- Gdzie jesteś? – pytam drżącym z niecierpliwości głosem.
- W bibliotece – odpowiada głęboki, męski, znajomy głos.
- Za dziesięć minut – mówię pewnie, po czym rozłączam się.
Szybko biegnę do swojego pokoju i wpadam pod prysznic. Błyskawiczne mycie mam już opanowane do perfekcji, więc po pięciu minutach jestem gotowa, suszę włosy i robię delikatny makijaż. Pospiesznie się ubieram, po czym zmierzam znajomymi korytarzami akademika w kierunku wyjścia. Szkoła mieści się w osobnym budynku niedaleko naszego akademika, więc mam dosłownie kilka metrów. Po chwili stoję w bibliotece i szukam wzrokiem Maksa. Dostrzega mnie i wstaje.
- Hej – uśmiecha się.
- Daruj sobie, jestem wykończona i spragniona – mówię bez owijania.
- O-okej – nie pierwszy raz widzi mnie w takim stanie, więc bez słowa kierujemy się do schowka na różne badziewie na pierwszym piętrze. W zeszłym roku udało mi się zdobyć klucze do tego pokoju, nie było łatwo, ale działałam za potrzebą.
Wchodzimy, a słabe światło starej lampy delikatnie oświetla znane nam już pomieszczenie. Zamykam drzwi na klucz i rzucam się na Maksa. Obejmuję jego szyję i wplątuję palce we włosy, nasze języki odgrywają namiętny taniec. Obejmuję go nogami, a on podtrzymuje mnie za pośladki, odrywa się od moich ust i całuje szyję. Delikatnie drażni wrażliwą skórę zębami, dobrze wie, że to uwielbiam. Wzdycham i jęczę, przechodzi do starego i widocznie wysłużonego biurka. Kładzie mnie na nim i wraca do moich ust. Gładzi palcami moją gładką skórę, jest środek maja, więc ciepło pozwala na lżejsze ubrania. Podwija moją koszulkę i odsłania piersi z biustonosza. Całuje każdą i przygryza brodawki, jęczę, bo nienawidzę tego, że tak dobrze zna moje ciało. Wplatam palce w jego włosy i przyciskam jego głowę do mojego ciała. Odrywa się od piersi i natarczywie całuje mnie w usta, następnie przechodzi do szyi, a potem do brzucha. Całuje każdy centymetr zataczając ścieżkę rozkoszy na moim wyćwiczonym brzuchu. Kiedy jest już przy krawędzi szortów jednym, sprawnym ruchem odpina guzik i zsuwa je ze mnie. Leżę teraz na stole w czarnych, koronkowych stringach z podwiniętą koszulką i zniekształconym stanikiem. Ku mojej irytacji, Maks zaczyna swoją kolejną wędrówkę tym razem wewnętrzną częścią ud kierując się w górę. Wiję się pod jego dotykiem, uwielbiam, gdy to ze mną robi, droczy się ze mną i moim ciałem, choć wie, jak reaguję. Gdy już jest przy mojej kobiecości zaczyna mnie drażnić przez delikatny materiał majtek, a ja rozpływam się. Zdejmuje majtki i przysysa się do mnie. Jego język zatacza kółeczka, dokładnie penetrując moją kobiecość. Przytrzymuję się krawędzi biurka, bo nie umiem utrzymać swojego ciała w ryzach.
Maks odrywa się ode mnie i patrzy swoimi jak zwykle wielkimi, ciemnoniebieskimi oczami – znam ten wzrok, teraz moja kolej. Zgrabnym ruchem zsuwam się z biurka, zdejmuję stanik i koszulkę. Stoję przy nim i całuję go w usta, tym samym czując własny smak, bawię się w to samo co on. Zaczynam od szyi, zdejmuję jego koszulkę, pokazując jego umięśniony i wyrzeźbiony brzuch – ćwiczymy razem, więc wiem jak długo nad tym pracował. Całuję jego tors, przechodzę do pępka, a następnie klękam przed nim. Rozpinam pasek i guzik spodni, po czym zdejmuję je razem z bokserkami. Jego stojąca na baczność męskość czeka, a ja znając się już na rzeczy biorę go do buzi. Maks wzdryga się i wzdycha, przeszkolił mnie już tak, że dokładnie znam go, zresztą tak samo jak on mnie. Zataczam językiem kółeczka wokół jego główki, wsuwam jak najgłębiej potrafię. Bawię się jego penisem, raz po raz zerkając na jego wyraz twarzy, mruży oczy i ma rozwarte usta – uwielbiam ten widok. Wracam do swojej zabawy.
