Pamiętasz ten moment kiedy pierwszy raz usłyszałeś muzyke? Ja nie. Ale wiem że była ze mną zawsze. Zawsze słyszałem dźwięki składające sie w harmonie. Zawsze chciałem sam tworzyć tą harmonię, być częścią tego niesamowitego świata. Słuchałem radia, różnych gatunkow. Popu, rapu, ha... kiedyś był nawet epizod z regee. Nie, to nie było to. Czułem że muzyka mnie pociąga. Że jest jedyną i prawdziwą miłością. Słuchałem jej i byłem zachwycony. Dopóki nie wziąłem do ręki gitary. Wtedy poczułem ten metal, to drewno... wiedziałem już jak jest zbudowana muzyka. Wiedziałem że płynie w moich żyłach zamiast krwi. Nauczyłem sie, mimo bólu palców, mimo słow „Daj sobie spokój", wyzwisk, prześladowania i wszechobecnego chaosu wokół mnie. Nauczyłem sie jak pieścić tą dziewczyne, jak ją kochać. Zobaczyłem że to moja przepustka do lepszego świata. Potem poznałem kumpla który pokazał mi gitare elektryczną. Nauczył podstaw, pokazał Bullet For My Valentine, Metalikę, Slipknota i Lamb of God. Potem, jakoś tak poszło dalej. I teraz jest moim najlepszym przyjacielem. Jest moim mentorem i najlepszym co mnie w życiu spotkalo. Muzyka była ze mną od zawsze ale dopiero dzięki niemu poznałem ją naprawde. I wiem jaką drogą chce pójść. Struny mnie poprowadzą.
Dodaj komentarz