Prześpij się ze mną, przyjacielu... cz. 4

Prześpij się ze mną, przyjacielu... cz. 4Minęły 3 lata...
Dla niektórych to i tak mało, by zapomnieć o uczuciach. Łukasz mógł powiedzieć, że mu się udało.  
Z Sylwią nie wydział się cały ten okres. Słyszał tylko, że podbija Anglię. Była najlepsza w szkole aktorskiej, dodatkowo do swoje zdolności powiększyła o taniec. Inspirując się musicalami, odkryła w sobie do tego miłość. Uwielbiała wszystkie jego style, wszystkie możliwości, jakie oferują. Chodziły plotki, że będzie studiować w Paryżu lub Włoszech.
Natomiast Justynę spotykał kilka razy. Uczyła się w dobrej szkole o profilu tanecznym, oddalonej o 150 kilometrów od rodzinnego miasta. Wracała czasem na święta, czy wakacje. Wyjaśnili sobie wszystko, wybaczyli. Justyna musiała pogodzić się z tym, że związek na odległość nie wypali. Ich przyjaźń też nie wytrzymała próby czasu i odległości. Pozostali tylko znajomymi.
Sam Łukasz nie miał zamiaru się już więcej wiązać. Kolejne rozstanie z Sylwią złamało mu serce, przez co zamknął się na nowe doznania.  

Skończył liceum o profilu filmowym w Gdańsku, gdzie nabrał doświadczenia i obycia w zawodzie. Sam nie wiedział co go podkusiło, ale złożył podanie do akademii artystycznej i... dostał się. Odbywają się tam zajęcia m.in. z tańca, śpiewu, aktorstwa, historii sztuki oraz nowy kierunek - obróbka filmów. To było nowe wyzwanie i Łukasz był przekonany, że musi spróbować.  

Wysiadł z pociągu na stacji w Krakowie. Nosząc wielki plecak i torbę podróżną, zmierzał powoli w kierunku szkoły. Przemierzał ulice, wypatrując akademii, gdy wreszcie zobaczył grupkę ludzi o podobnym wyposażeniu, więc skojarzył, że trafił pod właściwy adres. Wszyscy rozmawiali o tym, jak się tu dostali, ile musieli przejść, poświęcić, co wcześniej robili. Dla niego to nie było wcale żadne poświęcenie. Nawet nie zależało mu na dostaniu się tutaj. Przyjęcie go było sporym dla niego zaskoczeniem. Próbował dostać się bliżej drzwi wejściowych, gdy ktoś złapał go za ramię. Odwrócił się zdziwiony, a to, co zobaczył zdziwiło go jeszcze bardziej.
- Sylwia? - Spytał z niedowierzaniem.
- Cześć, Łukasz.
- Dlaczego wróciłaś?
- Źle mi jest za granicą. Kiedy pojawiła się możliwość przejścia tutaj, od razu się zdecydowałam.
- W porządku. - Odpowiedział zimno.
- Aaaa, co u Ciebie?  
- Nic. Wieczna samotność. - Odwrócił się i poszedł dalej. Usłyszał tylko za sobą: - Trzymaj się.  

Drzwi akademii otworzyły się. Grupa nowych uczniów weszła z impetem do środka, wchodząc na główny korytarz. Budynek dzielił się na trzy piętra. Na pierwszym była szatnia, stołówka, pokój nauczycielski i sekretariat. Na drugim rozłożone były wszystkie klasy. Na trzecim natomiast znajdował się akademik. Na wielkich schodach stała pani dyrektor. Zadbana kobieta z klasą około pięćdziesiątki. Nie zanudzała długimi przemówieniami, do jakich przyzwyczajonych był Łukasz. Mówiła krótko i na temat.  

Następnie trzeba było zgłosić się do woźnego po klucze do pokoi. Gdy był już prawie na samym początku "kolejki”, zobaczył kogoś, kogo poniekąd się spodziewał.
- Łukasz! Tak się cieszę! - Justyna rzuciła mu się na szyję. - Co słychać?
- Bieda, szkoła, praca. Nudy... Czyli co? Twoje marzenia się spełniają, co?
- Taak - Odparła z entuzjazmem. - A co Ty tutaj robisz?  
- Dodali nowy kierunek, postanowiłem spróbować. W końcu nie można całego życia spędzić przed komputerem.  
- Hehe, masz rację... Co ona tu robi?! - Wskazała palcem z niedowierzaniem.
- Miło mnie witasz. - Odparła chłodno Sylwia.
- A co, wyrzucili Cię ze szkoły za ćpanie, czy dałaś dupy jakiemuś profesorowi, żeby dał Ci trochę wolnego?
- Daruj sobie... Uodporniłam się na takie komentarze. - Wzruszyła ramionami. - Chciałam dokończyć naszą rozmowę, Łukasz. Możesz na chwilkę?
- Ale chyba ja nie mam Ci nic do powiedzenia.  
- Proszę. Chcę, żebyś coś wiedział. Nie musimy siebie nawzajem unikać przez te 3 lata.