- Dość. Wstawaj – nakazuje chwytając mnie za łokieć.
Wracam do swojej wcześniejszej pozy i kładę się na biurku. Patrzę pożądliwym wzrokiem na mojego kochanka. Mam ochotę poczuć go w sobie teraz, już!
- Wzięłaś pigułkę? – pyta ocierając się członkiem o moją intymność.
Kiwam głową.
Wsuwa się we mnie, a ja zatapiam się w tym błogim uczuciu. Kocham to! Wypełnia mnie całą, czuję każdy centymetr jego okazałej męskości w sobie, czuję każde pchnięcie – te delikatniejsze i te głębsze. Patrzymy sobie w oczy, każdy z nas doskonale zna ten wzrok. Nachyla się do mnie i całuje.
Następnie łapie mnie na ręce, a ja zawieszam ręce na jego umięśnionych barkach. Przez chwilę podskakuję na nim, w powietrzu. Jesteśmy jednością, jednym ciałem i duszą, czuję to, kiedy rozpadam się na kawałki, a moje pożądanie osiąga szczyt.
- Aaa! Maks! – krzyczę głośno w euforii, a moje ciało jest poddawane niekontrolowanym drgawkom.
Nie dochodzę jeszcze do siebie po przeżytym orgazmie, a wyczuwam dochodzącego we mnie Maksa. Jęczy do ucha moje imię, po czym odchyla głowę do tyłu, a ja czuję ciepło rozpływające się we mnie.
Opadam na niego, wiszę na jego ciele bezwładna i wyczerpana. Trzyma mnie mocno, wiem, że nigdy mnie nie puści. Po minucie wysuwa się ze mnie i stoimy naprzeciwko siebie.
- To było boskie, maleńka – mówi, po czym daje mi krótkiego buziaka w usta.
- Wiem – szepczę, bo nadal nie doszłam do siebie.
Zbieramy swoje ubrania i pilnując, żeby wszystko było tu tak jak zawsze wychodzimy z naszego raju. Niedługo znowu tam zabawimy - myślę.
Wracamy do biblioteki, muszę znaleźć jakąś książkę, która powinna pomóc mi w napisaniu pewnego eseju.
Tak, studiuję i mieszkam w akademiku w Wielkiej Brytanii, pochodzę z zamożnej rodziny, tak samo jak Maks, więc jesteśmy zmuszeni do dbania o edukacje. Oczywiście rodzice wymagają od nas przejęcia interesów – moi mają własną, świetnie prosperującą kancelarię adwokacką, a rodzice Maksa mają własną firmę budowlaną. Nasze rodziny znają się praktycznie od zawsze, tak samo jak ja i Maks, jesteśmy jak rodzeństwo, kochające się rodzeństwo, którego żadne z nas nigdy nie miało. Oczywiście nasi rodzice chcieli, abyśmy byli ze sobą i nadal z nimi walczymy w tej sprawie, bo łączy nas silna przyjaźń i zaspokojenie pragnień.
Patrzę na niego kątem oka, jest przystojny, a nawet bardzo. Ma jasnobrązowe, zwichrzone włosy i ciemnoniebieskie oczy, w których panuje niesamowita głębia. Jego szeroka szczęka i pełne usta dodają mu męskości i zmysłowości, jest wysoki i jak wcześniej wspomniałam wysportowany. Niejedna dziewczyna ma mnie zjeść, kiedy razem gdzieś wychodzimy, wprost czai się pożądanie i zazdrość w ich oczach. Natomiast ja jestem wysoką blondynką z prostymi, długimi włosami. Mam jasną karnację i błękitne oczy. Wcale niczym się nie wyróżniam i wcale nie mam mnóstwa adoratorów.
- Więc co było powodem naszego, dzisiejszego spotkania? – odrywa mnie z zamyślenia.
- Ciekawe pytanie, a więc tak samo ciekawa odpowiedź: TO CO ZAWSZE – mówię teatralnym głosem.
- Nie wiedziałem, że kobiety mają tak często chcicę – drapie się po brodzie, na której widać kilkudniowy zarost.
- Nie wiem, czy wszystkie. Może to tylko ja tak mam – wzruszam ramionami. – Dobrze, że wtedy mogę na ciebie liczyć, bo inaczej rzuciłabym się na pierwszego lepszego.
