~Ona~

Przypływ adrenaliny. Wkurwienie, które siedzi w Tobie osiąga maksimum. Zaraz spłoniesz. W jednej ręce trzymasz butelkę piwa a w drugiej papierosa. Znajomy widok. Przyzwyczaiłeś się, bez tego nie możesz zasnąć. Męczą Cię myśli, gdy nie zaznasz błogiego spokoju. Zastanawiasz się, dlaczego życie kieruje Tobą zamiast Ty nim. Przewracasz oczami. Tylko tyle jesteś w stanie zrobić. Może kolejny łyk niebiańskiego napoju? A potem zaciągnij się mocno i wpuść do swoich czarnych płuc śmiertelny dym. Twoje serce też staje się ciemne, ale zupełnie z innego powodu. Dobrze znasz przyczynę. Nie zaprzeczaj.  

***

-Zwariowałeś? Nie dotykaj mnie - oburzenie na jej twarzy wyglądało na zupełnie prawdziwe. Tym razem mówiła na serio, nie udawała. Pamiętam, że wtedy tylko się zaśmiałeś, nie biorąc tego na poważnie. Jej oczy się zaszkliły, ale nie zwróciłeś uwagi na te dwa, piękne bursztyny, których blask dało się dostrzec z daleka.  
-Nie bądź taka niedostępna - uśmiech pojawiający się na twoich ustach zdenerwował ją jeszcze bardziej. Byłeś zupełnie ślepy, jak kret.  
-To tylko i wyłącznie twój problem, że przyzwyczaiłeś się do łatwych panienek - prychnęła, odwracając się, by zetrzeć pojedynczą łzę z zaróżowionego policzka. - Odzwyczaiłeś się od tego, że nie każda jest taka - miałeś wrażenie, że jej ironiczny śmiech łapie cię za gardło i dusi. Znała Cię aż nadto.  

***

Kolejny buch za piękną rzeczywistość. Fale obijają się o pobliskie molo. Wszystkie światła zgasły. Zostałeś sam z natłokiem myśli, które porywają Cię i kopią w Twoje najczulsze miejsca. Czujesz się, jak gówno. Kolejny buch i łyk za skurwieli, którzy potrafią zepsuć wszystko.

***

Patrzyła na Ciebie inaczej, niż ta banda frajerów, którzy podawali się za Twoich przyjaciół. Nie widziałeś nawet tego, że robili Cię na szaro a może po prostu nie chciałeś się temu przyglądać? Może byłeś zbyt wielkim tchórzem, by dostrzec, że oprócz niej nie było przy Tobie nikogo a masa ludzi, którymi próbowałeś się okryć, jak ciepłym kocem miała Cię w dupie? Tak było, ale wmawiałeś sobie fikcje. Żyłeś nią, nie dopuszczając do siebie innej wersji.  
  
***

-Masz czas dzisiaj wieczorem? - patrzyła na ciebie, jak dziecko zapatrzone w ulubionego lizaka. Nie mogła Cię mieć. Otoczyłeś się murem i założyłeś klapki na oczy. Nikt do końca nie wiedział, dlaczego dobrowolnie zamieniasz swoje serce w jeden, wielki sopel lodu.  
-Nie dzisiaj. Jestem już umówiony - zbyłeś ją bez trudu, nawet na nią nie spoglądając. Wszyscy widzieli, że jej uczucia były przez Ciebie traktowane, jak zabawkę. Chciałeś jedynie jej ciała. Widziałeś w niej jedynie kukiełkę z dobrym tyłkiem, nic poza tym. Szkoda. Była bardziej wartościowa, niż myślałeś.

***
Wszystko dookoła się kołyszę. Faza powoli się zaczyna. Siadasz bezradnie na piasku. Czujesz, jak wiatr szarpie Twoją mokrą koszulą. To nie miało się tak skończyć. Łapiesz się za głowę a trzymana butelka roztrzaskuje się o pobliski kamień. Otwierasz kolejną paczkę a kolejny dymny przyjaciel ląduje w Twoich spierzchniętych ustach. Nie wiesz już, który to z kolei.  

***

Tańczyła na parkiecie wśród masy spoconych ciał. Jakiś umięśniony chłopak ocierał się przypadkowo o jej nagie plecy. Obserwowałeś ich. Twoja pięść zacisnęła się odruchowo, ale potem wziąłeś kolejny łyk wódki i wszystko przestało istnieć. Potem otaczały Cię tylko ciepłe, obce dłonie i nie protestowałeś, kiedy jakaś blondynka zaciągnęła Cię do męskiej toalety. Przestała wtedy tańczyć, odpychając napalonego chłopaka. Spojrzała na was a potem wybiegła z klubu. Kolejny raz wyszedłeś na podłego skurwiela bez uczuć.  

***
Nie mogłeś odnaleźć jej przez następny tydzień. Nikt nie wiedział dokąd poszła. Zupełnie, jakby zapadła się pod ziemię. Zaśmiałeś się tylko, kiedy ktoś wspomniał, że wybiegła zapłakana z klubu tamtej nocy. Twoi fałszywi kumple wtórowali Ci, pogwizdując. Niedojrzały dupek. Po miesiącu nadal nikt jej nie odnalazł. Nie wróciła. Dopiero wtedy otworzyły Ci się oczy. Było już za późno.  

***

Teraz wiesz, co czuła. Role się odwróciły. Nie potrafiłeś docenić tego, co miałeś na wyciągnięcie ręki. Coś bardziej wartościowego niż przelotny seks, alkohol i szlugi. Straciłeś szansę na prawdziwą miłość. Taką, która zdarza się tylko raz. Milion szans nie wystarczyło. Musiało zostać Ci odebrane coś, czego i tak nigdy nie miałeś. Chciałeś wyjść z twarzą a przybyło Ci tylko jeszcze więcej zmarszczek. Skurwiele nie mają uczuć, więc czemu się mażesz?

***

-Jesteś zupełnie inna niż reszta dziewczyn, które poznałem. Nie pasujesz tutaj - wywróciłeś oczami, zapalając papierosa.
-Bo nie stanę przed tobą naga, jeśli zażądasz? Słaby argument - stwierdziła, uśmiechając się i odeszła.

Malolata1

opublikowała opowiadanie w kategorii inne, użyła 894 słów i 5005 znaków, zaktualizowała 28 cze 2015.

5 komentarzy

 
  • agnes1709

    Mówiłam, że powrócę? Serduszko kliknięte jak najbardziej słusznie:D

    15 sie 2017

  • Malolata1

    @agnes1709 :*

    15 sie 2017

  • agnes1709

    @Malolata1 :redface:

    15 sie 2017

  • agnes1709

    ZŁOTY MEDAL!!!

    30 maj 2016

  • Malolata1

    @agnes1709 :*

    30 maj 2016

  • LittleScarlet

    Nie wiem o co chodzi, ale w każdym z twoich tekstów jest mnóstwo smutku i takiego poczucia utraty czegoś cennego. Wprawdzie ktoś kiedyś powiedział, że prawdziwy artysta musi mieć udręczoną duszę, jednak mam nadzieję, że aż tak przykrych rzeczy nie doświadczyłaś. A tekst bardzo dobry, świetny po prostu. Aż brak słów

    29 cze 2015

  • mikakamaka

    Jestem pod wrażeniem :wstydnis:

    28 cze 2015

  • Lilith

    Baaardzo dobrze napisane; jestem chora na punkcie Twoich opowiadań, bo w każdym odnajduję trochę siebie samej  :rolleyes:

    28 cze 2015