Pamiętam, że poprzednie badania miały miejsce w czwartej klasie, kiedy po raz pierwszy oceniano mój rozwój pod względem płciowym. Wstydziłem się, musząc obnażyć się przed obcą osobą, ale oprócz tego uczucia nie odczuwałem nic więcej.
Teraz byłem nastolatkiem, w okresie dojrzewania. Miewałem polucje i zauważyłem, że drażnienie penisa wywołuje uczucie błogości i przyjemności, które w późniejszym czasie prowadziło do ejakulacji. Coraz częściej, z różnych powodów, doświadczałem erekcji, której nieraz się wstydziłem. Wyjątkowo silnymi bodźcami były te wzrokowe, gdy na basenie spoglądałem na kobiety pływające w skąpych strojach kąpielowych.
Badania na wyznaczonej grupie przeprowadzała higienistka, a może pielęgniarka, po tylu latach trudno spamiętać. Była kobietą w średnim wieku, około trzydziestki. Wysoka brunetka, ładnie zbudowana, z piersiami średniej wielkości i zgrabnymi nogami. Do szkoły trafiła rok temu, więc nie badała mnie wcześniej.
Na drugiej godzinie lekcyjnej pani Grażyna, bo tak miała na imię owa higienistka, weszła do klasy i wyczytała trzy nazwiska moich kolegów (w tym moje) oraz dwa nazwiska koleżanek, zaznaczając, aby wyczytane osoby udawały się pojedynczo do jej gabinetu, w pierwszej kolejności dziewczęta, a później chłopcy.
Poczułem dziwne uczucie podniecenia zmieszanego ze wstydem. Wiedziałem, że jeśli będę musiał stanąć przed nią nago, z pewnością mój ptaszek przyjmie postawę „na baczność”, a ja obleję się rumieńcem i wbije wzrok w ziemię. Dlatego postanowiłem odwlekać tę chwilę do końca i być ostatnim badanym.
Moje doświadczenia w kontaktach z płcią przeciwną były zerowe. Nie bawiłem się z równolatkami w „doktora”, a wiedza na temat seksualności opierała się jedynie na tym, czego dowiedziałem się na zajęciach z biologii i przysposobienia do życia w rodzinie. Owszem, widziałem w realu kobiece piersi (mojej mamy), a gdzieś tam, kiedyś na filmie, mignęła sylwetka nagiej kobiety. W tamtych latach pornografia i erotyka w Polsce raczkowały, a w głębokim „podziemiu” krążyły zachodnie pisemka, takie jak „Playboy” czy „Hustler”. Rodzice restrykcyjnie przestrzegali, bym nie oglądał filmów niedozwolonych.
Pierwsza z dziewczyn wróciła po piętnastu może dwudziestu minutach, podobny czas zajęło badanie drugiej z moich koleżanek. Nastąpiła przerwa, więc szybko ulotniłem się do ubikacji, aby nikt mnie nie znalazł. Odczekałem chwilę po dzwonku obwieszczającym koniec pauzy, gdyż zdawałem sobie sprawę, że nauczycielka wyśle zaraz na początku lekcji pierwszego z chłopaków i przynajmniej będę drugi. Przeciągnąłem dobre trzy może cztery minuty i wparowałem do klasy.
— Gdzie ty się podziewałeś? — usłyszałem od nauczycielki.
— Przepraszam, ale byłem w ubikacji i nie zdążyłem — odparłem.
— Siadaj już — poleciła.
Siedziałem jak na szpilkach. Z jednej strony byłem ciekawy, co powie kolega, który wróci, z drugiej zaś kombinowałem, jak to zrobić, by być ostatnim z badanych.
Sławek, bo tak miał na imię pierwszy z badanych, powrócił po około 20 minutach, lecz siedział z przodu w innym rzędzie niż ja. Nie zauważyłem, aby zachowywał się inaczej, więc trochę się uspokoiłem. Nauczycielka, jakby czytając w moich myślach, skierowała do higienistki Pawła. Westchnąłem z ulgą. Moje myśli błądziły gdzieś daleko, nie słuchałem tego, co starała się nam przekazać.
Pragnąłem tylko usłyszeć dzwonek obwieszczający przerwę i zaspokoić swoją ciekawość. Co chwila spoglądałem na zegarek.