Zaprowadziła go na pusty korytarz na drugim piętrze i od razu przeszła do sedna.  
- Posłuchaj. Dużo przeszłam przez ten czas, Ty zapewne też, więc proponuję zapomnieć o przeszłości. Zacznijmy od zera, Łukasz. I proszę, przestań być dla mnie taki oschły...
- Przepraszam. Po prostu jestem zdziwiony, że zrezygnowałaś z kariery dla małej szkółki w Polsce.  
- Nieważne. Dziękuję. - Odwróciła się i zeszła po schodach na dół.
- A... I Ty też się trzymaj, Sylwia!

Dwie godziny później wszyscy dostali klucze do swoich nowych pokoi. Gdy Łukasz w końcu znalazł drzwi z numerem 19, zawibrował jego telefon. Wyjął telefon z kieszeni i odczytał wiadomość:

Hej, jak coś to to jest mój nowy numer. Zapisz go, może Ci się przyda :)
Sylwia.

Niewiele myśląc, dodał numer do kontaktów. Wsadził kluczyk w zamek, ale ze zdziwieniem odkrył, że nie wchodzi do końca. Pociągnął za klamkę i otworzył drzwi. Zastał tam chłopaka, leżącego na łóżku, z telefonem w ręku.  
- O, siema. Będziemy mieć razem pokój, tak? - Odrzucił smartfona i wyciągnął rękę do blondyna.  
- Widocznie. Jestem Łukasz. - Uścisnął mu dłoń.
- Mów mi Szuba.  
- Super, Szuba. Więc, gdzie mam spać? Zająłeś obydwa łóżka. - Wskazał na bałagan, którego chłopak zdążył się w krótkim czasie dorobić.
- Nie spinaj, stary. Zaraz to ogarnę. Dawaj, trzeba się przywitać.
Wyszli na korytarz, a nowy współlokator bez żadnych zahamowań wszedł do pokoju obok, gdzie na łóżku leżała Justyna, a niedaleko w miarę wysoka blondynka, owinięta jedynie w ręcznik. Widząc ich, pisnęła, chcąc zakryć jak najwięcej. Łukasz próbował przeprosić, ale jego współlokator zdawał się tego nie zauważać. Skocznym krokiem podszedł do łóżka blondynki i położył się na nim, na brzuchu.  
- Przepraszam miłe panie, że tak nagle, ale chcielibyśmy się przedstawić. Jestem Aleksander Gustaf III, ale możecie mi mówić Szuba. - Pocałował zaskoczoną Justynę w dłoń, która wyraźnie zarumieniła się. - Mmmmm wspaniała... Mogę jeszcze raz?
Ona tylko kiwnęła głową, nie mogąc wyeliminować banana, wyrysowanego na twarzy, po czym Szuba pocałował jej rękę jeszcze raz.  
- A śliczna pani w ręczniku? Jak Ci na imię? - Podszedł do niej i nadepnął na skrawek jej ręcznika, który spadł z jej ciała, gdy próbowała się odsunąć. W tej chwili wszyscy mogli obserwować jej piękne, niemal perfekcyjne ciało bogini. Szub stał jak wryty, na jego twarzy malował się rozmarzony uśmiech, a w tym czasie Łukasz uklęknął i podniósł ręcznik, natychmiast podając go właścicielce.  
Dziewczyna od razu zakryła się nim i cała zarumieniona wyciągnęła do niego rękę.
- Nadia, jestem Nadia.
- Łukasz. - Odwrócił wzrok i skierował go na współlokatora. Szuba, idziemy. Na razie, Justyna.

- Aaaale laska! - Rozmarzył się Szuba, opierając się o zamknięte drzwi.  
- Po tamtym jakoś nie zauważyłem, żeby darzyła Cię jakimś zainteresowaniem. - Zaśmiał się.
- Udaje niedostępną. Mówię Ci. Leci na mnie. Dobra, co my tu mamy...
Otworzył drzwi, naprzeciwko pokoju dziewczyn, gdzie zastali chłopaka i dziewczynę, namiętnie kochających się pod kołdrą. Łukasz miał w sobie tyle taktu, by zamknąć Szubie drzwi przed nosem. Sam poczuł, że brakuje mu miejsca w spodniach...

- Co jest? Nie chcesz popatrzeć? - Syknął.
- W niektórych wydarzeniach wolę sam uczestniczyć, niż je oglądać. - Odparł spokojnie.
- Chcesz mi powiedzieć, że nie oglądasz pornoli?

Tym razem Łukasz zapukał do drzwi naprzeciwko ich wspólnego pokoju i po chwili usłyszał:
- Proszę.
Otworzył drzwi, gdzie zastał rozpakowującą się Sylwię. Układała właśnie ubrana do szafy. Zza blondyna wychylił się Szuba.
- Hej, ślicznotko! Jak się... - Odepchnął go Łukasz.
- Hej, Sylwia. Mieszkasz tu sama?
- Taak, jak zwykle będę sama... A co, chcesz się wprowadzić?
- Ja bardzo chętnie z Tobą zamieszkam! - Krzyknął Szuba, przed którym Łukasz właśnie zamykał drzwi. Zostali sami.
- Kto to? - Zaśmiała się.
- Jakiś pseudo arystokrata. Pomóc Ci?
- Tak. - Rzuciła w niego torbą. - Rozpakuj ją, a ja pójdę się umyć.
- Ale pomóc, a nie odwalić za Ciebie robotę - krzyknął, gdy usłyszał trzask drzwi od łazienki. - Eeeeej! No brawo, wkopałeś się, Łukaszku.

