Bieszczady cz. 1

Do chatki w lesie wiodła kręta, górska ścieżka, gdzieniegdzie pokryta zalegającym wciąż śniegiem. Przyroda powoli budziła się ze snu, po zimie, która tego roku była wyjątkowo mroźna i długa.
Wytężałem wzrok, próbując dostrzec wśród drzew, cel naszej wycieczki.
W fotelu obok siedziała ona. Po kilku godzinach jazdy spała oparta głową o szybę samochodu. Patrzyłem jak śpi. Uwielbiałem patrzeć, jak jej piersi miarowo podnoszą się i opadają. Delektowałem się tym widokiem już wielokrotnie, jednak za każdym razem przyprawiał mnie o szybsze bicie serca.
- Kochanie dojechaliśmy. - delikatnie musnąłem jej ramienia.
Uniosła powieki nieco zdezorientowana. Głębia jej zielonych oczu zachwycała mnie nieustannie.
- Gdzie jesteśmy? Długo spałam? - wyrzucała z siebie pytania z prędkością wiatru, rozglądając się wkoło.
- Obiecałem Ci chatkę w lesie i oto ona.  
Cholera. Chatka swoje lata świetności miała już dawno za sobą. Jeszcze kilka lat temu wyglądała dużo lepiej. Dawno tu nie byłem. Parę ładnych lat. Zawsze pojawiałem się tu, choć na parę dni, gdy wracałem z piekła. Starałem się odzyskać dawny rytm, Wyciszyć się, odzyskać siły fizyczne. Ale przede wszystkim uleczyć psychikę.  
Odkąd w moim życiu pojawiła się Agnieszka, tak bardzo już tego nie potrzebowałem. Ona wiedziała jak uleczyć moją duszę. Dawała mi wytchnienie, którego tak potrzebowałem.
Patrzyłem na jej twarz, na tę dziecięcą radość, którą okazywała. Zawsze chciała tu przyjechać, jednak nigdy wcześniej nie było ku temu okazji.
- Dziękuję, że mnie tu przywiozłeś. - rzuciła mi się na szyję, składając na moich ustach soczystego całusa. - Ta chatka jest super.
Super to ona może była, kilka lat temu. Nie udzieliła mi się jej euforia. Widziałem przeciekający dach, urwaną okiennicę leżącą na ziemi. Ciekawe co jeszcze? - pomyślałem. Pewnie komin jest niedrożny. Na pewno na brak zajęć narzekał nie będę.
W środku czas się zatrzymał. Wszystko było dokładnie tam, gdzie to zostawiłem, bawiąc tu ostatnim razem.
- Przyniosę wody ze strumyka i ogarniemy trochę ten chaos. - zaproponowałem.
Agnieszka nie zwracała na mnie uwagi. Chatka chyba zajęła w jej sercu miejsce należne mnie.
Po kilku godzinach, udało się doprowadzić wnętrze do stanu nadającego się do wypoczynku. Dach nie przeciekał tak bardzo, jak początkowo sądziłem, a komin okazał się drożny.
Wieczorem rozpaliłem ogień, którego ciepło wypełniło wnętrze chatki.  
Spojrzałem na moją małą, blask płomieni pięknie otulał jej zmysłowe ciało. Bawił się jej kobiecymi kształtami. Jędrne piersi, krągłe uda, soczyste pośladki. Myślę, że miała świadomość jak wielką przyjemność sprawia mi patrzenie na nią.
Otarła czoło dłonią, zostawiając na nim ślad.
- Chodź do mnie. - powiedziałem.
- Nie skończyłam jeszcze. - rzuciła mi zalotne spojrzenie. - Poza tym spójrz jestem cała brudna.
Uwielbiałem, gdy się ze mną droczyła. Ilekroć miałem na nią ochotę, ona przeciągała moment zbliżenia, potęgując moje pożądanie. Miała tego świadomość, a przynajmniej powinna ją mieć.
Cierpliwość była moją najmocniejszą stroną. Zawsze tak uważałem, gdyż potrafiłem się powstrzymywać, aż kilka sekund, co w moim przypadku oznaczało całą wieczność.
- Masz na mnie ochotę, chłopcze? - uśmiechnęła się znacząco. - Jeszcze chyba nie zasłużyłeś.
Doskoczyłem do niej niezwykle szybko, przypierając jej ciało do jednej ze ścian.
- Więc tak będzie? Weźmiesz mnie siłą jakbym była Twoją własnością? - Jej oczy świeciły w blasku płomieni.
Zawsze lubiła, gdy byłem stanowczy. Broniła się, nie dając mi nigdy satysfakcji z łatwego łupu. Zamknąłem jej usta pocałunkiem. Czułem jak nasze języki mocują się ze sobą, splatając jak dwa węże.Tak bardzo jej pragnąłem, a po całym dniu moje pożądanie osiągnęło monstrualne rozmiary.
Włożyłem dłoń pod spódniczkę. Wiedziałem, że nie ma na sobie majtek. Nigdy ich nie nosiła. Świadomość tego, że wystarczy zadrzeć do góry kawałek materiału, żeby ją posiąść potęgowała zmysły. Ciepła, przyjemna wilgoć. Jakże to uwielbiałem. Agnieszka jęknęła.
Roztarłem jej słodkie soki, na jej wargach, zlizując wszystko dokładnie. Znów poczuła moje palce w sobie. Tego dnia nie miałem ochoty bawić się w subtelności. Chciałem ją po prostu zerżnąć. Chciałem by poczuła moją zwierzęcą siłę.
