ polska prowincja jest nudna. – Śmiałam się do niego. – Wiem, co mówię, bo sama jestem wiejską nauczycielką.
- Wiejska nauczycielka… dobre sobie. Na pierwszy rzut oka widać, że jest pani damą… Ma pani grację, styl…
- Ojej, dziękuję… To bardzo miłe… ale proszę nie przesadzać… – Zmieszałam się jak pensjonarka.
- Ależ doprawdy jest pani kobietą z klasą… i do tego urocza i zgrabna!
- Dziękuję… – Faktycznie chłopak mnie zawstydził, ale też sprawił sporą frajdę. Widziałam, że mówiąc – “zgrabna” – gapi się na moje piersi. – Potrafisz prawić komplementy…
- Prosa pani, bo to taki flirciarz! – Łamaną polszczyzną odezwał się z tyłu czarnoskóry student, jak się potem okazało AWF-u.
- Dlatego mówimy na niego Casanova… – Dodał chudzielec, po czymszybko zamilkł, jakby wstydził się swoich słów.  
- Cicho Roman! – Dawid udawał tylko, że się obrusza, na co wskazywał chytry uśmieszek na jego twarzy.
- Tak, tak… – Murzyn błyskał zębami. – Panią on też poderwać!
- Proszę nie zwracać na nich uwagi. Naprawdę ten szykowny strój dowodzi pani świetnego gustu… – Nie zamykała mu się gęba. – Pewnie była pani na randce…
- Nie byłam na żadnej randce. – Zaśmiałam się. – No chyba żeby nią uznać obiad z dziekanem…
- Założę się, że nie mógł od pani oderwać oczu… – Dawid znów popatrzył w mój dekolt.
- Ach, przestań… Proszę… – Żachnęłam się, nie przestając uśmiechać.
Gdy zorientowałam się, że rzeczywiście nie mają zapewnionego noclegu, zastanowiłam się, czy im nie pomóc?
- Chłopcy, a może przenocujecie u mnie? Mam mały domek, ale jeśli bylibyście gotowi przespać się na dmuchanych materacach, to zaoszczędzicie na noclegu.
- Na prawdę? Ale… Nie chcielibyśmy panią narażać na kłopoty…
- Ależ to żadne kłopoty…
Pomyślałam – Boże, co ja głupia robię? Nieznajomych facetów brać pod swój dach…?! Sama jedna kobieta? Oj,  Marta, Marta…

- Jest pani naprawdę fantastyczna!

- No i oto mój mały domek! – Zatrzymałam się przed wejściem.
Dostrzegłam zaciekawienie zwłaszcza Dawida i Jamala, jakby nie mogli się doczekać, kiedy wysiądę z auta i będą mogli zobaczyć całą moją sylwetkę.
Wyglądali na w pełni zadowolonych, zauważyłam dyskretne spojrzenia, które między sobą wymienili.
- Darujcie, że pójdę przodem. – Zapowiedziałam, gdy już wyładowali bagaże.
Oczywiście, że darowali. Czułam, jak omiatali wzrokiem moją pupę w tej obcisłej kiecce. Zwłaszcza że pokręciłam tyłkiem zupełnie tak samo, jak kilka godzin wcześniej przed dziekanem, gdy wchodziliśmy do restauracji.

- Rozgośćcie się w salonie. Jeśli ktoś chce się odświeżyć, to tu jest łazienka.
Przypomniałam sobie, że na koszu do prania zostawiłam noszoną wcześniej parę pończoch, cielistych, zakończonych seksowną koronką. Zdjęłam je przed wyjściem, gdyż uznałam, że na spotkanie z dziekanem założę bardziej wyraziste, brązowe nylony. Będąc w pośpiechu, już nie wrzuciłam tamtych do kosza. A teraz celowo ich nie chowałam. Chyba podświadomie chciałam prowokować chłopców.

- Darujcie, zanim zrobię wam kolację, na chwilę was zostawię, pójdę się przebrać, muszę zdjąć tę garsonkę.
Jamal spojrzał na mnie wzrokiem, który mówił „nie przejmuj się, nie wychodź, zdejmij tę garsonkę tutaj”.
Garderobę od salonu dzieliła jedynie zasłona, w dodatku dość cienka. Miałam świadomość, że, mimo że nie będzie mnie widać dokładnie, to i tak zobaczą moją sylwetkę, ruchy, doskonale będą widzieli, jak się przebieram.
Wtedy uświadomiłam sobie, że cholernie mnie to podnieca…
Gdy zdejmowałam spódnicę, czułam się, jakbym robiła to na ich oczach, na oczach trzech młodych samczyków. Poniekąd tak było…
Miałam nie zmieniać stanika, ale pomyślałam, że to będzie mega ekscytujące – przez zasłonkę dostrzegą, jak właśnie oto ściągam biustonosz… na wyciągnięcie ręki, tuż za materiałem zasłonki, którą tak łatwo uchylić, tkwię z nagim biustem…

Długo zastanawiałam się, co założyć? Chciałam czuć się przy nich kobieco, powabnie. W końcu wybrałam bordową sukienkę, rozpinaną z przodu. Celowo nie dopięłam ostatniego guzika, by móc nadal świecić dekoltem.

- Wow! Wygląda pani jeszcze lepiej! – Wykrzyknął Dawid. – Ależ jest pani atrakcyjna!
- Dziękuję Dawidzie… – Przez chwilę myślałam, żeby go skarcić za to ciągłe komplementowanie, ale ostatecznie uznałam, że to wszak przyjemne być tak wychwalaną. A ja nieustająco wręcz łaknęłam komplementów.
- Naprawdę! W tej sukience widać, jaka pani jest zgrabna! Co nie chłopcy?
- Dziękuję… przestań…
Młodzieńcy ochoczo wsparli kolegę. Jamal szukał odpowiedniego słowa.
- Apietycna!
- Ha, ha, chciał powiedzieć apetyczna. – Wreszcie odezwał się Roman i niemal jednocześnie zaczerwienił.

- Apetyczną, to mam nadzieję przygotuję wam kolację! – Zażartowałam.
Po czym, kierując się do kuchni, przeszłam obok chłopców, kołysząc nieco przesadnie biodrami, dokładnie tak, jak niedawno wychodziłam z restauracji, odprowadzana rycersko przez dziekana.
Gdy przygotowywałam poczęstunek, chłopcy po kolei odświeżali się w łazience.
Nakryłam stół śnieżnobiałym obrusem, w kilku miejscach zapaliłam czerwone świece i kadzidełka – o zapachu lawendy i pomarańczy. Włączyłam delikatną muzykę – portugalskie fado. Gdy postawiłam posiłek oraz karafkę czerwonego wina i przygasiłam główne światło, ucieszyłam się, że udało mi się stworzyć całkiem klimatyczny nastrój.

- Ulala! – Zakrzyknął Dawid. – Co za atmosfera! Taka romantyczna, by nie rzec zmysłowa. Można się poczuć jak na randce z panią!
- Bardzo mi miło. – Odparłam zmieszana, lecz dumna, że udało mi się osiągnąć zamierzony efekt. W tej eleganckiej, bordowej sukience istotnie poczułam się jak na randce.
Weszłam do łazienki, żeby prysnąć się perfumami. Użyłam dwóch – tych o woni jaśminu i drugich z zapachem orientalnym. Uwielbiam je. Poczułam się jeszcze bardziej kobieco.

Wtedy spojrzałam na kosz na brudną bieliznę. Nadal leżały na niej pończochy, ale jakby jakieś pozwijane. Wzięłam do ręki. Były posklejane. Powąchałam i poczułam podejrzany zapach. Najwyraźniej któryś z kolesi po prostu w nie wytrysnął! I to dość obficie…  
Sama nie wiem, dlaczego mnie to podnieciło. Przyjrzałam się dokładniej. Manszeta nie była sklejona, tylko nylon dalej. Zatem spuścił się do środka pończochy. A więc zapewne po prostu nałożył ją na swojego penisa i się nią najzwyczajniej w świecie onanizował! Mam zbyt bujną fantazję. Dlatego natychmiast wyobraziłam sobie odruchowo, że to Jamal. Wyobraziłam sobie dokładnie jak wkłada ogromnego, czarnego fiuta do mojej pończochy, jak się nią brandzluje... Wydawało mi się, że widzę grymas jego twarzy. Zadrżałam. Wtedy oczami wyobraźni zobaczyłam coś jeszcze bardziej perwersyjnego. Że wsuwa swą "kutangę" do pończochy, ale… do pończochy założonej na mojej nodze. Przeszły mnie ciarki. Wyobrażałam sobie, że musi mocno naciągnąć koronkę manszety i pończochę, żeby pomieścić swój potężny sprzęt… Po czym suwa go, twardego, twardego jak stal po moim udzie… Suwa go powoli. A potem szybciej. I szybciej. Aż wreszcie wytryska. Bryzga w mojej pończosze wyjątkowo obficie...
Wreszcie oprzytomniałam,
- Głupia piczka! – Pomyślałam. – Co to za chore wyobrażenia? Aż taką masz chcicę na chłopa!?
Z łazienki wypłynęłam na zwiotczałych nogach.
- Panowie, zapraszam do kolacji...

Zasiedliśmy do stołu. Zawsze chciałam mieć okrągły, taki "arturiański", wtedy nikt z gości nie jest wyróżniony. Dla niewprawnego oka mógł wydawać się na stary. Ale... Zrobił mi go nasz wiejski stolarz pan Wiesio.
Patrzyłam na ich twarze chłopców i zastanawiałam się, który to z tych trzech urwisów tak potraktował moje pończochy? Czy rzeczywiście Jamal? Uśmiechnięty wręcz przesadnie. A odważny Dawid? Jego mina nie zdradzała podstępu, był taki pewny siebie. A ewidentnie zakompleksiony Roman? Każdy wydawał się podejrzany. Zaświtał mi wtedy pomysł, żeby tym razem zostawić na koszu moje… majtki. Te koronkowe fioletowe, które założyłam dziś przed wyjazdem na uczelnię.

- Ta sałatka z łososiem jest fantastyczna! – Kadził mi Dawid.
Roman dołączył się do pochwał. – Prawdziwe delicje! A do tego jak to elegancko podane, nawet wino nie w butelce, tylko w karafce! – Zauważył.
Kraśniałam z zachwytu. Karafkę z winem musiałam dość szybko uzupełniać.
Tak samo Dawid musiał uzupełnić wypowiedź Romka.
- Karafka pozwala na dekantację wina, czyli przelewanie wina z butelki do karafki. Dekantacja pomaga oddzielić osad, który może pojawić się w starszych winach, a także pozwala wina “oddychać”, czyli wydobywa ich pełny bukiet aromatów. Ponadto, karafki, jak na przykład ta, są zazwyczaj eleganckie i efektowne, co dodaje uroku podczas podawania wina.

Nie przyznałam się, że dlatego postawiłam butelki, bo było to domowe wino z domieszką takiego z niższej półki.
Trunek chyba uderzył chłopcom do głowy. Stali się wyraźnie śmielsi.
Jamal łamaną polszczyzną powiedział dowcip.
- Czy wiecie, dlaczego najlepsza kobieta to naucycielka? Czyli tak jak pani Marta?
Oczywiście znałam tego suchara, ale z zaciekawieniem dopytywałam.
- No właśnie… dlaczegóż to nauczycielka może być najlepszą kobietą?
- Po pierse, naucycielka to kobieta ma klasa.
- Ha, ha… – Zaśmiałam się, udając, że urzekła mnie mocno dwuznaczność i błyskotliwość odpowiedzi.
- To nie wszytko… to pierse. Po druga, naucycielka dwa razu w rok ma okresa.
- No tak… rzeczywiście dwa razy do roku mam okres… – Zaśmiałam się. Chyba alkohol i unosząca się w powietrzu niczym mgła, gęsta atmosfera, jakby zmysłowości powodowała, że podniecało mnie to opowiadanie dowcipu, zwłaszcza, że znałam jego dalszy ciąg.
- Po tsecia… – Kontynuował Jamal nie do końca precyzyjnie. – Naucycielka w dwa sekunda postawia pałka! A po cwarta, pieprzyć ją cterdzieścia pięć minut!
- Panowie… ta rozmowa zmierza na niebezpieczne obszary… – Już chciałam powiedzieć, ale powstrzymałam się. Chciałam, żeby w tym kierunku zmierzała.
- Mam nadzieje, że jestem merytoryczna… Natomiast bardzo rzadko stawiam… pały… – Uśmiechałam się.
- Chętnie bym odbył taką lekcję, nawet za cenę postawienia mi pały! – Żartował Dawid.
Przystojniaku! – Pomyślałam w duchu. – Chętnie ujrzałabym, jak powstaje twoja pałka… A czterdziestopięciominutowe pieprzenie chyba również sobie wyobrażam…
Czułam, jak wilgotnieję.
- Cóż, ja chętnie daję… – Zawiesiłam głos. – Korepetycje…
Natychmiast skarciłam się w myślach. – Marta! Jak ty się zachowujesz?! Zdawałam sobie sprawę, że moje zachowanie dalekie jest od wzorowego, a jednak czułam ogromną ochotę flirtowania z tym przystojniakiem…

Dawid patrzył mi prosto w oczy.
- Zapisuję się natychmiast. Chciałbym, żeby pani mi dała… - Zawiesił głos. – Korepetycje.
- To pewnie ty mógłbyś dać mi wykład z historii… gospodarczej. Z tego zawsze byłam kiepska…
Dawid omiótł wzrokiem mój salon.
- Nic dziwnego że ma pani olbrzymią wiedzę. Kto dziś gromadzi tyle książek.
- Jak widać, jestem staromodna. Od początku znaczną część wypłaty poświęcałam właśnie na książki.
Najbardziej to imponowało Romanowi.
- Co za zbiory! Po okładkach widać, że dużo musiała pani zapłacić, bo są z antykwariatów! Do tego są stawiane w dwu rzędach, bo by się nie mieściły! Ja nie mogę, jeszcze u nikogo nie widziałem tylu książek. I po seriach widzę, że są pogrupowane w działy… O, tam literatura piękna…
- Znalazł się kuźwa mol książkowy! – Dawid rugał kolegę. Po czym zmrużył oko i zapytał ściszając głos. – A ma pani książki erotyczne?
- A tak! – Zaśmiałam się. – Mam Kamasutrę. I taką powieść z XIX wieku o niewolnicach beja Tunisu – europejskich dziewicach porwanych na morzu przez piratów.
- U la la! – Dawid pokręcił głową z niedowierzaniem. – No ale chyba w tym haremie to długo nie pozostawały dziewicami. – Zaśmiał się a Jamal zawtórował mu.
- A to różnie… Różnych sposobów używano, żeby biedne dziewczyny złamać, w celu utraty wianka… - Uśmiechałam się prowokacyjnie, pochylając nieco w bok głowę.
- Ciekawe, jakie sposoby są najskuteczniejsze na panią Martę! – Wypalił Dawid.
- Dawidzie, chciałbyś wiedzieć, na co jestem podatna? Jak mnie się pozbawia wianka? – Udawałam oburzenie. Gdy spostrzegłam, że Jamal już konstruuje w głowie jakąś przaśną wypowiedź, ucięłam dyskusję w zarodku. – Kończmy ten temat. Porozmawiajmy o waszych pasjach.
Okazało się, że Dawid żywo interesował się rozwojem firm, a Jamal, żył nie tylko sportem, ale był ciekawy świata, chciał podróżować.
Natomiast Roman kochał poezję.
Ja natomiast wyznałam:
- Widzicie to po moim zagraconym salonie, poza półkami z książkami, widzicie moje szafy… Kiecki są moją drugą, po literaturze, pasją.
Wówczas chłopcy, jak jeden mąż, zakrzyknęli, że chętnie ujrzeliby pokaz mody w moim wykonaniu. Zaśmiałam się, bo natychmiast wyobraziłam sobie, jak paraduję przed nimi, prezentując najseksowniejsze kiecki z mej szafy. Obiecałam im, że może któregoś dnia taki pokaz im zaprezentuję.

- A najlepsza to pokaz moda bielizny! – Nie krępował się Jamal.
Dlatego zmieniłam temat. Ze sfery zainteresowań szybko przeszliśmy na dyskusję o marzeniach. Pragnieniem Romana było napisać i wydać poczytną książkę, Dawida – założyć ekspansywną firmę a Jamala – odbyć podróż dokoła świata, przez wszystkie kontynenty.
- Macie wspaniałe marzenia, panowie. Widać, że jesteście ludźmi z szerokimi horyzontami. – Kadziłam im.
- A pani? Jakie ma pani marzenia?
- Cóż… zupełnie przyziemne… urodzić dziecko, to bardzo ważne dla kobiety…
- No chyba zrobić dziecko kobiecie jest dosyć łatwo. – Rezolutnie spostrzegł Dawid.
- A to pani nie ma kto robić dziecko? – Jamal nie przestrzegał żadnych konwenansów.
Zaczerwieniłam się. Co miałam im powiedzieć? Że pewnie nawet w mojej wiosce znalazłoby się kilku chętnych do przyprawienia mi brzucha. Pamiętałam, jak na chrzcinach u Maciejuków, Zenon, stary kawaler, wstawił się i do ucha mi gadał: “Jo bych ci takiego samiusieńkiego bobasa zmajstrował!”

- Przepraszam za śmiałe pytanie... proszę mnie zrugać, jeśli coś nie tak... Ale pani sama mieszka na wsi... A pani tak nie brakuje tu faceta? – Odważnie zapytał Dawid.

Czułam, że wino już mocniej szumi mi w głowie. Chyba dlatego miałam ochotę  im wyznać. - Owszem... brakuje mężczyzny... brakuje bliskości z nim... czuć go... - Ale tego oczywiście nie powiedziałam. Natomiast zdradziłam cząstkę tego.
- No oczywiście... Każdej samotnej kobiecie brakuje mężczyzny. A zwłaszcza na wsi…
- No tak… – Dopowiadał Dawid. – A to trzeba coś naprawić, a to jakąś rurę przepchać…
- A to jakaś dziurka zatkać! - Wtórował Jamal.

