Moje wcześniejsze opowiadanie - jeśli lubicie dojrzałe kobiety w łańcuchach, to może wam się spodobać
Pewnego razu archeolodzy pracujący w zachodniej części Krety natrafili na częściowo zachowane metalowe tabliczki. Jak się wydaje, pochodzą z III - II wieku p. n. e.
Udało się częściowo odszyfrować zapiski uwiecznione na nich.
Oto jeden z nich. Tekst nie jest zachowany w całości, a niektóre fragmenty są nieczytelne.
Sami oceńcie czy to napisał ktoś w starożytności, czy to jednak falsyfikat.
Od małego fascynowały mnie niewolnice. Nie wiem do końca dlaczego. Po prostu było w nich coś takiego, co przykuwało (nomen omen) moją uwagę.
Podziwiałem je, gdy szły skute jednym łańcuchem ulicą, udając się do pracy czy na targ. Podziwiałem i młode, dopiero uczące się nowego życia, jak i starsze, doświadczone niewolnice, choć młode oczywiście bardziej na mnie działały.
Nie mogłem oderwać oczu od kobiet prowadzonych na łańcuchu, podziwiałem z jaką gracją poruszały się, dźwigając kajdany.
Nie wszystkie niewolnice były zakute w kajdany, natomiast zazwyczaj nosiły obroże, które odróżniały jej od wolnych kobiet.
Kiedyś jeszcze, będąc dzieckiem, powiedziałem, że ożenię się z niewolnicą. Przywitane to zostało śmiechem mojej rodziny, ale mnie to nie zniechęciło. Ja z kolei dziwiłem się, dlaczego niewolnice ich nie fascynują. Dla mnie widok kobiety w łańcuchach był po prostu magiczny.
Gdy miałem może 12 lat, w sklepie na rogu sprzedawała Affiya, niewolnica z Arabii. Gdy tylko mogłem, chodziłem do tego sklepu, by się jej przyglądać i z nią rozmawiać. Szczególnie fascynowal mnie łańcuch skuwajacy jej śniade nogi.
Pamiętam Bafiz, młodą egipską niewolnicę z sąsiedztwa. Miałem wtedy z 15 lat, ona miała 18 i wydawała mi się kimś zupełnie dorosłym.
Zaprzyjaźniliśmy się, pomagałem jej w jej obowiązkach, a jak mieliśmy czas, chodziliśmy nad morze.
Kiedyś powiedziałem, że się z nią ożenię. Roześmiała się.
..
(tekst nieczytelny)
..
Niestety dwa miesiące później została sprzedana i popłynęła do Dalmacji.
Czas leciał i miałem już 17 lat. Jeszcze trochę i osiągnę pełnoletność. Koledzy umawiali się z dziewczynami, ja też nie unikałem ich, nie byłem nieśmiały, chętnie swawoliłem z dziewczynami z okolicy - ale to niewolnice wzbudzały mój zachwyt.
Gdy nie pomagałem w warsztacie taty, chodziłem na targ przy porcie, gdzie spacerowałem i podziwiałem wystawiane tam na sprzedaż kobiety. Do wyboru, do koloru. Małe, duże, jasne, ciemne, młode i trochę starsze, szczuplutkie jak gazele i puszyste jak kotki. Ze wszystkich stron świata - od Persji do Iberii.
Pamiętam ten dzień jak dziś. U hurtownika - Arystobulosa - zobaczyłem ją. Przechadzała się, ubrana w luźną tunikę. Łańcuch przytwierdzony do jej kostki uniemożliwiał jej samowolne oddalenie się.
Po krótkim wahaniu podszedłem do niej. Wyglądała na sporo starszą ode mnie. Dotychczas takie kobiety mnie za bardzo nie interesowały, ale w jej przypadku od razu wiedziałem, że mi się podoba.
-Łaska Posejdona niech będzie z Tobą - powiedziałem uprzejmie. Uśmiechnęła się. Niższa ode mnie o pół głowy, miała kasztanowe włosy, brązowe oczy.
Krągłości były lekko ukryte pod powłóczystą tuniką cudzoziemskiego kroju.
-A z Tobą łaska Kybele- odpowiedziała.
-Ile kosztujesz, śliczna niewiasto? - spytałem prosto z mostu.
-130 denarów - odpowiedziała. Mówiła z wyraźnym wschodnim akcentem, czyli pewnie stamtąd pochodziła. Dziwne, bardzo dziwne, że mi się tak od razu spodobała.
Takiej sumy oczywiście nie miałem. Ale czułem, że muszę ją mieć. Jej wiek mi zupełnie nie przeszkadzał.
-Kawaler wspaniały czego sobie życzy? - podszedł do mnie Arystobulos.
-Pokój Posejdona z tobą, patrzę na tą piękną jak nimfa kobietę.
-Mhh Selene jest piękna, to prawda. Ale 40 lat już kroczy po tej ziemi, powabny młodzieńcze.
Zdziwiłem się. Nie dałbym jej aż tyle. Moja ukochana matka była w jej wieku.
-To nic, i tak jest piękna jak góry Achtasis.
-130 denarów i twoją jest własnością, słodki Kreteńczyku - Arystobulos robił do mnie maślane oczy.
Posmutniałem. Drogo, bardzo drogo.
-Wdowa z Antiochii. Własne dzieci sprzedały ją w niewolę po śmierci jej męża.
-No coś takiego! Co za wyrodne dzieci, niegodne oglądać ten świat słoneczny - Zerknąłem ze współczuciem na piękną niewolnicę. Może te dzieci były w moim wieku albo starsze. Pokiwała aprobująco głową.
