Sara i Samanta cz.1

Sara i Samanta cz. 1

Karol siedział na ławce w parku, gdzieś niebie samolot zostawiał za sobą biały ślad.  
Był załamany, Karol a nie samolot. Przed chwilą dziewczyna, którą kochał, a przynajmniej tak mu się wydawało, wbiła mu nóż w plecy. Oznajmiła, że jej nie rozumie, związek nie działa i w ogóle to do siebie nie pasują. Odwróciła się na pięcie i odeszła, a jej biodra kręciły się w rytm kroku.
A Karol był skazany na nią patrzeć, może ten już ostatni raz.  
Siedział na tej ławce kilka godzin, a przez jego głowę zdążyło przelecieć każde słowo, które Ona wypowiedziała i każdy jej gest został wnikliwie zanalizowany. Siedział by tak pewnie wieczność, a jego tyłek wrósłby w tę pieprzoną ławkę, na której mu powiedziała że to koniec, ale zadzwonił telefon. Karol nie od razu zrozumiał co się dzieje, przez ułamek sekundy miał nawet nadzieje że to Ona dzwoni, żeby go poinformować, że jednak zmieniła zdanie. Na jego szczęście, a może nieszczęście dzwonił do niego jego przyjaciel Michał.

- Halo.- powiedział Karol bez wyrazu, bardziej automatycznie niż świadomie.  

- Co się z tobą dzieje? Pisałem już z trzy razy, a ty ciągle nie odpowiadasz. Idziesz w końcu czy nie?

- G-gdzie? - spytał Karol, nadal otumaniony swoimi uczuciami.  

- Ja pierdole, przecież pisałem. Do „Karabali” na imprezę. Wszyscy z naszego roku idą, ponoć ma być świetna impreza.  

- Ja chyba nie czuję się na siłach...

- Nie gadaj, że znowu wolisz iść do tej swojej niuni, zamiast wyjść z nami na miasto.  

- Zerwała

- Co?

- Ona, zerwała ze mną.  

Nastąpiła krótka chwila ciszy.

- Rany, stary. Współczuję ci, wiem jakie to chujowe uczucie.  

- Ta, dzięki.

- Ale to jeszcze jeden powód, żebyś szedł. Powinieneś odreagować, a nie siedzieć sam w domu!

- Nie jestem w domu.  

- To gdzie jesteś?

- Na ławce, koło mostu Osobowickiego.  

- Co tam robisz?

- Zerwała ze mną.  

- Już po ciebie jadę, podwiozę cię na chatę, trochę się ogarniesz i idziemy na tę imprezę.  

----------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Godzinę później, jechali autem Michała w stronę centrum. Zachodzące wiosenne słońce, raziło ich i zwiastowało chłodny wieczór. Z głośników w samochodzie rozbrzmiewała nieśmiało jakaś wesoła piosenka, jednak z drobną nutką melancholii.  

Jechali spokojnie ulicami miasta, widzieli wracających po całym dniu ludzi z pracy i hordy studentów zmierzających na Wyspę Słodową czy też na Niepolda.  

Większość podróży spędzili w milczeniu, przez krótką chwilę wymienili tylko kilka zdań, bardziej z przymusu niż chęci rozmowy. Karolowi cała ta sytuacja, właściwie cały ten dzień wydawał się sztuczny, jakby był we śnie, a Michał nie chciał go do niczego zmuszać i rozumiał, że nie ma teraz humoru na towarzyskie rozmówki.  
Po zaparkowaniu auta, przeszli kilkaset metrów, aż doszli do budynku obwieszonego neonami.
Przed wejściem stała grupka ich znajomych, z którymi się przywitali i po kilku minutach rozmowy weszli do klubu.  

W środku było duszno i pełno ludzi, a światła reflektorów i kłęby sztucznego dymu, sprawiały że wszystko w środku wydawało się nierealne.  
Zamówili drinki i napoje przy barze i zasiedli całą grupą przy jednym ze stolików.  

Wypili po kilka piw, wszyscy byli roześmiani i pełni pozytywnej energii, chłopcy brylowali ciętymi komentarzami na temat tańczących na parkiecie, co jakiś czas przewijały się tematy uczelni, egzaminów, wiosny i polityki. Dziewczyną błyszczały się oczy, zakropione już dawkami alkoholu,w końcu ktoś rzucił hasło by ruszyć na parkiet. Nikt nawet nie zauważył, że Karol siedzi w rogu i mało się odzywa. Taki stan trwał dobrych kilka minut, chłopak pochłonięty swoimi myślami nie zauważył, że do jego stolika zbliża się pijana dziewczyna.

- To ty Maciek?! Skąd się tu wziąłeś? - wykrzyczała rozczochrana blondynka w czarnej miniówce.

- Chyba mnie z kimś pomyliłaś. - odpowiedział Karol.  