Otworzył boczną kieszeń torby podróżnej i wyjął z niej laptopa, ładowarkę, płyty i zdjęcie w ramce. Byli tam on i Sylwia kilka lat temu. Nad morzem, szczęśliwi, razem. Położył je na półce obok łóżka i wziął się za rozpakowanie reszty ubrań. Gdy wszystko było na swoim miejscu, do pokoju weszła Sylwia w szlafroku.
- Znalazłeś zdjęcie.  
- Taak, fajnie jest czasem powspominać, co? - Zaprosił ją na łóżko.
- Fakt. Brakuje mi tamtych czasów. - Usiadła obok niego.  
- Wtedy wszystko wydawało się...
-...Prostsze. - Dokończyła i przysunęła się bliżej niego. Odległość między ich głowami wynosiła jakieś dwa centymetry. Powoli zbliżali się do siebie, gdy drzwi otworzyły się z hukiem. Oboje zaskoczeni odskoczyli od siebie. Do pokoju wpadł Szuba.  
- Stary, coś Ty nawywijał? Dyrektorka już pierwszego dnia wzywa Cię do siebie! Lepiej idź, bo ja też oberwę...
Wstał i wyszedł szybkim krokiem z pokoju. Szuba widząc Sylwię, zmienił ton głosu na najbardziej melodyjny, na jaki było go stać i spytał:
Przeszkadzam? - Chciał usiąść obok niej, ale ona błyskawicznie odpowiedziała na jego pytanie.
- Tak. Zostawisz mnie, czy mam ubrać się przy Tobie? Nie, nie możesz popatrzeć. Wyjdź. - Uprzedziła jego pytania.
Wstała i wzięła zdjęcie do ręki. Obejrzała po raz kolejny fotografię, a po jej policzku popłynęła krystaliczna łza.

Łukasz szedł zdenerwowany z niepokojem na twarzy. Co się stało? Może rodzice nie wpłacili czesnego? Może wcale się nie dostał do szkoły i wynikła pomyłka? Zapukał do dużych, drewnianych drzwi, po czym usłyszał:
- Proszę.
Wszedł powoli do środka, po czym wszedł do środka. Usiadł na wyznaczonym mu miejscu i zaczął oglądać zdjęcia na ścianach. Zadziwiony oglądał tancerzy, aktorów oraz muzyków.  
- To nasi byli studenci. - Przyznała z dumą pani dyrektor. - Może i Ty kiedyś tam zawiśniesz.
- Dziękuję, ale wolę bardziej przyziemne miejsca. Czemu chciała pani, żebym przyszedł?
- Podliczyliśmy wybrane przez was zajęcia i doszliśmy do wniosku, że nie możemy stworzyć klasy filmowej. Za mało osób wybrało ten kierunek. Twoje zajęcia będą dodatkowe oraz ogólnie dostępne dla wszystkich. Każdy będzie na nie mógł przychodzić, ale musisz przychodzić na wszystkie zajęcia, by zdawać egzaminy.
- Czyli muszę też chodzić na wszystkie obowiązkowe zajęcia oprócz tego?
- Tak, jeśli na pewno chcesz zdawać nieobowiązkowy przedmiot.
- Chcę, mogę już iść?
- Tak. - Poprawiła okulary. - Będę Cię informować na bieżąco.
Chłopak wyszedł z dużego gabinetu wściekły. Będzie miał dodatkowe godziny. Już i tak grafik jest napięty, a co dopiero teraz?
- Ehhh... witajcie, nieprzespane noce...