-Świat na psy schodzi. No ale w Antiochii takie rzeczy się zdarzają. Parszywe to miasto i ser owczy tam żrą, tfuu! - Arystobulos wykrzywił twarz wyrażając obrzydzenie.
Ja nie miałem żadnych uprzedzeń co do tego wschodniego miasta ani do sera owczego.
-Arystobulosie, przyjdę jak będę miał tę sumę. Gdyby w międzyczasie ktoś ją kupił, Grek alibo barbarzyn, możesz z łaski swej zapytać go o imię i adres? Żebym mógł ją odkupić w czasie późniejszym.
Spojrzał na mnie z sympatią w oczach.
-Oj skradła ci serce, uroczy młodzieńcze. Rozumiem, rozumiem, sam byłem młody- poklepał mnie z dużą czułością po ramieniu - Ale ja młodych wolę - dodał.
Spojrzałem jeszcze tęsknym wzrokiem na Selene. Rzucała mi dyskretne spojrzenia, z których wyczytałem prośbę o wykupienie jej. Ruszyłem zarabiać pieniądze.
Nie uwierzycie, do czego zdolny jest zakochany chłopak. A szczególnie młody, silny i przyzwyczajony do pracy, nie wylegujący się w łożu do południa ani nie spędzający długich godzin w tawernach.
Umówiłem się z ojcem, że będę pracować w jego warsztacie od szóstej rano. Po pracy biegłem na targ przy teatrze, gdzie pomagałem zwijać towar handlarzom. Pilnowałem dzieci u Kalisty. Najmowałem się do każdej pracy, która dawała szanse na dobry zarobek.
Zasypiałem wykończony, ale chciałem zebrać jak najszybciej 130 denarów.
..
(Tu brakuje fragmentu tekstu)
..
Po tygodniu, gdy ojciec zobaczył jak zmęczony, z desperacją w oczach, hebluję deski na łódkę w warsztacie, w końcu się zlitował i dołożył mi 40 denarów. To była duża uprzejmość, ojciec był bardzo oszczędny, a 40 denarów to duża suma.
-Niech to będzie mój prezent na twoje, Ksenokratesie, osiemnaste urodziny - pogłaskał mnie po czuprynie.
Kochany tata. Niech Zeus da mu długie życie!
Uszczęśliwiony pocałowałem go w spracowaną rękę i pobiegłem na targowisko.
Z daleka zobaczyłem, że Selene nie ma.
-Arystobulusie, azali jest pięknooka Selene? Mam denary- wyksztusiłem zdyszany po biegu.
-Oo a jednak- wyłonił się spod parasola, popijając jogurt. - Odesłałem ją do portu, kupić tej niewiasty nikt nie chciał, w Libii sprzedać ją chcę.
Przeraziłem się.
- Jeszcze w porcie ta niewiasta przebywa?
-Tak, statek odchodzi jutro. Zaprawdę, urokliwy efebie, szczęście masz. Bogowie ci sprzyjają, młodzieńcze - znowu się zbliżył, by mnie poklepać po plecach. Ale ja już ruszyłem pędem do portu.
-Dzięki Ci, potężny Posejdonie - wyszeptałem, gdy zobaczyłem ją w klatce po zachodniej stronie portu. Było tam jeszcze kilkanaście niewolnic, wiele z nich to Hetytki i Egipcjanki, z tego co zauważyłem. Większość była młodsza od Selene.
Po chwili piękna niewolnica została wyprowadzona z klatki, gdzie czekała wraz z towarzyszkami na statek.
Zmęczona, ubrudzona, drżąca, nie mogła uwierzyć, że jednak zostanie na czarownej Krecie.
Po niezbędnych formalnościach stałem się właścicielem Selene. Miała proste metalowe kajdany na rękach i niebieską zgrzebną, pobrudzoną i przepoconą tunikę do kolan. Na nogach sandały, świetnie sprawdzają się w naszym ciepłym klimacie.
Arystobulos jeszcze chciał mi sprzedać obrożę i łańcuch, żeby ją prowadzić, ale stwierdziłem, że kupię gdzieś indziej. Zostało mi kilka denarów.
Miałem nadzieję, że nie będzie sprawiać kłopotów. Do nóg mi padła, dziękując za wybawienie od podróży do pustynnej Libii. Jeszcze nigdy w życiu nie miałem niewolnicy. Ba, nie miałem nawet kozy wcześniej.
- Do mojego domostwa pójdziemy - powiedziałem pewnym głosem, ale emocje we mnie buzowały. Jak to jest mieć kobietę w wieku mojej matki? Nie miałem pojęcia.
Poszła chętnie. Widać było, że jest szczęśliwa, że nie popłynie do Libii.
Szliśmy obok siebie. Mało o niej wiedziałem i chciałem poznać ją jak najlepiej.
-Od dawna niewolnicą jesteś, pięknolica cudzoziemko?
-Nie, zacny młodzieńcze, od dwóch miesięcy - ten jej akcent był zabawny.
-Dzieci cię, cudna nimfo, sprzedały?
-Niestety prawda to- westchnęła - Na swoim łonie takie trzy żmije wyhodowałam. Sprzedali mnie Ulpisowi, on na czarowny lecz smutny Cypr mnie zawiózł, a tam kupił mnie Arystobulos. I na Kretę przywiózł.
-A tu ja cię, zjawiskowa gazelo, kupiłem - powiedziałem. Jeszcze w to nie mogłem uwierzyć. Miałem Selene na własność!
-Miło mi, że tak o mnie mowisz, Panie. Mogę spytać, jak masz na imię?
-Ksenokrates.
-Bardzo młody jesteś, wielmożny Ksenokratesie.
-Tak, 18 lat mam.