- No co ty, jakie pomyliłam? Piszemy już dwa miesiące, a ty że się pomyliłam, no co ty – bełkotała.

Po chwili podbiegła do nich kolejna dziewczyna, ta była ubrana w ciemne jeansy i zieloną koszulkę. Miała kasztanowe włosy do ramion i okulary w okrągłych oprawkach.  

- Kaśka, co ty wyprawiasz? - syknęła szeptem.  

- No to ten koleś o którym ci mówiłam, Maciek, co z nim piszę.  

- Nie jestem żadnym Maćkiem, już ci mówiłem. - powiedział jednocześnie zirytowany i zdezorientowany Karol.  

- Kaśka, jesteś pijana, odprowadzę cię do domu. - powiedziała brunetka i chwyciła koleżankę za ramię.  

Pijana dziewczyna zachwiała się i omal nie przewróciła. Przez światła i dym, które padały z parkietu oraz jej wybałuszone oczy i rozczochrane włosy wyglądała jak postać nie z tego świata.

- Jja.. jam muszeee się… usiąść. - sapnęła Kaśka i bezceremonialnie usadowiła się obok Karola, zahaczając o niego nogą, przez co jej sukienka podwinęła się niebezpiecznie.  

Koleżanka odsunęła ją od chłopaka i usadziła w miarę bezpiecznej pozycji, po czym sama usiadła robiąc głośny wydech.  

- Wszystko okej? - spytał Karol.  

Dziewczyna w okularach podskoczyła, jakby zapomniała że obok niej cały czas ktoś siedzi.  

- Jak myślisz? - spytała sarkastycznie, poprawiając okulary.  

- Nie bądź taka ofensywna, chciałem być miły. - burknął chłopak.  

- Wybacz, po prostu Kaśkę poniosło a ja się zdenerwowałam. - odpowiedziała przeczesując dłonią swoje włosy, miała bardzo ładne i smukłe palce.  

- Może zamówić jej transport i odwieźć do domu? Lepiej żeby już dziś się nie nadwyrężała. - zasugerował chłopak.  

- Taaak, to chyba dobry pomysł. - powiedziała, po czym wyjęła telefon i zadzwoniła po Ubera.

W czasie kiedy czekali na kierowcę, zaczęli rozmawiać. Dziewczyna miała na imię Sara, była na drugim roku Kognitywistyki i mieszkała na Nadodrzu. Gadali o pierdołach, a dziewczyna co jakiś czas uśmiechała się i przeczesywała dłonią włosy, co Karol mimowolnie liczył. Zrobiła tak 6 razy, za każdym razem gdy powiedział coś mniej lub bardziej miłego.  

W końcu Sara dostała powiadomienie, że auto stoi przed klubem, chciała się pożegnać, a Karol przestraszył się, że nie ma do niej kontaktu i nie będą mogli więcej porozmawiać.  
Na szczęście chłopaka, koleżanka Sary była bardzo pijana i nie mogła o własnych siłach wyjść z budynku, a Sara sama nie dałaby rady jej wynieść. Karol pomógł im i razem opuścili dyskotekę.  
Kiedy już udało się ją usadowić w aucie, Sara zagadnęła do chłopaka.

- Może pojedziesz z nami? Nie wiem czy dam radę wprowadzić ją po schodach do domu, ona mieszka na trzecim piętrze.

- Jasne, mogę jechać.  

Mknęli przez nocne miasto, siedząc obok siebie. Atmosfera byłaby niemal romantyczna, gdyby nie czkająca co chwilę pijana Kaśka. W końcu dojechali na miejsce.

Szli powoli przez puste ulice, oświetlone blaskiem latarni, a gdzieś z daleka było słychać muzykę i krzyki. Powietrze było rześkie i chłód szczypał w skórę.  

Wdrapanie się na trzecie piętro, ciągnąc po schodach pijaną dziewczynę, było dla Sary i Karola wyczynem na miarę zdobycia Kilimandżaro. Spoceni i ciężko łapiący oddech, zadzwonili do drzwi wskazanych przez Sarę.  
Po kilku chwilach otworzył im zaspany facet, patrząc na nich zdziwiony.  

Kaśka na chwilę oprzytomniała i podeszła na krok do mężczyzny.  

- Kochanie! - krzyknęła i runęła wprost na niego, tak ze ledwo ją złapał.

Sara pokrótce wyjaśniła co się stało, a mężczyzna podziękował im i szybko zamknął drzwi.  

Karol i Sara zeszli na zewnątrz, oboje ciężko westchnęli i patrzyli w świecące na niebie gwiazdy.  
Nie było ich zbyt wiele, możliwe że były to samoloty a nie gwiazdy, ale jakoś specjalnie nie przywiązywali do tego wagi.  

- Chcesz papierosa? - zapytał Karol.  

- Tak. - odpowiedziała Sara.  