Jeszcze trzy minuty i przerwa — pomyślałem w duchu.
I wtedy do sali wszedł Paweł, który poszedł jako drugi…
Wiedziałem, że ociąganie się nie ma sensu. Wstałem i wolno skierowałem się w kierunku wyjścia.
— I jak? — zapytałem szeptem druha w momencie, gdy go mijałem.
— Sam zobaczysz — odpowiedział zdawkowo.
— Nie rozmawiać — zganiła nas nauczycielka.
Gabinet higienistki był blisko, praktycznie w prawo skos od klasy. Dosłownie dziesięć, jedenaście kroków. Podszedłem do drzwi, zapukałem, usłyszałem „proszę”. Delikatnie otworzyłem drzwi i zniknąłem we wnętrzu gabinetu.
Pani higienistka siedziała za biurkiem. Odłożyła kartę badań mojego poprzednika i wyciągnęła moją. Podniosła wzrok i uśmiechnęła się do mnie.
— Proszę za parawan — zaprosiła, wskazując mi kierunek ręką.
Powoli skierowałem się we wskazane miejsce.
— Rozbierz się do naga, ubranie połóż na fotelu — dodała, gdy ją mijałem.
Ubrana była w biały fartuch, na nogach miała klasyczne medyczne drewniaki. Ten pierwszy zasłaniał jej zgrabne nogi nieco poniżej kolan.
Stanąłem za parawanem. Znajdowała się tam leżanka, waga wraz z miarką do mierzenia wzrostu i fotel. Rozpiąłem szkolny fartuszek, następnie koszulę, i wtedy usłyszałem dźwięk dzwonka. Nie rozbierałem się dalej, mając nadzieję, że wypuści mnie na przerwę.
— No, na co czekasz? — zapytała, zaglądając za parawan.
Zrzuciłem koszulę i kontynuowałem proces obnażania się. Pani higienistka w tym czasie zadawała szereg pytań dotyczących imienia, nazwiska, przebytych chorób itp. Gdy zacząłem zdejmować spodnie, mój ptaszek zaczął gwałtownie rosnąć. Dyskomfort, jaki poczułem, nie należał do przyjemnych.
„Jakaś obca baba będzie mnie oglądać na golasa” — myślałem wściekły.
Wreszcie ściągnąłem slipki. Organ sterczał jak słup. Starałem się na niego nie patrzeć, sądząc, że w ten sposób ochłodzę podniecenie.
Ułożyłem na fotelu ubrania, a buty wsunąłem pod leżankę. Nagi czekałem na nią. Ona jednak wypełniała jeszcze jakieś papierzyska. Usiadłem na leżance i wtedy stało się…
Usłyszałem, jak otwierają się drzwi od gabinetu, i rozpoznałem głos mojej wychowawczyni, która jednocześnie była nauczycielką matematyki.
— O Grażynko jak dobrze, że jesteś — rozpoznałem głos matematyczki.
Poderwałem nogi z podłogi jak opętany. Działałem szybko i bez planu. Podciągnąłem nogi pod podbródek i praktycznie wstrzymałem oddech. Usłyszałem hałas przesuwanego krzesła. Wychowawczyni najprawdopodobniej usiadła za stolikiem przy higienistce. Chwilę wcześniej dał się słyszeć szelest papierzysk. Z pewnością pani Grażyna zsunęła papiery na jedną kupkę i wsadziła do biurka.
— Słuchaj, coś mi wlazło w krzyż… — rozpoczęła trajkotać wychowawczyni.
Co plotła dalej, nie spamiętałem Przez głowę przeleciało mi sto myśli.
„Boli ją krzyż, tu jest leżanka… i nagi ja…”
Popatrzyłem na siebie. Tkwiąc w tej pozycji, miałem wrażenie, że zakrywam swe klejnoty. Tak tylko mi się wydawało. Ptaszek sterczał jeszcze mocniej, napletek delikatnie się zsunął, odkrywając główkę, a jądra pięknie komponowały się pomiędzy udami. Sytuacja nie do pozazdroszczenia.
„Założyć majtki albo spodnie i będzie sukces” — pomyślałem, rozglądając się, gdzie są.