-18 lat? Moja przeklęta córka starsza od ciebie, Panie, jest - powiedziała zadziwiona.
-No widzisz, boska Selene. A mimo mego młodego wieku kupiłem cię, bo upodobanie w tobie znalazłem.
- Zacny Ksenokratesie, dla siebie mnie kupiłeś? 40 lat temu przyszłam na świat, podobam się Tobie? - jakoś trudno jej było w to uwierzyć.
-Tak, dla siebie kupiłem. Bardzo mi się podobasz. Ciężko pracowałem, żeby pieniądze na wykupienie cię zdobyć - nie ukrywałem dumy z mojej wytrwałości.
-Nie spodziewałam się. Tu tyle młodych niewolnic jest, nikt uwagi swej na mnie nie zwracał. Arystobulos w końcu stwierdził, że w libijskim kraju mnie sprzeda, bo tu z kulawą nogą kundel mnie nie zechce. Kobiety w moim wieku tu upodobania nie znajdują - wyczułem nutę rozżalenia w jej głosie.
-Niepomiernie mnie to dziwi. Jak Afrodyta dla mnie jawisz się, po stokroć błogosławiona Bogini. Najpiękniejsza z pięknych.
Milczała idąc chodnikiem, ale uśmiechała się.
- Teatr mijamy- pokazałem amfiteatr przy wzgórzu
-Do teatru w Antiochii chodzić lubiłam. Pięć razy większy od tego jest- powiedziała tęsknie.
-Tutaj też możemy chodzić. Nasz może mały jest, ale dobrzy aktorzy tu czasem występują.
Nasza mieścina faktycznie nie mogła równać się z Antiochią, nawet Gortyna była większa od niej. Ale i tu działy się ciekawe rzeczy i zawijały tu statki z różnych stron świata. Poza tym tu się urodziłem i tu całe życie mieszkałem, więc kochałem to miejsce.
-O bardzo chętnie - ucieszyła się.
..
(Tekst nieczytelny)
..
-Mam zamiar cię zatrzymać, Selene.
-Nie chcesz mnie odsprzedać, Panie?
-Nie, nie mam takiego zamiaru - zaprzeczyłem.
-Gdyby nie Ty, Panie, trafiłabym do Libii, a tam być może pracowałabym w kopalni. Albo robiła coś równie okropnego, więc pewnie długo bym nie pożyła - znów spojrzała na mnie, wydawało mi się, że z wdzięcznością.
-Też się cieszę, Selene. Z tego co wiem rzeczywiście ciężko jest niewolnikom w tej niegościnnej Libii.
-Masz dużo niewolnic, mój Panie?
-Nie mam żadnej, ty jesteś pierwsza.
Uśmiechnęła się wyraźnie zadowolona.
-W Antiochii byłam zamożna, póki żył mąż, mieliśmy wielki piękny dom, posiadłość na wsi, konie… i niewolników - wspominała.
Zdziwiłem się. Cudzoziemka pochodziła ze znacznego rodu. Czy godzi się kogoś takiego niewolić?
-To ciężko ci się przestawić, że teraz ty służysz komuś-powiedzialem w końcu.
-Oj ciężko - Podniosła ręce zakute w kajdany - Nigdy nie przypuszczałam, że taka tragedia spotkać mnie może. W jednej chwili straciłam wszystko, dom, majątek i wolność.
Tak to jest - kto urodził się wolny, ten zawsze będzie tęsknić za dawnymi dobrymi czasami.
-Ale Ty, Ksenokratesie, jesteś dla swej niewolnicy bardzo miły i miłe rzeczy prawisz. Czy wszyscy Kreteńczycy są tacy?
-Oj nie, Selene, nie wszyscy - Przypomniałem sobie widoki, które widziałem. Nie wszyscy właściciele okazywali umiarkowanie, wielu miało serca z kamienia.
Po przemyśleniu sprawy uznałem, że godzi się niewiastę ze szlachetnego rodu posiadać na własność. Uczciwie i legalnie ja kupiłem za ciężko zarobione pieniądze. Nie jest moją winą, że w wyniku jakichś brudnych machinacji swoich potomków stała się niewolnicą.
Zbliżaliśmy się do domu. A ja tyle chciałem się od dowiedzieć od tej damy, a teraz niewolnicy.
-Kochałaś swojego męża, Selene?
-O tak, bardzo, mój Panie - potwierdziła.
-A zdradzałaś go? Kobiety ze wschodu mają tu opinię niewiernych.
Spojrzała na mnie rozbawiona.
-Tak, zdradzałam. Ale tylko z dwoma mężczyznami. To znaczy z wolnymi obywatelami dwoma, niewolników i niewolnic nie liczę.
Zdziwiłem się. To tak można?
-Jak to, kochałaś go i zdradzałaś?
-No, a co w tym dziwnego? - teraz ona była zdziwiona.
-A to się nie wyklucza?
-Nie, absolutnie nie - potrząsnęła głową.
Byłem oszołomiony. Widać w Antiochii panowały luźne obyczaje, inne od naszych. Albo po prostu mało wiem o życiu, mam przecież dopiero 18 lat.
Ale skoro męża zdradzała, czy teraz będąc niewolnicą, nie będzie pożądliwie patrzeć na innych mężczyzn? Albo kobiety? Było o czym myśleć.
Doszliśmy do domu. Wszedłem do pokoju gościnnego.
Mama nie była zachwycona moim nabytkiem.
-Niewolnica, i to jeszcze w moim wieku - gderała - W tym domu nigdy nie było niewolnic.
-Oj wiesz mamo, że zawsze je mieć chciałem.
Mama z dezaprobatą pokiwała głową, patrząc na Selene.