- Zawsze gdy patrzę w niebo, myślę o tym jacy jesteśmy mali. Nasze problemy są dla nas takie ważne i tak absorbujące, ale dla kogoś patrzącego z góry muszą wydawać się śmieszne i nieistotne. - rzucił chłopak.  

- Głębokie przemyślenia, jak na kogoś kto szlaja się po klubach. - odpowiedziała.

- Miałem dziś kiepski dzień i znajomi chcieli wyciągnąć mnie na imprezę, żebym się rozerwał. - odparł, wypuszczając z ust kłąb dymu.  

- A co takiego się stało?  

- Dostałem mandat za złe parkowanie.

- Serio? Tylko tyle?

- No i jeszcze rzuciła mnie dziewczyna, ale to szczegół.  

- Przykra sprawa. - powiedziała cicho.

Przez kilka minut stali obok siebie w ciszy. Sara zaczęła się trząść z zimna, miała na sobie tylko zieloną koszulkę i wiosenną kurteczkę.  
Karol zdjął swoją kurtkę i dał dziewczynie, na co ona się uśmiechnęła i przeczesała włosy.  

Sara zerknęła na zegarek, była już pierwsza w nocy.  

- Matko, ale późno. Będę się zbierać, jutro rano muszę iść do pracy. - rzuciła.  

- A ja muszę wrócić do domu, mam kawałek drogi. Nie wiem o której będzie najbliższy nocny, a potem jeszcze się przesiadać…

- Możesz spać u mnie, moja współlokatorka wróci dopiero rano. - odpowiedziała Sara.  

- Oooo, miło z twojej strony. A daleko mieszkasz?  

- Nieee, dwie ulice dalej.  

- No to super, bardzo dziękuję.  

Szli przez ciemne ulice, mijając po drodze pijanych ludzi, między budynkami niosły się kibicowskie przyśpiewki. Po drodze rozmawiali o swoich znajomych i ogólnie o ludziach, Sara śmiałą się z żartów Karola.  

W końcu weszli do jej bloku, dziewczyna otworzyła drzwi od mieszkania,zdjęła buty i szybko poszła do pokoju, żeby zasłać łóżko. Jednak szybko się cofnęła i z wyrazem zakłopotania na twarzy powiedziała.  

- Moja współlokatorka jednak wróciła i śpi w swoim łóżku.  

- No to trudno, jakoś postaram się trafić do domu. - rzucił Karol i już chciał zakładać buty, kiedy Sara chwyciła jego ramię.

- Przestań, nie będę cię wyganiać. Możesz spać ze mną. - powiedziała, szeptem.  

Karol długo się nie zastanawiając, przytaknął.  

- Idź do łazienki się umyć, a ja poszukam ci czegoś do spania. - powiedziała Sara, wskazują palcem drzwi.

Karol lekko zakłopotany wszedł do toalety, rozebrał się i wziął prysznic. Kiedy już wyszedł, był w samych bokserkach.  

Sara wychyliła się ze swojego pokoju a w ręku trzymała różową koszulkę i szare dresy.  

- Tylko to udało mi się znaleźć. - powiedziała.  

- Nie chcę cię martwić, ale ten uroczy strój będzie chyba na mnie za mały. Jednak wolę spać w samych bokserkach. - odparł lekko zakłopotany.  

- Jak tam wolisz, teraz ja idę się myć. - powiedziała i weszła do łazienki.  

Karol niepewnie wszedł do jej pokoju i rozejrzał się. Pomieszczenie nie było duże, ale wydawało się przytulne. Jedno łóżko, dwie szafki, biurko i bardzo dużo książek. Karol odłożył swoje ubrania na krzesło stojące przy biurku i wsunął się pod kołdrę. Jej pościel pachniała kwiatami i była przyjemnie miękka.  

Po kilkunastu minutach, w drzwiach pojawiła się Sara, ubrana w biały podkoszulek i czerwone spodenki. Zgasiła światło i wślizgnęła się pod kołdrę.  

- Jeeezzuuu, ale zimno. - powiedziała, dygocząc zębami.  

- Możesz się do mnie przytulić. - powiedział Karol.  

- Nie, dzięki. - odpowiedziała i odwróciła się do niego plecami.  

- Dobranoc. - powiedział Karol.  

- Dobranoc. - odparła.  

