(zainspirowany gorącą żołnierką napisałem ten tekst):
Paweł jechał autem do pracy, gdy kątem oka zauważył podskakujący biust. Dopiero chwilę potem dostrzegł, że rozpiera on do granic możliwości wojskową bluzę, a gdy już minął jego właścicielkę, w lusterku zobaczył rozkołysane biodra i tyłeczek opięty bojowymi spodniami.
-„Ale laska!" - pomyślał dostrzegając, że wsiada do autobusu linii 119, który właśnie zatrzymał się na przystanku.
Cały dzień potem chodził podniecony, nie mogąc uwolnić się od wizji roztańczonych piersi i bioder. W domu, jego żona zadziwiona była entuzjazmem, który wykazywał wypełniając małżeński obowiązek. Nie wiedziała, że to wizja porannego spotkania, i nadzieja na kolejne jutro, stawiała go w gotowości dwa razy wieczorem i jeszcze raz o poranku.
Następnego dnia ustawił samochód w pobliżu przystanku, pojechał za autobusem i już wiedział: pracuje w komendanturze. Zajechał tam ponownie o 15.30. Wycieraczki ledwo dawały radę jesiennej ulewie. Tłumek pracowników wyszedł stadem, kierując się do przystanku autobusowego, ona wyszła na końcu, gdy sto dziewiętnastka właśnie ruszała zapełniona. Dostrzegł okazję, podjechał wolno, opuścił szybę: -„Podrzucić?"- zapytał. Zawahała się na moment, po czym zdecydowanym ruchem otworzyła drzwi i wsiadła.
- „Dziękuję" - powiedziała.
Prowadząc samochód spoglądał spod oka na jej lekko zadarty nosek, długie rzęsy i, przede wszystkim, na imponujące napięcie munduru na biuście i tęgie, opięte wojskowymi spodniami uda. Podniecenie ledwo pozwalało mu widzieć jezdnię, jakim cudem równocześnie prowadził z nią rozmowę sam nie wiedział.
Po kilkunastu minutach dotarli na miejsce, poprosiła by wjechał na podwórko starej kamienicy.
- „Należy ci się podziękowanie, zapraszam na herbatę" - powiedziała.
Wchodził za nią po schodach na drugie piętro, podziwiając opięte spodniami pośladki kołyszące się tuż przed jego oczami. Nie wiedział jak ale czuł determinację. Musi ją mieć! Natychmiast!
Okazało się to prostsze, niż mógł sobie wyobrazić. Weszli do mieszkania, przekręciła zamek w drzwiach, zrzuciła wojskowe buty i zaprosiła go do pokoju pełniącego role salonu i sypialni.
-„Masz na mnie ochotę." - powiedziała – „Cały czas to widzę. Wczoraj też się gapiłeś przystojniaczku. Dlatego mnie podwiozłeś" - chciał coś wyjąkać w odpowiedzi ale nie dała mu dojść do słowa: - „Ja też nie jestem z kamienia..."
Zdjęła beret, sięgnęła oburącz głowy, coś pomanipulowała i nagle burza blond włosów spłynęła na jej szerokie ramiona. Stanęła przed nim...
Zerwał z siebie marynarkę, cisnął ją gdzieś na ziemię i odsuwając jej włosy na bok pocałował w usta. Jej wargi odpowiedziały, języki się spotkały. Przesunął dłonie po jej ramionach od razu na przód bluzy. Ledwo sięgnął palcami do guzików, te odskoczyły, odsłaniając wielkie półkule spoczywające w czarnym koronkowym staniku. Podźwignął je oburącz. – „Myślałem, że wy w wojsku macie służbową bieliznę" - zdziwił się. – „Mamy - odpowiedziała - ale nie przewidziano takiego rozmiaru". – „To chyba miseczka G" - zaryzykował.
– „Podziwiam fachowca..." – odparła.
-„Znam się nie tylko na tym” – skomentował i powrócił ustami do jej warg.