Działała na mnie ta dwuznaczność słów. W duchu im odpowiadałam: – A pewnie, że tak! Mógłby mi jakiś od czasu do czasu należycie zatkać dziurkę...
Oczami wyobraźni natychmiast wykreowałam scenkę z sobą i Dawidem...

Wtedy przyszła mi do głowy myśl, którą jedna strona mej natury stanowczo zwalczała, ale druga wprost się nią zachwyciła.
- A może byście zechcieli, tak przez kilka dni u mnie zostać…  
- Ale nie chcielibyśmy tak pani wykorzystać… - Taktownie odpowiadał Dawid, ale ewidentnie jedynie grzecznościowo.
„Oj… coś czuję, że właśnie byście chcieli.” – Uśmiechnęłam się sama do siebie w duchu.
- Ale nie wykorzystalibyście mnie – Cedziłam powoli te słowa. – Bo w zamian za wikt i opierunek… pomoglibyście mi w ogrodzie, czy też właśnie w takich drobnych naprawach…  

Chłopcy byli wyraźnie zaskoczeni, lecz jednocześnie zachwyceni propozycją.

- To my się chętnie piszemy! Zwłaszcza na ten wikt i opierunek! Co panowie?! - Dawid nie krył ekscytacji.
- Może nie chcielibyśmy sprawiać kłopotu… – Zmieszał się Roman, lecz pozostali natychmiast wsiedli na niego.
- Kobietę w potrzebie byś zostawił?! – Uderzył w altruistyczne tony Dawid.
- Nieładny! – Wtórował Jamal.
- Jest mi miło, że zechcecie mi pomóc. A przenocowanie was, to przecież dla mnie żaden kłopot...
- A nawet może być korzyść. – Zawadiacko wrzucił Dawid. – Gdy spojrzałam pytająco, dodał. - Możemy na przykład umyć plecki. – Śmiał się.
- Potrafię umyć plecy sama… - Starałam się tonować ich zapędy, choć druga część mojej natury oponowała: - Nie chciałabyś, żeby ten przystojniak wyszorował ci plecy???  

Od chwili złożenia propozycji, jeszcze milej mi się z nimi rozmawiało. Czułam też, że z każdą chwilą atmosfera coraz mocniej zagęszczała się. Siedziałam wszak sama z trzema naładowanymi testosteronem młodzianami.
Nie mogłam powstrzymać tej swojej drugiej natury. Kokietowałam ich. A to kręciłam kosmyk włosów nad uchem, a to komplementowałam ich, że są tacy dowcipni i dojrzali.

Tymczasem moja wyobraźnia, podlana pewną ilością wina, pracowała, zastanawiałam się, co ci "dojrzali" panowie mają w spodniach...? Jakie atuty. Jaki jest Dawid... Chociaż fantazja podpowiadała mi, że zwłaszcza Jamal nie ma się czego wstydzić...

//////////////////////////////
Apropos skojarzeń – pomyślałam – deser! Natychmiast przynoszę z kuchni lody. Spodziewałam się, że wywołają u chłopców skojarzenia.
- Zawsze serwuję lody. – Zagaiłam prowokacyjnie. – Czy mogą być ze śmietanką?
- Ula la! – Dawid uśmiechnął się dwuznacznie.
Jamal też pokazał zęby.
- Lodzika być fajna! Jamal uwielbiać lodzika!
Wszyscy się zaśmieli.
Udałam skonsternowaną, tymczasem w głowie już snułam obraz, że oto klękam przed Dawidem, rozsuwam mu rozporek i wyciągam twardniejącą pałkę, po czym biorę ją do ust…

- Cóż się tak pani zamyśliła? – Dawid patrzył na mnie badawczo. – Czyżby lodzikowy temat Jamala panią zainspirował?
- O, ty gnojku! – Myślę w duchu. – Żebyś wiedział, że zrobienie loda Jamalowi mogłoby być jeszcze bardziej ekscytujące. Chociaż… ciekawe czy zmieściłabym go do buzi?!
Przecież, doskonale to pamiętam, gdy w tamtym roku próbowałam obciągnąć panu Grzegorzowi, dyrektorowi ośrodka wypoczynkowego, i… nie mogłam objąć go ustami. Nie imponował wcale wielkością, ale gruby był jak u konia!
- Oj chłopcy, chłopcy, wam wszystko kojarzy się monotematycznie…
- Ale to pani pytała, czy lubimy lody? – Rezolutnie zripostował Dawid. –  Więc my mamy też prawo o to samo panią zapytać. O lody… lodziki… – Podstępnie dodał, mrużąc oko.
- Właśnie! I mówiła pani o śmietanka! Lubi pani śmietanka? – Uroczo szczerzył zęby Jamal.
Czułam, że alkohol zabuzował mi w głowie, chyba dlatego nie ucinałam rozmowy.
- A co, jeśli powiem, że lubię lody?
Trzy pary oczu wbiły się we mnie. Pomyślałam sobie, że także chłopcy wizualizują sobie to, jak biorę do ust męską pałkę… – I bardzo dobrze! Niech sobie wyobrażają. Może nie za wielu mężczyznom robiłam loda… ale jak już obciągałam, to jak to mówią – pośladkami wciągali prześcieradła!
Miałam wrażenie, że młodzieńcy chcieliby pociągnąć “lodzikowy” wątek, lecz nie znaleźli na to pomysłu.
//////////////////////////////


///////////////////////////////

Skonstatowałam wtedy, że rzeczywiście na tej nastrojowej kolacji ze świecami i romantyczną muzyką, z tymi dwuznacznumi rozmowami czuję się z tymi chłopcami, czuję się niemal jak na randce.  
Pomyslalam - Ciekawe jakby zareagowali, gdybym im to powiedziała...
Wtedy wpadłam na pomysł, żeby im to powiedzieć, byłam przekonana, że to na nich podziała...  

- Wiecie chłopcy, że ta kolacja z wami... że czuję się z wami... jak na jakiejś randce. - Uśmiechnęłam się kusząco, jednocześnie zarzucając seksownym ruchem włosy.
Wiedziałam, że tak będzie. Że taka deklaracja ich  zamuruje.

Romek przestał jeść. A Dawid... jakby chciał ten fakt wykorzystać...
- Doprawdy? - Postanowił ciągnąć mnie za język. - Czuje się pani z nami jak na randce?
- No prawie... - Wycofywałam się nieco.
- A co takiego to sprawia? I co to znaczy? - Przypierał mnie.
Z jednej strony nie chciałam gdzieś zabrnąć, z drugiej kręciła mnie jak cholera taka gierka. - Co by im tu powiedzieć?
- No, że nastrój jest taki... romantyczny... że taka miła rozmowa... że piję wino... i to... - Tu zawiesiłam głos i przymrużyłam oczy. -  Z tak przystojnymi... - tutaj zawiesiłam głos, bo szukałam słowa - młodzieńcami... I że tak miło nam się rozmawia... - Uśmiechnęłam się wyjątkowo szeroko na koniec wypowiedzi. A w duchu dodałam - Ciekawe co tam się kołacze w waszych główkach? Pewnie każdy z was wyobraża sobie, że jest ze mną na randce sam na sam...? - Uśmiechałam się sama do siebie. - I  że potem ma możliwość odprowadzać mnie... a na koniec spaceru... spróbować mnie pocałować.
Możliwe, że nie byłam w błędzie, zwłaszcza patrząc na Romka, który się mocno czerwienił.

Natomiast Dawid ciągnął wątek.  
- W imieniu kolegów dziękuję za komplement... To bardzo przyjemnie usłyszeć, że miło się pani z nami rozmawia, a zwłaszcza, że uważa nas pani za przystoinych. To my powinniśmy prawić pani komplementy. Prawda chłopcy?
Wpatrywałam się w twarz czerwonego jak burak Romka, który sztucznie kiwał głową i w Jamala, który szczerzył zęby. Zastanawiałam się, jaki komplement mnie spotka.

- Wypada tylko powtórzyć, że jest pani przepiekną, przeuroczą i arcyseksowną kobietą. - perorował Dawid.
- Tak, tak, seks... seks... seksowa! - wtórował Jamal.
Udałam zmieszanie. Dłonią poprawiłam włosy nad czołem. Pociągała mnie taka rozmowa, zastanawiałam się, jak ją pociągnąć.
- Ojej... przesadzacie... Seksowna? Ale... co takiego jest we mnie seksownego? - Byłam dumna z tego pytania. Przecież mogą teraz tylko mocniej mnie komplementować. I bardziej szczegółowo.
- Cóż... jest pani taka kobieca... taka zgrabna... ma pani swe kobiece atuty... - Mrugnął okiem do kolegów Dawid. - Ale może więcej powie Jamal, on tak ochoczo podchwytywał temat seks... sowności...
Jamal znowu wyszczerzył zęby.
- Oj, tak... seksowa... czysta seks!













Lecz wtedy nagle Dawid zadał z pozoru niewinne, a jednak niedyskretne pytanie.
- A kiedy była pani ostatni raz na randce? - I natychmiast się zasekurował. - Przepraszam, jeśli uzna pani, że to niewłaściwe pytanie...

Oczywiście uznałam, że chcą mnie wybadać. Zapewne nie tylko o randkę im chodzi, ale  
o to kiedy ostatni raz się przespałam , choć zapewne nie takiego słowa użuają ....
o to czy się z kimś spotykam... a raczej, z kim sypiam... – Pewnie chłoptasiu chodzi ci po głowie kiedy ostatni raz poszłam do łóżka z mężczyzną… Choć tak subtelnie tego na pewno nie określasz…  

No tak, ostatni raz z tym turystą niemieckim, który przyechał tu kamperem. To dla niego tak wystrojłam sie na randkę... Pamiętam że przymierzałam kilka sukienek zanim zdecydowałam się na tę małą czarną, bez pleców...

- Och... to bylo już wieki temu... - Odpowiedziałam celowo dwuznacznie. - A niech sobie wyobrażają, że jestem spragniona randki...

- To na pewno był ktoś z mijscowej elity!  
- A nie... zupełnie nie... cudzoziemiec...
- przypomniałam sobie, jaki był miły jego matka polką dlatego mówił lamanym - obsypywał komplementami - Pani mi się bardzo podoba!


No tak, rzeczywiście… trochę czasu już minęło od tego, kiedy dałam się przelecieć panu Wieśkowi, podtatusiałemu elektrykowi, który naprawiał mi instalację… Sporo… Ale co by ci tu odpowiedzieć?
- Tak dawno, że już nie pamiętam! – Zaśmiałam się.
A niech buzuje im wyobraźnia! Niech myślą, że jestem spragniona długo wyczekiwanego kutasa!
- Oooo! To musi być kopa lata! – Skonstatował Jamal. – To pewnie pani tęskni za randka?
- Ha, ha, ha! – Zaśmiałam się.
Chłopakom zaświeciły się oczy. Dawid szybko podchwycił okazję.
- Ależ to każdy z nas byłby gotów panią zaprosić na randkę! Czy nie, panowie?!
Nawet nieśmiały Roman przytaknął głową.
- Doprawdy??? – Udawałam zaskoczoną.
- Tak… tak… – Wszyscy potakiwali.
Chyba to wypite wino tak na mnie podziałało, bo w duchu cholernie podnieciła mnie ta propozycja.
Wyobraziłam sobie niemal natychmiast romantyczną randkę z Dawidem. Oczami wyobraźni widziałam, jak się z nim całuję, jak jego język pakuje mi się do ust, jak jego dłonie udając, że błądzą, wnikają w dekolt sukienki i szukają moich piersi w staniku…
Randka z Jamalem byłaby, być może, nawet bardziej ekscytująca… Egzotyczny chłopiec nie bawiłby się w podchody, w całowania… ani chybi parłby do szybkiego finału… Czarna dłoń szybko wdarłaby się pod tę jasną sukienkę, zupełnie jak wieśkowa łapa, która miast majstrować przy elektryce, majstrowała pod moją spódniczką…

Tylko Roman wydawał się i nieciekawy i brzydki.

/////
Wtedy Dawid zapytał.




/////


Wieczór zakończył się zapewnieniami, że chłopcy zostaną tu na kilka dni, że będą pomagać mi przy obejściu. Oraz, że… każdy z nich zabierze mnie na randkę. Oczywiście to ostatnie traktowałam z przymrużeniem oka.

Zakomunikowałam, że idę się kąpać i przypomniałam, że łazienka niestety nie zamyka się na klucz. Mieszkając sama, w ogóle tego nie potrzebowałam.
Doskonale wiedziałam, jak na nich podziała uzmysłowienie sobie, że oto za niezamkniętymi drzwiami, na wyciągnięcie ręki, seksowna milfetka właśnie zrzuca ciuszki… że stoi zupełnie naga… wystarczy tylko popchnąć, niczym niezablokowane drzwi…
Oczywiście na mnie ta świadomość działała zapewne nie mniej niż na nich. Ależ to kręciło… że oto moje gołe cycki… moja naga cipka… w każdej chwili mogłyby zostać podejrzane…
Dlatego myłam piersi pod prysznicem tak zmysłowo, pocierałam, jakby to nieśmiały młodzieniec pierwszy raz w życiu dorwał się do biustu… Zrobiło mi się arcyprzyjemnie. Tarłam moje półkule coraz silniej. I jeszcze silniej. Wreszcie ściskałam je… tak mocno, jak wtedy gdy gniótł mi je pan Grzesio w budynku administracji ośrodka.
Nie byłam w stanie  powstrzymać westchnień.
- Aaach… – Mój oddech stał się cichy, lecz intensywny. Miałam nadzieję, że chłopcy  nie słyszą…
Drugą dłonią sięgnęłam między nogi. Przesuwałam ją po szparce, a wtedy przechodził mnie elektryzujący dreszcz rozkoszy. Musiałam to zrobić, musiałam pieścić cipkę. Pocierałam wargi sromowe, jednocześnie zaciskając zęby, by nie wydawać jęków. Mimo to cichutko stękałam. Tarłam cipę, jakby to robił napalony i niedelikatny nastolatek, który pierwszy raz wepchnął rękę pod spódnicę dorwanej dziewczyny.
Wreszcie wsunęłam palec do piczki. Potem drugi. Taki udawany penis zagłębił się w moją pochwę zrazu powoli, by wkrótce w niej pracować niczym tłok w silniku. Nie mogłam się powstrzymać. Jęczałam.
- Aaaaaa… achhh!
Obawiałam się, że chłopcy mogliby usłyszeć, więc wyjęłam palce. Ciężko oddychając, przypominałam sobie jak to było, gdy czułam wtedy w sobie wieśkową, nie tak twardą pałkę…
To wyobrażenie popchnęło mnie bym znów wepchnęła palce w pochwę. Tym razem mocniej.
Teraz mój jęk stał znacznie głośniejszy.
- Aaaaaaach!
Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi. To był Dawid.
- Czy mi się zdaje, czy pani wołała?
- Nie… – odparłam cicho, z trudem dochodząc do siebie.
- Jakby co, niech pani pamięta. Zawsze mogę umyć plecki…

- Dawidzie, naprawdę nie trzeba…
Ciarki przeszły całe moje ciało. Panikowałam – przecież on rzeczywiście może tu wtargnąć!
- Dawidzie, nie wchodź… jestem zupełnie naga!
No tak, to go tym argumentem zniechęciłam – zaśmiałam się w myślach.
A może podświadomie celowo tak prowokowałam tego nabuzowanego testosteronem młodzika?
- Pani Marto, ale mi to nie przeszkadza… Nie będę się krępować. – Droczył się zza drzwi.
- Przestań proszę się ze mnie tak naigrawać…
Tymczasem młodzian kontynuował gierkę.
- Prawda koledzy, że jak kobieta mówi – “nie”, to znaczy “tak”?
Cały czas się trzęsłam. Nie wiedziałam, co mu może strzelić do głowy, zwłaszcza pod wpływem alkoholu, dlatego szybko chwyciłam ręcznik i owinęłam się nim. Na szczęście Dawid tylko żartował, nie zdobył się na otworzenie drzwi.
Po wysuszeniu się postanowiłam zagrać im nieco na nosie i wyjść z łazienki w mojej najseksowniejszej koszulce nocnej i szlafroczku, który by aż tak bardzo jej nie zakrywał.
Założyłam tę czarną z luksusowej koronki. Przejrzałam się w lustrze. Kwiatowe, subtelne wzory i hafty dodawały mi lekkości i zmysłowości. Nawet kokardki i wstążki tworzyły urok. Koszulka była prezentem od Marcina, mojego ostatniego chłopaka. To w niej brał mnie najczęściej… “Ach… kiedy to było...” Jednak samo założenie jej na siebie powodowało u mnie wzbudzenie skojarzeń silnie erotycznych, zwłaszcza że Marcin był mężczyzną z dużymi potrzebami, dominującym i do tego ostrym.
- U la la! – Zakrzyknął Dawid.
Romuś rozdziawił gębę i wybałuszył oczy, Jamal zaś kręcił głową i dukał:
- O ja cię kręcił!
- Ojej… panowie, o co chodzi?
Demonstracyjnie próbowałam poprawić szlafroczek, ale i tak nadal było mi widać duży dekolt i sporą partię ud, ponieważ szlafrok był dość kusy.
- O nie, pani nie może po tym, co zobaczyliśmy, tak po prostu nas zostawić. – Nie przestawał droczyć się Dawid.
- Oj, chłopcy, chłopcy… tylko jedno wam w głowie… – Byłam rozanielona tym, że wzbudzałam u nich takie pożądanie. – Teraz panowie paciorek i… spać.
- Niech mi pani wierzy, że po tym co zobaczyliśmy, na pewno długo nie uśniemy. I co? Będzie pani musiała przyjść i nas utulić do snu!
- Tak, tak! – Wtórował Jamal – Popsytulać!
- I co jeszcze? – Zaśmiałam się. – Może całusy w główki na dobranoc? – Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z dwuznaczności tekstu.
- Naprawdę? – Podchwycił Dawid. – Zechciałaby pani? – Zmrużył frywolnie oko.
- Tak, tak! Buziaka! Buzi do główka! – Jamal wspierał kolegę.
- Panowie, za dużo wina chyba dziś poszło! Dobranoc!