Były… pięknie ułożone na fotelu, który był spory kawałek od leżanki. Aby tam się dostać, należało zrobić trzy kroki po podłodze, a parawan nie maskował ruchów stóp. Każdy gwałtowny ruch mógł spowodować szelest, a zasięg moich rąk był za krótki, aby sięgnąć tam nawet z rogu leżanki.
Panika sięgnęła zenitu. Nerwowo zacząłem się rozglądać wokół. Wychowawczyni coś mówiła, że ten ból promieniuje w dół, aż do pięt, a ja uzmysłowiłem sobie, że teraz jest długa przerwa.
Obróciłem głowę w prawo i na parapecie zauważyłem jakiś zwitek.
Dobre, i to, przynajmniej tym się opasam — przeszło przez myśl.
Z leżanki to coś było na wyciągnięcie ręki. Najostrożniej, jak mogłem, sięgnąłem tam dłonią i chwyciłem zawiniątko. Poczułem, że jest to miłe w dotyku, delikatne i dość lekkie. To były kobiece rajstopy. Zwyczajne damskie rajty koloru białego, takie, jakie noszą pielęgniarki w szpitalach lub przychodniach.
Nie myślałem racjonalnie. Doszedłem do wniosku, że lepiej okryć się tym, niż tkwić nago. Brałem pod uwagę fakt, że trajkocząca wychowawczyni za chwilę będzie chciała się zwalić na leżankę, a higienistka nalepi jej jakiś plaster lub nasmaruje ją maścią, nie zwracając uwagi na mnie. Podwójny wstyd i upokorzenie.
Ostrożnie położyłem się na leżance. Widziałem nieraz, jak matka zakłada rajstopy, więc jakieś pojęcie jak to zrobić miałem. Zwinąłem obie „nogawki” i leżąc na plecach, podciągnąłem obie nogi do klatki piersiowej. Trzymając rajstopy w obu dłoniach, naciągnąłem je na stopy i ostrożnie począłem naciągać je na nogi. Wszystko na totalnym bezdechu. Dojechałem nieco powyżej ud i tu zaczął się problem.
Ptaszek sterczał jak drut, pośladki oparte o leżankę blokowały dalsze nakładanie rajstop. Podparłem się jedną ręką, a drugą naciągnąłem, później zrobiłem podobnie, podpierając się drugą ręką. Tył rajtuzów okrywał tyłek. Delikatnie podniosłem się na plecach i naciągnąłem przód, zakrywając nylonową powłoką jądra i penisa.
Poczułem dziwną przyjemność…
Popatrzyłem w dół. Przedni szew centralnie ułożył się sterczącym ptaszku, drażniąc odkrytą główkę. Z ptaszka zaczął wydobywać się preejakulat. Wybrzuszenie, tam, gdzie był fallus, było znaczące i momentalnie zrobiło się tam wilgotno. Zawstydziłem się i spróbowałem przesunąć szew na bok. Poczułem znaczącą przyjemność oraz wzrost podniecenia. Postanowiłem nie drażnić fujarki, która stała się nagle bardzo podatna na tego rodzaju bodźce.
I wtedy zadzwonił dzwonek…
— Mam teraz ostatnią lekcję Grażynko, to wpadnę później — usłyszałem głos wychowawczyni.
Odgłos przesuwanego krzesła, trzask zamykanych drzwi i stukot drewniaków.
Pani higienistka śmiałym krokiem dotarła za parawan.
— Przepraszam, że tyle czekałeś… — rozpoczęła mówić, mijając parawan.
Gdy skierowała na mnie wzrok, głos uwiązł jej w gardle. Stała zaskoczona. Byłem cały w purpurze, z podkulonymi do klatki piersiowej nogami owleczonymi w białe rajstopy, nie mogłem wydusić z siebie słowa.
— Co ty robisz? — wyrzuciła z siebie i zawiesiła głos.
— Ja… proszę pani… Ja bardzo się wstydziłem… myślałem, że tu wejdziecie… nie mogłem dostać się do ubrań — dukałem ze wzrokiem wbitym w ziemię.
— Popatrz na mnie — powiedziała dobrotliwym tonem głosu.
Podniosłem wzrok i nieśmiało spojrzałem na nią. Ptaszek jeszcze bardziej sterczał. Uśmiechnęła się do mnie.
