Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.

Never come back cz.1

Never come back cz.1Hej :D Teraz czas na coś nowego :D To opowiadanie, nie jest tak jak reszta, w pełni o miłości. Większość będą zajmować wątki dramatyczne? Nie wiem jak to nazwać, bardziej życiowe czy coś w tym stylu. Mam naprawdę ogromne nadzieje na to że wam się spodoba :) Kategoria tego opowiadania jest właśnie taka dlatego że nie wiem jak dokładnie je określić... :) No to tyle, a teraz zapraszam do czytania :)

Stałem na środku pokoju, obok mnie walizka. To jest ten dzień kiedy opuszczę to miejsce. Nigdy nie sądziłem że to się kiedykolwiek stanie, prawda jest taka że myślałem o tym dosyć często ale z czasem zacząłem tracić nadzieje. Pewnie zastanawiacie się o czym teraz mówię... i kim  w ogóle jestem. A więc, może zacznę od przedstawienia się. Mam na imię Leon. Obecnie mam 16 lat, pochodzę z Buenos Aires. A... to miejsce o którym wcześniej wspominałem to, sierociniec. Przebywałem tu przez trzy lata, trafiłem tam z przyczyn dosyć przykrych... Moja mama zginęła w wypadku kiedy miałem 11 lat, zostałem sam z tatą.Na początku wszystko było dobrze, do czasu.Kilka miesięcy po śmierci mamy,zaczął pić. i to często. Do tego zaczął też robić coś czego, nigdy bym się po nim nie spodziewał. Za każdym razem gdy wypił za dużo, bił mnie. Nie obchodziło go to że płakałem.Jakiś czas potem to wzrosło do tego stopnia, że dostawałem zupełnie za nic. Bardzo długo musiałem to znosić, aż w końcu ktoś to spostrzegł, ludzie zobaczyli że coś jest nie także coś się dzieje.Gdy tylko odkryli prawdę,stało się.  Mięliśmy sprawę w sądzie, odebrano mojemu ojcu prawa rodzicielskie, a że nie miałem żadnej bliższej rodziny, pozostała tylko jedna opcja, dom dziecka. Na początku się bałem ale z biegiem czasu zacząłem się przyzwyczajać, można też powiedzieć że przebywanie tam stało się dla mnie w pewnym sensie normalne, lecz nie do końca. Teraz kiedy już wiem o tym ,że już dziś zamieszkam z nową rodziną ogarnia mnie szczęście ale także i strach. Przez mojego ojca mam taki jakby lęk przed ludźmi.Boję się że mnie nie zaakceptują nie jestem taki jak reszta nastolatków. Po tych wszystkich przejściach nie potrafię nawiązywać znajomości.Podczas pobytu w Domu Dziecka zostałem zapisany do psychologa który stwierdził że jestem strasznie zamknięty w sobie a po pewnym odstępie czasu zdiagnozował u mnie ciężką depresję. Na ogół bardzo mało się odzywam, można powiedzieć że prawie wcale. Dlatego moi opiekunowie mieli mały kłopot z porozumiewaniem się ze mną. Jest jeszcze coś o czyn  chciałbym wam powiedzieć, przez ten cały poprzedni rok zmagałem się dosyć poważnym uzależnieniem które jest bardzo powszechne u osób chorych na depresję, okaleczanie się. Teraz już tego nie robię, a przynajmniej z całych sił staram się z tym walczyć. Chyba wiecie o mnie już wszystko, a jeśli o czymś zapomniałem to trudno, tyle to i tak dużo.  
***
Szedłem przez korytarz, prosto do windy którą po chwili zjechałem na parter budynku. Tam przy recepcji czekała już moja dotychczasowa opiekunka i jeśli się nie mylę... moja nowa rodzina. Kiedy ich zobaczyłem mój strach się spotęgował. Byłem przerażony ale zarazem ciekawy. Przede mną stała kobieta w średnim wieku, mężczyzna na oko nie wiele od niej starszy  i dziewczyna chyba w moim wieku, no może o rok młodsza. Gdy tak im się przyglądałem w pewnej chwili usłyszałem głos.
-No, Leon. To są właśnie ci państwo o których ci opowiadałam. - Powiedziała. Patrzyłem na nią zastanawiając się jednocześnie nad jedną rzeczą... mianowicie chodziło o to że, dlaczego chcieli akurat mnie? Dlaczego wybrali dziecko z tak zepsutą psychiką, skoro mieli inny wybór?Nie wiem, i tak naprawdę nie chcę o tym teraz myśleć. - To jest pani Eva, to pan David a to Angelika. - Kolejne słowa padły ze strony mojej opiekunki  