Wprawnie sięgnął do tyłu, odpiął zapięcie i gdy stanik opadł na ziemię uchwycił palcami sterczące brodawki. – „Pięknie stoją" – skomentował drażniąc je palcami. – „Zobaczymy jak u ciebie ze staniem" - odrzekła sięgając do paska jego spodni. Chwilę potem wyłuskała to, o co jej chodziło. – „Ooo! Niezłą masz armatkę!" - zbadała obwód i twardość dłonią – „Nie mogę go całego objąć!" –„Ale między twoje cudowne piersi pasuje..." - popchnął ją na łóżko, ukląkł nad nią okrakiem i ułożył penisa między nimi. Ścisnęła je dłońmi, a on począł pracować biodrami, pozwalając jej obserwować grubą główkę, to wysuwającą się ku jej brodzie, to znikającą w słodkim objęciu piersi.
Pracował stopniowo przyśpieszając tempo, ona wciąż ściskała piersi oburącz, a on nie przerywając ruchu w przód i w tył, drażnił palcami jej brodawki. Oblizała czerwone wargi i ten ruch języczka wyzwolił w nim eksplozję. Zdążył się lekko cofnąć, gdy raz, drugi, trzeci wytrysnął na jej balony. Złapała go za mięknącą kiełbasę i oblizała główkę. – „Masuj je!" - rozkazała, a on posłusznie począł wcierać spermę w jej piersi. Gdy skończył, polizał jej sterczące sutki, potem pępek... Rozpiął jej pas, rozpiął spodnie i gdy wspomagająco uniosła biodra, zsunął je z niej wraz majteczkami. Sięgnął językiem TAM. Była wydepilowana. Przeciągnął językiem pomiędzy rozchylonymi wargami, polizał nabrzmiałą żądzą łechtaczkę, złapał ją w wargi i począł ssać. Jęknęła głośno, i próbowała cofnąć się całym ciałem, lecz trafiła na opór ściany. Nie przerywał drażnienia łechtaczki, ona jęczała i stękała, w końcu wsunął palec wskazujący między rozchylone wargi.
Próbowała jeszcze raz uciec z ciałem, lecz nie miała dokąd, a on spenetrował ściankę pochwy, po czym wsunął drugi palec. Nie przerywając ssania i lizania łechtaczki, wsuwał je i wysuwał, dodał trzeci i czwarty palec, przyśpieszył, aż nagle krzyknęła głośno i wyprężyła się w łuk.
Poczuł, że pod wpływem widoku jej orgazmu znów mu rośnie i twardnieje.
Wepchnął się w wilgotną śliskość. Przyjęła go tak łatwo, jakby nie był gruby, a odwrotnie jakby mu czegoś brakowało i natychmiast założyła nogi na plecy. Zaczął pchać, wykorzystując całą długość, mocnymi, zdecydowanymi ruchami, nagradzanymi przy każdym pchnięciu głośnym jęknięciem. Zwiększył tempo, jeszcze i jeszcze... po kilku minutach jej jęki przerodziły się w nieustanny krzyk. Pchał teraz z całej siły, aż nagle wytrysnął w nią drugą porcję. Wyzwoliło to i u niej orgazm, znów wygięła całe ciało w łuk, unosząc biodra, mimo jego ciężaru.
Opadł na nią, nie wysuwając się, długie minuty uspokajali oddechy.
- „Rewelacyjna jesteś" - powiedział, gdy już doszedł do siebie. – „Tobie też nic nie brakuje" - odparła – „Umiesz dogodzić kobiecie... i masz czym! Rzeczywiście fachowiec!"
Oparł się na łokciu, by móc spojrzeć na słodkie balony, rozsunięte nieco na boki. Począł tarmosić jej prawą pierś lewą dłonią – „Bałem się, że mnie nie wystarczy dla ciebie" - powiedział. – „No co ty! Dałeś mi głęboko popalić... Ej! Czy ty się śmiejesz, że jestem taka pojemna? Ja ci dam!" - i klepnęła go za karę w pośladek. Znów opadł na nią, a ona klepnęła go w drugi. I znów. Wyzwoliło to ponowny napływ krwi do jego męskości.
- „Rany! On jeszcze rośnie!" - zdziwiła się. – „Rośnie i rżnie" - potwierdził.
Tym razem pracowali długie trzy kwadranse, zsuwając i rozsuwając nogi, wciąż zmieniając tempa i siłę spotkań, ona kilkakrotnie krzyczała w orgazmie, lecz nie przerywali, nienasyceni, aż całkiem opadli z sił.
- „Od miesiąca nikt mnie tak nie zerżnął" - powiedziała i zapadli w drzemkę.
Dodaj komentarz