Później spojrzała z troską na mnie, pewnie zastanawiając się, czy bogowie nie odebrali mi rozumu.
Moi rodzice uważali, że bogowie nie pochwalają niewolnictwa. Mówili mi, że nie godzi się innych ludzi zniewalać. Dlatego nigdy nie mieliśmy niewolnicy ani niewolnika.
-A gdzie ją będziesz trzymał, synku? - spytała po chwili.
-W moim pokoju - odparłem z przekonaniem. Uśmiechnąłem się do Selene, stojącej skromnie krok za mną.
-O nie, nie będziesz mieszkał z kobietą w tym domu! - powiedziała twardo - Chyba że po ślubie.
-Mamo - zaprotestowałem - przecież to niewolnica, moja własność! Dlaczego nie mogę mieszkać z moją własnością?
-Niewolnica czy wolna, to kobieta. Tu porządny dom jest, mój syn bez ślubu z kobietą mieszkać nie będzie!
Moi rodzice uznawali wszystkich za ludzi, niezależnie od ich kondycji społecznej. Nie był to pogląd powszechnie wyznawany na Krecie i w całym naszym helleńskim świecie.
W międzyczasie przyszedł mój ojciec z karczmy. Ku mojemu rozczarowaniu ojciec poparł matkę. To dlaczego dał mi wcześniej te denary? Przecież wiedział, że chcę kupić niewolnicę!
-To ja z nią ożenię się - wypaliłem.
Dobrze wiedziałem, że nasze kreteńskie prawa, pobłogosławione przez bogów, a szczególnie przez Posejdona, który szczególnie umiłował nasze miasto, zezwalają na małżeństwa z niewolnicami. Nie jest tak w całej Helladzie, z tego co wiem na przykład w Milecie nie można ożenić się z niewolnicą.
Zapadła cisza. Słychać było odgłosy gwaru z ulicy. Selene stała nieruchomo, zadziwiona.
-Z kobietą dwa razy od ciebie starszą? - spytał w końcu ojciec
-Tak, ojcze - odparłem hardo.
Rodzice spojrzeli na siebie. Rozumiałem to ich zdezorientowanie. Wprawdzie małżeństwo można rozwiązać, gdy chce tego jedna strona (oczywiście strona będąca wolnym człowiekiem), to jednak nie jest to dobrze widziane. Małżeństwa zawiera się z zamiarem ich długiego trwania, najlepiej aż do śmierci.
(Tu brakuje fragmentu tekstu)
-Jak chcesz, synku. Pamiętaj, że ona 40 wiosen sobie liczy. Tyle co ja - stwierdziła mama po chwili- Ale ślub może się odbyć za miesiąc, a co do tego czasu?
Znowu zrobiło się cicho.
-Będzie w piwnicy spać? - zaproponował ojciec.
-Nie, tam wilgotno i zimno jest, nie zgadzam się - nie mogłem na to pozwolić.
Myślałem intensywnie. W końcu wpadłem na prosty pomysł.
-Słuchajcie, Selene pas cnoty założę. Zamykany na kluczyk, który oddam wam.
Kątem oka zauważyłem, że moja niewolnica się skrzywiła.
Rodzice spojrzeli na siebie.
-Dobrze, jeśli jej łono dobrze zabezpieczone będzie, to ja bym się zgodziła - niechętnie powiedziała mama - Klucz będzie u mnie.
Usmiechnąłem się. Na horyzoncie pojawiło się wyjście z impasu.
-Ale, zaraz, a jej piersi? Też muszą być ukryte - mama nie dawała za wygraną.
-Kochanie, daj spokój - mitygował ojciec.
-Na przepotężnego władcę mórz, kobiety wzbudzają żądze u mężczyzn także swoimi piersiami. Jeśli ta dziewka ma spać w jednym pokoju z Ksenokratesem, jej piersi - a widzę że ma duże - będą kusić chłopca.
Słuchałem tego oszołomiony. W jednym musiałem zgodzić się z moją rodzicielką - Antiochenka miała duże piersi. Wykarmiła nimi dzieci, które są w moim wieku, a jednak nadal były piękne. Piersi były piękne, nie dzieci.
-Żono, czyli chcesz, by nosiła osłony na piersi? - upewnił się ojciec, drapiąc się w głowę.
-Tak, mężu, metalowe osłony, zasłaniające całe piersi, też zamykane na kluczyk - brzmiała stanowcza odpowiedź matki.
Zrzedła mi mina. Moja Selene miałaby nosić tyle metalu na sobie?
-Żono, ten pomysł za daleko idzie. Takie osłony na piersi drogie są - Ojciec wykazywał się zdrowym rozsądkiem. Wiadomo, że był oszczędny. Każdego denara oglądał dwa razy, zanim go wydał. Ja absolutnie go popierałem, choć nie z oszczędności.
Mama w końcu dała się przekonać, żeby nie skrywać ponętnych piersi mej niewolnicy za metalowymi pokrywami.
Kręciła głową, ale nawet dała mej cudzoziemce swoją szatę, by ta brudna, w której Selene przyszła, mogła być wyprana.
(Tekst nieczytelny)
Jeszcze tego samego dnia poszliśmy do warsztatu za wzgórzem, gdzie Selene została zmierzona. Znalazł się dla niej pas cnoty, idealnie do niej pasujący. Z żalem patrzyłem, jak urokliwe łono mojej Selene znika za metalową płytą, ciasno przylegającą do jej ciała. Dostałem dwa kluczyki.
Przy okazji kupiłem obrożę i trochę łańcuchów dla zabezpieczania mej ślicznej własności. Od razu założyłem obrożę na czarowną szyję Selene.