- Tak, a ja na ciebie – przypominam sobie kilka sytuacji, w których to on ściągał mnie do schowka, bo miał nagłą potrzebę rozładowania.
- Czego szukasz? – wskazuje na regał z książkami historycznymi.
- Książkę o wynalazkach XIX wieku, polecisz mi którąś? – uśmiecham się znacząco.
Maks to niewiarygodny kujon, choć nie spędza całych dni w bibliotece, to można powiedzieć, że bardzo pilny z niego student. I oto proszę, kolejny powód, aby kobiety pożerały go.
- Masz tę, chyba najbardziej mi pomogła – podaje mi książkę ze zdartą okładką.
Maks jest rok starszy ode mnie, więc jeśli potrzebuję pomocy, zawsze mogę na niego liczyć… oczywiście nie tylko w sprawach seksualnych.
- Kiedy jest ta kolacja z naszymi rodzicami? – pytam gdy siadamy przy naszym ulubionym stoliku, w kącie przy oknie.
- Chyba w tę sobotę – marszczy brwi. – Czekaj, sprawdzę.
Wyciąga najnowszego IPhone’a i włącza kalendarz, po chwili kiwa głową.
- Jedziemy razem? – w sumie znam odpowiedź.
- Jak zwykle – uśmiecha się lekko, po czym zatapia się w lekturze, tak samo jak i ja.
Robię szczegółowe notatki, raz po raz wertując stronnice. Po godzinie zamierzam wracać do pokoju, dziś jestem wyjątkowo zmęczona, więc zamierzam spędzić resztę dnia w łóżku… sama.
- Ja już będę się zbierać – mówię zamykając książkę.
- Już? Odprowadzę cię – robi to samo i wstaje.
Przewracam oczami, ale zgadzam się. Po chwili wychodzimy ze szkoły i zmierzamy do akademika. Dziewczyny mieszkają w innym budynku, niż chłopacy, choć mamy do siebie dość blisko.
- Jak ci poszedł ten ostatni egzamin? – pytam, żeby mieć jakiś temat.
- Całkiem dobrze… chyba – marszczy brwi.
- Czyli świetnie – domyślam się.
- Jeśli chcesz, żebym ci w czymś pomógł to powiedz – otwiera przede mną drzwi do budynku.
- Pamiętam i dziękuję ci za to – uśmiecham się blado.
- Powinnaś się częściej uśmiechać, bardzo ładnie ci wtedy – przygląda mi się, a ja czuję zawstydzenie.
To jedyny facet, który potrafi doprowadzić mnie do takiego stanu. Zazwyczaj jestem pewną siebie dziewczyną, nie mam kompleksów, bo wiem, że nikt nie jest idealny.
- Okej, postaram się – wykrzywiam się i robię głupią minę.
- Zmykaj, nara! – przytula mnie na pożegnanie śmiejąc się.
- Pa – odpowiadam i wchodzę do budynku.
Kieruję się schodami na drugie piętro i wchodzę do pokoju numer 4. Dostrzegam, że moja koleżanka – Nina jeszcze nie wróciła z zajęć, tym lepiej. Ma jakiś problem do Maksa, chociaż próbowałam z nią o tym porozmawiać, nigdy nie chciała mi wyjaśnić o co chodzi, nawet on się nie domyśla. To właśnie jest jednym z powodów, dla których musimy spełniać swoje zapotrzebowania w schowku.
Typ naszej przyjaźni jest bardzo popularny na świecie, niemal każdy zna "Friends with benefits” lub seks bez zobowiązania, ale w naszym przypadku było trochę inaczej. My znamy się od dawna, odkąd pamiętam zawsze nasi rodzice się spotykali, a my bawiliśmy się w ogrodzie. Potem zaczęłam się przyjaźnić z Maksem, to wyszło bardzo nieprzewidywalnie, zamiast spędzać przerwy z dziewczynami, włóczyłam się z jednym z najprzystojniejszych chłopaków w szkole po boisku. W pewnym momencie coś się zmieniło i rzuciliśmy się na siebie, nikt z nas nie chciał niczego głębszego, żadnego zakochania ani miłości, tylko seks. I tak pozostało do dziś, wiem, że nie zdołam pokochać Maksa w inny sposób, kocham go jak brata… brata, z którym się pieprzę.
Kładę się na łóżku i wyciągam książkę, za oknem widać rozlewające się na korony drzew promienie słoneczne, od razu robi się człowiekowi cieplej na duszy. Zatapiam się w lekturze.
