Dziewczyny rozmawiały o wszystkim i o niczym kiedy ja robiłem kawę, ani one nie zwracały uwagi na mnie, ani ja nie spoglądałem w ich kierunku, myślami będąc przy tym co miało miejsce kilkanaście minut temu, próbując rozrysować to wszystko na stworzonej w mojej wyobraźni tablicy dedukcyjnej, ale za dużo było w niej znaków zapytania, aby połączyć to wszystko w jedną sensowną całość, a posiadane informacje zdawały się sobie zaprzeczać.
Z kubkiem kawy wróciłem do biura, gdzie Agnieszka przeglądała już stertę dokumentów, którą dostała od Romana, dzieląc je na dwa stosy, - Jest trochę tego, ale damy radę, co? – spytała, kiedy wszedłem do środka, nawet dojrzałem uśmiech na jej twarzy.
- Może nie będzie tak źle, Agnieszka jest ambitna, od zawsze czekała na to, aby móc nie tylko być na statku, ale również mając możliwości sterowania nim. – pomyślałem, odkładając kubek z kawą na biurku, po czym spojrzałem się na Agnieszkę, której uśmiech nie schodził z twarzy.
- Prowadź wodzu do zwycięstwa. – powiedziałem, widząc jak wypycha pierś do przodu na te słowa, wręczając mi jeden ze stosów dokumentów, które musiałem przyznać były po równo rozdzielone.
***
Minęły dwa długie tygodnie, a My dwoiliśmy się i troiliśmy z Agnieszką, aby sprostać zadaniu, które nie było proste, które wymagało od Nas nie tylko wcześniejszego przychodzenia do pracy, ale i zostawania do późnych godzin nocnych, bo z racji ważności projektu i posiadania danych, nie mogliśmy zabierać pracy do domu.
Na mnie w domu nikt nie czekał, ale Agnieszki mąż, który wyjątkowo był od kilku dni na noc w domu, zaczął zauważać nieregularność powrotów żony do domu, co miało miejsce i dzisiaj, kiedy to zobaczył światła podjeżdżającego na parking samochodu, skierował głowę znad telefonu w kierunku zegara, który wskazywał godzinę dziewiętnastą.
Agnieszka szczęśliwa, ale zmęczona weszła do domu, machając wesoło w kierunku męża, który spoglądał na nią przenikliwym spojrzeniem, - Gdzie byłaś tak długo, pracę kończysz o szesnastej. – powiedział oschle, spoglądając w kierunku Agnieszki, która w strachu słysząc ton głosu męża nie ściągnęła nawet butów, zaczęła się tłumaczyć.
- Mamy projekt w pracy, który ma konkretną datę zakończenia, a którego dokumentów nie możemy zabierać ze sobą do domu, tajne przez poufne. – powiedziała.
- Co to za projekt? – spytał, nie zwracając uwagi na końcówkę zdania Agnieszki, a informacja tajne przez poufne zaintrygowała go tylko.
Agnieszka przełknęła ślinę, miała zakaz mówienia o tym osobom trzecim, ale nie raz i nie dwa wynosiła z pracy informacje dla jej męża, który potrzebował ich do swoich celów, o których nigdy jej nie informował.
Nie miała nigdy z tego powodu nieprzyjemności w pracy, dlaczego więc miałaby mieć je teraz?
- Chodzi o dodatkowe zabezpieczenia cyfrowe dla firm biznesowych. – powiedziała.
- Konta bankowe? – spytał.
- Też, ale firmy oprócz gotówki dysponują bazami danych, które posiadają całe mnóstwo informacji, od firm deweloperskich, po przez lokale usługowe, ktoś robi badania gruntu i rynku w danej okolicy, czy na przykład w tym miejscu lepiej postawić Lidla, czy może lepiej restaurację szybkiej obsługi, tu nie chodzi o hakerów, a o… - mówiła.
- Konkurencję. – wtrącił jej mąż.