- Mamy nadzieję że będziesz się z nami dobrze czuł. - rzekła kobieta która od dzisiaj ma  pełnić rolę  mojej mamy, dziwnie to brzmi. Może się przyzwyczaję,kiedyś. Po załatwieniu wszystkich formalności z pracownikami ośrodka, udaliśmy się do czarnego opla którego dostrzegłem zaraz po opuszczeniu budynku.Podczas jazdy ja bezustannie wpatrywałem się w przestrzeń za szybą samochodu. W którymś momencie jednak poczułem na sobie czyjś wzrok. Po odwróceniu głowy w prawo, moje przypuszczenia się sprawdziły. Ta dziewczyna Angelika, jeśli mnie pamięć nie myli. Bez przerwy mi się przyglądała,w chwili w której nasze spojrzenia się spotkały, odwróciła wzrok.  
Piętnaście minut później chyba dotarliśmy już na miejsce , bo auto zatrzymało się na podjeździe jednego z domów.Po wyjściu z samochodu mój wzrok napotkał biały dom o całkiem dużym rozmiarze. Sprawiał wrażenie naprawdę spokojnego i przyjaznego. O jego wnętrzu mogę powiedzieć dokładnie to samo. Gdy tylko przekroczyliśmy próg tego mieszkania znaleźliśmy się w salonie.Był po prostu wspaniały. Nieopodal wejścia stała  skórzana kanapa a po bokach dwa  fotele, również z ciemnej skóry.Pomiędzy nimi znajdowała się niska szklana ława. Naprzeciwko niej postawiona została biała szafka niewielkich rozmiarów którą zajmował plazmowy telewizor. Na skos w prawo były schody prowadzące na górę a zaraz obok drzwi od kuchni. Zostałem zaprowadzony na piętro  prosto pod drzwi jednego z pięciu  pokoi które tam były. Kiedy drzwi się otworzyły moim oczom ukazało mi się pomieszczenie którego wygląd spowodował, że moje usta minimalnie się rozchyliły w geście zachwytu. Podejrzewam, od dziś będzie ono moim pokojem. Było bardzo przytulne, takie,dobre. Na wprost od  drzwi stało bokiem łózko pokryte białą pościelą.  Tuż przy nim była komoda wykonana z jasnego drewna, a na nie lampka nocna. W rogu pokoju tuż obok wejścia na balkon leżała czarna pufa. Metr od niej biurko a na nim laptop. Przy ścianie po lewej stronie pokoju stała też duża szafa na ubrania. Całe pomieszczeni pomalowane było na kolor zielony, podłoga w odróżnieniu od biurka i komody została wykonana z ciemnego drewna które częściowo przykrywał biały "włochaty" dywan.  
- Witaj w swoim nowym pokoju, podoba ci się? - zapytała z uśmiechem na ustach. W odpowiedzi lekko pokiwałem głową. - Pomóc ci się rozpakować? - po tym pytaniu wykonałem trochę inny ruch głową który dał jej do zrozumienia, że nie potrzebuję pomocy. Zanim wyszła stanęła jeszcze na chwilę i powiedziała. - A właśnie, to jest prezent dla ciebie. - mówiąc to wskazała dłonią na sprzęt leżący na biurku o którym wcześniej wspomniałem.  
- Dzie... Dzię-kuje. - wydukałem tak cicho że nie jestem pewien czy mnie usłyszała. Po tym uśmiechnęła się i opuściła pokój. Muszę przyznać ,że czułem się z tym trochę dziwnie, z lekka niezręcznie. Ale to pewnie również kwestia przyzwyczajenia.  
Jakiś czas potem gdy rozpakowywanie się miałem za sobą usiadłem na łóżku z zeszytem w ręku. No tak zapomniałem wspomnieć o jednej rzeczy,chodzi o to że, mimo moich licznych problemów życiowych, mam coś co sprawia że czuję się lepiej. I wiem że to może zabrzmieć głupio ale ja, kocham pisać wiersze.Śmiało mogę powiedzieć, że jest to moja pasja bez której trudno byłoby mi żyć. Zajmuję się tym już od czterech lat.Pisanie pozwala mi wyrazić siebie, . Pisząc wiersze mogę... przelać swoje emocje na papier, pokazać to ja się naprawdę czuje. Prawda jest taka ,że to właśnie dzięki temu nie myślę tak często o robieniu sobie krzywdy. Podczas pisania w pewnej chwili w pokoju pojawiła się Angelika. Kiedy tylko ją zauważyłem w jednej chwili schowałem zeszyt pod poduszkę. Patrzyłem na nią,usiadła na łóżku i ponownie zaczęła mi się przyglądać.
