Szaleństwo.

Szaleństwo.Koniec jest blisko.  
Podchodzę do krawędzi budynku.  
Jesienny wiatr rozwiewa moje złote włosy.  
Mogę stąd usłyszeć ich głosy.  
Ludzie z dołu mnie wołali.
Nie tylko oni.
W mej głowie także były głosy.
Okropne, przerażające, nie chcące opuścić mnie na krok.  
Mówią do mnie.  
Są głośniejsze od tych z dołu.
Zawsze mają rację.  
Zrobiłam kolejny krok w przód.  
Byłam tuż przy krawędzi.  
Między mną, a ziemią były cztery piętra różnicy.
To wszystko moja wina.  
Gdyby nie ja, świat byłby piękniejszy.  
Nie tylko ja tak sądzę, moja klasa też tak mówi.
Wciąż słyszę ich głosy, niczym powtarzające się nagranie...
-Natalia!- Ktoś wszedł na dach.  
To była pani psycholog.  
Nie było łatwo dostać się na dach szkoły, musiała nieźle się natrudzić.  
-Nie rób tego dziecko! Jeszcze masz całe życie przed sobą!  
"Każdy tak mówi”
"Robi to z przymusu”  
"Nie słuchaj się jej”  
"Kłamie jak pies”  
Głosy stawały się co raz głośniejsze, próbowałam odruchowo zatkać uszy,  
lecz te słowa pochodziły z mojego wnętrza, to był głos serca.  
-Proszę posłuchaj mnie dziecko!- Zrobiła krok do przodu.
"Każ jej się zatrzymać!”  
"Powstrzyma nas!”
"Zagroź jej!”
"Zniszcz ją”  
-Zatrzymaj się! Jeżeli zrobisz krok do przodu… ja… ja zrzucę się z budynku!
Zatrzymała się.
-A teraz się cofnij!  
Zrobiła krok w tył.  
-Natalko, proszę…  
Usłyszałam syreny. Straż pożarna, policja, oraz karetka były już na miejscu.
"Kończy nam się czas!”
"Zrób to!”
Moja prawa noga już miała pójść do przodu, gdy nagle coś usłyszałam.
Odwróciłam się.  
Oczy nauczycielki były zalane łzami.
Nagle się odezwała. Nie był to ten sam spokojny głos, jakim mnie wcześniej obdarowywała.  
Był gorzki, pełen bólu.
-A teraz pomyśl, że wiele tysięcy ludzi na świecie oddało by wszystko,  
aby móc żyć dalej. A ty od tak chcesz się zabić.  
Zapadła krótka chwila, jakby się wahała, czy to co powie będzie słuszne.  
-Możesz tego nie wiedzieć, ponieważ wtedy jeszcze tu nie chodziłaś, otóż dwa lata temu byłam w ciąży.  
Miałam mieć syna. Ale poroniłam. Był chory na zespół Edwardsa.
Masz pojęcie, jaki to ból stracić drugą osobę?!- Podniosła głos.  
Straciła nad sobą panowanie, rozpłakała się.
Poczułam się, jakbym rozdrapała czyjeś stare rany.  
-Chcesz się zabić? proszę bardzo! Jednak wiedz, że ból nie zniknie, po prostu przeniesiesz go na swoich przyjaciół i rodzinę.- Nie przestawała płakać.  
-Chcesz tego? Chcesz by oni cierpieli za ciebie!
Zapadła chwila ciszy.
Przypomniałam sobie moich rodziców, oraz chwilę z nimi spełnione.  
Podróże, urodziny... każdą jedną chwilę.  
Nie chcę by przechodzili przez coś podobnego…  
Zawahałam się, nie wiedziałam co zrobić.  
Kogo posłuchać? kto ma rację?  
-Natalko, proszę, daj życiu tą ostatnią szansę.  
Zrobiłam krok w tył.  
Rozpłakałam się.  
- Dziękuje.- Powiedziała, ciepło się do mnie uśmiechając.
A teraz czas...
Aby zrobić krok w przód.
Ku nowemu życiu.  

Jakiś czas później:  
-W szkole imieniem…  
-Dzięki tamtejszej nauczycielce…  
-Na szczęście...  
Wyłączyłam telewizje.  
Cisza.
Po raz pierwszy, od długiego czasu…  
Byłam w ciszy.

3 komentarze

 
  • Ala

    Bardzo fajne. Napięcie stopniowo rośnie. Aż w końcu życie wygrywa. Bardzo dobrze mi się czytało.

    29 gru 2018

  • Somebody

    Mój klimat. Fajne  ;)

    23 gru 2018

  • AnonimS

    Poruszające i z przesłaniem. Zestaw na tak . Pozdrawiam

    21 gru 2018