- Dokładnie. – odpowiedziała z uśmiechem.
- Pokaż mi te dokumenty. – powiedział, spoglądając na Agnieszkę, która rozpinała swój płaszcz.
- Nie mogę, nie mam ich tu przy sobie, a tym bardziej te dokumenty widział Roman, Mateusz i ja. – odpowiedziała.
- Jaki Mateusz? – spytał.
- Ten, z którym pracuję. – odpowiedziała.
- Mhym. – mruknął pod nosem, spoglądając na uśmiechającą się w jego kierunku Agnieszkę, która trzymała przewieszony przez rękę płaszcz, - Ja się Ciebie nie pytałem czy możesz, tylko powiedziałem Ci, że masz mi je pokazać. – dodał, mrużąc oczy.
Agnieszka znała to spojrzenie, z trudem przełknęła zalegającą w ustach ślinę, co dostrzegł jej mąż, podchodząc do niej.
- Nie zapominaj kim jesteś i dzięki komu to wszystko zawdzięczasz, to ja wyciągnąłem Cię na powierzchnię podając Ci swoją dłoń. – powiedział przez zęby, wplatając dłoń we włosy Agnieszki, aby jednym mocnym ruchem odchylić jej głowę do tyłu, spoglądając się w jej szklane oczy, do których zaczęły napływać łzy.
- Na jutro przyniesiesz mi zdjęcia tych schematów i listę klientów, którzy zamówili te kody zabezpieczające, tak? – mówił, ciągnąc Agnieszkę za włosy na co zareagowała grymasem bólu, który namalował się na jej twarzy.
Łzy zaczęły spływać po policzku, ale z trudem wydusiła z siebie, - T, tak. – czując jak po tych słowach dłoń jej męża rozluźnia się, a ona może schować swoje łzy za włosami.
Stała tak dłuższą chwilę obserwując jak niewzruszony mąż usiadł na fotelu i popijał whisky ze szklanki, nie zwracając na nią żadnej uwagi, ciągle wierzyła w to, że wrócą jeszcze te czasy sprzed małżeństwa, gdzie każdy wieczór spędzali razem, gdzie pomiędzy nimi oprócz szacunku, była też miłość i namiętność.
Nie miała wyjścia, odwróciła się na pięcie udając się na piętro, gdzie wzięła długi prysznic, po którym ubrała się w piżamę i schowała się pod kołdrą, nastawiając budzik wcześniej niż zwykle, a następnie skleiła głowę z poduszką próbując zasnąć.
***
- Może tego właśnie potrzebowałem, takiego bata motywującego nad sobą w postaci Agnieszki i tego projektu? - pomyślałem, wysiadając z autobusu nie spóźniony, a sporo przed czasem.
Byliśmy na ukończeniu dlatego wspólnie z Agnieszką ustaliliśmy, że na zmianę jedno z Nas będzie przyjeżdżać do pracy szybciej i zostawać dłużej, aby wyrobić się przed upływem terminu, zostawiając sobie ewentualnie kilka dni na poprawki.
Zdziwiłem się widząc samochód Agnieszki, który jako jedyny stał pod biurowcem, ale przecież dzisiaj była moja kolej na to, aby przyjechać szybciej i zostać dłużej, wzruszyłem rękoma i udałem się do biura, gdzie akurat ochroniarz robił obchód i nie musiałem wpisywać kodu dostępów, tylko korzystałem z jego karty, rozmawiając o pogodzie i wynikach losowania totolotka, które skreślał od kilkudziesięciu lat.
Pożegnaliśmy się kiedy ja skręciłem w lewo, idąc w kierunku swojego biura, do którego drzwi były otwarte co mnie zdziwiło, instynktownie zwolniłem, ciszej stawiając kroki, zwłaszcza teraz kiedy zostało ich już do pokonania klika przed wejściem do środka.
