School Chronicles

= I =

'Kocham Cię, Takashi-kun. '

Była to sytuacja żywcem wyjęta ze snu! Nigdy, nawet w najśmielszych marzeniach nie śmiałbym przypuszczać, że Suzaku-sanpai wyzna mi miłość!

Jej zwykle chłodną i nieprzeniknioną niczym maska twarz pokrywał ogromny rumieniec wstydu, cały czas wierciła się niespokojnie, zerkając ukradkiem na moją
twarz, starała się unikać mojego spojrzenia. To... To było... takie totalnie urocze!

Przez to zupełnie odmienne niż zwykle zachowanie, jak i zupełnie niespodziewane wyznanie, byłem kompletnie sparaliżowany! Naprawdę! Stałem w miejscu jak
wryty, nie będąc w stanie wykrztusić z siebie nawet słowa, gapiąc się na Senpai pełnym zdumienia wzrokiem i z szeroko otwartymi ustami.  

'Ja... tego no... eeee... właściwie... '

Taki to właśnie bełkot wydobywał się ze mnie, gdy chciałem powiedzieć jej, jak bardzo cieszą mnie jej słowa.  

Widząc moje reakcje, na twarzy Suzaku-senpai pojawił się zakłopotany wyraz, zaczęła zachowywać się jeszcze bardziej nieśmiało i nerwowo, niż przed chwilą.  

'Takashi-kun, czyżbyś ty... miał już kogoś w swoim sercu?'

O mało co się nie przewróciłem, gdy usłyszałem to pytanie.  

Cooo!? Nie, nie, oczywiście, że nie! W moim sercu było miejsce tylko i wyłącznie dla Suzaku-senpai i nikogo innego! Ah, gdybym tylko był w stanie powiedzieć
jej to równie prosto, jak przychodziło mi myślenie tego!

Zamiast tego -

'Nie, skądże, ja... nie mam jeszcze nikogo takiego... '

Wymamrotałem to ledwie dosłyszalnym głosem, patrząc gdzieś w kąt.  

Jednak słysząc moje słowa, twarz Suzaku-senpai cała się rozpromieniła.  

'Naprawdę? Nawet nie masz pojęcia, jak bardzo się cieszę! Martwiłam się, że być może masz już ukochaną osobę, lub co gorsza, że nie jestem dla ciebie dość  
dobra... '

'Skąd ci do głowy przyszedł taki pomysł!?'

Wypsnęło mi się, nim zdołałem się powstrzymać przed okrzykiem.  

Suzaku-senpai tak się martwiła tym, co czułem, a mimo tego ja nie byłem w stanie dać jej odpowiedzi na jedno, proste wyznanie? Nie, nie wytrzymam! Chyba mi
zaraz serce pęknie!

Szkoda tylko, że samem nie miałem pojęcia, czy to ze szczęścia, czy może z żalu nad moją własną bezdusznością.  

'Nigdy by mi nawet przez myśl nie przeszło, że Senpai nie jest dla mnie wystarczająco dobra! Bo... bo ja... prawda jest taka, że... ja Suzaku-senpai zawsze... '

Ah! Powiedz to, powiedz to wreszcie! Przecież to tylko kilka prostych słów, nic trudnego! Nawet taki ktoś, jak ja, powinien dać sobie z tym radę!

'Ja zawszę Cię... od naszego pierwszego spotkania... '

'Takashi-kun... '

Suzaku-senpai zbliżyła się do mnie tak, że dzieliły nas teraz od siebie zaledwie centymetry. Wyciągając ręce, zamknęła moje dłonie w swoich dłoniach.  

Ta jej bliskość była dla mnie nie do wytrzymania! Czując na swojej skórze jej ciepły, delikatny oddech, wiedziałem, że zwariuję, jeśli czegoś zaraz nie zrobię!

Dasz radę, Takashi! To jest właśnie to! To jest twoja wielka chwila prawdy! Teraz, albo nigdy! Zrób to i niczego nie żałuj!

Tak więc zebrałem się na odwagę i...  

'Ja też Cię kocham, Suzaku-senpai! Zawsze Cię kochałem, od momentu, w którym po raz pierwszy Cię ujrzałem! Kocham Ciebie i tylko Ciebie!'