Wracaliśmy patrząc na zachodzące słońce, wstępujące w bezkresne morze. Gdyby nie nasze spotkanie, Antiochenka popłynęłaby do brzegów Afryki, by tam spędzić kolejne lata swej niewoli. Może nawet nie lata, tylko miesiące lub tylko tygodnie. Ile by tam wytrzymała, skoro przedtem żyła w dostatku, nieprzywyczajona do ciężkiej pracy?
Czułem wielkie zadowolenie, ale i zmęczenie. Przez ostatnie dni harowalem, by kupić Selene i żyłem w stresie. Teraz mogłem odetchnąć z ulgą. Ale organizm, choć podekscytowany, domagał się odpoczynku.
-Pan z niewolnicą chce w związek małżeński wstąpić? - spytała z niedowierzaniem.
-Pragnę tego, słodka Selene - odparłem pewnie, choć dwie godziny wcześniej jeszcze o tym nie myślałem.
Uśmiechnęła się.
-Tegom się nie spodziewała. Łaskawa Kybele nade mną czuwa. A dlaczego Pan z niewolnicą świętym węzłem połączyć się pragnie?
-Wydaje mi się, że zauroczyłaś mnie, zacna Antiochenko. Życie z tobą spędzić chcę.
Spojrzała na mnie wesoło. Domyśliłem się, że bycie własnością osiemnastolatka wydało jej się zabawne. Szczególnie, że chciał zostać jej mężem.
Niepokoiła mnie tylko myśl o wierności Selene. Tak łatwo przyznała się do zdrad..
-Pas obyczajności noszę teraz, ale usta niewolnicy nie są zasłonięte. I cyce jej są do Pana dyspozycji - powiedziała zalotnie.
Roześmiałem się, ale poczułem delikatne mrowienie w moich intimoi.
-Tak na piersi w Antiochii mówicie? Cyce?
Nikt tak na piersi na Krecie by nie powiedział, no może dziewki portowe, oddające się pijanym marynarzom za garść miedziaków.
-Zaiste, cycami je nazywamy. Niewolnica cieszy się, że zakryte metalem jej cyce nie są.
-Domyślam się. I sam też się cieszę.
Nadal śmieszyło mnie to słowo.
-Zaś gdy w Antiochii niewolnice miałam, czasem pas obyczajności im zakładałam, a niektórym ciasne osłony na cyce, gdy zbyt lubieżne były. Albo gdy dokuczyć im chciałam - uśmiechnęła się. A czasami..
(Tekst nieczytelny)
..
-Oo naprawdę? Surowa dla niewolnic byłaś. A teraz pas cnoty sama nosisz, czcigodna Selene.
-Tak to życie z woli bogów, a szczególnie przezacnej Kybele, się toczy - westchnęła. - Za 130 denarów zostałam sprzedana. W Antiochii za tyle kulawego osła można najwyżej kupić.
No, niezłe są ceny w tej Antiochii.
-Z wiekiem niewolnice szybko tanieją - powiedziałem - i dzięki temu mogłem cię kupić.
Doszliśmy do domu. Pomyślałem, że mam już niemal narzeczoną. Szybko wydarzenia się toczą.
Rodzice obejrzeli pas cnoty. Zawieszony był na metalowym pasie, zapiętym nad jej biodrami. Ciasno przylegał do jej ciała. Małe dziurki umożliwiały wypływanie moczu. Dwa pręty kunsztownej roboty opasywały od spodu jej ciało, rozszerzając się z tyłu tak, by mogła bez przeszkód załatwiać potrzeby przez drugi, tylny otwór.
..
(Brakuje fragmentu tekstu)
..
Mama zabrała oba kluczyki i schowała w sekretnym miejscu, pilnując bym przypadkiem nie podglądał.
Po kolacji poszliśmy do mojej izby. Nie byliśmy bogaci, ale cieszyłem się, że mam własną izbę i nie muszę spać z rodzicami. Wielu młodzieńców nie ma takiego luksusu i śpi z rodzeństwem i rodzicami w jednej izbie.
Śpiący byłem.
Odpiąłem kajdany mej niewolnicy.
-Teraz rozebrać się możesz, przezacna cudzoziemko - powiedziałem, gdy zamknąłem drzwi. Jak cudownie, gdy można wydawać rozkazy niewiescie, która niedawno sama była panią życia i śmierci swych niewolników. Słodki jest smak władzy.
Selene zrzuciła tunikę i stanęła w całej swej krasie. Jedynie na jej lędźwiach błyszczał solidny metal, a na łabędziej szyi obroża.
-Piekna jesteś, nimfo antiocheńska - nie ukrywałem podziwu
-Dziękuję, Ksenokratesie. W młodości zachwyt mieszkańców mojego miasta wzbudzałam. Wielbiciele u stóp moich leżeli - mówiła dumnie.
Nie wątpiłem w to. Bił od niej wręcz blask. Jej skóra nie była tak gładka jak skóra młodych dziewczyn, które znałem, ale poza tym niewiele można było jej zarzucić.
Aż strach pomyśleć, jak piękna była w kwiecie swej młodości, czyli gdy ja spałem w kołysce.
-Teraz też jesteś piękna, Selene. Szkoda, że ten pas cnoty łono twoje zakrywa. Ale piersi twoje naprawdę cudne są.
Mówiłem szczerze. Mimo że była dwa razy starsza ode mnie, była nadal pociągająca. Miała piękne ramiona. Wspaniałe były jej szerokie biodra. Jej krągłe piersi nadal wzbudzały pożądanie. Aż trudno było uwierzyć, że kiedyś karmiła mlekiem trójkę swych dzieci.
Uśmiechnęła się.