Odkręciłam się na pięcie i udałam się do sypialni.
Nie zapomniałam jednak zostawić uprzednio w łazience na koszu na bieliznę moich majtek.



//////////////////
Zanim rozpoczęliśmy śniadanie, przeprosiłam chłopców.
- Przecież nie będę z wami jadła, pozostając w szlafroku...
- Ależ niech się pani nie krępuje... - Uśmiechał się Dawid.
- Dla nas może pani być bez szlafroka! - Mrużył oczy Jamal.
- Ech... chłopcy, chłopcy, wy ciągle w kółko. - Strofowałam ich, śmiejąc się, w duchu ciesząc się, gdyż jakoś wyjątkowo przypadły mi do gustu te ich gierki słowne.
- No jeśli już, to zachęcamy panią do założenia jakiejś zwiewnej, letniej sukienki, koniecznie mini. - Perorował, jak nakręcony Dawid.
- Ale, dlaczego akurat mini? - Zapytałam kokieteryjnie i załopotałam rzęsami.
- No wie pani? Takie śliczne nogi chować przed światem, toż to grzech.
- Ciężka grzech! - Wspomagał kompana Jamal, szczerząc białe zęby. - Ładna noga, trzeba pokazać!
- Ech chłopcy... no nie wiem... - Przekomarzałam się, w głębi ducha będąc dumną, że dostrzegli, że mam długie nogi, uwielbiałam je odkrywać, choćby poprzez wysokie wycięcie w spódnicy, a w szkole wszak nie wypadało. - A jak byście mnie zachęcili, żebym jednak wybrała krótką kieckę? - Uśmiechałam się, zakręcając loczek za uchem.

Gdy otworzyłam szafę, Dawid i Jamal natychmiast pojawili się przy mnie, Dawid z tyłu, jakby nie chciał się narzucać, ale służyć pomocą w radzie, natomiast Jamal najwyraźniej nie miał tego typu zahamowań. Zapuszczał żurawia wgłąb szafy, lustrując moje fatałaszki, i to przeglądał akurat te najbardziej frywolne. Aż przeszły mnie ciarki na myśl, co tam może znaleźć. Już chciałam mu zwrócić uwagę i zbesztać go za to, ale wtedy grzeszniejsza strona mej natury wstawiła się za nieobytym lustratorem: - Czy to nie urocze, że on zerka właśnie w tamtą część szafy?

Nie byłaby sobą, gdybym chłopców nieco nie poprowokowała. Wyciągnęłam z szafy letnią sukienkę na ramiączkach, z przesadnie dużym dekoltem, ale długą, do kostek. Przyłożyłam ją do siebie.
- Czy ta mogłaby być?
Popatrzyłam na ich twarze. Roman zagryzał zęby.  
Dawid miał wyraźną zagwozdkę.
- No wie pani... całkiem, całkiem... ale przecież to nie mini...
Natomiast Jamal, tylko kątem oka zerkał na mnie. A to dlatego... że właśnie wyciągnął z szafy moją arcyodważną kieckę.
Sznurowaną, obcisłą, w życiu nie wyszłabym w niej z domu. Zakładałam ją wyłącznie dla Marcina... Rozpalało go to tak bardzo, że brał mnie w niej, bez ściągania. I to nawet nie zaciągał mnie do sypialni, ale brał w miejscu gdzie mu się w niej pokazałam, przy komodzie albo na podłodze. Podniecał go jej dziwkarski krój, który pokazywał dokładnie kształt moich bioder i znaczny fragment moich cycków. Zawsze miałam do niej założone pończochy... Dlatego patrzył na mnie i mówił: - Moja kurewka! Nic tylko rypać! Ile wlezie. - I... "Rypał" mnie. "Ile wlezie".


Gdy już zasiedliśmy do śniadania, chłopcy prześcigali się, który szybciej poda mi pomidora, który szybciej sól. Było mi szalenie miło czuć się tak adorowaną.
Rywalizowali też co do komplementów.
- Jest pani znamienita kocharnka. - Łamał język Jamal.
- Że co proszę? - Uśmiechnęłam się.
- Nie chcę się domyślać, o co chodziło koledze z Afryki, ale stawiam, że ma rację. - Szarmancko intonując prawił Dawid. - W ogóle, jak nie podziwiać pani gustu i co do sposobu ubierania się i urządzania mieszkania!
- Przestańcie chłopcy, mam tu strasznie zagracone...
- To, że ma pani tyle książek, tylko dodaje pani pani bardziej intelektualnego... - Tu długo szukał słowa. - Oblicza. Swoją drogą, czy wie pani, że w okularach wygląda pani bardzo seksi?


- A pani dlaczego je tak mało. - Jamal wyglądał na zaskoczonego.
- Wiecie... Muszę dbać o linię...
- Ależ pani ma fantastyczną linię! - Czarująco uśmiechał się Dawid.
- Nie przesadzajmy... to tu mam za dużo, to tam...
- Ale dużo wszędzie tam, gdzie dobrze! - Jamal dłońmi zarysował kształt kobiety z bujnymi piersiami i biodrami.
- Ech... chłopcy, chłopcy... - Dziwiłam się, że te ich komplementy tak mocno na mnie działają. - "Jak tak dalej pójdzie i będę tak się rozklejać, to jeszcze będę gotowa z którymś z nich... ech! Głupoty!"

/////////////////
udaje że nie może
no i kto mi teraz wyciągnie
Jamal - ale ma - rozumiem, że nie zna słów
to jak mowic
no właśnie j polski nie ma odpowiedników właściwych
np


Naszyjnik, bransoletka i kolczyki, duży pierścionek - akie seksowne
czy bransoletkę na nogę na pończochę?
z dziekanem - bardziej dyskretna biżuteria
-kazemu z dzbanka (wymyślny) herbaty - piękny naszyjnik!
pan Henio zrobił stół zażartował - wie pani jak się robi deseczki? - na tym stole będzie pani mogła uprawiać seks - można coś robić… to i owo  i się nie powinien rozlecieć - pamietam jak udałam oburzenie - no wie pan? a ten brnął - A nie wierzy pani? A to możem wypróbować
-z nami randka? - teraz czuję się z wami jak na randce - - Dawid:  

- A czy można zadać pani niedyskretne pytanie? Co pani sądzi na temat pierwszej randki, czy można pójść do łóżka… Przepraszam z góry… - Ależ nic nie szkodzi… moje prywatne zdanie jest takie, że każdy sam we własnym sumieniu rozstrzyga - cisza i napięcie - chcieliby wiedzieć jak ja robię - a na pierwszej randce idzie się do łóżka?
Jamal  - idzie pani do łóżka na pierwsza randka
Romek - krzyknął - Jamal ty kretynie cołku!
-coz skoro zapytał… moze inne obyczaje az mnie kreciło, poczułam ukłucie w brzuchu żeby odpowiedzieć- co byscie chcieli usłyszeć… no wiadomo co, że jestem liberalna i tolerancyjna…  

No i z tym panemmecenasem poszłam - w eleganckiej restauracji - ojej uciekł mi autobus - mam pokój gościnny - oczywiście odmówiłam - ale nawet spała u niego pani właścicielka kancelarii już w taksówce gdy zaczął mnie obcalowywać - wiedziałam czym to się skończy - w jego domu protestowałam - ale on nie pzrestawał - nie był brutalny, ale uporczywie zdobywał teren - skończyło się tym, że posiadł mnie na kanapie w salonie jedynie podwiając mi tę wieczorową sukienkę
-och różne są kobiety - pomyślałam no na tej randce z wami jak bym uznała że mogę pójśc do łóżka - to z wszystkimi -  

Balotelli zdjał koszulkę na meczu w Wrszawie Niemcom gola

Chłopcy organizują imprezę - wino Taniec w kółeczku - potem Dawid blisko, Jamal erotycznie we dwóch z dwu stron - ojej panowie  



Rzuczają się chlopcy truskawkami, celują w usta... potem we mnie, muszę jak najszezrzej otworzyc usta... Wrzucił mi treuskawkę w dekolt, wpadła do stanika.
- Ojej... wpadła mi do stanika...

- A pani co lubi jeść na śniadanie.
- Często jajka...

- Jamal polyka jak smok.
Wziąść do buzi dwa jajka, wziąść kaszanką
-Chcecie, żebym się dławiła?

- Musicie wiedzieć, że bardzo lubię kaszankę...
Jamal kraśniał z zachwytu.
- Lubię ją z majonezem...

////////////////////
Kawa - muszę wyjść - sperma do kawy
Zachlapuję śmietanką spodnie Jamala.
zapiorę na tobie...

////////////////////
Po śniadaniu postanowiłam zaserwować kawę. Do kuchni szłam kołysząc biodrami tak, jakbym chciała zademonstrować, że istotnie mam najbardziej kobiecą sylwetkę na świecie. Przy niej ustalalismy podzial prac.
Jamal gotowy był  rąbać drewno.
Dawid - zająć się moim wielce zaniedbanym ogrodem - kopać grządki, kosić trawę oraz przecinać gałęzie.  
Dla Romka znalazłam mnóstwo prac biurowych - stare szparagały, dokumenty, zdjęcia i segregatory prosiły się o uporządkowanie, na co nigdy nie znajdowałam czasu. Natomiast Roman stwierdził, że jako mól ksiązkowy wręcz kocha takie czynności.
Ucieszyłam się, że tak łatwo znalzałam im prace na kilka bitych dni. Bardzo się ucieszyłam. Chciałam, żeby ci chłopcy trochę u mnie pomieszkali.

Gdy ruszyli w wir prac, ja kursowałam od jednego do drugiego, żeby coś dopowiedzieć, poinstruować.  
Najwięcej wyjaśniania należało się Romkowi.
- Pani Marto, ależ pani ma pokaźną korespondencję! Tyle listów. To zupełnie niebywałe w dzisiejszych czasach.
- Wiesz Romku, zawsze byłam tradycjonalistką. Szelest papieru, zapach, charakter pisma... przecież to fundamentalne... a tego nie ma w mailu...
- Widzę wiele korespondencji z mężczyznami...
- No tak... - Uśmiechnęłam się. - A to ja byłam zakochana... a to oni we mnie. - Pozwolłam sobie na moment ciszy, po czym dodałam. - Tlko jakoś nigdy tak, że ja zakochałam się w takim, który zakochał się we mnie. - Szybko zrugałam się w myslach - Jeseś zbyt otwarta!
- Panie Romku, przepraszam pana za ten mój odruch... sama nie wiem czego... Sentymentalizmu? Ale gdy zobaczyłam znajome acz dawno nie widziane listy, jakoś tak się rozkleiłam...
Nastrój ten trzymał mnie długo. Nie mogłam sobie odmówić dłuższej pogawędki z Romkiem. Mimo, że podobnie jak inni chłopcy, co rusz podczas rozmowy rzucał okiem w mój dekolt, to miałam wrażenie że obi to jakoś... romantycznie, nie nachalnie jak Jamal.
Student polonistyki dużo o sobie opowiedział. To, że wiele czasu poświęca na czytanie. Pochłonął Dostojewskiego, Tołstoja, na co ja nigdy nie miałam czasu. rzeczytał nawet szatańskie wersety, natomiast zakochał się w Mistrzu i Małgorzacie Bułhakowa. Specjalnie postanwił zacząć równolegle studia na filologii rosyjskiej, by móc czytać swych mistrzów w oryginale. Sam też sporo pisał, ale jedynie do szuflady. Był zbyt nieśmiały, żeby wystawiać się na ocenę publiki. Raz jedyny pokazał swemu profesorowi próbki - ten był zachwycony, wręcz błagał go, żeby wysłał swe prace na konkurs.

Doskonlae rozmawiało mi się z Romkiem. Miałam przycupnąć przy nim na stołeczku kwadrans, a zaeszły mi ponad dwie godziny.
Byłam zaskoczona, że w tym czasie można zmienić zdanie o człowieku. Wydał mi się niezwykle wrażliwy, mądry i szlachetny. Nadal jego wyglad wydawał mi się szpetny, ale dusza - przepiękna.
Czułam podczas rozmowy silną potrzebę robienia na nim dobrego wrażenia... Wrażenia? Może nawet chęć zauraczania go?
Pozostawałam na niskim siedzeniu więc sukienka zsunęła mi się dość nisko, pokazując chłopakowi większą partię moich ud. Widziałam jak się czerwienił.
Zrobiłam to celowo, chciałam, żeby zobaczył koronki moich pończoch.

Zaniedbałam pozostałych chłopców, więc szybko pobiegłam do Dawida. Miastowy chłopaczyna męczył się w ogrodzie. Nieco mu pomagałam, co rusz sięgając po jakiś chwast. Jednak wtedy musiałam nachylać się do samej ziemi... Doskonale wiedziałam, jaki daję chłopcu wgląd w ten głęboki dekolt sukienki, tym bardziej, że tuż przed wejściem do ogrodu rozpięłam jeden guzik.
Dawidowi musiał bardzo posmakować ten widok. Co rusz podpowiadał mi:
- O jeszcze tu jest mlecz... o, a tam to pokrzywa!
A ja posłusznie udawałam się w każde wskazane miejsce, za każdym razem a to kucając, a to pochylając się do samej ziemi. W każdym przypadku dawałam niezły wgląd na swoje piersi, zwłaszcza przy głębokim pochylaniu się, gdy moje cycki wisiały...
Student ekonomii był wyraźnie podniecony.
- Pani Marto... chyba mógłbym u pani zostać do końca wakacji...
Powiedział to, nie skrywając że gapi się na mój biust. Nie mogłam już zgrywać nieświadomej. Szybko poprawiłam sukienkę na piersiach i zaczęłam zapinać guzik. Celowo się przy tym guzdrałam, by jak najdłużej przyciągać wzrok młodziana do moich cycków.
- Ech... Wy panowie tylko o jednym...
- Pani daruje... Przy tak pieknej kobiecie... nie da się inaczej. - Uśmiechał się szelmowsko.
- Ja chyba rzeczywiście do końca wakacji będę was gościć... jeśli mam otrzymywać takie komplementa... - Uśmiechnęłam się najszerzej jak potrafiłam.

////////
Kucałam - mógł zobaczyć moje majtki.
- Ojej! Jakieś mrowki oblazły moją sukienkę- otrzepując ją zadzieram, teraz na bamk widzi moje czerwone majtki.

