Monikę znałem już od czasów liceum. Zawsze na korytarzy szkolnym zwracała na siebie moją uwagę. Długie, kręcone, blond włosy, śliczna pupcia – zawsze idealnie wyeksponowana przez obcisłe spodnie, piękne, niewinne wręcz spojrzenie i niesamowite usta. Do tej pory nie spotkałem żadnej kobiety, która miałaby tak wspaniałe usta. Byłem nią oszołomiony, jednak pozostawało mi tylko czasami o niej marzyć, gdy wieczorem przed snem pozwalałem sobie na chwile relaksu.
Przez cały okres szkoły średniej miała chłopaka, swoją drogą mojego dość dobrego kolegi. Czasami po kilku piwach opowiadał nam, jak bardzo jest niewyżyta i co potrafi z nim robić. Stwierdził nawet, że pierwszy raz został "zgwałcony przez kobietę”. Wszystkie te opowieści potęgowały moje wyobrażenie na jej temat. Oczywiście wiedziałem, że trochę przesadza, chwaląc się w towarzystwie, jednak musiało być coś na rzeczy. Uświadomiłem sobie to po pewnej sytuacji, już po zakończeniu szkoły.
Sporą grupą osób zorganizowaliśmy sobie grilla u kolegi – nic wielkiego, kiełbaski i dużo browaru, żeby uczcić zakończenie dotychczasowej edukacji i w dobrym stylu zacząć wakacje – pierwsze tak długie. Na spotkaniu była oczywiście Monika ze swoim chłopakiem. Wszyscy dobrze się bawiliśmy, były jakieś stare opowieści z LO, piliśmy, jedliśmy… Już grubo po 23, gdy parę osób poszło mimowolnie spać, siedzieliśmy w kilka osób i dopijaliśmy ostatnie piwa, gdy gospodarz zaczął powoli ogarniać cały bałagan. Zaczęliśmy mu wszyscy pomagać i znosić brudne talerze do domu, do zmywarki. W pewnym momencie w ogrodzie, przy stole zostałem tylko ja z Moniką. Siedziała na końcu stołu, ja stałem przy drugim końcu i o czymś tam rozmawialiśmy. Była już mocno wcięta. Wstała i podeszła do mnie, zbierając ze stołu ostatki brudnych naczyń i niby przypadkiem, gdy przeciskała się pomiędzy mną, a stołem przystanęła i wypiętą pupą zaczęła się o mnie ocierać. Odruchowo odsunąłem się.
- Co robisz? – zapytałem.
- To o czym marzysz. Myślisz, że nie widzę, jak na mnie patrzysz? – odpowiedziała z drwiącym uśmieszkiem i szelmowskim spojrzeniem.
- Co? – udawałem zaskoczenie. – Przecież masz chłopaka. – próbowałem się bronić, chociaż widziałem, że ona wie, że mam na nią wielką ochotę.
- Dziś mam, jutro nie mam… – Uśmiechnęła się znowu.
- Może powinnaś do niego lepiej iść. – powiedziałem, chociaż myślałem zupełnie co innego. Widziałem już ją, jak stoi przede mną naga i zaprasza mnie do swojego wnętrza…
- Lepiej, bo…? - urwała, bo do miejsca naszego grillowania powracała reszta ludzi.
Odwróciła się i zaczęła sprzątać ze stołu, jednak musiała zdawać sobie sprawę, że się na nią gapię, bo sięgając po oddalone szklanki wypięła się najmocniej jak umiała, ukazując idealny kształt swojej pupy, która ograniczona była tylko przez cienkie, białe biodrówki.
- Co tam? – zapytał Kuba. – My znosimy wszystko a Wy się opierdzielacie?!
- Musieliśmy wypić toast. – zaśmiała się Monika.
- Tak, za to, żebyście szybciej ogarnęli ten burdel, bo spać mi się chce. – Uśmiechnąłem się.
Długo nie mogłem jednak zasnąć tamtej nocy, rozmyślając o tym, co mi powiedziała. "Przecież była pijana” skwitowałem. Wiedziałem, że i tak nie mógłbym nic zrobić. Gdyby jeszcze była z kimś innym, a nie z moim kumplem.