Idąc w zamyśleniu, nie zauważył nadchodzącej blondynki i wpadł w prost na Nadię.
- Oh, przepraszam.  
- Nic się nie stało. Łukasz, tak? Wpadamy na siebie w dziwnych sytuacjach. - Uśmiechnęła się zalotnie.
- Wiem, głupio wyszło. Nie wiem, jak Ci to wynagrodzić...
- Ale ja wiem! - Owinęła wokół palca kosmyk swoich długich blond włosów. - Chodź ze mną.
Złapała go za rękę i zaprowadziła po schodach do akademika. Otworzyła jedne z drzwi, po czym zauważył, gdzie go zaciągnęła.
- To przecież mój pokój.
- Przecież wiem. Wchodź.
Oboje weszli do pokoju zastając zaskoczonego Szubę. Łukasz podszedł szybko do niego i obydwaj stanęli naprzeciwko Nadii.
- Wy widzieliście mnie, to teraz ja chcę zobaczyć was.
- Chyba żartujesz. - Burknął Łukasz. - Ciekawe, co na to powiedziałaby dyrektorka.
- Nic by nie powiedziała, bo to moja matka, kochasiu. Ściągajcie ubranka, jeśli nie chcecie mieć kłopotów.
Spojrzeli się po sobie i wzajemnie kiwnęli głowami. Nadię bawiła ta sytuacja. Byli jej niewolnikami. Obydwaj prawie jednocześnie zdjęli bluzki. Nadia podeszła i zaczęła jeździć palcem po ich klatkach piersiowych. Na chwilę zatrzymała się, muskając mięśnie brzucha Łukasza. Szybko zdjęli spodnie razem z bokserkami i zostali całkowicie nadzy.
- No, no, no... Zobaczmy co my tu mamy... - Wzięła obydwa penisy do ręki. Nie mogła całkiem objąć penisa Łukasz, co strasznie ją podjarało. Zaczęła bawić się palcami w muskanie jego jąder. Członek Szuby był odrobinę większy, ale znacznie chudszy. Nie poświęciła mu znaczącej uwagi, ale zamknęła drzwi na klucz i sama zaczęła się rozbierać. Była mocno podniecona sytuacją, do której udało jej się doprowadzić. Ściągnęła białą bluzkę oraz krótką, studencką spódniczkę ukazując biały staniczek oraz stringi. Ściągnęła je w ekspresowym tempie i uklęknęła u stóp Łukasza. Powoli wzięła jego stojącego od dawna kutasa i rozpoczęła swoją erotyczną zabawę. Natomiast ręką wykonywała płynne ruchy na stojącym praktycznie na baczność penisie Szuby. Jedno trzeba było jej przyznać. Dziewczyna znała się na rzeczy. Mimo iż obydwaj byli nie tyle co zaskoczeni to źli z powodu jej szantażu, zaczynali tracić swoją silną wolę i zaczęli stopniowo poddawać się narastającej rozkoszy. Łukasz zastanawiał się jakim cudem mogła prawie połknąć go całego. Powtarzała tę czynność kilka razy, aż Łukasz bez ostrzeżenia złapał dziewczynę za głowę i przycisnął ją jeszcze dalej. Trysnął do środka dużą salwą spermy, która nie miała okazji się wydostać przez długi czas. Nie uprawiał seksu od wieków. Nadia tylko oblizała się kusząco i jęknęła cicho:
- Ooo tak, uwielbiam smak spermy.  
Puściła jego męskość, by zająć się jego współlokatorem. Wzięła do ust główkę i zaczęła wykonywać posuwiste ruchy ręką, które po chwili doprowadziły chłopaka do szału. Wystrzelił potężną dawką białego nasienia, którego kilka kropel wydostało się na zewnątrz i ostało na jej ustach. Oblizała prowokująco usta i teatralnie położyła się na łóżku.
- Teraz wy, panowie.
Rozszerzyła nogi, do których błyskawicznie doskoczył Szuba. Wsadził język pomiędzy wargi sromowe i począł chaotycznie miotać nim w środku. Zadowolona Nadia zaprosiła Łukasza do pobawienia się jej piersiami. Objął je obiema rękami i zaczął ugniatać. Jęki stały się coraz głośniejsze, za sprawą podwójnych pieszczot. Przygryzł delikatnie lewego sutka, a prawego przycisnął dwoma palcami. Blondynka na chwilę straciła kontrolę nad swoimi rękami, którymi przycisnęła głowę Szuby do swojej ociekającej sokami szparki. Zamknęła oczy. Czuła język, jeżdżący po jej wargach sromowych, ten który sprawiał jej tyle przyjemności. Ale co to? Poczuła nagle, jakby drugi języczek, w okolicy pępka. Otworzyła oczy. To Łukasz dołączył do Szuby i wiercił się swoim zwinnym językiem, naciskając na łechtaczkę, podczas, gdy ten drugi wywijał nim na wszystkie strony. Tego było już za wiele. Złapała ich obydwu za głowy i przycisnęła do siebie. Wydała z siebie pełen spełnienia głos i wygięła swoje ciało w łuk. Czuli, jak jej ciało zaczyna drgać, a jej oddech stał się niewykrywalny. Drgawki minęły po kilkunastu sekundach, a ona spojrzała na nich zadowolona zamglonym wzrokiem.  
- Wspaniale, panowie. Teraz chce poczuć was w sobie.

Klęknęła na obydwu kolanach na łóżku i dobrała się do gotowego już penisa Łukasza. Łapczywie wzięła go do ust, jednocześnie wypinając się w stronę Szuby. Ten od razu wbił się w jej gotową szparkę i od razu zaczął ją rytmicznie posuwać. Nadia, rozrywana od środka, stała się ostrzejsza. Ssała z większą brutalnością, niż wcześniej. Czasem zdarzyło jej się zahaczyć ząbkami o trzon, co wcale nie przeszkadzało Łukaszowi, a wręcz przeciwnie. Był wniebowzięty. Złapał ją ceremonialnie za włosy, przerwał jej ruchy głową i zaczął dziko posuwać dziewczynę w usta. Nie zwracał uwagi na to, że się krztusiła. Nadziewał na nią swojego drąga, który obijał się o jej gardło. W końcu przestał, a blondynka zaczęła kasłać, lekko się dusząc. Gdy doszła do siebie, uwolniła się od kutasa Szuby, by zrobić wymianę.  

