Kształty miłości

Nazywam sie Natalia i opowiem wam dzis swoja historie, wlasciwie to nie tylko moja ale calej mojej rodziny. Moj ojciec byl mechanikiem, a mama pielegniarka, ktora dzieki temu ze mieszkalismy w malym miasteczku i chetnych do jej pracy bylo niewielu, rzadko bywala w domu. Nasz niezbyt wielki parterowiec otoczony byl calkiem urodziwa dzialka jak na te okolice, znajdowal sie tam garaz, gdzie dzien w dzien przebywal tata. Pamietam jak denerwowal sie, ze nie ma syna, bo ja nie bylam w stanie mu pomoc, a przeciez chlopak zawsze bylby obok niego.  
  Latem 87 roku bylam uczennica ostatniej klasy szkoly podstawowej im. Jana Blaszczyka liczacej moze 200 uczniow. Jak to dziewczynki w tym wieku, zaczynalam plotkowac z kolezankami na temat wybrankow naszego serca. Wiekszosc z nich mowila o tych z najlepszymi ocenami i wymadrzajacymi sie na lekcjach czego calkowicie nie moglam zrozumiec. Moim wybrankiem od kilku miesiecy byl wtedy Daniel z 8C, ukrywalam to bo balam sie ze zostane wysmiana. Wysoki, czarnowlosy Daniel. Te sciete tuz za uszami, niechlujnie ulozone wlosy az prosily sie zeby dodawac, ze sa kruczo czarne, co jednoczesnie kojarzylo mi sie z jego charakterem. Byl olewczy, mial slabe oceny, ale mimo wszystko na tyle dobre zeby zdawac z klasy do klasy. W towarzystwie kogokolwiek mozna bylo go spotkac rownie rzadko co w eleganckim ubraniu. Na przerwach albo czytal ksiazki nigdy nie pokazujac ich okladek, albo kladl sie na lawce z zamknietymi oczami. Bylam nim tak zafascynowana ze kazde przypadkowo ladujace na mnie spojrzenie wywolywalo ciarki, pocenie rak i wizje czy bede w stanie cokolwiek powiedziec jezeli zechce do mnie podejsc. Niestety chlopcy nie byli jeszcze zainteresowani romantycznymi zwiazkami ani zakladaniem rodziny, wiec naiwnie postanowilam ze na niego poczekam.
  Pierwsze jednostronne zauroczenia byly o tyle wazne ze zaczelam zauwazac jak bardzo nie podobaly mi sie relacje miedzy moimi rodzicami. Czesto sie klocili, jezeli mozna to tak nazwac, bo tata krzyczal, a mama go cierpliwie sluchala. Zawsze tez potem powtarzal jak bardza ja kocha i jak bardzo mu na niej zalezy co w polaczeniu z wciaz brzmiacymi w pokoju wyzwiskami dawalo watpliwy jak dla mnie efekt. Po takich sztucznie wytwarzanych problemach siadalam na hustawce w kacie ogrodu i wyobrazalam sobie jak ja zachowalabym sie na mamy miejscu. Konczylo sie to tym ze bylam po rozwodzie i zylam sama bez zadnych zmartwien. Mama tego nie chciala. Zachowywala sie tak jakby reszta zycia miala byc pokuta za zle podjete decyzje w mlodosci.
  Ktoregos dnia, kiedy sluchalam radia, przed oczami, zupelnie niespodziewanie pojawil mi sie i zniknal po sekundzie pewien obraz z przeszlosci. Moglam miec na nim moze z 6 lat. Wpatrywalam sie w lalke, ktora dostalam od pani Beaty, z ktora rodzice przyjechali sie spotkac. Siedzieli przy stole i rozmawiali, ale nawet nie wiem o czym, nie interesowalo mnie to. Zachowalam dobre wspomnienia na temat tej pani, wiec postanowilam zapytac mame kim ona byla. Odpowiedz na pytanie i proby uzyskania informacji o nazwisku brzmiaca: "Czemu akurat teraz ci sie to przypomnialo? Nie pamietam, daj mi spokoj." nie byla satysfakcjonujaca dla mojej dzieciecej ciekawosci, a wrecz jeszcze bardziej ja pobudzila. Sledztwo jednak skonczylo sie na przegladaniu starych listow, bo temat znudzil mnie rownie szybko co zainteresowal i pani Beata zniknela z mojej glowy na nastepne pare lat.