Po tej imprezie nie widziałem się z nią bardzo, bardzo długo, choć dość często wyobrażałem sobie naszą rozmowę, jej ciąg dalszy, w którym uciekamy do pokoju, zamykamy się i możemy sobie pozwolić na spełnienie wszystkich moich fantazji.
Zaczęły się studia, inne miasto, inne imprezy, inne kobiety. Monika była tylko, a może aż, niespełnionym marzeniem seksualnym. Czasami tylko masturbowałem się przy jej fotkach, które dodawała na naszą – klasę lub fejsa. Była naprawdę piękna. Z facebooka dowiedziałem się, że wyjechała za graniczę, do Anglii. Z chłopakiem. Za bardzo nie śledziłem jej życia, no chyba, że dodawała jakąś smakowitą fotkę w bikini. Wiodłem sobie studenckie życie, nabierałem doświadczenia w sztuce miłości, pojawiały się nowe kobiety i nowe fantazje, mniej lub bardziej realizowane.
Studia się skończyły. U Moniki jedną istotną zmianą było to, że rozstała się z chłopakiem. Kilka razy nawet pisaliśmy ze sobą na fejsie, ale to nic wielkiego. Po studiach wróciłem do swojej rodzinnej miejscowości. Zdarzały mi się jakieś krótkie romanse, ale nigdy nie miałem nikogo na dłużej. Jakoś nie potrafię być w związku. Mijały miesiące, minął rok od zakończenia studiów. I właśnie wtedy prawie 6 lat od sytuacji, kiedy Monika otarła się swoją pupą o mojego penisa, wydarzyła się sytuacja wyjątkowa i przełomowa.
Był lipiec 2011 r. Pojechaliśmy ze znajomymi nad jezioro, a właściwie na dyskotekę, która była tuż obok jeziora, w małej miejscowości typowo agroturystycznej. W tym właśnie dniu wylosowałem "drivera”. Byłem zły, bo co to za impreza, na której nawet się napić nie możesz. No ale cóż zrobić?
Było mnóstwo ludzi, jak zawsze. Chłopki bawili się na całego, a ja siedziałem i popijałem colę… W pewnym momencie zauważyłem fajny tyłek. Dziewczyna stała tyłem do mnie i rozmawiała z koleżankami, jedną nawet znałem z widzenia. Dziewczyna o kręconych, blond włosach do pasa, szczupła i dość niska. No i ten tyłek – Monika! – pomyślałem. Pewności nabrałem dopiero, gdy odwróciła się. – Tak! To ona! – krzyczałem w myślach. Przemyślałem szybko sytuację i podszedłem do jej całego towarzystwa.
- Cześć Monia! – krzyknąłem, uśmiechając się. – Co Ty tu robisz? Mały urlop?
- Ooo, cześć! – odpowiedziała zaskoczona. – Tak, mam wolne i postanowiłam odwiedzić rodzinę. – uśmiechnęła się.
- Że też po tylu latach udało nam się spotkać właśnie tu… - ciągnąłem rozmowę. Monika przedstawiła mnie swoim koleżankom, chwilę z nimi pogadała i skupiła się na mnie. Poszliśmy do baru, zamówiła dwa drinki szybciej, niż zdążyłem wytłumaczyć jej, że dziś nie piję. Usiedliśmy przy stoliku.
- No to będę musiała wypić oba sama. – zaśmiała się.
- Na zdrowie! – stuknąłem jej szklankę swoją, wypełnioną colą.
Monika opowiadała, co u niej, co się zmieniło przez te 6 lat. Ja również opowiedziałem jej trochę o sobie. Miło sobie gawędziliśmy, chyba z godzinę. Widziałem, jak Monika pochłania drinki – chyba nawyk z Wysp. Zamówiłem jej jeszcze jednego i rozmawialiśmy dalej. Okazało się, że przyjechała tutaj z tymi trzema koleżankami na tydzień i, że wynajmują domek w sąsiedniej miejscowości, po drugiej stronie jeziora. Gdy tak rozmawialiśmy cały czas w głowie miałem tylko jedną myśl – żeby ją przelecieć, jednak ona nie zdradzała już takiego zainteresowania, jak 6 lat temu. Tak mi się przynajmniej wydawało. Gdy wypiła tego ostatniego drinka, zaproponowała mały spacer, bo jak mówiła – "trochę przesadziła z alko”. Poszliśmy zatem nad jezioro, usiedliśmy na pomoście i pogrążyliśmy się w dalszej rozmowie. Tematy zeszły na bardziej "luźne”, chyba dlatego, że alkohol już szumiał w jej głowie. Postanowiłem trochę to wykorzystać i podczas rozmowy, niby to przypadkiem, dla żartów, dotykałem jej dłoni, ramion, kolana, czasem ją łaskotałem. Czar prysł, kiedy zatrzymałem swój dotyk na jej udzie.