Z ogrodu udałam się do szopy, przy której Jamal dzielnie rąbał drzewo. Nie miał za wielkiej wprawy, co było widać po tym jak kierował siekierę na bierwiona, natomiast posiadał wybitną siłę. Uderzał jak tytan.
- Jamal. Młócisz tą siekierą niczym Wiking toporem!
Uśmiech zadowolenia zagościł na twarzy czarnoskórego.
Omiótł mnie spojrzeniem jak towar, który chce kupić.  
- Jamal może rąbać i może rżnąć!
Pomyślałam: - Zdaje się, że wiem, kto mógłby tu się stać obiektem owego rżnięcia...
- No to dałam ci dostatecznie dużo pracy. Tym bardziej że drzewo mam też głębiej.
- Gdzie?
- Już pokazuję...
Wspięłam się po karpach, jednej, drugiej, by pokazać, gdzie jest kolejna partia drzewa. Trochę świadomie, że gdy stoję znacznie wyżej, Jamal może bezkarnie zaglądać mi pod sukienkę. No i nie pomyliłam się. Chłopak z tej możliwości łacno skorzystał, nawet nie za bardzo się krygując. Gdy poczułam jego wzrok pod kiecką, natychmiast zalała mnie fala podniecenia. Ciekawa byłam - ile widzi? Czy dostrzegł koronki moich pończoch? A może zobaczył nawet majtki? Chciałam tego. Celowo odkręciłam się do niego tyłem, niby po to by wskazać, gdzie leży nieporąbane drzewo, a faktycznie po to, by czarnoskóry student mógł sobie bezkarnie buszować wzrokiem pod moją sukienką...
Aż przebiegły mnie dreszcze, gdy kątem oka spostrzegłam, jak Jamal pochyla głowę by zobaczyć więcej. Pomyślałam sobie - a co by było, gdybym nie założyła majtek? A czasami, choć rzadko, rzeczywiście lubię nie założyć bielizny pod spódnicę...
Żeby przeciągać sytuację nawet wymysliłam na poczekaniu:
- O, tam chyba jakiś ptaszek ma swoje gnizdko!
Natychmiast pomyślałam sobie, że Jamalowi w głowie zapewne inne gnizadko, choć i je widziałby pewnie podczas odwiedzannia w nim ptaszka...
Tymczasem student zbliżył się za bardzo i za wiele sobie pozwalał. Odwróciłam się.
- Jamal! Co ty robisz! Jak możesz tak zagladać mi pod kieckę?! Spadaj!
Młodzian uśmiechnął się tylko głupkowato.
Natomiast ja spostrzegłam się, że o ile łatwo mi było wejść do góry, to zejście w dół jest trudniejsze.
- Jamal, proszę pomóż mi zejść...
- Ale kazała mi pani spadaj!
- No pomóż mi... boję się zejść...
- A co dostanę w zamian?
Bezczelne pytanie zadziwiająco zadziałało na mnie.
- A czego byś chciał?
Po minie studenta widać było czego - mnie.
Ty draniu - pomyslałam sobie - pewnie sobie wyobrażasz, jak mnie tu zaliczasz wśród tych bierwion... widzisz mnie opartą o jakąś karpę...
- No śmiało... czego byś chciał ode mnie?
- To czego bym chciał, to i tak pani nie da...
- Ale skąd wiesz? Skąd wiesz że nie dam? Może jednak dam...
Natychmiast w duchu skarciłam się za te słowa.
A jednak urocze było bawienie się słowem "dam". Wiedziałam oczywiście, że sama go prowokuję.
- Dać to pani mogłaby dużo... Ale... - Tu zawiesił głos. - Niech będzie całusa.
- Ho, ho, ho! Młody człowieku! Nie za dużo wymagasz?! - Droczyłam się.
Jamal popatrzył na mnie wzrokiem, który mówił - Oj, ty suczko... Czymże jest całus wobec tego co ja bym chciał, żebyś mi dała!
- No ja chcę pani pomóc...
- Dobrze... niech będzie całus... - Powiedziałam chyba szybciej niż pomyślałam. Czułam, że przekraczam pewne granice.
Atletyczny młodzian podszedł i mnie pochwycił w sposób, że przełożył mnie sobie przez bark. Nie zmarnował przy tym okazji, żeby nie pochwycić mnie za tyłek. Zadrżałam, gdy poczułam na pupie dużą dłoń krzepkiego mężczyzny.
- Jamal, puść już mnie...
Poprosiłam, gdy ten trzymał mnie w górze i nie stawiał na ziemi.
- Ale mam taka okazja. Może jeszcze co wytarguję?
- Jamal, proszę...
Zaczęłam wierzgać nogami. Wtedy młodzian, by mnie uspokoić, położył dłoń na mojej pupie. Wtedy ja zaczęłam wierzgać nogami jeszcze mocniej. Na to ten, ręką, którą trzymał na moim tyłku dał mi lekkiego klapsa.
- Ach. Chłopcze, co ty wyczyniasz?!
Karciłam go słownie, ale sytuacja tak bardzo podniecała mnie, że czułam dreszcze przebiegające moje ciało.
- A to proszę się uspokoić, bo jeszcze pani spadnie...
Nie wierzyłam w to co się stało... student dał mi klapsa...
- Jamal, przekraczasz granice...
- Przepraszam... ale to pani jest niegrzećna.., i... ma taka słodka pupcia!
Po czym delikatnie objął mój pośladek przez materiał sukienki.
- Naprawdę... za dużo sobie pozwalasz... - Mój głos nie był jednak ani na krztynę groźny. Chłopiec to bez wątpienia wyczuwał.
Przełożył mnie sobie z barku i chwycił obiema rękami trzymając tak jak pan młody trzyma pannę młodą, gdy przenosi ją przez próg. Jednocześnie moja sukienka zsunęła się na tyle, żeby ukazać chłopcu dużą część moich nóg, a nawet chyba manszety pończoch. Ja sama musiałam objąć Jamala za szyję, by utrzymać równowagę.
- Puść mnie... - Wyszeptałam. Choć trzymana na rękach, z podwiniętą kiecką, byłam dość pobudzona. Zdawałam sobie sprawę, że jeszcze bardziej ta sytuacja działa na chłopca, który wbijał wzrok w moje uda, jakby miał zdolność nim podwinąć materiał sukienki jeszcze wyżej.
- Pani się puść! - Zażartował sprytnie student AWF-u.
- No, no! - Rugałam go, a w myślach żartowałam: - No jakby to było, gdybym tak się teraz puściła z tobą, mój Murzynku Bambo... Choć coraz bardziej czuję, że chętnie bym się z tobą puściła... Pewnie odczułabym to mocno, ale to bardzo mocno... - Patrzyłam się mu prosto w oczy.
- Musi pani dotrzymać obietnica! Buziak. - Jego mina, tak wyczekująca, wskazywała, że duże emocje buzują w tej czarnej panterze.
Ależ sytuacja wydała mi się ekscytująca.
Cmoknęłam Jamala w policzek.
- Eeee... nie! - Chłopak wykrzywił twarz w grymasie wskazującym na dezaprobatę.  
Jeszcze raz omiótł wzrokiem moje nogi w pończochach, jakby po to by się pobudzić do śmielszych żądań. - Buziak to musi być w buzia!
Zrezygnowana cmoknęłam go w usta. Ale tylko je musnęłam.
- Eeeee! To nie całus! - Jamal demonstrował swe rozżalenie.
Próbował sam pochwycić ustami moje wargi, ale uciekałam mu z głową. Niesamowicie ekscytowało mnie takie droczenie się z napalonym chłopakiem, który nie miał szans chwycić moich ust, bo nie mógł wspomóc się rękami, zajętymi trzymaniem mnie.
Rozbawiły mnie te próby, więc roześmiałam się.
Rozsierdziłam tym łobuziaka. Nie mogąc sięgnąć moich ust, jego wielkie wargi zjechały na moją brodę, potem szyję, wreszcie ramiona.
- Ej! Ej! Jamal, zapędzasz się! - Strofowałam go.
- Nie przestanę, dopóki nie dostanę prawdziwy całusa!
Jeszcze intensywniej zaczął całować moje ramiona, a nawet dekolt.
Szalenie mnie to podniecało, zwłaszcza, że natychmiast sobie wyobraziłam, że chłopiec sięga do mojego biustu. Pieszczoty piersi zawsze uwielbiałam wprost niemożebnie. Marcin zawsze długo je pieścił i całował, długo pastwiąc się nad moimi sutkami. Doznawałam wówczas wręcz ekstazy.
- Ejże! Jamalu! Zbyt wiele sobie pozwalasz!
Nieco przeraziłam się, gdy jego nos docierał już do miseczek stanika. Zwłaszcza, że ta akurat sukienka miała taki krój, że zbyt łatwo mogła zsunąć się z moich piersi.
By powstrzymać napastnika, zaczęłam wierzgać nogami. Osiągnęłam jednak przeciwstawny skutek. Materiał kiecki jeszcze bardziej się obsunął. Teraz już było widać koronki moich pończoch w pełnej krasie. Nie uszlo tu uwagi młodzieńca, jego usta niemalże natychmiast powędrowały na moje nogi...
- Ejże! Ejże! Widzę, że prawdziwy wędrowniczek z ciebie... za dużo chciałbys pozwiedzać! - Rugałam go.
Zaśmiał się.
- Wędrować! Jak najdalej!
-No, no, no! Ani mi się waż!
Tymczasem no Jamala zdawał się podwijać moją sukienkę.
- Zwiedzać! Odkrywać! Ekssplorororwywać! - Łamał sobie język.
- Nie! Nie! Jamal! Nie przesadzaj!
Całował mnie po udach. Ich odkryty obszar stopniowo się powiększał.
- Zwiedzać to co jeszcze nie odkryte! - Z entuzjazmem głosił czarnoskóry student.
"Lada moment zobaczy to co zakryte... czyli moje majtki! Co robić?! Jak go powstrzymać? A może wcale go nie powstrzymywać? - Kontratakowała moja druga natura.
- Być pierwszym!
Pomyślałam w duchu - pierwszy, który mi zagląda pod spódnicę, to ty nie będziesz... Przypomniałam sobie Benka - hydraulika i wogóle złotą rączkę, którego nazywałam sobie Benym Hllem, który to często mi coś naprawiał. On miał tak zwane lepkie łapki, a już na głowie stawał, żeby mi tylko zajrzeć pod spódnicę. Właszcza jak coś naprawiał pod zlewem, natychmiast mnie wołał i szukał pretekstu, żebym przy nim stała. On po prostu nie mógł się powstrzymać, żeby mi nie spozierać pod kieckę.
Prawdopodobnie celowo nie naprawiał mi tych rur właściwie, żebym za kilka dni znowu go wołała... Wykorzystywał to, że po domu chodziłam w mini...Aż wzdrygnęłam się, gdy przypomniałam sobie, jak pewnego razu pod spódniczką nie miałam majtek...
Jakie szczęśćie, że teraz miałam! A co gdyby nie? Gdyby zobaczył moją wydepilowaną szparkę w pełnej krasie?! Boże! Jak byłoby bosko!
Tymczasem cmokał.
Zobaczył i spłoszył się. Potwawił mnie na ziemi. Choć ja czułam że i wiruje przed oczmia.
Oddaliłam się. Ale gdy szłam, nogi się pode mną ugonały. A moja cipka była taka wilgotna... chciała być podrażnianą...
"No tak, moja ty przyjaciółko, ależ z ciebie łajdaczka! Już! Już się pewnie nastawiłaś na przyjmowanie gościa... Gościny ci się zachciewa?! Jak ci to by teraz wynagrodzić?!"

Udałam się prosto do sypialni. Bez namysłu sięgnęłam do szafki nocnej i wyjęłam kule Kegla, czy jak chętniej je nazywam - kule gejszy. Machinalnie podwinęłam sukienkę i odsunęłam na bok majtki, po czym delikatnie wprowadziłam sobie kule do pochwy, jakbym wkładała tampon. Kulki wykonane z bezpiecznych dla ciała materiałów, takich jak   tworzywo sztuczne. Moje są z silikonu medycznego. Każda kula ma wewnętrzny mały ciężarek, który porusza się wewnątrz, generując subtelną reakcję podczas ruchu.
Uwielbiam to.  
Mięśnie dna miednicy, czyli właśnie mięśnie Kegla naturalnie starają się utrzymać kule w miejscu, co prowadzi do niewielkiego napięcia tych mięśni. Przy codziennych ruchach ciała lub podczas ćwiczeń, kulki gejszy delikatnie się ruszają, co stymuluje mięśnie do pracy. Dlatego często chodzę po domu z nimi, a zdarzało mi się też przyjść z nimi do pracy, ale wytrzymałam zaledwie jedną lekcję, musiałam mieć wtedy specyficzną minę, bo miałam wrażenie że wszyscy chłopcy jakoś tak dziwnie się na mnie patrzą. Wydawało mi się, jakby zgadywali co się e mną dzieje, wręcz imaginowałam sobie w głowie, że szepczą do siebie: - Widzisz, nasza profesorka musi mieć coś twardego w cipie! - Widocznie brakuje jej bolca, żeby ją tam codziennie porządnie wyłomotał!
Na przerwie natychmiast pobiegłam do toalety, spódnicę podciągnęłam niemalże w biegu, wyjęłam kule i przełożyłam je do torebki.

Kulki gejszy można wykorzystać do wykonywania ćwiczeń Kegla. Polegają one na świadomym napinaniu i rozluźnianiu mięśni dna miednicy. Ćwiczenia te pomagają w wzmocnieniu mięśni Kegla i zwiększeniu kontroli nad nimi. Regularne ćwiczenia Kegla mogą przynieść korzyści zdrowotne, jak i poprawić doznania seksualne. W przeciwieństwie do mężatek nie mam tak częstych kontaktów z płcią przeciwną, ale to nie znaczy, że nie powinnam dbać o swoją pochwę.



Zwłaszcza, że mój model kul gejszy jest  zaprojektowane celowo do noszenia w trakcie codziennych aktywności.  
Pamiętam jak zaczynałam - od mniejszych rozmiarów i lżejszych wag, aby stopniowo przyzwyczaić się do ich noszenia i stymulacji mięśni.
Zalecane jest, aby zacząć od krótkich okresów noszenia, stopniowo zwiększając czas w miarę jak mięśnie nabierają siły.  


Zaciskałam zęby, kiedy podeszłam do Romka.
Zapytałam go o napięlniekszy cytat liryki miłosnej, jaki chodzi mu po głowie.

- Ach... - westchnęłam głęboko. Przełożyłam nogę na nogę, a kulki przesunęły się. - Westchnęłam jeszcze głośniej.
- Pani Marto! Jeszcze nigdy nie słyszałem, żeby jakaś kobieta aż tak przeżywała literaturę...
Uśmiechałam się do niego czarująco.
- A przykład z literatury wskazujący na bliskość cielesną kobiety i mężczyzny.
Zacisnęłam udo na udzie. Kulki uciskały mnie szczególnie.

- Och... och... - Wzdychałam.
- Pani Marto, to cośniebywałego! Jakie to piękne, że pani aż tak się wzrusza!
- Dziękuję Romku. A feagment liryki wskazujący na akt miłosny?
- ....
Zaciskałam moje mięśnie, tak, jakbym miała w pochwie bardzo duży członek silnego mężczyzny...
- Ooooo... aaaach... - Wręcz pojękiwałam.




////////////////////////////////////
    Nosić podczas codziennych aktywności: Kulki gejszy mogą być noszone podczas różnych codziennych aktywności, takich jak spacer, praca w domu, zakupy czy inne obowiązki. Możesz zacząć od krótkich okresów noszenia, stopniowo zwiększając czas.

    Reakcje mięśni: Pochwa ma naturalną zdolność reagowania na obecność obiektów poprzez delikatne skurcze i ruchy mięśni. To naturalne reakcje organizmu, które występują w odpowiedzi na bodźce. Kiedy nosisz kulki gejszy, mięśnie dna miednicy reagują na ich obecność poprzez stymulację i wzmocnienie.

    Komfort i dyskomfort: Warto monitorować swoje odczucia podczas noszenia kul gejszy. Utrzymuj komfortowy poziom dyskomfortu. Jeśli odczuwasz silny ból, dyskomfort lub inne negatywne uczucia, zdejmij kulki i skonsultuj się z lekarzem.

    Regularność i stopniowanie: W celu uzyskania efektów wzmocnienia mięśni Kegla zaleca się regularne noszenie kul gejszy, ale z umiarem. Możesz stopniowo zwiększać czas noszenia i ewentualnie wagę kul, aby mięśnie stopniowo się wzmacniały.

    Zwracanie uwagi na ciało: Słuchaj swojego ciała i reaguj na jego sygnały. Jeśli odczuwasz, że mięśnie są przetrenowane lub wymagają odpoczynku, daj im czas na regenerację.




Podniecenie związane z noszeniem kul gejszy w ciągu dnia może być zróżnicowane i zależy od indywidualnych preferencji, ciała i psychiki każdej osoby. Dla niektórych osób noszenie kul gejszy może być doświadczeniem stymulującym i podniecającym, podczas gdy dla innych może to być bardziej praktycznym aspektem, skoncentrowanym na wzmocnieniu mięśni dna miednicy i zdrowiu intymnym.


    Podniecenie poprzez stymulację: Dla niektórych osób noszenie kul gejszy może prowadzić do subtelnej stymulacji obszaru pochwy i mięśni Kegla. Ruchy mięśni wokół kul mogą wywoływać delikatne uczucie podniecenia lub przyjemności.

    Psychologiczne aspekty: Podniecenie seksualne jest bardzo indywidualne i zależy od wielu czynników, w tym od emocji, oczekiwań i stanu umysłu. Dla niektórych osób sam fakt noszenia gadżetu erotycznego może budzić podniecenie poprzez wyobrażenie sobie doznań, eksplorację lub odniesienie do fantazji seksualnych.

    Cele zdrowotne: Wiele osób wybiera noszenie kul gejszy przede wszystkim ze względów zdrowotnych, takich jak wzmocnienie mięśni Kegla i poprawa kontroli nad pęcherzem moczowym. W takich przypadkach podniecenie może być mniej ważne niż korzyści zdrowotne.

    Kontrola emocji: Podniecenie związane z noszeniem kul gejszy może być zróżnicowane w zależności od momentu i kontekstu. Nie zawsze musi ono występować i nie każda osoba musi odczuwać je w sposób wyraźny.






Roman liryka miłosna.
Nadmiernie się wzruszam.
Romek jest przekonany, że to literatura.
- komplementuje kobietę - pocałunek
- opis trzymanie za rękę może yć najbardziej podniecający - niż ostre por
- Nie spotkałem jeszcze osoby, na której kunszt poetycki wywierałby aż takie wrażenie!
- Achh! - Westchnęłam.
- A czy takie wiersze - gdzie zbliżenie - mężczyzna i kobieta są wyjątkowo blisko?
stanowią jedno
- Och! - Niemalże jęczałam.















PPPPPPPPPP POMYSŁY PPPPPPPPPPPPPPPPPPPPP
0000
Podglądam Jamala, jak się onanizuje
Kulki gejszy
Ubrania - 1 rzut przebrania
2 - erotyczne (jakie?) - gorsety, rękawiczki, staniki niepełne,  majtki z dziurką
2222222

4444444444
Strój uczennicy
- Zapewne mnie panowie profesorowie ostro przeegzaminujecie...
przetestujecie moją... wiedzę...
dacie mi ostro popalić...
- Że nie każecie mi klęczeć na grochu
że nie dostanę w łapkę
ani po pupie...
weźcie pod uwagę, że zawsze byłam grzeczną uczennicą, będę posłuszna...
czy zostawicie mnie po lekcjach?
nie stawiajcie pał!
5555555555
0 zamek - plaża wycieczka po okolicy - opalanie się - kto rozmasuje mi olejek - pierwszy raz okoliczni widzą nauczycielkę nawet nie w mini a w stroju,  
1 zamek - wieża
2 zamek - lochy - ciemno, wieża - kamiene strome schodki
lochy - złapał ktoś za biust albo za cipkę
Randkę wybieram - Dawid i Jamal strasznie sie nabuzowali
Dawid czy Jamal - Romek

WYSTAWIENIE SZTUKI
Mark Twain, czyli Samuel Clemens, miał dość zróżnicowane doświadczenia. Na początku wojny w 1861 roku dołączył na krótko do konfederackiej milicji w Missouri, gdzie służył przez około dwa tygodnie. Twain, jednak, nie był przekonany do wojskowego życia i szybko opuścił oddział.
W jednym ze swoich esejów, "The Private History of a Campaign That Failed", wspomina o swojej młodzieńczej miłości do dziewczyny imieniem Laura Hawkins, która stała się inspiracją dla postaci Becky Thatcher w "Przygodach Tomka Sawyera".
Becky wpada w kłopoty, gdy przypadkowo niszczy książkę należącą do nauczyciela, pana Dobbinsa. Tomek, widząc jej strach, bierze winę na siebie, co prowadzi do tego, że zostaje ukarany. Becky jest wdzięczna za jego poświęcenie i zaczyna go na nowo darzyć uczuciem.