Na zmianę do moich uszu wpadał szelest kartek i migawki aparatu, przełknąłem ślinę, która zalegała w moich ustach i wsunąłem głowę do środka, widząc stojącą tyłem do drzwi Agnieszkę, która stała nad rozłożonymi kartkami Naszego projektu, robiąc mu zdjęcia.
Śpieszyła się, przełożyła fotografowaną kartkę obok sięgając po jedną z ostatnich kartek, które rozłożyła i zaczęła fotografować.
Sięgnąłem do kieszeni po telefon wyciszając go zawczasu, a następnie zacząłem nagrywać Agnieszkę i to co robi, kiedy została jej ostatnia kartka do sfotografowania przerwałem nagranie, chcąc zostawić sobie czas na bezpieczne oddalenie się od biura, co też uczyniłem.
Wróciłem do drzwi wejściowych, które otworzyłem i z hukiem zamknąłem, nucąc pod nosem hymn Ligi Mistrzów, ale nie poszedłem w kierunku biura tylko do stołówki, chcąc zacząć dzień od kawy.
***
Agnieszka wiedziała o tym, że to jest ostatni dzień kiedy będzie miała szansę na to, aby zrobić zdjęcia Naszego projektu, który był już na ukończeniu, wiedziała też o tym, że dzisiaj jest mój dyżur, dlatego ustawiła budzik wcześniej niż zwykle, chcąc mnie uprzedzić w pracy co też się jej udało.
Kiedy dojechała do pracy i weszła do biura, była tam sama, od razu udała się do Naszego pokoju, rozkładając kartki Naszego projektu, którym zaczęła robić zdjęcia za pomocą aparatu cyfrowego, nie chcąc pozostawiać żadnych śladów na swoim telefonie.
Nie słyszała jak ktoś wchodzi, nie była świadoma tego, że ktoś ją nagrywał w tym właśnie momencie, kiedy skończyła zaczęła układać dokumenty chronologicznie do dedykowanego segregatora, który położyła na moim biurku.
Dopiero po wszystkim usłyszała dźwięk zamykanych drzwi, serce podeszło jej do gardła, wyszła z pokoju widząc mnie, który udaje się do stołówki, przez co odetchnęła z ulgą wierząc w powodzenie swojego zadania.
Gwiżdżąc wesoło pod nosem z kubkiem gorącej kawy zmierzałem w kierunku biura, udając niezwykle zaskoczonego, kiedy spotkałem tam Agnieszkę, siedzącą przed komputerem.
***
Agnieszka wybroniła się sprytnie, kiedy spytałem ją co robi o tak wczesnej porze w biurze tłumacząc się tym, że to ostatnie dni Naszego projektu i jako osoba odpowiedzialna za niego chciałaby dopiąć do końca wszystkie guziki z nim związane.
Gdyby nie zdjęcia, na które właśnie spoglądałem siedząc w domu przed komputerem to może i bym jej uwierzył, a tak miałem masturbującą się Agnieszkę w pracy na co nie miałem dowodów i udokumentowane działania na szkodę firmy, które przedstawiając Romanowi z pewnością zakończyłyby jej karierę w firmie, a tak nie robiąc tego doczekałem się dnia kiedy Nasz projekt dobiegł końca.
Ku mojemu zaskoczeniu firma postanowiła uczcić to wraz z okrągłą rocznicą istnienia na rynku, organizując w sobotni wieczór imprezę służbową, do której się właśnie szykowałem.
***
- O której będziesz w domu? – spytała męża, wypatrując jego samochodu przez okno.
- Jak dojadę to będę, a co chcesz? – odpowiedział jej pytająco.
- Bo, bo dzisiaj mam tą imprezę służbową z okazji ukończenia projektu, o którym Ci mówiłam i… - powiedziała, przesuwając palcem wskazującym po łańcuszku, który miała na szyi.
- I? – usłyszała w odpowiedzi.
- I mam dla Ciebie te zdjęcia, o które prosiłaś. – powiedziała.
