
Podążając do pokoju nie zauważyła żadnego z swoich aktualnych lokatorów. 
Czyżby gdzieś wyszli ? 
Dopiero gdy podniosła ręke,aby zapalić światło w swoim pokoju, dostrzegła kogoś siedzącego na krześle. 
Energicznie przełknęła ślinę i nacisnęła kontakt. 
-Oi. 
-Ayato...uch to ty.Czy wy zawsze musicie się tak zakradać? 
-Powinnnaś się do tego przyzwyczaić. 
- Um. Staram się. Co ty tu tak w ogóle tu robisz ? 
-Nie widać? Czekam na kolację. 
-Ale teraz?...Ja właśnie miałam się umyć, więc um... 
-Ore-sama twierdzi , że możesz zrobić to później. 
Wampir złapał ją za nadgarstki i unosząc je do góry wbił się w jej szyję. 
Syknęła z bólu , a na jej twarzy pojawił się grymas. 
-Ach...Czemu tak nagle? Prz-przestań... 
Chłopak wzdrygnął się i popatrzał na nią, po czym szepnął jej do ucha. 
-Jeśli będziesz się wiercieć to będę Cię sączył tak długo ,aż nie dasz rady. 
-Ugh...Ale Ayato. 
Powtórzył poprzednią czynność, po czym skrzywił się i upuścił dziewczynę. 
-Jeśli mi tu teraz zemdlejesz...Pośpiesz się. 
Młody mężczyzna  zniknął , a ona mogła w końcu przytrzymać się za szyję. 
Bolało...tak cholernie bolało , gdy robił to znienacka. 
Krew jeszcze małym strumyczkiem , jak gdyby wiła się po skórze. 
Po dokładnym zabezpieczeniu rany i otarciu jej udała się w stronę łazienki. 
Weszła do wanny i bezustannie spoglądając w sufit zamarła. 
Musiała oczyścić swój umysł od borykającyh nią problemów. 
Najlepszym sposobem była dla niej kąpiel. 
Tak to ona pozwalała jej na chwilę zapomnieć o wszystkim. 
Co...um? Chłodna woda ? Czyżbym się zasiedziała? 
Dziewczyna pospiesznie wyszła z wanny i właśnie skończyła się ubierać, gdy... 
-Za długo.Nienawidzę czekać! 
-Kya! 
Yui przymrużyła oczy, gdy zorientowała się że zaraz za nią stoi czerwonowłosy z poważnym wyrazem twarzy. 
-Idiotka, chyba mówiłem wyraźnie żebyś się ruszyła. 
-A-ayato...Przepraszam. 
-Huh. Czemu nie jesteś naga ?! 
-Właśnie skończyłam się przebierać, zresztą... 
-Zresztą? 
-Czego ty ode mnie oczekiwałeś? 
-Odrobiny sexapilu, ale jak widzę, jesteś do niczego. 
-Ugh...I tak wiesz , że nie potrafiłabym. 
-Dlatego teraz musisz ponieść za to konsekwencje. 
Chłopak bez wahania przyparł dziewczynę do ściany, po czym ich usta złączyły się w beztroskim pocałunku. 
-Mmm...Mmm. 
-Mmm...Przes.. Mmm... 
-Mmm...Mmm... 
Dłużej już tak nie wytrzymam muszę złapać oddech. 
Dziewczyna odepchnęła od siebie wampira , po czym nabrała trochę powietrza. 
-Ty zawsze całujesz beznadziejnie.Zatracasz się w sobie tak bardzo, że nie zauważyłaś nawet gdzie się znajdujemy. 
-Ugh. Co to za miejsce? 
-Nazywamy to "pokojem dusz". 
-Żartujesz prawda? 
On na pewno żartuje.Czy on na pewno żartuje ? 
-Nie mam powodów by Cię okłamywać , pospacerujemy sobie trochę. 
-Ummm...Tu jest ciemno.Ja praktycznie nic nie widzę.A co jeśli się zgubię ? 
-Nikt nie będzie Cię żałował ,ale jeśli Ci tak bardzo na tym zależy. 
Wampir wyciągnął z kieszeni kajdanki. 
Jego kąciki ust uniosły się w tej chwili. 
-Oj , ale... 
Ona na pewno coś kombinuje! Znając życie zaraz mnie w nie zakuje. 
-Ugh.. Popatrz, pierwszy włożyłem dłoń, teraz ty. 
Ale czy to bezpiecznie? 
-No dobrze. 
Yui podała mu dłoń , po czym Ayato złączył tym ich ręce. 
Pierwszy raz trzymali się za nie... Zrobili tyle rzeczy nie po kolei. 
I tak szli przez dłuższy okres czasu. 
Ale coś mi tu nie gra. Czemu on idzie a ja nie mogę iść ? Whoa! Czemu moja ręką jest przykuta do ściany? 
-Co ty robisz ? 
-Tak się zamyśliłaś, że postanowiłem Ci nie przerywać. Wrócę tu gdy będę głodny. 
-Nie! Proszę ! Nie zostawiaj mnie ! Ayato ! 
Było już za późno , iż chłopak rozpłynął się w powietrzu. 
Pieprzona teleportacja... 
-Ayato? Ayato! Proszę !Nie żartuj sobie ze mnie!Gdzie jesteś? 
I tak oto mijały kolejne godziny. 
Nie mogę dalej, moje gardło. Ugh... 
Dziewczyna zamknęła oczy po czym już cicho odparła. 
-Ayato, przepraszam. Proszę, nie opuszczaj mnie. Wróć. 
-Oi. Widzę komuś zebrało się w końcu na szczerość. 
Podniosła wzrok ,a jej oczom ukazało się coś dzięki czemu uśmiechnęła się.  
Natomiast jej wnętrze ogarnęła nienawiść i rozpacz. 
-Jak długo...? 
Jestem zbyt ochrypnięta. 
-Twoje jęki pragnące mnie były już nie do wytrzymania. 
-D-do domu. 
Tak też się stało, po chwili znalazła się już w swoim pokoju. 
-Jesteś okrutny. 
-Ugh. Ciszej.Twój głos jest... 
-A jak myślisz? Czy ja to wina ? 
-Tylko i wyłącznie twoja. Gdybyś szybciej oddała mi swoją krew nie musiałabyś przez to przechodzić. 
-Czyli sprowadziłeś mnie tylko po to ? 
-Może tak, może nie. 
-Ugh.Rozpieszczone dziecko.  
-Mówiłaś coś ? 
-Co ? j-ja? Nic. 
Ty naprawdę jesteś jak rozpieszczone dziecko , najpierw zostawiasz mnie samą , a teraz liczysz na moją uwagę. 
-Zdecydowanie Cię to zaboli. 
Yui nie protestowała już, nie miała siły, pozostało jej tylko jedynie lekko się zmarszczyć i pozwolić mu dojść do wgryzienia się w jej obojczyk. 
-Czyżby Ci się to spodobało ? 
Nie mogę się nic powiedzieć, ale czemu ? 
-Co jest? Nie możesz nic mówić ? Nie spodziewałem się aż takiej reakcji. 
Chłopak ugryzł jeszcze mocniej. 
Czuję się lekko , o nie , a co jeśli ja zaraz odpłynę ?!
Dodaj komentarz