Sztuka do odegrania - wymyśl romek scenariusz - Wojna secesyjna
Roman - Mark Twain (wątek rysowanej Betty), maluje - a czy namalowałby pan kobiecy akt - ja nigdy bym się nie odważyła…, potem Mark postanawia wyznać miłość zaręczyny Narrator: - pocałunek “Marta przymyka oczy i rozchyla usta” - W miłosnym uniesienie całuje dłonie… nawet szyję… - Marto nie mogę czekać do ślubu… - Chcesz bym ci się oddała? Przed ślubem?  Ależ to wykluczone… Jestem porządną i cnotliwą damą… - Narrator - w końcu ulega… - posyła mu złowrogie spojrzenie - Cóż, mój ukochany, dla ciebie złamię swe zasady… ale… muszę się do tego przygotować… Przyjdź wieczorem do mej sypialni - Marto, nie śmiem namawiać cię do łamania zasad… - Wkracza narrator - Mark jest nieugięty, wręcz warunkuje to niezerwaniem zaręczyn - Osłupiały Roman nie może wydusić z siebie słowa - wreszcie mówi - Marta, jeśli nie dasz mi pokosztować swych skarbów w przeciwnym razie narzeczony - Marta - Łaski bez - Wkracza narrator - Marta zgadza się, sama przed sobą wyjawia w duchu, jak bardzo chce znaleźć się w jego ramionach - Ach… jak ja bardzo tego pragnę… by wtargnął do mego łoża… by legł na mnie…,  
Dawid - oficer północy - który żada bym się oddała, bo spali pałac,  
- Jak śmiesz cnotliwej pannie z Południa stawiać takie propozycje...
- Zatem cały dwór... zbiory... spichlerz... wszystko... zostanie spalone.
- Ach panie... nie czyń tego...
- Chcesz bym uklekła

- Zatem klekam...
- Marto, chętnie odegrałbym sztukę do końca.

Jamal - kamerdyner, który się podkochuje Pierwsza scena - Jamal podgląda i przyłapany.
- Jamesie. Jak możesz, zaglądałeś właśnie, gdy miałam podwiniętą suknię i zmieniałam pończoszki...
- Prose pania. Ja niechcący...
- Jamesie... chyba ci nie wierzę... dziwnie mi się tu składa... mam wrażenie, że podglądałeś mnie też, gdy się kąpałam... że widziałeś mnie gdy byłam zupełnie naga...
- Nie... nie... ja tylko przechodziłem obok…
Jamal porywa gdyż chce posiąść, nosi na rękach dając kolegom wgląd pod spódnicę, Marta wierzga nóżkami - Nie, ach nie! Ratunku! On chce mnie posiąść!
kampania generała Williama Tecumseha Shermana, znana jako "Marsz Shermana do morza" (Sherman's March to the Sea), która miała miejsce pod koniec 1864 roku.
Sherman prowadził swoją armię z Atlanty w stanie Georgia do portu Savannah na wybrzeżu Atlantyku. Jego celem było nie tylko pokonanie sił Konfederacji (Południa), ale także zniszczenie infrastruktury gospodarczej Południa, aby osłabić jego zdolność do prowadzenia wojny. W ramach tej strategii jego oddziały paliły plantacje, dwory, magazyny żywności, koleje i inne obiekty, które mogły wspierać wysiłek wojenny Konfederacji.
Palenie dworów i innych budynków miało na celu zniszczenie zasobów, na których opierała się gospodarka rolnicza Południa, co miało również za zadanie złamać wolę walki mieszkańców południowych stanów. Ta taktyka "spalonej ziemi"



Pokazmody - - wybieg stoły - zaglądanie mi pod spódnice... przepatrzenie szafy - suknie wieczorow - kręcąc tyłkiem, - rozcięcie prawie do pasa - (uczennica, pielęgniarka) pokojówka - dygam grzecznie chwytając się za rąbki spódniczki - jestem na panów usługi

Randka z Romanem (x2) - przejście na ty, pod rękę, obejmowanie, siąść na kolanach, wyznanie - Marto od kiedy cię zobaczyłem... całowanie -1 bardzo cię lubię - rozchyliłam usta przysuwając do jego warg przymknęłam oczy - czekając na - a on nic - to jeszcze bardziej mnie nakręciło - wyszeptałam do ucha - chcesz posiąść moje usta? - tak! - reakcja w drugą stronę wbił się jak wariat - ty dzikusie! daj mi odetchnąć... 2 ty też nie jesteś mi obojętny zobacz jak bije mi serduszko... - dotykał piersi, lecz bał się za nie chwycić - całuje dekolt - chwytam go za głowę i delikatnie kieruję w kierunku piersi - Ależ pani pachnie! - Co za koronka biustonosza! - Widzę, że... moja bielizna... (może to on spuścił się wtedy?) - siadam na kolana, podwija mi się spódnica
Boże, jaka mnie bierze chętka... choć nie aż taka jak na Dawida...
obejmuję go, a wtedy jego twarz na mój biust - caluje górę piersi wyłaniającą się ze stanika, żałuję, że zalożyłam biustonosz, pomyslalam, co by było, gdybm go nie miała - i wtedy dyskretnie go rozpinam ramićzka już nie trzymają - jest zawstydzony - widzisz- tak napierasz, aż mój staniczek nie wytrzymal naporu... - wysunęły się piersi - ojej... byłam zawstydzona ale udałam jeszcze bardziej większe  
- przepraszał solennie

2 randka z Dawidem - przepraszam - rozerwie mi spodnie - ręką lub obciaganie...

Randka z Dawidem - restauracja, komplementy, przytulanie w tańcu - nie za blisko tańczymy? - gładzenie ud za stolikiem - chciałam, żeby buszowała głębiej i głebiej - manszety -  w aucie całowanie - język - za biust łapczywie - wracajmy - pozwól mi przyjść do twojego łóżka - do łóżka i przytulanie
Randka z Jamalem - dyskoteka - ubrałam się zbyt wyzywająco - wzrok Dawida a zwłaszcza Romana - Jamal zachwycony - już na wejści strażacy z OSP mnie obmacali - na parkiecie - czarna pantera - nienawistne spojrzenia - chciałam żeby mu zazdrościli i tańczyłam wyzywająco Jamal brał mnie na ręce, wyczyniał w powietrzu fikolki - aż cały czas musiałam się tzymać za spódnicę - pewnie nie raz zobaczyli czarne pończochy - manszety, majtki piersi omal nie wyskovczyły ze stanika - gdy Jamal wyszedl do toalety i zadzwonić - natychmiast mnie otoczyli - ci co z tłu - unosili mi spódniczkę - pani nauczycielka daje czarnuchowi brudasowi , obmacywanie w tańcu, miejscowi rasistowskie teksty, - dajesz mu bo ma dużego? - zaczepki gdy idę do toalety - trzymają mnie pokaż cycki - zadzierają spódnicę - Jamal staje w obronie - całuję - Jamal mówi, że chce się przespać - chcę cię wyruchać, wydupcyć, - to choć do buzia, to choć w cyce... zrobienie ręką

3333333
na koszu - pas do pończoch?
bez majtek

wieczór -  
2 dzień - losowanie bo by nie zniesli Jaml i dawid - znowu Romek

Sztuka do odegrania - wymyśl romek scenariusz - Wojna secesyjna
Roman - narzeczony, Dawid - oficer północy - który żada bym się oddała, bo spali pałac, Jamal - kamerdyner, który się podkochuje

Pierwsza scena - Jamal podgląda i przyłapany.
- Jamesie. Jak możesz, zaglądałeś właśnie, gdy miałam podwiniętą suknię i zmieniałam pończoszki...
- Prose pania. Ja niechcący...
- Jamesie... chyba ci nie wierzę... dziwnie mi się tu składa... mam wrażenie, że podglądałeś mnie też, gdy się kąpałam... że widziałeś mnie gdy byłam zupełnie naga...
- Nie... nie... ja tylko przechodziłem obok...

Uwaga, idę na koniec ogrodu, na polankę, będę opalała się nago.
Kąpiel - zwędzone ubranie.

Podglądanie z werandy
wibrator we wszelkich pozycjach - wypinanie się przy szafce

4444444

randka z Dawidem - suknia nowa, bez stanika (do jakiej nie zakłada się stanika?) droga restauracja - wytworny i szarmancki - moja mama by się posikała, gdybym przedstawiła jej takiego potencjalnego zięcia... bogaty - a co gdyby zaręczył - prezenty, fajne życie u boku, dancing - przystojny, doskonały tancerz - Zazdrościłyby mi kolezanki! pochylania aż się pierś wysuneła
Powrót do domu chwyta mnie za piersi... i wysuwa ją tak samo, minął mnie tir -miałam pewność że zobaczył bo  - natychmiast zjechałam na pobocze, żeby poprawić sukienkę - wtedy ten zaczął się dobierać do piersi... a ja jestem taka wrażliwa na ich dotykanie, pieszczenie, całowanie...  
- Dawid, przestań...
zatrąbił
na tył - błąd bo obnażył mnie zupełnie -  
- Marto chcę się kochać,  
- Nie jestem taka... wyobrażasz sobie, że należę do kobiet które na pierwszej randce idą z chłopakiem do łóżka. Udałam oburzenie, choć natychmiast przypomniałam sobie, jak kiedyś dokładnie tak się zachowałam, z chłopakiem poznanym przez internet, którego imienia nawet nie pamiętam... Szybko wpadł mi w oko, przystojny handlowiec, wypiłam jedną lampkę wina za dużo... no i skończyło się tak, że mu dałam... Nie był mistrzem alkowy, grę wstępną zupełnie zignorował. Ale zerżnął mnie w jakimś motelu dosć ostro...
to proszę choć weź go do ust... - nie...  
- to chociaż tu... nie miał dużego, nawet miałam ochotę, ale... nie zgodziłam się, myśląc o Romanie, był górą, bo leżałam na plecach, ale nie pozwoliłam mu wpakować sobie między cycki... ale i tak się o nie otarł,  strzelił na nie i  na twarz...
- Nie spodziewałam się po tobie... ale jego stanowczość i napalenie na mnie... - chciałabymmieć takiego chłopaka!
Wracaliśmy bez słowa. Od tej pory zajęłam się Romanem.

Kolejna randka z Romanem - przytulanie się. Przyjdź do mojej sypialni.
Łyżeczka
-Nie spodziewałam się, że będziesz aż tak odważny... jestem niezabezpieczona...
Jęczę wniebogłosy - Niech słyszą. Nie doceniali go... niech wiedzą, że pod ich bokiem... że to nie oni... a ten niedojda Romek...
Nie uważał. Zmył się cichutko jak trusia.

Chcę zagadywać Romana - jak mogłaś pieprzyć o miłości, a potem pieprzyć się z Dawidem... i to tak, żeby wszyscy słyszeli!

Nie wyznaczałam roboty tym dwum. Za to Jamal.

Jamal - No tak! Murzyn - gorszy! Dawid pieprzył cię aż miło! Dokładnie opisała twoje cycki! Pieprzyk od dołu! Nawet Romkowi ciągnęłaś... z połykiem! Co? Może nie z połykiem?
Poczułam się jak dziwka... Zaprzeczyłam, że pozwalałam się obmacywać. Zweryfikował. Jęczałaś, żebyśmy słyszeli...

Słabo się opierałam, kiedy rzucił mnie na stertę szmat. "Tu moje miejsce, ze szmatami..." - Pomyślałam. Spełniał się mój sen... tyle że nie byłam w eleganckim łożu pod baldachimem. Ani w sukni białej. Za to tak samo protestowalam - Jamal, nie... gdy właził na mnie.
Nawet podczas pchnięć - za każdym razem szeptałam - nie...
Romek stał i patrzył.  


///////////////////
LEGENDA
Biała dama - rycerz zbójcerz - rózne legendy, że dama dworu, księżniczka, wieśniaczka, że jej zakładał pas cnota - że była dziewicą - że zaszła w ciążę, że dawał ją kamratom w pijackim amoku - potem błagał o przebaczenie -  
uciekła - ukradła skarb - pomagał jej giermek który się w niej zakochał - ukryła tu skarb, dziecku zostawiła pierścień, to ciągłość, chciała przekazać ale nigdy się nie udało - moja babka mowiła, że jeszcze jej dziadek szukał

pierścień - e nie - na pewno nic wartościowego - dała zbadać specjaliście.  
Panna na księżycu - awers
Dąb - na pierścieniu - wrósł złoty łańcuch - pierścień drugie dno - "rewers"
- ta część lasu należy do naszej rodziny

///////////////////


POMYSŁY
Funkcja wytrysku
Kulki gejszy
Ubrania - gorsety, rękawiczki, majtki z dziurką
Kulki gejszy, znane również jako kulki Kegla lub kule Kegla, to małe kuliste obiekty, często wykonane z tworzywa sztucznego lub silikonu, które są używane w celu wzmocnienia mięśni dna miednicy. Są one nazwane na cześć dr Arnolda Kegla, amerykańskiego ginekologa, który zwrócił uwagę na znaczenie tych mięśni dla zdrowia kobiet.


    Cel i korzyści: Mięśnie dna miednicy, znane również jako mięśnie Kegla, odgrywają ważną rolę w utrzymaniu zdrowia układu moczowo-płciowego. Regularne ćwiczenia tych mięśni mogą pomóc w wzmocnieniu kontroli nad pęcherzem moczowym, poprawieniu funkcji seksualnych oraz zapobieganiu problemom takim jak nietrzymanie moczu czy obniżenie narządów miednicy.

    Budowa: Kulki gejszy są zwykle wykonane z bezpiecznych dla ciała materiałów, takich jak silikon medyczny lub tworzywo sztuczne. Każda kula ma wewnętrzny mały ciężarek lub kulę, która porusza się wewnątrz, generując subtelną reakcję podczas ruchu.

    Użytkowanie: Aby używać kul gejszy, kobieta wprowadza je delikatnie do pochwy, podobnie jak tampon. Mięśnie dna miednicy naturalnie starają się utrzymać kule w miejscu, co prowadzi do niewielkiego napięcia tych mięśni. Przy codziennych ruchach ciała lub podczas ćwiczeń, kulki gejszy delikatnie się ruszają, co stymuluje mięśnie do pracy.

    Ćwiczenia Kegla: Kulki gejszy można wykorzystać do wykonywania ćwiczeń Kegla. Polegają one na świadomym napinaniu i rozluźnianiu mięśni dna miednicy. Ćwiczenia te pomagają w wzmocnieniu mięśni Kegla i zwiększeniu kontroli nad nimi. Regularne ćwiczenia Kegla mogą przynieść korzyści zdrowotne, jak i poprawić doznania seksualne.

    Warianty i rozmiary: Kulki gejszy występują w różnych rozmiarach i wariantach. Niektóre modele mają jeden większy element, który można włożyć, podczas gdy inne posiadają zestaw dwóch lub więcej kul o różnych rozmiarach i wagach, co pozwala stopniować trening.


Tak, kulki gejszy są zaprojektowane do noszenia wewnątrz pochwy, a wiele modeli jest przeznaczonych do noszenia w trakcie codziennych aktywności. Głównym celem noszenia kul gejszy w domu lub podczas codziennych zajęć jest stymulacja i wzmocnienie mięśni dna miednicy poprzez naturalne reakcje mięśni na ruchy kul. Warto jednak pamiętać o kilku ważnych rzeczach:

    Rozpoczęcie od mniejszych rozmiarów: Jeśli jesteś początkującą w używaniu kul gejszy, możesz rozważyć rozpoczęcie od mniejszych rozmiarów lub lżejszych wag, aby stopniowo przyzwyczaić się do ich noszenia i stymulacji mięśni.

    Komfort i bezpieczeństwo: Wprowadzając kulki gejszy, ważne jest, aby poczuć się komfortowo. Unikaj uczucia dyskomfortu, bólu lub nadmiernego napięcia. Jeśli coś sprawia, że się źle czujesz, zatrzymaj się i ewentualnie skonsultuj się z lekarzem.

    Czas noszenia: Zalecane jest, aby zacząć od krótkich okresów noszenia, stopniowo zwiększając czas w miarę jak mięśnie nabierają siły. Nie ma potrzeby noszenia kul gejszy przez cały dzień – kilka godzin może być wystarczające.



Noszenie kul gejszy w ciągu dnia i reakcje pochwy na ich obecność może różnić się w zależności od indywidualnych doświadczeń i preferencji. Oto kilka wskazówek, które mogą pomóc Ci zrozumieć, jak nosić kulki gejszy i jak reaguje na nie pochwa:

    Wprowadzenie kul gejszy: Przed umieszczeniem kul gejszy w pochwie zaleca się dokładne umycie rąk i sprzętu. Stosuj się do instrukcji producenta dotyczących właściwego wprowadzenia. To ważne, aby nie wymuszać wprowadzenia, a zamiast tego pozwolić mięśniom pochwy przyjąć kulki naturalnie.

    Nosić podczas codziennych aktywności: Kulki gejszy mogą być noszone podczas różnych codziennych aktywności, takich jak spacer, praca w domu, zakupy czy inne obowiązki. Możesz zacząć od krótkich okresów noszenia, stopniowo zwiększając czas.

    Reakcje mięśni: Pochwa ma naturalną zdolność reagowania na obecność obiektów poprzez delikatne skurcze i ruchy mięśni. To naturalne reakcje organizmu, które występują w odpowiedzi na bodźce. Kiedy nosisz kulki gejszy, mięśnie dna miednicy reagują na ich obecność poprzez stymulację i wzmocnienie.

    Komfort i dyskomfort: Warto monitorować swoje odczucia podczas noszenia kul gejszy. Utrzymuj komfortowy poziom dyskomfortu. Jeśli odczuwasz silny ból, dyskomfort lub inne negatywne uczucia, zdejmij kulki i skonsultuj się z lekarzem.