- Wiesz co ci powiem? Jesteś naprawdę bardzo interesujący, ja zawsze chciałam mieć brata, jak myślisz damy radę się jakoś dogadać? - po tych słowach na jej twarzy zawitał uśmiech. Ja tylko pokiwałem głową po minucie zastanowienia. - Dlaczego nic nie mówisz? Co się dzieje? -pytała lekko zdziwiona a ja w dalszym ciągu milczałem. Po pięciu minutach zadała kolejne pytanie. - Boisz się...? -przeniosłem wzrok z niej na swoje dłonie,trafiła w sedno. Wahałem się czy potwierdzić jej przypuszczenia skinięciem głowy, czy raczej nie reagować wcale. W końcu jednak wykonałem pierwszą czynność, co dało jej do zrozumienia, że jest to prawdą. Może wyglądało to dosyć dziwnie że ona cały czas mówi a ja od początku naszej rozmowy nie pisnąłem nawet słowa, ale naprawdę nie dam rady. Nie mam odwagi na to by z nią porozmawiać. Cisza po raz kolejny zapanowała w pokoju.Ukradkiem spostrzegłem, że jej wzrok jest kierowany na siniaka którego mam przy uchu. Wyciągnęła rękę i delikatnie dotknęła mojego ciała.- A... co ci się stało? - Od razu kiedy jej ręka zetknęła się z moją skórą, poczułem się skrępowany i wystraszony dlatego w jednej chwili ją zabrałem, nie chciałem żeby mnie dotykała, bo wtedy czuję się jeszcze gorzej.Teraz też zauważyłem że jej rodzicie zostali poinformowani o mojej sytuacji ale nic jej nie powiedzieli. Po raz kolejny wlepiłem wzrok w dłonie które trzęsły się pod wpływem stresu. - Aha, nie chcesz mówić, rozumiem.- Na chwilę zawiesiła głos i wstała zaraz potem mówiąc. - Rodzicie kazali mi przekazać że zaraz będzie kolacja i żebyś zszedł. - po przekazaniu mi tej informacji zostawiła mnie samego. Pierwszy raz dzisiaj wyjdę z tego pokoju, nie robiłem tego bo nie wiedziałem czy,mogę. Znaczy... chodzi o to że,mimo tego  że to teraz jest też tak jakby mój dom to nie wiem jakie panują tutaj zasady, myślę że mnie rozumiecie. Po 10 minutach kiedy tylko zebrałem się w sobie wyszedłem i po chwili stałem już w kuchni. Usiadłem przy stole, kiedy podali mi talerz na którym była dzisiejsza kolacja zacząłem ją po woli konsumować. Trwała między nami cisza, do tego momentu.  
- Leon, posłuchaj.- zaczęła mama. - Chcielibyśmy ci coś powiedzieć. Wiemy że to może trochę za wcześnie ale... razem z tatą postanowiliśmy że już od tego poniedziałku, zaczniesz naukę w szkole. -gdy to usłyszałem,sparaliżowało mnie. Samo słowo szkoła od razu budziło we mnie same negatywne emocje. Strach, niepewność, dzieje się tak dlatego że tak jak powiedziałem nie potrafię normalnie żyć w śród ludzi, to mnie przerasta. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze nie małe problemy z nauką. Nigdy nie byłem dobry z prawdę mówiąc znacznej  większości przedmiotów. Cały czas mam straszne problemy z koncentracją i pamięcią. Nie wiem jak sobie tam poradzę.Naprawdę się boje.  
Wieczorem szykowałem się do spania. Po odbyciu wieczornej toalety udałem się do pokoju by zaraz potem położyć się do łóżka. Zanim zasnąłem długo myślałem o tym że już jutro będę musiał tam iść. Co się wydarzy? Tego nie wiem.czas pokaże.  


I jak??  
Mam nadzieję że się podobało :)
Kolejna część w sobotę :)
Proszę o dużą ilość komentarzy :)
Ja wiem że krótkie, postaram się pisać dłuższe :)
No to chyba tyle :) Pa.

Wiki1212

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 2106 słów i 11303 znaków.

1 komentarz

 
  • arinaxd

    Bardzo mi się podoba.  :)

    21 lis 2015

  • Wiki1212

    @arinaxd cieszę się :)

    21 lis 2015