- Co robisz? – zapytała lekko zmieszana.
- Sorry. – cofnąłem rękę i zwiesiłem głowę. – Po prostu fajnie, że Cię dziś spotkałem.
- Wiem. Ale mam kogoś w Anglii, nie mogę… Chociaż wiem, że pamiętasz tę sytuację z grilla. Ja też. Wtedy chciałam Cię tylko sprawdzić, chociaż nie powiem, że gdyby nie było Maćka (jej chłopaka) i gdybyś się nie cofnął, mogłoby coś się wydarzyć. – zaczęła.
- No ale teraz nie ma tu Twojego chłopaka. – spróbowałem zażartować.
- No nie ma, ale ja już chyba tak nie umiem. To dla mnie coś naprawdę poważnego. – odpowiedziała.
- Dobrze, rozumiem. – odpowiedziałem z uśmiechem, choć w środku czułem niesamowite wkurwienie. – Idziemy? – zaproponowałem.
- Idziemy. – zgodziła się. – Muszę poszukać moich koleżanek.
Poszliśmy z powrotem do dyskoteki. Z jeziora do ośrodka, w którym odbywała się impreza jest spory kawałek. Droga jest niezbyt dobra – polna, z dużą ilością nierówności i brakiem jakiegokolwiek oświetlenia. Monika potykała się co chwilę, bo niełatwo iść po takim terenie w szpilkach oraz alkohol robił z jej ciałem swoje. Złapała mnie za rękę i szliśmy w milczeniu poprzez tę ciemność, oświetlając drogę jedynie telefonem komórkowym. Przez moją głowę przebiegało tysiące myśli – jesteśmy tu sami, jest ciemno, mógłbym zaciągnąć ja na bok i zrobić to, o czym marzyłem… Czułem, jak myśli te mnie podniecają, jak twardnieje mój penis. I muszę przyznać, że byłem bliski tego kroku. Przezwyciężyłem jednak swoją zwierzęcość. Gdy zbliżaliśmy się do ośrodka i robiło się jaśniej od lamp, Monika puściła moją rękę, mówiąc że idzie poszukać koleżanek. Odprowadziłem ją wzrokiem, a raczej jej piękny tyłeczek i poszedłem do baru. Usiadłem i wzrokiem skanowałem tłum w poszukiwaniu swoich kumpli. Byłem zawiedziony całą sytuacją, a najbardziej żałowałem tego, że nie wykorzystałem podpitej Moniki w ciemnościach. "Mogłem ją chociaż obmacać” – myślałem. Znajomy barman podszedł i zaczął jakąś rozmowę. Nigdzie nie było ani jednego mojego kumpla. Byłem zły, bo najchętniej wróciłbym do domu. Przyszło mi siedzieć trzeźwym i patrzeć na pijane bydło…
Nagle poczułem jak ktoś obejmuje mnie ręką od tyłu – dłoń wylądowała na moim. Odwróciłem się i zobaczyłem Monikę. Stała resztkami sił, pewnie dorwała jeszcze jakiegoś drinka.
- Nie mogę znaleźć moich koleżanek. – wycedziła.
- No ja swoich kumpli też nie, a już najchętniej pojechałbym do domu. – odparłem.
- Ja też – powiedziała Monika, nie zdejmując swojej ręki z mojego brzucha.
- Jak chcesz mogę Cię odwieźć. – zaproponowałem, a w mojej głowie zrodził się już kolejny plan.
- Chcę. – odparła bez najmniejszego skrępowania. Było widać, że nieco przedobrzyła z alkoholem.