    Regularność i stopniowanie: W celu uzyskania efektów wzmocnienia mięśni Kegla zaleca się regularne noszenie kul gejszy, ale z umiarem. Możesz stopniowo zwiększać czas noszenia i ewentualnie wagę kul, aby mięśnie stopniowo się wzmacniały.

    Zwracanie uwagi na ciało: Słuchaj swojego ciała i reaguj na jego sygnały. Jeśli odczuwasz, że mięśnie są przetrenowane lub wymagają odpoczynku, daj im czas na regenerację.




Podniecenie związane z noszeniem kul gejszy w ciągu dnia może być zróżnicowane i zależy od indywidualnych preferencji, ciała i psychiki każdej osoby. Dla niektórych osób noszenie kul gejszy może być doświadczeniem stymulującym i podniecającym, podczas gdy dla innych może to być bardziej praktycznym aspektem, skoncentrowanym na wzmocnieniu mięśni dna miednicy i zdrowiu intymnym.


    Podniecenie poprzez stymulację: Dla niektórych osób noszenie kul gejszy może prowadzić do subtelnej stymulacji obszaru pochwy i mięśni Kegla. Ruchy mięśni wokół kul mogą wywoływać delikatne uczucie podniecenia lub przyjemności.

    Psychologiczne aspekty: Podniecenie seksualne jest bardzo indywidualne i zależy od wielu czynników, w tym od emocji, oczekiwań i stanu umysłu. Dla niektórych osób sam fakt noszenia gadżetu erotycznego może budzić podniecenie poprzez wyobrażenie sobie doznań, eksplorację lub odniesienie do fantazji seksualnych.

    Cele zdrowotne: Wiele osób wybiera noszenie kul gejszy przede wszystkim ze względów zdrowotnych, takich jak wzmocnienie mięśni Kegla i poprawa kontroli nad pęcherzem moczowym. W takich przypadkach podniecenie może być mniej ważne niż korzyści zdrowotne.

    Kontrola emocji: Podniecenie związane z noszeniem kul gejszy może być zróżnicowane w zależności od momentu i kontekstu. Nie zawsze musi ono występować i nie każda osoba musi odczuwać je w sposób wyraźny.



    Korsety i gorsety: Korsety lub gorsety są nie tylko atrakcyjne wizualnie, ale mogą także podkreślać sylwetkę i dodawać pewności siebie podczas intymnych chwil.


    Rękawiczki z koronką: Rękawiczki z koronką mogą dodać szyku i elegancji do intymnych chwil, jednocześnie pozwalając na stymulację ciała partnera.
gorset z paskami do pończoch: Te rodzaje ubrań mogą łączyć elementy bielizny i odzieży, tworząc atrakcyjny i unikalny wygląd.




    Modelowanie sylwetki: Głównym celem korsetów jest modelowanie sylwetki poprzez podkreślenie talii i uniesienie piersi. Dzięki napięciu i wsparciu od kości lub fiszbin, korset może dawać wrażenie węższej talii i bardziej wydatnych bioder.



Kostiumy fantasy są ubraniami zaprojektowanymi w celu odtworzenia postaci z wyobraźni, fikcji literackiej, filmów, historii lub innych kontekstów. W kontekście erotycznych gier rolowych, kostiumy fantasy mogą dodatkowo wprowadzić element napięcia, zabawy i zmysłowości do intymnych chwil między partnerami. Oto kilka aspektów, które warto rozważyć przy wybieraniu i korzystaniu z kostiumów fantasy:

    Ożywianie fantazji: Kostiumy fantasy pozwalają partnerom na wcielenie się w różne postacie i role, co może prowadzić do stworzenia całkowicie nowych scenariuszy i sytuacji erotycznych. Ożywianie fantazji poprzez gry rolowe może być bardzo ekscytujące i kreatywne.

    Zmiana atmosfery: Przebranie się w kostiumy fantasy może zmienić atmosferę i nastrojowie intymnej chwili. Może to pomóc w oderwaniu się od codzienności i zanurzeniu się w nową rolę.

  

CZ 2
- Dawidzie, naprawdę nie trzeba...
Ciarki przeszły całe moje ciało. Panikowałam - przecież on rzeczywiście może tu wtargnąć!
- Dawidzie, nie wchodź... jestem zupełnie naga!
No tak, to go tym argumentem zniechęciłam - zaśmiałam się w myślach.
A może podświadomie celowo tak prowokowałam tego nabuzowanego testosteronem młodzika?
- Pani Marto, ale mi to nie przeszkadza... Nie będę się krępować. - Droczył się zza drzwi.
- Przestań proszę się ze mnie tak naigrywać...
Tymczasem młodzian kontynuował gierkę.
- Prawda koledzy, że jak kobieta mówi - "nie", to znaczy "tak"?
Cały czas się trzęsłam. Nie wiedziałam, co mu może strzelić do głowy, zwłaszcza pod wpływem alkoholu, dlatego szybko chwyciłam ręcznik i owinęłam się nim. Na szczęście Dawid tylko żartował, nie zdobył się na otworzenie drzwi.
Po wysuszeniu się, postanowiłam zagrać im nieco na nosie i wyjść z łazienki w mojej najseksowniejszej koszulce nocnej i szlafroczku, który by aż tak bardzo jej nie zakrywał.
Założyłam tę czarną z luksusowej koronki. Przejrzałam się w lustrze. Kwiatowe, subtelne wzory i hafty dodawały mi lekkości i zmysłowości. Nawet kokardki i wstążki tworzyły urok. Koszulka była prezentem od Marcina, mojego ostatniego chłopaka. To w niej kochałam się z nim najczęściej... "Ach... kiedy to było..." Jednak samo zalożenie jej na siebie powodowało u mnie wzbudzenie skojarzeń silnie erotycznych.
- U la la! - Zakrzyknął Dawid.
Romuś rozdziawił gębę i wybałuszył oczy, zaś Jamal kręcił głową i dukał:
- O ja cię kręcił!
- Ojej... panowie, o co chodzi?
Demonstracyjnie próbowałam poprawić szlafroczek, ale i tak nadal było mi widać duży dekolt i sporą partię ud, ponieważ szlafrok był dość kusy.
- O nie, pani nie może, po tym co zobaczylismy, tak po prostu nas zostawić. - Nie przestawał droczyć się Dawid.
- Oj, chłopcy, chłopcy... tylko jedno wam w głowie... - Byłam rozanielona tym, że wzbudzałam u nich takie pożądanie. - Teraz panowie paciorek i... spać.
- Niech mi pani wierzy, że po tym co zobaczyliśmy, na pewno długo nie uśniemy. I co? Będzie pani musiała przyjść i nas utulić do snu!
- Tak, tak! - Wtórował Jamal - Popsytulać!
- I co jeszcze? - Zaśmiałam się. - Może całusy w główki na dobranoc? - Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z dwuznaczności tekstu.
- Naprawdę? - Podchwycił Dawid. - Zechciałaby pani? - Zmróżył frywolnie oko.
- Tak, tak! Buziaka! Buzi do główka! - Jamal wspierał kolegę.
- Panowie, za dużo wina chyba dziś poszło! Dobranoc!

Odkęciłam się na pięcie i udałam się do sypialni. Nie zapomniałam zostawić uprzednio w łazience na koszu na bieliznę nie tylko moich majteczek, ale także stanika.



Wołają mnie więc wychodzę w koszulce nocnej


Wyobrażałam sobie czarne ciało na mnie... jak pod nim leżę... jak rozkładam nogi...



W łóżku onanizuję się. Moja wyobraźnia działa - murzyn - wizualizuję sobie jego pałę... Wyobrażam sobie Dawida, - który pieści mnie a ja mówię mu - Weź mnie...
Jest zupełnie inaczej, o wiele intensywniej! Płonę! Zasłaniam usta dłonią, żeby głośno nie jęczeć.  

Następnego dnia celowo bielizna w łazience
Któryś spuścił się mi na nią..., wącham stanik, do pończochy?
kolejnym razem majtki - zakładam je, czy stanik z jeszcze świeżą spermą?
--------------------------------------------------------
Studenci pierwszego roku jadą na wakacje przed siebie.  
Trzech chłopców - Roman (zwany Romeo albo Don Kichot) - romantyk, pisze wiersze, gra na gitarze, skrajnie nieśmiały, Robert (Wiktor) - student biznesu, przystojniak i cwaniak, wygadany, ma opinię podrywacza, koledzy nazywają go - Casanova, albo właśnie "Cwaniak", trzeci to Martin (Jamal), czarnoskóry, Nigeryjczyk, student AWF, niezwykle postawny, silny, małomówny, udaje że słabo zna polski, z błyskiem w oku, można dostrzec pokłady agresji.

Przez to, że "nie zna" polskiego - co raz poczynia błędy językowe, np. - Z pani to niezła cipka. - Laska! - Poprawiają go koledzy.
Albo chcąc powiedzieć - On mógłby się w pani zakochać - On mógłby "zaruchać".
Albo - on by chciał pania poderwać - "pojebać"...
- W zaskakujący sposób zniekształcasz polszczyznę...

Marta - blondynka, inteligentna i oczytana, nauczycielka historii, elegancka i bardzo ładna, jeździ starym wysłużonym autem, jest samotną kobietą, brakuje jej mężczyzny,  
chętnie podwozi chłopców na stopa w trasę - przed siebie.

Chłopcy nie mają planów na nocleg ani trasę wycieczki. Marta proponuje im, że przenocuje ich u siebie, mieszka sama, więc ma wolny salon. W trakcie rozmowy proponuje, że jeśli chcą, mogą u niej przenocować kilka dni, oni jej pomogą przy ogrodzie i drobnych naprawach (wszak Marcie brakuje męskiej reki) a ona będzie im gotować i częstować śniadaniami i kolacjami.
Martę ekscytuje to, że mogą zamieszkać u niej chłopcy, dostrzega też, że wpadła im w oko.


Wieczorem do kolacji stawia wino.
- Jakie macie marzenia
Roman - pisarz, R - firma, ekspansja, M - podróże
Marta - dziecko
Martin - a ma pani kto by zrobił?
- No nie - zaśmiala się.
- Jak coś to my pomóc
"Ładnie bym wyglądała - wieś powiedziałaby - puściła się z murzynem"

- coś o sobie powiedzcie - macie jakieś dziewczyny?
- zaśmieli się popatrzyli na Wiktora - a bo to jedną?
- Oj chłopcy! Jak mozna tak traktować nas, kobiety... tylko byście nas zwodzili... wykorzystywali...
- Popatrzyli na nią - Martin - czyli była pani wykorzystana?
- Sama jestem sobie winna, naiwna...ja myslę że coś poważnego...
- A on się chce zabawić - Martin dopowiedział.
Marta uśmiechnęła się. "Ten był chyba seksoholikiem, rżnął ją codziennie... Miał wygodnie, najadł się u mnie, za darmo mógł sobie, jak to pewnie wy mężczyźni mówicie - poruchać..."

- Jakie kobiety lubicie?
Same cechy jej wymieniali.
artin: - A pani jakich mężczyzn,  

Sen - kocha się z Martinem
nagle orientuje się, że nie ma gumki, potem chodzi z brzuchem - zapytana przez sklepową - plotkarę - uświadamia sobe, że nie wie jaki kolor

Podoba jej się Robert, ekscytuje ją muskulatura Martina, Roman jej się nie podoba, ale uwielbia słuchać jak mówi. Lubi z nim rozmawiać.

Wycieczka po okolicy samochodem - plaża nad jeziorem opalanie - bunkry - ciemno
- Kto rozmasuje mi olejek do opalania?
- Dawidzie, ależ to nie są plecy...
- No tak, mój profesor mówił, że to miejsce, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę.


Marta uwielbia spacery z Romanem przy brzegu jeziora i świetle księżyca Ubóstwia jego wiersze. Wychwala go nadmiernie. Wydaje jej się, że się w niej zakochał. Zastanawia się czy w takim romantyku sama mogłaby się zakochać, chociaż zdaje sobie sprawę, że dzieli ich ponad 10 lat różnicy.

Kolejny wieczór - gra w butelkę, ale do bielizny.
"Niedoceniłam tego stanika... ach i majtki też prześwitujące!"

Roman napisał wiersz o Marcie w którym wysławia ją jako piękną i kuszącą kobietę. Podczas spaceru nad jeziorem mówi go.
wiersz, który delikatnie sugeruje, że Roman może być w Marcie zakochany, ale nie zdradza tego)
Marta spaceruje z nim pod rękę.

Marta zachwyca się - napisać jak go chwali i całuje w policzek.
Nieśmiały chłopiec nie wie jak zareagować.

Wieczorem podczas kolacji Robert delikatnie flirtuje z Martą, jakby chciał ją poderwać. Marcie to się bardzo podoba.

Podczas kąpieli Marta jest podglądana.

Gdy Marta kąpała się, Robert zażartował, że pomoże jej umyć plecy. Ku jego zaskoczeniu kobieta zgodziła się.

Kolejny sen - Marta gwałcona w sukni ślubnej. (może idąca z Romeo)

Dawid zabiera do restauracji Martę.

Dawid naprawia w domu.
Roman sprawdza pracę Marty.
Martin pracuje w ogrodzie a Marta go prowokuje.
Martin nabuzowany erotycznie mówi - melony, kabaczek...

Na drabinkę przy Dawidzie
Przy Jamalu bez majtek

"Cwaniak" wykorzystuje burzę i przychodzi spać w łóżku z Martą - żeby się przytulać, bo się boi grzmotów.

Potem chwali się kolegom.

Tymczasem Roman pisze wiersze, które coraz bardziej sugerują, że się w niej zakochał.
Marta uwielbia z nim spacerować.
- Uwielbiam się do ciebie przytulać.



Marcie śni się Martin. Śni się, że ją gwałci. Gwałci ją w sukni ślubnej...

Randka z Martinem. zabiera ją na dyskotekę, gdzie ona ubiera się wyzywająco. Obmacuje ją w tańcu.

Martin mówi jej, że chce się z nią przespać.

Obciąga nad jezieorem.
Na drugi dzień wie od Cwaniaka że Roman tym pochwalił się - w akcie zemsty daje Cwaniakowi i jest głośna

W ogrodzie murzyn zazdrosny - to mi też - gwałci ją w szopie.
Potem przestaje się opierać.
Nadchodzi Romeo - jak mogłaś! - A ja myslałem, że jesteś taka czysta!
Jesteś kurwą!
- Tak. Jestem kurwą.
Mam to co chciałam.
-------------------------------------------------------------------------
PORANEK
Następnego dnia obudziłam się wcześnie rano, jeszcze przed świtem. Słońce dopiero zaczynało wschodzić, rzucając pierwsze promienie światła przez okno mojej sypialni. Chłodny poranny powiew wpadał przez lekko uchylone okno, niosąc ze sobą zapachy kwitnących kwiatów i świeżo skoszonej trawy. Ziewając, przeciągnęłam się leniwie, przypominając sobie wydarzenia poprzedniego wieczoru. Uśmiechnęłam się na myśl o flirtach i dwuznacznych rozmowach, które rozgrzały atmosferę w domu.

Postanowiłam wstać i przygotować śniadanie dla chłopców. W końcu obiecałam im wikt i opierunek w zamian za pomoc. Nałożyłam na siebie wygodny, luźny szlafrok i ruszyłam do kuchni, starając się nie hałasować, by nie obudzić jeszcze śpiących gości.

Kiedy dotarłam do kuchni, zaczęłam przeglądać lodówkę i szafki, zastanawiając się, co mogłabym przygotować. Znalazłam świeże jajka, bekon, chleb na tosty i różne owoce. Postanowiłam zrobić pełne, obfite śniadanie – jajecznicę z bekonem, tosty i sałatkę owocową. Włączyłam radio, które cicho grało w tle, dodając przyjemnej atmosfery do poranka.

Gdy tak gotowałam, usłyszałam za sobą kroki. Odwróciłam się i zobaczyłam Romana, który wyglądał na nieco zaspane, ale uśmiechał się przyjaźnie.

    Dzień dobry, pani Marto. - powiedział, przeciągając się. - Co tak wcześnie wstałaś?

    Dzień dobry, Romanie. Pomyślałam, że przygotuję wam śniadanie, zanim zaczniecie pomagać mi w pracach. Mam nadzieję, że lubicie jajecznicę. - uśmiechnęłam się do niego.

    Oczywiście, że lubimy. - odpowiedział, podchodząc bliżej. - Mogę ci w czymś pomóc?

    Pewnie, możesz zacząć kroić owoce na sałatkę. - wskazałam mu miskę pełną różnych owoców i nóż.

Roman zabrał się do pracy, a ja kontynuowałam przygotowywanie jajecznicy. Wkrótce do kuchni dołączyli również Dawid i Jamal, którzy również zaoferowali swoją pomoc. Atmosfera była luźna i przyjazna, a chłopcy zaczęli opowiadać o swoich planach na dzień.

    Myśleliśmy, że najpierw zajmiemy się naprawą płotu, a potem możemy pomóc przy ogrodzie. - zaproponował Dawid, zerkając na mnie z uśmiechem.

    To świetny pomysł. - zgodziłam się. - Płot rzeczywiście potrzebuje naprawy, a ogród... cóż, zawsze jest coś do zrobienia.

Po chwili śniadanie było gotowe i wszyscy usiedliśmy przy stole, delektując się pysznym posiłkiem. Rozmowa toczyła się swobodnie, a ja czułam się w ich towarzystwie naprawdę dobrze. Z każdą chwilą coraz bardziej cieszyłam się na myśl o wspólnie spędzonym czasie i pracy przy domu.

Po śniadaniu wszyscy zabrali się do swoich zadań. Roman i Jamal poszli naprawiać płot, a Dawid dołączył do mnie w ogrodzie. Pracując razem, śmialiśmy się i żartowaliśmy, a praca szła nam szybko i sprawnie. Czułam, że to będzie naprawdę dobry dzień.
/////////////////////////////////////
NAD JEZIOREM
Po kilku godzinach intensywnej pracy w ogrodzie i przy płocie, postanowiłam zrobić chłopcom niespodziankę. Powietrze stawało się coraz cieplejsze, a słońce wspinało się wysoko na niebie. Idealny dzień na relaks nad jeziorem.

