Martwy aniołek

Martwy aniołek
~PROLOG~
Była zwyczajna. Taka normalna 17latka. Raczej niezbyt ładna, niezbyt błyskotliwa. Nie była jednak jak inne. Miało to COŚ. Nikt jednak nie wiedział co to jest. Dopiero ON zbliżając się do niej, poznając ją- zrozumiał. Tym czymś jest jej tajemnica której nikt nie chciałby skrywać tak długo w sobie.. nikt prócz tej z pozoru zwyczajnej nastolatki.
~~~
-Mogłabyś się wreszcie zacząć uczyć?!- zaczął na wstępie ostro ojciec.
-Ale...- nie dokończyła zdania, gdy łzy zalały jej całe policzki drobnymi strumieniami.
Podczas, gdy dziewczyna stała cała zapłakana on podszedł do niej. Lena, bo tak nazywała się dziewczyna, cofnęła się o krok lecz nie uniknęła ciosu. Poczuła przeraźliwy ból na policzku i uciekła do pokoju trzymając się za niego.
-Wracaj tu nieudacznico! My jeszcze nie skończyliśmy- krzyczał podczas, gdy ona próbowała dostać się do swojego pokoju.  
Nastolatka zamykając się w pokoju chciała jedynie spokoju. Ciszy, ciemna i mrozu metalu na swojej skórze. Lecz.. gdzieś w środku.. wiedziała, że to nie zastąpi jej tego czego najbardziej jej brakuje- miłości. Agh.. wybrała jednak znowu złą drogę. Wyjęła swojego „kotka” i zaczęła delikatnie a później coraz mocniej wbijać metal w skórę. Tylko to dawało jej ukojenie. Krew, ból. To było to co lubiła. Pod warunkiem, że sama zadawała sobie ten ból i to swoją krew widziała. Podczas cięcia była jak w transie. Poprawiał jej się humor. Oczy zaczynały być zmęczone przez łzy. Wargi miały dosyć gryzienia. Usnęła... niespokojnie, ale dała radę zasnąć.
~rano~
Jest 6:40, gdy Lenie zaczyna dzwonić budzik.
-Już... Już. Wstaje- mówi wyłączając budzik i rozciągając się.  
Po krótkim rozciągnięciu się podeszła do szafy wyciągając ubrania. Poszła do łazienki wziąć szybki prysznic i się ubrała. Wróciła do pokoju, spakowała się po czym zaszła do kuchni po sok i bułkę. Przechodząc obok sypialni rodziców zauważyła tatę śpiącego i zapewne pijanego na podłodze. Nagle w jej myślach pojawiła się mama.. gdy ona żyła on tak często się nie zapijał.. było inaczej, lepiej. Samotna łza przeleciała jej po policzku po czym udała się po buty. Założyła wszystko i wyszła na przystanek. Mimo wstydu, ponieważ nie miała najnowszego smartfona, wyciągnęła telefon i zaczęła coś w nim grzebać. Podczas, gdy ona próbowała zainteresować się tym co czyta przystanek się zapełniał. Oprócz osób jadących do pracy był też ON. Przypatrywał się jej lecz ona wolała być sama, nie lubiła ludzi, nie oglądała też się za nimi. Dziś stało się coś nieprawdopodobnego. Rozejrzała się. Oczy Leny i Kacpra się spotkały. On zobaczył w nich co wywołały u nastolatka gęsią skórkę, ale uśmiechnął się przyjaźnie. Dziewczyna uznając to za żart uśmiechnęła się kpiąco i spojrzała w stronę jadącego autobusu. Siedziała dopóki on nie podjechał pod przystanek po czym wstała i udała się w kierunku wejścia. Na końcu kolejki stał ten sam chłopak z przyjaznym uśmiechem.  
-Idź przede mną. Mam czas- przesłał jej jeszcze szerszy uśmiech uśmiech ustępując miejsca w kolejce.
-Ok. Dzięki- odwzajemniła uśmiech wchodząc na jego miejsce.
Dalej stali w ciszy. Kolejka się zmniejszała, zmniejszała aż nadeszła ich kolei.
-Poproszę bilet do końca stacji- mówiąc to przegrzebywała torebkę w poszukiwaniu portfela.
-6,70 złotych.
-Jakiś problem?- powiedział Kacper przyglądając się komicznej minie dziewczyny.- Mogę? -podał monety kierowcy.- Wchodź.
Lena bardzo się zawstydziła, podziękowała i usiadła na miejsce odrazu przy kierowcy. Spojrzała na bruneta i pomyślała jaki on jest przystojny. Od bardzo dawna nie uśmiechała się, szczerze, lecz widok jego zielonych oczu, tak cholernie ciemnych, wywołał w niej uśmiech najszerszy uśmiech jaki miała od wielu miesięcy. Ten chłopak.. znała go od wielu miesięcy, ale pierwszy raz dzisiaj się mu przyjrzała. Miał cudowny uśmiech i zniewalające oczy.
-Mogę?- zapytał się uśmiechając.  
Nie poczekał nawet na odpowiedź siadając obok. Przelotnie zauważył pytające spojrzenia znajomych.
-Yy.. czemu jesteś tak cholernie pewny siebie?- chciała zrobić wrogą minę, ale nie potrafiła.
Spojrzał na nią słodko a jej momentalnie przyśpieszyło serce i lekko się zarumieniła.
-Jeśli chcesz mogę usiąść gdzieś indziej nie ma problemu- cała radość zniknęła z jego twarzy i był coraz bardziej zdezorientowany.