- Och.. Już jesteś? Hej – słyszę głos Niny.
- Cześć, co słychać? – pytam przeciągając się.
- Wszystko w porządku – mruczy i kieruje się do łazienki.
- To świetnie – mówię do jej pleców.
Nigdy nie zrozumiem tej dziewczyny – myślę w głowie. Czasem rzeczywiście współczuję facetom znosić nasze humorki, choć ja staram się mieć nad nimi kontrolę.
- Sara, widziałaś gdzieś mój żel pod prysznic? – słyszę głos dobiegający z łazienki.
- Nie, a co? Zgubiłaś? – pytam głośnym głosem.
- Nie wiem, mogłabyś go poszukać u mnie na półce? Zdaje mi się, że powinien tam być – wstaję z łózka i kieruję się do części pokoju należącej do Niny. Na półce stoi lawendowy żel pod prysznic.
- Tak, jest tu. Przynieść ci go?
- Jakbyś mogła – odpowiada.
Biorę żel i wchodzę do łazienki. Nina stoi owinięta w ręcznik, wyciąga rękę, a ja jej podaję żel. Nagle dostrzegam jakieś wyraźne i regularne kształty na jej nadgarstkach. Przypominają trochę tygrysie wzory, ale są cieńsze, jakby ktoś malował je czerwonym flamastrem… albo żyletką.
- Nina, co to jest? – pytam wskazując wzrokiem na jej nadgarstki.
- Co? – udaje zdezorientowaną.
- To co masz na nadgarstkach. Nie udawaj, że nie wiesz. Co to jest? – pytam biorąc jej rękę i odwracam tak, że widać wyraźnie wszystkie, liczne blizny.
Milczy.
- Nina, masz jakieś problemy? Powiedz mi. Proszę, to nie jest wyjście – patrzę dobrodusznie na nią, ale w jej oczach widzę coś innego. Płomienie, nie wiem co oznaczają, wstyd, nienawiść, brak siły.
- Dam sobie radę. To nie twoja sprawa – wyrywa rękę i wchodzi do kabiny. – Chciałabym wziąć prysznic.
Po chwili ruszam się z miejsca i wychodzę, siadam na łóżku i zastanawiam się jak jej pomóc. Cholera. To wygląda strasznie, już wiem dlaczego cały czas chodzi w długich rękawach, choć jest środek maja.
Muszę z kimś o tym porozmawiać, Maks na pewno mi pomoże.
Następnego dnia budzę się o świcie, nie spałam zbyt dobrze rozmyślając o tym co zobaczyłam. Wczoraj już w ogóle nie rozmawiałyśmy, a ja tak bardzo chcę jej pomóc. Nina to świetna dziewczyna, na początku była energiczna i radosna, a teraz jest ponura i wiecznie smutna. Coś musi się dziać, a ja muszę się tego dowiedzieć.
Wychodzę spod prysznica i owijam się ręcznikiem. Cicho poruszam się po pokoju i rezygnuję z wysuszenia włosów, podchodzę do szafy i wybieram czarne legginsy, białą, dłuższą bluzkę i sweterek. Jednocześnie myślę co mogłabym jutro ubrać na kolację do rodziców, chyba wybiorę tę purpurową sukienkę.
Wyszłam z akademika, do pierwszych zajęć miałam jeszcze godzinę, więc zdążyłam jeszcze zjeść śniadanie.
Rzuciłam torbę na krzesło obok w bibliotece, po pierwszych zajęciach postanowiłam zaczekać na Maksa, który tradycyjnie powinien się tutaj zjawić. Pochyliłam się, żeby wyciągnąć zeszyt, ale ktoś zakrył mi oczy.
- Wcale cię nie poznałam – powiedziałam do Maksa, który stał za mną. Dotykałam jego dłoni i wyczuwałam jego silne i znajome mi dłonie. – Panie Maksymilianie, proszę mnie puścić.
Patrzyłam na jego uśmiechniętą twarz, przynajmniej jedno z nas się wyspało.
- Jesteś nie w humorze? – uśmiech nadal nie szedł mu z twarzy.
- Nie, po prostu się nie wyspałam. Wczoraj widziałam coś strasznego – opowiedziałam mu. – Musiałbyś widzieć te blizny, masakra.
- Próbowałaś z nią porozmawiać? – podparł głowę na ręce.