-Niewolnica mimo pasa przyjemność swemu Panu sprawić może, nie tylko swym widokiem.
-Tak, w jaki sposób? - spytałem zaintrygowany.
-To proste - podeszła do mnie - Weźmie w usta laskis swego Pana- wskazała na miejsce poniżej mego pasa.
-Laskis? Aa prontis na myśli masz, zacna niewolnico?
-Może i prontis, my laskis na to mówimy - dotknela ręka mój prontis, który już i tak był powiększony z powodu jej widoku.
Dziwne były jej słowa.
-W usta? Po co? Obrzydliwe to przecież - skrzywiłem się
-Obrzydliwe? Wcale to obrzydliwe nie jest. U mnie w Antiochii wiele niewiast to rade robią i wielce to sobie chwalą.
Jej ręka dalej nachalnie macała mój prontis.
-Szybkoręka Selene, azali prontis w łono jedynie wkładany być nie powinien? - nadal nie byłem przekonany
-Nie, Panie, może być wkładany wszędzie, gdzie z uradowaniem przyjmowany jest - powiedziała wesoło i uklękła przede mną.
Zamyśliłem się. Trudno się było skupić, bo miałem wrażenie, że cała krew mi od mózgu odpłynęła i popłynęła znacznie niżej.
Jednak uznałem w końcu, że uchronię mój prontis przed niebezpieczeństwami, które mogłyby na niego czyhać w ustach mojej Selene. Jeszcze nie do końca jej ufałem.
Poza tym wydawało mi się to obrzydliwe. Ustami się przecież je, ustami się całuje. A prontis służy przecież też do.. . No sami wiecie, do czego służy.
-Na razie nie, ponętna Selene - powstrzymałem ją - Do ust na razie nie.
-Jak Pan sobie życzy - wstała, może lekko zawiedziona.
-Spać będziemy w jednym łożu. Na wszelki wypadek do łoża cię przykuję, zacna niewiasto.
Zamocowałem łańcuch na jej kostce, drugi jego koniec przyczepiłem do łoża. Strzeżonego bogowie strzegą.
Położyliśmy się, ale mimo potwornego zmęczenia trudno mi było zasnąć. W końcu spełniły się moje marzenia, ale w jaki dziwny sposób! Miałem na własność piękną niewolnicę, która, jak się okazało, była wcześniej zamożną i bezpruderyjną obywatelką wielkiej Antiochii. Do tego dwa razy ode mnie starszą. Cóż, może bożek miłości mnie opętał i kazał pożądać tą dojrzałą kobietę?
Leżała obok. Wyciągnąłem rękę i dotknąłem jej piersi.
Przytuliła się do mnie. Jaka szkoda, że nosi ten mocno dopasowany pas cnoty!
-Niewolnica dziękuje Ci Panie za wykupienie i uratowanie od niechybnej zagłady w Afryce - wyszeptała.
Poczułem jej dłoń na moim prontis. Nie opierałem się i tym razem z przyjemnością poddałem się jej pieszczotom. Skoro miała, jak to nazywała, "pas obyczajności" na sobie, trzeba było radzić sobie inaczej..
..
Gdy rano obudziła się, wzdrygnęła się przerażona. Dopiero po chwili, gdy rozejrzała się, stwierdziła, że jest u mnie i uspokoiła się nieco.
-Och Panie, myślałam że jestem na statku do Libii - powiedziała jeszcze drżąc.
-Nie, Selene, jesteś u mnie - pocałowałem ja w policzek.
Po śniadaniu poszliśmy do świątyni, by umówić się na zaślubiny.
Selene szła w kajdanach i na łańcuchu, prowadzona przeze mnie. Nie było to konieczne, ale lubiłem w ten sposób traktować moją niewolnicę.
-Nowe ubrania Pan swej niewolnicy kupi? - zapytała po drodze - tylko tą nędzną tunikę mam i drugą od Twojej matki, Panie.
-Spróbuję - westchnąłem. Przed ślubem na pewno trzeba będzie kupić.
Kapłan okazał się sympatycznym i rozmownym człowiekiem. Moja rodzina nie wyróżniała się głęboką pobożnością, i do świątyni rzadko przychodziliśmy. Nie znałem więc zbyt wielu kapłanów, natomiast dotychczas słyszałem o nich wiele złych rzeczy.
-Małżeństwo zawrzeć chcesz.. Z tą tu oto niewolnicą. Pewnie, pewnie.. - mruczał.
-Azali wyzwolić ją chcesz przed lub w czasie świętego obrzędu?
-Nie, sługo boży, nie zamierzam.
-Rozumiem. Pytam, bo różnie bywa. Niektórzy swe niewolnice w tej sytuacji wyzwalają, inni w niewolnym stanie trzymać je mają życzenie.
Zapisał nasz wiek, imiona rodziców, zapytał o poprzednie małżeństwo Selene.
-Za trzy tygodnie mogłaby uroczystość się odbyć - stwierdził
-Wspaniale.
-10 denarów formalności kosztują. W dniu uroczystości dodatkowo szczodre dary dla bogów złożyć wypada - uśmiechnął się błogo.
No niestety, wszystko kosztuje. Za darmo to można w twarz dostać.
Po załatwieniu formalności jeszcze pogawędziliśmy.
-Hannibal Alpy przekroczył, na Rzym idzie - podzielił się ze mną tą wiadomością. Ostatnio mniej się interesowałem wydarzeniami na świecie, bo harowałem, by zdobyć denary. Ale orientowałem się, że te dwa państwa znowu rzuciły się sobie do gardeł.
Nie spodziewałem się, że kapłan takimi światowymi wydarzeniami się interesuje.
-Decydujące starcie się zbliża.