- Za kwadrans jestem w domu. – powiedział, rozłączając się.
Agnieszka czuła się podle działając wbrew swojej woli względem firmy, z którą była związana od tylu lat, ale żeby zaimponować ukochanemu i ratować swoje małżeństwo, co czyniła z pewnymi aktami desperacji tak jak i teraz.
Spojrzała na zegarek, do wyjścia miała dużo czasu.
Przejrzała się sobie w lustrze obracając to w lewo, to w prawo. Specjalnie z okazji tej imprezy i prezentu dla męża sama wystroiła się jak prezent, który chciała żeby rozpakował licząc na to, że zwróci to uwagę jej męża.
Ubrana w czarne skórkowe kozaki, które sięgały jej za kolana, a które były na delikatnym obcasie idealnie komponowały się z kabaretkami, o grubych oczkach i wzorami w serduszka. Wszystko to było wygodnym i wizualnym dodatkiem do sukienki, która swoją długością była raptem do połowy jej ud, a wokół pasa szedł pasek podkreślający jej figurę.
Wszystko to w czarnym kolorze idealnie komponowało się z jej blond włosami, które miała rozpuszczone, czując się przy swobodnie i kobieco, zwłaszcza jak w podświadomości miała to, że będzie mogła wykorzystać w praktyce nowe taneczne kroki, których nauczyła się przez te kilka miesięcy.
Czuła narastające podniecenie i wilgoć w kroku, przestała już liczyć dni kiedy ostatni raz miała w sobie kutasa, a i na zabawy nie było czasu przez służbowe obowiązki, oczami wyobraźni dochodziła, nie koniecznie do sypialni.
Usłyszała warkot silnika, a następnie odgłos zamykanych drzwi samochodu, od razu podbiegła do drzwi wejściowych otwierając je przed wbiegającym do domu mężem, który spoglądając na nią nie odniósł się w żaden sposób do jej wyglądu, - Gdzie masz te zdjęcia? – spytał.
- Może jakieś proszę, może pięknie wyglądasz, może dziękuję? – spytała, krzyżując dłonie na wysokości klatki piersiowej z oburzeniem spoglądając na męża.
Zmierzył ją wzrokiem od dołu, do góry uśmiechając się pod nosem, - A Ty gdzieś kurwić się idziesz, że się tak ubrałaś jak dziwka? – spytał.
Agnieszka czuła narastającą złość, czego nie chciała dać po sobie poznać, - Tak, ubrałam się tak dla Ciebie, bo skoro inne dziwki Ci się podobają i je dymasz, to może ubierając się w ten sposób i mnie zauważysz! – krzyknęła, rzucając pen-drivem w jego kierunku, który odbił się od jego klatki piersiowej i upadł na podłogę.
Spojrzał się na nią mrużąc powieki, - Podnieś to.- warknął.
- Sam to zrób, wykorzystałeś mnie po raz kolejny! – krzyknęła zapłakana nie dając rady powstrzymać napływających do oczu łez.
- Podnieś to, albo ja to zrobię, ale będzie to ostatnia rzecz jaką zapamiętasz w swoim życiu. – powiedział to takim tonem, że poczuła przechodzące po jej ciele ciarki.
Niepewnie postawiła krok w jego kierunku, po chwili robiąc drugi i trzeci zbliżając się do męża, który palcem wskazywał na podłogę i leżący tam dysk, który schylając się wzięła do ręki i prostując się chciała podać, ale poczuła jego dłoń na swoim gardle, który pcha ją do tyłu i dociska do ściany.
Dłoń zacisnęła się mocniej odbierając jej dopływ tlenu, co skomentował głośnym westchnięciem, - To ja decyduję kogo i kiedy będę pieprzyć, jeśli Ci się coś nie podoba to zawsze możesz wypierdalać z mojego domu, ale zostaw klucze. – powiedział, delektując się tym jak Agnieszka walczy o każdy oddech czyniąc to bezskutecznie.