Zaprowadziłem ją do samochodu, uwieszoną u mojego boku. Posadziłem na fotelu pasażera, nachyliłem się, by zapiąć jej pas…
- Fajny jesteś. – wyszeptała.
- Ty też Moniu, ale nie pij tak dużo następnym razem. – zaśmiałem się.
Wsiadłem do samochodu i pojechaliśmy. Droga do ośrodka, gdzie zamieszkała trwała jakieś 20 min. Przez ten czas widziałem, jak Monia odpływa już zupełnie. Powieki jej się zamykały, nawet nie panowała nad nogami, które przy każdym zakręcie zmieniały swoje położenie. W końcu dojechaliśmy. W głowie miałem tylko myśl, żeby ją wyruchać. Nic, nigdy tak mną nie zawładnęło, jak ta myśl. Zacząłem ją budzić. Na początku nie reagowała za bardzo, dotykałem ją po udach, piersiach, bardzo mnie podnieciła ta sytuacja. Udało mi się ją dobudzić w końcu i dowiedzieć się, w którym domku mieszka. Dała mi klucze. Znowu uwiesiła mi się na ramieniu i powędrowaliśmy w kierunku domku. Jedną dłonią trzymałem ją za bok, ale tak byłem podniecony, że zjechałem na jej pupcię. Monika nawet nie zareagowała. Jedyne co chciała, to chyba tylko położyć się w łóżku. Cały czas rozglądałem się za jakimś ustronnym miejscem, by móc spełnić swoje marzenie, jednak ciężko było cokolwiek znaleźć, poza tym nie byłem pewny czy Monika nie zacznie krzyczeć albo się bronić.
Dotarliśmy do domku. Otworzyłem drzwi, zapaliłem światło i zawlokłem ją na pierwsze łóżko z brzegu. Myślałem, że jej koleżanki też już wróciły, ale poszedłem do drugiego pokoju – pusto. Sprawdziłem łazienkę – też nic. Nie byłem pewny czy dobrze robię, ale "jak nie teraz to nigdy” pomyślałem. Zamknąłem drzwi, zasłoniłem wszystkie okna. Podszedłem do leżącej Moniki i zacząłem ją budzić, żeby sprawdzić, jak bardzo kontaktuje. Odwróciła tylko głowę z grymasem na twarzy. To była ta chwila. Usiadłem na brzegu łóżka i obróciłem ją tak, by leżała na plecach. Zacząłem podciągać jej bluzkę.
- Spokojnie Monia, rozbiorę Cię do spania. – powtarzałem po cichu, na wypadek gdyby nagle się ocknęła.
Podwinąłem bluzkę, ręce ułożyłem jej za głowę, lekko podniosłem i zdjąłem zielony materiał, który przysłaniał tak wspaniałe ciało. Mój kutas był naprężony do granic. Bardziej przez całą sytuację, niż przez to, że widzę ją w staniku. Zacząłem odpinać spodnie, cały czas szepcząc, że zaraz sobie pójdę, tylko pomogę jej się rozebrać. Zsunąłem jeansy z bioder. Zauważyłem cienkie sznureczki stringów. Zsuwałem spodnie dalej, odsłoniłem uda, pomasowałem dłonią wnętrze jednego z nich. Przyszedł czas na buty. Rozpiąłem małe klamry szpilek i zdjąłem jej buty. Miała piękne, malutkie stópki. Szaleję na punkcie damskich stóp, odkąd z moją byłą dziewczyną popadliśmy w ten fetysz. Zdjąłem do końca spodnie. I tak moje marzenie seksualne leżało przede mną bezbronne i prawie nagie, mogłem z nią zrobić, co chcę. I ta myśl najbardziej mnie podniecała.