  Po kolejnej klotni rodzicow stwierdzilam, ze moze wypadaloby porozmawiac o tym z mama. Balam sie, ze mysli, ze tata ma racje i ona faktycznie zasluzyla na te krzyki. Dowiedzialam sie, ze on nie zawsze taki byl. Problemy zaczely sie mniej wiecej dwa lata po slubie, kiedy mama chciala isc do pracy zarabiac swoje pieniadze i czuc sie bardziej niezaleznie. Ojciec byl niezmiernie niezadowolony, bo to oznaczaloby, ze dom (niestety jego) nie bedzie posprzatany i obiad nie bedzie czekac na stole. Podobno przy jednej z dyskusji o tym zdarzylo sie, ze podniosl na nia reke, wiec mama postanowila nie poruszac wiecej tego tematu. Od tamtej chwili czula sie w zwiazku coraz gorzej, nie okazywala tyle czulosci co wczesniej. Tata musial to zauwazyc, ale zamiast poprawic swoje zachowanie, byl coraz bardziej nerwowy i zaczelo sie wypominanie mamie tego co mu w niej nie odpowiadalo zaczynajac od drobnych przyzwyczajen, a konczac na wygladzie. Mama nigdy nie czula sie winna, troche sie bala. Powiedziala, ze mimo tego wszystkiego bywaja dobre chwile, wtedy zapomina o tych zlych i ma nadzieje, ze znow bedzie tak jak kiedys.
  Teraz juz wiem ze pewnien szczegol zostal w tej rozmowie pominiety. Nie wyobrazam sobie jak to moglo brzmiec i wygladac, ale po pewnym czasie, kiedy problem nie znikal, mama w celu zalagodzenia sytuacji zgodzila sie, zeby tata mial kochanke. Byla to wlasnie tajemnicza pani Beata z mojego wspomnienia. Tamtego dnia oni jak gdyby nigdy nic ustalali szczegoly ich laczanego zwiazku, w czasie kiedy ja podziwialam lalke. Teraz wiem tez, ze kiedy tak bardzo po niej plakalam, ona lezala na strychu wyrzucona tam przez mame.
  Ten etap ich zwiazku skonczyl sie rezygnacja ze strony Beaty, a temat poszukiwania nowej kochanki nigdy nie zostal rozpoczety.  
  Minelo pare lat, czasy delikatnie sie zmienily, a mamy kolezanka namawiala ja na pojscie do pracy. Mowila, ze zdobedzie tam wiele znajomosci, ze zarobi i beda mogly urzadzac sobie wypady na zakupy, i ze w koncu oderwie sie od tej swojej domowej codziennosci. Miesiac pozniej mama byla juz poczatkujaca pielegniarka, dzieki czemu tata karal ja milczeniem conajmniej dwa razy dluzej. Pozniej awantury pojawialy sie jeszcze czesciej, ale ich glownym tematem byla zazdrosc taty powodowana, jak twierdzil, jego wielka miloscia. Zastanawialam sie jak dlugo to jeszcze bedzie trwalo, ale glowne miejsce zajmowalo pytanie czy moi rodzice kiedykolwiek sie kochali. Przeciez wszystko co kojarzylam z miloscia bylo przeciwienstwem tego co robili, a mimo to wciaz byli razem.
  Kolejnym etapem tej porazki zyciowej bylo chowanie przez tate pieniedzy. Nie zajmowal sie robieniem zakupow ani oplat. Chyba chcial pokazac mamie, ze nie poradzi sobie bez niego. Nie probowalam juz nawet tego zrozumiec. Patrzylam tylko jak mecza sie ze soba czasem udajac, ze wszystko jest tak jak powinno i urzadzajac sobie wspolne wieczory czy wyjazdy.  
  To wszystko trwalo bardzo dlugo, wlasciwie tak dlugo jak tylko moglo, bo majac 65 lat mama zaczela chorowac na alzheimera. Teraz z roku na rok stawala sie coraz bardziej uzalezniona od wybranka swojego serca, ale jak to bywa, on umarl wczesniej, w zdrowiu i bez bolu. Ktoregos dnia po prostu sie nie obudzil. Mama bedac jeszcze na tyle swiadoma zeby umiec sie ubrac, rozpaczala kilka dni nad tym milym panem, ktory jej pomagal i byl dla niej tak dobry, ze przynosil jej jedzenie. Teraz mieszka w domu starosci, czasem do niej przyjezdzam, ale nie jestem pewna czy ma to sens, bo sie mnie boi, krzyczy, ze ktos obcy wlamal sie do jej domu. Nie zasluzyla na taka starosc. Nawet nie wiem czy byla kiedykolwiek w pelni szczesliwa. Moze powinnam byla zmusic ja do zostawienia ojca dawno, dawno temu. Jak wygladaloby moje podejscie do milosci, gdyby nie to co widzialam w dziecinstwie? Moze tak mialo byc.

novi05500

opublikowała opowiadanie w kategorii obyczajowe, użyła 1141 słów i 7193 znaków.

Dodaj komentarz