- Co, co mówisz? – spytał, rozluźniając uścisk.
Agnieszka upadła z hukiem na podłogę łapiąc z trudem powietrze trzymając się przy tym za szyję, - Prze, przepraszam, masz rację, zresztą jak zwykle. – powiedziała z trudem widząc kątem oka jak jej mąż pochyla się nad nią, ale tylko po to, aby zabrać jej dysk z ręki, po czym zniknął gdzieś w pokoju.
Nie tak miało wyglądać jej życie, nie tak miało wyglądać jej małżeństwo, przez te wszystkie upokorzenia przestawała czuć się kobietą, przestawała czuć się potrzebna jako kobieta, jako żona, skoro przegrywała ze zwykłymi dziwkami, które robiły to za pieniądze, a których pełno w każdym mieście gdzie jej mąż wyjeżdżał na spotkania biznesowe.
Dowiedziała się o jego zdradzie, nie krył się też z tym zbytnio, zawsze kończyło się to w ten sam sposób, mogła wyjść bez możliwości powrotu, raz się nawet spakowała, ale była od niego uzależniona, nie miała gdzie pójść, bała się zaryzykować.
To miał być jej wieczór, miała poczuć się ważna w domu, ważna w pracy, a czuła się źle, podle i wstrętnie zmywając makijaż z twarzy tracąc ochotę na jakąkolwiek imprezę i zabawę.
Zadzwonił jej telefon, a na wyświetlaczu było „Kasia – praca”. Przesunęła palcem z prawej do lewej strony, odrzucając tym samym połączenie.
Kasia nie dawała za wygraną, zadzwoniła drugi i trzeci raz, następnie czwarty, piąty i szósty, aż wreszcie Agnieszka odebrała.
- T, tak? – spytała starając się opanować nerwy i drżący głos.
- No co Ty sobie robisz jaja z pogrzebu, ile można do Ciebie dzwonić?! – spytała od razu podniesionym tonem, - Jestem u Ciebie za kwadrans, mam pół litra cytrynówki na dzień dobry, jedziemy na sabat! – krzyczała.
- J, ja nie wiem czy… - powiedziała ściszonym głosem Agnieszka.
- Kwadrans Aga, kwadrans! – krzyknęła, jakby nie słyszała jej słów, - Będziemy pić, pierdolić i dobrze się bawić! – dodała, rozłączając się.
Agnieszka spojrzała w lustro przyglądając się sobie, uśmiechała się po tym telefonie od Kasi, zwłaszcza po jej ostatnich słowach.
- Może źle do tego wszystkiego podchodzę, może też powinnam sobie kogoś poszukać, dom domem, a zabawa, zabawą? W końcu mam swoje potrzeby. – pomyślała, obserwują poszerzający się uśmiech na swojej twarzy.
- Kto by mnie chciał, skoro przegrywam z dziwkami. – westchnęła, robiąc na szybko makijaż.
Postanowiła zabawić się dzisiejszej nocy poddając swój system twardemu resetowi czując przypływ pozytywnej energii, który ogarnął jej ciało kiedy z entuzjazmem wybiegała z domu w kierunku samochodu, który mrugał do niej długimi światłami, a za kierownicą siedziała i machała w jej kierunku Kasia.
Podróż do firmy przebiegała w miłej atmosferze, po drodze zabierali resztę dziewcząt i zaparkowały na służbowym parkingu, gdzie rozlały do kubeczków zawartość jednej ze szklanych butelek, która to rozlewając się po ciele każdą bez wyjątku wprowadził w dobry, imprezowy nastrój.
Nawet Agnieszka zdążyła zapomnieć o sytuacji sprzed godziny, która miała miejsce w jej domu, a i alkohol zaczął rozluźniać jej z reguły związany język i dziwiła się sama sobie w jaki słowotok wpadła.