Zacząłem delikatnie gładzić ją po brzuszku – pięknie opalonym i płaskich. Rozchyliłem jej nogi i przez materiał dotknąłem cipki. Rozpiąłem sobie spodnie, zsunąłem z bioder i złapałem za penisa. Zacząłem walić sobie konia, dotykając cały czas ciała Moniki. Bałem się zrobić więcej, bo nie wiedziałem, kiedy wrócą jej koleżanki. Waliłem w najlepsze konia, kiedy Monia się poruszyła. Zamarłem. Myślałem, ze się budzi, ale ona tylko przekręciła się na bok, twarzą w moją stronę. Nie wytrzymałem, wstałem i stanąłem nad nią tak, że mój kutas był tuż nad jej policzkiem. Znów zacząłem sobie walić konia. Chciałem spuścić się na jej twarz. Szybko zbliżał się ten moment, za szybko – pomyślałem. Puściłem swojego członka, zdjąłem spodnie i majtki, przewróciłem ponownie Monikę na plecy. Rozszerzyłem jej nogi i zgiąłem w kolanach, ukląkłem na łóżku między nimi. "Spuszczę się na brzuch” – pomyślałem. Jakbym zrobił to na twarz, mogłaby się ocknąć. Ponownie zacząłem walić konia. Ocierałem się penisem o jej uda i o materiał stringów w miejscu cipki. Nie mogłem już się powstrzymać, nie chciałem się dłużej powstrzymywać, nachyliłem się lekko i przyśpieszyłem ruchy ręki. Po chwili poczułem znajome mrowienie w biodrach, jeszcze tylko chwila. W myślach miałem to, ze zaraz moja sperma spotka się z jej ciałem… Mimowolnie napięły mi się mięśnie, ręka zwolniła tempo i pierwszy strzał spadł na jej brzuszek. Podsunąłem się jeszcze trochę do niej, kolejna fala spermy wylądowała obok pępka, i następna na majteczkach. Ostatnie krople spłynęły mi po palcach. Byłem w siódmym niebie. Zwaliłem sobie konia i spuściłem się na koleżankę, o której marzyłem, przy której zdjęciach niejednokrotnie dochodziłem. Patrzyłem na nią, jak leży z moją spermą na swoim ciele. Zawsze podniecało mnie spuszczanie się na ciało kobiety. Wytarłem spermę z moich palców o jej brzuch i o pościel, wyciągnąłem telefon i zrobiłem kilka fotek. Ponownie usiadłem obok niej. Sperma przypominała lukier na pączku. Starłem palcem trochę ze stróżki z brzucha i zacząłem nawilżać spermą jej wspaniałe usta, chciałem żeby miała ją w buzi. Nabrałem na palec kolejną dawkę i delikatnie włożyłem jej do ust, później jeszcze raz i jeszcze. Resztę z brzuszka zacząłem wmasowywać w jej skórę, wokół pępka, u góry przy piersiach, na podbrzuszu. Trochę upadło na majteczki, widziałem mokrą plamkę tuż przy cipce. Wtarłem w nią całą spermę. Siedziałem i wpatrywałem się w nią, gdy nagle przyszedł mi do głowy pomysł, by zrobić jej jeszcze kilka fotek, całkiem nago. Zdjąłem jej stanik, uwalniając piękne, choć nieduże piersi, zsunąłem skąpe majteczki. Ułożyłem ją na boku – zrobiłem kilka fotek, na brzuchu – i kilka fotek tyłeczka, nóg, piersi, stópek. Przewracałem ją, rozchylałem jej nóżki, złączałem, wypinałem tyłeczkiem w moją stronę. Monika w ogóle prawie nie reagowała. Ostatnie fotki postanowiłem zrobić, jak leżała na plecach. Rozchyliłem jej nogi, klęknąłem pomiędzy nimi, przystawiłem swojego kutasa do jej cipki – jedna fotka, czubkiem wszedłem w nią delikatnie – następna. Przesunąłem się do głowy, zrobiłem kilka fotek z moim kutasem przy jej ustach. Całe to fotografowanie chwilę trwało, podnieciło mnie, bo w moim penisie znów zawrzała krew. Kucnąłem przy łóżku. Pocałowałem ją w udo. Zszedłem do wewnętrznej jego części. Doszedłem do cipki – gładziutkie fałdki, lekko zlepione ze sobą. Liznąłem delikatnie, palcami rozszerzyłem srom i włożyłem język do środka. W tym samym momencie, gdy poczułem delikatny, lekko kwaśny