Zamienili się miejscami, a sama Nadia przewróciła się na plecy. Rozłożyła szeroko nogi przed Łukaszem i kiwnęła zachęcająco palcem. Ten wszedł w nią powoli, zanurzając go do samego końca.
- Ooooo, taaak. Pieprz mnie mocno, już dłużej nie wytrzymam!
Wzięła do ręki czekającego już kutasa jego współlokatora i rozpoczęła obciąganie. Chłopak nie mógł powstrzymać się od cichych jęków. Robiła mi dobrze ręką szybko i brutalnie, będąc pod wpływem ostrego rżnięcia przez Łukasza. Sprawiał jej o wiele więcej przyjemności niż kutasek Szuby. Jedyne, co mogło być głośniejsze od jej częstych nieopanowanych jęków i krzyków, było obijanie się o siebie ich ciał. Wchodził w nią do końca, po same jądra, by za chwilę prawie całkowicie się wynurzyć. W takim tempie chłopak czuł, że zbliża się jego kolejny orgazm. Jeszcze bardziej zwiększył intensywność swoich ruchów, by zabrać ze sobą swoją partnerkę. Poczuł jak jej ciało znowu sztywnieje, a ona sama zaciska dłoń na męskości Szuby, sprawiając mu niemały ból. Zaczął odczuwać skurcze jej tryskającej sokami cipki i po chwili sam doszedł w niej, ale już nie tak obficie.

Usiadł na łóżku, przyglądając się, jak Szuba nawilża jej drugą dziurkę, przygotowując dziewczynę na jeszcze więcej wrażeń. Wbijał się w jej kakaowe oczko powoli i ostrożnie, czując ją na swoim członku doskonale. Po dłuższej chwili zanurzył całego i rozpoczął penetrację jej ciaśniutkiej drugiej dziurki. Dziewczynie ugięły się kolana, na których klęczała. Posuwana, dodatkowo zaczęła pieścić swoją zawsze chętną myszkę, patrząc błagalnie na niego, aby się dołączył. Jej jęków nie było końca, Szuba wcale nie jej oszczędzał.

Po kilku minutach przerwał im, kładąc się na łóżku, czekając na Nadię, która od razu usiadła na nim, nabijając się jego drąga. Nadziała się do samego końca i położyła się pierciami na jego klatce piersiowej. W tym samym czasie w jej drugą dziurkę wszedł gwałtownie Szuba. Zdawało się, że dziewczyna od samego początku o tym marzyła. Być posuwaną na dwa baty przez dwóch chłopaków. Jej twarz wykrzywiła się., nabrała grymasu, zaczęła krzyczeć na całe gardło, przez co ktoś mógł usłyszeć ją nawet przez te grube ściany. Nie wytrzymywała dawki rozkoszy, dawanej ostrą, podwójną penetracją. Chłopcy rżnęli ją bez najmniejszych zahamowań, może chcąc ukarać ją za szantaż, odrobiną bólu, chowającą się przy tym, ile przyjemnośći dzięki nim tego wieczoru zaznała. Po raz kolejny doszła z donośnym krzykiem, dającym do zrozumienia, że ma już dość.  

Obaj wyszli z niej ostrożnie, by zacząć masturbować się przed klęczącą przed nimi na podłodze Nadii. Obydwaj prawie równocześnie oblali ją gorącą spermą. Szuba zalał jej brzuszek oraz piersi, Łukasz natomiast twarz i skleił białym płynem włosy. Wycieńczona zlizała z siebie ile tylko mogła i poszła chwiejnym krokiem do łazienki.  

Weszła powoli pod prysznic i opłukała się ze spermy zimną wodą, która stopniowo budziła dziewczynę z amoku. Wzięła trochę szamponu i umyła sklejone włosy. Rozprowadzała płyn po swoim smukłym ciele, nasmarowała wymęczone piersi, na których widniały ślady zębów i liczne malinki. Wyszła z pod prysznica i wytarła się jednym z ręczników. Zastała w pokoju śpiących już w swoich łóżkach chłopaków, których postanowiła nie budzić. Ubrała się po cichutku i na pamiątkę zabrała obu bokserki, leżące na podłodze. Przekręciła zamek w drzwiach i wyszła zadowolona na korytarz.

Następnego dnia Łukasz obudził się przed 6 rano. Gdy zobaczył, o której godzinie nie śpi, próbował znowu pójść spać, ale z marnym skutkiem. Wiercił się w łóżku, przykrywał kołdrą, odkrywał na zmianę. Poczuł zimny powiew wiatru dochodzący z okna, przez co znowu przykrył się, tym razem tylko zimne jak zwykle nogi. Wyciągnął z pod poduszki telefon i wszedł na facebooka. Od razu wbiło mu się w oczy zdjęcie Justyny nad jej nowym postem. Dodała jakiś filmik. Łukasz od samego początku skojarzył, czyja to była robota. Czołówka, styl montażu i charakterystyczny efekt, będący jego znakiem firmowym, by mógł się mieć czym przechwalać. To był jego film z przed kilku lat. Ze słuchawkami na uszach oglądał samotny taniec swojej byłej najlepszej przyjaciółki. Z westchnieniem stwierdził, że faktycznie jest najlepsza. Wyginała swoim ciałem nieczym bogini, wywołując niezłe wybrzuszenie w bokserkach, w których spał. Pod filmikiem widniał napis: Dla najlepszego filmowca na tej planecie. Wszystkiego najlepszego. No tak. Dzisiaj są jego urodziny!  
- Cholera - Zaśmiał się w myślach. - Nie dość, że zapominam o urodzinach bliskich, to jeszcze zapomniałem o swoich. - Wszystkiego najlepszego, mistrzu.  