- Tak, ale mnie spławiła. Domyślam się, że to nie jest dla niej łatwy temat – przygryzłam wargę, mam totalny mętlik w głowie.
- Uważam, że powinnaś delikatnie ją przekonywać do siebie. Zapraszaj ją na kawę albo na coś takiego, po prostu zbliż się do niej, tak jakbyście były koleżankami – poradził spokojnie Maks.
- To będzie dla mnie niecodzienne, bo z nikim innym od ciebie nie piję kawy, ale postaram się – uśmiechnęłam się blado. – Idziemy dzisiaj na siłownię?
- Jasne, o której kończysz?
- O 15.
- Świetnie.
- Wiesz o której jutro mamy się zjawić na kolacji? – zapytałam przypominając sobie o tym, że dawno nie widziałam rodziców.
- Chyba około 19, to wyjedziemy o 18.30 – odpowiedział.
- Ok.
Następnego dnia obudziłam się około godziny jedenastej, od razu poczułam bolesne skutki wczorajszego ćwiczenia na siłowni, co jak co, ale Maks potrafi dać niezły wycisk. Postanowiłam pójść pobiegać, wiem, że jeśli nie rozruszam mięśni, to będzie jeszcze gorzej. Biegłam parkiem i pobliskimi, cichymi uliczkami. Po godzinie, cała spocona zmierzałam do akademika. Zauważyłam, że Nina nadal nie wstała, więc starałam się nie hałasować. Wzięłam szybki prysznic i od razu poczułam się lepiej. Ubrałam się i wyszłam z pokoju, po drodze zadzwoniłam do Maksa, odebrał po kilku sygnałach.
- Halo? – usłyszałam zaspany i schrypnięty głos.
- Nie halo, tylko dzień doberek. Wstawaj śpiochu, umyj zęby i wymaszeruj ze mną na miasto na śniadanie – zaczęłam się śmiać.
- Teraz? – westchnął nie czekając na moją odpowiedź. – No dobra.
- Spotkamy się za 10 minut przed szkołą – powiedziałam, po czym się rozłączyłam.
Dziś jest sobota, więc szkolny bufet jest czynny później, a mnie niezbyt chce się czekać. Poza tym od wieków już nie byłam w mieście, a to jest doskonała okazja.
Po 15 minutach szłam z Maksem ulicą rozświetlaną przez poranne promienie słoneczne, cudowna pogoda zachęcała do życia.
- Jak tam z Niną? – zaczął Maks, a mnie od razu zepsuł się humor.
- Nijak. Nie wiem jak mam do niej dotrzeć – odpowiedziałam ponuro.
Chciałabym pomóc tej dziewczynie, bo wiem, że wiele osób w naszym wieku ma trudne sytuacje i nieraz słyszy się o samobójstwach.
- Może zamiast mnie, mogłabyś zaprosić ją na wyjątkowo wczesne śniadanie. Kobieto, jest ósma i sobota! Powinienem właśnie się przewracać na drugi bok – zawołał, a ja zaczęłam się śmiać.
- Ja już byłam biegać, bo po wczorajszym ból był nie do zniesienia – odpowiedziałam krzywiąc się, bo nadal czułam napięcie na całym ciele.
- No i prawidłowo – odparł Maks otwierając przede mną drzwi do kafejki.
To była nasza ulubiona knajpa, zawsze tu przesiadywaliśmy, gdy mieliśmy wolne. Zamówiliśmy śniadanie i kawę siedząc przy oknie i obserwując ulicę.
- Nie wiem w co się ubrać dziś – mruknęłam bawiąc się solniczką.
- No nie… Zaczyna się – wywrócił oczami, a ja zgromiłam go wzrokiem.
- Po prostu nie wiem w co się ubrać. Wy macie łatwiej, garniak i po sprawie – machnęłam ręką.
- Ale to nie moją płeć nazywa się piękną – wyszczerzył zęby. – Jakoś musiałyście sobie na to zasłużyć.
Nie odpowiedziałam, bo zaczęłam chichotać, a potem głośno śmiać. Na szczęście nie było zbyt dużo ludzi o tej porze w lokalu.
Po zjedzonym śniadaniu powłóczyliśmy się po mieście, a potem wróciliśmy do szkoły, aby dokończyć kilka prac. Wychodziliśmy z biblioteki, gdy Maks mocno szarpnął mnie za rękę, podniósł i przerzucił sobie przez ramię. Krzyknęłam, chociaż wiedziałam, że to i tak nic nie pomoże. Wiedziałam dokąd zmierza, a na to nie było żadnej rady. Gdy zbliżaliśmy się do drzwi schowka wyjęłam z torby kluczyk i jakbym to już dawno przewidywała podałam go Maksowi, aby sam otworzył.
