Blizny Najemnika Epizod 2

Blizny Najemnika Epizod 2Zabrawszy rzeczy pozostawione na dachu, wrócił do pokoju szefa. Efekty tabletek powoli ustępowały. Wiedział, że nie będzie musiał długo czekać nim wystąpią skutki przedawkowania. Dawka, którą przyjął mimo wszystko była niewielka, takie same też powinny więc być skutki. Dziewczyna okazała się całkiem przymilna. Ucieszyło go to, w końcu ciężko będzie mu ją nieść mając tylko jedną wolną rękę. Gdyby do tego jeszcze się rzucała sprawa o wiele bardziej się skomplikowała. Ona jednak, kiedy tylko go zobaczyła. Nie przejmując się tym, że jest cała we krwi, rzuciła mu się na szyje. Ciekawił go powód tej przymilności i zaufania. Oczywiście mógł to być skutek narkotyków, którymi najprawodpodobniej  ją nafaszerowano, a na jego miejscu mógłby być ktokolwiek inny. Istniała jednak możliwość, że jest ona w jakimś stopniu świadoma. Wtedy jednak, nikły sens miało by dla niej tulenie się do gości który całkiem niedawno wskoczył przez okno i wybił wszystkich facetów w budynku. A może była mu wdzięczna za możliwość roztrzaskania głowy tego gościa o posadzkę? Byłaby to ciekawa opcja. Niemniej jednak, nieważne jak długo by się nad tym zastanawiał mógł tylko zgadywać. Narzuciwszy na ramiona dziewczyny zakrwawioną marynarkę, podniósł ją z podłogi.  