Przyparłem ją do ściany zrywając z niej bluzkę. Metaliczne guziki rozsypały się po podłodze, upadając z gracją. Tuż obok nich wylądował stanik. Uwielbiałem jej wielkie, pełne piersi.
Podniosłem ją nieco, by móc się w nich zanurzyć.
Zapachy naszych ciał mieszały się ze sobą, wypełniając całe pomieszczenie.
Ssałem zachłannie, przygryzałem sutki, w końcu ugniatałem palcami. Moja prawa dłoń wciąż w niej tkwiła. Śluz przepływał między moimi palcami. Czułem, że wewnętrzna część ud jest już śliska z podniecenia.
Popatrzyła mi w oczy schodząc coraz niżej.
- Teraz ja się Tobą pobawię. - Wyszeptała.
Po chwili siłowała się z klamrą paska. Czułem jak jej usta przylegają do spodni. Jak jej nozdrza chłoną zapach mojego kutasa. Uwielbiałem kiedy się mną zajmowała. Kochałem to. Agnieszka była w tym prawdziwą mistrzynią. Wirtuozem gry na moim instrumencie.
Delikatnie oblizała kropelki, które zdążyły się już pojawić na główce.
Wydałem z siebie pomruk zadowolenia.
Patrzyłem jej prosto w oczy kiedy mój kutas znikał w jej ponętnych ustach. Czułem jej język zataczający na nim kręgi.
- O kurwa! Nie przestawaj! - Błagałem.
Kutas pojawiał się i znikał. Z każdą kolejną sekundą coraz szybciej i głębiej. I ten jej wzrok ponętnie wbity we mnie.
Sprawiała mi niewypowiedzianą przyjemność.
Palce prawej dłoni zaplotłem w jej włosach, regulując siłę i głębokość penetracji. Lewa zajęta była biustem.
Agnieszka bawiła się swoją cipką. Nie widziałem tego, jednak wiedziałem, że tak jest. Zawsze wkładała sobie palce, do swojej soczystej cipki.
Delikatnie szarpnąłem ją za włosy dając znak, żeby wstała. Już tak bardzo chciałem w nią wejść. Podniosłem ją, wbijając się w jej cipkę, kiedy ona zaplotła nogi za moimi plecami. Jej biust podskakiwał w rytmie pchnięć.
Nasze usta połączyły się w lubieżnym pocałunku. Kolejny raz połączyła nas symfonia nienasycenia.
Oparta była plecami o belki, a ja posuwałem ją z całych sił, rozchylając dłońmi pośladki.
Opuszkami palców wyszukałem jej tyłka, zataczając kręgi na jego wejściu.
A więc nie chcesz mnie wpuścić - pomyślałem, przejeżdżając palcami po jej wilgotnej cipce. Naparłem na odbyt bardziej stanowczo. Czułem jak ustępuje pod tym naporem. Wszedłem na głębokość paznokcia, zwalniając nieco ruchy bioder.
- To boli. - Wysyczała. - Bądź delikatny.
Wycofałem palec, kolejny raz zataczając kręgi. Chciałem by się rozluźniła, na tyle, bym mógł w nią swobodnie wejść.
Agnieszka miała jednak inne plany.
Pchnęła mnie na futro leżące przed kominkiem, sama zajmując pozycję między moimi nogami.
- Lubię jak Twój kutas smakuje mną. - Powiedziała patrząc mi w oczy.
Patrzyłem jak łapczywie go pochłania. Tak jakby miał to być ostatni raz.
- Połóż się na plecach i zamknij oczy. - Posłała mi swój najlepszy uśmiech. - Zaufaj mi, na pewno Ci się spodoba.
Bez wahania spełniłem jej prośbę. Delektując się jej ustami otulającymi mojego kutasa.
- Yyhhhh!! - Warknąłem. - Co do kur... - Otworzyłem oczy, czując ból w boku i swąd przypalonego ciała.
- To byś pamiętał, że wiatr może należeć jedynie do swej bogini.  
W dłoni trzymała na wpół spalone polano, które przytknęła do mojego boku. W jej oczach widziałem mieszaninę gniewu i pożądania.
Chwyciłem ją za włosy przyciągając jej twarz do swojej. Drugą ręką odrzuciłem polano prosto w ogień.
- Anemoi, nie musisz mnie znaczyć! - powiedziałem. - Dobrze wiesz, że jestem tylko Twój.
Zamknęła mi usta pocałunkiem. Po jej policzku spłynęła łza.
Chwyciłem ją za pośladki, sadzając sobie na kolanach. Westchnęła, kiedy w nią wchodziłem.
Jej dłonie splecione na mojej szyi, uda, którymi mnie oplatała, usta złączone pocałunkiem.
Czułem, że zbliża się finał. Jeszcze tylko kilka ruchów. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Wiedziałem, że ona również jest już blisko.
Położyłem ją na plecach wchodząc w nią bardziej stanowczo. Uderzałem z całych sił.
Agnieszka krzyknęła, a ja wyrzuciłem z siebie pokłady mocy, zalewające jej cipkę.
Trzaski płonących polan przerywały jedynie nasze przyspieszone oddechy.
cdn...