Weszliśmy, a po chwili już migało żółte światło. Maks dokładnie zamknął drzwi i posadził mnie na biurku, pogładził mnie ręką po policzku, a potem założył mi pasmo włosów za ucho. Zbliżył swoje usta do moich i pocałował. Najpierw delikatnie muskał moje wargi, a następnie coraz bardziej na nie napierał. Zarzuciłam mu dłonie na kark, a on wsunął ręce pod moją bluzkę. Po chwili zdjął ze mnie bluzę, koszulkę i stanik. Zaczął delikatnie muskać ustami skórę na karku i szyi, aby przejść na dekolt i piersi. Ssał i przygryzał moje sutki, wiedząc, że doprowadza mnie to do szaleństwa. Następnie lekko pchnął mnie tak, że położyłam się plecami na blacie biurka. Zataczał dróżkę rozkoszy na moim brzuchu, aby następnie przejść do mojej kobiecości. Szybko zdjął ze mnie buty i dżinsy, zaczął pieścić mnie przez materiał koronkowych majtek, wzdychałam i jęczałam zaznając rozkosz, jaką tylko on mógłby mi podarować. Byłam już całkowicie mokra, totalnie nie kontaktowałam, liczyła się tylko ta chwila, tu i teraz. Maks zdjął ze mnie majtki i zaczął zataczać kółka dłonią doprowadzając mnie do szału, wiłam się i jęczałam nie przejmując się tym, czy ktoś nas słyszy. Po chwili ssał i przygryzał moją kobiecość, a następnie poczułam jego dwa palce w sobie. Zaczął szybko posuwać mnie palcami i drażniąc się z moją łechtaczką. Chwyciłam się za krawędzie biurka, aby nie spaść z niego w niekontrolowanych ruchach rozkoszy. Po chwili nadeszło spełnienie.
- Aaaa! – krzyknęłam i wygięłam się w łuk.
To był totalny szczyt, w życiu nie miałam takiego orgazmu, a moim ciałem nadal władały drgawki. Maks jeszcze przez chwilę całował mnie i zlizywał moje soczki.
Wstałam, przyciągnęłam go do siebie i zaczęłam namiętnie całować, poczułam swój smak, który był lekko słodkawy, w każdym razie wolałam smak Maksa.
Zdjęłam jego koszulkę i rzuciłam na ziemię, wplotłam dłonie w jego włosy i zaczęłam całować go po szyi i torsie. Pchnęłam go na biurko, a on oparł się na nim. Zaczęłam całować jego brzuch i schodziłam coraz niżej, aż klękłam i zdjęłam jego spodnie razem z bokserkami. Uwolniłam jego naprężoną męskość, wzięłam go do buzi i bez żadnych ceregieli zaczęłam go ostro ssać i lizać. Całowałam jego główkę, a ręką oplatałam i kierowałam w górę i w dół. Maks westchnął i przycisnął mi głowę do jego krocza, wbijając się we mnie jeszcze głębiej. Słyszałam tylko jego przyśpieszony oddech i ciche pomrukiwanie. W końcu jego oddech się urwał.
- Ooo! – jęknął wystrzeliwując we mnie potężną dawkę płynu życia.
Starałam się połknąć wszystko, ale nie dałam rady i strużka spłynęła mi na piersi. Maks mnie chwycił i wstałam, zajrzał mi głęboko w oczy, nadal w nich iskrzyło się pożądanie.
- To było boskie – powiedział ścierając mi kroplę spermy z kąciku ust.
- Wiem, dziękuję – odpowiedziałam i pocałowałam go namiętnie.
3 komentarze
Loriii
Super opowiadanie będzie 2 cześć??
klamra
Wow. Podoba mi się. W pewnym momencie byłam trochę zdezorientowana bo zaczelas rozwijać wątki "nieerotyczne" ale myślę że albo będzie kontynuacja albo to historia prosto z życia wzięta i nic nie zmieniona. No nieważne. W każdym razie jest świetne. Temat niby oczywisty ale ujęcie go interesujące. Czekam na coś nowego. Pzdr klamra
kamila12535
Fajne a oni będą później razem wiesz parazakochanych