***
Impreza miała część oficjalną, gdzie Roman w podzięce za dobrze wypełnione obowiązki podziękował każdemu z osobna, a w szczególności za ostatnie tygodnie wyróżnił Agnieszkę i mnie za projekt, który będzie rozpoczęciem czegoś nowego w firmie, którego będziemy prekursorami.
- Żeby to tak jeszcze na comiesięczną wypłatę chciało mieć przełożenie. – pomyślałem, przechylając zawartość kieliszka do ust, ku swojemu zaskoczeniu delektując się dobrze schłodzonym szampanem, za którym nigdy nie przepadałem.
Druga część imprezy to biesiada przy stole, dosłownie i w przenośni, nawet Romanowi udzielił się nastrój i pozbył się krawata i ostatniego guzika swojej koszuli, co było nieodłącznym elementem jego garderoby.
Było całe mnóstwo jedzenia, alkoholu i nawet DJ dbał o muzykę, która trafiała do Naszych uszu, a co odważniejsi, albo bardziej zrobieni alkoholem trafiali na parkiet, gdzie dalej trwała integracja.
Usiadłem obok dziewczyn i Agnieszki, co nie było przypadkiem, dziewczyny nie miały tematów tabu na trzeźwo, a tym bardziej po alkoholu, żadna z nich nie hamowała się również w wypowiedziach co oczywiście trafiało do moich uszu, ale mnie bardziej interesowała reakcja Agnieszki, która widziałem jak czerwieni się na twarzy.
Zdążyłem już wcześniej podsłuchać jak zostało to zauważone, że każdorazowo po tym jak rozmawiają na erotyczne tematy, to Agnieszka prędzej czy później nagle przerywa rozmowę i wraca do pracy.
Tego jednego razu nie wróciła do pracy, tylko zabłądziła wprost do męskiej toalety, na co liczyłem i tego wieczoru zwłaszcza, że wszyscy byli tu, na piętrze.
Ilość alkoholu i otwartość dziewcząt była moim sprzymierzeńcem tego wieczoru, tematy stawały się ostrzejsze, a Agnieszka nerwowo kręciła się na krześle, aż nagle wstała i z uśmiechem zakomunikowała, że idzie do toalety i się przewietrzyć.
Wstałem chwilę po niej, czego nikt zresztą nie zauważył i zacząłem iść jej śladami, które prowadziły do toalety, ale tej na niższym piętrze, gdzie też weszła Agnieszka nie zwracając uwagi na nic, tym bardziej na mnie.
Do toalety wszedłem chwilę po niej, światło było zgaszone, a tylko jedna z kabin zamknięta.
Założyłem wcześniej przygotowaną kominiarkę, która miała wycięcia na oczy i usta, do których włożyłem aluminiowe zawiniątko, które ułożone w odpowiedni sposób w ustach odpowiednio modulowało głos.
Poczułem jak serce podchodzi mi do gardła, zwłaszcza kiedy usłyszałem stłumiony jęk Agnieszki w momencie, w którym złapałem za klamkę od drzwi, których nawet nie zamykała.
Od tego momentu wiele zależało, od mojej postawy i zachowania, od mojej pewności siebie i determinacji, od tego jak bardzo mi zależało, a obecny w moim krwioobiegu alkohol dopomógł wykonać ten pierwszy krok, którym było otworzenie drzwi.
Agnieszka stała oparta plecami o ścianę kabiny, a ja widziałem kontury jej ciała i to, gdzie znajdowała się jej dłoń, która poruszała się w górę i w dół, drugą dłoń trzymała na ustach chcąc zagłuszyć swoje jęki, które i tak wydostawały się z jej ust i trafiały do moich uszu.
Zrobiłem krok w przód, jedną ręką łapiąc ją za przegub nadgarstka dłoni, która znajdowała się pod materiałem sukienki, a palcem wskazującym drugiej dłoni dotknąłem jej ust, nakazując milczenie.