-Nie! To znaczy.. nie trzeba. Lena- wyciągnęła do niego rękę starając się opanować bicie serca.
-Kacper. Miło mi- pocałował ją w rękę.- My chyba chodzimy do jednego liceum. Dziwne, że wcześniej nie rozmawialiśmy.
-Bo.. oh no wiesz.. przebywamy w różnych towarzystwach- posmutniała patrząc w stronę grupki nastolatków na tylnych siedzeniach.
-Oni są naprawdę w porządku. Uwierz mi. Polubilibyście się. A może...-po raz pierwszy się zawstydził.- może chciałabyś z nami wyjść dzisiaj wieczorem?
-Przepraszam. Mam masę nauki- skłamała wiedząc, że nie ma pieniędzy na wyjścia.- Może kiedy indziej. Wymieńmy się numerami to się zgadamy i może lepiej poznamy- puściła mu oczko.
-Jasne- mimo zawodu uśmiechnął się szczerze.- To może Ty mi podaj a ja napiszę do Ciebie po szkole, hm?- spojrzał na nią wyciągając najnowszy telefon.
Zawstydzona podała swój numer. Reszta drogi przebiegła w przyjaznej atmosferze. Jednak, gdy wyszli nastąpiło zderzenie dwóch różnych światów. Lena wraz z Kacprem zaczekała na znajomych chłopaka którzy na początku niezbyt przyjaźnie zareagowali na nią, ale później była przyjazna atmosfera. Każdy się przedstawił nowej znajomej ich kolegi. Było super. Pierwszy raz czuła się tak dobrze w czyimś towarzystwie mimo różnic w wielu kwestiach. Kacper mimo znajomych starał się poświecić jak najwięcej uwagi nowej dziewczynie. Wszyscy dochodząc do szkoły, weszli do szatni i po przebraniu się rozdzielili pod różnymi klasami. Kacper mimo różnego planu poszedł pod klasę z małą (jak zaczął nazywać Lenę ze względu na jej wzrost). Rozmawiali razem do dzwonka widząc zazdrosne miny koleżanek przechodzących obok nich. Ich kontakt był naprawdę bardzo dobry.
~po paru miesiącach~
Przez ostatnie dni nastolatkowie bardzo się zbliżyli do siebie. Dziewczyna odważyła się opowiedzieć jemu swoją historię. Kacper był z niej bardzo dumny. Wiedział już, że za tym uśmiechem kryje się prawdziwe piekło. Zbliżali się coraz bardziej do siebie. Któregoś dnia poszli wspólnie na imprezę ich znajomych. Odrazu po wejściu Leny do domu Oliwii, Kacper zabrał ją na bok.
-Lena wiem, że to głupie. Możesz mnie teraz wyśmiać, ale..- uklęknął na jednym kolanie trzymając jej rękę.- Czy chcesz być moją dziewczyną?
-Kacper? Ale..- zaczęły lecieć jej łzy.- Tak.. jezus.. jasne, że tak!- wtuliła się mocno w jego szyje.
Podczas, gdy oni byli wtuleni w siebie każdy gwizdał oraz bił brawa. Oprócz tej sytuacji nie wydarzyło się nic takiego. Lena i Kacper wypili za dużo. Poszli się położyć do sypialni żeby położyć się spać. Pierwszy na łóżko położył się on a następnie dziewczyna. Podwinęła się jej sukienka odsłaniając pół nagie pośladki. Oczywiście od razu wykorzystał to jej chłopak. Obrócił ich teraz tak, że to ona leżała pod nim. Dziewczyna nawet nie protestowała, gdy nastolatek zdejmował z nich kolejne części garderoby. Gdy leżeli już nadzy Kacper chciał więcej. Lena wtedy zaczęła protestować, on już nie słuchał. Bardzo brutalnie zgwałcił swoją dziewczynę po czym spokojnie usnął wtulony w nią.
~rano~
-Dzień do...- chciał dokończyć lecz zobaczył pustą pościel obok siebie.
Chłopak bardzo dokładnie pamiętał wczorajszą noc. Nie żałował jednak tego. Uśmiechnął się rozkładając na całym łóżku. Lena wróciła do domu. Poszła spać a, gdy wstała około 15 z przyzwyczajenia sprawdziła social media. Na jednym z nich zobaczyła coś co ją zniszczyło. Zdjęcie krwi na pościeli z podpisem „Zaliczyłem waszą panią świętą Lenkę”. Dziewczyna się załamała. Poszła do kuchni chciała zaparzyć sobie kawę i pomyśleć. W pomieszczeniu było już jej ojciec. Wyczuwają od niej czystą wściekł się.
-Czuć od Ciebie alkohol. Wróciłaś nas ranem! Jeszcze mi powiedz, że się puściłaś Ty dziwko! Jesteś taka sama jak Twoja matka!- uderzył ją z całej siły w twarz.
To było dla niej wystarczająco. Wzięła pieniądze ze stołu i wyszła. Kupiła sobie żyletkę i poszła na najwyższy blok w swojej okolicy. Podcięła sobie żyły po czym skoczyła żeby mieć pewność, że nikt jej nie uratuje.
Umarła.

upadlyaniolek1011

opublikowała opowiadanie w kategorii dramat, użyła 1612 słów i 8860 znaków.

1 komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz. Nie masz konta? Załóż darmowe konto

  • AnonimS

    Poruszające,  choć  cit chaotyczne.  Zestaw na tak.  Pozdrawiam

    2 lut 2019