... w końcu to powiedziałem! Tak! Nareszcie to powiedziałem!

Kompletnie zaślepiony moim własnym wyznaniem, nie byłem w stanie dostrzec, jak do oczu Senpai napłynęły łzy.  

'Tak się cieszę, Takashi-kun... Tak bardzo się cieszę, że mi to powiedziałeś. Jestem taka szczęśliwa!'  

Huh?! Co to za dziwne uczucie? Takie miękkie i pełne ciepła... Tylko nie mówcie mi, że...  

Spojrzałem z niedowierzaniem w dół. Niemożliwe! Suzaku-senpai tuliła się do mnie ze wszystkich swoich sił, jej twarz pełna była płynących z oczu łez! Czy to z
powodu czegoś, co powiedziałem?

'S-Senpai?! Co się stało? Uraziłem Cię w jakiś sposób? Przeraszam, naprawdę mi przykro! Proszę, wybacz mi!'

Senpai wtuliła się we mnie jeszcze mocniej. Przylegała do mnie tak mocno, że z łatwością mogłem wyczuć wszystkie jej piękne i wspaniałe kształty. Cóż za  
rozkoszna sytuacja!

'Nie, to nie o to chodzi. Po prostu cieszę się, że czujesz do mnie to samo, co ja do ciebie. Nie musisz mnie za nic przepraszać. '

Mówiąc to, popatrzyła mi głęboko w oczy.  

W tym momencie wydawała się być taka smukła i drobna. Bałem się ją przytulić, myśląc, iż mógłbym ją tym samym złamać na pół.  

Oh, Senpai! Jesteś taka piękna! Jeśli dalej będziesz zachowywać się w ten sposób, to ja...  

'Senpai!'

Nie mogąc się już dłużej powstrzymać, chciałem też ją objąć i już nigdy nie wypuścić! To było niczym spełniony sen!

Już miałem zamknąć ją w moich ramionach, gdy nagle...  

'Hm? Aah!'

'Kyaa!'

... potknąłem się o coś i obydwoje upadliśmy na ziemię.  

Jak to się mogło stać!? Przecież byliśmy w klasie i to do tego pustej! Potknięcie się o coś w takim miejscu było praktycznie niemożliwe!

Odkładając to na bok...  

'Suzaku-senpai! Nic ci nie jest?!'

'N-Nie, wszystko w porządku, nic mi nie jest. '

Czego nie dało się niestety powiedzieć o mnie. Upadek na podłogę był dla mnie dosyć bolesny, ale nie miało to dla mnie znaczenia, skoro Senpai nic się nie stało.  

'Umm... Takashi-kun?'

'O co chodzi, Senpai? Jednak gdzieś Cię boli?'

'Nie, nie o to mi chodzi. '

'A więc o co? Powiedz tylko słowo. '

Twarz Suzaku-senpai zrobiła się jeszcze bardziej czerwona, niż była do tej pory, co było już nie lada wyczynem.  

'Twoja ręka, ona... umm, ona... '

Dopiero wtedy się zorientowałem.  

Upadając, zaasekurowałem Senpai tak, że wylądowała bezpiecznie na mnie, jednak kompletnie nie zważałem przy tym, gdzie powędrowały moje ręce. Przez co
teraz...  

-! W mojej prawej ręce znajdował się słodki, nabrzmiały owoc, a lewa... O nie! Lewa ręka powędrowała prosto w ziemię obiecaną w dolnych partiach jej pleców!

'Ah! Przepraszam, to przez przypadek, ja naprawdę nie chciałem!'

W pośpiechu próbowałem wycofać swoje ręce z tych jakże niefortunnych miejsc, co jednak zaowocowało tym, że zacząłem ściskać je jeszcze mocniej!

No to koniec! Już po wszystkim! Cokolwiek czuła do mnie Senpai, z pewnością w tej chwili przepadło. Teraz musi mnie pewnie uważać za najgorszego na świecie
drania, a co gorsza - niewyżytego zboczeńca!

Lecz właśnie wtedy, gdy straciłem już całą nadzieję, stała się rzecz dziwna.  

Gdy już miałem się wycofać, Suzaku-senpai przytrzymała mnie w miejscu, uniemożliwiając ucieczkę.  

'Senpai... ?'

Patrzyła mi prosto w oczy.  