Wstał z łóżka i rozejrzał się w poszukiwaniu ubrań. Ubrał się w byle jakie dresy i po cichu wyszedł z pokoju. Zszedł szybkimi krokami na dół, gdzie od razu zauważył tańczącą dziewczynę w jednej z sal. Poznał w niej Justynę, tylko ona potrafi tańczyć w taki sposób. Wszedł do sali, by przyjrzeć się jej z bliska. Brunetka, zrobiła dwa piruety i szpagat, zatrzymała się przodem do blondyna. Wyłączyła pilotem muzykę i momentalnie podbiegła do niego, rzucając mi się na szyję.
- Sto lat! Widziałeś filmik?  
- Tak. Dziękuję, lepszego prezentu nie mogłaś mi sprawić. - Cmoknął ją lekko w usta.
Oboje na chwilę zamarli, po czym wpili się w siebie, rozpoczynając namiętny pocałunek. Łukasz jak w transie zakradł się językiem do jej ust, błądząc rękami w okolicach jej pośladków.
- Hej, gołąbki. Nie przeszkadzam?
- Trochę. - Burknęła Justyna.  
- Przepraszam, już sobie idę. - Spuściła głowę. - Justyna, powiedz mi... Jesteście razem?
Spojrzała na nią z dziwnym uczuciem sekretu.
- Nie, czemu pytasz?
- Ufff. To dobrze, bo chyba nie wybaczyłabym sobie chyba, gdyby okazało się, że przespałam się z Twoim chłopakiem.
- Że co? - Zrobiła wielkie oczy.
- Powiem Ci tyle. Jest boski! Taka mała reklama, kochasiu. - Wyszczerzyła się do chłopaka. - Nie przeszkadzam wam już.
Wyszła zostawiając ich samych. Justyna straciła zainteresowanie blondynem i zajęła się zbieraniem swoich rzeczy. Chłopak zlapał ją za ramię i odwrócił w swoją stronę.
- Co się dzieje?
- Wcale się nie zmieniłeś, Łukasz. Nie jestem zła, bo nie jesteśmy razem, ale nie mam zamiaru być z kimś, kto śpi z byle kim po pierwszym dniu znajomości. - Wyrwała mu się. - Pozwolisz mi wyjść?
Łukasz puścił ją i pozwolił wyjść z sali. Wściekły kopnął z całej siły w plastikowy kubełek z wodą, który najprawdopodobnie zostawił woźny. Przeklął pod nosem i zaczął wycierać mokrą podłogę.  

Pierwszy dzień zajęć minął znośnie dla uczniów, lecz nie nimi interesował się tego dnia Łukasz. Ciągle spoglądał na Justynę, która wydawała się nie zwracać na niego uwagi. Dopiero pod koniec zajęć zaczęła z nim rozmawiać. Pod koniec ostatniej lekcji ogłosiła uroczyście, że wśród nich jest jubilat. Jeden z chłopaków z klasy wręczył mu kartkę, której za Chiny ludowe nie mógł rozczytać.
- Co to? - Spytał.
- Zaproszenie na imprezę urodzinową. Dzisiaj. O dwudziestej. U Ciebie.
- Aaa, w porządku. Jeśli komuś chce się przyjść, to zapraszam.  

Gdy wyszli z klasy, złapała go Sylwia.  
- Łukasz, nie masz czegoś od bólu głowy? Chyba się przeziębiłam. - Spytała, mówiąc przez nos.
- Pokaż... - Przyłożył rękę do jek czoła. - Jest ciepłe. Idź się położyć, a ja coś skombinuję.  
- Dzięki, kochany jesteś.

Przeszła schodami na trzecie piętro, gdzie znajdował się akademik. Weszła do swojego pokoju, przebrała się w piżamę i położyła się na łóżku, przykrywając kołdrą. Po kilku minutach wszedł Łukasz ze szklanką ciepłej wody i wapnem. Wrzucił je do wody i podał szatynce.  
- Proszę, to powinno pomóc.  
Wypiła wyszystko i odłożyła szklankę na drewniaką szafkę.  
- Dziękuję. Mówiłam Ci już, że jesteś kochany?
- Coś obiło mi się o uszy. Mam nadzieję, że poczujesz się lepiej. - Oddalił się w stronę drzwi, gdy usłyszał Sylwię:
- Łukaszku... A zostaniesz ze mną, aż zasnę?
- Jasne. - Zawrócił i usiadł obok niej na łóżku. Złapał za rękę i lekko zacisnął jej dłoń. Po kilku minutach dziewczyna już smacznie spała. Uwolnił swoją rękę z jej uścisku i pocałował ją delikatnie w czoło. Spojrzał na nią ostatni raz i wyszedł z pokoju.  