Zapomniał jak wielki kawał drogi dzielił go od domu. Droga sama w sobie, nawet używając dachów była długa. On natomiast czując silne, narastające osłabienie, szedł uliczkami z dodatkowym obciążeniem. Czarnowłosa nie była ciężka, jednak czas przez jaki musiał ją nieść, połączony z defektem leku dawał się we znaki. W końcu jednak jego oczom ukazał się odrestaurowany, jednopiętrowy budynek mieszkalny. Jego stan zewnętrzny można by w najlepszym wypadku określić surowym, wnętrze było jednak całkiem znośne do mieszkania. Z trudem, jednak udało mu się otworzyć drzwi. Jake’a nie było, pewnie  w robocie bo co innego mógłby robić. Odkładając dziewczynę na kanapę zrzucił z niej marynarkę. Podnosząc ubranie z podłogi, cisnął je do kosza. Najlepszym pomysłem będzie je spalić, jeśli nie zapomni. Spojrzał na swojego gościa. Zasnęła, może to i lepiej. Wyjął z kieszeni pojemniczek z lekiem i odpiął miecz od pasa. Miał wrażenie, że zostawienie którejkolwiek rzeczy przy niej było kiepskim pomysłem. Posyłając resztę zakrwawionych ubrań w ślady za marynarką, skierował się do łazienki. Postawił pojemniczek na umywalce, miecz oparł obok. Spojrzał w lustro, zobaczył tam to co zawsze. Zmęczone oczy, kilka blizn, nietypowa fryzura z czarnych włosów. Tym razem dodatkiem do wszystkiego była krew, cieknąca mu po twarzy, zlepiająca włosy. Nic ciekawego. Zrzucając z siebie resztki ubrań w postaci bielizny i skarpetek, wszedł pod prysznic. Odkręcając kurek wszedł pod lodowaty strumień, westchnął ciężko. Zimno zawsze przyśpieszało u niego skutki tabletek. Przydatne przy leczeniu, niezmiernie przeszkadzające w czasie walki. Zwieszając głowę spojrzał w dół. Widok zabarwionej na czerwono wody płynącej po jego ciele powoli zaczął spływać. Potrząsnął gwałtownie głową, musiał się pilnować. Zemdlenie pod prysznicem nie było czymś czego by chciał. Czuł jak powoli opuszczają go siły. Kątem oka zobaczył że skrzydła kabiny się otwierają. Podniósł wzrok. Jego oczą ukazała się jej blada twarz, nie był pewien ale chyba się do niego uśmiechała. Była strasznie blada, patrząc na jej jasną cerę wyglądało to koszmarnie. Znów rzuciła mu się na szyję, tym razem musiał wesprzeć się o ścianę. Dlaczego ona musiała być tak cholernie ciężka. Była od niego niewiele niższa, to akurat nie należało do niczego wyjątkowego. Doskonale pamiętał, że sam nie ma nawet metra siedemdziesiąt - przeklęte geny. Cieszył go fakt jej marnego wzrostu, nienawidził kiedy dziewczyna była od niego wyższa. Kompleksy na punkcie wzrostu? Całkiem możliwe. Przylgnęła do niego ciałem, poczuł dotyk nagiego biustu na brzuchu. W takim stanie zdążyła tak szybko zdjąć bieliznę? Może to on spędził tutaj już tak dużo czasu. Myślenie robiło się coraz trudniejsze. Oparła głowę na jego piersiach, czuł na mostku jej ciepły oddech. W kontraście z lodowatą wodą było to coś naprawdę przyjemnego. Wsparł głowę o zimne kafelki, kolejne ciężkie westchnięcie. Całując jego skórę zaczęła się zniżać. Wiedział do czego to dąży, nie miał na to najmniejszej ochoty. Pomijając fakt, że po przedawkowaniu jego potencja była gorzej niż żadna. Złapawszy ją lekko za ramię podciągnął na swoją wysokość. Spojrzał w te puste zielone oczy. Nie miał najmniejszego zamiaru robić z nią czegokolwiek, w takim stanie. Zobaczył jednak, że ona również jest umorusana krwią. Nie tak jak on jednak widocznie. Regulując strumień wody, odkręcił ciepłą wodę. Zamieniając ich miejscami zachwiał się mocno. Silne zawroty głowy uświadomiły go jak niewiele miał czasu. Jeśli się nie pośpieszy, jego głowa spotka się z podłogą. Patrząc na to pozytywnie jeśli runie tylko na podłogę może skończyć się tylko na wstrząsie mózgu. Spłukanie z niej świeżej krwi nie wymagało dotyku jego dłoni. Nie mógł się jednak powstrzymać. Począł wodzić rękami wzdłuż jej tali. Unikał dotykania piersi, jak dla niego były za duże. Nie raz dowiedział się, że jego gust w sprawie kobiecego biustu  jest dla wielu nienormalny. Gdy jego wzrok nabrał nieco ostrości, zauważył sporą ilość siniaków. Rozsiane po całym ciele, od łydek po ramiona. Właściwie nie zdziwiło go to, tam gdzie była na pewno nikt nie obchodził się z nią delikatnie. Zakręciwszy wodę sięgnął po ręcznik, którym ją owinął. W kilku szybkich ruchach postarał się w miarę ją wytrzeć. Wziął jej rękę i pokazał żeby go trzymała. Zrobiła to, fakt czy będzie go trzymać przez cały czas był jednak wątpliwy. Cóż, nie można mieć wszystkiego. Odkręcił pojemniczek leku, wyciągając jedną pigułkę spojrzał do środka. Cztery, wystarczy na dwa dni. Rzucił jedno spojrzenia na miecz, łykając ampułkę, uśmiechnął się do siebie w duchu. Wsunąwszy slipy z powrotem na swoje miejsce wziął broń do lewej ręki. Prawą objął dziewczynę i popchnął ją by szła przodem. Zostawienie jej tutaj było by dla niej praktycznie zachęceniem do wzięcia jego leku. Spojrzał na owinięty wokół niej ręcznik. Nie miał najmniejszej ochoty świecić światła i przeszukiwać mieszkania, żeby znaleźć jej cholerną bieliznę. Obejdzie się bez tego. Wprowadził ich do pokoju Jake’a, oprócz kanapy tylko tutaj było łóżko. Cóż, jego współlokatora na pewno nie zasmuci widok nagiej laski w pościeli. Na szczęście nie musiał jej zachęcać do położenia się. Kiedy tylko zobaczyła łóżko, momentalnie się na nim położyła. Zapominając o ręczniku, który zsunął się po niej na podłogę. Przykrywszy ją już miał wyjść, powstrzymała go jej dłoń łapiąca jego. Delikatna rączka była niemalże dwukrotnie mniejsza od jego. Mimo wszystko ta przymilność zaczynała go powoli lekko mówiąc denerwować. Wyrwawszy się złapał o klamkę, tak jak przypuszczał poczuł jej ciężar wieszający mu się na plecach. Przytuliła się do niego najmocniej jak tylko mogła, czuł jak każdy skrawek ciała który go dotykał drży. Poczuł ciepły oddech na uchu, mówiła coś. Nie miał pojęcia co. Oparł miecz o ścianę. Obróciwszy się, ponownie położył ją na łóżku. Tym razem sam położył się obok. Jej delikatne wargi przylgnęły na chwile do jego policzka. Zaraz potem wtulając się w jego piersi, usnęła momentalnie. Czyli nie miał wyboru, musiał spać z nią. Pozostawało mieć nadzieje, że obudzi się przed nią. A jeśli ona obudzi się pierwsza i będzie świadoma, mógł liczyć na to, że nie zacznie się drzeć. Z resztą i tak by go nie obudziła….

1 komentarz