'Jeśli... Jeśli to ty, Takashi-kun... to nie mam nic przeciwko. '

Powiedziała to głosem ledwie dosłyszalnym, cichszym nawet od najcichszego szeptu.  

T-To było... zbyt urocza! Senpai, jesteś zbyt urocza!

To wystarczyło, abym zupełnie stracił głowę.  

Osiągnąłem właśnie granicę, zza której nie było już powrotu.  

'Senpai!'

Jednym sprawnym ruchem nasze pozycje odwróciły się o sto osiemdziesiąt stopni. Senpai znalazała się pode mną, a ja przyciskałem ją do podłogi, będąc na górze.  

Suzaku-senpai wyciągnęła ku mnie ramiona, a z jej ust uleciały słowa, których nigdy nie spodziewałem się od niej usłyszeć.  

'Proszę, pocałuj mnie, Takashi-kun. '

Oh, nie musisz mi tego powtarzać!

'Suzaku-senpai!'

W końcu! Bez lęku, z sercem wypełnionym radością i duszą ulatującą pod niebiosa, pochyliłem się, aby skraść z jej ust ten słodki skarb. Mój pierwszy pocałunek.  
Jej pierwszy pocałunek.  

Nasze usta dzieliły już od siebie tylko centymetry...  

Nie, to się nie dzieje naprawdę! To się nie może dziać naprawdę!

Już prawie... !

I...  

To był zwykle ten moment, w którym kończył się piękny sen, a zaczynała się brutalna rzeczywistość.  

...  

... ...  

BACH!

Ała! Nie no, znowu to samo! Po raz już chyba czwarty w tym tygodniu boleśnie upadłem z łóżka na podłogę, co było efektem moich aż nazbyt wybujałych i  
realistycznych fantazji.  

Wyraźnie czując, jak cały mój dobry nastrój i werwa już na starcie idą w diabły, z ogromną niechęcią otworzyłem oczy.  

Tak... to z całą pewnością nie była klasa, w której to jeszcze przed chwilą byłem razem z Suzaku-senpai. Po romantycznym zachodzie słońca też nie było nawet
śladu. O samej Senpai już nie wspominając.  

Był to po prostu mój pokój, prosty, zwyczajny, taka typowa nora typowego nastolatka, do której tak bardzo zdołałem się już przyzwyczaić, że prawdopodobnie,  
gdyby coś tutaj zmieniono, to czułbym się tutaj co najmniej nieswojo.  

Tak bardzo zżyty byłem z tą przestrzenią.  

'Eh, znowu ten sam sen... co? Aaaah! Tylko dlaczego on zawsze musi kończyć się tak samo!? Dłużej, życzyłbym sobie tylko chociaż odrobinę dłużej, czy to aż tak
wiele!?

Może i był to sen, ale to było aż nazbyt realistyczne, zbyt szczegółowe. Ta niewiarygodna miękkość, to przyjemne ciepło jej ciała, słodki aromat włosów, widok łez  
płynących po policzkach, ta nieziemska wręcz elastyczność i sprężystość... ! To było zbyt realistyczne, aby być tylko snem.  

Więc co to miało być? Czyżby to było właśnie to? Czy miał być to mój limit, jeśli chodzi o zasobność i możliwości nabuzowanej hormonami wyobraźni? Czyżby to,  
co miało na mnie czekać poza granicami urywającego się snu było zbyt piękne i niesamowite, żeby mój umysł był w stanie o tym fantazjować?

Suzaku-senpai... na zawsze pozostanie poza moim zasięgiem, prawda? Doskonale zdawałem sobie z tego sprawę. Mogła mieć dla siebie każdego, kogo by tylko
zapragnęła, więc niby czemu miałaby w ogóle zwrócić uwagę na kogoś takiego, jak ja?

Nie było więc w tym nic dziwnego, że chciałem być z nią w moich snach i fantazjować o tego typu rzeczach.  

A przynajmniej samego siebie starałem się w ten sposób przekonać.  

Jak to szło w tym starym porzekadle... ? A, już wiem! "Za wysokie progi... " czy jakoś tak. Niestety, ale ta stara mądrość ludowa w perfekcyjny wręcz sposób  
oddawała istotę tego, jak się sprawy miały pomiędzy Suzaku-senpai a mną.  