-Prawda. Przegrany z powierzchni ziemi zniknie. Nam to wszystko jedno, i Kartagina i Rzym równie agresywne są.
(Tekst nieczytelny)
…
Z oficjalną narzeczoną więc mieszkałem. Pomagała w domu, okazało się, że umie robić jedzenie. Bardzo nam smakowały placki antiocheńskie. Rodzice ją nawet polubili, bo była wesoła, rozmowna i nie marudziła za dużo.
Znajomi i krewni dziwili się, że chcę się ożenić z czterdziestolatką. Nie słyszano o takim przypadku na całej pięknej Krecie. Gdy sędziwy starzec żeni się z młodziutką dziewczyną, wszyscy uznają to za normalne. Ale gdy kobieta jest starsza - wszyscy się dziwią i pukają w głowę.
Ale ja nie miałem wątpliwości i nie przejmowałem się, co inni gadają.
Nie potrafiłem tego logicznie wytłumaczyć - po prostu dojrzała Antiochenka skradła mi serce. Może tak bogowie zdecydowali, może los, a może to przypadek. Któż to odgadnie?
Selene nosiła cały czas pas cnoty, tylko z rzadka zdejmowany, by mogła się umyć i pielęgnować swe intimoi. Po tych zabiegach pas był zamykany, a kluczyk wędrował do mej czcigodnej matki.
Ubrania kupowaliśmy. Z powodu ograniczonych funduszy nie mogłem kupić jej wszystkiego co chciała. Moja niewolnica marudziła i prosiła o więcej ubrań, ale bat wymierzany na jej ponętne pośladki bardzo ograniczył jej nachalnie żądania.
(Tekst nieczytelny)
-Opowiedz mi o swoim życiu w Antiochii, śliczna Selene - prosiłem ją, gdy wieczorami, po dniu pracy, mogłem w końcu odpocząć w mej izbie.
Nie dawała się długo prosić i chętnie przedstawiała swoje barwne życie w azjatyckiej krainie. Dzieciństwo, młodość, pierwsze pocałunki, małżeństwo, narodziny dzieci, dostatnie życie u boku kochającego męża. Słuchałem zafascynowany.
Słuchałem o jej życiu codziennym, o pracy jej męża, o jej niewolnikach, o romansach
O barwnych świętach, bachanaliach, o wojnach, o trzęsieniu ziemi sprzed 10 lat. W sumie o wszystkim.
-I z niewolnikami też to robiłaś? - pytałem.
(Tekst nieczytelny)
W dzień ślubu wystroilem się w elegancki neuferion. Neuferion to taki rodzaj hestis.
Moja narzeczona z kolei ubrała cudne bachtis, ładnie podkreślające jej piersi, zaś do tego spódnicę do kolan. A bachtis to oczywiście kreteński wariant ogestes. Pod jej spódnicą nadal był pas cnoty. Gustowne trzewiki idealnie pasowaly do całości.
Wspaniale pachniała, skropiona drogimi kreteńskimi perfumami. Makijaż umiejętnie nałożony jeszcze dodawał jej tajemniczego uroku.
Obroża z imieniem właściciela ozdabiała jej szyję. Wspaniale to wyglądało.
Posłusznie zbliżyła ręce za plecami, bym mógł założyć jej kajdany.
-O jakże śliczna jesteś, moja Selene - pocałowałem ją
-Ksenokratesie, doskonale wyglądasz - pochwaliła mnie.
-Będziesz moja żoną i niewolnicą jednocześnie, słodka Selene - odgarnąłem jej włosy z twarzy
-A Ty mym Panem i mężem, cudny Ksenokratesie. Czuję się taka bezpieczna pod Twoją opieką, mój piękny Kreteńczyku - pocałowaliśmy się namiętnie. Wsunąłem rękę pod jej spódnicę i dotknąłem pasa.
-Już niedługo.. - zamruczałem.
W głównej izbie moi rodzice pobłogosławili nas i wycałowali. Zapalili kadzidło dla bogów. Do świątyni rzadko chodzili, ale bogów mieć po swojej stronie nie zaszkodzi.
Podążyliśmy do świątyni. Ja z przodu, moja słodka narzeczona na łańcuchu za mną.
W świątyni i na zewnątrz zebrał się mały tłumek krewnych i znajomych. Uśmiechnięci weszliśmy do budynku.
Po chwili staliśmy już w centrum świątyni. Cały czas trzymałem moją piękną własność na łańcuchu. Ramiona miała za plecami, uwięzione w żelaznych okowach. Patrzyłem na nią z miłością i wielką satysfakcją. Zdobyłem ją wytrwałością i ciężką pracą, a teraz jeśli najłaskawsi bogowie pozwolą, spędzę z nią kolejne lata. Nie wybiegałem myślami za bardzo naprzód. Gdy ma się 18 lat, nie snuje się dalekosiężnych planów. Cieszyło mnie, że ślub pozwoli mi zdjąć pas cnoty z mojej żony.
Selene też wyglądała na zadowoloną, jakby stanie publicznie na łańcuchu i w kajdanach było czymś zupełnie normalnym i pożądanym.
..
(Brakuje fragmentu tekstu)
..
Uśmiechnięty kapłan przyjął od nas oświadczenia, wezwał bogów na świadków i złożył im ofiarę.
-Klęknij, Selene! - rozkazał.
Ślicznotka posłusznie klęknęła. Położyłem rękę na jej głowie.
-Odtąd będziesz nie tylko niewolnicą, ale i żoną i towarzyszką Ksenokratesa. Bądź mu wierna, posłuszna i pomocna we wszystkim - mówił uroczyście i radośnie.
Selene skinęła głową. Widać było, że jest zadowolona.