    Chłopcy, co powiecie na małą przerwę i wypad na plażę przy jeziorku? - zapytałam z uśmiechem, ocierając pot z czoła.

    Serio? Super pomysł, pani Marto! - Dawid z entuzjazmem podskoczył na miejsce.

    No jasne, że chcemy! - dodał Jamal, odrzucając narzędzia na bok.

Roman uśmiechnął się szeroko i skinął głową.

    To świetny plan. - zgodził się.

Wszyscy szybko pobiegliśmy do domu, żeby się przebrać. Założyłam na siebie lekką, zwiewną sukienkę i pod nią bikini. Chłopcy przebrali się w szorty i t-shirty. Spakowałam kilka ręczników, krem do opalania, trochę przekąsek i butelki z wodą.

Gdy dotarliśmy do jeziora, plaża była niemal pusta. Wybraliśmy ustronne miejsce blisko wody, gdzie mogliśmy się rozłożyć. Słońce świeciło jasno, a lekkie fale jeziora lśniły w jego promieniach.

Rozłożyłam ręczniki, a chłopcy szybko zrzucili koszulki i wbiegli do wody, śmiejąc się i rozchlapując wodę wokół siebie. Patrzyłam na nich z uśmiechem, ciesząc się ich radością i energią. Po chwili dołączyłam do nich, wchodząc do wody ostrożnie, czując przyjemne chłodzenie na skórze.

    Woda jest cudowna! - krzyknął Dawid, nurkując pod falami.

    Idealna na taki upał. - dodał Jamal, chlapiąc Romana wodą.

Spędziliśmy sporo czasu pływając, bawiąc się i śmiejąc. Woda była orzeźwiająca i idealna na upalny dzień. Po jakimś czasie wyszliśmy na brzeg, żeby się opalić. Rozłożyliśmy się na ręcznikach, a ja wyciągnęłam krem do opalania.

    Chłopcy, pamiętajcie o kremie. - przypomniałam im. - Nie chcemy przecież się poparzyć.

    Oczywiście, pani Marto. - odpowiedział Roman, sięgając po krem.

Pomogłam im nałożyć krem na plecy, starając się nie zwracać uwagi na ich dobrze zbudowane sylwetki. Oni również chętnie pomagali sobie nawzajem, śmiejąc się i żartując.

    Dawid, pamiętaj, że trzeba równomiernie rozsmarować krem. - zaśmiał się Jamal, widząc jak jego kolega nakłada zbyt dużą ilość kremu na nos.

    Spokojnie, mam to pod kontrolą. - Dawid uśmiechnął się szeroko, starając się poprawić swoje dzieło.

Po chwili wszyscy leżeliśmy na ręcznikach, chłonąc ciepło słońca. Rozmawialiśmy o różnych sprawach, śmialiśmy się i odpoczywaliśmy. Atmosfera była lekka i przyjemna, a ja czułam się naprawdę zrelaksowana.

    Pani Marto, to był świetny pomysł, żeby tu przyjść. - powiedział Roman, przerywając chwilę ciszy.

    Cieszę się, że wam się podoba. - odpowiedziałam. - To idealne miejsce na odpoczynek po ciężkiej pracy.

    Zdecydowanie. - zgodził się Dawid. - A później możemy wrócić i dokończyć to, co zaczęliśmy. Ale teraz... chwila relaksu.

Leżeliśmy tak jeszcze długo, rozkoszując się słońcem i wodą. Było to idealne zakończenie pracowitego poranka i doskonały sposób na spędzenie reszty dnia w towarzystwie sympatycznych chłopców, którzy z każdą chwilą stawali się dla mnie coraz bliżsi.

OLEJEK
Gdy wyszliśmy z wody i zaczęliśmy się osuszać ręcznikami, słońce już wysoko świeciło na niebie, rzucając swoje ciepłe promienie na naszą grupę. Chłopcy rozłożyli ręczniki na piasku, a ja sięgnęłam po krem do opalania.

    Pani Marto, może pani też potrzebuje pomocy z kremem? - zapytał Dawid, uśmiechając się z zadziornością w oczach.

    No dobrze, ale proszę, tylko na plecy. - odpowiedziałam, czując lekkie mrowienie na myśl o ich dotyku.

Usiadłam na ręczniku, odwracając się plecami do nich i unosząc włosy, aby ułatwić im zadanie. Dawid wziął butelkę z kremem, nałożył odpowiednią ilość na swoje dłonie i zaczął delikatnie wcierać krem w moje plecy. Jego dłonie były ciepłe i pewne, a ruchy powolne i dokładne. Czułam, jak moje mięśnie zaczynają się rozluźniać pod jego dotykiem.

    Chyba Dawid wie, co robi. - zauważył Jamal, podchodząc bliżej.

    Może trochę więcej na ramiona? - zasugerowałam, czując, że ciepło jego dłoni przynosi mi ulgę.

Dawid uśmiechnął się i nałożył więcej kremu, kontynuując masaż. Jego palce sunęły po moich ramionach, starannie rozprowadzając krem, a następnie schodziły niżej, wzdłuż kręgosłupa. Kiedy dotarł do dolnej części pleców, poczułam, jak jego dotyk staje się bardziej intensywny.

    Romuś, ty też spróbuj. - zachęcił go Dawid, przekazując butelkę z kremem.

Roman, nieco nieśmiały, ale zdeterminowany, nałożył krem na swoje dłonie i zaczął wcierać go w moje plecy, tam gdzie Dawid już rozsmarował. Jego ruchy były bardziej delikatne, ale równie przyjemne. Czułam, jak ciepło jego dłoni przenika przez skórę, dodając mi przyjemnego uczucia relaksu.

    A teraz Jamal. - zaproponowałam, chcąc, aby każdy miał swoją kolej.

Jamal chwycił krem i nałożył go na swoje dłonie. Jego dotyk był pewniejszy, a dłonie większe i silniejsze. Zaczął od górnej części moich pleców, delikatnie, ale stanowczo rozprowadzając krem wzdłuż kręgosłupa i na boki, aż do moich boków. Jego palce przesuwały się z gracją, a ja poczułam, jak moje ciało reaguje na jego dotyk.

    Jamal, naprawdę masz w tym wprawę. - zażartowałam, czując, jak moje plecy stają się coraz bardziej zrelaksowane.

    Staram się, pani Marto. - odpowiedział z uśmiechem, kontynuując swoje zadanie.

Wkrótce moje plecy były całkowicie pokryte kremem, a ja czułam się całkowicie zrelaksowana i rozpieszczona ich uwagą. Usiadłam wygodniej, pozwalając słońcu ogrzewać moją skórę, podczas gdy chłopcy skończyli swoje zadanie.

    Dziękuję, chłopcy. Teraz jestem gotowa na słońce. - powiedziałam, uśmiechając się do nich.

    Zawsze do usług, pani Marto. - odpowiedział Dawid z uśmiechem, po czym wszyscy rozłożyliśmy się na ręcznikach, ciesząc się ciepłem słońca i spokojem jeziora.

Czułam, jak atmosfera między nami staje się coraz bardziej swobodna i przyjacielska, a bliskość, którą dzieliliśmy podczas tego momentu, sprawiła, że poczułam się z nimi jeszcze bardziej związana. Leżeliśmy tak przez dłuższy czas, rozmawiając, śmiejąc się i ciesząc się błogim lenistwem nad jeziorem.
///////////////////////////////////////
RUINY
Wypłynęliśmy na jezioro łodzią, a słońce wznosiło się coraz wyżej na niebie, rozświetlając krajobraz jasnym blaskiem. Kierowca łodzi przewiózł nas na drugą stronę jeziora, gdzie znajdowały się ruiny zamku, które mieliśmy zamiar zwiedzić. Gdy podpłynęliśmy do brzegu, wszyscy wysiedliśmy z łodzi i zaczęliśmy wspinaczkę w górę, kierując się w stronę majestatycznych pozostałości zamku.

W miarę jak zbliżaliśmy się do ruin, zaczęliśmy dostrzegać ich imponującą architekturę i zaczarowany charakter. Wysokie mury, starożytne wieże i poszarpane fragmenty murów wskazywały na długą historię tego miejsca. Gdy dotarliśmy do głównego dziedzińca, zatrzymaliśmy się, by podziwiać rozległe widoki, które roztaczały się przed nami.

    Wow, patrzcie na te ruiny! - wykrzyknął Dawid, machając ręką w stronę wysokich murów.

    To musiało być niesamowite miejsce w swoich czasach. - dodał Roman, starając się wyobrazić sobie zamieszkanie w tych dawnych czasach.

    Pani Marto, czy chciałaby pani, żebyśmy ją oprowadzili po ruinach? - zapytał Jamal, wskazując na najwyższą wieżę zamkową.

    Oczywiście! To byłoby wspaniałe. - odpowiedziałam, uśmiechając się szeroko na myśl o tym, jakie przygody mogą nas czekać w tych tajemniczych ruinach.

Wraz z chłopcami ruszyliśmy do eksploracji zamku. Dawid, będąc najbardziej zorientowanym w historii, zaczął opowiadać nam o różnych częściach zamku, wskazując na ciekawe detale i wyjaśniając ich znaczenie. Roman i Jamal, pełni entuzjazmu, szukali ukrytych przejść i tajemnych pomieszczeń, które mogły kryć się w zakamarkach ruin.

Wspólnie wdrapaliśmy się na szczyt wieży, ciesząc się wspaniałym widokiem na okolicę, która roztaczała się przed nami. Słuchaliśmy szumów przyrody i szepcącego wiatru, który przemawiał do nas z długiej historii tego miejsca. Był to moment pełen magii i tajemnicy, który łączył nas jeszcze bardziej jako grupę.

Po zakończeniu zwiedzania spędziliśmy jeszcze trochę czasu w ruinach, rozmawiając i śmiejąc się z różnych przygód, które nas spotkały. Gdy słońce zaczęło schodzić ku zachodowi, zdecydowaliśmy się wrócić na łódź i powrócić do naszej bazy nad jeziorem, pełni wrażeń po dniu spędzonym wśród tajemniczych ruiny zamku.

LEGENDĘ W KTÓREJ OKRUTNY RYCERZ PORWAŁ I WIĘZIŁ  
właśnie w tej wieży - miała na imię Marta
TU PANNĘ PIĘKNĄ,  
mówili że była damą na jakimś dworze
długie włosy
ELEGANCKĄ, ALE NIKT NIE WIEDZIAŁ SKĄD ONA POCHODZI,  
Jedni mówili, że po PO PEWNYM CZASIE PANNA ZASZŁA W CIĄŻĘ...
JĘKI PANNY



Marta: (uśmiechając się do chłopców) Cześć, chłopaki! Dokąd Was zabieram?

Roman: (delikatnie rumieniąc się) Hej, pani Marto. My właściwie nie mamy sprecyzowanego celu. Po prostu jedziemy przed siebie, gdzieś na wakacje.

Marta: To świetnie! Może czekają Was przygody, jakieś niesamowite miejsca. Wsiadajcie, zabiorę Was tam, dokąd tylko chcecie.

Robert: (z charakterystycznym uśmiechem) Dzięki, Marto! Wiedziałem, że zawsze możemy na Panią liczyć. No to jedziemy, czas na szaloną wakacyjną przygodę!

Martin: (śmiejąc się) Tak, tak! Wakacje muszą być niesamowite!

Podczas podróży, chłopcy zaczęli dzielić się swoimi planami na wakacje. Roman opowiadał o swoim zamiłowaniu do pisania wierszy, gra na gitarze i pragnieniu odnalezienia swojej miłości, nazywając siebie Romeo lub Don Kichotem.

Robert: (przerywając z uśmiechem) No, no, Romeo! Słyszałem, że jesteś romantykiem. Może poznasz jakąś piękną panią na tych wakacjach?

Roman: (z zażenowaniem) No cóż, to by było świetne, ale chyba trochę za nieśmiały jestem na podrywanie.

Marta: (z uśmiechem) Romanie, nie bój się być sobą. Szczerość i autentyczność są zawsze cenne.

Robert: (zaciskając pięści) Zgadza się! Ja, jako Casanova, zawsze jestem autentyczny i otwarty na nowe znajomości.

Martin: (cicho, ale z charakterystycznym błyskiem w oku) Roman, nie martw się. Jeśli ktoś jest naprawdę zainteresowany, to zawsze zauważy Twoją prawdziwą wartość.

Roman: (uśmiechając się nieśmiało) Dziękuję, Martin. Może rzeczywiście powinienem spróbować być bardziej odważny.

W międzyczasie Robert opowiadał o swoich planach biznesowych i tym, jak chciałby otworzyć własną firmę w przyszłości. Martin zaś nieco żartobliwie wyjaśniał, że udaje, iż słabo zna polski, aby niektórzy ludzie nie zadawali mu niewygodnych pytań o to, jak radzi sobie w nowym kraju.

Marta: (z podziwem) To świetnie, Robert. Wierzę, że z takim zapałem i pewnością siebie osiągniesz swoje cele.

Robert: Dzięki, Marto. Zobaczysz, będę człowiekiem sukcesu.

Marta: (spoglądając na Martina) A co z Tobą, Martin? Jak Ci się podoba Polska?

Martin: (uśmiechając się) Polska jest pięknym krajem, a ludzie są naprawdę serdeczni. Naprawdę polubiłem to miejsce.

Marta zaproponowała chłopcom, że mogą u niej przenocować, co bardzo ich ucieszyło, gdyż nie mieli jeszcze zaplanowanych noclegów. Zgodzili się na tę propozycję, szczególnie po usłyszeniu, że będą mogli pomóc Marta w ogrodzie i przy drobnych naprawach, a ona za to zajmie się gotowaniem.

Po dotarciu do domu Marty, chłopcy zostali przywitani ciepło przez gospodynię. Marta zaprowadziła ich do salonu, gdzie mogli wygodnie odpocząć. Rozpoczęła się miła rozmowa, podczas której Marta dowiedziała się więcej o ich pasjach, marzeniach i wspomnianych wcześniej studiach.

Gdy nadszedł czas kolacji, Marta z dumą podała wino i przygotowała pyszny posiłek dla wszystkich. Zasiadli do stołu, a rozmowa toczyła się bardzo przyjemnie. Marta zauważyła, że jej serce szybciej zabiło, gdy Robert zwracał na nią uwagę, a kiedy Martin wzruszał ramionami, jego muskulatura robiła na niej wrażenie.

Marta: (uśmiechając się) Mężczyźni, chyba powinniście częściej spędzać czas w kuchni. Jest tak miło mieć kogoś, kto doceni moje gotowanie.

Robert: (z uśmiechem) To fakt, Pani Marto, smakuje przepysznie. Muszę przyznać, że Pani gotuje lepiej niż wiele restauracji!

Marta: (czerwieniąc się nieznacznie) Dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że wam smakuje.

Roman: (uśmiechając się nieśmiało) To jest naprawdę pyszne. Aż szkoda, że sam nie potrafię gotować tak dobrze.

Marta: Może kiedyś zorganizujemy wspólne kulinarne wyzwanie, Romanie. Na pewno dasz sobie radę!

Podczas kolacji atmosfera stawała się coraz bardziej przyjemna i swobodna. Marta cieszyła się z towarzystwa chłopców, a oni odwdzięczali się swoją życzliwością i poczuciem humoru.

Marta: (po kolacji) Czy chcecie wypić jeszcze kawę lub herbatę? Albo może coś słodkiego?

Martin: (uśmiechając się) Dziękujemy, Pani Marto, ale jesteśmy już najedzeni i zmęczeni po podróży. Może kawę z przyjemnością wypijemy rano?

Marta: Jasne, bez problemu. Zaraz pokażę wam miejsce, gdzie możecie spędzić noc. Jeśli czegoś będziecie potrzebować, dajcie mi znać.

Robert: (żartobliwie) Czyżby Pani była wróżką spełniającą życzenia?

Marta: (śmiejąc się) Może nie wróżką, ale zawsze staram się pomagać ludziom, zwłaszcza tym, których polubiłam od pierwszego spotkania.

Roman: (uśmiechając się) No to Pani jest naprawdę szczególną osobą, Pani Marto.

Marta: (czerwieniąc się lekko) Dziękuję za miłe słowa.

Chłopcy rozeszli się do swoich miejsc noclegowych, a Marta udała się do swojej sypialni. Sercem jeszcze tkwiły w miłej rozmowie i zauważyła, że zaczyna czuć do nich coraz większą sympatię.

Przez kolejne dni wspólnego mieszkania, Marta i chłopcy świetnie się dogadywali. Robert okazał się być bardziej czułym i życzliwym niż początkowo sądzili, a Martin w swojej małomówności wydawał się być prawdziwym skarbem ciepła i dobroci. Nawet Roman, którego początkowo Marta nie dostrzegała w romantycznym świetle, stał się dla niej fascynujący swoimi opowieściami i talentem poetyckim.

Ich wspólne wakacje stały się wyjątkowym czasem, a atmosfera w domu Marty była pełna serdeczności i wzajemnego szacunku. Praca w ogrodzie i drobne naprawy okazały się być świetną okazją do integracji, a Marta coraz bardziej czuła, że spędzanie czasu z tymi trzema chłopakami jest dla niej wyjątkowym przeżyciem.

Marta i Roman postanowili wybrać się na wieczorny spacer przy brzegu jeziora. Blask księżyca oświetlał wodę, tworząc magiczną atmosferę. Spokojne fale jeziora delikatnie muskały brzeg, a w oddali szeleściły liście drzew.

Okolice jeziora, w których Marta i Roman spacerowali, były naprawdę romantyczne i malownicze. Księżycowy blask odbijał się na spokojnej tafli wody, nadając jezioru mistyczny wygląd. Pośród wody unoszą się łabędzie, które dodawały uroku temu miejscu. W oddali widać było rozświetlone domki letniskowe, które dodawały uroku krajobrazowi.