Oba ruchy wykonałem jednocześnie, czując jak Agnieszka zamarła, jak gwałtownie poruszyła swoim ciałem, przekręcając głowę w moim kierunku, od razu też otworzyła oczy, ale widziała przed sobą jedynie zamaskowaną postać.
Zabrałem palec z jej ust, którym zaczynałem podążać w dół, dociskając go do jej działa, przesuwając go po jej brodzie, gardle, a kiedy znalazłem się pomiędzy jej biustem Agnieszka odezwała się.
- Co, co Ty robisz, puść mnie. – powiedziała spokojnym głosem co mnie zaskoczyło, nie próbowała się szarpać, walczyć, a ja kontynuowałem swoją podróż aż do momentu, kiedy palec nie znalazł się na jej podbrzuszu.
Agnieszka jakby ocknęła się w zaistniałej sytuacji, zaczęła się szarpać próbując wyrwać z mojego uścisku, - Puść, bo zacznę krzyczeć! – powiedziała tym razem podnosząc tonację swojego głosu, ale moja dłoń poruszała się jak zaprogramowana dochodząc do krawędzi jej sukienki.
- Ciiiii…. – wydobyło się z moich ust wprost do jej ucha, kiedy zamknęła oczy starając się ustabilizować swój oddech, który przyśpieszył.
Zacząłem podwijać jej sukienkę do góry, aby po chwili położyć dłoń na jej brzuchu czując jej mięśnie brzucha po tym jak zaczęła spinać swoje ciało. Wyciągnąłem jej dłoń, która wciąż znajdowała się na kroczu, aby wsunąć palec pomiędzy bieliznę, a jej ciało zmierzając w kierunku jej cipki.
Agnieszka zamarła w bezruchu, - Pro, proszę, ja nie, nie mogę. – dukała, ale oprócz tego nie zrobiła nic, aby mnie powstrzymać, a może po prostu nie chciała.
Była podniecona po przez tematykę rozmów, już wtedy czuła przemoczoną bieliznę na swoim ciele, wypity alkohol i brak męskiego dotyku robił swoje, kiedy tylko poczuła moją dłoń na swojej skórze jej ciało zastygło w bezruchu, była bezbronna, a ja mogłem przesuwać się po jej ciele wsuwając dłoń głębiej wyczuwając na opuszku palca jej delikatny zarost.
Kiedy dotknąłem palcem jej cipki z jej ust wydobył się przeciągnięty jęk, który trafił wprost do mojego ucha, nie przestawałem, wsunąłem dłoń głębiej masując jej cipkę za pomocą palca czując na nim jej wilgoć.
Agnieszka docisnęła swoje ciało do ściany kabiny, a przez jej głowę przebrnęło tysiące myśli, - Czy to nie o tym myślała wychodząc z domu, z domu gdzie jak już był, to tylko i wyłącznie pretensjonalny mąż, ale jednak mąż, myśleć to jedno, a zrealizować to drugie, całe jej życie, reputacja, zasady, konsekwencje. – myślała, zwłaszcza ta ostatnia myśl utkwiła jej na dłużej w głowie.
- Konsekwencje, konsekwencje. – te słowa wydobyły się z jej ust, ale mówiła je bardzo cicho, - Przestań, zostaw mnie, proszę. – dodała, ale jeszcze ciszej próbując zaprzestać tego co było już nieuniknione.
Mój palec z łatwością wsunął się do jej cipki co skomentowała głośnym jękiem przygryzając zęby na dolnej wardze swoich ust odchylając przy tym głowę do tyłu, czułem jak jej mięśnie rozluźniają się, a ciało poddaje pieszczotom, kiedy mój palec zagłębiał się w jej mokrym, ciasnym i gorącym wnętrzu.
Pochyliłem się w jej kierunku niechętnie wysuwając przy tym palec, ale tylko po to żeby włożyć go ponownie wsłuchując się w jęki Agnieszki czując jak jej oddech przyśpiesza wraz z kolejnymi ruchami palca w jej cipce.