Nadeszła godzina imprezy. Alkohol lał się strumieniami i jedynymi trzeźwymi osobami w akademiku byli Łukasz i Sylwia, która nie przyszła. Blondyn, który niespecjalnie miał ochotę na libację alkoholową, wyszedł po cichu i udał się do pokoju Sylwii. Ze zdziwieniem odkrył, że nie ma jej w pokoju. Na szczęście od razu zgadł, gdzie dziewczyna może się znajdować. Pamiętał o jej zamiłowaniu do wysokości, dzięki czemu znalazł ją na płaskim dachu szkoły, gdzie siedziała na murku.
- Tak szybko wyzdrowiałaś?
- Musiałam pooddychać świeżym powietrzem. Czemu nie jesteś na urodzinach.
- Jakoś mnie to nie bawi. Wolałem pobyć z Tobą. Wkońcu jesteś mi tutaj najbliższa. Tylko Tobie ufam i tylko przy Tobie czuję się sobą. - Oparł się o murek obok niej.
- Łukasz, ja... Kłamałam. Wcale nie zrezygnowałam ze studiów. Nawet nie skończyłam szkoły. Wylali mnie. - Przyznała z płaczem.
- Co?! Ale jak to?
- Nie byłam dość dobra... Nie wyrabiałam, harując na dwa kierunki. Zaczęłam brać dopalacze... Dalej jestem tak samo głupia! - Przytuliła się do niego płacząc.  
- Ciiii... - Objął ręką jej policzek. Przysunęli się do siebie i pocałowali. Delikatnie i niewinnie muskali swoje wargi, oddając się głosowi krzyczącego z radości serca. Uczucie, którym się darzyli wróciło, ale... czy ono kiedykolwiek wygasło?

*Wiem, że musieliście czekać, ale miałem chwilowy zastój. Zapowiadałem, że trzeba będzie czekać jeszcze dłużej, ale udało mi się spiąć poślady i napisać dla was opowiadanko :> Pozdrawiam ZicO

ZicO

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 4870 słów i 26904 znaków.

18 komentarzy

 
  • Użytkownik ZicO

    Kolejne części będą. Nie jestem w stanie powiedzieć kiedy, ale będą :)

    11 paź 2014

  • Użytkownik Roman

    Czy będą kolejne części ? Czy Sylwia będzie z nim ?

    11 paź 2014

  • Użytkownik EvilWoman69

    Te opowiadanie jest świetne! Uwielbiam wszystkie jego części :)

    19 wrz 2014

  • Użytkownik RomanS

    ... do 2, 3 i 4 części tego opowiadania. Moze przed opublikowaniem opowiadania powinienes spojrzeć na nie troche bardziej krytycznie? Podobienstwo do Tancerzy ktore zauwazylem, nie wynikalo z zamieszczonego zdjecia. Heh, to skojarzylem dopiero po przeczytaniu komentarzy...
    Moja rada - skoro powolujesz sie na Palmera i Lene, poczytaj ich opowiadania i porownaj ich pisarstwo do swojego.  I wyciagnij wnioski. W sumie to troche wstyd publikowac takie gnioty...

    24 sie 2014

  • Użytkownik ZicO

    Czy ja się do niego porównuję? Nie napisałem tego, bo on jest po prostu rewelacyjny. Szkoda tylko, że jednak na prawdę komentowałeś moje pierwsze opowiadania (zapamiętałem i sprawdziłem), nie będę się powtarzał. Nie piszę tu książki, jestem tu dla ZABAWY. A jeśli dla Ciebie opowieść o kaktusie musi miwć uzasadnienie, to dla mnie ten „spór” jest zakończony.

    24 sie 2014

  • Użytkownik RomanS

    Twoich wczesniejszych nie czytalem. Zwykle kiepskie opowiadania omijam. To zapowiadalo sie dobrze. Ale wolales pojsc na latwizne. Nie porownuj się, proszę,  do Palmera. Jego poziom jest dla Ciebie nieosiągalny.   Jakakolwiek historia (nawet ta o egzotycznym kaktusie) powinna mieć jakieś uzasadnienie i zawierac sprawdzone fakty. Kazdy autor sprawdza fakty i okolicznosci w ktorych moze umiescic fikcje. Twoje podejscie promuje bylejakosc. Bardziej przylozyles sie do odpowiedzi na moje zarzuty niz..

