Krystian zgasił papierosa w popielniczce. Zawsze dbał o swoje otoczenie, a salon, który urządził z największym pietyzmem, doskonale dawał wyraz jego osobowości. Był nowoczesny, jasny i niemal pusty. Pod ścianami stało kilka mebli o bliżej nieokreślonym przeznaczeniu, na środku pyszniła się miękka, czerwona kanapa, a nad wszystkim górował pokaźnych rozmiarów telewizor. Ścianę oddzielającą salon od sypialni stanowiło potężne akwarium. Uwielbiał swoje mieszkanie.
Cenił również urocze sąsiedztwo. Maja i Pula, długonogie bliźniaczki, które mieszkały zaledwie kilka domów dalej, miały niespełna siedemnaście lat, gdy odkryły, że sąsiad spod dwunastki, może dać im więcej niż kilka butelek piwa przed imprezą. Szybko zostały jego kochankami i Krystian korzystał z ich towarzystwa przynajmniej dwa razy w tygodniu. Osobno lub razem, tak jak dzisiaj.
Zapowiadał się dobry weekend. Dzisiaj zabawi się z bliźniaczkami, a w niedziele przyjedzie Ania...
Kto wie co się wydarzy?
- Kotku, chodź do nas... Przecież wiesz, że nie mamy dużo czasu...- Paula, Albo Maja zachęcała go do pójścia do sypialni.
Rozebrały się kiedy poszedł zapalić i były teraz nie do odróżnienia. Dziewczyna odwróciła się i spojrzała zalotnie znad białego ramienia. Delikatnie wypięła przy tym pośladki i Krystian poczuł napływ pożądania.
- Obiecuję, że wam to wynagrodzę.- błyskawicznie pozbył się ubrań. Cieszył się, że dbał o ciało. Nie musiał mieć kompleksów przy tych cholernych małolatach. Mógł też sprostać ich wymaganiom, co czasami bywało trudne.
W sypialni, na wielkim łóżku leżała druga siostra. Pozwolił popchnąć się na poduszki i z radością poddał się pieszczotom.
Był w dobrej formie i wkrótce obie dziewczyny prosiły, żeby przestał. Czasami lubił być brutalny. Zwłaszcza po tym, co stało się ostatnio w biurze. Uznał, że chyba jednak trochę przesadził, w końcu to małolaty. Po wszystkim dał im butelkę jakiegoś likieru, którego w życiu by nie tknął, a który był prezentem od księgowej.
- Będziecie miały na imprezę. Dolejcie do tego wódki, bo inaczej tylko was zamuli.
- Znalazł się Wujek Dobra Rada.- Maja, którą teraz odróżniał po białej, kusej sukience, pocałowała go w usta. Paula zawsze nosiła spodnie. Zazwyczaj przetarte dżinsy, albo postrzępione szorty. Dzisiaj postawiła na to drugie. Wyglądała na zirytowaną.
- Ostatnio przeginasz Krystian. Za takie numery, daj chociaż stówę na taksę.
- Dobrze mówi. Od tygodnia świrujesz w łóżku. Ojciec ostatnio pytał mnie skąd mam siniaki.
- Co mu powiedziałaś?
- Że mnie ruchasz.- wywiesiła język.- A tak na serio. Skończ z tym, albo znajdź sobie w końcu jakąś babę, która też lubi klimaty sado maso. Ja już nie mam wymówek przed starymi.
- Naprawdę chciałybyście, żebym sobie kogoś znalazł?- Przyciągnął Paulę do siebie i przygryzł płatek ucha. Odsunęła go stanowczo.
- Naprawdę. Nasz ojciec chyba coś podejrzewa i wszyscy możemy mieć kłopoty przez twoje zapędy. Musimy zrobić przerwę.
- Paula, co ty gadasz?- Maja najwyraźniej nie była przekonana do tego pomysłu.
- To konieczne. Nie wiesz jaki jest ojciec. Masz klapki na oczach. Żyjesz sobie w świecie kucyków i pierdolonych anime, a nie wiesz, co się dzieje pod naszym dachem.
- Posłuchaj Krystian. Stary to niezły psychol. Będzie cię obserwował i jeśli coś wzbudzi jego podejrzenia, będziesz miał kłopoty.
Groźba wydawała się realna. Znał W. i facet w żadnym wypadku nie wydał mu się sympatyczny. Właściwie nigdy nie zapytał bliźniaczek, skąd mają pieniądze aby mieszkać w tej dzielnicy. Bardziej interesowały go ich dupy. Teraz zastanowił się nad tym. Miały ojca, który do sklepu chodził w sandałach i upaćkanym dresie. Jeździł gruchotem, a ich dom wart był kilkaset tysięcy złotych. Ot taka ciekawostka. Małolaty natomiast nosiły ciuchy od projektantów. Nawet Paula, chociaż chciała uchodzić za zbuntowaną outsiderkę. Nie był to jednak dobry moment aby pytać o miejsce zatrudnienia rodziciela.
Po chłodnym pożegnaniu, z ulgą zamknął drzwi. Siostry, spóźnione na jakąś ważną imprezę, postanowiły rozstrzygnąć kwestię spotykania się z sąsiadem, w domu. Jeśli chodziło o niego, w każdej chwili mógł zrezygnować z bzykania małolat. Bywały doprawdy męczące, a poza tym coraz bardziej tęsknił do stałego związku. Jak Anka i Marcin. Szkoda, że będzie musiał rozbić to małżeństwo.
Spotkanie z bliźniaczkami kosztowało sporo energii. Poszedł do kuchni i przejrzał zawartość lodówki. Matka nauczyła ich gotować. Nie musiał oglądać się na nikogo w tej kwestii i z politowaniem patrzył na facetów, którzy żywili się żarciem z mikrofalówki, gdy ich żony wyjeżdżały. Teraz też, w mgnieniu oka wyczarował makaron z sosem, którego nie powstydziłby się niejeden szef kuchni.
Ania i Marcin. I spadek. Miał nadzieję, że sprzedaż nie będzie tak łatwa jak spodziewa się tego Marcin. Chciał trochę poprzeciągać sprawy. Przede wszystkim ze względu na bratową, ale nie tylko. W zasadzie chętnie pogodziłby się z bratem, gdyby nadarzyła się ku temu okazja. Ciężko było przyznać się nawet przed sobą, ale czas, to najlepsze remedium. Tęsknił za czasami, kiedy razem z bratem, beztrosko bawili się i wspierali. " Tak jak Bolek i Lolek, Tytus, Romek i Atomek...” wyrecytował. Może jednak wyniknie z całej sprawy coś dobrego. Jeśli Anka nie zawali.
Makaron przyjemnie rozgrzewał wnętrzności. Popatrzył na zegarek. Dochodziła dwudziesta pierwsza. Na zewnątrz robiło się coraz ciemniej. Pogoda temu sprzyjała. Ciężkie chmury przetaczały się nad miastem. Wiatr poruszał gałęziami drzew i przez chwile Krystianowi wydawało się, że ktoś czai się w krzakach naprzeciwko podjazdu. Po chwili uspokoił się. To na pewno tylko złudzenie. Gra świateł wywołana drżeniem liści na wietrze. Cień zniknął za samochodem zaparkowanym tuż przy drzwiach wejściowych. " Czy je zamknąłem?” przeszło mężczyźnie przez myśl. Skąd takie pomysły? To tylko wiatr. Poszukał pilota i włączył telewizor. Cokolwiek.
Dźwięk dzwonka w korytarzu. Włosy z jakiegoś powodu stanęły mu dęba.
1 komentarz
marika
Aj i kiedy cd? nie lubie czekac :(