Poczułem jak zaczyna poruszać biodrami, które wypychała w kierunku mojego palca, kiedy wysuwałem go z jej cipki, jej ciało przestało już walczyć, a i ona sama zapragnęła więcej. Drugi palec wszedł bez problemu, podniósł poziom decybeli jęków, a ja poczułem ciepło jej dłoni, którą dociskała do swojego ciała jakby nie chciała, abym ponownie wyciągał z niej palce. Czułem jak unosi się i opada nabijając się na moje palce rozpędzając swoje ciało, które chciało przejść do galopu, zwłaszcza teraz, kiedy skleiłem swoje usta z jej szyją, zadrżała.
Mimo jej oporu zacząłem wyciągać dłoń, czując jej spojrzenie na sobie, - Proszę, nie. – wyszeptała, ale byłem silniejszy, nie chciałem też tego kończyć, nie tak szybko.
Widziała kontur mojej dłoni, który unosi się do góry i dwa palce, które chwilę temu penetrowały jej cipkę jak zbliżam do swoich ust, jak wkładam je do środka, oblizuję delektując się przy tym jej smakiem, chciała skleić swoje usta z moimi, ale palec wskazujący pomiędzy jej, a moimi ustami uniemożliwił jej to.
Spojrzała zaskoczona czując moje dłonie na swoich biodrach, które odwróciły ją tyłem do mnie, zrozumiała moją intencję pochylając się mocno do przodu opierając o ścianę co sprawiło, że stała wypięta w moim kierunku, trzymając już dłonie na jej pośladkach podciągając sukienkę do góry kciukami obu dłoni zahaczając o materiał bielizny, który miała na sobie, a który jednym ruchem dłoni do dołu zdjąłem do wysokości jej kolan.
Agnieszka poruszała nogami stopą zahaczając o bieliznę, aby pozbyć się jej całkowicie co mogłem widzieć zniżając się na kolana, aby móc zbliżyć się do jej cipki, sklejając usta z jej cipką.
To był kulminacyjny moment tego wydarzenia, Agnieszka czuła jak mimowolnie unosi swoje ciało stając na palcach, aby z impetem i stukotem obcasów o kafle wrócić do pierwotnej pozycji, zapomniała już jak to jest czuć usta na cipce, jak to jest czuć, krzyknęła.
- T, tak! – czując jak przesuwam językiem od dołu do góry pomiędzy płatkami jej cipki, wsuwając jego końcówkę do środka.
Mimo mojego uścisku na jej pośladkach czułem jak na mnie napiera, wprowadziła swoje ciało w ruch wahadłowy i to nie ja ją, a ona sama nabijała się na mój język, który trzymałem wysunięty w jej kierunku.
Nie hamowała się w jękach, a penetrujący jej cipkę język ściągał ostatnie blokady z jej ciała, które pozostały.
Dłońmi rozchylałem jej pośladki na boki chcąc mieć lepszy dostęp do jej cipki, penetrując ją nie tylko językiem, ale i dwoma palcami wprowadzając jej ciało w niekontrolowane, chaotyczne ruchy. Czuła, że jest blisko, czuła ten przyjemny przypływ rozkoszy, który zaczął ogarniać jej ciało, za którym tak bardzo tęskniła. Nie liczył się czas, miejsce, ani też kto jest autorem tego jej stanu, nie myślała o tym, zamknęła oczy zaciskając swoje dłonie w pięści wypinając biodra w moim kierunku ten jeden, ostatni raz.
Jej ciało zastygło w bezruchu, a świat zatrzymał się na ten jeden moment, na który czekała tak długo, nic nie miało znaczenia tylko to, w jakim stadium znajdowało się jej ciało, nie chodziło tu już tylko o orgazm, który wstrząsnął jej ciałem, ale poczuła się wreszcie kobietą, za tym tęskniła najbardziej.
Dodaj komentarz