Budzę się powoli po krótkim śnie. Leżę za tobą na boku, obejmując ręką, dłoń na dużej, pełnej piersi. Wpasowuję się bliżej, jak łyżeczka w łyżeczkę, czuję drgnięcie Księcia. Badam okrągłą pełność bujnej piersi, krew napływa, zaczynam pulsować ponowną ochotą.
Lekkie cofnięcie bioder pozwala księciu nakierować się w zbieg ud, powoli rosnąć, zaczyna się wsuwać między nie. Pulsuje, twardnieje, rośnie. Czuje pod palcami nabrzmiewającą, brodawkę, przesuwam dłoń po podniecającym brzuszku, zbliżam do wygolenia. Jest właściwa reakcja, unosisz lekko udo, w nagrodę moje palce docierają do gorącego rozchylenia, tak dokładnie poznawanego także nimi przez całą noc. Książę napiera, zaczyna się wpychać w ciasny otwór, pełny jeszcze mojej i twojej wilgoci. Wsuwa się powoli, rozpycha, jest coraz głębiej, coraz dokładniej wypełnia Najważniejsze Miejsce na Świecie.
Dłoń wraca na piersi, tarmosi je, ugniata, głaszcze. Zaczynam się poruszać w ciasnym wnętrzu. Powoli, dokładnie, wykorzystując całą długość. Każde pchnięcie jest głębsze, mocniejsze. Jęczysz w ich rytm. Tempo rośnie. Siła pchnięć też. Uderzam podbrzuszem o twoje pośladki. Ściskam palcami brodawkę, aż do bólu. Gniotę cudownego cycka w dłoni. Jęczysz.
Tempo rośnie, czuję jak sięgasz dłonią w dół. Unosisz nieco udo. Zaczynasz pocierać i łechtać swój guziczek. Robisz to coraz mocniej i coraz szybciej. Łapię cię za biodro, przytrzymuję i teraz pcham już z całej siły w szalonym tempie. Nic dookoła nie istnieje, tylko to szalone tempo, klaśnięcia ciał i twoje jęki. Cali jesteśmy skoncentrowani w tym jednym miejscu, gdzie twarde trze o wilgotne, ciasno spasowani, wzbierając nieuchronną falą, która za moment eksploduje. Czujesz skurcze w dole brzucha, łaskotanie, rozpychanie, falowanie.
Jeszcze powstrzymuję się całym wysiłkiem, nie zmniejszam tempa, aż nagle czuję jak się naprężasz. Eksplozja. Raz! Dwa!! Trzy!!! Wytryskuję w ciebie cały mój podziw. Który to raz tej nocy?? Czuję jak zaciskasz się na mnie, drgam całym ciałem, jak podłączony do wysokiego napięcia. Wyładowanie elektryczne. Krótkie spięcie. Spełnienie.
Powoli przestajemy drgać, napięcie opada. Znów bawię się piersią. Mięknę trochę, lekko się zmniejszam. Jestem ciągle w gorącej wilgoci. Czujesz jak wycieka ci na udo. Czujesz jak miękka kiełbasa przesuwa się jeszcze w śliskim wnętrzu. Powoli, delikatnie. Ciągle. Stopniowo oddechy się uspokajają, puls zwalnia. Książę cofa się, wysuwa z miejsca rozkoszy. Wypada. Sięgasz dłonią między nas. Bierzesz w dłoń, miękką, mokrą i śliską kiełbasę. Nadal nie jest zbyt cienka, lecz gdyby nie wspomnienie tego, co działo się przed chwilą, nie byłaby już niczym fascynującym.
Trzeci dzień z rzędu budzę się z takim snem. To seksualna obsesja na twoim punkcie. Co z tego, że tak nigdy nie będzie, bo kiedy pójdziemy do łóżka okaże się, że już tyle nie mogę. Nie te lata! Ale trzęsienie ziemi i tak będzie.
Dodaj komentarz