— Wstań głuptasie — poprosiła
Wykonałem polecenie bez zawahania, Tkwiłem przed nią w tych nylonach, z których za wszelką cenę chciał oswobodzić się penis. Mój ruch spowodował, że szew rajstop ponownie podrażnił główkę, co spowodowało, że tam na dole byłem coraz bardziej wilgotny. Czułem narastająca przyjemność w podbrzuszu.
— Ściągniemy te rajstopy — powiedziała i powoli zaczęła je zsuwać.
Nie było to jednak takie proste. Sterczący penis uniemożliwiał sprawne pozbycie się ich. Pani Grażynka pociągnęła przednią górną część rajstop jedną ręką, a drugą chwyciła za ptaszka, dociskając go do brzucha. Jeju, jak to na mnie zadziałało! Fallus był cały mokry, napletek zsunięty do oporu, dodatkowo bodźce pochodzące od nylonu i szwu spowodowały nagły przypływ fali ciepła i… stało się.
Wytrysk nasienia był niekontrolowany i gwałtowny.
— Ojej co… — szepnęła w momencie, gdy sperma trysnęła na mój brzuch oraz jej dłoń przytrzymująca organ.
Jęknąłem z rozkoszy i mimowolnie zacząłem poruszać tyłkiem do przodu i do tyłu. Penis uwięziony w jej dłoni wyrzucał z siebie kolejne porcyjki nasienia. Kobieta przestała ściągać ze mnie rajstopy.
— Już dobrze, już dobrze, spokojnie — szepnęła.
Wykonałem jeszcze parę ruchów. Serce biło jak szalone, oddech był przyśpieszony.
— Poczekaj, przyniosę gazę — szepnęła, gdy dojrzała, że już skończyłem i udała się do szafki ze środkami higienicznymi.
Stałem z opuszczonymi rajtuzami, upaprany spermą, Jednak na swój sposób szczęśliwy i spełniony.
Powróciła po chwili ze zwitkiem gazy. Chciałem wziąć go od niej, ale odsunęła moją rękę. Wprawnie uchwyciła penisa, odciągnęła skórkę i wytarła pozostałości spermy z niego, a później z brzucha.
— Ubierz się, a te rajstopy wyrzuć do kosza. Myślę, że na dzisiaj zakończymy badanie co? — stwierdziła z lekkim uśmieszkiem na twarzy.
— Yhm, tylko niech pani nic nikomu nie mówi. Proszę — poprosiłem, zakładając majtki.
— Oczywiście mały mężczyzno, to będzie nasza tajemnica — odparła i uśmiechnęła się w dość specyficzny sposób.
4 komentarze
Lucjusz
I to się nazywa profesjonalizm. Nie jakimiś tam zużytymi rajstopami, które były do wyrzucenia (w sumie mogła uprać), tylko zwitkiem gazy. Tylko powinna tę gazę trzymać profesjonalnie w takich łapkach, czy jak tam się nazywa to narzędzie. Wtedy byłby hardkor. Profesjonalna operacja wycierania spermy sprzętem medycznym z zachowaniem wszelkich reguł i procedur. A to trwa. Na pewno by mu drugi raz stanął
.
Jammer106
@Lucjusz nie pomyślałem o tym, słuszne spostrzeżenie. Pozdrawiam i dziękuję za komentarz.
Pumciak
Bardzo fajnie się czyta lubie takie klimaty
Jammer106
@Pumciak dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie.
LosSaperos46
Świetne opowiadanie 👍👍👍 Łapka i dodano do ulubionych 😀😀😀
Jammer106
@LosSaperos46 dziękuję za komentarz i pozdrawiam serdecznie. Zapraszam do moich innych opowieści.
Historyczka
No jak tu nie dać łapki w górę
Jammer106
@Historyczka Dziękuje bardzo i gładzę po manszecie Szanowną Historyczkę.
Historyczka
@Jammer106

Jak Ty Autorze mnie dobrze znasz... wiesz że w moim przypadku to nie rajstopy wykorzystałby ochoczy młodzian...
Jammer106
@Historyczka Historyczko, pończoszki nie drażniłyby młodego organu w taki sposób jak rajstopki, tu tylko te mogły dać swoistego nylonowego kopa.
Pozdrawiam