    24 sie 2014

  • Użytkownik ZicO

    Bo przecież piszę dla ludzi, jak Ci się pewnie wydaje. Bullshit. Sprawia mi to frajdę, a szczególnie takie cenne bardzo celne uwagi jak Twoje. A skoro piszę dla siebie i mam z tego kupę radości, to pozwól, że będę pisał co mi się żywnie podoba. Równie dobrze mógłbym napisać o ekskluzywnym kaktusie, który zamienił się w kosmitę, aby zasmakować seksu z dojrzałym orangutanem. Nie mógłbym? Mógłbym, ponieważ to JA je piszę, z pełną świdomością, że większość elementów zawartych jest tak prawdziwe, jak rzekomy plagiat. Postawiłbyś taki zarzut, gdybym nie wstawił zdjęcia Doroty Czai z mężem? Już wspominałem, że tak ją sobie wyobrażam i tak było jeszcze przez koncepcją przeniesienia w czasie i realnej jak uczciwy złodziej akademii. Tu się jeszcze zgodzę. Można połączyć te fakty i się z nimi zgadzać i nie, ale nie miałem na celu skopiowania czegokolwiek. A gdybym nawet skopiował? Nie zarabiam na tym. Nie rozpowszechniam tego dalej. Czy pewnej dziewczynie, która pisała opowiadania z udziałem Harry'ego Pottera, zarzuciłbyś plagiat, bo wykorzystała świat, stworzony przez panią Rowling? Może mamy inny pogląd na niektóre rzeczy. Ostatnia sprawa, którz też pojawia się w tancerzach: Dach. Tu się ujawnia moje zamiłowanie do wysokości, budynków i Le Parkour. Sam kiedyś wchodziłem na takie dachy i wiem jaką daje to przyjemność takim zapaleńcom jak ja. Każdy z moich bohaterów, w każdym opowiadaniu ma jakąś cząstkę mnie. Na Sylwię padło zamiłowanie do dachów. A wracając, do „gimbazy”. Cofnij się wstecz do moich pierwszych wypocin. Tam też wszystko nie trzymało się kupy, w dodatku była masa błędów typu „wzięłem, wziąść, znaleść”, ale to jakoś Tobie nie przeszkadzało. Ufff... Rozpisałem się. Mam nadzieję, że nie na darmo. Pozdrawiam.

    23 sie 2014

  • Użytkownik ZicO

    Co do samozachwytu mi daleko, prędzej do depresji, kiedy czytam niektóre opowiadania, oko mi bieleje. Każdy ma inny styl. Każdy ma sposób na pisanie opowiadań i czerpie zabawę z tego, co uda mu się napisać... No chyba, że nie ma profilu, a nie wspominając już o opowiadaniach ;). Jeśli mogę Ci coś poradzić, to spróbuj sam. Jeśli w ciągu 2 miesięcy zbliżysz się lub nawet przegonisz takich pisarzy jak Lena czy Palmer, przyjmę każde Twoje słowo na klatę, nawet jeśli będziesz pisał „co Ci ślina na język przynienie”.

    23 sie 2014

  • Użytkownik ZicO

    RomanS - Na wstępie dziękuję, za poświęcenie swojego czasu, na wyssanie większości powodów z palca. Ta „gimbaza”, jak ją nazwałeś, takżema prawo głosu. Nie wiem, na jakim Ty jesteś poziomie intelektualnym czy emocjonalnym, ale ocenianie stanu umysłu innych ludzi po pisaniu skrótów jest troszeczkę niw w porządku, że niejeden 15-latek na tej stronie potrafi grzecznie „zgasić” toksycznych ludzi... Hmmm, wnioskując po Twoich argumentach... Takich jak Ty?

    23 sie 2014

  • Użytkownik RomanS

    ...cd. Dalej - na studiach do studentów moze wyjsc rektor lub dziekan. Jesli koles zostal przyjety do tej szkoly to juz raczej wiadomo ze kierunek jest. To co napisales to bzdura. Sorki, ale cale opowiadanie jest nie spójne. Nawet w Tancerzach,  ktorych w zasadzie splagiatowales, te historie nie mogly by miec miejsca. No i masa błędów,  fatalna składnia, podwójne przeczenia. Krotko mowiac kicha.

    23 sie 2014

  • Użytkownik RomanS

    Ech. Chyba trzeba autora mocno zje..ć, żeby nie popadł w samozachwyt. Wspierany przez gimbaze, sądząc bo "bd". Masz dziwny styl który nie trzyma się kupy. Historia jest niestabilna i mam wrazenie ze czasem wypisujesz co Ci "slina na jezyk przyniesie". Tytuł z czapki, tylko pierwsza część byla o tym.  Piszac cos sprawdz chocby w wikipedii jak nazywaja sie kierunki studiow. Mysle ze 3 lata to studia, wiec raczej ciezko znalezc w takiej szkole sale a tym bardziej akademik.

    23 sie 2014

  • Użytkownik ZicO

    Co do Sylwii, to tak. Podczas pisania skojarzyło mi się z tą Sylwią :) Idealnie pasuje mi do niej ten wygląd i do konteksu opowiadania :)

    19 sie 2014

  • Użytkownik gal

    Opowiadanie bardzo fajne, ale mam wrażenie,że w dużej mierze do tej części inspiracją był serial "Tancerze" sporo podobnych wątków i ta cała fotka tej dziewczyny co w tancerzach grała.

    18 sie 2014

  • Użytkownik Yolo

    Zarąbiste opowiadanie niech Łukasz bd z Justyną ;>

    18 sie 2014

  • Użytkownik Coori

    No, no, no ZicO coraz bardziej wariuje na punkcie Twojego stylu pisania ;)) Świetna część, tylko tak jak pozostała liczę, że będzie z Sylwią.

    18 sie 2014

  • Użytkownik Nick

    No ! za****szcze, głupia nadia... Czekam na kolejne czesci. Pozdrawiam i Powodzenia !

    18 sie 2014

  • Użytkownik czytelniczka

    szkoda że dał się podkusić tej małej blond lafiryndzie...mam nadzieję że bd z Sylwią :)

    17 sie 2014

  • Użytkownik Zwariowana Zuza

    Zicuś jesteś genialny! Szkoda tylko Justynki, ale ogólnie: SUPER! :kiss:

    17 sie 2014