Bieszczady cz. 2

Opadłem na nią ciężko, próbując złapać oddech. Przez chwilę nasze serca wystukiwały wspólny rytm.
- Daj mi się nacieszyć twoim smakiem. - szepnęła mi wprost do ucha. - Bardzo chcę Cię teraz skosztować. 
Oparłem się na łokciach, spoglądając jej prosto w twarz. Taka właśnie była. Wciąż nienasycona. Ucałowałem ją, schodząc coraz niżej, drogę na południe znacząc językiem. 
Sperma już powoli zaczęła z niej wyciekać. 
Podłożyłem palec, zatrzymując się wpół drogi. O nie. - pomyślałem. Wszak mam lepsze narzędzie. 
Bez namysłu włożyłem w nią fiuta, na powrót budzącego się do życia. 

 - Och. - jęknęła. - Nie tak. Zrób to językiem, proszę Wietrze. - wypowiadając te słowa, patrzyła mi prosto w oczy.
- Ale jak to, kurwa, językiem? - spytałem zdziwiony.
Nie musiała nic mówić. Jej sugestywne spojrzenie powiedziało mi wszystko.
Pochyliłem się nad jej ociekającą cipką. Czułem intensywny zapach mieszaniny naszych smaków. Jak nie teraz, to, kurwa, nigdy się nie zdecyduję. - przebiegło mi przez myśl.
Nabrałem wyciekające nasienie na czubek języka. Hmm, lekko słonawy smak. Trzeba było jeść więcej ananasów. - kolejna myśl kłębiła mi się w głowie. Kurwa, że też dałem się namówić. 
Agnieszka lekko rozchyliła wargi, jak pisklę czekające na posiłek. Pochyliłem się nad nią, pozwalając, by sperma ściekała jej wprost do ust.
Widziałem jej język, sunący wzdłuż linii warg. Pożądanie w jej oczach. Tę dziką namiętność, której przy niej doświadczałem każdego dnia.
Położyła mi dłoń na głowie,   przyciągając mnie do siebie jednym stanowczym ruchem. Nasze usta połączyły się w pełnym pasji pocałunku. Języki walczyły o każdy najmniejszy skrawek. Jej miękkie, pełne wargi pozwalały moim wbijać się w nie, wyłamując szyki obronne. 
Żadne z nas nie bawiło się w subtelności. Żadne z nas nie miało na to ochoty.
Emanowała z naszych ciał dzika, niczym niepohamowana żądza. Pasja i namiętność przybierały na sile, znajdując w końcu ujście. 
Czułem dłonie zaciskające się na moich plecach. Paznokcie coraz odważniej sobie poczynały, znacząc moją skórę strużkami krwi.
Przywarłem do jej warg jeszcze żarliwiej. Mój język wił się w jej ustach. Instynktownie włożyłem jej dwa palce w  cipkę, które, rozpychając ją, stymulowały doznania.
- Och. - z jej ust wydobywały się, tłumione przez moje usta, dźwięki. Nie mogła złapać tchu.
- O kurwa! - moich uszu dobiegł jej krzyk.

 - Zerżnij mnie w końcu! - wykrzyczała, coraz głębiej wbijając paznokcie.
Poczułem przyjemny ból, jeszcze bardziej potęgujący pożądanie. Kolejny raz obudziła we mnie bestię. Dałem ponieść się emocjom, tracąc całkowicie kontrolę nad sobą. 
Patrzyłem jej prosto w oczy. Płonęły. 
Z łatwością podniosłem ją z ziemi dociskając do ściany. Nasze usta kolejny raz złączyły się w pocałunku. 
Wszedłem w nią jednym, szybkim ruchem. Ręce przełożyłem pod jej udami, dając jej tym samym punkt podparcia.
Ruchy bioder stawały się coraz szybsze. Coraz brutalniej napierałem, wkładając w pchnięcia całą swoją zwierzęcą siłę. Śliczne  piersi falowały w rytm stosunku.
Rzuciłem ją na kanapę, odwracając na brzuch. Wypięła w moim kierunku pupę, do której momentalnie przywarłem. Łapczywie zlizywałem jej soki, pieszcząc jednocześnie łechtaczkę. Zataczając kręgi na oczku. Lubiła to. Wręcz uwielbiała czuć mój ciepły język drażniący jej tyłek. Napierałem coraz bardziej, sprawiając, że się otworzyła. Mój język wbijał się coraz głębiej, wypełniając ścianki odbytu.
W ślad za językiem uderzyły palce, zagłębiając się w jej ociekającą cipkę. 
Język ustąpił miejsca kciukowi, uprzednio skąpanemu  sokami cipki, który po chwili zniknął w środku. 
Rozpychałem dziurkę, robiąc miejsce na kutasa, chwilę wcześniej szalejącego w jej różowej cipce. 
Anemoi jęczała, kiedy coraz bardziej zanurzałem się w jej wnętrzu. Kiedy wszedł do połowy, odczekałem chwilę, aż ścianki odbytu rozciągną się nieco.
- Błagam, nie przestawaj. - jęczała.
Czułem, jak się rozluźnia. Wbiłem się więc głębiej. 
Palce obu dłoni zaplotłem w jej ciemnych włosach, odciągając nieco głowę do tyłu.
Dopiero wtedy zacząłem posuwać ze zdwojoną siłą, wstając z kolan, penetrując jej tyłek z góry. 
Agnieszka nie wytrzymała długo i po chwili jej ciałem wstrząsnęła ekstaza. 
Jeszcze tylko kilka ruchów i już byłem u celu.
Wyciągnąłem kutasa z jej tyłka, wpychając jej go niemal do gardła. 
- O, kurwa! - czułem jak wyrzucam z siebie pokłady nasienia. – O, ja pierdolę. - powtórzyłem.
Patrzyłem na nią z góry, kładąc jej dłoń na policzku. 
- Dziękuję. - powiedziałem.  
Patrzyła mi prosto w oczy, uśmiechając się zalotnie. Pożądanie w jej wzroku ani na chwilę nie osłabło.

GokuBadBoy

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 963 słów i 4954 znaków.

7 komentarzy

 
  • Użytkownik anulka

    Prawda napisana :)

    24 sty 2015

  • Użytkownik GokuBadBoy

    Co napisać? ? Tylko prawdę.  Dzięki za komentarz.

    24 sty 2015

  • Użytkownik anulka

    No, i co ja mam Ci napisać, podobało się cholernie, hmm,  no świetne

    24 sty 2015

  • Użytkownik GokuBadBoy

    No w sumie tak. Aczkolwiek już wiem jak te śliczne usta zamykać ;)

    24 sty 2015

  • Użytkownik nienasycona

    Nudno, by Ci było bez mojego pyskowania:)

    24 sty 2015

  • Użytkownik GokuBadBoy

    Pamiętam, pamiętam. Tylko, że nie przypuszczałem, że zechcesz bym tego spróbował. Nie zapominaj, że jestem wytrwały :) Kiedyś w końcu Cię nasycę i przestaniesz pyskować.

    24 sty 2015

  • Użytkownik nienasycona

    No bo nienasycenia nie da się nasycić:) I mówiłam, nie pożeraj tyle orzeszków ziemnych, nie posłuchałeś, to nie marudź, że słono,  Wietrze...:P

    24 sty 2015