Kocim ruchem podążała w jego stronę, jej usta świeciły czerwoną szminką
Siedział w bezruchu, patrzył uważnie w jej stronę.
Wiedziała że siedzący tam człowiek stanie się dziś zdobyczą….
Z dala wyczuwała niespokojne bicie jego serca.
Barman znający bardzo dobrze stałą bywalczynię tylko ciężko westchnął -wiedział co się szykuje.
Kalina swoje jasne włosy miała upięte w róże, podkreślone czarną kreską oczy wydawały się bardzo dzikie. Ubrana była w czarną obcisłą sukienkę z czerwoną różą na prawej piersi. Wysokie buty połyskujące się w delikatnym płomieniu świec tworzyły jasną poświatę. Wyglądała jakby unosiła się nad ziemią.
Bezszelestnie znalazła się obok niego. Jego jasne niebieskie oczy malowały zdziwienie. Napiła się lekko krwistego płynu z kieliszka, zostawiając na szkle czerwone odbicie ust. On nerwowo przełknął ślinę. Patrzył to na nią, to na ciemny cichy bar..Tutejsi bywalcy zdawali się nie zwracać uwagi na nikogo obok. Mężczyzna ze sąsiedniego stolika rozpinał swojej partnerce guziki od jej pomarańczowego żakietu. Wyglądało na to, ze Ona przepełniona ekstazą od jego pocałunków nawet nie zauważała i nie słyszała szelestu odpinanego fragmentu jej garderoby.
Kalina, położyła dłoń na dłoni towarzysza. Jej śniada skóra była tak zimna. W tym ciemnym pomieszczeniu świeciła niczym diament. Był zauroczony nią, była taka piękna, taka zmysłowa…. Odgarnęła jego długie jasne włosy odkrywając szyje. Jej oczy pociemniały…
Złożyła delikatny pocałunek na jego skórze. Zadrżał. Nerwowo zamknął oczy, serce zaczęło mu bić szybciej. Kalina lekko uśmiechnęła się pod nosem. Wróciła do całowania jego skórę. Lewą ręką przytrzymywała delikatnie szyję. Zatapiała się ustami w ciepłym człowieku, lekko przygryzała wargami każdy centymetr wilgotnej od śliny skóry. Nagle poczuł w sobie pożądanie, zapłonął. Pachniała wanilią, pachniała miłością, pachniała kobietą… Przełożyła lewą nogę na jego kolano. Jej sznurowane do łydek czarne szpilki lśniły.
Nagle usłyszał w uszach jej głos, melodię. Poprosiła żeby ją dotknął.
Nieśmiało położył dłoń na jej kolanie. Ona ssała jego szyję, czuł przyjemny ból. Czuł się jak w piekle z którego nie ma odwrotu. Jej usta spotkały się z jego, były różane, takie miękkie, ciepłe i przyjemne. Oszalał. Jego język poczuł smak maliny. Całował ją zachłannie, całował ją tak, jakby się zapomniał…. Jego dłoń posuwała się coraz wyżej. Dotykał jej ud, pieścił ją. Nagle odepchnęła go. Popatrzyła na niego wielkimi ciemnymi oczami.
Wstała bez słowa, zapraszającym gestem wyciągnęła do niego dłoń… Barman odprowadził ich wzrokiem….
Przed lokalem czekał samochód, jechali niedługo. Po jego głowie krążyły rożne myśli.
Kalina patrzyła w szybę, obserwowała krajobraz. Znała go na pamięć, co noc jechała tędy.
Wysiedli przed starą kamienicą. Do jej mieszkania prowadziły wysokie kręte schody.
Od progu oplotła go sobą, emocje i uczucia uderzały do głowy. Oparł ją o ścianę. Dotykał jej ciała, była taka smukła, była taka zmysłowa. Jej ruchy bioder zapraszały go lubieźnie do zabawy.
Dotknął jej piersi, róża przypięta przy sukience spadła na podłogę. Całował ją zachłannie. Odgięła szyję, lizał ją po skórze, schodził coraz niżej. Przez materiał sukienki dotykał zębami jej sutków. Zadrżała z rozkoszy. Wbiła swoje pazury w jego plecy. Z kieszeni wyciągnął scyzoryk, trzy zwinne ruchy i rozciął ciemny materiał. Widok jej nagiego ciała go onieśmielił. Była taka idealna, tak proporcjonalna. Widok jej pełnych piersi i zmysłowych bioder doprowadzały go szaleństwa. Poddała mu się, poddała się tak jak zawsze. Poddanie się by zaraz zaatakować. Lizał jej ciało. Ssał jej piersi. Były miodowe, były dojrzałe, były takie perfekcyjne. Wbiła palce w czubek jego głowy. Nawet nie wie w którym momencie przenieśli się do sypialni. Wbijał zęby w jej sutki. Mocno zaciskała dłonie w pościeli. Jego wzrok był już mglisty, płonął z podniecenia, pożądania. Poczuła woń jego silny na sobie. Lizał ją zachłannie, a kiedy zrzucił z niej ostatnią część garderoby, płonął żywym ogniem. Kalina dyszała ciężko kiedy pieścił ją poniżej linii pępka. Kiedy jego język wszedł w nią, poczuła motyle oplatające jej ciało. Krzyczała. Jego ślina wraz z jej słonym płynem tworzyły idealną całość. Jej oczy zawężały się coraz bardziej by w końcu wybuchnąć od ekstazy. Kropelki potu pojawiły się na jej plecach. Odepchnęła go, jednym ruchem znalazł się pod nią. Jej fryzura rozpadła się, jasne włosy lśniły, okalały jej piersi. Teraz ona pokazała zwierzę. Rozerwała jego koszule, delikatnie całowała jego klatę piersiową, dotykając językiem coraz to niższych partii ciała. Rozpięła jego spodnie, wiedział co się szykuje. Złożyła pocałunek na jego skarbie. Językiem drażniła go, a on umierał z rozkoszy. Dłoń położyła na jego ustach. Ssał jej palce. Ona całymi ustami kochała jego męskość. Robiła to coraz bardziej zachłannie. A kiedy wiedziała ze jest już bliski – uśmiechnęła się. Popatrzył ledwo żywy na nią, wiedział o co teraz chodzi… Delikatnie wszedł w nią. Zapłonęli. Coraz głębiej, coraz głębiej i głębiej. Krzyczeli. Kalina musiała się uspokoić i okiełznać zmysły… zbliżyła się do jego głowy kiedy szczytował. Jednym gryzem rozerwała mu szyję… Rozerwała aortę. Był tak zdziwiony, jego wzrok zamarł… Zachłannie piła jego jaskrawą esencje… Krew rozlała się po łożu kochanków…. To była tylko kolejna ofiara… Umorusana czerwoną mazią Kalina wyssała z niego ostatnią kroplę. Kiedy jego serce przestało bić, łza popłynęła jej po prawym policzku. Musiała być twarda. Kiedy już pozbyła się ciała była taka rozbita. Umierała, umierała codziennie z każdym z nich…
Dodaj komentarz