Karol leżał kilka minut w ciemności, czuł zapach jej świeżo umytych włosów i ciepło jej skóry.  
Zastanawiał się czy zrobić jakiś ruch i spróbować się do niej zbliżyć, po jej wcześniejszej reakcji obawiał się odrzucenia. A średnio podobał mu się pomysł awantury i wracania o tej porze do domu, zwłaszcza że naprawdę było chłodno.  
Jednak tańczący w jego nozdrzach jej słodki zapach, przyprawiał go o ciarki. Nie mógł się powstrzymać i delikatnie przesunął palcem po jej nagim ramieniu.  
Lekko drgnęła, ale nic nie powiedziała.  
Karol zaczął powoli wodzić palcem po jej skórze, Sara nadal nie reagowała.  
Chłopak postanowił zaryzykować i objął ją, wtedy ona odwróciła się do niego przodem i pocałowała go w usta. Były miękkie i ciepło, a całowała delikatnie i powoli, właśnie tak jak najbardziej lubił. Ośmielony jej zachowaniem, przyciągnął ją do siebie, a jego dłoń spoczęła na jej tyłku.  
Miała jędrne i ciepłe pośladki, kiedy ję ugniatała i zahaczał o krocze, ona wzdychała cicho i całował go namiętniej.  
Karol zsunął jej spodenki, a ona rozłożyła nogi. Chłopak już chciał pozbyć się bokserek, jednak Sara wyczuła to i powstrzymała go ręką. Drugą dłoń położyła na jego głowie, wplątując swoje zgrabne palce w jego włosy i napierając ręką skierowała jego twarz na swoje łono.

Karol przybliżył się do jej krocza, czując jakie ciepło bije od jej ciała.  
Na początku lizał jej uda, całował je i zostawiał na nich malinki. Sara wzdychała głośno i mocniej zaciskała dłoń na jego włosach. Chłopak się z nią droczył i powoli pieścił jej nogi i brzuch, jednak nie zahaczał o jej muszelkę. Co raz bardziej rozpalona i zniecierpliwiona dziewczyna wyjęczała:

- Prooooszę, zrób to.  

Karol nie dał się dłużej błagać i przywarł ustami do jej cipki, na co ona cicho krzyknęła.  
Lizał jej łechtaczkę, jednocześnie wkładając palec do jej cipki. Dziewczyna cała drżała, ciągle ciężko oddychając. Chłopak chwycił dłońmi jej pełne uda i przyciągnął ją do siebie, robiąc na jej łechtaczce językiem szybkie kółka i mocno dociskając. Przyspieszenie tempa spowodowało, że Sara zaczęła się dławić z rozkoszy i już po kilku minutach jej ciało przeszył orgazm.  
Cała się trzęsła powtarzając „Tak tak tak”, zaciskając uda na głowie Karola. Po kilku chwilach naprężyła się mocno po czym opadła bez tchu. Karol łapiąc oddech, przysunął się z powrotem na poduszkę. Sara wtuliła się w chłopaka i ciężko oddychała jeszcze kilka minut.  

- Byłeś cudny. - powiedziała cicho, przybliżając usta do jego ucha.  

- To może jakiś rewanż? - spytał Karol, kładąc jej dłoń na swojej nodze.  

Sara pocałowała go w usta, później w brodę a następnie w szyje, zjeżdżała co raz niżej, obdarowując jego ciało pocałunkami.  
W końcu dotarła do bokserek i przez jakiś czas pieściła penisa Karola przez materiał bielizny.  
Kiedy już mu stał, ściągnęła bokserki i zaczęła powoli oblizywać sterczącą pałę chłopaka.  
Karol podniecony takimi zaczepkami, chwycił ją za włosy i przyciągnął do siebie.  
Zaskoczona Sara włożył do ust penisa i ledwo łapiąc dech połykała kolejne centymetry.  
Chłopak podniecony ruchami jej języczka, mocno trzymał, nie dając jej odpoczynku.  
Kiedy ta zaczęła się już krztusić, puścił jej głowę a ona łapała chałstami powietrze, jakby dopiero co wynurzyła się spod tafli wody.  
Obciągała mu całkiem nieźle, widać było że nie ma wprawy, jednak jej delikatne usta i miękki języczek rekompensowały to w nadmiarze.  
W końcu Karol poczuł nadciągające spełnienie, chwycił ją mocno za włosy i przyciągnął tak że  
połknęła całego penisa, a jej oczy zaszkliły się łzami.  
Jej przełyk podrażnił żołądź chłopaka, co dodatkowo go podnieciło i wystrzelił prosto do jej gardła. Kiedy skończył, opadł i puścił jej śliczną główkę.  
Sara przez chwilę opanowywała odruch wymiotny, ale finalnie wszystko połknęła i opadła zmęczona na poduszkę obok.  
Znów odwróciła się do Karola plecami, jednak teraz chłopak przytulił ją pewnie, a jego krocze przywierało do jej jędrnych pośladków.

Philips123

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka i miłosne, użył 2951 słów i 15862 znaków. Tagi: #miłość #erotyczne #sex

2 komentarze

 
  • Tory

    Pisz dalej :yahoo:

    26 kwi 2020

  • miki

    Poproszę o więcej, bo jak sądzę to będzie wspaniała historia. Pisz dalej śmiało

    23 kwi 2020