Wokół jeziora rosły majestatyczne drzewa, których korony tworzyły romantyczne cienie na powierzchni jeziora. Szum liści i delikatny szmer fal nadawały temu miejscu spokojny rytm. W oddali słychać było śpiew nocnych ptaków, które dopełniały atmosferę romantyzmu.

Na brzegu jeziora rosły dzikie kwiaty o pięknych kolorach, które dopełniały romantycznego krajobrazu. Ich delikatny zapach unosił się w powietrzu, dodając jeszcze więcej magii temu miejscu.

Ścieżka, którą spacerowali, prowadziła przez niewielki las, gdzie drzewa tworzyły przytulne zacienione alejki. Wyciszający szmer liści pod nogami dodawał spokoju i intymności tej romantycznej wędrówki.

Poza krajobrazem, między Martą a Romanem, unosiła się także emocjonalna magia tego miejsca. Ich rozmowy były pełne szczerości, a wiersze, które Roman tworzył, wydawały się odzwierciedlać piękno tego jeziora i ich wzajemnych uczuć.

To miejsce, spowite magią księżyca i otoczone przyrodą, pozwoliło Marta i Romanowi poczuć się jakby czas zatrzymał się tylko dla nich. Romantyczne otoczenie sprzyjało intymnym rozmowom i zbliżeniu serc. Byli tam tylko oni, jezioro i ten magiczny wieczór, który pozostanie w ich wspomnieniach na zawsze.

Marta: (uśmiechając się) Romanie, to piękne miejsce. Zawsze uwielbiam tu wracać, zwłaszcza teraz, przy świetle księżyca.

Roman: (delikatnie rumieniąc się) Tak, Marto, jest niesamowicie. Chyba jeszcze piękniejsze, gdy jestem tu z Tobą.

Marta: (z ciepłym uśmiechem) Dziękuję za miłe słowa, Romanie. Muszę Ci powiedzieć, że uwielbiam Twoje wiersze. Twoje słowa przenoszą mnie w zupełnie inny świat.

Roman: (z zawstydzeniem) Och, dziękuję, Marto. Naprawdę nie spodziewałem się, że moje wiersze mogą tak Cię poruszyć.

Marta: Twoje wiersze są pełne pasji i uczuć. To jest coś niezwykłego. W nich tkwi tak dużo piękna i romantyzmu.

Roman: (uśmiechając się nieśmiało) Cieszę się, że Ci się podobają. Twoje wsparcie jest dla mnie ogromną motywacją do dalszego pisania.

Marta: Romanie, czasem mam wrażenie, że Ty mnie tak bardzo rozumiesz. Twoje słowa potrafią dotrzeć do mojej duszy.

Roman: (spoglądając na nią z uczuciem) To Ty mnie inspirujesz, Marto. Twoja pasja do historii, Twoja inteligencja... To wszystko sprawia, że chcę być lepszym człowiekiem.

Marta: (czując, że jej serce bije szybciej) Dziękuję, Romanie. Naprawdę doceniam Twoje towarzystwo i doceniam nasze rozmowy.

Roman: (śmiejąc się nieśmiało) Wiesz, Marto, czasem mam wrażenie, że jesteśmy ze sobą związani jakbyśmy się znali od dawna.

Marta: (czując, że jej gardło zacięło się lekko) To prawda, czasem takie uczucie towarzyszy mi w Twoim towarzystwie.

Roman: (cicho) Marto, chciałem Cię o coś zapytać... Czy kiedykolwiek myślałaś o tym, żeby polubić kogoś takiego jak ja?

Marta: (zdziwiona i nieco zawstydzona) Romanie, nie spodziewałam się takiego pytania. Rozumiem, że jestem starsza ode mnie i towarzyszy nam ponad 10 lat różnicy wieku...

Roman: (przerywając) Marto, nie o wiek mi chodzi. Po prostu... czuję, że jesteśmy do siebie podobni, że się rozumiemy. Myślałem, że może jesteś w stanie zrozumieć to, co czuję.

Marta: (wzruszona) Romanie, jesteś wspaniały. Naprawdę doceniam Twoje uczucia i Twoją szczerą osobowość. Ale musisz zrozumieć, że to skomplikowane...

Roman: (delikatnie) Wiem, że to może być dziwne i trudne do zaakceptowania, ale... ale tak to czuję. Chciałem Cię o tym powiedzieć.

Marta: (uśmiechając się) Dziękuję, Romanie. To dla mnie bardzo ważne, że podzieliłeś się ze mną tym, co czujesz. Musimy jednak pamiętać o różnicy wieku i naszych życiowych wyborach.

Roman: (kiwając głową) Rozumiem, Marto. Nie chciałem Cię zawstydzić ani niepokoić. Wystarczy, że jestem przy Tobie i mogę rozmawiać, a Twoje wsparcie i uwagi są dla mnie bezcenne.

Marta: (uśmiechając się delikatnie) I tak pozostanie. Jesteś wyjątkowy, Romanie, i jestem pewna, że będziesz robił wiele pięknych rzeczy w życiu. Może ktoś równie piękny i wrażliwy jak Ty, kiedyś pojawi się w Twoim sercu.

Roman: (uśmiechając się) Dziękuję, Marto. Nie zapomnę tych słów.

W promieniach księżyca blask,
Stoję tu, przy Tobie, serce w zamęcie,
Martą jesteś, Pani mojego szeptu,
Usta twych słów dla mnie jak cudem natchnienie.

Twoje oczy, jak gwiazdy na niebie lśnią,
Wzrok swój na nie skierowany mam,
Oczarowująco kusi, lecz wierszem brzmień
Ujść nie potrafię z tego stanu sam.

Twoje kroki lekkie, jak wiatr kapryśny,
Po brzegu jeziora delikatnie wędrują,
Ja patrzę i marzę, by choć na chwilę przy Tobie
Zaistnieć, w Tobie zagubić się, Tobie poświęcić się.

Martą jesteś, kobietą piękną i tajemniczą,
Twoja dusza jak struny gitary brzmi,
W wierszu mego serca ukryte tęsknoty
I nieznane pragnienia rozbrzmiewają tuż obok Ciebie.

W mym wierszu ukryte jest, co niesłyszalne w słowach,
To uczucia skrywam, choć światłem blask,
Niechaj je wiatr niesie daleko stąd,
Tam, gdzie noc rozświetla gwiazd nad ranem złotym.

Roman zakończył wiersz, a Marta była zachwycona jego słowami. Uczucia, które w nim zawarł, poruszyły jej serce. Nie mogła powstrzymać swojego entuzjazmu i emocji.

Marta: (uśmiechając się szeroko) Romanie, to był niesamowity wiersz! Twój talent jest absolutnie oszałamiający. Nie tylko poezja, ale i sposób, w jaki ją wyrecytowałeś, jest cudowny.

Delikatnie, Marta pochyliła się i pocałowała Romana w policzek, okazując mu swoje uznania i wdzięczność za te piękne słowa.

Marta: (tenderly) To było naprawdę piękne, Romanie. Dziękuję Ci za to, że dzielisz się swoimi talentami ze mną.

Roman: (z lekkim zaskoczeniem) Dziękuję, Pani Marto... To dla mnie bardzo ważne, że podobało się Pani to, co napisałem.

Martę wzruszyła nieśmiałość Romana. Zrozumiała, że dla niego to było trudne otworzyć się na takie wyrażanie uczuć, nawet w formie poezji.

Marta: (delikatnie) Romanie, Twój wiersz jest przepiękny. Twoje słowa są wyjątkowe i wartościowe. Jesteś prawdziwym artystą.

Roman: (uśmiechając się nieśmiało) Dziękuję... to bardzo miłe słowa.

Martę oczarowała delikatność i wrażliwość Romana. Czuła, że jest wobec niego szczególnie serdeczna.

Marta: (uśmiechając się) Romanie, czuję, że jesteś dla mnie nie tylko utalentowanym poetą, ale także wyjątkowym przyjacielem.

Roman: (z wdzięcznością) Naprawdę? To dla mnie wiele znaczy.

Marta: Oczywiście! Wspólnie spędzone chwile i rozmowy są dla mnie niezwykle cenne. Wiesz, że zawsze możesz na mnie liczyć, tak samo jak ja na Ciebie.

Roman: (z wdzięcznością) Dziękuję, Pani Marto. Takie słowa naprawdę dużo dla mnie znaczą.

Marta: (uśmiechając się) Romanie, jesteś wspaniałym człowiekiem i wartościowym przyjacielem. Nie zapominaj o tym.

Roman: (cicho) Dziękuję... (z lekkim rumieniem na twarzy) Jesteście dla mnie ważna, Pani Marto.

Martę wzruszyły jego słowa, ale też zrozumiała, że dla Romana to trudne wyznanie. Nie chciała go dalej stawiać w niezręcznej sytuacji, więc postanowiła zmienić temat rozmowy.

Marta: (uśmiechając się serdecznie) A może wróćmy do domu i zrobimy coś pysznego na podwieczorek? Twoje wiersze zawsze mnie inspirowały do tworzenia w kuchni.

Roman: (uśmiechając się) To brzmi świetnie, Pani Marto. Lubię patrzeć, jak Pani gotuje. To dla mnie też inspirujące.

Martę rozweseliła ta odpowiedź.  

Podczas kolacji, w romantycznym i kameralnym otoczeniu, Robert zaczął subtelnie flirtować z Martą. Był pewny siebie i wygadany, a jego uśmiech sprawiał, że Marta nieświadomie się czerwieniła.

Robert: (uśmiechając się czarująco) Marto, muszę Ci powiedzieć, że wyglądasz dzisiaj wyjątkowo pięknie. Ta sukienka podkreśla Twój wdzięk.

Marta: (zaczerwieniona) Dziękuję, Robert. To naprawdę miłe z Twojej strony.

Robert: (kierując do niej uwagę) Nie musisz dziękować. Po prostu nie mogłem się powstrzymać od tego komplementu. Musisz wiedzieć, że jesteś bardzo atrakcyjną kobietą.

Marta: (delikatnie uśmiechając się) Robert, jesteś bardzo uprzejmy. Cieszę się, że tak myślisz.

Robert: (kontynuując flirt) To nie tylko moje myśli, ale również myśli wielu innych mężczyzn, którym pewnie potrafisz zawrócić w głowie.

Marta: (z żartem) Ach, teraz to już przesadziłeś, Robert. Ale dziękuję za te miłe słowa.

Robert: (uśmiechając się szeroko) Wszystko, co mówię, jest szczerze prawdziwe. Marta, nie mogę ukryć, że od pierwszego dnia, gdy Cię zobaczyłem, wywróciłaś mój świat do góry nogami.

Marta: (lekko zdumiona) Naprawdę?

Robert: (spoglądając w jej oczy) Tak, Marto. Jesteś wyjątkową kobietą. Twoja inteligencja, urok osobisty i elegancja... To wszystko sprawia, że jesteś dla mnie bardzo pociągająca.

Marta: (z lekkim zażenowaniem) Dziękuję za te miłe słowa, Robert. To dla mnie naprawdę miłe.

Robert: (delikatnie) Marto, czy może... może chciałabyś wybrać się ze mną na spacer po jeziorze? Moglibyśmy porozmawiać, poczuć magiczną atmosferę tego miejsca.

Marta: (z uśmiechem) Robert, to brzmi zachęcająco, ale muszę Cię ostrzec, że w tej chwili jestem na wakacjach i nie szukam poważnego związku.

Robert: (uśmiechając się) Nie o to mi chodziło, Marto. Chciałem jedynie spędzić miły czas w Twoim towarzystwie. Bez zobowiązań.

Marta: (delikatnie) W takim razie, to może być miłe. Idziemy na spacer.

Robert: (z radością) Cieszę się, że się zgodziłaś. Spędzenie wieczoru z taką piękną i inteligentną kobietą jak Ty będzie dla mnie prawdziwą przyjemnością.

--------------------------------------------------------------------
To kolejny popis mojego eleganckiego ubierania się. Mimo, żem profesurka, solidarnie z moimi przyszłymi maturzystkami zakładam czerwone majteczki. Chłopcy z mojej klasy oblegają mnie, ośmieleni alkoholem.
Prowadzą coraz śmielsze dialogi, pytają czy miałam podwiązkę na swojej studniówce? Jak to jest z traceniem cnoty przez dziewczyny podczas balu maturalnego?
W tańcu wydzierają mnie sobie nawzajem. Wykorzystują to, żeby mi się napatrzeć w dekolt. Jeden z odważniejszych nawet zsunął dłoń na moją pupę... Oczywiście szybko zaprotestowałam, ale nie przestałam tańczyć, co ich bardzo zbudowało...
Muszę przyznać się, że w tańcu ich mocno prowokowałam. Komplementowałam ich, jakimi są świetnymi tancerzami. Wywijałam na parkiecie hołubce, trzymając w ręku kieckę, jakbym tańczyła kankana. Wyginałam się tak, że włosami zamiatałam parkiet.
Gdy alkohol im już mocno zaszumiał w głowach, zwabili mnie do łazienki i stwierdzili, że muszą sprawdzić czy mam na sobie czerwone majteczki, bo to kwestia zakładu...
Ależ mnie podniecała ta sytuacja, gdy oni zadzierali mi spódnicę do góry, a ja się za nią trzymałam, próbując nie dać im dostępu do moich miejsc intymnych.
Mój opór, cała ta sytuacja, strasznie ich podnieciły. Nagle ktoś zgasił światło! I wtedy się zaczęło! Czułam ich dłonie penetrujące moje ciało... Zrazu jakby nieśmiało... a potem z każdą minutą coraz odważniej... Czułam ich ręce na brzuchu... na plecach... na pośladkach... Jeden z nich, najwyraźniej silniejszy, złapał mnie za uda. Ściskał. Wreszcie dotarli do moich piersi...
Nagle zapaliło się światło! Do łazienki wszedł Maurycy. Ten nieśmiały kujon... Zobaczył mnie z zadartą kiecką, zsuniętymi majteczkami... i cyckami wyjętymi ze stanika!

Historyczka

opublikowała opowiadanie w kategorii erotyka, użyła 22422 słów i 129086 znaków, zaktualizowała 23 lip o 13:29.

5 komentarzy

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż konto za darmo.

  • Użytkownik Viking

    Podniecające ...

    26 kwi 2019

  • Użytkownik adelb

    Jeżeli jesteś Historyczko faktycznie nauczycielką, to Twoi uczniowie mają moc atrakcji z Tobą   :devil:

    27 mar 2019

  • Użytkownik Historyczka

    gdzie zostanę wzięta? od razu w toalecie? czy w jakiejś pustej klasie? ilu uczniów mnie wychędoży?

    7 gru 2018

  • Użytkownik Aladyn

    @Historyczka  Chłopcy zobaczywszy Maurycego przerwali obmacywanie nauczycielki, a jeden z nich krzyknął:
    - Wynocha donosicielu! Jak tylko komuś piśniesz, co tu się dzieje, to się z tobą porachujemy....no już cię nie ma!  -  Ale Maurycy wcale nie miał zamiaru wychodzić. Wbrew temu, co sądziła większość koleżanek i kolegów z klasy, nie był donosicielem, a jego dobre i bardzo dobre oceny, zwłaszcza z przedmiotów humanistycznych brały się z jego wrodzonej inteligencji i oczytania. Poza tym był całkiem normalnym chłopcem i jak każdy w jego wieku interesował się płcią przeciwną. Nie była mu też obca masturbacja, a najważniejszym obiektem jego fantazji erotycznych była nauczycielka jego ulubionego przedmiotu, historii. Po każdej takiej lekcji, gdy już wrócił do domu, trzepał kapucyna "pod historyczkę", jak to w myślach nazywał. A teraz ona stała przed nim, wiedział dobrze w jakim kierunku zmierza sytuacja, którą niespodziewanie zastał. Zdawał sobie sprawę, że jego napaleni koledzy nie poprzestaną na obmacywaniu i oglądaniu belferki. Nie mógł przepuścić takiej okazji, że jego seksualne marzenie może stać się łupem także kogoś takiego nieśmiałego jak on. Odczekał na moment, aż zamieszanie,  spowodowane jego niespodzianym wejściem, przycichnie i powiedział:  - "Panowie, chyba nie zamierzacie tutaj wymłócić tę ślicznotkę? Nawet jak zamkniecie drzwi, to prędzej czy później ktoś się zacznie tu dobijać i przerwie nam zabawę".  -  użył słowa "nam", aby im uzmysłowić, że on też chce być uczestnikiem tego co jest i co nastąpi. Sięgnął do kieszeni i wyjął z niej breloczek z kluczem, którym zamachał przed ich zdziwionymi oczyma.  - "To jest klucz do pomieszczenia, w którym składowane są meble i inne niepotrzebne w szkole graty. Skąd go mam, to nie wasz interes, ważne że teraz na pewno nikt tam nie wejdzie i że jest tam sporo miejsca i sprzętu, aby uatrakcyjnić to studniówkowe spotkanie z naszą seksowną nauczycielką".  -  Nie zamierzał ich uświadomić po co ten klucz dorobił. Otóż pod sufitem tego magazynku było niewielkie okienko, przez które, po wejściu na piramidę ławek, można było zobaczyć szatnię dziewcząt przy sali gimnastycznej.  Maurycy często korzystał z tej możliwości i teraz właśnie do tego pomieszczenia chciał zaprowadzić swoich kolegów i ich ofiarę.

    7 gru 2018

  • Użytkownik Historyczka

    @Aladyn świetnie! z rozmachem

    10 gru 2018

  • Użytkownik AlaMilfa

    ...aż chce sie wiedzieć co dalej

    6 gru 2018

  • Użytkownik fantasta

    Zwykłe nachalne macanko. W środowisku małalatów na każdych domókach, wiejskich potupajach stosowane.

    26 lis 2018