-Niech ten łańcuch i kajdany symbolizują twoje przywiązanie i bezwarunkową wierność temu, kto tobą kieruje. Niech bycie uległą niewolnicą pomaga ci być wierną i posłuszną żoną, a bycie uległą żoną pozwala Ci być jak najlepszą niewolnicą zacnego Ksenokratesa.
Pięknie i mądrze mówił. Poczułem łzy spadające z mych oczu. Nie sądziłem, że będę aż tak wzruszony.
-Ksenokratesie, dbaj o swoją niewolnicę i żonę! - zwrócił się do mnie.
Skinąłem głową.
-Niech bogowie wam pomagają i was chronią - rzekł uroczyście kapłan i na tym zakończyła się ceremonia. Otarłem łzy szczęścia.
Po wyjściu ze świątyni pocałowałem, teraz już moją, żonę.
Po ceremonii ruszyliśmy do gospody, by się weselić. Usiedliśmy za długim stołem, reszta towarzystwa usiadła po bokach.
Selene siedziała dumna, rozglądając się po sali. Cieszyła się, że jest w centrum uwagi. Wydawało się, że pogodziła się z losem niewolnicy, tak różnym od jej wcześniejszego życia jako zamożnej wolnej osoby.
Wniesiono potrawy, na przykład typowo kreteńskie halasoi i sałatkę z paranaki. Do picia były wina, woda z Natessos i oczywiście ludavi.
Selene spojrzała na mnie.
-Mężu, zdejmiesz mi kajdany, żebym jeść te wspaniałości mogła?
-Oczywiście, piękna Selene - pochyliłem się i uwolniłem jej zgrabne ramiona.
-Uff, ale ulga - poruszała ramionami - Dziękuję, mężu i Panie- Uśmiechnęła się i pocałowaliśmy się.
Jedliśmy, piliśmy, tańczyliśmy, czas mijał wesoło.
(Tekst nieczytelny)
..
Wujek Zenobiusz, który jest marynarzem, opowiedział najnowsze wieści. W Italii groźny Hannibal spotkał hufce rzymskie i rozbił je nad jakąś rzeką.
-Rzym zagrożony - oceniłem - Jeszcze jedna taka klęska i padnie.
Czy spodziewana klęska Rzymu to dobra wiadomość dla nas, Greków? Nie potrafiliśmy rozstrzygnąć. Ale skąd my, prości mieszkańcy kreteńskiego miasteczka, moglibyśmy to wiedzieć? Najtęższe umysły całego świata prawdopodobnie tego nie wiedziały.
(Brakuje fragmentu tekstu)
-Czuję się, jakbym znowu miała dwadzieścia lat - rozgrzana tańcem i podchmielona żona usiadła obok mnie. Już dawno zzuła trzewiki.
-Swoje pierwsze wesele pamiętasz, żono? - położyłem dłoń na jej kolanie
-Pamiętam - Uśmiechnęła się - Dawne dzieje..
Podnioslem jej dłoń i pocałowałem czule.
-Cieszę się, że bogowie pozwolili nam być razem. Postaram się być nie gorszym mężem niż poprzedni.
Spoglądałem na nią zafascynowany.
Była jak najjaśniejsza gwiazda, promieniująca swym blaskiem.
Gdyby nie obroża z tabliczką, można by ją wziąć za wolną kobietę.
-Dziś pas obyczajności zdejmiesz ze mnie, mężu - objęła mnie i pocałowała namiętnie.
Czułem, że byliśmy sobie przeznaczeni. Nieważne że była starsza, że była wdową i pochodziła z Antiochii. Byłem przekonany, że byliśmy dwiema połówkami całości. Los czy też bogowie pozwolili nam się odnaleźć.
(Tekst nieczytelny)
W końcu dotarliśmy do domu. Już robiło się jasno, rybacy wypływali w morze.
Ziewając, moja matka dała mi klucze do pasa cnoty mej żony.
Zmęczony ale podekscytowany wszedłem z Selene do mojego pokoju i zamknąłem drzwi.
-Podejdź, słodka małżonko, pas cnoty z ciebie zdejmę - Usmiechnalem się do niej
Zdjęła bachtis i spódnicę, po czym podeszła wolnym krokiem…
Tu kończą się zapiski z odkopanych tabliczek. Archeolodzy pracują jednak dalej i nie da się wykluczyć, że odkryją jakieś nowe teksty.
Mam wątpliwości, czy to faktycznie zostało zapisane ponad dwa tysiące lat temu. Trochę szczegółów mi się nie zgadza- pas cnoty zamykany na kluczyk w starożytnej Grecji?
A wy co o tym myślicie?
3 komentarze
0bi1
Świetne opowiadanie, a laskis i prontis to takie cymesiki. Brawo!
Ceper
@0bi1 dzięki
shakadap
Brawo. Świetnie napisane.
Interesujące i wciągające opowiadanie.
Pozdrawiam i powodzenia.
trantolo
Bardzo fajne opowiadanie ale skończyło się w bardzo ciekawym momencie. Pisz dalej czekam niecierpliwie na kolejne części
Ceper
@trantolo Cieszę się że się podobało. Nie wiem, czy archeolodzy odkopią kolejne części
trantolo
@Ceper oj musisz ich dopingować tak jak ja to na pewno odkopią. Super pisz dalej myślę że niewolnica wielu rzeczy nauczy swojego pana. A może powie gdzie ukryła skarb przed niegodziwym i dziećmi. A tedy w dostatku nieźle się rozwinie ich związek z nowymi niewolnicami i niewolnikami he he rozmarzylem się hehe Pisz dalej masz super pomysł a możliwości dużo