GokuBadBoy

opublikował opowiadanie w kategorii erotyka, użył 1646 słów i 8854 znaków.

8 komentarzy

 
  • GokuBadBoy

    Zdecydowanie po mojej ;) Twój pan pozwolił komentować? ? Czy znów wyda rozkaz usunięcia? ?

    20 sty 2015

  • GokuBadBoy

    Silent Twój komentarz jak zawsze niezwykle błyskotliwy. Cieszę się, że chociaż domek wzbudził Twój niebywały zachwyt ;)

    20 sty 2015

  • anulka

    Zgadzam się... :)

    20 sty 2015

  • GokuBadBoy

    Anulka dzięki ;) nie ma co zazdrościć trzeba przeżyć :D

    20 sty 2015

  • anulka

    Czysta przyjemność czytania, hmm rozmarzenie, lekka zazdrość i ta chatka..., no i góry...., piękne klimaty, gratuluję :)

    20 sty 2015

  • nienasycona

    Dalej są śliczne, Wietrze...

    20 sty 2015

  • GokuBadBoy

    Wiem, że nie musisz ;) pamiątkę po zazdrości wciąż noszę pod sercem, a takie piękne miałem żebra  :) Tylko Ty wiesz i rozumiesz od czego mnie ratujesz.  Dziękuję.

    20 sty 2015

  • nienasycona

    Uwierzyłam, gdy powiedziałeś pierwszy raz. Słowo honoru. Teraz się upewniłam... Piękne napisałeś,  Wietrze,  dziękuję. Również za to, co pomiędzy wierszami. Wiem, że nie muszę Cię oznaczać swą pieczęcią,  musiałam szaleć z zazdrości,  by to zrobić. Zachwyt i zdumienie się we mnie przeplatają. ..Dziękuję. ..

    20 sty 2015