Próbuje wyciszyć swoje myśli i się uspokoić, ale nie daję rady. Idę wąskim korytarzem szkolnym pośród swoich znajomych, ale żaden z nich nawet na mnie nie spojrzy. Zakuty w kajdanki z obstawą nieuchronnie zbliżam się do tej jednej sali w szkole, gdzie możesz tylko wejść.
Wielu było przede mną i wielu będzie po mnie. Dopiero teraz zaczynam rozumieć, że tak naprawdę przez całe swoje krótkie i nędzne życiem szedłem sam otoczony bandą podającą się za moich przyjaciół. Wszyscy ze spuszczonym na podłogę wzrokiem udają, że nic się nie dzieje, że to normalna jedna z wielu przerwa. Już tylko kilka metrów dzieli mnie od czerwonej sali, bo tak nazywają ją uczniowie. Została ona umiejscowiona w starym gabinecie dyrektorek dwadzieścia lat temu w roku 2099. Taka sala znajduję się obecnie w każdej szkole w kraju i w wielu na świecie.
To z powodu przeludnienia głównie młodzieży i dzieci postanowiono wprowadzić prawo tak zwanej Białej Karty. Polegało to na tym, że każdy uczeń posiadał taką kartę i gdy znalazło się na nich pięć wpisów odnośnie do złego zachowania, taki uczeń otrzymywał wyrok natychmiastowej śmierci. W wielu przypadkach także w moim nauczyciele byli przekupywani, by wpisywać na karty nieprawdziwe uwagi.
Do tego uczeń nie wiedział, czy uwagę otrzymał, czy nie a egzekucję wykonywano bez wcześniejszego poinformowania jego i jego rodziny. Wprowadzili mnie do środka i kazali ustać przodem do białej płachty powieszonej na ścianie. Widziałem takich wiele, były swoistymi dowodami śmierci każdego ucznia.
Niektóre płachty i plamami krwi pierwszych uczniów szkoły poddanych egzekucji wywieszono jako przestrogę na korytarzu głównym. Z sali wyszli wszyscy, zostałem tylko ja i mężczyzna w czarnej kominiarce z pistoletem w dłoni. Przełknąłem ślinę, a on przyłożył mi lufę do głowy przeładował i strzelił.
Materiał znajduje się w poczekalni. Prosimy o łapkę i komentarz.
2 komentarze
Dark09
tak jak pisze @agnes1709 wydaje się być bez sensu
agnes1709
Nie bardzo rozumiem, jak mam zinterpretować ową fabułę? Szczerze mówiąc – jest całkowicie bez sensu, na dodatek króciusieńka. Wybacz, ale rzadko zdarza mi się czytać coś tak dziwnego... jeśli w ogóle się zdarza.
Pozdrawiam!