smak, Monika poruszyła się i westchnęła. Cofnąłem się. Nie wiedziałem, co zrobić, więc zgasiłem światło, żeby w razie co mnie nie rozpoznała. Podszedłem do łóżka, nic się nie zmieniło, dalej leżała oderwana od rzeczywistości. Wróciłem zatem między jej uda. Znów spróbowałem jej wnętrza i znów poruszyła się z westchnieniem. "Podoba jej się” – pomyślałem. Zacząłem ją lizać, zachęcony jej lekkimi ruchami bioder. Poczułem jedną jej rękę na swojej głowie. Wzdychała co chwilę, mimo że wcześniej kontakt z nią był bardzo utrudniony. Pomyślałem, że to jedyna szansa, żeby ją wyruchać. Oderwałem usta od jej cipki, zacząłem całować ją po brzuszku, szyi, doszedłem do ust. Oddawała każdy pocałunek, oddychała ciężko. Chwyciłem swój członek i naprowadziłem na jej cipkę, popchałem lekko, później raz jeszcze i zanurzyłem się w jej ciepłej wilgotnej cipeczce. Całowałem ją w usta – te, w które tak niedawno wsmarowywałem swoją spermę – to podnieciło mnie najbardziej. Posuwałem ją mocno i szybko. Monika próbowała poruszać biodrami do zadanego przeze mnie tempa. Wyprostowałem się i podciągnąłem jej nogi do góry. Oparłem je o swoje barki i dalej ją ostro rżnąłem. Jęczała. Coś mówiła, ale nie bardzo ją rozumiałem, bo bardziej przypominało to stękanie. Na chwilę zwolniłem, jej nogi opadły i Monia zaczęła przekręcać się na bok. Wyszedłem z niej i pomogłem przewrócić się jej na brzuch. Wypięła tyłek. Znów namierzyłem jej cipkę i mocnym pchnięciem znalazłem się w środku, opadła na łóżko, przywarłem do niej całym swoim ciężarem. Jedną rękę podłożyłem pod jej szyję i przyciągnąłem głowę do swojej głowy cały czas mocno w niej pracując.
- Ahh, hyy, aaa! – pojękiwała. – Fuck me! – teraz dopiero zrozumiałem co wcześniej mówiła. – Fuck me Dann – szeptała między swoimi jękami. "Ona myśli, że pierdoli się ze swoim fagasem!” – pomyślałem i wchodziłem w nią jeszcze mocniej. Słyszałem tylko znajomy odgłos, jak jej pośladki obijają się o moje podbrzusze. Ciągle miałem rękę wokół jej szyi. Przyciągnąłem ją mocniej i pocałowałem ze zwierzęcą dzikością. Czułem, że zaraz eksploduję.
- Cum In my pussy! Stay inside. – wyjąkała.
Przyciągnąłem jej głowę jeszcze bliżej, zacisnąłem jej szyję mocniej, napiąłem się i poczułem, że orgazm ogarnia całe moje ciało. Chciałem wbić się nią, jak najgłębiej, wykonałem kilka mocnych ruchów, z całej siły dociskając moje lędźwie do jej tyłka i napierając na nią z całych swoich sił. Po kilku sekundach opadłem bezwładnie na nią, rozluźniłem rękę wokół jej szyi, zakaszlała, łapiąc łapczywie powietrze. Spuściłem się do środka. Tylko ta myśl się liczyła. Spuściłem się do środka kobiety, którą zawsze chciałem przelecieć. Było mi najcudowniej na świecie. Monika leżała ciężko dysząc i chyba nie bardzo wiedząc, gdzie i, z kim jest. Chciałem zrobić dla niej wszystko w tym momencie. Zasługiwała na wszystko. Podniosłem się z niej, wyciągając zmęczonego penisa z jej szparki.
Byłem bardzo zadowolony z tego, co się wydarzyło. Chociaż bałem się, że Monika może domyślić się, co się stało, gdy wstanie rano. Ubrałem się po cichu, podszedłem jeszcze raz do łóżka, pocałowałem ją, nakryłem i wyszedłem, jak gdyby nigdy nic. Wsiadłem do samochodu, jeszcze lekko oszołomiony. Sprawdziłem telefon, zajrzałem do zdjęć i dopiero to uświadomiło mi, że faktycznie przeleciałem Monikę. Było mi niezmiernie dobrze z tą myślą. "Oby tylko brała pigułki” – pomyślałem z uśmiechem spełnienia.
2 komentarze
Ryszard
**** trochę chore walić pijaną ale podniecające
klamra
Aha......