I gdy tak po raz kolejny, jak to co rano miałem zamiar wpełznąć pod kołdrę i w jej bezpiecznym kokonie zacząć rozpaczać nad smutnym losem mojej wiecznie
nieodwzajemnionej miłości - -  

Puk. Puk.  

Ktoś cicho zapukał do drzwi.  

'Onii-chan? Wstałeś już z łóżka?'

Dało się słyszeć głos mojej młodszej siostry, Sugu. Jak to miło z jej strony! Przyjść obudzić mnie z samego rana!

'Sugu? A, tak, jasne, już wstałem!'

Odpowiedziałem jej, w końcu podnosząc się z ziemi i ogarniając lekki bałagan, jaki zdołało spowodować moje rzucanie się na prawo i lewo przez sen.  

'To zejdź na dół i zjedz w końcu śniadanie. Mama powiedziała, że jeśli się nie pospieszysz, to znowu spóźnisz się do szkoły. '

'Ok, dobra, dzięki! Zaraz przyjdę!'

Spóźnisz się do szkoły? Ca ta Sugu wygaduje? Przecież jest jeszcze dosyć wcześnie. Jakby się nad tym tak przez chwilę zastanowić, to co mama i siostra robią
tak wcześnie rano na nogach? W naszym domu to zwykle ja wstawałem jako pierwszy, a nie one...  

Dziwne. Coś tu definitywnie było nie tak, tylko nie miałem pojęcia, co to dokładnie było.  

Tak dla pewności spojrzałem jeszcze na zegarek. Co jak co, ale on powinien udowodnić mi, że wszystko było w normie.  

Omal nie dostałem zawału, gdy zobaczyłem, która była godzina.  

Totalnie spanikowany, zacząłem się na szybko ubierać w mundurek i gromadzić rozrzucone po całym pokoju rzeczy do szkoły. Jest źle! Jest już tak późno, a ja
nadal siedziałem w domu!

Wypadając jak burza z pokoju i zbiegając po schodach, wparowałem do kuchni z takim impetem, że prawie uderzyłem w mamę, która akurat zajęta była
krzątaniem się przy stole.  

'Dzień dobry, Takashi. Dobrze Ci się spało?'

Kochana mama, zawsze pogodna i uśmiechnięta, niezależnie od sytuacji. Żadne słowa nie były w stanie oddać tego, jak bardzo z Sugu ją kochaliśmy.  

'Dobry, mamo! Tak, wyśmienicie! Nie mam teraz czasu, muszę lecieć do szkoły!'

'A śniadanie?'

'Zjem w szkole przed lekcjami!'

'Aha...  W takim razie poczekaj chwilę, włożę ci w bento to, co miałeś zjeść. '

Poczym zaczęła uwijać się przy pudełku na drugie śniadanie. Niespieszno jej z tym było.  

'Mamo, ja naprawdę się dzisiaj spieszę. Czy mogłabyś... nie guzdrać się tak z tym?'

'Czekaj chwilę i... gotowe! Proszę bardzo!'

Podała mi napakowane aż po brzegi bento z taką dumą, jak gdyby wręczała komuś Oscara, czy jakąś inną nagrodę. Wiedziałem, że w gotowaniu była dobra, no
ale bez przesady.  

Wrzuciłem je do torby, powiedziałem mamie szybkie "do widzenia" i już gnałem do drzwi... -  

'Takashi?'

... i musiałem się gwałtownie zatrzymać.  

'Tak, mamo?'

Obecnie byłem na granicy wytrzymałości. Ona to robiła specjalnie, to więcej, niż pewne. Moja kochana mama. Ciekawe, na jakiż to pomysł wpadła teraz?

'Skoro już tak późno wychodzisz, to weź ze sobą Sugu. Większość twojej trasy pokrywa się przecież z jej drogą do szkoły. Byłbyś tak miły?'

No i weź tu człowieku odmów takiej prośbie? Nic tylko zagryźć zęby i robić dobrą minę do złej gry. Moja odpowiedź? To chyba oczywiste.  

'Jasne, mamo. Nie ma problemu. '

VictoriaFelenne

opublikowała opowiadanie w kategorii szkoła, użyła 2443 słów i 13824 znaków.

Dodaj komentarz